Widok
Czy jej mąż powinien się o tym dowiedzieć?
Dziewczyny,
mój mąż zdradzał mnie z koleżanką z pracy. Nasze małżeństwo właśnie przestaje istnieć. Mąż przestał się z nią spotykać, bo chciał żebym mu wybaczyła, ale ja nie umiem. Zastanawiam się czy jej mąż powinien się dowiedzieć o tym wszystkim, mają dziecko i wiem jak to wpłynęło na nasze dzieci, ale czy facet nie powinien się dowiedzieć jaką ma fajną żonę?
mój mąż zdradzał mnie z koleżanką z pracy. Nasze małżeństwo właśnie przestaje istnieć. Mąż przestał się z nią spotykać, bo chciał żebym mu wybaczyła, ale ja nie umiem. Zastanawiam się czy jej mąż powinien się dowiedzieć o tym wszystkim, mają dziecko i wiem jak to wpłynęło na nasze dzieci, ale czy facet nie powinien się dowiedzieć jaką ma fajną żonę?
chyba jestem wredna ale bym mu napisała, ze szczegółami, podając fakty, nazwisko,nie anonim. pewnie przy okazji napisałabym o tym jak się czuję, jemu też współczując bo on w sumie też niewinny, na nim nie ma co się wyżywać. Ale sama nie chciałabym żyć robiona w banię. Chciałabym wiedzieć w drugą stronę gdyby coś takiego mnie dotknęło. Ja jednak jestem wybuchowa i nie potrafię żalu trzymać w sobie. Nie wiem jaki ty masz charakter.
Nie powiedzialabym. Niektorzy sa w stanie wybaczyc, inni nie. Ja gdybym byla zdradzana, nie chcialabym wiedziec. No chyba, ze bylby to jakis powazny zwiazek. Sama kiedys mialam ochote zdradzic meza, bylo bardzo zle miedzy nami, na szczescie nie zdradzilam bo teraz bardzo bym zalowala, nie wiem czy by mi wybaczyl. Moze dlatego nie podchodze do kazdej zdrady o ktorej uslysze w katehoryczny sposob.
Z innej bajki: jako 20latka spotykalam sie z gosciem ktory ukrywal przede mna ze ma zone. Gdybym wiedziala nigdy bym sie z nim nie spokala:( dowiedzialam sie jak zadzwonila do mnie jakas kobieta i przedstawila sie jako zona. Przeprosilam ją, zaoferowalam ze JESLI bedzie chciala rozwodu to dam jej wyciagi z archiwum gg, smsy, maile. Nie chciala. Pogodzili sie. Z facebooka wiec ze maja syna, poczetego w kilka miesiecy po calym zajsciu. Dziwie sie jej i troche podziwiam. Ja gdybym wiedziala o zdradzie pewnie nie wybaczylabym - nie tego rodzaju zdrady, bo tu nie chodzilo o czysty seks tylko o bliskosc, zakochanie. To najtrudniejsza zdrada wg mnie.
Podsumowujac - zostawilabym sprawy swojemu biegowi. Nie decydujmy za innych.
Z innej bajki: jako 20latka spotykalam sie z gosciem ktory ukrywal przede mna ze ma zone. Gdybym wiedziala nigdy bym sie z nim nie spokala:( dowiedzialam sie jak zadzwonila do mnie jakas kobieta i przedstawila sie jako zona. Przeprosilam ją, zaoferowalam ze JESLI bedzie chciala rozwodu to dam jej wyciagi z archiwum gg, smsy, maile. Nie chciala. Pogodzili sie. Z facebooka wiec ze maja syna, poczetego w kilka miesiecy po calym zajsciu. Dziwie sie jej i troche podziwiam. Ja gdybym wiedziala o zdradzie pewnie nie wybaczylabym - nie tego rodzaju zdrady, bo tu nie chodzilo o czysty seks tylko o bliskosc, zakochanie. To najtrudniejsza zdrada wg mnie.
Podsumowujac - zostawilabym sprawy swojemu biegowi. Nie decydujmy za innych.
Ja bym chciała wiedzieć o zdradzie męża. Ale nie takie gadanie na gębę, bo każdy może bzdur nagadać. Ale jakby laska pokazała wspólne fotki, maile, sms'y z nr mojego męża to byłby fakt niezaprzeczalny. Wtedy miałabym podstawy żeby męża wypytać o sprawę...............
Pytanie: czy jesteś w stanie przeżyć rozpad swojego małżeństwa bez zemsty? Czy aby samej sie pozbierać dasz upust złości i powiesz wszystko?
Pytanie: czy jesteś w stanie przeżyć rozpad swojego małżeństwa bez zemsty? Czy aby samej sie pozbierać dasz upust złości i powiesz wszystko?
Zrobi człowiek, jak będzie czuła...
Jutro słońce znowu wstanie i znowu ktoś kogoś zdradzi i siebie przy okazji i ślepe gały przetrze, że trzymał w rękach złoty róg a grozi mu jedynie sznur...
SIEBIE nie zdradź a przejdziesz przez tę sytuację suchą stopą.
Wszystko jeszcze możesz i wiele w Twoich rękach.
Bycie "Panią sytuacji" wymaga nie lada rozumu :)
Życzę Ci żebyś swoimi decyzjami utrzymała koronę dziś, jutro, ... zawsze.
Graj tak zebyś z pustymi rękoma nie została.
Glowa do góry Wasza Wysokość! Trzymam kciuki!
Jutro słońce znowu wstanie i znowu ktoś kogoś zdradzi i siebie przy okazji i ślepe gały przetrze, że trzymał w rękach złoty róg a grozi mu jedynie sznur...
SIEBIE nie zdradź a przejdziesz przez tę sytuację suchą stopą.
