Widok
Czy są tu jakieś mamy które świadomie nie puściły swoich dzieci do przedszkola?
Moja córka od roku chodzi do przedszkola i w zasadzie ciągle jest chora.
Każda infekcja kończy się napadowym kaszlem który trawa nawet do miesiąca. Nie mam już siły patrzeć jak dziecko się męczy. Mała straciła apetyt
Zaczęłam się nawet zastanawiać nad zabraniem jej z przedszkola i np wynajęciem niani lub poszukać mamy która zajmuję się swoim dzieckiem i mogłaby też zająć się moją córką. Czy są tu jakieś mamy które świadomie zabrały lub nie puściły swoich dzieci do przedszkola? Jak radzicie sobie z oswajaniem dziecka z innymi dziećmi i pracą w grupie. Mała jest nieśmiała a nie chciałabym, żeby całkowicie straciła kontakt z rówieśnikami.
Każda infekcja kończy się napadowym kaszlem który trawa nawet do miesiąca. Nie mam już siły patrzeć jak dziecko się męczy. Mała straciła apetyt
Zaczęłam się nawet zastanawiać nad zabraniem jej z przedszkola i np wynajęciem niani lub poszukać mamy która zajmuję się swoim dzieckiem i mogłaby też zająć się moją córką. Czy są tu jakieś mamy które świadomie zabrały lub nie puściły swoich dzieci do przedszkola? Jak radzicie sobie z oswajaniem dziecka z innymi dziećmi i pracą w grupie. Mała jest nieśmiała a nie chciałabym, żeby całkowicie straciła kontakt z rówieśnikami.
szukaj dobrej niani, bez sensu dawać córkę do przedszkola, jak choruje bez przerwy. może w przyszłym roku będzie lepiej.
zapisz córkę na zajęcia dodatkowe zamiast przedszkola. teraz jest dużo takich miejsc.
chociaż nie wiem czy to finansowo korzystniej wyjdzie... ale chociaż stresu mniej. dla wszystkich.
zapisz córkę na zajęcia dodatkowe zamiast przedszkola. teraz jest dużo takich miejsc.
chociaż nie wiem czy to finansowo korzystniej wyjdzie... ale chociaż stresu mniej. dla wszystkich.
moje dzieci pierwszy rok tez chorowaly - tak jest z wiekszoscia dzieci, jak zalapaly odpornosc to drugi rok przedszkola byl o nieb o lepszy.
Wg mnie to nie jest dobry ppomysl by odizolowac dziecko od przedszkola bo chorob nie unikniesz, dziecko i tak bedzie chorowc tylko rok pozniej zalapie wszystkie przedszkolne choroby ;)
Wg mnie to nie jest dobry ppomysl by odizolowac dziecko od przedszkola bo chorob nie unikniesz, dziecko i tak bedzie chorowc tylko rok pozniej zalapie wszystkie przedszkolne choroby ;)
Zgadzam się z poprzedniczką,moje poszło do przedszkola jak miało 2,5 roku,pierwsze 2 lata non stop chore,żadne cudne specyfiki i szczepionki na odporność nie zdawały egzaminu,badań multum bez odpowiedzi,teraz jest w 4 latkach odpukać spokój,kiedyś katar kończył się kaszlem i często zapaleniem ,teraz sama sobie radzi dosyć szybko katar się kończy bez żadnych poważniejszych konsekwencji.Jak się teraz nie wychoruje to będziesz miała powtórkę z rozrywki w szkole ,ani ja ani moje dziecko nie wyobrażamy sobie trzymania 3,4 latka w domu nawet gdyby miało najlepszą nianię na świecie.
Moja córka siedziała ze mną w domu do 5 lat - zabrałam ją z przedszkola bo miała problem z adaptacją. Do zerówki poszła w szkole - i tu był koszmar bo w sumie 72 dni siedziała w domu. Nie miała żadnych problemów z adaptacją, Pani ją chwaliła że jest jedną z najmądrzejszych dziewczynek w klasie ( przez czas jak siedziała w domu codziennie z nią pracowałam). Teraz jest w pierwszej klasie, miesiąc bez chorób za nami. Córka bardzo dobrze sobie radzi.
ja nie chcę odizolować córki od wirusów itd. tylko zależy mi na tym, żeby nie miała kontaktu z wiecznie chorymi dziećmi. W naszym przypadku lekarka podejrzewa nawet nadreaktywność oskrzeli. Sama już nie wiem ale nie mam już siły siedzieć całych nocy przy dziecku które dostaje takich napadów kaszlu, że wymiotuje. W tym miesiącu byłam tylko 4 dni w pary a to dopiero początek okresu chorobowego.
