Widok

Zakaz odwiedzin na Klinicznej

Rodzina i dziecko Temat dostępny też na forum:
Witam, co sądzicie o teraźniejszych odwiedzinach po porodzie na klinicznej? Jest tam tylko ciasna, mała sala odwiedzin a do twojego łóżka bezpośrednio można podejść tylko od 7-8 13-14 18-19.. Przecież to tylko h... A myślałam że mąż pomoże mi i tez przewinie dziecko, ubierze albo.zostanie z nim a ja pójdę pod prysznic.. Chyba jest to ważne taka pomoc, zwłaszcza jak się jest po cc. Czy opieka położnych wystarczy? Co.o tym sądzicie?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 16
W ciągu tej godziny spokojnie zdążysz wziąć prysznic.Najlepiej rano,wtedy nie ma tłoku.Uważam,że to dobre rozwiązanie.Nie wyobrażam sobie sytuacji gdy mąż lub ktoś inny siedzi przy pacjentce cały dzień.Trochę wyrozumiałości dla innych :-) Leżałam tydzień na Klinicznej,widziałam kilka dziewczyn po cc i żadna nie miała problemów z opieką nad dzieckiem.
popieram tę opinię 28 nie zgadzam się z tą opinią 3
Rodziłam na Klinicznej 6 lat temu. Pierwszą dobę po cc spędziłam w całkowitym bezruchu i sama jak palec. Nie mogłam nawet nic zjeść, napić się mogłam jak ktoś podał mi butelkę(nie miałam butelki z dziubkiem, dopiero dostałam od dziewczyny z łóżka obok), jak mi dziecko położyli tak leżeliśmy. Miałam komplikacje przy znieczuleniu i groził mi paraliż.
Tak się złożyło, że Mąż musiał być w pracy(urodziłam przed terminem, całe szczęście w dniu porodu puścili Go z pracy).
W nocy przewieziono mnie na zwykłą salę. Było nas w sumie 4. Mężowie przychodzili i wychodzili, nie siedzieli cały czas. Gdy któraś szła do toalety albo pod prysznic to inne mamy pilnowały maluszków.
Spędziłam tam trzy doby, z czego ostatnie 1,5 z nową dziewczyną. U niej praktycznie cały czas siedział mąż i było to dla mnie krępujące. Wstajesz z łóżka, nie wiesz czy nie przeciekłaś a tam obcy facet... Musiałam laktatorem walczyć o laktację - no jak przy obcym facecie? Niby próbował być dyskretny, odwracał się ale jednak...

Więc po moich doświadczeniach uważam, że dobrze iż wprowadzili takie przykrócenie czasu odwiedzin w salach.
popieram tę opinię 21 nie zgadzam się z tą opinią 2
A ja rodziłam kilka lat temu na Zaspie i bardzo sobie chwaliłam to, że do odwiedzin była wyznaczona osobna sala i nikt nie mógł wejść na oddział. Nie wyobrażam sobie, aby w czasie mojego pobytu na sali kręciły się obce osoby, np. męzowie innych pacjentek. Czułabym się skrępowana podczas nauki karmienia piersią, albo gdyby pielęgniarka zmieniała zakrwawione prześcieradło itd. Nie wiem jak jest na Klinicznej, ale na Zaspie opieka położnych była ok. A jak chciałam iść pod prysznic, to prosiłam koleżanki z pokoju aby popilnowały mojego dziecka. Zupełnie nie rozumiem, po co wam na sali porodowej potrzebni męzowie, babcie i inne osoby! Dodam jeszcze, że po porodzie straciłam mnóstwo krwi, czekałam na dwie transfuzje a i tak spokojnie sama sobie poradziłam.
popieram tę opinię 23 nie zgadzam się z tą opinią 0
a ja rodziłam w styczniu i był zakaz wchodzenia na oddział. Bałam się co to będzie bo pierwsza ciąża skonczyła się cc i mąż mogł być ze mną a teraz nie, nawet na tą godzinę. Jakoś dałam radę i szybciej doszłam do siebie dzięki temu że się ruszałam mimo okropnego bólu w pierwszą dobę.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0
wg mnie też to bardzo dobre rozwiazanie. Sala w której przebywaja matki z dziecmi po porodzie powinna byc dostepna tylko dla nich i lekarzy plus pielegniarki...Czlowiek leży po porodzie cały obolały, leje się z niego itp..a tu miałby wejsc jakiś obcy tatuś czy babcia z dziadkiem...jak dla mnie NIE NIE NIE!