Wszystko jeszcze możesz i wiele w Twoich rękach.
Bycie "Panią sytuacji" wymaga nie lada rozumu :)
Życzę Ci żebyś swoimi decyzjami utrzymała koronę dziś, jutro, ... zawsze.
Graj tak zebyś z pustymi rękoma nie została.
Glowa do góry Wasza Wysokość! Trzymam kciuki!
Ja bym nie powiedziała i wiele wiele razy mówię mojemu mężowi że jak będzie chciał mnie zdradzìć to niech zdradza ale ma to robić tak źebym się nigdy przenigdy o tym nie dowiedzìała .
Po co ?mialam kolezanke na studiach ktora zdradzala swojego chlopaka teraz sa super malzenstwem maja super dzieci a jemu oczywiscie nic nie powiedzialam.
Po co ?mialam kolezanke na studiach ktora zdradzala swojego chlopaka teraz sa super malzenstwem maja super dzieci a jemu oczywiscie nic nie powiedzialam.
troche jednak jest różnica zdradzać chłopaka/dziewczynę na studiach, a zdradzać żonę/męża kiedy są dzieci i rodzina...
btw
jest zdrada i jest ZDRADA, tak naprawdę ciężko ocenić sytuację, jesli nie ma się wiedzy nt tych dwóch par...kluczowe są uczucia, co kto do kogo czuje, dlaczego zdradził i jak ta zdrada wygląda, jaki jest jej wymiar emocjonalny, za mało szczegółów by oceniać, tym bardziej doradzać.
btw
jest zdrada i jest ZDRADA, tak naprawdę ciężko ocenić sytuację, jesli nie ma się wiedzy nt tych dwóch par...kluczowe są uczucia, co kto do kogo czuje, dlaczego zdradził i jak ta zdrada wygląda, jaki jest jej wymiar emocjonalny, za mało szczegółów by oceniać, tym bardziej doradzać.
Ja bym nie powiedziała. o autorka wątku by osiągnęła? Najbardziej zraniłaby męża tamtej kobiety. Czasami osoba zdradzająca lepiej się poczuje, jak wszystko się wyda, jak zdradzony mąż (lub żona) wszystkiego się dowie. Nawet jak w związku się źle zadzieje, to tajemnica, która gdzieś ciąży, po prostu przestaje istnieć. Następuje pewnego rodzaju ulga. Oczywiście nie zawsze tak jest. Ja uważam, że jak ktoś zdradził, to niech się z tym męczy. Jak chce, niech sam o tym partnerowi powie. Jego samopoczucie jest tu najmniej ważne.
Ja bym nie mówiła tamtemu facetowi, zwłaszcza jakbym go dobrze nie znała a chyba tak jest w opisywanej tu sytuacji. Nie wiadomo, jakim jest człowiekiem, czy chciałby się o takiej zdradzie dowiedzieć i to od osoby trzeciej itd. Po co więc mówić? By samemu się lepiej poczuć?
Ja bym nie mówiła tamtemu facetowi, zwłaszcza jakbym go dobrze nie znała a chyba tak jest w opisywanej tu sytuacji. Nie wiadomo, jakim jest człowiekiem, czy chciałby się o takiej zdradzie dowiedzieć i to od osoby trzeciej itd. Po co więc mówić? By samemu się lepiej poczuć?
Jakby mnie coś takiego spotkało, to chciałabym się dowiedzieć. Moim zdaniem o takich rzeczach trzeba mówić osobom, których to dotyczy. Co ten facet z tym zrobi, to już jego sprawa, ale będzie miał szansę sam podjąc tą decyzję.
Jeśli nie znasz tych ludzi, to nie grozi Ci mechanizm zabijania posłańca, przynoszącego złe wieści. Gorzej by było, gdyby to był np dobry kolega, bo było by ryzyko, że przestaniecie się po tym przyjaźnić.
Moim zdaniem należy powiedzieć. I to nie z powodu zemsty, tylko dlatego, że moim zdaniem każdy zasługuje na to, żeby znać prawde o swoim związku.
Jeśli nie znasz tych ludzi, to nie grozi Ci mechanizm zabijania posłańca, przynoszącego złe wieści. Gorzej by było, gdyby to był np dobry kolega, bo było by ryzyko, że przestaniecie się po tym przyjaźnić.
Moim zdaniem należy powiedzieć. I to nie z powodu zemsty, tylko dlatego, że moim zdaniem każdy zasługuje na to, żeby znać prawde o swoim związku.
No właśnie ja nie chcę się na nikim mścić, tylko zastanawiam się czy facet nie zasługuje na to, żeby znać prawdę o swojej żonie. Wiem jak mnie to boli i jak to przeżywam. Moje małżeństwo wydawało się być szczęśliwe, wiadomo czasem się kłóciliśmy, ale nigdy nie mieliśmy jakichś większych problemów. Te ich spotkania nie trwały długo ok. 2 miesięcy i wiem, że teraz się nie spotykają. Nie wiem czy to był pierwszy wyskok tej laski, ale ja na miejscu jej męża chciałabym znać prawdę. Nie wiem tylko jaki on jest, może jak niektóre z Was mówią, nie chciałby wiedzieć, że był zdradzany. Może po prostu zostawię to wszystko, bo myślę, że im dalej będę o tym myśleć i w to brnąć to obróci się to przeciwko mnie. Tak czy inaczej dzięki za rady :)
Dlaczego piszesz "wyskok tej laski"?Twój mąż niewinny?Ja bym się teraz skupiła na poukładaniu relacji z własnym mężem niezależnie od tego czy podejmiecie decyzje o rozstaniu czy nie .Nie skupiałabym się na zupełnie obcych mi ludziach jak jej mąż.A może on o wszystkim wie .No i skoro byliście jak piszesz takim "dobrym małżeństwem"to dlaczego spotykał się z koleżanką z pracy i na czym ta relacja polegała,zaczełabym od własnego grajdołka.
