Widok
No to zdrowy chłop z Ciebie. Może i ja pójdę do takiego optymistycznego doktorka ;-)
Co do Isztar to zapewne były chwilowe zaburzenia ,każdemu może się przytrafić ;-)
A teraz do pana od nalewek i innych specyjałów, mam wiśniówkę własnoręcznie uwarzoną :-D. Na przyszły rok zrobię aroniówkę,koleżanka uwarzyła,ależ to pyszne było !!!
Co do Isztar to zapewne były chwilowe zaburzenia ,każdemu może się przytrafić ;-)
A teraz do pana od nalewek i innych specyjałów, mam wiśniówkę własnoręcznie uwarzoną :-D. Na przyszły rok zrobię aroniówkę,koleżanka uwarzyła,ależ to pyszne było !!!
Pan Doktor to był niestety ortopeda.
Jakby ktoś znał równie optymistycznego np. hepatologa, to dajcie namiar :D
W czeluściach zamrażalnika spoczywa pierwsze wiaderko (jakieś 2,5 kg) własnoręcznie zebranego głogu.
W sobotę lub niedzielę, w ramach porannego joggingu z suką, planuję zebrać kolejne. Myślę o nalewce... ale muszę upolować jakieś źródełko na spirytus niekoniecznie sklepowy ;)
Dzika róża jest już niestety przejrzała - większosć owoców jest za miękka. Tzn.. tak mi się zdaje, bo lajkonik jestem.
Jakby ktoś znał równie optymistycznego np. hepatologa, to dajcie namiar :D
W czeluściach zamrażalnika spoczywa pierwsze wiaderko (jakieś 2,5 kg) własnoręcznie zebranego głogu.
W sobotę lub niedzielę, w ramach porannego joggingu z suką, planuję zebrać kolejne. Myślę o nalewce... ale muszę upolować jakieś źródełko na spirytus niekoniecznie sklepowy ;)
Dzika róża jest już niestety przejrzała - większosć owoców jest za miękka. Tzn.. tak mi się zdaje, bo lajkonik jestem.
@Mikro,
ależ Ty jesteś przenikliwa :-)))
@Sadyl,
nalewki na głogu nie robiłem. Wino tak. Z przejrzałej róży tez się da - zbierasz owoce, zagotowujesz w wodzie, cedzisz i masz bazę do fermentowania albo uszlachetniania. Jak do bazy dodasz cukru masz świetny syrop na zimę.
Ja w tym roku robiłem tylko i wyłącznie syropy - z jarzębiny i czeremchy.
Aronię i ałycze pożarłem w zupach.
A mam jeszcze do zbioru pigwę - z której narobię nalewek - ale w taką siąpiącą pogodę nie chce mi się jej zbierać. Jeszcze parę dzionków poczekam.
ależ Ty jesteś przenikliwa :-)))
@Sadyl,
nalewki na głogu nie robiłem. Wino tak. Z przejrzałej róży tez się da - zbierasz owoce, zagotowujesz w wodzie, cedzisz i masz bazę do fermentowania albo uszlachetniania. Jak do bazy dodasz cukru masz świetny syrop na zimę.
Ja w tym roku robiłem tylko i wyłącznie syropy - z jarzębiny i czeremchy.
Aronię i ałycze pożarłem w zupach.
A mam jeszcze do zbioru pigwę - z której narobię nalewek - ale w taką siąpiącą pogodę nie chce mi się jej zbierać. Jeszcze parę dzionków poczekam.
> używa(ł)
Czas przeszły, niestety :/
W moich okolicach pigwa niestety nie rośnie. Ale zmotywowany smakowo przez BMtF własnie wrzuciłem wiaderko głogu do gara i zrobię dżem.
Jutro (jeśli nie będzie padać) nazbieram wiaderko owoców róży. A w weekend (jak wspominałem) jeszcze z jedno lub dwa wiaderka głogu. Rosną go koło mnie ilości wręcz gargantuiczne, zatem będzie na czym trenować ;)
No i... za spirytem na cito trza sie rozejrzeć :D
Czas przeszły, niestety :/
W moich okolicach pigwa niestety nie rośnie. Ale zmotywowany smakowo przez BMtF własnie wrzuciłem wiaderko głogu do gara i zrobię dżem.
Jutro (jeśli nie będzie padać) nazbieram wiaderko owoców róży. A w weekend (jak wspominałem) jeszcze z jedno lub dwa wiaderka głogu. Rosną go koło mnie ilości wręcz gargantuiczne, zatem będzie na czym trenować ;)
No i... za spirytem na cito trza sie rozejrzeć :D
Też nie jadam dżemów. Sporadycznie... może raz na dwa lata najdzie mnie ochota na naleśniki z dżemem, to kupuję słoiczek i niezużytą część po kilku miesiacach wyrzucam :)
Ale zainspirowała mnie pewna przemiła Pani, którą spotkałem zbierającą głóg kilka dni temu - na dżem właśnie.
