Widok
Czemu bycie kawalerem jest odbierane jak choroba niczym zaraza???
Czy aż tak Świat zdurniał lub ludzie w Polsce zgłupieli,że panowie kawalerzy są odbierani jako margines społeczny lub trędowaci którzy nie zasługują na to by mieć lepsze wzięcie niż faceci po rozwodach żonaci zdradzający żony jak się da i z kimś się da?!Tak właśnie jest w Trójmieście.Żenujące.
No masz rację, myślę ,że to wina stereotypu ,że stary kawaler to pewnie maminisynek (dlatego się wcześniej nie ożenił) albo ktoś kto nie umie sobie życia ułożyć. Ale dokładnie tak samo odbierane są tzw. stare panny. A facet po rozwodzie no cóż jest z reguły brany za takiego ,który był już w związku ,wie na czym to polega. Poza tym jeśli jest po rozwodzie to myślę ,że wtedy jest uważany za takiego co podwójnie będzie się starał by właśnie kolejny związek mu się nie rozpadł. A żonaci mają wzięcie jeśli już to raczej wśród takich kobiet ,które nie chcą zobowiązań ,chcą luźnych spotkań itp. bez "pakowania" się w związek. I popieram CIę ,że to w 100% żenujące...
Niestety ale fakty są takie, że starzy kawalerowie czyli faceci 35+ są nie do życia. Jestem rozwódką a moja znajoma - koleżanka w separacji bo jej mąż wybrał kobietę, która świetnie udaje że jest taka "mala" i nieziaradna, zie nawet siekś ją nie interesiuje. Obie pracujemy i nie szukamy sponsorów ale poznajemy takich gamoni i ofermy, że to przechodzi pojęcie i niestety rozwiedzeni panowie czy też nawet żonaci ... dochodzi do absurdalnej sytuacji, że mają żonę kochankę lub dwie kochanki bo Single nie dość, że niezaradni życiowo to jeszcze seksu chcą ale pojęcia o potrzebach kobiety niestety nie mają. ... są ignorantami i egoistami z przerośniętym ego i mniemaniem o sobie. Kobieta ma im wszystko zorganizować i obsłużyć. Panowie zacznijcie wymagać znacznie więcej od siebie bo chcecie mieć rodzinę i jedyne co macie do zaoferowania kobiecie to tekst "czy chcesz mieć dziecko" a czy ty jeden z drugim możesz kobiecie z dzieckiem dać poczucie bezpieczeństwa i miłość? więc młodsi panowie nie narzekajcie na młode kobiety bo one jeżeli nie chcą mieć dziecka to nie oznacza, że są materialistami tylko , że są rozsądne i mądre, i myłą przed a nie po co będzie później.
Z jednej strony: faktycznie spotkałem się ze stereotypem, że kawaler po 30-tce to menel, mamisynek albo pedał.
Z drugiej - sam jestem kawalerem (i - sądząc po twoim nicku - dużo starszym od Ciebie) i nigdy nie miałem z tego powodu problemów w kontaktach z płcią przeciwną. Wręcz wzbudzało to zainteresowanie ("Jak tyś się chłopie uchował?") :)
Z drugiej - sam jestem kawalerem (i - sądząc po twoim nicku - dużo starszym od Ciebie) i nigdy nie miałem z tego powodu problemów w kontaktach z płcią przeciwną. Wręcz wzbudzało to zainteresowanie ("Jak tyś się chłopie uchował?") :)
Myśle,że w naszym społeczeństwie jest wiele stereotypów:
- para bez ślubu-źle
-para bez dziecka-źle, kometarze,że czas na Was i tego typu, tylko niektórzy nie pomyślą o tym,że niektóre pary po prostu mają z tym problem i tego typu komentarze są po prostu przykre
- kobieta/facet wolny około 30tki to już problem, bo jak w tym wieku nie mieć żony, mężą i conajmniej jednego dziecka
A ja myślę sobie ,że czasem warto lepiej poszukać, trochę poczekać niż być w związku tylko po to aby być w obawie przed samotnoscia.
A pożniej zdrady , kombinacje itp
Związek to poważna sprawa i niestety nie dla wszystkich, jeśli wiesz na przykład ,że nie potrafisz być wierny to nie wiąż się i nie krzywdz innych.
Tak samo uważam,że niektóre kobiety nie nadaja sie na matki, lecz to już inny temat:)
- para bez ślubu-źle
-para bez dziecka-źle, kometarze,że czas na Was i tego typu, tylko niektórzy nie pomyślą o tym,że niektóre pary po prostu mają z tym problem i tego typu komentarze są po prostu przykre
- kobieta/facet wolny około 30tki to już problem, bo jak w tym wieku nie mieć żony, mężą i conajmniej jednego dziecka
A ja myślę sobie ,że czasem warto lepiej poszukać, trochę poczekać niż być w związku tylko po to aby być w obawie przed samotnoscia.
A pożniej zdrady , kombinacje itp
Związek to poważna sprawa i niestety nie dla wszystkich, jeśli wiesz na przykład ,że nie potrafisz być wierny to nie wiąż się i nie krzywdz innych.
Tak samo uważam,że niektóre kobiety nie nadaja sie na matki, lecz to już inny temat:)
Masz rację jaro76, że kawalerzy są traktowani z przymrużeniem oka... może nie jak margines społeczny. Ja nie będę walczyć z stereotypami bo w każdym jest troszkę prawdy :D
Tylko trzeba indywidualnie patrzeć na każdego mężczyznę, nie ważne czy kawaler, czy żonaty, czy rozwodnik.