Dla jasności ja go nie bronię ale wg. mnie powinnaś sie teraz skupić na sobie i dzieciach,porozmawiać poważnie z mężem i odpowiedzieć sobie na pytanie co będzie najlepsze dla ciebie.Skoro to trwało tylko 2 mc to widocznie ten układ nie do końca im odpowiadał,może jest jeszcze szansa na ratowanie twojego małżeństwa,piszesz ,że było wam całkiem dobrze.Daj sobie czas,przemyśl i nie skupiaj się na całkiem sobie obcych ludziach w tym wypadku jej mężu bo nic dobrego i budującego to do twojego życia nie wniesie.
A skąd wiecie, że mąż tej pani chciałby wiedzieć? Powtórze się, ale mówiąc mężowi, to właśnie jemu wyrządzi się największą krzywdę. Może po takim wyskoku żony, małżeństwa będzie trwało, tego nie wiemy... A jak się dowie, to będzie najbardziej cierpiał i jeszcze dziecku się dostanie rykoszetem.
Gdyby autorka wątku przyjaźniła się z tymi ludźmi, to wchodziłaby w grę pewna lojalność. Poza tym znaloby się tego męża i można by było przypuszczać, czy chciałby wiedzieć czy nie. Tu są dla siebie obcymi ludźmi. Po co się wtrącać, jak nie wiadomo, jaki będzie tego skutek. Przez chęć powiedzenia ja widzę albo zemstę na tej zdradzającej żonie (niech baba cierpi) albo działanie w myśl zasady: "ja mam źle, to i niech inni (tu ten zdradzony mąż) też lepiej nie mają". W jednym i drugim przypadku nic dobrego dla autorki wątku nie wyniknie.
Gdyby autorka wątku przyjaźniła się z tymi ludźmi, to wchodziłaby w grę pewna lojalność. Poza tym znaloby się tego męża i można by było przypuszczać, czy chciałby wiedzieć czy nie. Tu są dla siebie obcymi ludźmi. Po co się wtrącać, jak nie wiadomo, jaki będzie tego skutek. Przez chęć powiedzenia ja widzę albo zemstę na tej zdradzającej żonie (niech baba cierpi) albo działanie w myśl zasady: "ja mam źle, to i niech inni (tu ten zdradzony mąż) też lepiej nie mają". W jednym i drugim przypadku nic dobrego dla autorki wątku nie wyniknie.
A może wyrządzi się krzywdę mężowi tej pani, nic mu nie mówiąc?
Moim zdaniem lepiej powiedzieć, a co on z tą informacją zrobi, to już jego decyzja.
Nie wiem, może jestem jakaś dziwna i staroświecka, ale moim zdaniem zdrada to coś bardzo poważnego, co ma ogromny wpływ na życie i raczej nie przechodzi się nad tym po prostu do porządku dziennego, więc uważam że osoby, których to dotyczy po prostu zasługują na to, żeby mieć taką wiedzę na temat swojego związku. A nie, że ileś osób dookoła wiedziało, a biedny frajer żył nieświadomy, bo nikt nie raczył mu powiedzieć. A jak się dowie kiedyś, przypadkiem po latach, to będzie to mniej bolało?
Moim zdaniem lepiej powiedzieć, a co on z tą informacją zrobi, to już jego decyzja.
Nie wiem, może jestem jakaś dziwna i staroświecka, ale moim zdaniem zdrada to coś bardzo poważnego, co ma ogromny wpływ na życie i raczej nie przechodzi się nad tym po prostu do porządku dziennego, więc uważam że osoby, których to dotyczy po prostu zasługują na to, żeby mieć taką wiedzę na temat swojego związku. A nie, że ileś osób dookoła wiedziało, a biedny frajer żył nieświadomy, bo nikt nie raczył mu powiedzieć. A jak się dowie kiedyś, przypadkiem po latach, to będzie to mniej bolało?
Tak, po latach może mniej boleć, zwłaszcza jak przez te lata będzie fajne małżeństwo z tych dwojga. Bo czas leczy rany. Oczywiście nie musi tak być, ale może. Ludzie błędy popełniają, niektórzy radzą sobie z tym w jeden sposób, inni inaczej. W tym przypadku autorka wątku tego męża wcale nie zna, nic o nim nie wie, nie ma nawet cienia podejrzenia, jak może się zachować.
"A może wyrządzi się krzywdę mężowi tej pani, nic mu nie mówiąc?" Nie mówiąc na pewno nie wyrządzi mu krzywdy, bo to tak naprawdę nie jest jej sprawa. Jej sprawą jest przede wszystkim zdrada własnego męża, (bo to on przede wszystkim ją zranił, on był bliską jej osobą i on zdecydował się ją zranić), dużo później postępek tamtej kobiety (choć obiektywnie zrobiła bardzo źle, to winna przede wszystkim wobec własnego męża, bo on jest dla niej kimś bliskim). Autorka wobec męża tamtej kobiety nie ma żadnych obowiązków czy powinności a już na pewno nie będzie winna wyrządzonej krzywdy, jak się po prostu nie będzie wtrącać. Jak nie będzie się wtrącać, to być może ten mąż sam się wszystkiego dowie, może tamta żona zdecyduje się na wyznanie swego postępku, bo będzie jej zwyczajnie trudno z tym żyć. A jak zdradzona dziewczyna powie temu mężowi, to w razie potrzeby czasu nie cofnie. Czego się facet dowie, tego się już nie "oddowie". Być może rodzina się rozpadnie, może będzie cierpiało dziecko. To by było dopiero wyrządzenie krzywdy. Ja bym nie chciała brać na siebie takiej odpowiedzialności, zwłaszcza że to jest obcy człowiek, z którym nie łącza mnie żadne relacje przyjacielskie, gdzie lojalność jest czymś bardzo ważnym.
