Widok
Czy pracodawca może zmusić nas do pracy w wolne dni?
Opinie do artykułu: Czy pracodawca może zmusić nas do pracy w wolne dni?.
Decydując się na regularną pracę, nie zakładamy konieczności pracy w weekendy. Jak jednak traktować sugestie pracodawcy, że powinniśmy przyjść do pracy w wolny dzień?
Mam pytanie odnośnie pracy w sobotę, gdy system pracy jest pięciodniowy - czy pracując w sobotę np. przez trzy godziny, pracodawca jest zobowiązany dać cały dzień wolny? Czy pracodawca może też wymagać stawienia się pracownika w pracy w sobotę, sugerując, że nieobecność sprawi, że pracodawca odciągnie te godziny z ...
Decydując się na regularną pracę, nie zakładamy konieczności pracy w weekendy. Jak jednak traktować sugestie pracodawcy, że powinniśmy przyjść do pracy w wolny dzień?
Mam pytanie odnośnie pracy w sobotę, gdy system pracy jest pięciodniowy - czy pracując w sobotę np. przez trzy godziny, pracodawca jest zobowiązany dać cały dzień wolny? Czy pracodawca może też wymagać stawienia się pracownika w pracy w sobotę, sugerując, że nieobecność sprawi, że pracodawca odciągnie te godziny z ...
teraz sa takie czasy ze to pracownik rzadzi w firmie
Ja nie pracuje w weekendy, bo gdyby mi szef mi takie coś zaproponował to bym go wyśmiał. To samo z dniami wolnymi, ja tylko go informuje ze mnie nie będzie w robocie i już, szef nawet nie pisnie. Ze sprawami do zrobienia jest podobnie, przylazi do mnie i coś gada że trzeba zrobić, to ja mu wtedy mowie ze zrobię to ale zaraz, w wolnym czasie, i ze zrobię to wg mojego pomysłu, bo jego plan jest bezsensowny i nietrafiony. Siedzi cicho jak mysz pod miotla. A najlepszevsa podwyzki- mowie mu albo dajesz podwyżkę albo się zwalniam i zawsze daje
To ja mam chyba lepiej
Jak szukałem pracy, to mówię:
Ja: chcę 4 tys.
Szef: 2 tys. mogę dać
Ja: za tyle nie będę nawet gadał
Szef: 2500
Ja: ok, ale jak nie będę musiał chodzić do pracy ani nic robić
Szef: zgoda, niech będzie
I wszyscy zadowoleni, szef zatkał wakat mając budżet 50% zwykłej stawki a ja mam co prawda mniej niż chciałem, ale za to nie muszę nic robić. Grunt to kompromis.
Ja: chcę 4 tys.
Szef: 2 tys. mogę dać
Ja: za tyle nie będę nawet gadał
Szef: 2500
Ja: ok, ale jak nie będę musiał chodzić do pracy ani nic robić
Szef: zgoda, niech będzie
I wszyscy zadowoleni, szef zatkał wakat mając budżet 50% zwykłej stawki a ja mam co prawda mniej niż chciałem, ale za to nie muszę nic robić. Grunt to kompromis.
Najlepiej jak kazdy wymadrzajacy sie pracownik zalozy swoja firme.
Polecam metode ktora sie nazywa - zycie - .......Jak pracownik mowi ze chce np. 5000 a z ksiegowsi firmy wynika ze nie ma takiej mozliwosci to zwolnic takiego pracownika i niech zalozy swoja firme i tam zarobi sobie 5000. chcesz 5000 ? zaloz swoja firme i zarob, chcesz nie pracowac ? zaloz swoja firme i nie pracuj , wiesz ze kazdy powinien zarabiac 10 000 ! zaloz swoja firme i tyle plac ludziom itd. Z doswiadczenia powiem ze wiekszosc wymadrzajacych sie swoich firm nie zalozyla a ci co zalozyli placa jeszcze mniej ludziom niz sami zarabiali jako pracownik. Gadac mozna lecz zycie i realia sa inne.