Czasami jak widzę, że do mojej pracy przychodzi kawaler pewny siebie, konkretny, to od razu widać, że facet wie czego chce. A zdarzają się tacy, którzy przychodzą z rodzicami i nie potrafią samodzielnie powiedzieć słowa.
Żonaci czasem są konkretni a czasem dzwonią z każdą bzdurą do żon bo znaleźli zastępczynię po mamusi.
Z rozwodnikami też jest różnie są tacy, którzy bali się samotności, wzięli ślub i po 3 latach stwierdzają, że jednak to nie to , ze mogli poczekać. A są też tacy, którzy dla sportu zdradzają żony.
Piszę to z obserwacji... nie z stereotypów i chce powiedzieć, że każdy facet zasługuje na wzięcie jeśli tylko jest wartościowym człowiekiem, każdy ma prawo decydować o swoim życiu jak i kiedy je sobie ułożyć.
Tylko trzeba indywidualnie patrzeć na każdego mężczyznę, nie ważne czy kawaler, czy żonaty, czy rozwodnik.
Czasami jak widzę, że do mojej pracy przychodzi kawaler pewny siebie, konkretny, to od razu widać, że facet wie czego chce. A zdarzają się tacy, którzy przychodzą z rodzicami i nie potrafią samodzielnie powiedzieć słowa.
Żonaci czasem są konkretni a czasem dzwonią z każdą bzdurą do żon bo znaleźli zastępczynię po mamusi.
Z rozwodnikami też jest różnie są tacy, którzy bali się samotności, wzięli ślub i po 3 latach stwierdzają, że jednak to nie to , ze mogli poczekać. A są też tacy, którzy dla sportu zdradzają żony.
Piszę to z obserwacji... nie z stereotypów i chce powiedzieć, że każdy facet zasługuje na wzięcie jeśli tylko jest wartościowym człowiekiem, każdy ma prawo decydować o swoim życiu jak i kiedy je sobie ułożyć.
Znam kilku kawalerów po 30-ce. Są wśród nich tzw. ciapy i są naprawdę interesujące jednostki. To nie jest kwestia wieku, lecz charakteru, przystosowania do życia. Życie różnie się układa. Często jest tak, że trwanie w stanie kawalerskim jest wyborem. Zdarza się, że zwyczajnie mężczyzna nie spotyka tej swojej wymarzonej.
Czy facet, który jest po rozwodzie i wchodzi w nowy związek będzie się bardziej starał- tu bym się zastanowiła.
Z jednej strony w tym poprzednim coś nie wyszło, zawiodło. Powodów może być bez liku. Zazwyczaj, jeśli dochodzi do rozwodu winne są po części obie strony. Bardziej lub mniej, jednak w małżeństwie są dwie osoby i obie są odpowiedzialne za to, co się między nimi dzieje. Zapewne mężczyzna rozwiedziony jest bogatszy w pewne dośwadczenia i to może powodować chęć uniknięcia raz popełnionych błędów. Więc będzie się starał.
Z drugiej strony, jeśli już odzyska wolność może chcieć się nią nacieszyć. Będzie skupiał się na przelotnych, niezobowiązujących znajomościach. Po wcześniejszej klęsce może nawet założyć, iż nie zwiąże się na stałe. Albo dopuszczać będzie związek, jednak wyłącznie nieformalny.
Piszesz, że tak właśnie jest w Trójmieście.
Uważam, że to jak postrzegani są kawalerzy czy panny, niezależnie od wieku, nie jest kwestią miejsca zamieszkania. To raczej mentalność. Głęboko zakorzenione społeczne naleciałości.
W dużym mieście ludzie są bardziej anomimowi, a tym samym bardziej tolerancyjni. Z większą łatwością przychodzi im akceptowanie różnego rodzaju zjawisk. Nawet tych negatywnych.
Ludziom zwyczajnie brak powściągliwości w ocenianiu innych.
Przysłuchując się pewnej dyskusji na ten temat usłyszałam, że stary kawaler to taki, któremu niestety nie wyszło, natomiast taki z wyboru to singiel :)
Przyznaję, że zabarwienie jest inne.
Czy facet, który jest po rozwodzie i wchodzi w nowy związek będzie się bardziej starał- tu bym się zastanowiła.
Z jednej strony w tym poprzednim coś nie wyszło, zawiodło. Powodów może być bez liku. Zazwyczaj, jeśli dochodzi do rozwodu winne są po części obie strony. Bardziej lub mniej, jednak w małżeństwie są dwie osoby i obie są odpowiedzialne za to, co się między nimi dzieje. Zapewne mężczyzna rozwiedziony jest bogatszy w pewne dośwadczenia i to może powodować chęć uniknięcia raz popełnionych błędów. Więc będzie się starał.
Z drugiej strony, jeśli już odzyska wolność może chcieć się nią nacieszyć. Będzie skupiał się na przelotnych, niezobowiązujących znajomościach. Po wcześniejszej klęsce może nawet założyć, iż nie zwiąże się na stałe. Albo dopuszczać będzie związek, jednak wyłącznie nieformalny.
Piszesz, że tak właśnie jest w Trójmieście.
Uważam, że to jak postrzegani są kawalerzy czy panny, niezależnie od wieku, nie jest kwestią miejsca zamieszkania. To raczej mentalność. Głęboko zakorzenione społeczne naleciałości.