Doskonale możan sobie samemu poroadzić w opiece nad zieckiem tym bardziej że ono praktycznie przez cały czas śpi wymęczone porodem a jak potrzebna jest pomoc po to sa położne aby przebrać, podac dziekco itp...
wiec Droga Mamo. Tylko się cieszyć że jest zakaz odwiedzin. Mama i Dziecko po porodzie potrzebują spokoju a niestety odwiedzający im tego spokoju nie zapewnią...
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pewnie macie racje. Zestresowalam się tym faktem bo myślałam że w razie czego ktoś pomoże mi z rodziny jak niebede w stanie wstać itp. A o Położnych na klinicznej dużo się naczytalam. Nie są skore do pomocy - ale jak to w internecie jedni mówią tak a drudzy zupełnie co innwgo.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 7
ponoc inicjatywa o ograniczonych odwiedzinach wyszla do samego personelu, ktory nie mogl sobie poradzic z tatusiami i baciami, do ktorych nie docieraly prosby personelu,zeby wyszli z sali, bo na sali sa rowniez inne pacjentki po porodzie.
Mama znajoma,ktora rodzila na klinicznej, miala problem z rana i lekarze zalecicli jak najwicej wietrzyc rane.Jak to oribic w 4 osobowej sali, gdzie do kazdej kobiety przychodzil maz lub matka. Prosby o zminimalizowanie wizyt nie podzialy, misial inerwenionwac ordynator i wyprosil wszystkich.
Model nie wpuszczania na oddzial, tak jak jest na zaspie lub w koperniku sie bardziej sprawdza
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Zupełnie nie rozumiem, po co wam na sali porodowej potrzebni męzowie, babcie i inne osoby! Dodam jeszcze, że po porodzie straciłam mnóstwo krwi, czekałam na dwie transfuzje a i tak spokojnie sama sobie poradziłam."

Ja również straciłam przy porodzie naturalnym mnóstwo krwi i tylko wizyta męża mnie uratowała (rodziłam poza Trójmiastem, gdzie nie ma problemów z odwiedzinami). Ledwo przechodziłam z łózka do toalety (5-6 metrów w linii prostej), a już miałam zielono w oczach, więc nie było mowy o tym, żebym była wstanie ustać nawet kilkanaście sekund, a co dopiero przewinąć dziecko. Mąż też posprzątał za mnie podłogę, gdy zalałam ją schodząc z łózka (było to niedługo po wizycie salowych, więc poczekałabym na sprzątanie pewnie kilka godzin, a sama nie byłam w stanie tego zrobić). Mąż też wezwał położną, żeby dała mi kroplówki, bo akurat brzęczki nie działały. Z wizytami drugiego tatusia nie miałam problemów, normalnie karmiłyśmy przy ojcach. Gdybym trafiła na współlokatorkę, które przegina z odwiedzinami, najnormalniej w świecie robiłabym awantury.
Mówcie co chcecie, ale ja nie wyobrażam sobie porodu w szpitalu, gdzie nie ma odwiedzin (chociaż taki układ jak jest teraz na Klinicznej przebolałabym). Przy następnej ciąży również będę rozważać poród poza Trójmiastem, jeśli tutaj nic się nie zmieni.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 15
Rodziłam w innym szpitalu i niestety odwiedziny byly możliwe przez cały dzień na oddziale.dodam iż była niedziela i same pielgrzymki,w pewnym momencie do dziewczyny obok przyszło siedem osób,do drugiej koleżanki też kilka i na sali smród i zaduch,rodziłam zimą,więc z wietrzeniem kiepsko.uważam że na salę tylko pownien mieć wstęp mąż.