To ja polecam metodę, która zwie się brak pracowników = się brak przychodów. Płać dalej 1300 zł i zastanawiaj się dlaczego ludzie odchodzą do innych firm. Dlaczego one potrafią zapłacić, a ty nie. Idealną metodą dla ciebie jest prosta rynkowa konkurencja, najlepiej z zachodu. Myślisz, że komuś zależy na tym jak nazywa się szef? Wolę Johna Smitha od Janusza Kowalskiego herbu Kwitnąca Cebula. I nie muszę uciekać z kraju, pracuję tu i zarabiam dobre pieniądze. Nawet jeśli mam świadomość tego, że u siebie za to samo Mr. John płaci 3000 euro, a mi daje 1500 to i tak jest to 1500 x 4,30. Dziękuję za uwagę.
pracodawca :
-(pracodawca)dlaczego nie robicie nadgodzin i w sobote?
-(pracownik) -za 13 zl/h brutto?
-(pracodawca) -tak ,ciezka sytylacja w firmie,terminy itd....
-(pracownik) -ukraincy niech pracuja ,podobno nie ma rozniczy czy to oni ,czy my...
-(pracodawca) -hmmm ,ale oni nic nie umieja i trzeba ich pilnowac...pokazac itd.
-(pracownik) -co mnie to obchodzi podobno "liczy sie sztuka"...
-(pracodawca) -trudno ,to nie zarobisz...
(pracownik) -trudno ,nie dotrzymasz terminow..,bedzie kara ,co mnie to obchodzi...
---zaslyszane na terenie pewnej budowy w Gdynii...
-(pracownik) -za 13 zl/h brutto?
-(pracodawca) -tak ,ciezka sytylacja w firmie,terminy itd....
-(pracownik) -ukraincy niech pracuja ,podobno nie ma rozniczy czy to oni ,czy my...
-(pracodawca) -hmmm ,ale oni nic nie umieja i trzeba ich pilnowac...pokazac itd.
-(pracownik) -co mnie to obchodzi podobno "liczy sie sztuka"...
-(pracodawca) -trudno ,to nie zarobisz...
(pracownik) -trudno ,nie dotrzymasz terminow..,bedzie kara ,co mnie to obchodzi...
---zaslyszane na terenie pewnej budowy w Gdynii...
alternatywa 2
A po co ma zakładać kolejną firmę w tym nędznym kraju? By mnożyć kolejne pseudo bieda firmy których na pracownika nie stać? Ja mam dla "biznesmena" też radę. Pracuj sam. Powodzenia. A poniewierany pracownik niech pakuje manatki i jedzie na zachód zarobi na pewno więcej i często łatwiej. Tam nadgodziny to nieczęsty przypadek i jak np nasi sie zgadzają, to tamtejsi szefowie są wniebowzięci. Mam znajomych tam żyjących i pracujących. Po fajrancie , wszyscy idą do pubu na piwo a nie na nadgodziny.
Nadgodziny bardzo często są planowane,wynikają z grafiku...ja np mam grafik pisany na 240 godzin w miesiącu,bo wg szefa inaczej się nie da,bo nie ma ludzi.A "szczególne potrzeby pracodawcy" łatwo zidentyfikować,to przecież wydatki na luksusy dla szefa i jego rodziny,tudzież kochanek.Wszak wakacje w Egipcie i nowe alufelgi do S Klasy sporo kosztują...
Pamiętam jak pracowałem na infolinii ....
Okropni ludzie dzwonią ze swoimi reklamacjami i aferami, lub zeby kupic pakiet do ogladania pornografii na telefonie(specyficzny ton rozmowy i niecierpliwość) nawet w nocy i w dni typu święta/sylwestry. Dlatego obsługa klienta tak ma, ze musi siedzieć w niestandardowych godzinach ;( W nowoczesnym "biznesowym" określeniu nazywamy to "elastyczny" grafik
Ten przepis
ma kilka istotnych wad prawnych.