Poza tym jak trwało to krótko, to może wcale tłumy się o tym nie dowiedzą.
A jeszcze jakby się tamto małżeństwo rozpadło, to być może tamta żona, zostając sama, będzie chciała na dłużej związać się z facetem, z którym zdradziła swojego męża? Taką ewentualność też trzeba brać pod uwagę. Może zaraz ta zdradzona żona pomyśli, że to niemożliwe, że tamten związek już skończony, że mąż obiecał, że juz nigdy... Niestety, pewnie wcześniej też obiecał, że nie zdradzi. Ja już miałabym ograniczone zaufanie w takim przypadku, zwłaszcza przez pierwszy okres po zdradzie. Coś mu się w tej koleżance z pracy tak bardzo spodobało, że zdradził. Jeśli dalej będą się spotykać w pracy a jej małżeństwo się rozpadnie, to kto wie, co może się stać. To tylko gdybanie ale nie pozbawione sensu.
"A może wyrządzi się krzywdę mężowi tej pani, nic mu nie mówiąc?" Nie mówiąc na pewno nie wyrządzi mu krzywdy, bo to tak naprawdę nie jest jej sprawa. Jej sprawą jest przede wszystkim zdrada własnego męża, (bo to on przede wszystkim ją zranił, on był bliską jej osobą i on zdecydował się ją zranić), dużo później postępek tamtej kobiety (choć obiektywnie zrobiła bardzo źle, to winna przede wszystkim wobec własnego męża, bo on jest dla niej kimś bliskim). Autorka wobec męża tamtej kobiety nie ma żadnych obowiązków czy powinności a już na pewno nie będzie winna wyrządzonej krzywdy, jak się po prostu nie będzie wtrącać. Jak nie będzie się wtrącać, to być może ten mąż sam się wszystkiego dowie, może tamta żona zdecyduje się na wyznanie swego postępku, bo będzie jej zwyczajnie trudno z tym żyć. A jak zdradzona dziewczyna powie temu mężowi, to w razie potrzeby czasu nie cofnie. Czego się facet dowie, tego się już nie "oddowie". Być może rodzina się rozpadnie, może będzie cierpiało dziecko. To by było dopiero wyrządzenie krzywdy. Ja bym nie chciała brać na siebie takiej odpowiedzialności, zwłaszcza że to jest obcy człowiek, z którym nie łącza mnie żadne relacje przyjacielskie, gdzie lojalność jest czymś bardzo ważnym.
Poza tym jak trwało to krótko, to może wcale tłumy się o tym nie dowiedzą.
A jeszcze jakby się tamto małżeństwo rozpadło, to być może tamta żona, zostając sama, będzie chciała na dłużej związać się z facetem, z którym zdradziła swojego męża? Taką ewentualność też trzeba brać pod uwagę. Może zaraz ta zdradzona żona pomyśli, że to niemożliwe, że tamten związek już skończony, że mąż obiecał, że juz nigdy... Niestety, pewnie wcześniej też obiecał, że nie zdradzi. Ja już miałabym ograniczone zaufanie w takim przypadku, zwłaszcza przez pierwszy okres po zdradzie. Coś mu się w tej koleżance z pracy tak bardzo spodobało, że zdradził. Jeśli dalej będą się spotykać w pracy a jej małżeństwo się rozpadnie, to kto wie, co może się stać. To tylko gdybanie ale nie pozbawione sensu.
Powtórzę jeszcze raz, że moze jestem dziwna, ale moim zdaniem na temat zdrady małżeńskiej nie można po postu powiedzieć, że "ludzie popełniają błedy". W moim rozumieniu świata to jest raczej błąd z kategorii tych "niewybaczalnych". Moim zdaniem, mając taką wiedzę, to jest po prostu świństwo, pozwolić facetowi żyć w nieświadomości. To zbyt poważna sprawa.
No i co to za argument, że "bo małżeństwomoże się rozpaść i dziecko będzie cierpieć"? No sorry, będzie cierpieć, bo jeden z rodziców zdradził drugiego, a nie dlatego, że jakiś zły "ktoś" o tym powiedział. Dzieci zawsze są pokrzywdzone, kiedy rodzice się rozstają, zdradzają itp. Szkoda, że dorośli nie myślą o tym wczesniej :/
No i co to za argument, że "bo małżeństwomoże się rozpaść i dziecko będzie cierpieć"? No sorry, będzie cierpieć, bo jeden z rodziców zdradził drugiego, a nie dlatego, że jakiś zły "ktoś" o tym powiedział. Dzieci zawsze są pokrzywdzone, kiedy rodzice się rozstają, zdradzają itp. Szkoda, że dorośli nie myślą o tym wczesniej :/
"Powtórzę jeszcze raz, że moze jestem dziwna, ale moim zdaniem na temat zdrady małżeńskiej nie można po postu powiedzieć, że "ludzie popełniają błedy". W moim rozumieniu świata to jest raczej błąd z kategorii tych "niewybaczalnych". Moim zdaniem, mając taką wiedzę, to jest po prostu świństwo, pozwolić facetowi żyć w nieświadomości. To zbyt poważna sprawa. No i co to za argument, że "bo małżeństwomoże się rozpaść i dziecko będzie cierpieć"? No sorry, będzie cierpieć, bo jeden z rodziców zdradził drugiego, a nie dlatego, że jakiś zły "ktoś" o tym powiedział. Dzieci zawsze są pokrzywdzone, kiedy rodzice się rozstają, zdradzają itp. Szkoda, że dorośli nie myślą o tym wczesniej :/"
No właśnie kluczowe słowa to "MOIM ZDANIEM". Autorka wątku nie zna tego zdradzanego męża, nie wie o nim nic, co mogłoby dać jakiekolwiek wyobrażenie o jego charakterze, o tym, jak może zareaguje na tą sytuację. NIC. Przyjść i oznajmić o zdradzie żony bez refleksji, bez zastanowienia można szybko ale można tę osobę skrzywdzić bardziej, niż nam się wydaje.