W dużym mieście ludzie są bardziej anomimowi, a tym samym bardziej tolerancyjni. Z większą łatwością przychodzi im akceptowanie różnego rodzaju zjawisk. Nawet tych negatywnych.
Ludziom zwyczajnie brak powściągliwości w ocenianiu innych.
Przysłuchując się pewnej dyskusji na ten temat usłyszałam, że stary kawaler to taki, któremu niestety nie wyszło, natomiast taki z wyboru to singiel :)
Przyznaję, że zabarwienie jest inne.
odnoszę podobne wrażenie w przypadku płci przeciwnej.
coraz częściej słyszę kąśliwe uwagi, podteksty, porady, pytania, co sprawia że zaczynam się czuć jak "obcy" we współczesnym społeczeństwie...
no cóź, nie każdemu jest dane spotkać swoją drugą połówkę w wieku 20 lat! bo chyba taki wiek obecnie dominuje w zawieraniu związków małżeńskich, przynajmniej wśród moich znajomych.
głowa do góry, nie zwracaj uwagi na innych, żyj swoim życiem, tak jak Ci wygodnie! ;))
coraz częściej słyszę kąśliwe uwagi, podteksty, porady, pytania, co sprawia że zaczynam się czuć jak "obcy" we współczesnym społeczeństwie...
no cóź, nie każdemu jest dane spotkać swoją drugą połówkę w wieku 20 lat! bo chyba taki wiek obecnie dominuje w zawieraniu związków małżeńskich, przynajmniej wśród moich znajomych.
głowa do góry, nie zwracaj uwagi na innych, żyj swoim życiem, tak jak Ci wygodnie! ;))
nie ma sensu się przejmować, ja też jestem singielką i wcale mi to nie przeszkadza
czasem słyszę różnego typu docinki, że w wieku 33 lat powinnam mieć męża i co najmniej 2 dzieci iblablabla, i pewnie byłabym już po co najmniej 1 rozwodzie, bo wiązać się z kimś na siłę, z powodu presji otoczenia lub w obawie przed samotnością nie ma sensu
mieszkam sobie z rodzicami i wcale mi to nie przeszkadza, nie byłoby nie po prostu stać na wynajęcie, albo zakup i utrzymanie mieszkania
o własnym "M" pomyślę, jak się z kimś zwiążę na stałe
czasem słyszę różnego typu docinki, że w wieku 33 lat powinnam mieć męża i co najmniej 2 dzieci iblablabla, i pewnie byłabym już po co najmniej 1 rozwodzie, bo wiązać się z kimś na siłę, z powodu presji otoczenia lub w obawie przed samotnością nie ma sensu
mieszkam sobie z rodzicami i wcale mi to nie przeszkadza, nie byłoby nie po prostu stać na wynajęcie, albo zakup i utrzymanie mieszkania
o własnym "M" pomyślę, jak się z kimś zwiążę na stałe
"Jeżeli jakiś problem nie ma rozwiązania, to znaczy, że nie ma problemu"
Mam 29 lat i jeszcze nigdy nikogo nie miałem, czyli na pewno jestem do niczego, bo przecież wszyscy fajni są już w tym wieku zajęci :-( Zresztą, analogicznie myśląc, wolne kobiety ok. 30-ki to też coś nie teges, bo pewnie albo brzydka, albo nikt z nią wytrzymać nie mógł. Nie lubię takich stereotypowych gadek... Ale jednak w tym wieku naprawdę trudno jest znaleźć dziewczynę, co by nie była żonata, dzieciata, po prostu wolna.
A najbardziej to mnie zastanawiają te wszystkie nieszczęśliwe kobiety, co są zdradzane, źle traktowane, oszukiwane przez swoich partnerów. Bo jeżeli znajdzie się facet, który rzeczywiście byłby w stanie się całkowicie skupić się na swojej partnerce i starać jej we wszystkim dogodzić, to ma marne szanse w "uwodzeniu" - bo za spokojny, bo nudny, bo mało towarzyski, bo nieśmiały :-(
A najbardziej to mnie zastanawiają te wszystkie nieszczęśliwe kobiety, co są zdradzane, źle traktowane, oszukiwane przez swoich partnerów. Bo jeżeli znajdzie się facet, który rzeczywiście byłby w stanie się całkowicie skupić się na swojej partnerce i starać jej we wszystkim dogodzić, to ma marne szanse w "uwodzeniu" - bo za spokojny, bo nudny, bo mało towarzyski, bo nieśmiały :-(
No wlasnie to jest to. Biegalem za nia jak glupi przez prawie 10 lat, wchodzilem w tylek ( ;) ) nigdy nie zdradzilem choc kochalismy sie od swieta i.....teraz czekam na rozwod bo sobie znalazla mniej spokojnego, nudnego itd :/ .
Ale teraz bynajmniej jest mi lepiej byc samemu, mniej nerwów zamartwiania itd. Powolutku do przodu :)
Ale teraz bynajmniej jest mi lepiej byc samemu, mniej nerwów zamartwiania itd. Powolutku do przodu :)
Faceci jeżeli będziecie nudni monotematyczni to możesz szukajcie raczej podobnej sobie kobiety, bo panie lubiące gdzieś wyjść nie wytrzymają długo z takim facetem nudziarzem. Poza tym, to że kobieta lubi się bawić, wyjść gdzieś, założyć fajne ciuchy i bywać gdzieś nie oznacza że jest nieodpowiedzialna, pusta i pozbawiona ambicji, może skończmy z takimi stereotypami myślowymi i ocenianiem nas kobiet przez facetów.
