Widok
Mieszkanie w bloku
Witam,
Jak się mieszka w bloku? Niedługo mamy z mężem pójść na swoje do mieszkania (53 metry, 3 pokoje, stare budownictwo). Mamy już jedno dziecko, drugie będzie niedługo. Nie ukrywam że strasznie się boję jak to będzie... Mam wyrzuty że zabieram dziecko z dużego domu gdzie jest przestrzeń do małego mieszkanka bez ogródka... Nigdy nie mieszkałam w bloku, mój mąż też nie, teraz mieszkamy z rodzicami ale chcemy iść już na swoje tyle że ja się ciągle boje jak to będzie i mam straszne wyrzuty w stosunku do dziecka... :(
Jak się mieszka w bloku? Niedługo mamy z mężem pójść na swoje do mieszkania (53 metry, 3 pokoje, stare budownictwo). Mamy już jedno dziecko, drugie będzie niedługo. Nie ukrywam że strasznie się boję jak to będzie... Mam wyrzuty że zabieram dziecko z dużego domu gdzie jest przestrzeń do małego mieszkanka bez ogródka... Nigdy nie mieszkałam w bloku, mój mąż też nie, teraz mieszkamy z rodzicami ale chcemy iść już na swoje tyle że ja się ciągle boje jak to będzie i mam straszne wyrzuty w stosunku do dziecka... :(
No mieszkanie w bloku to jest zupełnie inna sprawa jak mieszkanie w domu....ja z mężem wychowywaliśmy się w domach i 5 lat temu kupiliśmy mieszkanie w bloku, wtedy jeszcze nie mieliśmy dziecka. Teraz mamy i robi się mało miejsca....z chęcią przeprowadziłabym się znów do domu, Poza tym co chwilę mi coś lub ktoś przekadza a to syf dookoła bloku a to tupanie panieniek nade mną więc zdecydowanie nie polecam. Ale chyba większość z nas nie ma wyboru bo mało kogo stać na swój własny dom. Zresztą nie ma co narzekać niektórzy wogóle nic nie mają.
Oboje z mężem wychowaliśmy się w domach. Mąż w małym i cichym z racji tego, że mieszkał z mamą bratem i każde zajmowało się swimi sprawami. Ja w większym i bardzo żywym wielopokoleniowym z 4 rodzeństwa, wspólnymi obiadami pogaduchami po obiedzie wygłupami nawet w wieku starszym niż dziecięcy.
Wspólnie jeszcze bez dzieci zamieszkaliśmy w kawalerce w której wkurzała mnie micro kuchnia w której nie można było usiąść aby się o coś nie obić, brak stołu, zamiast tego ława i właśnie cisza okropna cisza. Jedynymi hałasującymi sąsiadami byli państwo z dwójką dzieci zbiegającą radośnie ze schodów. mi to nie przeszkadzało i uważam ze to część środowiska w którym zamieszkałam, ale męża to drażniło.
Teraz mamy dzieci, które myślę, że nie są stadem uciążliwych słoni, mieszkamy w dwóch pokojach sporych. Kuchnia jest mini stołu typowo rodzinnego brak. I mamy dylemat ładować się w kredyt kupować większe mieszkanie z prawdziwą kuchnią i tym moim wymarzonym "stołem" czy zamieszkać w domu gdzie będzie trzeba myśleć o konserwacji pieca, ogrzewaniu, kanalizie, wymianie dachu, dogodnym dijeżdzie dzieci do szkoły i zajęcia dodatkowe jak i dojazdach naszych do pracy, czy do lekarza.
Już drugi rok wahamy się i siedzimy w bloku rozważając co robić, bo jednak jest nam tutaj wygodnie
Wspólnie jeszcze bez dzieci zamieszkaliśmy w kawalerce w której wkurzała mnie micro kuchnia w której nie można było usiąść aby się o coś nie obić, brak stołu, zamiast tego ława i właśnie cisza okropna cisza. Jedynymi hałasującymi sąsiadami byli państwo z dwójką dzieci zbiegającą radośnie ze schodów. mi to nie przeszkadzało i uważam ze to część środowiska w którym zamieszkałam, ale męża to drażniło.