Ta zdrada jest przede wszystkim sprawą między mężem i żoną (w tych dwóch małżeństwach). Być może zdradzająca żona sama zdecyduje się powiedzieć o wszystkim mężowi, być może przemyśli sprawę, przygotuje męża jakoś, wybierze najlepszy czas na to, aby była szansa na uratowanie małżeństwa. Tego nie wiemy. Tak, to zbyt poważna sprawa, by obca osoba się w to wtrącała wtedy, kiedy sama uzna to za stosowne. Nie zna sytuacji tego małżeństwa. Być może wybrałaby czas na takie wyjawienie prawdy najgorszy z możliwych (najgorszy czas z powodów lezących na zewnątrz małżeństwa, np. problemy w pracy męża).
Dziecko cierpi zawsze. Pewnie tak, ale cierpieć można w różnym stopniu. To, że dorośli z własnej głupoty nie pomyśleli wcześniej, nie zwalnia ich z tego, by zrobić wszystko, by dziecko cierpiało jak najmniej. Takie myślenie: "dziecko i tak będzie cierpieć. Trudno. Takie życie" jest dopiero krzywdzące. Jeśli małżeństwo nie ma szans na przetrwanie, to trudno, lepiej rzeczywiście się rozejść. Ale trzeba najpierw próbować wszystko naprawić. A może się uda. Największe szanse są jednak bez interwencji tzw. życzliwych.
No właśnie kluczowe słowa to "MOIM ZDANIEM". Autorka wątku nie zna tego zdradzanego męża, nie wie o nim nic, co mogłoby dać jakiekolwiek wyobrażenie o jego charakterze, o tym, jak może zareaguje na tą sytuację. NIC. Przyjść i oznajmić o zdradzie żony bez refleksji, bez zastanowienia można szybko ale można tę osobę skrzywdzić bardziej, niż nam się wydaje.
Ta zdrada jest przede wszystkim sprawą między mężem i żoną (w tych dwóch małżeństwach). Być może zdradzająca żona sama zdecyduje się powiedzieć o wszystkim mężowi, być może przemyśli sprawę, przygotuje męża jakoś, wybierze najlepszy czas na to, aby była szansa na uratowanie małżeństwa. Tego nie wiemy. Tak, to zbyt poważna sprawa, by obca osoba się w to wtrącała wtedy, kiedy sama uzna to za stosowne. Nie zna sytuacji tego małżeństwa. Być może wybrałaby czas na takie wyjawienie prawdy najgorszy z możliwych (najgorszy czas z powodów lezących na zewnątrz małżeństwa, np. problemy w pracy męża).
Dziecko cierpi zawsze. Pewnie tak, ale cierpieć można w różnym stopniu. To, że dorośli z własnej głupoty nie pomyśleli wcześniej, nie zwalnia ich z tego, by zrobić wszystko, by dziecko cierpiało jak najmniej. Takie myślenie: "dziecko i tak będzie cierpieć. Trudno. Takie życie" jest dopiero krzywdzące. Jeśli małżeństwo nie ma szans na przetrwanie, to trudno, lepiej rzeczywiście się rozejść. Ale trzeba najpierw próbować wszystko naprawić. A może się uda. Największe szanse są jednak bez interwencji tzw. życzliwych.
Z innej beczki: gdyby autorka nie dowiedziala sie o zdradzie, to jej mąz i tak zostawilby kochanke, a malzenstwo autorki nadal by trwalo. Dzieci by nie cierpialy, a zona bylaby nieswiadoma lecz szczesliwa. Czasem lepiej zyc w nieswiadomosci, takie jest moje zdanie.
Pochodze z rozbitej rodziny, ojciec zdradzal mame, rozwiedli sie. Jego przypadek byl beznadziejny bo zdradzal z roznymi kobietami, ale tu jesli facet mial 1 romans i zostawil kochanke, jest troche inna sytuacja.
Przyrzekalismy ze "w zdrowiu i w chorobie, na dobre i na zle". Wiecie dlaczego malzenstwa naszych dziadkow i pradziadkow byly trwale? Bo jak sie cos psulo to sie to naprawialo, a nie wyrzucalo do kosza.
Nigdy nie chcialabym, zeby jakies dziecko czulo sie tak jak ja gdy tracilam rodzine, gdy dorastalam w rodzinie niepelnej, skrzywdzonej. Dlatego nie powiedzialabym.
No i powtorze to co pisalam kiedys wczesniej - nie oceniaj, bo nigdy nie wiesz czy Ty tez kiedys nie zdradzisz. Powody moga byc rozne, z ktorych teraz nawet nie zdajesz sobie sprawy. Nie oceniaj! Napraw to co sie da, jesli tylko sie da. Jesli nie, to przejdz przez to z godnoscia.
Pochodze z rozbitej rodziny, ojciec zdradzal mame, rozwiedli sie. Jego przypadek byl beznadziejny bo zdradzal z roznymi kobietami, ale tu jesli facet mial 1 romans i zostawil kochanke, jest troche inna sytuacja.
Przyrzekalismy ze "w zdrowiu i w chorobie, na dobre i na zle". Wiecie dlaczego malzenstwa naszych dziadkow i pradziadkow byly trwale? Bo jak sie cos psulo to sie to naprawialo, a nie wyrzucalo do kosza.
