Widok
Po rozwodzie-święta
Moj obecny partner jest po rozwodzie. Ma dwóch synów.
Ja mam rez dwójkę chłopców, z małżeństwa. Razem mamy córkę.
Zbliżają sie święta i juz pojawia sie w mojej głowie problem.
On jak rok temu, pójdzie pewnie do rodziców, gdzie bedzie jego ex. Przychodzi na kazde imprezy-normalne niby, maja dziadków.
Ale święta to czas dla bliskich też, mamy córkę, roczną.
Nie podoba mi sie pomysł, by osobno spedzic święta. Ja u siostry, z dziećmi a on z rodzicami i byłą.
Co o tym sądzicie? Jakbyscie to "pogodzily",kazać mu wybierać?
Ja mam rez dwójkę chłopców, z małżeństwa. Razem mamy córkę.
Zbliżają sie święta i juz pojawia sie w mojej głowie problem.
On jak rok temu, pójdzie pewnie do rodziców, gdzie bedzie jego ex. Przychodzi na kazde imprezy-normalne niby, maja dziadków.
Ale święta to czas dla bliskich też, mamy córkę, roczną.
Nie podoba mi sie pomysł, by osobno spedzic święta. Ja u siostry, z dziećmi a on z rodzicami i byłą.
Co o tym sądzicie? Jakbyscie to "pogodzily",kazać mu wybierać?
Trudna sytuacja. Nie wiem też czy masz na myśli całe święta czy tylko wigilię. Jeśli wigilię to ja bym chyba zrobiła tak: obecny partner niech podjedzie wcześniej na trochę do swoich synów wręczy prezenty i złoży im życzenia. Potem niech wróci do domu i resztę wieczoru spędźcie we własnym gronie tylko Wy i dzieci.
Bez komentarza... ale, jak Kobieta Kobiecie napiszę Ci szczerze, ogarnij się póki czas.
Ps
Zastanowiłabym się czy jesteś na pozycji stawiania warunków i "kazania wybierać". Sama zrezygnuj z Wigilii u siostry i przygotuj ją, choćby najskromniejszą, symboliczną dla "partnera w dziecku" (???) i swoich dzieci.
Ps
Zastanowiłabym się czy jesteś na pozycji stawiania warunków i "kazania wybierać". Sama zrezygnuj z Wigilii u siostry i przygotuj ją, choćby najskromniejszą, symboliczną dla "partnera w dziecku" (???) i swoich dzieci.
Dziewczyny, on nie ma nic do hadania w sprawie organizacji. Czuje, ze jestesmy z córką na drugim planie. Nigdy nie bronilam spotkan z dziecmi, ale te święta zmieniaja postac rzeczy-mamy dziecko.
Chcialam by on poszedl do swoich, ja do siostry i spotkac sie wspólnie wieczorem. On planuje po wigilii u rodziców zabrac dzieci na noc (ma mieszkanie awaryjne, na spotkania z dziećmi) i do nas wrocic w 1dzien świat.
"Bo jego byla żona planuje wyjechac i moglby miec dzieci tylko wtedy"-ale czy ja nie mam prawa głosu?
Ja mam zbierać "resztki"??
Chcialam by on poszedl do swoich, ja do siostry i spotkac sie wspólnie wieczorem. On planuje po wigilii u rodziców zabrac dzieci na noc (ma mieszkanie awaryjne, na spotkania z dziećmi) i do nas wrocic w 1dzien świat.
"Bo jego byla żona planuje wyjechac i moglby miec dzieci tylko wtedy"-ale czy ja nie mam prawa głosu?
Ja mam zbierać "resztki"??
Awaryjne mieszkanie-byla żona zakazala spotkan ze mną, siostry noe widzieli na oczy. "Teściowa" omija na ulicy, a mieszkamy niedaleko.
Kazde imprezy siedza razem, byla żonę partnera zaprasZają, o wnuczce i o mnie nie chcą słyszeć.
On dla dobra",dzieci i zeby mieć święty spokój, w tym uczestniczy.
Mi to od zawsze nie pasuje, ale czekam az w końcu sam stwierdzi co i kto ważny.
Czy ja musze kłócić sie gdzie i jak spędzać święta? Powinno to byc oczywiste.
Kosmos...
Kazde imprezy siedza razem, byla żonę partnera zaprasZają, o wnuczce i o mnie nie chcą słyszeć.
On dla dobra",dzieci i zeby mieć święty spokój, w tym uczestniczy.
Mi to od zawsze nie pasuje, ale czekam az w końcu sam stwierdzi co i kto ważny.
Czy ja musze kłócić sie gdzie i jak spędzać święta? Powinno to byc oczywiste.
Kosmos...
Prawda jest taka,ze sama na to pozwolilas. Gdy ma sie swoje dzieci i wiaze sie z facetem z dziecmi takie rzeczy "uzgadnia sie" przed, wiadomo ze sa dziadkowie,eks malzonka/ek i trzeba za wczasu sie dogadac jak beda wygladaly np swieta. Teraz masz sytuacje ze ani ty nie masz partnera ani wasza corka ojca w waznych zyciowych monentach. Albo sie wkoncu postawisz,albo bedziesz dalej w tym tkwic ja bym nie liczyla na cudowne nawrocenie sie twojego niby partnera.
Z Twoich postów wnioskuję, że wlazłaś butami facetowi w małżeństwo i rozwaliłaś jego synom i żonie normalny dom. Stąd zarówno brak akceptacji Ciebie ze strony jego ex jak i ze strony jego rodziny. Karma wraca. Nie dziw się, że teraz zostaniesz na wigilii praktycznie sama z dzieckiem, na które go pewnie złapałaś. Pozdrawiam i życzę spokojnych świąt (bo na pewno takie będą z racji tego że będziesz na nich siedzieć sama).