Sam jestem ciekaw, co z tego wyjdzie :D
Ale zainspirowała mnie pewna przemiła Pani, którą spotkałem zbierającą głóg kilka dni temu - na dżem właśnie.
Sam jestem ciekaw, co z tego wyjdzie :D
Wędkarz złapał złotą rybkę:
- Puść mnie, puść! prosi rybka. Spełnię każde Twoje życzenie!
Wędkarz podumał i mówi:
- Dobra! Chcę wiedzieć, ile jeszcze będę żył.
- Tego nie mogę ci powiedzieć, ale mogę ci powiedzieć, co będziesz robić po śmierci.
- No dobra, mów co?
- Będziesz sędzią hokejowym! odpowiedziała rybka.
- Ale mnie nie interesuje w ogóle hokej! Nie znam zasad tej gry!
- No to się ucz, bo za tydzień masz pierwszy mecz!
- Puść mnie, puść! prosi rybka. Spełnię każde Twoje życzenie!
Wędkarz podumał i mówi:
- Dobra! Chcę wiedzieć, ile jeszcze będę żył.
- Tego nie mogę ci powiedzieć, ale mogę ci powiedzieć, co będziesz robić po śmierci.
- No dobra, mów co?
- Będziesz sędzią hokejowym! odpowiedziała rybka.
- Ale mnie nie interesuje w ogóle hokej! Nie znam zasad tej gry!
- No to się ucz, bo za tydzień masz pierwszy mecz!
> babciny ogór
Umiesz pobudzić wyobraźnię czytelnika ;]
Ad meritum: szkoda, że nie upatrzyłem, kto z moich działkowych sąsiadów ma ładne porzeczki. Zrobiłbym im delikatne cięcie prześwietlające ;)
Z owoców róży dzisiaj nic nie wyszło. Koszmarne błocko :(
Ale przed chwilą zanabyłem tłuczek, żeby przetrzeć głóg przez durszlak :D
Umiesz pobudzić wyobraźnię czytelnika ;]
Ad meritum: szkoda, że nie upatrzyłem, kto z moich działkowych sąsiadów ma ładne porzeczki. Zrobiłbym im delikatne cięcie prześwietlające ;)
Z owoców róży dzisiaj nic nie wyszło. Koszmarne błocko :(
Ale przed chwilą zanabyłem tłuczek, żeby przetrzeć głóg przez durszlak :D
Dżem z głogu ver.1.0
Porażka :/
W przepisach, jakie znalazłem, dominowały proporcje owoców i cukru (wagowo) 1:1. Uwzględniając, że połowa owoców poszła na odpad, na dobrze ponad 2 kg głogu powinienem dać przynajmniej 1 kg cukru.
Dałem ok. 0,5 kg, bo akurat tyle miałem w otwartej paczce :) wychodząc z założenia, że dosypać zawsze można. Wyszło wystarczająco (nawet dla mnie!) słodkie i nieco mdłe. Tę drugą cechę zwalczyłem dodatkiem kwasku cytrynowego i smakowo (i zapachowo!) jest cacy.
Ino.. nie zżelował :/
Da się to oczywiście naprawić. Muszę uzbierać kolejną partię głogu (nie dzisiaj - znowu błoto po pachy :/) i zrobić to samo, ale już bez cukru za to z cukrem żelującym (najlepiej takim 3:1) a następnie połączyć obie partie ze sobą. I chyba jeszcze bardziej wygotować głóg (kosztem niestety składników prozdrowotnych) bo nie chce mi się wierzyć, że jego owoce zawierają tak mało pektyn.
@Pies:
Bez obaw - zapaść mi nie grozi :) Choć wieczorkiem byłem w małym szoku, sprawdzając ciśnienie i tętno: 135/80/72, czyli jakieś 70% wartości, jakie mam zazwyczaj. A zjadłem może ze trzy łyżeczki dżemowego półproduktu przez cały dzień :D
W przepisach, jakie znalazłem, dominowały proporcje owoców i cukru (wagowo) 1:1. Uwzględniając, że połowa owoców poszła na odpad, na dobrze ponad 2 kg głogu powinienem dać przynajmniej 1 kg cukru.
Dałem ok. 0,5 kg, bo akurat tyle miałem w otwartej paczce :) wychodząc z założenia, że dosypać zawsze można. Wyszło wystarczająco (nawet dla mnie!) słodkie i nieco mdłe. Tę drugą cechę zwalczyłem dodatkiem kwasku cytrynowego i smakowo (i zapachowo!) jest cacy.