Nigdy nie chcialabym, zeby jakies dziecko czulo sie tak jak ja gdy tracilam rodzine, gdy dorastalam w rodzinie niepelnej, skrzywdzonej. Dlatego nie powiedzialabym.
No i powtorze to co pisalam kiedys wczesniej - nie oceniaj, bo nigdy nie wiesz czy Ty tez kiedys nie zdradzisz. Powody moga byc rozne, z ktorych teraz nawet nie zdajesz sobie sprawy. Nie oceniaj! Napraw to co sie da, jesli tylko sie da. Jesli nie, to przejdz przez to z godnoscia.
"Ja na 100% powiedziałabym jej mężowi. Zaaranżowałabym spotkanie z nim i o wszystkim mu powiedziała. Absolutnie. Moje małżeństwo by się rozpadło, to czemu jej ma być szczęśliwe w nieświadomości jej męża? Krowa wredna. Rozbiła małżeństwo, zabrała ojca dzieciom to niech teraz ma!"
No właśnie to miałam na myśli. Najważniejsza jest zemsta, zwykła ludzka zemsta a nie chęć uratowania zdradzanego faceta przed niewiedzą.
No właśnie to miałam na myśli. Najważniejsza jest zemsta, zwykła ludzka zemsta a nie chęć uratowania zdradzanego faceta przed niewiedzą.
I żeby jeszcze chodziło o to, by dopiec tej zdradzającej kobiecie, to ie miałabym skrupułów. Zasłużyła sobie. Jednak tu chodzi jeszcze o co najmniej dwie niewinne osoby. Taka zemsta mogłaby zaboleć najmniej tą właśnie zdradzającą żonę. No ale po trupach do celu. Najważniejsza jest zemsta. To czy ktoś inny ucierpi przy okazji jest mniej ważne.
MartaB jeśli w ogóle miałabym wybierać z dwojga złego to uwierz że wolałabym aby mój mąż zdradzał mnie z różnymi kobietami bez więzi emocjonalnej niż z jedną kobietą, do której miałby jakieś głębsze uczucia, z którą byłby emocjonalnie związany. Zdecydowanie prędzej wybaczyłabym zdradę z wieloma kobietami, do których nie żywiłby żadnych uczuć niż zdradę z jedną w której się zakochał i o której wciąż by myślał będąc ze mną. Nie wierzę w to, że mąż autorki związku tak łatwo odpuścił i już się nie spotyka na schadzki z tamtą kobietą. Ja niestety lub stety wyznaję zasadę oko za oko ząb za ząb, więc nie odpuściłabym i mąż tej baby na pewno by się o tym ode mnie dowiedział.
naczytałas się chyba pisemek dla kobiet...uwazasz, że fajniej by ci było, jakby twój mąż zdradzał się notoryczie z wieloma kobietami niż po prostu zakochał się w innej? no nie wiem. nie sądzę, by facet który seksi się z innymi babami mając w domu żone i dziecko, ma z tą żoną jakąkolwiek więź emocjonalną, kocha ją i szanuje...ten zakochany przynajmniej można mieć poczucie, że kiedyś kochał, nadal szanuje, tyle, ze życie tak sie potoczyło, że pokochał inną...o kobieciarzu nigdy bym tak nie pomyślała. o tym, który się zakocał, mogłabym pomyślec, że nie miał zlych intencji, że nie cciał skzrywdzić, ale ...uczuć się nie wybiera...o kobieciarzu pomyślałabym tylko, że perfidnie się lajdaczy a zonę uważa za nic.
Nie, nie naczytałam się takich mądrych pisemek które zapewne Ty "Przestudiowałaś". Znam to z autopsji. Mam męża marynarza i podejrzewam, że prawdopodobnie mnie zdradza. Ale wiem na 100%, że robi to z czystej fizjologii, a nie z więzi emocjonalnej do którejś z pań.
nie twierdzę, że "kobieciarz" ma więź emocjonalną z którąś z pan. ale chyba nie uważasz, że ma więź emocjonalną z tobą? albo, że cię szanuje? ale skoro sama siebie nie szanujesz i twierdzisz, że robi to z potrzeb fizjologicznych...szok!
nie twierdzę, że "kobieciarz" ma więź emocjonalną z którąś z pan. ale chyba nie uważasz, że ma więź emocjonalną z tobą? albo, że cię szanuje? ale skoro sama siebie nie szanujesz i twierdzisz, że robi to z potrzeb fizjologicznych...szok!
" Ja niestety lub stety wyznaję zasadę oko za oko ząb za ząb, więc nie odpuściłabym i mąż tej baby na pewno by się o tym ode mnie dowiedział."
Tylko tutaj większość zabierających głos pisała nie o żadnej zemście a tak naprawdę o czystych pobudkach, a nawet jakimś akcie miłosierdzia względem tego zdradzanego męża. Wyjawienie prawdy miało na celu jedynie dobro tego pana.
Tak przynajmniej większość pisała, a czy myślała...
Tylko tutaj większość zabierających głos pisała nie o żadnej zemście a tak naprawdę o czystych pobudkach, a nawet jakimś akcie miłosierdzia względem tego zdradzanego męża. Wyjawienie prawdy miało na celu jedynie dobro tego pana.
Tak przynajmniej większość pisała, a czy myślała...
