Widok
... wycelował w dzi..kę, strzelił , czaszka rozbryzgła się jak arbuz , przyłożył pisotlet do ust i znów strzelił pokój stał się jeszcze bardziej czerwony.
Przez następne 25 minut nic się nie działo , zaczął tylko padać drobny deszcz z czasem zamieniając się w ulewę , która ugasiła płonące pola kukurydzy.
THE END
Przez następne 25 minut nic się nie działo , zaczął tylko padać drobny deszcz z czasem zamieniając się w ulewę , która ugasiła płonące pola kukurydzy.
THE END
Jak wam mało trupów to niech będzie -
"zanim Leoncio zdecydował się na Ostateczne Rozwiązanie Kwestii Własnej Egzystencji postanowił rozprawić się raz na zawsze ze znienawidzonym ptaszkiem - piromanem. Skuteczność jego poczynań była tak druzgocąca że nawet dr.House z pomocą Chucka Norissa i MacGyvera nic by tu nie wskórali."
"zanim Leoncio zdecydował się na Ostateczne Rozwiązanie Kwestii Własnej Egzystencji postanowił rozprawić się raz na zawsze ze znienawidzonym ptaszkiem - piromanem. Skuteczność jego poczynań była tak druzgocąca że nawet dr.House z pomocą Chucka Norissa i MacGyvera nic by tu nie wskórali."
Chuck też tam był.
Jego przeszywający wzrok padał - raz na ptaka - innym razem - na Leoncia.
Starał się zrozumieć tą bijącą z nich nienawiść...
Jednak...
Było mu zwyczajnie żal.
Żal trupów.
Żal kukurydzy.
Żal czasu - który spędzał - nie rozumiejąc. :/
Przerzucił lasso przez płonący już karnisz.
Stojąc pewnie na taborecie - owinął sobie pętlę na szyi.
Jego przeszywający wzrok padał - raz na ptaka - innym razem - na Leoncia.
Starał się zrozumieć tą bijącą z nich nienawiść...
Jednak...
Było mu zwyczajnie żal.
Żal trupów.
Żal kukurydzy.
Żal czasu - który spędzał - nie rozumiejąc. :/
Przerzucił lasso przez płonący już karnisz.
Stojąc pewnie na taborecie - owinął sobie pętlę na szyi.
Christian miał być zabójczo przystojny, trochę im nie poszło z dobraniem aktora ;-) ale pewnie pójdę z ciekawości. Za książki zabrałam się dopiero teraz. Pierwszą część przeczytałam, myślałam, że będzie lepsza. Jestem w połowie drugiej, podchodzi peruwianska telenowela z elementami erotyki. Takie sobie.
Jednak ...niczym Felix z popiołów... CUDEM DOSŁOWNIE - po kilku dniach, wypełzła spod pokrywy studzienki kanalizacyjnej, która na szczęście w dużej części była wykonana z ołowiu,
...dysząc, kaszląc... strzepując opad popromienny z osmalonej sukienki poparzonymi rękoma - ONA.
Isaura.
Była piękna.
Bez włosów...
Bez rzęs i brwi...
Wyszeptała: "...aaale zaje..ście.."
I padła znów, bez tchu.
Jednak w jej zaciśniętej dłoni, niczym skarb... były zgniecione kawałeczki ostatniego wydania Playboya.
...dysząc, kaszląc... strzepując opad popromienny z osmalonej sukienki poparzonymi rękoma - ONA.
Isaura.
Była piękna.
Bez włosów...
Bez rzęs i brwi...
Wyszeptała: "...aaale zaje..ście.."
I padła znów, bez tchu.
Jednak w jej zaciśniętej dłoni, niczym skarb... były zgniecione kawałeczki ostatniego wydania Playboya.
Dziwnym się wydawa fakt, że Isaura przed termonuklearną zagładą, Playboya miała w reku. Ale to przypadek.
Akurat planowała wytłuc muchy w ich wielkim domu, a nic innego, poza Leonciowym Playboyem, na podorędziu nie było.