Sa tacy ludzie co nie akceptują sytuacji, nie jest to fajne ale na teściow nie ma sie wplywu. Choc mnie osobiscie szokuje to, ze owszem moga miec niechec do Ciebie - jakies (pewnie nieuzasadnione) pretensje o rozpad rodziny, ale czemu winna wnuczka?
Natomiast smutne jest to że pozwalasz się tak traktować, bo to nie swiadczy o Waszym zwiazku dobrze, bo koles ewidentnie Cie zlewa :(
Natomiast smutne jest to że pozwalasz się tak traktować, bo to nie swiadczy o Waszym zwiazku dobrze, bo koles ewidentnie Cie zlewa :(
Z moich doswiadczen wynika ze pokojowym nastawieniem i dyplomacją mozna zazwyczaj najwiecej zyskac. Pochodze z rozbitej rodziny. Z przyrodnimi bracmi i siostra spotykalismy sie regularnie, bawilismy sie razem, wymienialismy zabawkami. Ojciec dran i egoista, ale to nie przeszkadzalo zebysmyw kazde swieta spotykali sie u dziadkow ( mama, ja z siostra, ojciec z nowa zona i dziecmi, wszyscy kuzyni, kuzynki, wujkowie itp). Ojca z nowa zona zaprosilam tez na swoje wesele i bylo ok. Moha mama oczywiscie tez byla ze swoim wieloletnim partnerem ktorego traktuje jak tate i moj biologiczny ojciec to widzial i musial przezyc. Zycie roznie sie toczy ale trzeba probowac zyc normalnie. Szkoda czasu i energii na animozje.
Ola K**a mać! Ty jesteś miękka. Facet ma nową rodzinę tak? Ciebie i nowe wspólne dziecko tak? To on do cholery nie wie, że czasy sie zmieniły?? Że poza synami, ex i mamusią ma nowa kobietę i nowe dziecko? To cholery nie daj sie kobieto! Pięścią w stół jak do niego nie dociera. Wybrał ciebie, bo cie kocha czy "tak akurat sie nawinełaś" ? To kto do cholerci jest dla niego ważniejszy? Widać, że najpierw jest mamusia, ex, synkowie, a Ty daleko w czarnej d**ie... Sorry za brutalność, ale chyba zauważyłaś po powyższych opiniach, że każdy ma odczucie, że jesteś zwykłą marionetką, z którą nikt sie nie liczy...
To zmień to! To wasze pierwsze święta jak macie córkę tak? W takim razie to pierwsza okazja żeby coś ustalić. Pamiętaj, że może ostatnia. Jak teraz sie dasz to za rok będzie to samo...
Znam takiego mamisynka u mnie w najbliższej rodzinie. Ale jak sie ożenił to żona postawiła mu sprawę jasno. Jak jest wigilia u nich akurat to nie ma problemu. Ale jak wigilia ma być gdzieś bez jego rodziców to nie ma, że on jedzie do rodziców, a ona w druga stronę. On zasuwa do rodziców w dzień, powiedzmy 13-14, spędza ze 2 godzinki i wraca do domu, do rodziny. I wszyscy zadowoleni. Można? Można, trzeba chcieć. Mamusia musiała jakoś przeżyć i przyzwyczaić się, że syn ma żonę i rodzinę i że czasy się zmieniły.
Więc też weź sprawę w swoje ręce, bo za rok znów będziesz płakać, że partner pojechał, a wy same... Potem partner będzie jezdził na wakacje ze swoimi synami, a córki nie weźmie, o tobie nawet nie pomyśli. Ile tak wasz związek pociągnie???
Odpowiadając na twoje pytanie co dalej... To zależy tylko od ciebie.... Weź coś zmień zanim będzie za późno!
Znam takiego mamisynka u mnie w najbliższej rodzinie. Ale jak sie ożenił to żona postawiła mu sprawę jasno. Jak jest wigilia u nich akurat to nie ma problemu. Ale jak wigilia ma być gdzieś bez jego rodziców to nie ma, że on jedzie do rodziców, a ona w druga stronę. On zasuwa do rodziców w dzień, powiedzmy 13-14, spędza ze 2 godzinki i wraca do domu, do rodziny. I wszyscy zadowoleni. Można? Można, trzeba chcieć. Mamusia musiała jakoś przeżyć i przyzwyczaić się, że syn ma żonę i rodzinę i że czasy się zmieniły.
Więc też weź sprawę w swoje ręce, bo za rok znów będziesz płakać, że partner pojechał, a wy same... Potem partner będzie jezdził na wakacje ze swoimi synami, a córki nie weźmie, o tobie nawet nie pomyśli. Ile tak wasz związek pociągnie???
Odpowiadając na twoje pytanie co dalej... To zależy tylko od ciebie.... Weź coś zmień zanim będzie za późno!
Wiesz co Ola nie obraź się ale chyba zanim zaszłaś z nim w ciążę już były znaki tego jaki on jest ,bo mamusi synusiem nie zrobił się teraz a i dzieci z poprzedniego związku miał ,więc po jaką cholerę zaszłaś z nim w ciążę .Teraz ty i wasza córka będziecie za to płacić ,on ma dzieci i będzie je miał jest ich matka obecna w jego życiu i życiu jego rodziców ,a ty z tego co piszesz jesteś dla jego rodziców nikim mimo że macie razem dziecko i to również nie stało się teraz .Więc lepiej będzie dla was wszystkich ustalić coś ,szczera rozmowa przede wszystkim ,jak to nie pomoże to nie widzę przyszłości dla tego związku.
Wszystkiego nie widzialam. "Stawial"sie matce, bylej warunki stawial, az tak to nie razilo jak teraz.