Ino.. nie zżelował :/
Da się to oczywiście naprawić. Muszę uzbierać kolejną partię głogu (nie dzisiaj - znowu błoto po pachy :/) i zrobić to samo, ale już bez cukru za to z cukrem żelującym (najlepiej takim 3:1) a następnie połączyć obie partie ze sobą. I chyba jeszcze bardziej wygotować głóg (kosztem niestety składników prozdrowotnych) bo nie chce mi się wierzyć, że jego owoce zawierają tak mało pektyn.
@Pies:
Bez obaw - zapaść mi nie grozi :) Choć wieczorkiem byłem w małym szoku, sprawdzając ciśnienie i tętno: 135/80/72, czyli jakieś 70% wartości, jakie mam zazwyczaj. A zjadłem może ze trzy łyżeczki dżemowego półproduktu przez cały dzień :D
Ani malin ani jeżyn o tej porze roku już raczej nie znajdę.
Co gorsza... obleciałem wszelakie okoliczne sklepy i nigdzie nie ma cukru żelującego - widać produkt również jest wybitnie sezonowy :/
Ani skórki z cytryny ani tym bardziej goździk czy cynamoni nie zżelują mi dżemu, tylko zmienią (zdominują) jego smak - a zupełnie nie oto mi chodzi.
Co gorsza... obleciałem wszelakie okoliczne sklepy i nigdzie nie ma cukru żelującego - widać produkt również jest wybitnie sezonowy :/
Ani skórki z cytryny ani tym bardziej goździk czy cynamoni nie zżelują mi dżemu, tylko zmienią (zdominują) jego smak - a zupełnie nie oto mi chodzi.
posługuje sie radami Gumowskiej---"słonce w słoikach"
a pamietam jak sama raz w zycie zrobiałdobry drzem --z jabłke--był za mdły,dodałam brzoskwinie miałam tylka jedna w domu,,jeszcze nie to,potem pomarancza itd-i tak wyszło idealnie
ale to raz tak wyszło
nic nie kłóci sie
podobno przymrozone owoce głogu maja tez lepszy smak
-przed robieniem
a pamietam jak sama raz w zycie zrobiałdobry drzem --z jabłke--był za mdły,dodałam brzoskwinie miałam tylka jedna w domu,,jeszcze nie to,potem pomarancza itd-i tak wyszło idealnie
ale to raz tak wyszło
nic nie kłóci sie
podobno przymrozone owoce głogu maja tez lepszy smak
-przed robieniem
@Kup większe mieszkanie.
..i piwnicę , posadź winorośl i krzaki malin na swoim RODOS w zasadzie to KODBS. Zakup jeszcze dwie kadzie fermentacyjne i zacznij sprzedawać na forum i sąsiadom jak się biznes zacznie kręcić to wynajmiesz drugie mieszkanie i założysz sklepik internetowy potem sad następnie winnicę rozszerzysz ofertę o "zioło" i "halucynki z pola" , następnie sieć sklepów stacjonarnych i filię zagraniczną, zatrudnisz kupę osób, a sam będziesz się mógł opalać i nic nie robić ;]
..i piwnicę , posadź winorośl i krzaki malin na swoim RODOS w zasadzie to KODBS. Zakup jeszcze dwie kadzie fermentacyjne i zacznij sprzedawać na forum i sąsiadom jak się biznes zacznie kręcić to wynajmiesz drugie mieszkanie i założysz sklepik internetowy potem sad następnie winnicę rozszerzysz ofertę o "zioło" i "halucynki z pola" , następnie sieć sklepów stacjonarnych i filię zagraniczną, zatrudnisz kupę osób, a sam będziesz się mógł opalać i nic nie robić ;]
Dżem z głogu ver.1.1
Łapska pokłute niemożebnie, ale drugie wiaderko głogu nazbierane, umyte i już się pichci. Udało mi się w @Ex na Chełmie dostać ostatnie dwa małe (po 25g) opakowania "Konfitur-Fix'u". Musi wystarczyć. Jeśli nie, to Pies podsunęła mi pewnego pomysła. I tak go zresztą sprawdzę, prędzej czy później ;)
Dzisiaj?
Z tego krzaka: http://mapa.trojmiasto.pl/#/location/-75.17,254.33/map/-75.09,254.32,8,o :D
Z tego krzaka: http://mapa.trojmiasto.pl/#/location/-75.17,254.33/map/-75.09,254.32,8,o :D
"Dwanaście słoiczków ;)"
"Ktoś potwierdzi? ;)"
Nie... To zależy...
7x300g +5x150g
Daje 7 "słoiczków" po 300g i 5 słoiczków po 150g jeśli dobrze rozumiem?