popieram tę opinię 17 nie zgadzam się z tą opinią 1
cud ,że żyjesz skoro mnóstwo krwi straciłaś, nie wylądowałaś na sali szczególnego nadzoru, o transfuzji nie wspomniałaś. Mąż uratował Ci życie. Dobre...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2
Nigdzie nie pisałam, że mąż uratował mi życie - fajnie sobie podopisywać, co? Transfuzji nie miałam, ale 3 kroplówki sprawiły, że po kilku godzinach byłam w stanie wstać łóżka. Czemu nie wylądowałam w sali szczególnego nadzoru? Nie wiem do dzisiaj, może położne po prostu stwierdziły, że ściemniam? A może rzeczywiście trzeba zemdleć, żeby uwierzyli człowiekowi, że naprawdę źle się czuje?
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Popieram. Rodziłam na Zaspie 2 razy (2011 i 2014). Cudowne było to, że cały czas miałam spokój z koleżanka z pokoju, bo nikt obcy do nas nie wchodził. Sala odwiedzin to dobre rozwiązanie. Można tam spedzić tyle czasu ile sie chce. Każda babcia czy mąż zdążyli sie nacieszyć parę gpdzin dziennie bobasem. Polecam. Zero krępacji. Pokój szpitalny to miejsce i czas dla mamy i dziecka. Szczególnie przy pierwszym dziecku gdy człowiek sie wszystkiego uczy. Nikt oby sie na to nie patrzy, zero krepacji przy ubieraniu się , przebieraniu, wietrzenia krocza po szyciu itd. Polecam taka prywatność
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Uważam, że zakaz odwiedzin na salach położnic to zbawienie. Sama rodziłam na Klinicznej (dwie cesarki) 4 i 2 lata temu. Były odwiedziny i to była masakra. Leżałam w obu wypadkach na sali dwuosobowej do mnie przychodził tylko mąż lub mama, ale na chwilę, przynosili mi rzeczy na zmianę, myłam się i wracałam na salę a oni do domu; natomiast do "koleżanek" przychodziły pielgrzymki gości. Szczególnie za drugim razem gdy naraz odwiedziło ją 6 osób. Ja leżałam 1 dobę po porodzie, bez dziecka, bo ono było na OIOMie noworodków, i nie byłam w stanie nawet zamknąć oka. Nie mówiąc o smrodzie papierosów, zarazkach które wnieśli na odzieży, butach... dramat.

8 godzin po cesarce trzeba już wstać, chodzić... każdy lekarz to powie. A dziecko które i tak śpi bez przerwy jest akurat najmniejszym problemem w całej tej sytuacji...
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hej ja jestem w szóstym miesiącu ciąży i też nie wiem jak to będzie po porodzie wydaję mi się, że dobrze by było aby mąż był ze mną jak najdłużej z drugiej strony chciałabym też mieć spokój i żeby do innych kobiet nikt nie przychodził. Ja słyszałam kiedyś, że na klinicznej można sobie wykupić salę jedno lub dwuosobową czy wiecie może coś więcej na ten temat?? Najlepsza byłaby jedynka i mąż przychodzi i wychodzi kiedy chce bo chyba wtedy raczej ograniczeń nie ma?
Dajcie znać ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
No wlasnir tez się zastanawiam nad tym. Jakby był taki pokój wolny czy mąż mógłby przyjść o ktorrj chce. Zwłaszcza że mój będzie pracowax i trudno dostosowax się do tej jednej h..
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
No tak. Ale po cc zazwyczaj jest problem z laktacja i dziecko glodne i chyba często płacze..trzeba przystawiac jak najczęściej do piersi czy się myle? To mówicie ze dziewczyny po cc dawały rade same a Położne na klinicznej pomagają????
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Dziewczyny dacie radę. Położne raczej nie są skore do pomocy, ale naprawdę nie ma się co martwić maluszki więcej czasu śpią niż są aktywne. Dzieci kąpią pielęgniarki z noworodków także fajnie. Pokoje dodatkowo płatne obowiązuje również zakaz wchodzenia.