Stała zatem Isaura na progu domu, przed otwartą studzienką kanalizacyjną. Kiedy Leoncio do Niej wypalił, nie zorientował się, że wali ślepakiem.
Jednak siła odrzutu wrzuciła Isaurę do kanału. Na Jej szczęście.. Bomba WoDeRowa, którą Leoncio konstruował od lat, okazała się sprawna.
Fala uderzeniowa zmiotła z powierzcni ziemi ich hacjendę, wraz z Leonciem,. jego długami karcianymi (i z burdel!i) oraz kukurydzą, która dawno przestała dawać dochód.
Ostatnie .. najszczęśliwsze chwile swego marnego życia, Isaura przeżyła ze swym dozgonnym (sic!) przyjacielem, Erykiem, który cudem przetrwał ... i leżał wśród zgliszczy, dumnie błyszcząc.
Akurat planowała wytłuc muchy w ich wielkim domu, a nic innego, poza Leonciowym Playboyem, na podorędziu nie było.
Stała zatem Isaura na progu domu, przed otwartą studzienką kanalizacyjną. Kiedy Leoncio do Niej wypalił, nie zorientował się, że wali ślepakiem.
Jednak siła odrzutu wrzuciła Isaurę do kanału. Na Jej szczęście.. Bomba WoDeRowa, którą Leoncio konstruował od lat, okazała się sprawna.
Fala uderzeniowa zmiotła z powierzcni ziemi ich hacjendę, wraz z Leonciem,. jego długami karcianymi (i z burdel!i) oraz kukurydzą, która dawno przestała dawać dochód.
Ostatnie .. najszczęśliwsze chwile swego marnego życia, Isaura przeżyła ze swym dozgonnym (sic!) przyjacielem, Erykiem, który cudem przetrwał ... i leżał wśród zgliszczy, dumnie błyszcząc.
Słoń unosił się w tumanach kurzu. Popromienny opad - ślamazarnie obniżał swoje zawiesiste, trupie przeznaczenie...
Niemniej biegł... frunął - chciałoby się powiedzieć, ku swemu przeznaczeniu. W oddali widział sawannę, mogącą przynieść mu wytchnienie.
Natenczas Ilona - chwyciwszy Eryka wpół... (długi, cętkowany, kręty)... zamarzyła poczuć go po raz ostatni.
Łuna świecąca z daleka, wydawała się dodawać sytuacji romantyzmu.
Gdyby nie zbeszcześcił go nagły, przerażający tupot słonia.
Wracał.
Niemniej biegł... frunął - chciałoby się powiedzieć, ku swemu przeznaczeniu. W oddali widział sawannę, mogącą przynieść mu wytchnienie.
Natenczas Ilona - chwyciwszy Eryka wpół... (długi, cętkowany, kręty)... zamarzyła poczuć go po raz ostatni.
Łuna świecąca z daleka, wydawała się dodawać sytuacji romantyzmu.
Gdyby nie zbeszcześcił go nagły, przerażający tupot słonia.
Wracał.
Tumany kurzu... Pył wznoszący się wszędzie... trauma, po tak nieodległych wydarzeniach...
Zrobiły swoje.
To nie słoń.
To nawet nie zwierzę.
To był słoik.
Słoik wypełniony po brzegi. Czymś, co tylko mogło przypominać zupę.
To nie była zupa.
To była... Kupa.
Kupa Leoncia, którą zwykł robić co rano.. i pozostawiać do utylizacji niewolnikom.
Jednak sam sobie zrobił na przekór.
Nuklearna zagłada sprawiła, że ...niewolnicy zniknęli.
Wszędzie była nicość.
Wszechogarniająca NICOŚĆ...
Zrobiły swoje.
To nie słoń.
To nawet nie zwierzę.
To był słoik.
Słoik wypełniony po brzegi. Czymś, co tylko mogło przypominać zupę.
To nie była zupa.
To była... Kupa.
Kupa Leoncia, którą zwykł robić co rano.. i pozostawiać do utylizacji niewolnikom.
Jednak sam sobie zrobił na przekór.