-albo mamy 7 + 5x 1/2 słoiczków po 300g a więc:
9.5 słoiczka 300 gramowego
-albo mamy 2x7 + 5 słoiczków po 150g, więc:
19 słoiczków po 150g
-albo uśrednimy pojemność słoiczków do 375 gram, więc:
7,6 słoiczka o pojemności 375g głogu
Swoją drogą z jednego krzaka narwałeś prawie 3kg? Sporo.
ps. zamiast dżemu zrobiłbym z tego nalewkę ;)
"Ktoś potwierdzi? ;)"
Nie... To zależy...
7x300g +5x150g
Daje 7 "słoiczków" po 300g i 5 słoiczków po 150g jeśli dobrze rozumiem?
-albo mamy 7 + 5x 1/2 słoiczków po 300g a więc:
9.5 słoiczka 300 gramowego
-albo mamy 2x7 + 5 słoiczków po 150g, więc:
19 słoiczków po 150g
-albo uśrednimy pojemność słoiczków do 375 gram, więc:
7,6 słoiczka o pojemności 375g głogu
Swoją drogą z jednego krzaka narwałeś prawie 3kg? Sporo.
ps. zamiast dżemu zrobiłbym z tego nalewkę ;)
> Ktoś potwierdzi? ;)
> Daje 7 "słoiczków" po 300g i 5 słoiczków po 150g jeśli dobrze rozumiem?
Poprawka: 8x300g+5x150g (niedopatrzenie;)
Dobrze rozumiesz i późniejsze kombinacje są zbędne, bo kolejność działań matematycznych jest ściśle określona.
> z jednego krzaka narwałeś prawie 3kg?
Ponad 3kg to jest gotowego dżemu. Owoców było rzędu 5 kg a jak wspominałem, pozostałe jeszcze na gałęziach zasoby tego konkretnego krzaka szacuję na min. 15-20 kg
> zamiast dżemu zrobiłbym z tego nalewkę
Będzie i nalewka, jak dorwę spirytus :)
> Daje 7 "słoiczków" po 300g i 5 słoiczków po 150g jeśli dobrze rozumiem?
Poprawka: 8x300g+5x150g (niedopatrzenie;)
Dobrze rozumiesz i późniejsze kombinacje są zbędne, bo kolejność działań matematycznych jest ściśle określona.
> z jednego krzaka narwałeś prawie 3kg?
Ponad 3kg to jest gotowego dżemu. Owoców było rzędu 5 kg a jak wspominałem, pozostałe jeszcze na gałęziach zasoby tego konkretnego krzaka szacuję na min. 15-20 kg
> zamiast dżemu zrobiłbym z tego nalewkę
Będzie i nalewka, jak dorwę spirytus :)
>Znaczy że dżemują ;-)
Co poniektórzy to może i nawet dżemają ;) Bo nie m to jak dobra dżemka, a ja wiem, co mówię ;)
Sezon rowerowy może się i kończy, ale za to rozpoczyna się jesienny sezon czytelniczy, dziś przyszła do mnie dostawa nowych powieści. Muszę jeszcze tylko zdążyć do parku przed pluchą i zrobić sesję jesienną ;)
Co poniektórzy to może i nawet dżemają ;) Bo nie m to jak dobra dżemka, a ja wiem, co mówię ;)
Sezon rowerowy może się i kończy, ale za to rozpoczyna się jesienny sezon czytelniczy, dziś przyszła do mnie dostawa nowych powieści. Muszę jeszcze tylko zdążyć do parku przed pluchą i zrobić sesję jesienną ;)
Ja widziałem ostatnio bardzo dobre rżnięcie w terenie - zupełnie przypadkiem youtube mi zasugerował.
To chyba to (nie widzę, bo youtube mi szwankuje)
http://www.cda.pl/video/99071492
To chyba to (nie widzę, bo youtube mi szwankuje)
http://www.cda.pl/video/99071492
Nie jestem ;)) Ale to akurat chyba minus... Dla tych 60% (nie wiem czy 60... tak pamiętam) jest to problem, bo pewnie zdarzają się sytuacje w których to d*pa rządzi nimi, a nie odwrotnie :D
Ci natomiast co muszą na klopa po wypiciu kawy mogą sobie zaplanować wizytę w WC :>
edit:
30%, nie 40
http://www.crazynauka.pl/dlaczego-po-kawie-chce-sie-kupe/
Ci natomiast co muszą na klopa po wypiciu kawy mogą sobie zaplanować wizytę w WC :>
edit:
30%, nie 40
http://www.crazynauka.pl/dlaczego-po-kawie-chce-sie-kupe/
Ja tak mam !!!
Zawsze po kawie robię kupę.
Wcześniej czy pózniej, czasem następnego dnia, ale zrobię.
To niesamowite !!!!
Kawę pije klika razy dziennie i kupę robię @&@&)&&& dziennie.
Nigdy nie kojarzyłem tego związku przyczynowo-skutkowego, a tu masz !!!!