Bo żyjesz w Polsce. Olej ludzką opinię. Zobacz jak w tym kraju są traktowani ludzie innego wyznania albo rozwódki. Jak się rozwiodłam kiedyś tam, część osób się ode mnie odwróciła. Automatycznie chyba byłam potencjalną złodziejką cudzych mężów. Czym się przejmujesz? Przynajmniej masz od razu z głowy paniusie, które poza stereotypy nie wyjdą. :D
Niech wszyscy, którzy źle mi życzą, pocałują mnie w d*pę.
Oj bardzo są wredni i stereotypowi też ,może w dużym mieście tego nie widzisz ,ale w małych miastach ,miasteczkach ,wszyscy kierują się stereotypami typu:,,A pożenieni już są",,a kiedy się będą się żenic to już najwyższy czas" ,a co on robi czym się zajmuje , a ile ma na koncie , a to mało ambitny.Siedem lat byłem wśród polaków za granicą .Nie ma drugiego tak zasciankowego społeczenśtwa z małymi wyjątkami .Ludzie ciekawscy ,wścibscy,plotkarscy, zawzięci zazdrosni, interesujący się życiem drugiego. wredni ,chamscy ,gotowi zaszkodzić drugiemu ,by cię utopili w lyżce wody.Jestem z podhala celowo z małej litery,nawet nie zdajesz sobie sprawy jacy tutaj są ludzie.Kościółkowi w pierwszej ławce siedzą co niedziela,a potem tłuką żony ,wyzyskują pracowników ,piją, itp.Stary kawaler/panna czy inne dziwadło jest zle odbierane w społeczeństwie jak to nie żonaty ,żonata to może kogoś ranić.Tacy ludzie są nie mile widziane na uroczystosciach ,weselach w gronie innych osób.Przykład idzie z góry począwszy od matek,babek ,c*otek wujków wąsiatych kończąc na młodych.Zawsze na kawalera/pannę bedzie reszta patrzeć w naszym społeczenstwie tym ogólnym,ale również tym małym osiedla bloków,wioski ,ulice małych miast gdzie wszyscy się znają z byka.Długo się to nie będzie zmieniać,zawsze to będzie dziwak,itp.Pracę mam taką ,że stykam się z mnóstwem ludzi młodych ,starych i wiem o czym ludzie .mężatki, faceci dyskutują zarówno na trzezwo jak i po pijaku,wiem jaką miarą mierzą faceta ,kobiete.Może inaczej jest w dużych miastach gdzie jest tygiel z wielu środowisk to jest może inaczej.Jest większa tolerancja
~Taki ktoś ;)
widze teraz więcej... bo okulary lepsze:)))
Nie mogłam się oprzeć, taki defekt. Tak doświadczenie cenna rzecz, a z wiekiem także dystans do pewnych spraw i samego siebie. Człowiek nie przejmuje się drobiazgami, potrafi odpuścić zamiast bezsensownie trwać przy swoim. Ładnie nazywa się to pójściem na kompromis :)
Osoby po tzw. przejściach wykazują więcej empatii.
Osobiście wolę praktyka niż teoretyka.
widze teraz więcej... bo okulary lepsze:)))
Nie mogłam się oprzeć, taki defekt. Tak doświadczenie cenna rzecz, a z wiekiem także dystans do pewnych spraw i samego siebie. Człowiek nie przejmuje się drobiazgami, potrafi odpuścić zamiast bezsensownie trwać przy swoim. Ładnie nazywa się to pójściem na kompromis :)
Osoby po tzw. przejściach wykazują więcej empatii.
Osobiście wolę praktyka niż teoretyka.
Hm... pomysł z CV i referencjami muszę przyznać ciekawy, choć obawiam się że w praktyce może spalić na panewce. Choć przyznaję, że mnie zaintrygował. Ile spraw to by uprościło :)))
CV można sobie darować w sytuacji, gdy zakładamy związek oparty na miłości. Bo w sumie co uczucia mają do wykształcenia, umiejętności. Miejsce pracy może mieć znaczenie dla karierowiczów albo snobów. Zresztą zawsze można zmienić przy założeniu, że mamy odpowiednią siłę perswazji i "popchniemy" kandydata w odpowiednią stronę. Dorzucić kilka zainteresowań, najlepiej własnych, żeby mieć wspólne tematy do rozmów i spędzać czas ze sobą.
Z referencjami... tu może pojawić się problem.
Gdyby ludzie rozstawali się w zgodzie, można byłoby takie pisemko otrzymać. Może nawet napisane z zachowaniem trzeźwego spojrzenia na minioną sytuację.
Ale w przypadku burzliwych rozstań... uuuu tu trudno polegać na słowie byłej partnerki/ partnera. I jak osądzić, że rozstanie nastąpiło w zgodzie czy była burza z piorunami.
:))))
CV można sobie darować w sytuacji, gdy zakładamy związek oparty na miłości. Bo w sumie co uczucia mają do wykształcenia, umiejętności. Miejsce pracy może mieć znaczenie dla karierowiczów albo snobów. Zresztą zawsze można zmienić przy założeniu, że mamy odpowiednią siłę perswazji i "popchniemy" kandydata w odpowiednią stronę. Dorzucić kilka zainteresowań, najlepiej własnych, żeby mieć wspólne tematy do rozmów i spędzać czas ze sobą.
Z referencjami... tu może pojawić się problem.
Gdyby ludzie rozstawali się w zgodzie, można byłoby takie pisemko otrzymać. Może nawet napisane z zachowaniem trzeźwego spojrzenia na minioną sytuację.