Ja bym odpuściła sobie przedszkole na Twoim miejscu, na przynajmniej rok.
Odporność nabywa się nie tylko przez kontakt z zarazkami ( o czym było już wspomniane) ale także z wiekiem.
Pewnie niektóre dzieci po roku już nie chorują i jest super, ale są i takie które przez choroby tylko sporadycznie odwiedzają przedszkole. A bycie ciągle chorym może też negatywnie wpływać na dziecko. Bez sensu aby się cały czas męczyło.
Niestety dobra niania kosztuje, i na to też pójdzie większość Twojej wypłaty.
Odporność nabywa się nie tylko przez kontakt z zarazkami ( o czym było już wspomniane) ale także z wiekiem.
Pewnie niektóre dzieci po roku już nie chorują i jest super, ale są i takie które przez choroby tylko sporadycznie odwiedzają przedszkole. A bycie ciągle chorym może też negatywnie wpływać na dziecko. Bez sensu aby się cały czas męczyło.
Niestety dobra niania kosztuje, i na to też pójdzie większość Twojej wypłaty.
Miałam identyczny problem z moim dzieckiem. Poszło do przedszkola w wieku 2 lat i 3 m-cy. Pierwszy rok przechorowało prawie cały, non stop-3 dni do przedszkola i 2 tyg.w domu. W następnym roku zrobiłam z przedszkolem przerwę w najbardziej "chorowitych" miesiącach. Nie chodziło do przedszkola od listopada do kwietnia, bo chciałam, żeby nabrało znowu odporności po ciągłych antybiotykach. U nas trochę to pomogło, a przynajmniej zima minęła bez większych infekcji (do tej pory wieczne zapalenia płuc). Nadreaktywność oskrzeli ma do dziś i kaszle bez przerwy, ale mam nadzieję, że kiedyś z tego wyrośnie (wszyscy twierdzą, że jak pójdzie do szkoły będzie o niebo lepiej, zobaczymy). W naszym przedszkolu jest o tyle dobrze, że raz w roku można zawiesić przedszkole, tj.nie płacić za określony z góry czas, w którym dziecko nie uczęszcza do przedszkola. Może u Was też jest taka możliwość, spytaj. Teraz, po ponad 3 latach, jest już o wiele lepiej z chorobami (są rzadsze i kończą się tylko przeziębieniami, a nie zapaleniem płuc). Moim zdaniem przedszkole jest nieocenione pod względem rozwoju dziecka. Poza tym jak zrezygnujesz teraz z przedszkola to i tak w wieku 5 lat będziesz zmuszona posłać dziecko do zerówki (czy to przedszkolnej, czy szkolnej) i dopiero wtedy zacznie chorować/nabierać odporności. Chyba lepiej jak przechoruje przedszkole, a nie obowiązkową zerówkę i pierwszą klasę.
chyba prawie kazdy to przechodzil, u nas tez 1 rok 3 dni w przedszkolu 2 tyg w domu, w 2 roku zmienilam lekarza i bylo lepiej ;) zadnych antybiotykow. sterydy wziewne przy duszacym kaszlu( teraz robie jej inhalacje z soli fizjologicznej po prostu) i singular tez dostaje. w zeszlym roku miala katar kilka razy. teraz po tygodniu w szkole tez- ale zestaw neosine sambucol thatusan do nosa sol a do gardla tantum verde i przeszlo i obylo sie bez zadnej nieobecnosci.
moja córcia poszła do przedszkola w wieku 3lat. Od września do grudnia była 20dni w przedszkolu, a ja "charytatywnie" przez resztę czasu dofinansowywałam przedszkole (prywatne). Ona chorowała, młodsze dziecko chorowało więc stwierdziłam że to bez sensu. Zabrałam ją właściwie na początku listopada (oczywiście zgodnie z umową musiałam zapłacić jeszcze za cały listopad i grudzień! ale to pomijam). I to była bardzo dobra decyzja jeśli chodzi o sprawy zdrowotne. Jeśli natomiast chodzi o sprawy rozwojowo-społeczne to było to kiepskie wyjście bo córka bardzo potrzebowała przez ten rok rówieśników i dało nam się to we znaki. I wcale nie tak łatwo o tanie (lub bezpłatne) zajęcia dodatkowe-ja takowych nie znalazłam w ogóle w mojej dzielnicy mimo intensywnego szukania. Teraz córcia ma 4latka, poszła we wrześniu do przedszkola i jest...super (nie zapeszając :)) Od 1września zaliczyliśmy "tylko" słaby katarek.