A w pewnym momencie, poczul ze musi z rodzina żyć dobrze i zawrotka.
Nie chcę sie wkrecac w ta rodzine, to nie oto chodzi. Nie zabiegam. Nie widzę potrzeby.
Wnuczki nie chca widziec-wiec to juz świadczy o ich "kulturze". Co ja tam mam szukac?!
Takie mam przeczucie, ze to nic zcrego nie bedzie. Szkoda. Bylo dobrze, dopoki nie wpieprzyla sie w to jego rodzina.
W sumie co oni maja do tego, jak to on sam musi postawic na swoim. On tego nie widzi, miliony razy o tym mówiłam, co mnie boli.
Co mam zrobic zeby zobaczyl i zrozumial?
A w pewnym momencie, poczul ze musi z rodzina żyć dobrze i zawrotka.
Nie chcę sie wkrecac w ta rodzine, to nie oto chodzi. Nie zabiegam. Nie widzę potrzeby.
Wnuczki nie chca widziec-wiec to juz świadczy o ich "kulturze". Co ja tam mam szukac?!
Takie mam przeczucie, ze to nic zcrego nie bedzie. Szkoda. Bylo dobrze, dopoki nie wpieprzyla sie w to jego rodzina.
W sumie co oni maja do tego, jak to on sam musi postawic na swoim. On tego nie widzi, miliony razy o tym mówiłam, co mnie boli.
Co mam zrobic zeby zobaczyl i zrozumial?
Na pytanie, dlaczego dzieciom siostry nie przedstawi-"Musza dojrzeć, nie chce im w glowach mieszać"- bzdury jak dla mnie!!!!
O moich relacjach z rodziną wie wszystko, uczestniczy we wszystkim, moi go tolerują ze wzgledu na moje decyzje, a gdy pytam o zdanie, nie cierpia ze wzgledu na to, ze robi mi i córce krzywdę. Nie moga patrzec na ten "misz-masz".
O moich relacjach z rodziną wie wszystko, uczestniczy we wszystkim, moi go tolerują ze wzgledu na moje decyzje, a gdy pytam o zdanie, nie cierpia ze wzgledu na to, ze robi mi i córce krzywdę. Nie moga patrzec na ten "misz-masz".
Co masz zrobić zeby zrozumiał? Otwórz mu oczy. Spakuj manele i niech w***prza. Powiedz mu, że jak będzie gotów i podejmie decyzje która rodzina jest dla niego ważniejsza to zna adres i zawsze może do was wrócić. Za brutalne? Trudno. Skoro słowa i kazania nie pomagają to może czas przejść do czynów... Do świąt ma miesiąc żeby przemyśleć sprawe...
Jak na razie to w moim odczuciu na wszystko masz wytłumaczenie, bronisz go więc on też to czuje i wie, więc robi co chce.
Jak na razie to w moim odczuciu na wszystko masz wytłumaczenie, bronisz go więc on też to czuje i wie, więc robi co chce.
Sorry Ola ,że to piszę ale odnoszę wrażenie ,że on się jeszcze z byłą żoną nie rozstał i tkwi cały czas obydwoma nogami w tamtym związku.On się w ogóle z żoną rozwiódł ?Bo wyglada na to ,że tamta to żona a ty kochanka.
p.s. Kwesti nie poznania synów z ich siostrą nie będę komentowała bo cisną mi się same inwektywy na usta.
p.s. Kwesti nie poznania synów z ich siostrą nie będę komentowała bo cisną mi się same inwektywy na usta.
Ola,
zachowanie Twojego męża jest niedopuszczalne i muszę się zgodzić z opinią innych forumek, które jedyne wyjście upatrują w Twoim ostrym sprzeciwie. Ja mam chopla na punkcie niezależności kobiety od mężczyzny i choć jestem wobec siebie bardzo krytyczna to cenię siebie za to, że to jest prawda, której nauczyłam się na cudzych błędach a nie na swoich, bo na szczęście nigdy nie miałam takich sytuacji w życiu.
Więc jeżeli jesteś od obecnego partnera niezależna na tyle by poradzić sobie sama z dziećmi to ja bym zagrała va bank i postawiła sprawę jasno. Albo zacznie Cię traktować poważnie i sprawiedliwie albo niech spada. Nie myśl tu o dobru córki bo z takiego ojca, któremu nie zależy, żeby jego córka poznała rodzoną babcię nic dobrego i tak nie będzie.
Życzę Ci siły i odwagi, jak teraz tego nie załatwisz to będzie tylko gorzej.
zachowanie Twojego męża jest niedopuszczalne i muszę się zgodzić z opinią innych forumek, które jedyne wyjście upatrują w Twoim ostrym sprzeciwie. Ja mam chopla na punkcie niezależności kobiety od mężczyzny i choć jestem wobec siebie bardzo krytyczna to cenię siebie za to, że to jest prawda, której nauczyłam się na cudzych błędach a nie na swoich, bo na szczęście nigdy nie miałam takich sytuacji w życiu.
Więc jeżeli jesteś od obecnego partnera niezależna na tyle by poradzić sobie sama z dziećmi to ja bym zagrała va bank i postawiła sprawę jasno. Albo zacznie Cię traktować poważnie i sprawiedliwie albo niech spada. Nie myśl tu o dobru córki bo z takiego ojca, któremu nie zależy, żeby jego córka poznała rodzoną babcię nic dobrego i tak nie będzie.
Życzę Ci siły i odwagi, jak teraz tego nie załatwisz to będzie tylko gorzej.