Mama - zgadzam się, ja też bym wolała żeby to były 2-3 różne kobiety w ciągu kilku lat, np. po pijaku, niż jeden poważny romans. Ale jeśli odnosisz się do mojego ojca, o którym pisałam że jego przypadek był beznadziejny bo zdradzał z różnymi kobietami, to tak, uważam że był beznadziejny, tym bardziej że robił im dzieci na prawo i lewo, obiecywał nie wiadomo co, a do mojej mamy przychodził się najeść, wyspać i wziąć pieniądze na alimenty dla innych, nie bacząc na to że mieli już wtedy mnie i moją siostrę. Dobrze że się z nim rozwiodła. Myślę że każda sytuacja powinna być rozpatrywana indywidualnie. Nie czuję się uprawniona do wydawania sądów, zwłaszcza jeśli znam sytuację tylko z kilku zdań opisanych na forum. Jestem tylko zdania by starać się nie oceniać, nie podchodzić do zdrady tak kategorycznie, bo jak pisałam, każda z nas może kiedyś zdradzić swojego męża, z powodów o których nam się teraz nawet nie śni. Wszyscy się zmieniamy, mamy kryzysy w związku, mamy też problemy ze sobą, depresje, andropauzy, menopauzy, różne sytuacje rodzinne i w pracy, a jesteśmy tylko ludźmi, którym się czasem wydaje że potrzebują czegoś innego. Nie twierdzę że zdrada to nic, ale w zależności od sytuacji czasem można jeszcze dużo uratować.
oj krowa wredna przyszła po misia biedaczka i go na sile zaciagnela do łózia... weźcie oprzytomnijcie kobiety, misio przysiegał żonie, krowa jej nie przysięgała więc może miec śzczerze w tyłku ich relacje nie należy jej winić, że znalazł się chęciarz i skorzystała. Zdrada zwykle jest skutkiem rozpadu związku nie przyczyną, ktoś nie dostaje w domu tego, czego mu potrzeba i idzie do kogoś innego i nie chodzi tu jedynie o seks tylko o uwagę, podziw, dumę, każdy czasem chce czuć się doceniony. Gdy druga strona zdradza trzeba siebie też huknąc w piersi co poszło nie tak, że do tego doszło, bo niestety nieczęsto zdarza się wyjść za mąż za facia uzależnionego od zdrad bo to widać na pierwszy rzut oka.
Do tematu wątku - co ciebie obchodzi tamto małżeństwo autorko? nie potrafiliście zadbać z mężem o swoje (specjalnie piszę razem) i się rozpada, a może tamto przetrwa? najlepiej nie wpieprzać się w cudze sprawy i pilnować swojego ogródka w sensie podlewać odpowiednio kwiatki, aby nie uschły i nie szukały wody gdzie indziej :P Uwierz, że taki donos nie da ci żadnej satysfakcji a zgodnie z twierdzeniem że karma to suka krzywda jaką wyrządzisz wchrzaniając się w życie obcych ludzi wróci do ciebie ze zdwojoną siłą, krótko będziesz się napawać widokiem armagedonu u znajomych z pracy męża...
Do tematu wątku - co ciebie obchodzi tamto małżeństwo autorko? nie potrafiliście zadbać z mężem o swoje (specjalnie piszę razem) i się rozpada, a może tamto przetrwa? najlepiej nie wpieprzać się w cudze sprawy i pilnować swojego ogródka w sensie podlewać odpowiednio kwiatki, aby nie uschły i nie szukały wody gdzie indziej :P Uwierz, że taki donos nie da ci żadnej satysfakcji a zgodnie z twierdzeniem że karma to suka krzywda jaką wyrządzisz wchrzaniając się w życie obcych ludzi wróci do ciebie ze zdwojoną siłą, krótko będziesz się napawać widokiem armagedonu u znajomych z pracy męża...
Zgodnie z koncepcja yin i yang, która pochodzi z antycznej filozofii chińskiej i metafizyki, aby wszechświat pozostał w harmonii i nie posypał się powinnaś przespać się z tym zdradzanym facetem. Każde inne rozwiązanie spowoduje że ta harmonia wszechświata zostanie naruszona. Co może zapoczątkować nieobliczalny w skutkach dla świata ciąg zdarzeń...
kwestia tylko tego, czy ten zdradzany facet, sam też nie zdradza? tego nie wiemy. a to, że na fb wstawia zdjecia szczesliwej rodzinki, akurat nie oznacza niczego.
swoja droga, uważam, że małżeństwo w takiej sytuacji, nawet jesli mąż jest fair i się o zdradzie od autorki wątku nie dowie i tak predzej czy później się rozwali. skoro żona go zdradziła, to albo się zakochała w mężu autorki, albo nic sobie nie robi ze skoku w bok. jedno i drugie wyklucza przetrwanie takiego małżeństwa, predzej czy później coś się posypie, prawda się wysypie...
swoja droga, uważam, że małżeństwo w takiej sytuacji, nawet jesli mąż jest fair i się o zdradzie od autorki wątku nie dowie i tak predzej czy później się rozwali. skoro żona go zdradziła, to albo się zakochała w mężu autorki, albo nic sobie nie robi ze skoku w bok. jedno i drugie wyklucza przetrwanie takiego małżeństwa, predzej czy później coś się posypie, prawda się wysypie...
Powiem nieco z własnego doświadczenia.
Miałam dawno temu taka sytuacje z mężem. Zdrada ponoć tylko na odległość, półgołe fotki i głupie gadki. Wierze mu, bo nawet nie mialby kiedy. Taki wyskok, żeby się sprawdzić, mieć jakaś radochę. Jak sie dowiedziałam to wydrukowałam te zdjęcia, rzuciłam mu nimi w twarz, poszlo w ruch kilka talerzy, wyrzucilam go z domu na ponad tydzien. W miedzyczasie wysłałam jej te zdjęca. I zaczeło sie proszenie, straszenie, zebym tylko nie pokazywała jej męzowi. Oni maja dzieci i my mamy synów. Wystarczyło mi poczucie wyższosci nad nia i jej strach, że sie wyda. Nigdy nie powiedziałam jej męzowi. U nas mineło kilka lat i dużo się zmieniło, skończyły się sekrety, jest nam dużo lepiej i bardzo sie kochamy. Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy mojego męża gdy nie wiedział czy mu wybacze, czy będzie mógł wrócić. Nigdy go takiego nie widziałam. Wybaczyłam, ale nie zapomniałam, zawsze gdzieś z tyłu głowy czuję lekką nieufnośc i tego już chyba nic nie zmieni. Gdyby to się powtorzyło, nawet bez seksu czy rzeczywistego romansu, to już kolejny raz nie wybaczę.