Podsumowując ... uważam że zdrowie dziecka jest najważniejsze. a skoro i tak i tak siedzi w domu bo w kółko choruje to już w ogóle nie masz nad czym się zastanawiać...
Podsumowując ... uważam że zdrowie dziecka jest najważniejsze. a skoro i tak i tak siedzi w domu bo w kółko choruje to już w ogóle nie masz nad czym się zastanawiać...
Bez sensu byłoby teraz wypisywać córkę z p-la. Chyba lepiej, jeśli teraz będzie chorować, niż jak pójdzie do szkoły i będzie mieć duże zaległości. A tak czy siak swoje będzie musiała odchorować, nie ma innej opcji:) Dziecko w ten sposób wyrabia sobie odporność, także nie ominiesz tego szerokim łukiem. U mnie było podobnie synek przez 2 lata pobytu w p-lu był praktycznie co chwilę chory, zmieniło się to dopiero po 2 latach, w zerówce jak ręką odjął:)
Ja od początku hartowałam moje dzieciaki, wychodziliśmy na dwór w zasadzie niezależnie od pogody i od maleńkości miały kontakt z innymi dziećmi. Poza kilkoma przeziębieniami to (odpukać) żadnych chorób, może poza ospą przyniesiona z przedszkola, ale tu starszy zaraził młodszego , także młodszy już uodporniony.
Ja, za przeproszeniem, nigdy jakoś nie trzęsłam się specjalnie na dziećmi, na dwór wychodzimy w każdą pogodę , to podnosi odporność dziecka. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku, nie wyszłabym na długi spacer jak jest minus 15 ale na krótką chwilę czemu nie?
Nie wyobrażam sobie trzymać dziecka w domu, tzn nie puszczac do przedszkola, tak jak napisała jedna z forumek powyżej od listopada do kwietnia - dla mnie to głupota i bzdura, świadomie nigdy bym tego nie zrobiła, niech chodzi i sie uodparnia.
Ja, za przeproszeniem, nigdy jakoś nie trzęsłam się specjalnie na dziećmi, na dwór wychodzimy w każdą pogodę , to podnosi odporność dziecka. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku, nie wyszłabym na długi spacer jak jest minus 15 ale na krótką chwilę czemu nie?
Nie wyobrażam sobie trzymać dziecka w domu, tzn nie puszczac do przedszkola, tak jak napisała jedna z forumek powyżej od listopada do kwietnia - dla mnie to głupota i bzdura, świadomie nigdy bym tego nie zrobiła, niech chodzi i sie uodparnia.
mądra taka jesteś, bo Twoje dzieci nie chorowały. Gdyby cały czas były chore, wysoko gorączkowały, łapały wirus za wirusem, anginę za anginą, kilkakrotnie miały zapalenie krtani, takie, ze nie wiesz czy zdążysz z dzieckiem do szpitala, czy się udusi bo ma akurat obrzęk krtani, mówiłabyś zupełnie co innego.... przeszłam przez taki rok horroru i nikomu nie życzę, niani nie miałam, babci nie miałam, non stop na zwolnieniu, za przedszkole po 1000 złotych. Męczyliśmy się, bo nie miałam wyjścia. Gdybym mogła, zrezygnowałabym od razu.
Czasami system odpornościowy dziecka nie jest po prostu gotowy na taką walkę z wirusami. Warto odpuścić i spróbować za rok
Czasami system odpornościowy dziecka nie jest po prostu gotowy na taką walkę z wirusami. Warto odpuścić i spróbować za rok
Przytoczę tu opinię pediatry. Najlepszym okresem na chorowanie dziecka jest przedszkole. Przechorować swoje musi. Oczywiście jedno bardziej drugie mniej ale uniknać się nie da. Jak nie przejdzie okresu chorobowego w przedszkolu, to ten czas najprawdopodobniej nastąpi jak zacznie się szkoła. Z tym już gorzej, bo lekcje trzeba będzie nadrobić.
ciągłe chorowanie, a co za tym idzie leczenie, antybiotyki, sterydy itd - to nie jest budowanie odporności ...