Tak wiec jutro zrobię na sobie ekskremyment i wypije herbatę i zobaczymy co z kupą.
Jezeli sie sprawdzi, lecę z tym do NASA, ktora ma problem z kupami astronautów, które podobnie jak astronauci przebywają w stanie nieważkości podczas długich pobytów w stacjach kosmicznych.
Zawsze po kawie robię kupę.
Wcześniej czy pózniej, czasem następnego dnia, ale zrobię.
To niesamowite !!!!
Kawę pije klika razy dziennie i kupę robię @&@&)&&& dziennie.
Nigdy nie kojarzyłem tego związku przyczynowo-skutkowego, a tu masz !!!!
Tak wiec jutro zrobię na sobie ekskremyment i wypije herbatę i zobaczymy co z kupą.
Jezeli sie sprawdzi, lecę z tym do NASA, ktora ma problem z kupami astronautów, które podobnie jak astronauci przebywają w stanie nieważkości podczas długich pobytów w stacjach kosmicznych.
W takim razie proponuję coś bliskiego mojemu sercu :) Trwamy w roku Sienkiewicza, polecam Wam zatem mniej znaną powieść autora, mianowicie "Wiry" z wątkiem rodzącego się ruchu socjalistycznego w tle. Są też i inne wątki, rzecz jasna, ale ten ma bardzo duży wpływ na przebieg akcji. A jeśli pragniecie poznać rozterki miłosne pisarza to polecam "Marie jego życia" pióra Barbary Wachowicz. Świetnie napisana biografia.
To nie było o bele czym, ale mam nadzieję, że nie zostanę wyrzucona z wątku ;)
To nie było o bele czym, ale mam nadzieję, że nie zostanę wyrzucona z wątku ;)
Tak, Mikronezjo, masz rację. Na szczęście pozostał głos w setkach wspaniałych nagrań. I pamięć o Artyście.
http://www.youtube.com/watch?v=v0nmHymgM7Y
http://www.youtube.com/watch?v=v0nmHymgM7Y
Dobry wątek - dopisuję się:)
Czarny obcas, min 10 cm
Czarne rajstopy (?)
Czarny kloszowaty płaszczyk
Czarny makijaż.
Burza BIAŁYCH włosów...
I trzy plusiki:
pierwszy za całokształt i grację ruchów
drugi za fakt, że nie zauważyłem, że żujesz gumę
trzeci za to, że wyrzuciłaś ją do kosza przed wejściem do 154 pod Biedrą na Krzemowej
Czarne rajstopy (?)
Czarny kloszowaty płaszczyk
Czarny makijaż.
Burza BIAŁYCH włosów...
I trzy plusiki:
pierwszy za całokształt i grację ruchów
drugi za fakt, że nie zauważyłem, że żujesz gumę
trzeci za to, że wyrzuciłaś ją do kosza przed wejściem do 154 pod Biedrą na Krzemowej
Jak facet łysieje, to taki który z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu chce pokazać światu że nie łysieje - goli się na łyso i udaje, że tak ma być.
Z tego co wiem starsze panie, które siwieją robią, podobny zabieg: farbują się na biało/niebieskawo.
"nie zauważyłem, że żujesz gumę"
To pewnie z racji wspomnianego wieku ;)
To "dzisiejsza młodzież" żuję gumę jak krowa :D
:>
Z tego co wiem starsze panie, które siwieją robią, podobny zabieg: farbują się na biało/niebieskawo.
"nie zauważyłem, że żujesz gumę"
To pewnie z racji wspomnianego wieku ;)
To "dzisiejsza młodzież" żuję gumę jak krowa :D
:>
Walcz, chuderlaku :D
Za wyjątkiem Klossa nie oglądam seriali.
Poprzedniej zimy udało mi się nabyć drogą kupna 160 filmów za 200 zł. W tym roku póki co nie widzę takiej szansy.
Coś trzeba robić w długie zimowe wieczory.
Jak się nie ma ani radia, ani tv.
Ostatnio dostałem Nienawistną Ósemkę i obejrzałem ja już pięć razy. Uwielbiam detale z filmów Tarantino. I wciąż coś na nowo odkrywam. Basterds work is never done.
Poprzedniej zimy udało mi się nabyć drogą kupna 160 filmów za 200 zł. W tym roku póki co nie widzę takiej szansy.
Coś trzeba robić w długie zimowe wieczory.
Jak się nie ma ani radia, ani tv.
Ostatnio dostałem Nienawistną Ósemkę i obejrzałem ja już pięć razy. Uwielbiam detale z filmów Tarantino. I wciąż coś na nowo odkrywam. Basterds work is never done.
No znam.
Nie tylko zresztą.
Wiem na przykład ile razy zanurzył wiosła w wodzie Miller płynąc łodzią do brzegu w odcinku Spotkanie.
