Widok

Czy jestem aż taką złą matką?

Rodzina i dziecko Temat dostępny też na forum:
Mam 7 letniego synka. Pracuję jak większość matek i to dość długo. W domu jesteśmy koło 18. Mam stresującą pracę, która często wymaga ode mnie także pracy w domu. I tu pojawia się problem z moim dzieckiem. Mój mąż jest bardzo dobrym ojcem i poświęca mu każdą wolną chwilę po powrocie z pracy do domu. Ja taka wspaniała nie jestem. I niestety wiecznie słyszę, że jestem złą matką, głównie od mojego syna.
Jak mój mąż chce wyjść to słyszę , że nie chce ze mną zostać, że woli tatę, że będzie się nudził, że tata ma zostać.
Jak czasem jest chory to zostaję z nim w domu, jednak wtedy też muszę trochę zasiąść do pracy bo nie mogę sobie pozwolić, żeby odpuścić. I wtedy to samo: nie lubię z tobą zostawać, wolę być w szkole, w świetlicy, zawieź mnie do babci...Ty tylko pracujesz (tłumaczę, że muszę, jeśli chcesz np mieć nowe zabawki ale nie dociera).
Chyba nietrudno sobie wyobrazić jak boli serce słuchając takich słów :( kocham moje dziecko najbardziej na świecie i okazuje mu to na każdym kroku, troszczę się, okazuje mu czułość, kupuję mu jego ukochane zabawki, a okazuje się, że jedynym wyznacznikiem tego czy matka jest dobra jest to, czy się bawi czy nie bawi... najgorsze, że tak samo myśli mój mąż. Ostatnio usłyszałam, że mam słaby kontakt z dzieckiem, że mam się z nim bawić i wtedy to się zmieni. Rzeczywiście trudno szukać sytuacji kiedy dziecko z otwartymi ramionami mnie wita, jak mnie nie ma przy odbieraniu ze szkoły czy w innych sytuacjach to nawet często nie pyta gdzie jestem, jak mam problemy i płaczę to NIGDY nie zdarzyło się, że mój synek się tym przejął :(
Sama nie miałam idealnego dzieciństwa, chcę oszczędzić mu tego samego a okazuje się, że jestem jeszcze gorsza bo ja swoich rodziców zawsze bardzo kochałam, bez względu na to czy budowali ze mną z klocków czy nie...wychodzi na to, że jestem naiwna bo zawsze myślałam, że matkę poza skrajnymi, patologicznymi przypadkami zawsze się kocha, a wychodzi na to, że na tą miłość trzeba sobie "pracować" spełniając oczekiwania.

Jak jest u Was? Czy zawsze bawicie się ze swoimi dziećmi? Czy po powrocie z pracy poświęcacie im każdą chwilę? Czy ja naprawdę jestem taką złą matką? Zastanawiałam nad drugim dzieckiem ale po tym co usłyszałam od męża to chyba nigdy się nie zdecyduje :(:(:(

Jestem tym naprawdę załamana i w mojej rodzinie czuję się poza nawiasem :( Zawiodłam w najważniejszej życiowej roli :(
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 15
Drugie dziecko chcesz ze względu na syna - żeby nie był jedynakiem czy sama czujesz potrzebę posiadania drugiego dziecka? Będziesz miała czas żeby mu poświęcić? A co wtedy ze starszym dzieckiem? Znów będzie spychane na bok - tym razem nie z powodu pracy przynoszonej do domu tylko maleńkiego dziecka, które wymaga poświęcenia mu czasu i uwagi?

Wiesz - wielokrotnie dziecko woli czas spędzić z Mamą(robiąc cokolwiek byle razem - razem piec ciasto, kolorować, czytać książkę, oglądać bajkę, lepić z plasteliny itd.) niż mieć kolejną zabawkę...

Może przez to, że miałaś takie, a nie inne dzieciństwo nie potrafisz dziecku okazać miłości, czułości, ciepła? Może nie miałaś od kogo się tego nauczyć?
popieram tę opinię 21 nie zgadzam się z tą opinią 3
Chyba nie dość dokładnie przeczytałaś to co napisałam powyżej... gdybym nie okazywała dziecku miłości, ciepła i czułości to nie szukałabym pociechy ani porad na forum bo to byłoby jasne jak słońce, że nie jestem dobrą matką i szukałabym raczej pomocy psychologa lub poradni rodzinnej. Tego mojemu dziecku nie brakuje. Problemem jest to, że nie mam już wystarczająco dużo czasu na to by bawić się z synem przez ten czas kiedy wracam do domu po pracy i zabawą zajmuje się mój mąż. A mój syn przez ten pryzmat ocenia mnie jako matkę.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 7
Jeśli jednym tchem wymieniłaś kochanie i okazywanie czułości, troski razem z kupowaniem nowych zabawek - wyciągnęłam wniosek, że kochanie=kupowanie zabawek. Nie znam Cię, więc nie wiem jak faktycznie jest.