Ale w przypadku burzliwych rozstań... uuuu tu trudno polegać na słowie byłej partnerki/ partnera. I jak osądzić, że rozstanie nastąpiło w zgodzie czy była burza z piorunami.
:))))
Ciekawe spostrzeżenie i uwaga:-).Właśnie rozstanie z burzami jest w przypadku rozwodów i walki np o dziecko lub w najgorszym przypadku o pieniądze wtedy wszystkie chwyty dozwolone.Ja wielokrotnie przekonalem się,że praca i tup wykonywanej pracy rzutuje na poznanie się,że miejsce zamieszkania również,że chęci to za mało a trzeba spełnić wyśrubowane normy UE ISO itp by wogóle dzieczyna czy też kobieta zechciała Cię poznać już nie mówię wcale o seksie bo do tego bardzoooo daleka droga.Kobiety też bardzo często stosują metodę opisywania się w ogłoszeniu za super piękność co to one nie są a jak przychodzi co do czego ups troszku prawda wygląda inaczej jak ja opisywała.Liczy się,że facet złapał przynętę.Dużo by mówić i pisać o tym.Każdy ma już doświadczenie złe dobre co pozwala na ocenę i dyskucję.Pozdrawiam.
kawaler w pewnym wieku to dziwak albo zniewiaścialy.Sa tez kawalerowie , ktorzy maja po 40lat i siedzą u mamusi , bo tak im wygodnie. Kawalerowie nie chcą sie wiązać na stale bo sa niedojrzali emocjonalnie do związku i boja sie odpowiedzialnosci .Mamy teraz pokolenie 30-latkow to pokolenie egoistow. pozdrawiam was panowie kawalerowie tych z wyboru i nie z wyboru , czyli nieudacznikow zyciowych
@Janek:
Zazwyczaj forumowo piszę z dużą dozą żartu i większość umie to wyłapać.
Ale tym razem piszę naprawdę poważnie:
Nie mam telewizora od lat i o programach typu "rolnik szuka żony" jedynie słyszałem.
Ale mam własne obserwacje z kontaktów z ludźmi.
Jest mnóstwo kobiet, które cenią faceta za pracowitość, troskę i odpowiedzialność. Tych rozsądnych, których miejski "blichtr" nie rusza i z chęcią zamieszkałyby na wsi.
Z pewnością wiele z nich nie do końca sobie zdaje sprawę, z czym się je "bycie rolnikiem". Te szybko odcedzisz.
Ale pozostanie Ci naprawdę sporo wartościowych kobiet. Jedyne, co musisz robić, to je zapoznawać. W tym Cię niestety nikt nie wyręczy.
Zazwyczaj forumowo piszę z dużą dozą żartu i większość umie to wyłapać.
Ale tym razem piszę naprawdę poważnie:
Nie mam telewizora od lat i o programach typu "rolnik szuka żony" jedynie słyszałem.
Ale mam własne obserwacje z kontaktów z ludźmi.
Jest mnóstwo kobiet, które cenią faceta za pracowitość, troskę i odpowiedzialność. Tych rozsądnych, których miejski "blichtr" nie rusza i z chęcią zamieszkałyby na wsi.
Z pewnością wiele z nich nie do końca sobie zdaje sprawę, z czym się je "bycie rolnikiem". Te szybko odcedzisz.
Ale pozostanie Ci naprawdę sporo wartościowych kobiet. Jedyne, co musisz robić, to je zapoznawać. W tym Cię niestety nikt nie wyręczy.
~Ilona.
Czyżbyś była kawalerem, że tyle o nich wiesz?
Nie wolno wszystkich ładować do wspólnej beczki.
Znam paru kawalerów, którzy nie są nieudacznikami, nawet koło nich nie stali...
Pozdrawiam wszystkich, mi znanych z forum nie-nieudaczników.:))
Czyżbyś była kawalerem, że tyle o nich wiesz?
Nie wolno wszystkich ładować do wspólnej beczki.
Znam paru kawalerów, którzy nie są nieudacznikami, nawet koło nich nie stali...
Pozdrawiam wszystkich, mi znanych z forum nie-nieudaczników.:))
....i myśli sobie Ikar, co nieraz już w dół runął: jakby powiało zdrowo, tobym jeszcze raz pofrunął......
A Osiecka
A Osiecka
Nie chcę Cię martwić, ale jest takie powiedzenie: "jak się nie myśli, to się cytuje hasełka".
Jasne, że może być z daną osobą coś nie tak. Ale jest wiele innych opcji:
- ograniczone środowisko
- "przechodzone" związki
- wymuszone zmiany miejsca zamieszkania, powodujące rozpad już istniejących relacji
- ostrożność i odpowiedzialność, skutkująca niechęcią do skrzywdzenia płci przeciwnej związkiem, którego się nie jest w 100% pewnym
-.... i cała masa innych powodów
BTW:
Ilona z kilku wpisów powyżej nie jest Iloną o której myślicie, że to Ilona :D
Mozolnie, grzebiąc we wpisach z jesieni 2012 to sprawdziłem.