Miałam dawno temu taka sytuacje z mężem. Zdrada ponoć tylko na odległość, półgołe fotki i głupie gadki. Wierze mu, bo nawet nie mialby kiedy. Taki wyskok, żeby się sprawdzić, mieć jakaś radochę. Jak sie dowiedziałam to wydrukowałam te zdjęcia, rzuciłam mu nimi w twarz, poszlo w ruch kilka talerzy, wyrzucilam go z domu na ponad tydzien. W miedzyczasie wysłałam jej te zdjęca. I zaczeło sie proszenie, straszenie, zebym tylko nie pokazywała jej męzowi. Oni maja dzieci i my mamy synów. Wystarczyło mi poczucie wyższosci nad nia i jej strach, że sie wyda. Nigdy nie powiedziałam jej męzowi. U nas mineło kilka lat i dużo się zmieniło, skończyły się sekrety, jest nam dużo lepiej i bardzo sie kochamy. Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy mojego męża gdy nie wiedział czy mu wybacze, czy będzie mógł wrócić. Nigdy go takiego nie widziałam. Wybaczyłam, ale nie zapomniałam, zawsze gdzieś z tyłu głowy czuję lekką nieufnośc i tego już chyba nic nie zmieni. Gdyby to się powtorzyło, nawet bez seksu czy rzeczywistego romansu, to już kolejny raz nie wybaczę.
Jezu.... ~żona opisałaś moją historię! Skąd wiedziałaś ;P A poważnie, znam to dokładnie. Tylko, że ja nie miałam okazji powiedzieć tej drugiej co i jak. Mężowi wybaczyłam, ale mimo paru już lat - chyba nie zapomnę tego. Teraz.... gdyby tylko coś takiego sie powtórzyło to walizka i papa. Nawet bym sie nie zastanawiała czy to dobre czy nie dla mnie i dzieci.
Oczywiście, że powinien się dowiedzieć...
Jak ktoś wyżej napisał: powiedz, że ma sama się wysprzęglić albo zrobisz to za nią...
Powód ku temu jest banalny: ktoś z Was/nas może być następny, taką patologię trzeba tępić wszelkimi możliwymi środkami.
Byłem świadkiem podobnej sytuacji, pewien pajac - nazwijmy go "Pan Wielki DJ" - miał narzeczoną (ślub z wygody), a sam puszczał się na lewo i prawo z najróżniejszymi pannami, potem ślub wzięli i dalszych losów nie znam... Ona o niczym nie wie... Albo udaje, że nie wie i ma to w nosie ;)
Jak ktoś chodzi na ToGa to już wie o kogo chodzi :) Wiedzieli chyba wszyscy poza zainteresowaną...
Do końca życia będę żałował, że jej nie powiedziałem gdy miałem okazję.
Jak ktoś wyżej napisał: powiedz, że ma sama się wysprzęglić albo zrobisz to za nią...
Powód ku temu jest banalny: ktoś z Was/nas może być następny, taką patologię trzeba tępić wszelkimi możliwymi środkami.
Byłem świadkiem podobnej sytuacji, pewien pajac - nazwijmy go "Pan Wielki DJ" - miał narzeczoną (ślub z wygody), a sam puszczał się na lewo i prawo z najróżniejszymi pannami, potem ślub wzięli i dalszych losów nie znam... Ona o niczym nie wie... Albo udaje, że nie wie i ma to w nosie ;)
Jak ktoś chodzi na ToGa to już wie o kogo chodzi :) Wiedzieli chyba wszyscy poza zainteresowaną...
Do końca życia będę żałował, że jej nie powiedziałem gdy miałem okazję.
Nie wiadomo, czy nie zmieni...
Dzieci są głupie, więc stosuje się wobec nich system kar i wynagrodzeń żeby je nauczyć pewnych wartości i zachowań.
To, że ta baba jest głupia jest niepodważalne, jeśli więc pani puszczalska straci męża - może zapali jej się we łbie jakaś czerwona lampka "gdzie popełniłam błąd"...
A może masz rację i nic to nie da...
W każdym razie jedno jest pewne: nie zrobienie niczego NA PEWNO nic nie da...
Dzieci są głupie, więc stosuje się wobec nich system kar i wynagrodzeń żeby je nauczyć pewnych wartości i zachowań.
To, że ta baba jest głupia jest niepodważalne, jeśli więc pani puszczalska straci męża - może zapali jej się we łbie jakaś czerwona lampka "gdzie popełniłam błąd"...
A może masz rację i nic to nie da...
W każdym razie jedno jest pewne: nie zrobienie niczego NA PEWNO nic nie da...
Ja powiem szczerze ze w wielkiej zlosci i w emocjach pewnie powiedzialabym jej mezowi. Ale nie wiem czy gdybym ochlonela to nie zalowalabym. Zwlaszcza jesli maja dzieci. Wedlug mnie powiedzenie to nic innego jak zemsta, nikt mi nie powie ze nagle zdradzona zona martwi sie o biednego meza kochanki.... to zemsta i tyle, ale jesli masz sie poczuc lepiej to w pelni usprawiedliwona.