Więc jak okazujesz uczucia jeśli nie spędzasz czasu z dzieckiem? Tzn. nie spędzacie go razem=nie bawicie się=nie robicie czegoś wspólnie?

Jak często bierzesz Syna na kolana, przytulasz? Mówisz, że go kochasz? Że jest dla Ciebie najważniejszy? Co robicie wspólnie w wolne dni?
Może chociaż poczytaj Mu przed snem? Wprowadź jakiś wspólny rytuał. Jeśli faktycznie na tym etapie masz słaby kontakt z własnym dzieckiem - to później może być tylko gorzej(gdy będzie nastolatkiem)... No chyba, że wygospodarujesz chociaż te 30 minut w ciągu dnia tylko dla niego.

Naprawdę każdego dnia musisz zabierać pracę do domu????
popieram tę opinię 22 nie zgadzam się z tą opinią 1
Tak już bywa, że my ludzie niezależnie jakimi chcielibyśmy być indywidualistami to zawsze mamy cechy wspólne i większość myśli stereotypami...trochę zboczę z tematu ale mam wrażenie, że teraz wszyscy tak powariowali z tą walką z konsumpcjonizmem, że zakup dziecku zabawki to takie zło, które należy postawić na równi z niepodawaniem jedzenia ;) I z Twojej wypowiedzi to niestety wynika...
Okazuje mojemu dziecku czułość codziennie i po kilka razy, mówię mu, że go kocham najbardziej na świecie myślę, że nawet codziennie (czego np mój mąż nie robi nigdy), mówię mu, że jest piękny i mądry. Czytam przed snem dość często.

Tylko teraz tak sobie myślę, że Twoja wypowiedź i nie tylko Twoja pokazuje, że jestem w jeszcze większej d....
Bo rzeczywiście zdałam sobie sprawę, że mój mąż tych wszystkich rzeczy nie robi a nawet jeśli to bardzo skąpo - jest z tych czułych i ma kłopoty z okazywaniem bliskości. Czyli z tego wynika, że wcale nie ta cała czułość - tylko zabawa się liczy. Liczba goli, zagranych gier, ułożonych klocków, czy włączonych gier na tablecie...
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 7
Absolutnie nie uważam, że zakup zabawki jest złem. Ale jeśli jest to jedyna rekompensata za brak wspólnie spędzanego czasu - no to słabo...

"Czyli z tego wynika, że wcale nie ta cała czułość - tylko zabawa się liczy."

Jak dla mnie nie "tylko zabawa" - tylko fakt, że Syn "cokolwiek" robi wspólnie z Tatą... Tata zajmuje się tak jak potrafi, na ile ma siłę po pracy, czy też pomysły. Ale poświęca ten czas Synowi.

Czyli tak dalej trzymaj - jeśli chodzi o okazywanie uczuć ;) Żeby nie wychować "sopla lodu" ;)
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 1
A mi się wydaje że tu nie chodzi ani o liczbę czułości ani o liczbę goli ale po prostu o ilość czasu i jakość tego czasu spędzonego z dzieckiem. Słowa czułosci są oczywiście ważne ale jeśli nie idą w parze z uwagą to niewiele znaczą.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 0
niestety takie czasy że trzeba pracować, czasami bardzo dużo. Rozumiem o czym mówisz, u nas w związku to mój mąż bardzo dużo pracuje, ale wypracowaliśmy taki system że poświęca codziennie dziecku min. pół godziny i to jest czas tylko jego i córki i robią wtedy to na co ona ma ochotę i tylko z nim jeździ na basen, to są ich wspólne zajęcia, myślę że to jest dobre rozwiązanie. Syn ma 7 lat, jest mnóstwo miejsc gdzie można wspólnie fajnie spędzić czas w weekend, godzina, dwie a na pewno pomoże. Taka jest prawda że dzieci w tym wieku potrzebują przede wszystkim miłości, czasu z rodzicem, zabawki są drugoplanowe. Czytałaś może którąś z książek Adele Faber, Elaine Mazlish?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Niestety nie czytałam - ale chętnie spróbuję. Na domiar złego jeszcze studiuje przez co jeszcze wypada kilka dni w miesiącu :( tylko, że moje koleżanki z pracy mają podobną sytuację jak ja i nie ma mają takich problemów, tłumaczą mi, że ich dzieci przyzwyczaiły się do tego, że rodzice nie mają czasu ani siły na zabawy (te zostają na weekend) i ich dzieci nie obrzucają ich takimi komentarzami jak mój syn. Nie rozumiem dlaczego ja będąc taką samą matką jak inne - jednak jestem gorsza.
Może rzeczywiście spróbuję znaleźć jakiś rytuał - bardzo często ale jednak nie zawsze zasypiam z synem czytając mu przed snem. Może niech to jednak będzie nasz codzienny rytuał. Choć przy moim mężu, który leży w pokoju syna plackiem do samego wieczora to dla synka zbyt wiele nie będzie :(
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 8
może to wina męża, mówisz że też zarzuca ci że za mało czasu poświęcasz dziecku, pewnie syn to słyszał i stąd to wymawianie, jak mąż będzie Cię wspierał, to syn będzie cie szanował, taka prawda.
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 4
Popieram kararinah. Też mi się tak skojarzyło. Często dzieci powtarzają zasłyszane opinie, które nie są samodzielnie "wymyślone". Wiem po swoich młodych- często coś podsłuchają, nie zrozumieją do końca, a potem ubarwią i ogłaszają "swoje poglądy". Sporo czasu mi zeszło na tłumaczeniach, że podsłuchiwanie jest niegrzeczne, a powtarzanie podsłuchanych "rzeczy" jest jeszcze gorsze;)