A raczej jej zupełne niszczenie.
Dlatego wg mnie jeśli choroba goni chorobę, a lista leków ciągle się powiększa męczenie dziecka i siebie nie ma sensu.
Lepiej po pierwsze pozwolić dziecku do końca wyzdrowieć, a potem np wysyłać je na jakieś zajęcia raz, dwa razy w tygodniu. Bo zupełna izolacja też nie ma sensu.
A raczej jej zupełne niszczenie.
Dlatego wg mnie jeśli choroba goni chorobę, a lista leków ciągle się powiększa męczenie dziecka i siebie nie ma sensu.
Lepiej po pierwsze pozwolić dziecku do końca wyzdrowieć, a potem np wysyłać je na jakieś zajęcia raz, dwa razy w tygodniu. Bo zupełna izolacja też nie ma sensu.
Córki nigdy nie izolowałam. Na spacery wychodziłyśmy kiedy się dało. I nie jest to moje "widzi mi się". Córka na bardzo słabe oskrzela i odporność zmiana otoczenia wystarczy aby dostała napadu kaszlu albo wysoką gorączkę. Niby zdrowa bo nic lekarze nie zdiagnozowali. Ciągle tylko słyszę "a może to, albo tamto". Na leki wydałam już fortunę a dziecka nie chcę odizolować od wszystkich dzieci tylko od tych chorych.
Iza-----------miałam to samo z moją córką.
Badania na alergie, pasożyty,refluks--------negatywne
Zdiagnozowano nadreaktywność oskrzeli. Leczenie pulmicortem i singulairem. doraźnie w czasie infekcji atrovent, berodual.
No i oczywiście rezygnacja z przedszkola. Ciągle były tam chore dzieciaki. Z katarem i kaszlem.
Jeden przechodzi z gilami dopasa tydzień i na tym sie kończy.
U nas niestety było to zaraz zapalenie płuc.
Poszukalam niani z dziećmi.
Córka nie jest aspołeczna, wyalienowana itp.
Nie miala żadnych problemow z adaptacja w szkole.
Grunt to trafić na dobrego lekarza, takiego ktory nie pogoni widząc np.negatywne testy alergiczne ( co mi sie zdarzyło)
Córkę leczę i tyle.
Nigdy nie podalam antybiotyku bez potrzeby.
Nigdy nie karmilam mm, zero sterylizacji itp.
Tak to już sie dzieje ze jeden choruje a drugi nie.
Badania na alergie, pasożyty,refluks--------negatywne
Zdiagnozowano nadreaktywność oskrzeli. Leczenie pulmicortem i singulairem. doraźnie w czasie infekcji atrovent, berodual.
No i oczywiście rezygnacja z przedszkola. Ciągle były tam chore dzieciaki. Z katarem i kaszlem.
Jeden przechodzi z gilami dopasa tydzień i na tym sie kończy.
U nas niestety było to zaraz zapalenie płuc.
Poszukalam niani z dziećmi.
Córka nie jest aspołeczna, wyalienowana itp.
Nie miala żadnych problemow z adaptacja w szkole.
Grunt to trafić na dobrego lekarza, takiego ktory nie pogoni widząc np.negatywne testy alergiczne ( co mi sie zdarzyło)
Córkę leczę i tyle.
Nigdy nie podalam antybiotyku bez potrzeby.
Nigdy nie karmilam mm, zero sterylizacji itp.
Tak to już sie dzieje ze jeden choruje a drugi nie.
Iza, spokojnie zrezygnuj z przedszkola. Znajdź dobrego pulmonologa i uzbroj sie w cierpliwość. Te choroby sie kiedyś skończą, uwierz mi.
Ten kto nie przezył kilkunastu zapaleń płuc/oskrzeli u dziecka, napadowych kaszli trwajacych kilka godzin nie zrozumie i będzie twierdził ze nie hartujesz, źle ubierasz itp.
Głowa do góry. Naprawdę to sie kiedyś skończy. Może nawet za rok:))
Ten kto nie przezył kilkunastu zapaleń płuc/oskrzeli u dziecka, napadowych kaszli trwajacych kilka godzin nie zrozumie i będzie twierdził ze nie hartujesz, źle ubierasz itp.
