W większości przypadków masz rację, jednak widziałam i takie mamuśki, które chodzą za dzieckiem krok w krok, ale tylko po to, żeby jemu się nic nie stało. Potrafi taka siedzieć w piaskownicy pół...
rozwiń
W większości przypadków masz rację, jednak widziałam i takie mamuśki, które chodzą za dzieckiem krok w krok, ale tylko po to, żeby jemu się nic nie stało. Potrafi taka siedzieć w piaskownicy pół metra koło swojego dziecka i nie reagować na to, że dziecko sypie komuś piaskiem w oczy lub tłucze kogoś łopatką. Albo posadzić dziecko na ślizgawkę, żeby się nie przewróciło na schodkach, a potem nie reagować, gdy dziecko próbuje wchodzić na zjeżdżalnie pod prąd i blokuje innym zabawę :-( Moim zdaniem warto jest znaleźć złoty środek. Wygodniej jest mi siedzieć na ławce i obserwować z daleka (nabiegałam się za dzieciakiem, gdy miał rok-półtora, więc zasady zna), ale gdy widzę, że moje dziecko wstało dzisiaj lewą nogą lub zostało rozzłoszczone przez inne dziecko i zaczyna zachowywać się nieładnie, to wolę schować honor do kieszeni, usiąść w piaskownicy i na bieżąco tłumaczyć i pilnować z bliska.
zobacz wątek