Pogadaj z synem, pogadaj z mężem. Wyżalcie się sobie nawzajem i wtedy może uda się znaleźć rozwiązanie.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2
Całkowicie cię rozumiem
Sama byłam wiecznie zarobiona potem dom obowiązki inne i nagle czas Spać. Kiedy zaszłam w druga ciążę i w 5 miesiącu wylądowałam na l4 okazało się, że moje dziecko zadowolone z tego faktu nie jest, bardzo tęskniła za nianią, potrafiła też wykrzykiwać idż to tej swojej pracy ja chce Panią. Serducho bolało. jednak poszłam po rozum do głowy przeanalizowałam swoje dzieciństwo i więzi które utrzymały się z członkami rodziny i wyciągnęłam wnioski.
Niestety decydując się na dziecko trzeba wiedzieć, że ono nas potrzebuje a nie zabawek, nowych gier tylko nas.
Kiedy wróciłam do pracy po macierzyńskim, szybko awansowałam i co za tym poszło też miałam więcej pracy w domu więcej kasy też, ale nie przeznaczałam jej już na kolejny plastik tylko na wspólne wyjście do kina na wycieczkę z zaznaczeniem WSPÓLNEnie wyjście dzieci z kimś.
Zaraz po pracy i przedszkolu odebraniu młodszego dziecka od niani był spacer pogaduchy lub po prostu wygłupy na dywanie. Dopiero potem obiad sprzątanie itp. Dzieci przestawiłam na chodzenie spać o 20 i wtedy miałam godzinę na papierologię firmy. Ostatnie telefony pracowe załatwiałam czasami jeszcze na wycieraczce przed domem, wchodząc do domu wchodziłam do domu zostawiając pracę za drzwiami.
I co się okazało świat firmowy się nie zawalił, nawet awansowałam dalej pommo, że nie miałam korpo-smyczy zaciśniętej 24/24
Czas dla dziecka to podstawa nigdy więcej twój dziecko nie będzie miało 7-8-10 lat jak teraz stracisz je to zawsze będzie daleko.
Bliższe mi są dwie ciocie niż rodzice których tylko widywałam
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 0
To może po pracy zajmij się dzieckiem, pobaw się z nim a pracą zajmij się jak synek pójdzie spać. Wiem, że na pewno jesteś zmęczona po pracy ale może co drugi dzień będziesz pracowała wieczorami. U mnie była podobna sytuacja, tylko z tą różnicą, że to mąż pracował po powrocie do domu albo był tak zmęczony, że zasypiał na kanapie. W pewnym momencie było tak, że moje dziecko mówiło, że chciałoby mieć inne tatusia. Teraz jest tak, że mąż stara się pracować jak młoda zaśnie i albo gramy razem w jakieś gry planszowe. W weekend zawsze sami idą na basen albo plac zabaw lub spacer i ich relacje bardzo się poprawiły.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
jak mam problemy i płaczę to NIGDY nie zdarzyło się, że mój synek się tym przejął :( mi się to najbardziej rzuciło w oczy....

wymagasz wsparcia od 7latka? Od tego jest mąż, rodzina, przyjaciółka a nie dziecko.

praca=zabawki, którymi bawi się z tatą lub sam.....