Głowa do góry. Naprawdę to sie kiedyś skończy. Może nawet za rok:))
Wypisz jeśli możesz, nie męcz dziecka i siebie w imię hartowania i budowania odporności, u nas było podobnie, rok w przedszkolu i ciągle - zapalenie krtani, ucha, oskrzeli, płuc - od czasu gdy nie chodzi do przedszkola nawet kataru nie dostała - z tym że zgodzę się że dziecko dużo traci w kwestii codziennego kontaktu z dziećmi -jednak uważam że zdrowie jest najważniejsze - zdąży się uspołecznić w szkole, i nie zawsze jest tak że drugi rok jest lepszy, córka znajomej chodziła do żłobka teraz jest drugi rok w przedszkolu i choruje cały czas - we wrześniu tego roku była tylko kilka dni w przedszkolu
Też przerabiałam, I rok horror do wiosny, zapalenia oskrzeli, płuc, anginy, mononukleoza, żadnej pomocy, wiecznie kombinowanie z kim zostawić, co robić, ale wypisywać .... ? Błąd polegał na tym, że non stop antybiotyki przy wirusowych infekcjach, Znajdź dobrego lekarza, nam bardzo pomógł laryngolog i pulmunolog, doleczyć i zapobiegać, dodatkowe zajęcia nie rozwiążą problemu bo tak samo może łapać, wyrośnie
Lunaa, ja też nie jestem zwolenniczką wychowywania dzieci w sterylnym środowisku. Nigdy niczego nie sterylizowałam, no może butlę zdarzyło mi się wyparzyć ze 3 razy w życiu. Zawsze utrzymywaliśmy kontakt z innymi dziećmi-place zabaw, plaża, znajomi i ich dzieci(chorzy czy zdrowi-nie przejmowaliśmy się tym). Hartowałam dziecko od urodzenia-wychodziło bez względu na pogodę, w domu okna pootwierane prawie 365 dni w roku/24h na dobę (jak już jest tak poniżej -5 nieraz -10'C zamykam, bo rzeczywiście robi się zimno), chodziliśmy z niespełna rocznym dzieckiem po górach przy -15 i dopóki nie poszło do przedszkola było najzdrowszym dzieckiem na świecie. Do wieku 2,5 roku miało dwukrotnie katar i raz kaszel. Niestety...przedszkolne wirusy/bakterie je zniszczyły. Może za wcześnie poszło do przedszkola. Przez pierwsze 1,5 roku zaliczyło krztusiec, 9 razy zapalenie płuc, a co za tym idzie oczywiście antybiotyki prawie bez przerwy. Zrobiłam przerwę od przedszkola, bo musiałam dać dziecku czas, aby w końcu mogło nabrać jakiejkolwiek odporności chociażby po tych nieustannych kuracjach antybiotykowych. Ja też byłam z tym hartowaniem taka mądra jak Ty, dopóki nie zaczęłam mieć problemów z własnym dzieckiem...;) Wylądowaliśmy już nawet u immunologa, ale na szczęście wszystko ok. I potwierdzam to co któraś z poprzedniczek napisała, że najlepszym lekarstwem na kaszel i katar są inhalacje z soli fizjologicznej, nawet 10x dziennie;) Przerobiliśmy wszystko, włącznie ze sterydami.
moj syn od czerwca wiecznie byl chory, myslalam ze jak zacznie przedszkole bedzie tragedia. ale nie. co prawda w drugim tyg byla choroba, ale przez nie wyleczone z ost tyg wakacji. przedszkolanka polecila mi syrop, pol litra miodu, 5 cytryn, zabek czosnku, odrobina wody. po 24 h przecedzic, trzymac w lodwce. dalje to mlodemu od 2tyg a widze mega poprawe. nprawde polecam, miod daje mega duzo na odporosc.
mama wbrew pozorom szczepione dzieci też mogą zachorować na krztusiec , moja córka była chora właśnie w przedszkolu złapała z grupy jeszcze 3 dzieci, diagnoza trafna dopiero na Polankach niestety lekarze częśto zapominaja o tej chorobie. A co sie namęczyla corka własnie kaszel do wymiotów....... codziennie....a raczej co noc...