Teraz mamy dzieci, które myślę, że nie są stadem uciążliwych słoni, mieszkamy w dwóch pokojach sporych. Kuchnia jest mini stołu typowo rodzinnego brak. I mamy dylemat ładować się w kredyt kupować większe mieszkanie z prawdziwą kuchnią i tym moim wymarzonym "stołem" czy zamieszkać w domu gdzie będzie trzeba myśleć o konserwacji pieca, ogrzewaniu, kanalizie, wymianie dachu, dogodnym dijeżdzie dzieci do szkoły i zajęcia dodatkowe jak i dojazdach naszych do pracy, czy do lekarza.
Już drugi rok wahamy się i siedzimy w bloku rozważając co robić, bo jednak jest nam tutaj wygodnie
Wygodne w mieszkaniu w bloku jest to że nimym nie trzeba się martwić tak ja megii napisąła to wygoda, za to jak przychodzi wiosna i lato to mieszkanie w bloku bez balkonu, ogródka to masakra....zresztą moim zdaniem jak ktoś wychowywał się w domu i mieszkanie w bloku będzie mu przeszkadzać niestety wszystko się zauważa, no mnie najbardziej drażni odgłos sąsiadów u góry ( stado słoni to nic) i tak ciągle w tą i z porotem ja nie wiedziałam że możńa tyle chodzić :) masakra jak kiedyś będzie mnie stać to z chęcią zamieszkam w swoim domku :) może być mały ale z dala od bloków...
Od urodzenia mieszkałam w domU. Od ponad 7 lat mieszkam w blok, mam spory balkon na którym wiosną / latem można spokojnie posiedzieć i zrelaksować się, syn ma piaskownice, kiedyś hustawke . Nie tęsknię za dome, większa przestrzenią . W bloku o nic nie muszę się martwić - wystarczy ze płacę czynsz. Nie przeszkadzają mi sąsiedzi (nawet jak zachowują się głośno), winda itd.
To chyba zależy od tego, jakie ma się podejście do życia. Ja jestem bardzo wyrozumiała i tolerancyjna. Z drugiej strony, wszyscy moi sąsiedzi są po prostu fajni, więc chyba grzechem byłoby na nich narzekać. ;)
To chyba zależy od tego, jakie ma się podejście do życia. Ja jestem bardzo wyrozumiała i tolerancyjna. Z drugiej strony, wszyscy moi sąsiedzi są po prostu fajni, więc chyba grzechem byłoby na nich narzekać. ;)
Ja całe życie mieszkam w domku. Póki mieszkałam z rodzicami zupełnie nie rozumiałam jak można woleć mieszkać w bloku. Mieliśmy przestrzeń, ciszę, spokój, ogród... Teraz też mieszkam z mężem w małym domku z małym ogródkiem (ale w mieście, nie na wsi). I patrzę na to inaczej - owszem, mam ciszę i spokój, ale z drugiej strony rachunki za ogrzewanie, ciągłe remonty, naprawy, odśnieżanie, zajmowanie się ogrodem... Rzeczy o których się nie myśli póki mieszka się z rodzicami...