to nie o to chodzi.

czas poswiecony dziecku procentuje na potem. Tak jak pisała Agusia, co zrobisz gdy bedzie nastolatkiem? Czas tak szybko biegnie....
popieram tę opinię 16 nie zgadzam się z tą opinią 1
Mnie też zdziwiło, że od dziecka 7-letniego oczekuje wsparcia. Chociaż z drugiej strony... Sama miałam momenty, kiedy płakałam przy dzieciach. Są takie momenty w życiu, np. po stracie ukochanego rodzica, że łzy same lecą. Dzieci zaraz były obok, przytulały, pocieszały. Wcale tego nie wymagałam, ale ciepło na sercu rozbiło się od razu.
Dziecku należy mówić, że się je kocha ale przede wszystkim trzeba poświęcić mu czas. Trudne są to czasy, ale trzeba, po prostu TRZEBA znaleźć czas dla dziecka, nawet za cenę mniejszej pensji. Żadna zabawka tak nie ucieszy, jak wspólny spacer, zabawa, pieczenie ciasta. Latka lecą i pewnych rzeczy się nie da nadrobić.
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 1
Mocno naciągane Twoje tłumaczenie, jak dla mnie. Wracasz do domu o 18-ej i dalej pracujesz, a dla dziecka nie znajdziesz nawet godziny. I jeszcze myślisz o drugim. A już niepoświęcanie czasu w chorobie to już hardcore. Dziecko mówi Ci, że woli szkołę od Ciebie, świetlicę, babcię. Przeczytaj jeszcze raz swój post i wyciągnij wnioski.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 1
Jak dla mnie kompletna porazka, bo jesli ciagle zajmujesz sie praca, to kiedy jestes mama?... jak szybko czegos nie zmienisz, nastawienia, pracy, to slabo to wyglada. Dla dziecka najwazniejsze, by czulo ze jest kochane przez mame i tate...
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 1
kinia ja Cię w pełni rozumiem. U mnie było podobnie- praca na dwóch etatach, po pracy ogarnięcie domu i ugotowanie obiadu, a dziecko gdzieś daleko w tyle. Młodego z przedszkola odbierał dziadek i spędzał z nim czas do ok. 17. Zimnym prysznicem było dla mnie to, jak kiedyś mąż wyszedł na imprezę a synek przepłakał za nim pół wieczora, bo nie chciał zostać ze mną. Drugim ciosem było dla mnie to, jak z koleżankami wyjechałam na wakacje na tydzień a po moim powrocie synek w ogóle się nie ucieszył, że mnie widzi. Nie przyszedł się nawet przywitać. To chyba najbardziej mną wstrząsnęło. Wtedy powiedziałam, że muszę spędzać z nim więcej czasu, po prostu MUSZĘ. Choćby się paliło i waliło, w ciągu dnia zawsze muszę wygospodarować tę godzinę czasu na bycie tylko i wyłącznie z dzieckiem, a nie obok. Zaopatrzyliśmy się w przeróżne gry planszowe, książki i od tego czasu codziennie godzina jest zarezerwowana tylko i wyłącznie dla dziecka. Gramy w gry planszowe, czytamy książeczki, rozmawiamy, wygłupiamy się, chodzimy na spacery, do kina. Udało nam się nawiązać wspólną więź. Ale fakt faktem widzę, że teraz czasy się zmieniły. Ja jako dziecko nie pamiętam aby rodzice się ze mną bawili itp. Było nas 4 rodzeństwa, rodzice mieli gospodarstwo, rano wszyscy zbieraliśmy się na wspólnym śniadaniu, a potem rodzice szli do pracy i wracali dopiero na obiad i kolację, a my w tym czasie same sobą się zajmowałyśmy, bawiłyśmy się z innymi dziećmi na dworzu w różne zabawy typu podchody, chowanego, gra w gumę, klasy itp. Cały dzień biegałam z dzieciakami po dworzu, mieliśmy domki na drzewach itp. Teraz dzieciaki tego nie mają. Siedzą w domach a czas kiedyś spędzany z dziećmi teraz muszą im zapewnić rodzice. Bardzo mocno czasy się zmieniły.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 3
nie słowa a czyny!!

to że powiesz siedmiolatkowi że go kochasz nic dla niego nie znaczy. Wszystkie ochy i achy jakiż to on piękny i mądry - również. Sama mam ośmiolatkę w domu, druga młodsza, tamta czuje się wiecznie poszkodowana, uważa że młodsze dziecko ma lepiej. Czasu jest mało, a obowiązków dużo. Ja kończę pracę o 14 alb o 16, więc o ludzkich godzinach, nie mniej jednak robię podyplomówkę, mam do ogarnięcia dom jak każda kobieta, dwójkę na głowie, jestem mamą i tatą w jednym.