Czarne mundury SS był tak chwytliwe, że nawet Tarantino w Bękartach Wojny ubrał w taki mundur majora Dietera Hellstroma (scena w tawernie). Chociaż pułkownik Landa nosił już właściwy, szary.
Nie tylko zresztą.
Wiem na przykład ile razy zanurzył wiosła w wodzie Miller płynąc łodzią do brzegu w odcinku Spotkanie.
Czarne mundury SS był tak chwytliwe, że nawet Tarantino w Bękartach Wojny ubrał w taki mundur majora Dietera Hellstroma (scena w tawernie). Chociaż pułkownik Landa nosił już właściwy, szary.
Na swój prywatny użytek jak ten nadmiar czasu nazywam hobby.
Nie przesiaduję w mallach to mam czas na oglądanie filmów :)
A propos malli, ostatnio przypomniałem sobie Jackie Brown, której zasadnicza część dzieje się Del Amo Mall - największym mallu w US, 240 tys. m.kw, parkingi na 12 tys. samochodów, trzy piętra. Ale Ty i tak powiesz, że to z nadmiaru czasu.
Nie przesiaduję w mallach to mam czas na oglądanie filmów :)
A propos malli, ostatnio przypomniałem sobie Jackie Brown, której zasadnicza część dzieje się Del Amo Mall - największym mallu w US, 240 tys. m.kw, parkingi na 12 tys. samochodów, trzy piętra. Ale Ty i tak powiesz, że to z nadmiaru czasu.
Nie wiem, czy kojarzysz Mariusza Machnikowskiego?
Człowiek-legenda Wielkiej Gry. W "cywilu" wykładowca matmy na Polibudzie Gdańskiej (stąd Go znam;)
Jest (był) najczęściej wygrywającem graczem. Z zupełnie debilnych dziedziń, które Go absolutnie nie interesesowały (typu XVII-wieczne malastwo flamandzkie).
Zawsze fascynował mnie Jego łeb. Umiał wbić w niego wiedzę kompletnie Mu obcą. Tylko po to, żeby wygrać w Wielkiej Grze :)
Ale tu widziałem konkretny cel.
Zapamiętywanie szyldów...No dobra.. Masz takiego hopla.
Podziwiam pamięć. Naprawdę.
Rozumieć nie muszę :D
Człowiek-legenda Wielkiej Gry. W "cywilu" wykładowca matmy na Polibudzie Gdańskiej (stąd Go znam;)
Jest (był) najczęściej wygrywającem graczem. Z zupełnie debilnych dziedziń, które Go absolutnie nie interesesowały (typu XVII-wieczne malastwo flamandzkie).
Zawsze fascynował mnie Jego łeb. Umiał wbić w niego wiedzę kompletnie Mu obcą. Tylko po to, żeby wygrać w Wielkiej Grze :)
Ale tu widziałem konkretny cel.
Zapamiętywanie szyldów...No dobra.. Masz takiego hopla.
Podziwiam pamięć. Naprawdę.
Rozumieć nie muszę :D
A znam, znam, kiedyś oglądałem jakiś dokument o nim, albo reportaż - już nie pamiętam formy. Ale z tego co kojarzę on używał do tej wiedzy pamięci krótkiej, bo potem resetował sobie te wiedzę z głowy.
Ja przez długi czas zapamiętywałem wszystko, co zobaczyłem. Nawet numer pierwszego czeku, którym mi zapłacono za pracę. Potem nauczyłem się selekcjonować i teraz zdarza mi się, że nie zapamiętuję czegoś, czego nie uważam za potrzebne. No ale Klossa zdążyłem do tego czasu obejrzeć :-))
Ja przez długi czas zapamiętywałem wszystko, co zobaczyłem. Nawet numer pierwszego czeku, którym mi zapłacono za pracę. Potem nauczyłem się selekcjonować i teraz zdarza mi się, że nie zapamiętuję czegoś, czego nie uważam za potrzebne. No ale Klossa zdążyłem do tego czasu obejrzeć :-))
A nie wiem czy Ty wiesz, wielbicielko seriali, że w naszym pięknym kraju od pewnego czasu pod przywództwem Tomka Bagińskiego powstaje piękna seria Legendy Polskie - polscy aktorzy, polska realizacja, polska muzyka (może za wyjątkiem Smoka, bo ram zagrał Kim Kold).
Warto warto: http://www.youtube.com/watch?v=M-skpeuYmfE
Warto warto: http://www.youtube.com/watch?v=M-skpeuYmfE
P.S. Dziś pełnia. Zrobiłam piękne księżycowe zdjęcia, prosto z mojego balkonu :) Ale tak sobie myślę, że u Mansona w tak pięknych okolicznościach przyrody pełnia jest jeszcze pełniejsza :) I piękniejsza.
http://www.youtube.com/watch?v=pu7AR0-FRro
http://www.youtube.com/watch?v=pu7AR0-FRro
Księżyc piękny, nie powiem.