Nuklearna zagłada sprawiła, że ...niewolnicy zniknęli.
Wszędzie była nicość.
Wszechogarniająca NICOŚĆ...
Koń by się uśmiał gdyby to widział - niestety zginął na wskutek eksplozji. Teraz leżał martwy z otwartymi oczami wpatrzonymi w Ilonę jak trzyma kij w trąbie słonia , słonia z wielkimi oczami , które zdawały się mówić do Ilony "Dziewczyno poje..ło cię -Po co wkładasz mi ten drąg w trąbę".
(Moja wersja lepsza ;P )
(Moja wersja lepsza ;P )
Słonie afrykańskie w Brazyli są z Afryki - zazwyczaj. Ten konkretny był prawdopodobnie z cyrku przeżył wybuch inni nie mieli tyle szczęścia.
A tak w ogóle to kontynuacja nigdzie nie było powiedziane że oni są jeszcze w Brazylii.
Poza tym prawdopodobnie słoń by sam opowiedział skąd się wziął gdyby mu Ilona w trąbę kija nie włożyła.
A tak w ogóle to kontynuacja nigdzie nie było powiedziane że oni są jeszcze w Brazylii.
Poza tym prawdopodobnie słoń by sam opowiedział skąd się wziął gdyby mu Ilona w trąbę kija nie włożyła.
> słoń by sam opowiedział skąd się wziął gdyby mu Ilona w trąbę kija nie włożyła.
A takie tam luźne skojarzenie ;)
A takie tam luźne skojarzenie ;)
Tymczasem na drugiej półkuli wycieńczona Ilona po całym dniu marszu przez wyjałowioną po wybuchu ziemię zbliżała się do morza.
Gdy była już niedaleko spostrzegła siedzącego na ławeczce słonia , który zwierzał się swojemu najprawdopodobniej nowo poznanemu koledze , co spotkało go z rąk Ilony .
Nowy kolega słonia , który wyglądał trochę jak ogolony baran - rzekł - pomścijmy tą zniewagę...
Gdy była już niedaleko spostrzegła siedzącego na ławeczce słonia , który zwierzał się swojemu najprawdopodobniej nowo poznanemu koledze , co spotkało go z rąk Ilony .
Nowy kolega słonia , który wyglądał trochę jak ogolony baran - rzekł - pomścijmy tą zniewagę...
Przyszedł sadyl do Ilony
ponarzekać na sr*jfony
Lecz to długo tak nie trwało
Już wam mówię co się stało
Na Ilonie
Sadyla dłonie
Gdzie je wkłada
Pisać nie wypada
Stęki jęki i sapanie
Krzyki śmichy siłowanie
Ona w śmiechu się raduje
A on nadal tam pracuje
Czas tak mija powolutku
On próbuje aż do skutku
Pot już ciurkiem leci z czoła
Czy on wytrwa czy on zdoła
Czy się zmęczy i odpuści
Czy to puści czy popuści
Wpadł na pomysł tak genialny
Że olejek byłby idealny
Chlasnął dwakroć zdrowo w ręce
I ulżyło mu w tej męce
Puścił zamek wreszcie poszedł
Aż pod lice Ilce doszedł
Ona cała wniebowzięta
Że ta kurtka jest zapięta
Teraz gdy Sadyl kurtkę Ilonie zdołał naprawić
Będzie mógł się Erykiem pobawić.
ponarzekać na sr*jfony
Lecz to długo tak nie trwało
Już wam mówię co się stało
Na Ilonie
Sadyla dłonie
Gdzie je wkłada
Pisać nie wypada
Stęki jęki i sapanie
Krzyki śmichy siłowanie
Ona w śmiechu się raduje
A on nadal tam pracuje
Czas tak mija powolutku
On próbuje aż do skutku
Pot już ciurkiem leci z czoła
Czy on wytrwa czy on zdoła
Czy się zmęczy i odpuści
Czy to puści czy popuści
Wpadł na pomysł tak genialny
Że olejek byłby idealny
Chlasnął dwakroć zdrowo w ręce
I ulżyło mu w tej męce
Puścił zamek wreszcie poszedł
Aż pod lice Ilce doszedł
Ona cała wniebowzięta
Że ta kurtka jest zapięta
Teraz gdy Sadyl kurtkę Ilonie zdołał naprawić
Będzie mógł się Erykiem pobawić.