I o ile dla młodszych dzieci ważne jest żeby mu powiedzieć że się kocha przytulić itp., tak starsze dzieci potrzebują "dowodów" miłości. Nie słów.
Moja rada - odpal Monopol, zagrajcie razem na Play Station, pomóż mu w lekcjach, zabierz w weekend do kina. Ty, nie mąż. Zaproś go do przygotowania wspólnie posiłku, urządźcie razem wiosenne porządki, idźcie na rower. Cokolwiek, co lubicie, RAZEM. Praca może poczekać do wieczora, zreszta nie wierzę że dzień w dzień jest konieczność pracowania w domu, po godzinach. Powodzenia!
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 2
Jedyny sposób na odbudowanie więzi z dzieckiem to ofiarowanie mu tego, co dla Ciebie (i dla niego) jest najcenniejsze - czasu. Tak jak poprzedniczki uważam, że nie wystarczy mówić dziecku, że się je kocha, przytulać nawet i 10 razy dziennie i obsypywać prezentami, jeśli nie idzie za tym faktyczne zaangażowanie w życie dziecka. Nie dziw się, że ono ma żal, że się z nim nie bawisz - ma 7 lat i zabawa to jego całe życie.
Nie oczekuj również od dziecka, że będzie wspierać Cię w Twoich problemach - to naprawdę naiwne mierzyć 7-latka swoją miarą. Nie rozumie Twoich problemów i ma do tego prawo. Najgorsze, kiedy obarczamy swoje dziecko problemami ze świata dorosłych i jeszcze oczekujemy, że zrozumie, wybaczy, pocieszy. Boże...
Jeśli zależy Ci na poprawie sytuacji, to musisz kategorycznie pożegnać się z pracą po powrocie do domu, ustalić z synkiem, że kiedy jesteś w domu, to jesteś tylko dla niego i dla taty. Ponieważ póki co synek woli spędzać czas z tatą, to na początku na Twoim miejscu dołączyłabym do ich wspólnych zabaw, spędzajcie czas we trójkę, angażuj się w zabawę od początku do końca, nawet jeśli oznacza to siedzenie i patrzenie się tylko, jak synek bawi się z tatą. Dziecko musi uwierzyć w to, że naprawdę zależy Ci na spędzaniu z nim czasu, że nie jest dla Ciebie ciężarem, problemem. Ponadto pogodziłabym się na Twoim miejscu z faktem, że najważniejszy dla synka jest teraz tata - w tym wieku dla chłopców to typowe, mama przestaje być najważniejsza, a ojciec stanowi autorytet.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
Kinia, bardzo smutne Twoje wpisy. Widać, że cierpisz, utulam. Ale wiesz, myślę, że to dobrze że boli, bo to znaczy, że relacje z synkiem są dla Ciebie ważne a tak być powinno. Kinia, nie jesteś złą matką, nie daj sobie nikomu wmówić, bo przegrasz. Myślę, że jesteś bardzo dobrą matką tylko zmęczoną i zapracowaną. Widać, że w głowie masz poukładane priorytety i kochające serce ale jakoś nie potrafisz tego obronić w codziennym życiu. Jednak walcz, nie daj się temu pędowi. Może wcale nie musisz tyle pracować? Wiesz co, powiem Ci szczerze, że ja też niezbyt często bawię się z moim 7 letnim synkiem, nawet nie z braku czasu, po prostu nie lubię i wcale sobie tego nie zarzucam. Aaaaale, gotujemy razem, pieczemy babeczki w weekendy, codziennie jemy wspólne obiady przy stole (tego bardzo pilnuję), przy obiedzie gramy w karty, odrabiam z nim lekcje (ja gotuję obiad na kolejny dzień a on w kuchni czyta czytanki albo pisze te swoje literki), często czytam mu przed snem, czasami kładę się koło niego aż zaśnie, często się wygłupiamy, rzadko na niego krzyczę. W sumie sama widzisz, że jakoś specjalnie się nie napinam. I to chyba wystarczy, bo więź mamy silną.
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziecko potrzebuje czasu. Nie da się zjeść ciastka i miec ciastka. Moja rada, poszukaj innej, mniej obciazajacej pracy. Jak stracisz milosc syna to juz jej nie odzyskasz. Można żyć za mniej ale bliżej tego co ważne. Syn cie tak traktuje bo nie czuje sie dla ciebie ważny. Ale za nim doszedł do tego etapu ze mówi Ci o tym przez wiele czasu bylo mu bardzo smutno bo czul ze mama go nie kocha. I nie jest mi Ciebie żal bo jesteś dorosla i to twoje wybory. Żal mi twojego synka.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Podpisuję się pod bubmox.

