nie gadaj, nie gadaj...
Raz miałem przyjemność lecieć (zaznaczam, że było to dawno) z byłym Oficerem RAF'u. Ten facet tylko przez swoją trzeźwość umysłu uniknął wejścia na kolizyjną i czołowego zderzenia samolotu...
rozwiń
Raz miałem przyjemność lecieć (zaznaczam, że było to dawno) z byłym Oficerem RAF'u. Ten facet tylko przez swoją trzeźwość umysłu uniknął wejścia na kolizyjną i czołowego zderzenia samolotu pasażerskiego z jakimś (chyba) wojskowym odrzutowcem. Tamten tylko śmignął koło nas (było go na ułamek sekundy widać w oknie). To były jeszcze czasy kiedy nie było takich komputerów (tych nawigacyjnych) jak teraz są w samolotach. Samolot to był jakiś Boeing, a ten drugi? -nie wiem, ale odrzutowy. To było nad Francją. Pozdrawiam!
zobacz wątek