Ja całe życie mieszkam w bloku, a mój mąż od zawsze mieszkał w domku. Od 7 lat mieszkamy razem w bloku i M. czasem narzeka, że nie lubi miasta, bloku, że się tu dusi, na początku 'słyszał' wszystkie hałasy z korytarza, na które ja nawet nie zwracałam uwagi (mam "na koncie" tez 3 lata w akademiku :D:D:D ), ale z drugiej strony widzi wygody: ciepła woda zawsze leci z kranu, kaloryfer wystarczy odkręcić i grzeje, nie trzeba latać z łopatą w zimie, nie trzeba biegać po dachu i ciągle czegoś naprawiać, dzieci są zawsze "w zasięgu" wzroku, do pracy ma blisko :) przyzwyczaja się coraz bardziej :)
A mieszkając w domku sąsiadów też można mieć różnych :P - jeden kosi trawę, której nie ma do 20 :P, drugi drze się za płotem jak ty akurat masz ochotę poczytać książkę itd. :P
A mieszkając w domku sąsiadów też można mieć różnych :P - jeden kosi trawę, której nie ma do 20 :P, drugi drze się za płotem jak ty akurat masz ochotę poczytać książkę itd. :P
Napewno odnajdziesz się w nowej sytuacji, która patrząc chłodnym okiem jest przecież bardzo obiecująca (własne 53 metry).
Wyrzuty w stosunku do dzieci :) chyba troszkę nie w czas.
Człowiek posiada nieograniczone zdolności adaptacji.
Człowiek pozytywny odnajduje się wszędzie i natychmiast :)
ps
jak to będzie?
Jak tylko zechcesz!
Wyrzuty w stosunku do dzieci :) chyba troszkę nie w czas.
Człowiek posiada nieograniczone zdolności adaptacji.
Człowiek pozytywny odnajduje się wszędzie i natychmiast :)
ps
jak to będzie?
Jak tylko zechcesz!
Kurde ludziom się w d..głowach poprzewracało! Ciesz się, że masz gdzie iść, w tych czasach swoje mieszkanie jest na wagę złota.
Wyrzuty sumienia, że dziecko będzie w bloku mieszkać???Ludzie...
Czyli to te wszystkie dzieci, których rodziców nie stać na dom mają gorzej?
Dziecku nie robi gdzie mieszka, ważne by miało kochająca rodzinę i spokój.
Wyrzuty sumienia, że dziecko będzie w bloku mieszkać???Ludzie...
Czyli to te wszystkie dzieci, których rodziców nie stać na dom mają gorzej?
Dziecku nie robi gdzie mieszka, ważne by miało kochająca rodzinę i spokój.
Gdyby ludzie, mieszkający w blokach pamiętali o tym, że nie są sami i ich zachowanie może komuś przeszkadzać, dałoby się żyć.
Ale teraz każdy robi, co chce - moja kumpela ostatnio odkurzała o 22giej, a jej mąż wieszał oprawione zdjęcia dzieci, używając wiertarki - bo akurat dzieci były u babci, a wcześniej nie mieli czasu (byli w kinie). I była bardzo zdziwiona, gdy jej powiedziałam, że na pewno przeszkadzała innym, którzy o tej porze chcieli spać.
Dziwię się, że nikt z sąsiadów nie zareagował...
Ale teraz każdy robi, co chce - moja kumpela ostatnio odkurzała o 22giej, a jej mąż wieszał oprawione zdjęcia dzieci, używając wiertarki - bo akurat dzieci były u babci, a wcześniej nie mieli czasu (byli w kinie). I była bardzo zdziwiona, gdy jej powiedziałam, że na pewno przeszkadzała innym, którzy o tej porze chcieli spać.
Dziwię się, że nikt z sąsiadów nie zareagował...
zgadzam się z Anką w 100%! Ja miałam dom, który sprzedałam i teraz mieszkam w bloku! Nie uważam, że moje dziecko będzie miało gorzej niż to mieszkające w domu.... Dom to rodzina i atmosfera, a nie wielkość i ilość pomieszczeń!
ja mam wyrzuty sumienia ze tak dlugo czekalam by zaczac sie budowac..mieszkalam 6 lat w bloku i zdecydowanie mimo pieknego mieszkania nie trafilam na nromalnych ludzi w klatce pomijam sasiadow za scian..czysty dramat ale zycze Tobie powodzenia najwazjneijsze zebyc trafila wokol na NORMALNYCH ludzi a z dzecmi mozesz czesto jezdzic do rodzicow fakt to juz nie to samo co wlasne podworko ale najwazniejsze zebyscie wy i wasze dzieci byli razem