Czy jesteś złą matką? Dowiesz się tego za parę/paręnaście lat od swego dziecka, bo tylko jemu będzie to oceniać. Tymczasem zapewne jest mu zwyczajnie smutno,bo jak takie dziecko miałoby zrozumieć Twoje wybory, zachowania? Zapewne wokół siebie obserwuje relację innych dzieci i ich mam, jak ma zatem wytłumaczyć sobie waszą relację? Dziwi Cię, że wybiera tatę czy kogoś z rodziny zamiast Ciebie? Dziecko potrzebuje miłości, ale nie w słowach, ale gestach, potrzebuj dowodów w najbardziej dla niego przejrzystej postaci (bo na takim etapie tylko taka forma jest dla niego zrozumiała), tj. poświęcania mu czasu, bycia w każdej ważnej chwili, a dla takiego dziecka ważną chwilą będzie np. pierwszy raz zobaczenie pająka na dworze czy pierwsze próby na rowerze... Również nie wierzę, że musisz co dzień pracować tyle w domu, musisz w sensie, należy to do Twoich podstawowych obowiązków. Robisz to pewnie dla dodatkowych profitów finansowych, a to już Twój wybór, jesteś dorosła, powinnaś być świadoma konsekwencji, w postaci oddalenia się dziecka od Ciebie. A zabawki, cóż, myślę, że dla każdego dziecka najlepsza zabawa to lepienie bałwana, rzucanie się poduchami przed snem, czy wyroby z ciasta jak mama lepi pierogi...a na to nie trzeba dodatkowych funduszy. I szczerze nie wierzę, że pracujesz non stop, żeby dziecku kupować zabawki, zwyczajnie szukasz dla siebie usprawiedliwienia.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
kupuję mu jego ukochane zabawki, a okazuje się, że jedynym wyznacznikiem tego czy matka jest dobra jest to, czy się bawi czy nie bawi.

Wyobraź sobie że między innymi ,kupisz dziecku zabawkę ale sorry baw się sam .Nie dziwię się że dziecko takie jest dla ciebie ,pewnie odczuwa złość na ciebie a to będzie narastać .
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wiem co to za praca ale to musisz uregulować. To nie jest zdrowa sytuacja że zarówno długo siedzisz w pracy jak i jeszcze potem w domu. To szybie czy później odbije się także na Twoim zdrowiu i psychice. Trochę asertywności Ci się przyda aby nie przenosić pracy do domu. A jeśli to w żadnym wypadku nie jest możliwe - trzeba poszukać czegoś innego.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziękuję za wszystkie porady. Na pewno wyciągnę wnioski i spróbuję powalczyć. Dziękuję zwłaszcza forumce "Grubej" - za tak ciepły wpis i za niecodzienne zrozumienie :)

Jedną rzecz tylko pozwolę sobie sprostować - pisząc o moim płaczu absolutnie nie miałam na myśli tego, że oczekuję wsparcia od 7 latka! To jakiś absurd - napisałam to, żeby zobrazować, że dla syna nie jestem aż tak ważna. Obserwując inne dzieci (z resztą tak samo napisała jedna z forumek) widziałam sytuacje jak reagują na płacz rodzica, przeważnie były tym przejęte, a mój syn - nie.