1. Brak definicji "szczegolnych potrzeb pracodawcy". Podane w przepisach konkretne sytuacje zdecydowanie nie wyczerpuja tematu i w konsekwencji moga prowadzic do znacznych naduzyc ze strony pracodawcy (np. w stosunku do niewygodnego pracownika).
2. Mamy tu do czynienia z jaskrawym przykladem nierownoprawnosci podmiotow prawnych: pracodawca jest wyraznie uprzywilejowany, zas przepis nie podaje nawet drogi odwolawczej od nalozonej w ww. sytuacji kary.
3. W nawiazaniu do powyzszych punktow: nie wspomina sie o "szczegolnych potrzebach pracownika" i wynikajacych z nich obowiazkach pracodawcy.
Takie przepisy sa skutkiem jednostronnej oceny Ustawodawcy. Po roku 1989 ani jedna ze zmian w Kodeksie Pracy nie byla korzystna dla pracownikow, o ile sie nie myle.
1. Brak definicji "szczegolnych potrzeb pracodawcy". Podane w przepisach konkretne sytuacje zdecydowanie nie wyczerpuja tematu i w konsekwencji moga prowadzic do znacznych naduzyc ze strony pracodawcy (np. w stosunku do niewygodnego pracownika).
2. Mamy tu do czynienia z jaskrawym przykladem nierownoprawnosci podmiotow prawnych: pracodawca jest wyraznie uprzywilejowany, zas przepis nie podaje nawet drogi odwolawczej od nalozonej w ww. sytuacji kary.
3. W nawiazaniu do powyzszych punktow: nie wspomina sie o "szczegolnych potrzebach pracownika" i wynikajacych z nich obowiazkach pracodawcy.
Takie przepisy sa skutkiem jednostronnej oceny Ustawodawcy. Po roku 1989 ani jedna ze zmian w Kodeksie Pracy nie byla korzystna dla pracownikow, o ile sie nie myle.
Dtalo sie tak dlatego, ze
Rząd liczy się bardziej z pracodawcami, niż z pracownikami nie rozumiejąc zupełnie, że jedni bez drugich mają niewielkie szanse na przetrwanie: to system naczyń połączonych. Poza tym działalność komisji tròjstronnej marginalizowała związki zawodowe. Tu zresztą solidarność starała się siedzieć na barykadzie mają nogi po stronie rządowej, czym często niweczyła próby stworzenia wspólnego związkowego frontu. To i tak w sumie niewiele znaczyło wobec niskiej liczebności związków. W takiej sytuacji nie powinno nikogo dziwić, że rząd i pracodawcy dogadali się ponad głowami pracobiorców. Udupieni robole nie będą się stawiać ani rządowi, ani pracodawców. Ale to już niedługo!
praca w weekend i nadgodziny to standard. Rynek pracownika - chyba za 20 lat. Chyba, że jesteś Foley designerem, upychaczem w pociągu, Coolhunterem to wtedy może, będzie ci dane dyktować warunki. Ewentualnie znasz wszystkie języki programowania, stworzyłeś swój własny system to jeszcze też dasz radę. A tak robisz jak najwięcej za jak najmniej. Tam, gdzie są pieniądze nie ma przyzwoitości, a tym bardziej wtedy, gdy trzeba się nią podzielić nawet jeśli jest to wypracowane przez innych ludzi i wypadałoby ich za to wynagrodzić.
Parodią kanciastego stołu jest to iz
klasa robotnicza po 89 roku stała sie dojną, niewolniczą, najniższa klasą spoleczną bez żadnych praw i przywilejow w dodatku pracując po 12-14 godzin na dobrobyt swego pana za zachodnią granicą. Czerwona burżuazja natomiast zasiadła w parlamencie jako x,y,z,PO, Nowoczesna,a,b,c (inne nazwy) lub tez dostala posadki w socjalistycznej EU. EU zreszta dziala tak samo (wszystkim krajom najpierw zabiera, a potem rozdaje, uprzednio przydzieliwszy sowite sumy swoim paziom). UK juz oprzytomniał, USA tez, kiedy reszta Europy sie ocknie?