Wczoraj świecił przez całą noc a od jutra przyjdą chmury.
Sfora wyje. Ja nie.
Raz jeden za szczeniaka nocowałem pod namiotem w spalonej wsi w okolicach Chrewtu. Paliłem ognisko, a z drugiej strony sadu zawył wilk. Do tego momentu nie miałem pojęcia, ile na człowieku rośnie włosów, które mogą na raz stanąć na sztorc.
Wczoraj świecił przez całą noc a od jutra przyjdą chmury.
Sfora wyje. Ja nie.
Raz jeden za szczeniaka nocowałem pod namiotem w spalonej wsi w okolicach Chrewtu. Paliłem ognisko, a z drugiej strony sadu zawył wilk. Do tego momentu nie miałem pojęcia, ile na człowieku rośnie włosów, które mogą na raz stanąć na sztorc.
nagle ..niczym Louis de Funes ----podrywa sie
i staje na sztywne nogi(z jedna skarpetka,druga zdobi poleczke pod lustrem,razem z sztywna pianka okraszona piklami zarostu na pomaranczu maszynki do golenia(tygodniowka!)
i nerwowo szuka telefonu..grzebie po majtach ,w zmietolonym surducie,pogrzebaczem w prawym bucie ,lewym bucie,zahaczył przy tym o sznurówki...ktore podłaczył pomyłkowo do gniazdka...
i staje na sztywne nogi(z jedna skarpetka,druga zdobi poleczke pod lustrem,razem z sztywna pianka okraszona piklami zarostu na pomaranczu maszynki do golenia(tygodniowka!)
i nerwowo szuka telefonu..grzebie po majtach ,w zmietolonym surducie,pogrzebaczem w prawym bucie ,lewym bucie,zahaczył przy tym o sznurówki...ktore podłaczył pomyłkowo do gniazdka...
> "W głowie się nie mieści"
Nie wpadłęm na to.
Wspominałem, że nieco rozkojarzony jestem? ;>
Z zegarkiem Ci niestety nie pomogę.
Ostatni, jaki miałem, super hiper chiński wypas z kalkulatorem, melodyjkami, miejscem wędkarskim i widokiem na morze, skońćzył swój żywot zaprasowany w belę makulatury w 1985r, bo mu się teleskop odpinał.
Na znak protestu od tego czasu nie noszę zegarka :D
Nie wpadłęm na to.
Wspominałem, że nieco rozkojarzony jestem? ;>
Z zegarkiem Ci niestety nie pomogę.
Ostatni, jaki miałem, super hiper chiński wypas z kalkulatorem, melodyjkami, miejscem wędkarskim i widokiem na morze, skońćzył swój żywot zaprasowany w belę makulatury w 1985r, bo mu się teleskop odpinał.
Na znak protestu od tego czasu nie noszę zegarka :D
Coś Wam opowiem.
Wątek o bele czym, to opowieści o belownicach są tu jak najbardziej na miejscu ;)
Każde wakacje w szkoel średniej gdzieś pracowałem. Typowa praca wakacyjna, żeby na jakieś fanaberie zarobić.
Akurat ostatnie, już z indeksem w kieszeni, miałem okazję pracować w nieistniejących już zakładach graficznych.
Dorwałem fuchę na nocki, w ścinkarni. Świetnie płacili (jak to za nocki w komunie) a praca była bajerancka.
Od 22 do 23 miałem zwiezione i sprasowane wszystkie ścinki z całego zakładu.
Prawie wszystkie, bo trochę trza było zostawić na wyścielenie belownicy (dla niezorientowanych: duża trumna, 2,0x1,0x0,7m).
Na to troszkę arkuszy papieru, bo ścinki są miękkie i ciepłe, ale diabelnie ostre :D i można było iść lulać.
O 5 pobudka, kawa, papieros... ze dwie bele ścinek z hali offsetu (reszta zakładu w nocy nie działała) i o 6 do domku.
Nie obraziłbym się, gdybym dzisiaj miał taką fuchę. W niczym nie kolidującą z obecną pracą zawodową :D
Wątek o bele czym, to opowieści o belownicach są tu jak najbardziej na miejscu ;)
Każde wakacje w szkoel średniej gdzieś pracowałem. Typowa praca wakacyjna, żeby na jakieś fanaberie zarobić.
Akurat ostatnie, już z indeksem w kieszeni, miałem okazję pracować w nieistniejących już zakładach graficznych.
Dorwałem fuchę na nocki, w ścinkarni. Świetnie płacili (jak to za nocki w komunie) a praca była bajerancka.