Pozdrawiam
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 1
Powodzenia!
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Każdy z nas jest inny, ma inne potrzeby, inny próg wrażliwości, odmienne zainteresowania (nie porównuj nigdy swojego dziecka z innymi, on jest Twój wyjątkowy). Twój synek liczy na czas spędzony z rodzicami - właśnie tym możesz okazać mu swoją miłość. Pomyśl, gdy będziesz już stara i niedołężna wolałabyś otrzymać od syna bukiet wysłany pocztą kwiatową, czy wolałabyś, aby odwiedził Ciebie i porozmawiał, pośmiał się?? Niby oba gesty miłe, niby oba wskazują na wyraz miłości, a jednak...Musisz chyba ustawić sobie od nowa priorytety. Powodzenia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tym ostatnim wpisem udowodnilas ze Ci zalezy o chcesz się zmienić. Troche za ostro Cie potraktowalam. Przepraszam i 3mam mocno kciuki za Ciebie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Uważam, wbrew wcześniejszym radom dziewczyn, że przede wszystkim powinnaś zaopiekować się sobą. Bardzo smutne jest to, co piszesz i co o sobie myślisz. Naprawdę musisz zadbać o siebie, przemyśleć swoje uczucia, relacje z mężem i zastanowić się, co tak naprawdę miałaś na myśli myśląc o sobie jako o złej matce. Czy myślałaś o psychoterapii? Myślę, że bardzo by Ci pomogła.Warto się zastanowić, nawet jeżeli pierwszą myślą jest"co za bzdury - ja i psychoterapia". Z jakiegoś powodu widzisz i słyszysz tylko te negatywne wypowiedzi synka i męża, chociaż jestem pewna, że jest też mnóstwo pozytywów i dowodów miłości. Dlaczego Ci umykają? I dlaczego tak surowo siebie oceniasz?
Tylko Ty możesz odpowiedzieć na te pytania. A wtedy cała reszta rozwiąże się sama. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2
Tak Mania myślałam o tym. Psychoteriapia nie jest mi obca i nie mam uprzedzeń. Faktycznie mam kłopot z poczuciem własnej wartości, które w zasadzie nie istnieje. Ale to kolejny czas, który muszę znaleźć i wiem, że kolejna kasa, którą muszę jakoś znaleźć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Miałem takiego ojca (wciąż go mam ale już tyle nie pracuje), przez lata pracował i pracował, wracał z pracy o losowych godzinach (własna firma), przez długie lata tak było że był właściwie osobą w tle. Ty z perspektywy dziecka jesteś taką osobą w tle. Kupujesz zabawki nie tyle dla niego co dla uspokojenia własnego sumienia, dzieciak nie tyle chce nowe zabawki co chce by mu poświęcać czas.
A w sytuacji gdy matka wraca do domu tylko po to by się zamknąć gdzieś i dalej pracować, to daje dziecku jasny sygnał : "Praca ważniejsza ode mnie" i to daje cholerny dyskomfort. Kontakt się urywa, więzi słabną. To jest naturalne. A to że jesteś matką w papierach mało znaczy, dzieciak musi poczuć że Ty się garniesz do spędzania z nim czas, że praca jest odłożona na bok a on jest w centrum uwagi
Za kilka lat może się okazać że jak będziesz stara i będziesz potrzebowała rodzinnego ciepła to też się okaże że ktoś nie ma czasu bo pracuje i co najwyżej coś Ci kupi. Jak się wtedy poczujesz? Pewnie tak jakby chciano Cię przekupić.
Zmień swoje nastawienie póki masz czas bo za jakiś czas w ogóle przestaniesz mieć znaczenie na rzecz rówieśników, a syn będzie miał Twoje zdanie w jeszcze głębszym poważaniu niż by miał normalnie. Potem wyfrunie z gniazda i się usamodzielni i dostaniesz ostatnią szanse na naprawę kontaktu, acz będzie o wiele trudniej niż teraz.
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kinia obejrzyj sobie reklamę Ikei w której to dzieci piszą listy do sw Mikołaja (chęć posiadania zabawek) i do rodziców (chęć spędzania czasu z rodzicami). Myślę, że zrozumiesz :*

https://www.youtube.com/watch?v=3dAQ6_gXQy4

Wpisz na YT "Ikea kids commercial"
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Widzę, że wkradło się tu wiele stereotypów.
To, że twoje dziecko ma lepszy kontakt z ojcem lub dziadkami, to źle?
Czasem jest tak, że dziecko wybiera sobie jednego, głównego opiekuna i to jest normalne. Dlaczego uważasz, że jesteś złą matką?
Masz wyrzuty sumienia bo zarabiasz, czy że studiujesz?
Doba nie jest z gumy. To jest trudny czas, ale to się kiedyś skończy.
Na miłość dziecka nie trzeba sobie zapracować. Ona po prostu jest.
Nawet jak rzucisz pracę, rzucisz studia i 110% poświęcisz dziecku to i tak możesz usłyszeć, że on woli tatę/babcię bo ma ciekawsze zabawy...
W twoim poście najbardziej bulwersują mnie dwie rzeczy:
- przynosisz pracę do domu. Nie wiem ile ci płacą, ale przynoszenie pracy do domu to jawne świadczenie pracy poza godzinami pracy. Mam nadzieję że doliczasz to do ogólnego czasu pracy i sprawdź czy czasem suma sumarum nie wychodzi ci pensja sprzątaczki
- nie masz oparcia w swoim mężu, to też nie może być tak że chcesz ciągnąć wszystko sama.
Praca, dom, studia, dziecko - chcesz to wszystko na własnych barkach trzymać? ile dasz radę?
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Sorry za taki suchy, techniczny wpis, ale to prawda.
Dziecko wraca do domu i widzi matkę zajechaną jak koń po westernie.
I widzi że to nie fajnie.
Każda normalna pracująca kobieta ma poczucie winy, że nie ma czasu dla dziecka.
Jesteś ambitna, ale czasem trzeba wiedzieć kiedy odpuścić.
Idealna matka, idealny pracownik, idealny student...tak się nie da jednocześnie.
Dziecko ma ojca z którym lubi spędzać czas - czy to nie jest fajne?
Deleguj swoje zadania innym, jak widzisz że się sprawdzają.
Ciesz się tym co masz i zadbaj o siebie.
Zadowolona mama to zadowolona rodzina.