Nie pisałam ze masz z jego rodzicami rozmawiać ,trudno nie chcą znać wnuczki nie muszą chociaż to nie fajne .Chodzi mi o to abyś z nim gadała a te święta powinny być wspólne, ty ,twoje dzieci jego i wasza córka i on powinien postawić die swojej byłej swoim rodzicom i razem powino się spędzać święta .
UUU to dość świeżo że tak powiem.... Ledwie sie rozstał, a już była twoja ciąża,nie miał za wiele czasu żeby ochłonąć po rozwalonym małżeństwie i jego ex widocznie też nie... Może dlatego tak leci do niej, siła przyzwyczajenia.
Ale trudno. Ma nową rodzine i tyle. Weź sprawy w swoje ręce. Czas żeby się otrząsnął i pozamykał sprawy poprzedniego związku.
Życzę Ci pokojowego dojścia do satysfakcjonującego rozwiązania sytuacji ;)
Ale trudno. Ma nową rodzine i tyle. Weź sprawy w swoje ręce. Czas żeby się otrząsnął i pozamykał sprawy poprzedniego związku.
Życzę Ci pokojowego dojścia do satysfakcjonującego rozwiązania sytuacji ;)
Wierzę w to że jesteś "porozwalana" ale trochę to twoja wina .Bo facet był ledwo po rozwodzie związek to co innego ale zaraz dziecko, a jak ma się dzieci z poprzedniego wiązku to już wogóle trzeba być czujnym .Ludzie w takich sytuacjach najpierw się spotykają niekoniecznie dzieci muszą poznać nowego partnera, bo nic nigdy nie wiadomo, jak taki związek się potoczy a jak widać u was toczy się niewłaściwym torem.Nie wiem czy to ty byłaś przyczyną rozpadu małżeństwa ale coś chyba jest na rzeczy skoro jego rodzice cie nie tolerują a była żona obecna jest w ich życiu ,czyli chyba do niej pretensji o nic nie mają. Ona sama zabrania kontaktu z tobą bo jest zapewne urażona .Nie możesz też namawiać partnera aby zabierał wasze dziecko na spotkania z synami ,bo to jest czas jego i synów z wami mieszka przecież .
skomplikowana sytuacja. Staram się sobie to wyobrazić. Ale gdybym była w związku z mężczyzną z którym mam dziecko, ale on ma również swoich synów... . To zdecydowanie postarałabym się wesprzeć by n mógł spędzić czas z synami ale zdecydowanie również odbył ten wyjątkowy dzień z Wami. Więc ta sytuacja wymaga zgrania i planu czasowego :)
P.S. mam nadzieję że on nie "musi" tam być tylko chce, w końcu ma synów którzy zasługują na wspólne święta :)
Powodzenia!
P.S. mam nadzieję że on nie "musi" tam być tylko chce, w końcu ma synów którzy zasługują na wspólne święta :)
Powodzenia!
domyślam się że to on zostawił ich ,tylko pytanie czy nie dla ciebie i i czy aby teraz tego nie żałuje ,skoro ucieka tam gdzie ona jest .
Nie rozumie też twojego rozumowania , tego że ona gra ofiarę ,mąż ją zostawia praktycznie w tym samym czasie już ma dziecko w drodze,ona jest ofiarą byli dłużej małżeństwem niż wy jesteście razem,więc co ona ma czuć .
Nie rozumie też twojego rozumowania , tego że ona gra ofiarę ,mąż ją zostawia praktycznie w tym samym czasie już ma dziecko w drodze,ona jest ofiarą byli dłużej małżeństwem niż wy jesteście razem,więc co ona ma czuć .
Z całym szacunkiem, ja nie rozumiem, że on musi bo mu rodzice każą. A jego rodzice z wnuczką nie chcą spędzić wigilii? Ja dałabym mu jedną mozliwość. Była niech spędzi wigilię u swojej rodziny, on niech weźmie synow do dziadków i tam spędźcie rodzinną wigilię, a później do siostry, lub odwrotna kolejność. Facet gra jak mu była i rodzice zagraja, a gdzie Ty i Wasza rodzina w tym wszystkim? Pod dyktando byłej? A może zamiast wigilii u rodziców, zaproście rodziców i siostrę do siebie? On niech zaprosi synów, każdy przyniesie coś do jedzenia.
Nie ma opcji-jego dzieci z nami.
Byla zona z tradycji juz jest na wigilli u jego rodziców, idzie bo dlaczego mialaby nie isc z wnukami. Widocznie nie przeszkadza jej taka sytuacja.
Wnuczke widzieli raz, nie tolwruja tej sytuacji i tylw. Ja nie nalegam-lepiej mi sie bez toksyn żyje, po co mam patrzec na ludzi ktorzy maja do mnie niechęć.
Byla zona z tradycji juz jest na wigilli u jego rodziców, idzie bo dlaczego mialaby nie isc z wnukami. Widocznie nie przeszkadza jej taka sytuacja.
Wnuczke widzieli raz, nie tolwruja tej sytuacji i tylw. Ja nie nalegam-lepiej mi sie bez toksyn żyje, po co mam patrzec na ludzi ktorzy maja do mnie niechęć.
On tez jest rozdarty. Bo sprzeciwić sie nie potrafi, najzwyczajniej. Ja go nie zmienie, juz probowalam by troche stawial na swoim. Człowieka sie nie zmieni.
Zalezy mu na dobrych relacjach z byla i rodzicami, bo jak nie gra jak trzeba, byla dzwoni do teściów i żale wylewa na niego.
Kolo zatacza okręg i matka ciśnie w niego.
Zalezy mu na dobrych relacjach z byla i rodzicami, bo jak nie gra jak trzeba, byla dzwoni do teściów i żale wylewa na niego.
Kolo zatacza okręg i matka ciśnie w niego.