To zalezy jaka prace wykonujemy.
Moja praca to gotowosc 24 godziny na dobe 7 dni w tygodniu. System ktory nadzoruje musi byc bezwzglednie sprawny. Wiem ze wielu z Was to zdziwi, ale to moje poczucie obowiazku i zgadzam sie z takimi warunkami pracy.
Woody nie pije, samochod stoi pod domem, o Rodzine dbam nalezycie.
Pozdrawiam,
Woody nie pije, samochod stoi pod domem, o Rodzine dbam nalezycie.
Pozdrawiam,
W polskich firmach nadgodziny i 6cio dniowy tydzień pracy to normalka,coraz więcej firm zaczyna przechodzić na 7mio dniowy tydzień pracy.Tak naprawdę praca przez 5 dni w tygodniu po 8 godzin dziennie dotyczy jedynie tzw budżetówki,cała reszta za...la po 12 godzin dziennie przez cały tydzień nie wiedząc co to urlop itp "fanaberie".Tak wygląda rynek pracownika...
Bo do tanga trzeba dwojga
Zawsze starałam się iść pracodawcy na rękę, zwłaszcza kiedy mnie o to prosił bo naiwnie myślałam że jak firma będzie dobrze prosperować to nam, pracownikom też będzie dobrze. Ale to tak nie działa.
Pracy było coraz więcej a pracowników nie.
Mam wrażenie że szefowie nie szanują pracownika który na wszystko się zgadza, sprawdzają na ile sobie mogą pozwolić i idą na maksymalny wyzysk.
Tak też drodzy pracownicy - szanujcie się i swój czas - bo szef tego za was tego na pewno nie zrobi.
Pracy było coraz więcej a pracowników nie.
Mam wrażenie że szefowie nie szanują pracownika który na wszystko się zgadza, sprawdzają na ile sobie mogą pozwolić i idą na maksymalny wyzysk.
Tak też drodzy pracownicy - szanujcie się i swój czas - bo szef tego za was tego na pewno nie zrobi.
Tylko pracownicy sa idealni
Przekonny jestem, ze 90% z was, ktorzy są pracownikami uwazaja się za idealnych.
Tylko, że fakt jest taki, ze pracownik:
- przychodzi do pracy, a nie pracować
- uwaza swojego szefa za sk....na nawet gdyby płacił sztabke złota dziennie. W końcu jakim prawem wymaga wykonywania swoich obowiązków.
- ma wyłączność na podejście roszczeniowe wobec pracodawcy, nigdy na odwrót.
- zawsze okradnie pracodawcę, gdy tylko nadarzy sie taka okazja.
Dziwić się, że takie wasze podejście do pracy, spowodowało, że mniej zarabiacie? W końcu samu bierzecie sobie inne dodatki (patrz ostatni pkt).
Musicie pracować w nadgodzinach lub w dzień wolny od pracy? (Patrz pkt pierwszy)
Tylko, że fakt jest taki, ze pracownik:
- przychodzi do pracy, a nie pracować
- uwaza swojego szefa za sk....na nawet gdyby płacił sztabke złota dziennie. W końcu jakim prawem wymaga wykonywania swoich obowiązków.
- ma wyłączność na podejście roszczeniowe wobec pracodawcy, nigdy na odwrót.
- zawsze okradnie pracodawcę, gdy tylko nadarzy sie taka okazja.
Dziwić się, że takie wasze podejście do pracy, spowodowało, że mniej zarabiacie? W końcu samu bierzecie sobie inne dodatki (patrz ostatni pkt).
Musicie pracować w nadgodzinach lub w dzień wolny od pracy? (Patrz pkt pierwszy)