A z pracą serio przelicz sobie godziny i sprawdź czy ci się opłaca taka praca ;)
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ale się przyczepiliście do tych zabawek... Jestem wobec siebie krytyczna ale tak głupia i naiwna nie jestem, żeby wierzyć, że kasa wypełni lukę. Proszę Was o bardziej złożone rozumowanie a nie chodzenie po linii najmniejszego oporu...takie wpisy pomagają chyba tylko Wam bo pozwalają się wygadać. Tak naprawdę to i tak % zabawek, które kupuje ja jest znikomy w stosunku do tego co kupuje mój mąż, więc Wasze teorię można wywalić do kosza.

Kocio niestety sytuacja ekonomiczna jest taka, że jak ja bym straciła pracę albo z niej zrezygnowała to nie mamy za co żyć. Kredyty i inne zobowiązania powodują, że jedna pensja idzie na rachunki. Gdybym nie musiała tyle zarabiać to bym zmieniła pracę. A nie jest to jakaś oszałamiająca pensja i nie mam wymagań wielce luksusowych. A co do ideałów to mi wiele brakuje i niestety w każdej z tych ról mam sobie wiele do zarzucenia ;) takie ciężkie życie - siedzisz w domu z dziećmi to Ci zarzucają ze kura domowa bez ambicji. Próbujesz coś robić a wtedy nie syarcza Ci czasu na wszystko i wychodzi na to, że zła matka i niegospodarna żona... Ciężko złoty środek znaleźć.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
No tak, ale czy sprawdzałaś czy w innych firmach z tej samej branźy też podobnie wykorzystują człowieka? Bo wg mnie to przegięcie, szczególnie że jak piszesz kokosów nie zarabiasz ... może warto się rozejrzeć po rynku pracy bez rzucania tymczasowej.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ale za zabawkami od taty kryje się coś więcej (uwaga, zabawa, wspólnie spędzony czas, realna więź z dzieckiem), za Twoimi - nic, to są tylko zabawki. Dzieci świetnie wyczuwają, z którym rodzicem tworzą rzeczywistą relację, który jest zaangażowany i który je kocha. Tak, to jest ostre stwierdzenie i nie musi mieć nic wspólnego z prawdą ale dzieci tak to czują. U mnie była kiedyś podobna sytuacja ale... z różnych przyczyn byliśmy z mężem bardzo zajęci ale trwało to tylko miesiąc! Dzieci odczuły. Nawet nie miałam o tym pojęcia. Dowiedziałam się od pani w przedszkolu, kiedy dziecko się poskarżyło, że rodzice juz chyba tak bardzo nie kochają jak kiedyś, bo nie spędzamy razem czasu. Zawsze robiliśmy dużo rzeczy wspólnie, całą rodziną a tu przyszedł czas, że spiętrzyły nam się obowiązki. Błyskawicznie dzieci to odczuły.
Czasy są trudne, ludzie obciażeni kredytami ale trzeba gdzieś wszystko wyważyć. Dziecku powiesz, że nie masz czasu, bo masz pracę. Czasami powiedz pracy, że masz dziecko. Wygospodaruj chociaż trzy popołudnia/wieczory w tygodniu tylko dla dziecka, a w weekend róbcie coś razem. Coś co się teraz straci, może być niemożliwe do nadrobienia w przyszłości. I naprawdę, gdybyś powiedzmy trzy dni w tygodniu nie pracowała w domu, to by firma wręczyła wypowiedzenie?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko bez ogłoszeń

Przyjazne msze dla dzieci gdzie w gdańsku (2024)? (3 odpowiedzi)

Cześć, ktoś może polecić msze jak w temacie?

Puszczanie mleka nosem??? (9 odpowiedzi)

Dziewczyny, czy któraś z Was karmiących piersia też tak ma? Jedna z bliźniaczek przy odbiciu -...

Gdzie mozna poogladać filmy online?? (38 odpowiedzi)

Znacie jakąś darmową stronke z fajnymi filmami online?

do góry