To dorosły facet, robi to co chce. Nikt go siłą do domu rodziców nie zaciągnie. Widocznie takie wyjście mu odpowiada.
poza tym dlaczego była synowa nie ma iść do byłych teściów na wigilię? Kiedyś stworzyli jedną rodzinę i przez wnuki nadal są rodziną. To że facet jest niedojrzały nie oznacza, że rodzice i była żona nie mają spędzić ze sobą świąt, skoro im na tym zależy. Tu najbardziej zawinił niedojrzały facet. Tak, z tego co tu można przeczytać, facet jest kompletnie niedojrzałym egoistą. Ludzie są ze sobą, rozstają się ale jeśli poważnie traktowali związek, małżeństwo, nie ładują się zaraz w kolejny związek. Autorka wątku też średnio dojrzale podeszła do sprawy, skoro zdecydowała się na związek z kimś, kto jeszcze przed chwilą był czyimś mężem, ojcem. Ludzie po rozwodzie potrzebują czasu na poukładanie sobie wszystkiego na nowo, przyzwyczajenie się do nowej sytuacji, na rzeczywiste zamknięcie pewnego etapu życia. Tego nie da się zrobić w tydzień. Z szacunku do drugiego człowieka, potencjalnego kolejnego partnera, nie ładują się od razu w nowy związek. Ale facet chyba miał to gdzieś. Najważniejszy był on. Nawet takie poukładanie relacji rodzinnych po rozwodzie wymaga czasu.
poza tym dlaczego była synowa nie ma iść do byłych teściów na wigilię? Kiedyś stworzyli jedną rodzinę i przez wnuki nadal są rodziną. To że facet jest niedojrzały nie oznacza, że rodzice i była żona nie mają spędzić ze sobą świąt, skoro im na tym zależy. Tu najbardziej zawinił niedojrzały facet. Tak, z tego co tu można przeczytać, facet jest kompletnie niedojrzałym egoistą. Ludzie są ze sobą, rozstają się ale jeśli poważnie traktowali związek, małżeństwo, nie ładują się zaraz w kolejny związek. Autorka wątku też średnio dojrzale podeszła do sprawy, skoro zdecydowała się na związek z kimś, kto jeszcze przed chwilą był czyimś mężem, ojcem. Ludzie po rozwodzie potrzebują czasu na poukładanie sobie wszystkiego na nowo, przyzwyczajenie się do nowej sytuacji, na rzeczywiste zamknięcie pewnego etapu życia. Tego nie da się zrobić w tydzień. Z szacunku do drugiego człowieka, potencjalnego kolejnego partnera, nie ładują się od razu w nowy związek. Ale facet chyba miał to gdzieś. Najważniejszy był on. Nawet takie poukładanie relacji rodzinnych po rozwodzie wymaga czasu.
Rzadko kiedy rozwodzimy sie by miec czas na odpoczecie po rozwodzie. Zazwyczaj robimy to dla drugiej osoby. Nikt nie chce byc sam.
Nie spotkalam sie jeszcze z takim przypadkiem.
Tez jestem zdania, ze dlaczego mialaby nie uczestniczyc w spotkaniach rodzinnych.
Moze i macie racje, ze jest niedojrzaly i egoistyczny.
Eh...
Duzo by pisac. Ciezkie to do poskladania ale trzeba dac radę.
Ja nie wierze w zmiane czlowieka, jrsli tski juz jest, taki zostanie.
Nie spotkalam sie jeszcze z takim przypadkiem.
Tez jestem zdania, ze dlaczego mialaby nie uczestniczyc w spotkaniach rodzinnych.
Moze i macie racje, ze jest niedojrzaly i egoistyczny.
Eh...
Duzo by pisac. Ciezkie to do poskladania ale trzeba dac radę.
Ja nie wierze w zmiane czlowieka, jrsli tski juz jest, taki zostanie.
No widzisz, ja znam też inne przypadki. Wśród moich znajomych, którzy się rozstali więcej jest przypadków, że coś w związku nie wyszło. Wówczas oboje przez czas jakiś nie wiązali się z nikim. Znam dwa przypadki, że rozwód był ze względu na "tą trzecią? Co zaobserwowałam? To, że w tym pierwszym przypadku, mimo bólu, żalu, rozgoryczenia obie strony jakoś dochodzą do porozumienia, zwłaszcza gdy są dzieci. W tym drugim przypadku, gdy jedna strona zrobiła drugiej zwyczajne, paskudne świństwo, trudno o jakiekolwiek porozumienie. Cóż, jeśli tak jest w Twoim przypadku, to sama jesteś sobie winna. Rozwód dla kogoś trzeciego to jest zwyczajna zdrada i tyle. Skoro facet zdradzał swoją żonę, zdradził też swoich synów, to jak można oczekiwać, że z nową rodziną będzie miał jakieś zasady, że będzie się liczył z potrzebami kogoś innego? Piszesz, że nie wierzysz w możliwość zmiany człowieka, ale jednak na to bardzo liczyłaś i jesteś niezadowolona, że jednak tej zmiany nie ma. To, że może się umiał postawić rodzicom raz czy drugi nic nie znaczy. Ważne jest to, że skrzywdził swoja rodzinę. A jak skrzywdził jedną to i z drugą jest to możliwe.
No i jak Ty jesteś przyczyną rozwodu, nie dziwota, że rodzice faceta tego nie akceptują i stają po stronie byłej synowej. Szkoda Waszego dziecka ale Ty nie myślałaś o uczuciach jego dzieci, żony, a sama oczekiwałaś uczuć dziadków do nowej wnuczki? Przecież w dziadkach jest jakiś smutek, gorycz, żal. Jak są normalnie, to po jakimś czasie przyzwyczają się do nowej sytuacji. Tak jak napisałam, na wszystko potrzeba czasu., może mniej, może więcej. Jeśli dziadkom się odmieni, to na Tobie będzie spoczywał obowiązek, by te zmianę zaakceptować. Pamiętaj, że to dzięki Tobie ich wnuki są pozbawione ojca na co dzień. Ich żal jest uzasadniony. I postawa, że skoro nie chcieli mieć kontaktu wcześniej, to niech teraz się wypchają będzie najgorszym wyjściem.