Ilona (autorka ww wpisu) pracowała wówczas w BPH :)
Chciało mi się to sprawdzić, bo w pierwszym momencie uznałem ten wpis za wybitny żart losu :D
Jasne, że może być z daną osobą coś nie tak. Ale jest wiele innych opcji:
- ograniczone środowisko
- "przechodzone" związki
- wymuszone zmiany miejsca zamieszkania, powodujące rozpad już istniejących relacji
- ostrożność i odpowiedzialność, skutkująca niechęcią do skrzywdzenia płci przeciwnej związkiem, którego się nie jest w 100% pewnym
-.... i cała masa innych powodów
BTW:
Ilona z kilku wpisów powyżej nie jest Iloną o której myślicie, że to Ilona :D
Mozolnie, grzebiąc we wpisach z jesieni 2012 to sprawdziłem.
Ilona (autorka ww wpisu) pracowała wówczas w BPH :)
Chciało mi się to sprawdzić, bo w pierwszym momencie uznałem ten wpis za wybitny żart losu :D
> Ilona z kilku wpisów powyżej nie jest Iloną o której myślicie, że to Ilona :D
Ale, że o mnie piszesz Sadylu, że to niby nie ja a i tak myślą, że to ja ?
W sumie, nie wpadłabym na pomysł, aby podejrzewać, że to ja a tym bardziej tłumaczyć to na forum :D
Btw, chyba jeszcze wtedy oficjalnie się nie udzielałam ale dzięki Panie S :*
Ale, że o mnie piszesz Sadylu, że to niby nie ja a i tak myślą, że to ja ?
W sumie, nie wpadłabym na pomysł, aby podejrzewać, że to ja a tym bardziej tłumaczyć to na forum :D
Btw, chyba jeszcze wtedy oficjalnie się nie udzielałam ale dzięki Panie S :*
Skomentuję to tak jak moja koleżanka. Wyobraźcie sobie sytuację. Wchodzicie do zatłoczonego autobusu. Wszystkie miejsca zajęte prócz jednego. Jest puste pomimo tego, że obok stoi X osób. Pierwsza myśl każdego człowieka to "coś jest nie tak z tym miejscem" To samo jest z ludźmi po 30, którzy są sami;( Coś jest z nimi nie tak i tyle. Jeśli ktoś ma tyle lat i nie udało mu się nikogo przy sobie na dłużej przytrzymać to albo on nie chce albo go nie chcą. Jedna i druga opcja daje do zastanowienia:/
Jeszcze co do samego stwierdzenia "choroba". Rozejrzyjcie się jak kończą starzy kawalerzy w waszym otoczeniu. Przychodzi czas ,że albo biorą co popadnie albo o 6 rano mijacie ich w drodze do pracy jak delektują 5 piwko;) Także to jest choroba patrząc na dłuższą metę.
Jeszcze co do samego stwierdzenia "choroba". Rozejrzyjcie się jak kończą starzy kawalerzy w waszym otoczeniu. Przychodzi czas ,że albo biorą co popadnie albo o 6 rano mijacie ich w drodze do pracy jak delektują 5 piwko;) Także to jest choroba patrząc na dłuższą metę.
>Skomentuję to tak jak moja koleżanka. Wyobraźcie sobie sytuację. Wchodzicie do zatłoczonego autobusu. Wszystkie miejsca zajęte prócz jednego. Jest puste pomimo tego, że obok stoi X osób. Pierwsza myśl każdego człowieka to "coś jest nie tak z tym miejscem" To samo jest z ludźmi po 30, którzy są sami;( Coś jest z nimi nie tak i tyle. Jeśli ktoś ma tyle lat i nie udało mu się nikogo przy sobie na dłużej przytrzymać to albo on nie chce albo go nie chcą. Jedna i druga opcja daje do zastanowienia:/
Powody są różne. Sadyl je wymieniał kilka wpisów wcześniej, więc nie będę powtarzać. Zastanawiam się tylko, jaki jest sens takich stwierdzeń i porównań. Nikomu nie pomagają. I wbrew pozorom nie dowodzą, że z resztą ludzi jest wszystko w porządku (bo może o to chodzi) ;)
Jeśli ktoś sam o sobie myśli w ten sposób, to pewnie że warto (a nawet trzeba) zgłębić problem. Poznać swoje słabości, zastanowić się co można zmienić. Ale przede wszystkim przestać myśleć o sobie źle.
Powody są różne. Sadyl je wymieniał kilka wpisów wcześniej, więc nie będę powtarzać. Zastanawiam się tylko, jaki jest sens takich stwierdzeń i porównań. Nikomu nie pomagają. I wbrew pozorom nie dowodzą, że z resztą ludzi jest wszystko w porządku (bo może o to chodzi) ;)
Jeśli ktoś sam o sobie myśli w ten sposób, to pewnie że warto (a nawet trzeba) zgłębić problem. Poznać swoje słabości, zastanowić się co można zmienić. Ale przede wszystkim przestać myśleć o sobie źle.
A mi się wydaje, że cały wątek to jedna wielka podpucha (w dodatku, odkopana po latach). Nigdy nie zauważyłem, żeby sam fakt bycia starym kawalerem (panną) stygmatyzował daną osobę. Podobnie, jak przecież nie stygmatyzuje fakt bycia rozwodnikiem/-ką, który też przecież może dawać powody do najróżniejszych domysłów.
Ale może ja mam po prostu szczęście spotykania normalnych ludzi, myślących w miarę samodzielnie a nie jedynie powtarzającychi bezmyślnie zgrabne slogany.
Ale może ja mam po prostu szczęście spotykania normalnych ludzi, myślących w miarę samodzielnie a nie jedynie powtarzającychi bezmyślnie zgrabne slogany.
Skąd się biorą takie opinie że w takim wieku z kimś jest coś nie tak lub że ktoś nie mógł z taką osobą wytrzymać...