Zwłoki Leoncia uśmiechały się cały czas.
Sarkastycznie.
Nie zbiło ich nawet z tropu nagłe wtargnięcie młodej damy do toalety.
Nie potrafiła tego znieść.
Leoncio śmiał się, i śmiał. Zupełnie jak za życia.
Wtedy...
Wpadła na pomysł.
Wieczór panieński. Kameralny. W tej malutkiej, skromnej budce z serduszkiem wyciętym w drzwiach...
Ale ten Leoncio...
Nie dawał jej spokoju.
Wtem.. Olśnienie!
Przykryła go kaszubskim obrusem. Wprost z wejerowa.
Pomieszczenie nabrało uroku.. klimatu.
Będzie się dziaałłoo, będzie zabaaawaaa.... śpiewała, wybierając z komórki Leoncia numer do pierwszej koleżanki.
Sarkastycznie.
Nie zbiło ich nawet z tropu nagłe wtargnięcie młodej damy do toalety.
Nie potrafiła tego znieść.
Leoncio śmiał się, i śmiał. Zupełnie jak za życia.
Wtedy...
Wpadła na pomysł.
Wieczór panieński. Kameralny. W tej malutkiej, skromnej budce z serduszkiem wyciętym w drzwiach...
Ale ten Leoncio...
Nie dawał jej spokoju.
Wtem.. Olśnienie!
Przykryła go kaszubskim obrusem. Wprost z wejerowa.
Pomieszczenie nabrało uroku.. klimatu.
Będzie się dziaałłoo, będzie zabaaawaaa.... śpiewała, wybierając z komórki Leoncia numer do pierwszej koleżanki.
Słońce chyliło się ku zachodowi.
Wiatr dał coraz mocniej.
Koleżanki były nieuchwytne. Pizza zamówiona.
Ilona - zmęczona porządkami, coraz bardziej dokuczliwym zapachem Leoncia... była w coraz gorszym nastroju.
Spodziewała się ...samej MAGDY GECLER - która mogłaby zrobić jakąś maleńką Rewolucję (choćby z biernym udziałem Leoncia).
Nikt nie przyjeżdżał.
Leoncio - zaczął wydzielać nieznośną woń.
Wtem...
Rozległo się pukanie do drzwi.
W pierwszym momencie - Ilona chciała odkrzyknąć to, co zwykle słyszy się w TAKICH miejscach... w TAKICH sytuacjach:
"Zajęte!"...
Lecz coś ją powstrzymało.
Otworzyła.
A przed drzwiami... Zaskoczony...
KSIĄDZ.
Ten od karmelitek. Karmelitanek? Klementynek?
W każdym razie - bosych.
Wiatr dał coraz mocniej.
Koleżanki były nieuchwytne. Pizza zamówiona.
Ilona - zmęczona porządkami, coraz bardziej dokuczliwym zapachem Leoncia... była w coraz gorszym nastroju.
Spodziewała się ...samej MAGDY GECLER - która mogłaby zrobić jakąś maleńką Rewolucję (choćby z biernym udziałem Leoncia).
Nikt nie przyjeżdżał.
Leoncio - zaczął wydzielać nieznośną woń.
Wtem...
Rozległo się pukanie do drzwi.
W pierwszym momencie - Ilona chciała odkrzyknąć to, co zwykle słyszy się w TAKICH miejscach... w TAKICH sytuacjach:
"Zajęte!"...
Lecz coś ją powstrzymało.
Otworzyła.
A przed drzwiami... Zaskoczony...
KSIĄDZ.
Ten od karmelitek. Karmelitanek? Klementynek?
W każdym razie - bosych.
to nie jest przysłówek , to jest rzeczownik - rodzaj męskorzeczowy w dopełniaczu ;] http://pl.wiktionary.org/wiki/bezsens#pl