Tak naprawdę jesteście oboje egoistami. On - już to wyżej zostało napisane, Ty - bo związałaś się z żonatym nie patrząc na to, że ma rodzinę. "Nikt nie chce być sam" - ale nie za wszelką cenę. Na pewne rzeczy zwyczajnie potrzeba czasu. Poza tym co innego związać się z kimś na randkowanie, na seks a co innego decydować się na dziecko tak szybko. To jest dopiero egoizm. "Mam upragnioną córeczkę" bez względu na uczucia dzieci partnera, bez względu na postawę faceta, która pozostawia wiele do życzenia. A może dziecko miało być tym elementem, który ma przywiązać do Ciebie faceta? To nigdy nie jest dobre rozwiązanie.
Z tych postów wynika, że oboje jesteście egoistami, przy czym myślałaś, że dziecko wszystko zmieni. Na to są zawsze małe szanse.
No i jak Ty jesteś przyczyną rozwodu, nie dziwota, że rodzice faceta tego nie akceptują i stają po stronie byłej synowej. Szkoda Waszego dziecka ale Ty nie myślałaś o uczuciach jego dzieci, żony, a sama oczekiwałaś uczuć dziadków do nowej wnuczki? Przecież w dziadkach jest jakiś smutek, gorycz, żal. Jak są normalnie, to po jakimś czasie przyzwyczają się do nowej sytuacji. Tak jak napisałam, na wszystko potrzeba czasu., może mniej, może więcej. Jeśli dziadkom się odmieni, to na Tobie będzie spoczywał obowiązek, by te zmianę zaakceptować. Pamiętaj, że to dzięki Tobie ich wnuki są pozbawione ojca na co dzień. Ich żal jest uzasadniony. I postawa, że skoro nie chcieli mieć kontaktu wcześniej, to niech teraz się wypchają będzie najgorszym wyjściem.
Tak naprawdę jesteście oboje egoistami. On - już to wyżej zostało napisane, Ty - bo związałaś się z żonatym nie patrząc na to, że ma rodzinę. "Nikt nie chce być sam" - ale nie za wszelką cenę. Na pewne rzeczy zwyczajnie potrzeba czasu. Poza tym co innego związać się z kimś na randkowanie, na seks a co innego decydować się na dziecko tak szybko. To jest dopiero egoizm. "Mam upragnioną córeczkę" bez względu na uczucia dzieci partnera, bez względu na postawę faceta, która pozostawia wiele do życzenia. A może dziecko miało być tym elementem, który ma przywiązać do Ciebie faceta? To nigdy nie jest dobre rozwiązanie.
Z tych postów wynika, że oboje jesteście egoistami, przy czym myślałaś, że dziecko wszystko zmieni. Na to są zawsze małe szanse.
co to znaczy "nie ma opcji, zeby jego synowie do nas przyszli"? ma rozwód? ma. wie ma ustalone sądownie kontakty. i co ma w orzeczeniu sądu? ze nie moze zabrac dzieci do siebie tylko ma sie z nimi widywac w osobnym mieszkaniu a w swieta u babci? ściema jakas, albo jakaś d*pa nie facet. zakładam, że ma widzenia co 2 tyg. i ma prawo zabrac dzieci do sebie, skoro jego dom, jest teraz waszym wspolnym domem, dzieci maja prawo tam przebywac. a swieta co drugie powinien miec dzieci na wylacznosc. skoro tego sądownie nie ustalił (chociaz dziwnie byloby to podejrzane), to niech to zrobi. to sa standardowe rozwiazania. to samo tyczy sie tygodnia ferii zimowych i miesiaca wakacji. a jak była zonka ma jakies ale i nie da dzieci zabrac, to wzywa sie policje, spisuja notek, ze ma orzeczenie sadu, a żona dzieci nie wydała, idzie do sądu i żonka płaci karę. i to nie bedzie 100zł. gwarantuje, że po pierwszej takiej akcji dzieciaczki będą naszykowane z wyprawką do zabrania. przerabiałam to kilka razy w rodzinie.
a tak poza tym, z g*** bata nie ukręcisz. dobre rady w stylu "walnij pięścia w stół" do faceta, który jak widać ma nie ma żadnego poczucia obowiazku nie wspominając o jakis uczuciach czy emocjach wobec nowej rodziny, mozna sobie o kant d*** potluc.
a tak poza tym, z g*** bata nie ukręcisz. dobre rady w stylu "walnij pięścia w stół" do faceta, który jak widać ma nie ma żadnego poczucia obowiazku nie wspominając o jakis uczuciach czy emocjach wobec nowej rodziny, mozna sobie o kant d*** potluc.
"Na pytanie, dlaczego dzieciom siostry nie przedstawi-"Musza dojrzeć, nie chce im w glowach mieszać"- bzdury jak dla mnie!!!!"
Ja zrozumiałam,że niekoniecznie wiedzą o siostrze ale może się mylę.Gdyby wiedzieli chyba nie stosowaliby taiego wyparcia tego faktu,myśle tu o jego byłej żonie i jego rodzicach.
Ja zrozumiałam,że niekoniecznie wiedzą o siostrze ale może się mylę.Gdyby wiedzieli chyba nie stosowaliby taiego wyparcia tego faktu,myśle tu o jego byłej żonie i jego rodzicach.