U każdego w życiu jest czas na miłość i związek u jednych zaczyna się dość wcześnie będąc przed 30 tką znajdują swoich wymarzonych partnerów/ partnerki wiążac się na całe życie. Drudzy muszą najwyraźniej poczekać aż przyjdzie to szczęście poznać odpowiednią kobietę/mężczyznę. Każdy z nas dojrzewa do wszystkiego w odpowiednim czasie, ważne jest być z taką osobą na dobre i na złe do końca życia. To jest prawdziwe uczucie i poważny związek bez względu na wiek w jakim jesteśmy czy będziemy.
Lepiej dziś poszukiwać niż być rozwiedzionym :)
U każdego w życiu jest czas na miłość i związek u jednych zaczyna się dość wcześnie będąc przed 30 tką znajdują swoich wymarzonych partnerów/ partnerki wiążac się na całe życie. Drudzy muszą najwyraźniej poczekać aż przyjdzie to szczęście poznać odpowiednią kobietę/mężczyznę. Każdy z nas dojrzewa do wszystkiego w odpowiednim czasie, ważne jest być z taką osobą na dobre i na złe do końca życia. To jest prawdziwe uczucie i poważny związek bez względu na wiek w jakim jesteśmy czy będziemy.
Lepiej dziś poszukiwać niż być rozwiedzionym :)
A co jest nie tak z rozwodnikami (obojgu płci)? Często po rozwodach ludzie mają większy dystans do siebie i życia i bez spiny podchodzą do różnych rzeczy, uczą się na błędach, wyciągają wnioski z nieudanych związków, dostrzegają szybciej problemy, chcą ich uniknąć. Oczywiście nie wszyscy wychodzą mądrzejsi z poprzednich związków ale gro myślę, że tak.
Z moich obserwacji wynika, że jest wręcz przeciwnie. Rozwodnicy mają tzw bagaż doświadczeń, co oznacza, że patrzą na każdego potencjalnego partnera przez pryzmat poprzedniego, zwykle tworząc związki przyczynowo-skutkowe pomiędzy błahymi sprawami a tym, co w ich mniemaniu, zniszczyło ich poprzedni związek.
Lecz działa to też i w drugą stronę, bo wiele osób uważa, że skoro ktoś przeżył nieudane małżeństwo i chce kolejnego związku, to ma większą świadomość, w co się pakuje - i świadczy to o dystansie, dojrzałości etc.
Niestety, nie świadczy. I większość wcale nie jest mądrzejsza po, jest inna; mniej ufa, ma większy dystans - uczuciowy! i większe oczekiwania. Często też żyje większymi iluzjami na temat związków.
Jakby nie patrzeć, większość ludzi niespecjalnie lubi myśleć, podążają za emocjami, tak na początku, jak przez cały związek i przez kolejne. Gdyby myśleli i rozwijali się, stawali mądrzejszymi, to naprawialiby, zamiast burzyć i budować od nowa.
Lecz działa to też i w drugą stronę, bo wiele osób uważa, że skoro ktoś przeżył nieudane małżeństwo i chce kolejnego związku, to ma większą świadomość, w co się pakuje - i świadczy to o dystansie, dojrzałości etc.
Niestety, nie świadczy. I większość wcale nie jest mądrzejsza po, jest inna; mniej ufa, ma większy dystans - uczuciowy! i większe oczekiwania. Często też żyje większymi iluzjami na temat związków.
Jakby nie patrzeć, większość ludzi niespecjalnie lubi myśleć, podążają za emocjami, tak na początku, jak przez cały związek i przez kolejne. Gdyby myśleli i rozwijali się, stawali mądrzejszymi, to naprawialiby, zamiast burzyć i budować od nowa.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
"Gdyby myśleli i rozwijali się, stawali mądrzejszymi, to naprawialiby, zamiast burzyć i budować od nowa. "
Może właśnie dlatego, że myślą i chcą się rozwijać nie tkwią w czymś, co nie ma sensu. Czasami burzy się związki, bo są złe, toksyczne, bo zamiast rozwijać ciągną człowieka w dół. Pozostawanie w takim związku raczej nie ma nic wspólnego z myśleniem, nie mówiąc już o rozwijaniu się.
A rozwodnik nie różni się niczym od osoby po długim związku bez statusu mąż/żona. Jedyna różnica to nazwa. I różne rzeczy, różni ludzie po rozstaniach wyciągają dla siebie, różne mają podejście. Ktoś kto został zdradzony, na pewno będzie się obawiał zdrady w kolejnych związkach. Może być bardziej podejrzliwy. To chyba naturalne.
Jedni się uczą na błędach, inni nie. Ja mogę powiedzieć w swoim imieniu. Nigdy po rozwodzie nie patrzyłam na potencjalnego partnera przez pryzmat poprzedniego. Owszem miałam różne obawy, ale to raczej związane z obserwowanym otoczeniem. Ja byłam "pokaleczona" przez wszystko przez co przeszłam, ale dzięki temu wiedziałam, czego w życiu nie chcę i do czego nie wrócę.
Może właśnie dlatego, że myślą i chcą się rozwijać nie tkwią w czymś, co nie ma sensu. Czasami burzy się związki, bo są złe, toksyczne, bo zamiast rozwijać ciągną człowieka w dół. Pozostawanie w takim związku raczej nie ma nic wspólnego z myśleniem, nie mówiąc już o rozwijaniu się.