Od 22 do 23 miałem zwiezione i sprasowane wszystkie ścinki z całego zakładu.
Prawie wszystkie, bo trochę trza było zostawić na wyścielenie belownicy (dla niezorientowanych: duża trumna, 2,0x1,0x0,7m).
Na to troszkę arkuszy papieru, bo ścinki są miękkie i ciepłe, ale diabelnie ostre :D i można było iść lulać.
O 5 pobudka, kawa, papieros... ze dwie bele ścinek z hali offsetu (reszta zakładu w nocy nie działała) i o 6 do domku.
Nie obraziłbym się, gdybym dzisiaj miał taką fuchę. W niczym nie kolidującą z obecną pracą zawodową :D
....Ale nikt mnie nie zmusi, żebym w sobotę wstała o ósmej, nawet, jeżeli się obudzę. No way....
Może potrzebujesz jedynie nowego budzika od gwiazdora ?
Ostatnio był taki na joe monsterze - link poniżej.
http://joemonster.org/art/37884/Innowacyjny_budzik_ktory_obudzi_cie_orgazmem_?utm_source=Czytnik_rss&utm_medium=link&utm_campaign=rss
Może potrzebujesz jedynie nowego budzika od gwiazdora ?
Ostatnio był taki na joe monsterze - link poniżej.
http://joemonster.org/art/37884/Innowacyjny_budzik_ktory_obudzi_cie_orgazmem_?utm_source=Czytnik_rss&utm_medium=link&utm_campaign=rss
>To w takim razie masz dużo roboty.
Jeszcze by mi się musiało chcieć ;)))
http://forum.trojmiasto.pl/Brwi-niestety-krzywe-t709320,1,51.html
Jeszcze by mi się musiało chcieć ;)))
http://forum.trojmiasto.pl/Brwi-niestety-krzywe-t709320,1,51.html
@Woder:
Pomyśl dlaczego kot goni za myszą ;)
@μ:
Myślałem bardziej o czymś takim:
https://www.youtube.com/watch?v=hXqLWqCqDHc
Pomyśl dlaczego kot goni za myszą ;)
@μ:
Myślałem bardziej o czymś takim:
https://www.youtube.com/watch?v=hXqLWqCqDHc
μ zna możliwości mojej suki. W końcu jest jej mamusią :D
Ale wyjaśnię tobie, woderku, w czym rzecz:
Kupiłem kiedyś kość wołową.
Żebyś skumał skalę: wielkość kości męskiego podudziia, od kolana do stawu skokowego. Dobrze ponad 3 kg.
Nie chciałem rżnąć jej pilarką łańcuchową... a inne narzędzia nie wchodziły w grę.
Nie bardzo miałem co z nią zrobić, to wylądowała w zamrażalniku.
Jakiś czas temu wpadłem na pomysła, żeby ją upiec w piekarniku.
Po 5h pieczenia nadal jeszcze była surowa, ale dała się podzielić na mniejsze kawałki.
Na razie suka wtrząchnęła pół tej kości. Na dwa razy. Bez odpadów.
Reszta czeka w zamrażalniku.
Suka jest niewiele większa od kota mojej sąsiadki z dołu :D
Ale wyjaśnię tobie, woderku, w czym rzecz:
Kupiłem kiedyś kość wołową.
Żebyś skumał skalę: wielkość kości męskiego podudziia, od kolana do stawu skokowego. Dobrze ponad 3 kg.
Nie chciałem rżnąć jej pilarką łańcuchową... a inne narzędzia nie wchodziły w grę.
Nie bardzo miałem co z nią zrobić, to wylądowała w zamrażalniku.
Jakiś czas temu wpadłem na pomysła, żeby ją upiec w piekarniku.
Po 5h pieczenia nadal jeszcze była surowa, ale dała się podzielić na mniejsze kawałki.
Na razie suka wtrząchnęła pół tej kości. Na dwa razy. Bez odpadów.
Reszta czeka w zamrażalniku.
Suka jest niewiele większa od kota mojej sąsiadki z dołu :D
Odświeżam stary wątek, bo MUSZĘ, po prostu MUSZĘ się pochwalić ;)
Zwykłofon mi odżył. Kolejne jego zmartwychwstanie.
Mam znowu wszystkie numery do znajomych w telefonie a nie muszę szukać po kompie. No i wiem, kto do mnie dzwoni :)
Myślę, że po 12 latach wspólnego pożycia, ma coś na kształt empatii (kto wie, to wie).
Zwykłofon mi odżył. Kolejne jego zmartwychwstanie.
Mam znowu wszystkie numery do znajomych w telefonie a nie muszę szukać po kompie. No i wiem, kto do mnie dzwoni :)
Myślę, że po 12 latach wspólnego pożycia, ma coś na kształt empatii (kto wie, to wie).