Wiedza ze jest siostra, ale nie widzieli na oczy.
Raz przekazal im ze maja siostre,to ex sprala im głowę-ze to nieprawdziwa siostra, ze maja o nia nie pytać.
Czy sytuacja nienormalna.- malo powiedziane.
Nie mam zamiaru nalegac, na spotkania, na cokolwiek.
Żyje swoim zyciem, jego sprawa, kiedys mu dzieci podziekuja za klamstwa i córki pod dywan nie schowa.
Raz przekazal im ze maja siostre,to ex sprala im głowę-ze to nieprawdziwa siostra, ze maja o nia nie pytać.
Czy sytuacja nienormalna.- malo powiedziane.
Nie mam zamiaru nalegac, na spotkania, na cokolwiek.
Żyje swoim zyciem, jego sprawa, kiedys mu dzieci podziekuja za klamstwa i córki pod dywan nie schowa.
Wiesz autorko nie wiem czy to wstyd .Zapewne była żona twojego faceta ma żal do niego skoro to on ją zostawił o szybko zrobił następne dzoecko .W niej jest złość i żal.
Powiem Ci coś za co pewnie zostane zminusowa ,mój ojciec tez ma dzieci z drugą żona i ja nie znam żadnego z nich bo nie chce ich znać, nie ze mam żal czy coś podobnego nikt też mnie nIe buntowa,l bo one urodziły się długo po rozwodzie moich rodziców, po prostu dla mnie to dzieci mojego ojca i nie są uważane przezemnie jako rodzeństwo .
Powiem Ci coś za co pewnie zostane zminusowa ,mój ojciec tez ma dzieci z drugą żona i ja nie znam żadnego z nich bo nie chce ich znać, nie ze mam żal czy coś podobnego nikt też mnie nIe buntowa,l bo one urodziły się długo po rozwodzie moich rodziców, po prostu dla mnie to dzieci mojego ojca i nie są uważane przezemnie jako rodzeństwo .
Przede wszystkim trzeba patrzeć na dobro dzieci - żeby one miały dobre wrażenia i pamiętały świeta jako coś przyjemnego a nie trauma...
Tu sytuacja jest jednak inna. Dziewczynka urodziła się bardzo szybko po rozwodzie. Poza tym wydaje się, że synowie faceta są jeszcze na tyle mali, że nie podejmują decyzji czy jechać do ojca czy nie. Jak są dzieci i nowe związki, to po prostu trzeba to jakoś poukładać. Ale to wymaga czasu, cierpliwości, dobrej woli i jeszcze raz czasu, czasu, czasu. Facet miał to kompletnie gdzieś, autorka wątku po części też. Argument, że nikt nie chce być sam jest kompletnie nie na miejscu. Może synowie partnera też nie chcieli być sami, też woleliby mieć tatę w domu? O tym się już nie pomyślało, bo tylko własne "ja" jest ważne. W ogóle nie umiem sobie wyobrazić, jak można mieć własne dzieci i widzieć, że im źle bez ojca i samemu być przyczyną tego, że dwóch innych chłopców też będzie w takiej sytuacji. No nie mieści mi się w głowie.
W tym całym młynku najbardziej winny jest facet. Drań z niego i tyle. To on ma dwie rodziny i on powinien zadbać o to, by jakoś wszystko w końcu zagrało. Nie byłoby to łatwe, bo jakoś szybko zdecydował się na nowy związek, nowe dziecko. Czy chociaż przez chwilę pomyślał o swoich synach, że przez taki pośpiech może ich zranić, skrzywdzić? No ale z tego co tu można wyczytać jemu jest dobrze tak jak jest i ani myśli zmieniać swojego trybu życia. A gadanie, że ktoś mu coś każe, to można między bajki włożyć. Jest mu tak wygodnie i tyle.
W tym całym młynku najbardziej winny jest facet. Drań z niego i tyle. To on ma dwie rodziny i on powinien zadbać o to, by jakoś wszystko w końcu zagrało. Nie byłoby to łatwe, bo jakoś szybko zdecydował się na nowy związek, nowe dziecko. Czy chociaż przez chwilę pomyślał o swoich synach, że przez taki pośpiech może ich zranić, skrzywdzić? No ale z tego co tu można wyczytać jemu jest dobrze tak jak jest i ani myśli zmieniać swojego trybu życia. A gadanie, że ktoś mu coś każe, to można między bajki włożyć. Jest mu tak wygodnie i tyle.
Tu akurat sie mylisz. To ja zostalam zdradzona, w sumie opuszczona. Tata chlopcow mieszka niedaleko, i nigdy mu nie bronilam zabierać chłopaków. Przyjeżdżają wspólnie z nową partnerka, pomimo tego ze moi chlopcy nie są za nia, staram sie tlumaczyc i nie buntuje. Wiem jak to boli, poza tym nie mam zamiaru wyprać dzieciom głowy.
Dla mnie to chore że ktoś kto sam był zdradzony, ładuje się w podobną sytuacje i jeszcze kolejne dziecko.
Myślę że taki związek długo nie przetrwa.
Bo co by nie mówić .
Zawsze tracą dzieci i to w ich psychice zostaje chociaż nie wiem co.
A na krzywdzić dzieci i innych osób nie zbuduje się szczęścia.
Sama jestem po rozwodzie, złożyłam pozew bo mój mąż kombinator .
Po rozwodzie poznałam różnych facetów.
Część co żyje w takim podwójnym życiu to tą samą wersję sprzedają, że w trakcie rozwodu, żona złą kobietą była / jest to od razu odpuszczam takiego typa bo bajkopisarza mi nie trzeba.
Ale są takie co takie kawałki łykają jak pelikan.