A rozwodnik nie różni się niczym od osoby po długim związku bez statusu mąż/żona. Jedyna różnica to nazwa. I różne rzeczy, różni ludzie po rozstaniach wyciągają dla siebie, różne mają podejście. Ktoś kto został zdradzony, na pewno będzie się obawiał zdrady w kolejnych związkach. Może być bardziej podejrzliwy. To chyba naturalne.
Jedni się uczą na błędach, inni nie. Ja mogę powiedzieć w swoim imieniu. Nigdy po rozwodzie nie patrzyłam na potencjalnego partnera przez pryzmat poprzedniego. Owszem miałam różne obawy, ale to raczej związane z obserwowanym otoczeniem. Ja byłam "pokaleczona" przez wszystko przez co przeszłam, ale dzięki temu wiedziałam, czego w życiu nie chcę i do czego nie wrócę.
Dokładnie rozwiedziony, czy po długoletnim związku, to to samo. No może najczęściej poza bagażem w postaci dzieci.
Zdradzona kobieta (nie żona) będzie tak samo spaczona i podejrzliwa, jak zdradzona rozwiedziona kobieta. Każda "krzywda" jakiej doświadczyliśmy w poprzednich związkach będzie miała wpływ na nasze kolejne wybory. Albo i nie, bo niektórzy wręcz z uporem maniaka pchają się w takie same klimaty.
Ja wyciągnęłam wnioski po rozwodzie, zobaczyłam swoją winę, a nie tylko drugiej strony. Wiem czego na pewno nie chcę i gdzie muszę wyluzować w kolejnym związku, na czym się skupić i gdzie odpuścić. Uważam, że jestem mądrzejsza o wiele rzeczy, bardziej dojrzała emocjonalnie i stabilna. Wiem, że nic nie muszę. Jak człowiek się nie spina, to samo jakoś się układa. Nie patrzę na facetów przez pryzmat byłego męża. Nie mam już ciśnienia na dzieci, na pierścionek zaręczynowy, co pozwala mi trzeźwo myśleć, w przeciwieństwie do buzujących hormonów i instynktów macierzyńskich koło 25-30 roku życia. Spełniłam się już jako żona i spełniam jako matka. Teraz potrzebuję towarzysza do życia, do wspólnych wypadów, spędzania czasu, a nie ojca dla dzieci albo sponsora.
Zdradzona kobieta (nie żona) będzie tak samo spaczona i podejrzliwa, jak zdradzona rozwiedziona kobieta. Każda "krzywda" jakiej doświadczyliśmy w poprzednich związkach będzie miała wpływ na nasze kolejne wybory. Albo i nie, bo niektórzy wręcz z uporem maniaka pchają się w takie same klimaty.
Ja wyciągnęłam wnioski po rozwodzie, zobaczyłam swoją winę, a nie tylko drugiej strony. Wiem czego na pewno nie chcę i gdzie muszę wyluzować w kolejnym związku, na czym się skupić i gdzie odpuścić. Uważam, że jestem mądrzejsza o wiele rzeczy, bardziej dojrzała emocjonalnie i stabilna. Wiem, że nic nie muszę. Jak człowiek się nie spina, to samo jakoś się układa. Nie patrzę na facetów przez pryzmat byłego męża. Nie mam już ciśnienia na dzieci, na pierścionek zaręczynowy, co pozwala mi trzeźwo myśleć, w przeciwieństwie do buzujących hormonów i instynktów macierzyńskich koło 25-30 roku życia. Spełniłam się już jako żona i spełniam jako matka. Teraz potrzebuję towarzysza do życia, do wspólnych wypadów, spędzania czasu, a nie ojca dla dzieci albo sponsora.
I właśnie dlatego ja na kawalerów gruubo po 30tce patrzę dość podejrzliwie
(w sensie bez dzieci i długotrwałego związku, lub z dziećmi ale bez długotrwałego związku za sobą )
to jest dla mnie mocne ostrzeżenie że taka osoba nie jest stworzona do bycia w związku
że coś jest z nim nie tak skoro wszystkie panny uciekają
mam w rodzinie dziewczynę po 40tce, bez męża, bez dzieci, nawet bez kotów
I powiem szczerze że dobra dziewczyna, zaradna i ładna ale charakter to ma sekutnicy
I chyba lepiej że z nikim nie mieszka bo wszystko by fruwało
taki ma cholera charakter że ani ona z nikim, ani nikt z nią dłużej by nie wytrzymał
(w sensie bez dzieci i długotrwałego związku, lub z dziećmi ale bez długotrwałego związku za sobą )
to jest dla mnie mocne ostrzeżenie że taka osoba nie jest stworzona do bycia w związku
że coś jest z nim nie tak skoro wszystkie panny uciekają
mam w rodzinie dziewczynę po 40tce, bez męża, bez dzieci, nawet bez kotów
I powiem szczerze że dobra dziewczyna, zaradna i ładna ale charakter to ma sekutnicy
I chyba lepiej że z nikim nie mieszka bo wszystko by fruwało
taki ma cholera charakter że ani ona z nikim, ani nikt z nią dłużej by nie wytrzymał
Jaro76 czy którakolwiek z piszących tu kobiet podała tobie do siebie jakiś bliższy namiar? Wszyscy piszą i radzą a kto będzie dzaiałał? Chłopie wyjdź do ludzi spotykaj się w różnych grupach (siłownia, biegi zwykłe towarzyskie itd.) Tam są kobiety także rozmawiaj, "nawijka na uszy" potem randka... jak jest to coś to do przodu jak nie to szukasz dalej. Co za problem?!