Myślę że taki związek długo nie przetrwa.
Bo co by nie mówić .
Zawsze tracą dzieci i to w ich psychice zostaje chociaż nie wiem co.
A na krzywdzić dzieci i innych osób nie zbuduje się szczęścia.
Sama jestem po rozwodzie, złożyłam pozew bo mój mąż kombinator .
Po rozwodzie poznałam różnych facetów.
Część co żyje w takim podwójnym życiu to tą samą wersję sprzedają, że w trakcie rozwodu, żona złą kobietą była / jest to od razu odpuszczam takiego typa bo bajkopisarza mi nie trzeba.
Ale są takie co takie kawałki łykają jak pelikan.
Nie za bardzo rozumiem chyba wigili nie spedzisz sama z corka przeciez masz dwoch synow? Czy oni tez mieliby isc do twoich obecnych tesciow gdyby ciebie z corka tez zaprosili bardzo matrwisz sie o swoja mala corke ale w ogole nie wpsominasz o swoich synach z poprzedniego zwiazku dla mnie to jest dosc skomplikowane
Kobieto ,napisałam ze organizacja "jak ta lala" to jest ironia wiesz.Facet nie chce współpracować a do organizacji czegokolwiek kiedy udział ma wziąć więcej niż jedna osoba potrzebna współpraca .Tymczasem on już podjął decyzję co do spędzenia tego wyjątkowego dnia w roku .Nie z tobą a z rodziną ,nie obraź się ale on raczej za jej część cie nie uważa.Wiec co ty chcesz organizować.
"Moi synowie jada do taty w 1dz świąt. W wigilie zostają ze mną. Pytanie czy warto bylo?-powiem tak, czlowiek cale zycie sie uczy. Niestety, kosztem innych, niewinnych osób."
Czego tu trzeba było się uczyć, skoro samemu się przez to przeszło. Uczyć to się może zakochana nastolatka, która doświadczenia nie ma żadnego a hormony buzują i widzi wszystko albo w różowych barwach, albo czarnych :) Naprawdę nie wierzę, że osoba po rozwodzie, zdradzona, oszukana nie wie na własnym przykładzie, że ktoś inny w podobny sposób będzie cierpiał z jej przyczyny. Egoizm i tyle.
No i ktoś tu mądrze napisał. Facet prawdopodobnie nie traktuje nowego związku jak najbliższej rodziny. Pytanie, czy on to trzecie dziecko też chciał i planował...
Czego tu trzeba było się uczyć, skoro samemu się przez to przeszło. Uczyć to się może zakochana nastolatka, która doświadczenia nie ma żadnego a hormony buzują i widzi wszystko albo w różowych barwach, albo czarnych :) Naprawdę nie wierzę, że osoba po rozwodzie, zdradzona, oszukana nie wie na własnym przykładzie, że ktoś inny w podobny sposób będzie cierpiał z jej przyczyny. Egoizm i tyle.
No i ktoś tu mądrze napisał. Facet prawdopodobnie nie traktuje nowego związku jak najbliższej rodziny. Pytanie, czy on to trzecie dziecko też chciał i planował...
No to rzeczywiście facet przemyślał sprawę. Chciał je tak szybko, że za wcześnie by jego synowie własną siostrę poznali.Tu kluczowym słowem jest "chciał". I to chciał bez względu na sytuację, a sytuacja rozwodnika zawsze będzie inna, trudniejsza niż kawalera bez zobowiązań. Ale on chciał i tylko to się liczyło, a reszta musi się dostosować. Przykre to, ale tak to wygląda z opisu.
Teraz pewnie Ty masz rację. Co się stało, to się nieodstanie. Teraz trzeba się starać, by to wszystko jakoś poukładać ale nie za wszelką cenę. Pamiętaj, że masz troje dzieci, zakładam że fajnych i zdrowych. To najważniejsze. Finansowo też jesteś niezależna. To naprawdę sporo. Może być dużo gorzej.
A facet, cóż... Najlepiej, gdyby dojrzał do sytuacji i potrafił wszystko pogodzić. Jak będą chęci, to się da. Jak nie będzie chciał, to nie ma co tkwić w takim związku i ciągle ustępować, bo naprawdę można zwariować.
W każdym razie trzymam kciuki.
A facet, cóż... Najlepiej, gdyby dojrzał do sytuacji i potrafił wszystko pogodzić. Jak będą chęci, to się da. Jak nie będzie chciał, to nie ma co tkwić w takim związku i ciągle ustępować, bo naprawdę można zwariować.
W każdym razie trzymam kciuki.
Jak się wpitziela w małżeństwo to co się potem dziwić z takich sytuacji. I nie ważne czy im się układało czy nie. Nikt nie powinien się brać za żonatych facetów. Nie dziwię się niechęci teściów do Ciebie. Facet ma ewidentnie wyrzuty sumienia względem ex i synów. I bardzo dobrze. Szkoda tylko w tej sytuacji dzieci. Wszystkich.
Mieszkam z partnerem w Anglii,wyobraźcie sobie,że mój facet jeździ do byłej żony i spędza wakacje z dzieckiem w jej domu.Kiedy zaproponowałam by brał małą na wakacje do mojego rodzinnego miasta,stwierdził iż to jest czas dla nich(jak się okazało 9 letnie córka nie wie o rozwodzie)Ponoc przyjdzie czas...Teraz oświadczył,że jedzie na święta do Polski,ja nie mogę ze względu na pracę.To ja mam siedzieć samą przy stole,kiedy to on ma zabawiać byłą żonę i córkę?!Po prostu nie mogę i nie chcę tak żyć,to jest chore i toksyczne...Kobiety nie godźcie się na takie traktowanie.