A po cc im szybciej ruszycie tym mniejsze ryzyko zrostów. Ja jak po pierwszej ciąży leżałam bo mąż mi pomagał to zrosty miałam że hoho
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
keszczuk a czy wiesz ile te sale kosztują ?? skąd wiesz, że w tych salach dwuosobowych czy w jedynce jest taki sam rygor?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rodziłam na Klinicznej tydzień temu i moim zdaniem to rozwiązanie z odwiedzinami jak najbardziej ok. Trzy razy w ciągu dnia po godzinie wystarczy na prysznic itp. Zawsze można z dzieckiem wyjść jak coś. A położne często przychodziły i pytały jak sobie radzimy i czy w czymś mogą pomóc.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rodzilas naturalnie? :-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A czy pomyslalyscie, ze zakaz odwiedzin wiaze sie rowniez z zarazkami przynoszonymi na ubraniach buziach nosach i innych czesciach ciala Waszych mezow rodzicow itp. Po co takiemu dzidzusiowi fundowac takie atrakcje. Rodzilam w lipcu na Zaspie i bardzo cieszylam sie ze odwiedziny byly w specjalnym pokoju. Rodzilam sn ale mialam zalozone szwy i bolalo jak cholera. Jednak ruszyc sie trzeba chocby zeby skorzystac z toalety. Dziecko w pierwszej dobie tylko spi. Naprawde jest duzo czasu zeby sie ogarnac.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0
kwiatuszek23 mogłabyś dać znać jak wygląda poród na klinicznej? Co jest do dyspozycji czy dają gaz i jakie maja podejscie? Przy przyjęciu nie robią planu porodu prawda? Nacinaja od razu czy próbują bez?
Z góry dzięki za info. ;-)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rodziłam naturalnie. Chciałam znieczulenie ale nie dostałam bo dziecku spadało tętno, w zamian lekarka proponowała gaz. Jeżeli chodzi o nacięcie to próbowali bez ale nie dało rady.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Próbują bez nacięcia, mnie informowali o konieczności nacinania, planu nie robi się, jak jest możliwość dają ZZO (dostałam), warunki na porodówce wynagradzają późniejsze warunki na oddziale (które są kiepskie - czyli polski standard).

Co do odwiedzin to dla mnie 3h w ciągu doby to i tak za dużo :) dopóki ludzie nie nauczą się, że przez te 3 dni do matki z noworodkiem pielgrzymki całej rodziny i znajomych nie są konieczne to byłabym za opcją 3x15min na dobe, byłam w sali 4 osobowej, rodzina jednej dziewczyny przychodzila na początku godziny odwiedzin (kilka osób) a wychodziła dopiero jak położna pogoniła, a Ty obok musisz karmić, przewijać, siebie ogarniać, nie jest to komfortowe. Chyba jest w regulaminie zapis, że może być 1 osoba odwiedzająca, ale ludzie tego nie respektują, nawet koleżanki przychodzą! Nie rozumiem, po co?? Męża rozumiem - wode doniesie, dziecko zobaczy, ale reszta może chyba poczekać te 3 dni, skoro ktoś ma zamiar wpuszczać do noworodka całe wycieczki to niech to robi u siebie w domu.
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 0
W redlowie i na zaspie rowniez nie ma odwiedzin na sapach. Mialam 2 cc i jakos bez meza dalam rade. Uwazam ze to bardzo dobre rozwiazanie. Wietrzenie rany , piersi jak to robic przy obcych ludziach, z pokarmem mimo cc nie mialam zadnego problemu, tak samo kolezanka z sali, takze nie nastawiaj sie od razu na brak pokarmu, a dzici po porodzie nie wazne jakim pierwsza dobe glownie spia, a potem juz jestes na nogach wiec w razie placzu podadzisz sobie
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja pytałam polożnej czy tam mogą wchodzic tatusiowie i usłyszałam, że nie ale ja rodziłam w 01.2015 i widze, że coś się zmieniło. Co do opłaty to za 2 osobowy pokój dziewczyna płaciła 200 zł za dobę. To są dobrowolne wpłaty ale chyba jakiś standard cenowy jest sugerowany. Dodam, że ja miałam cc i panie położne położyły mnie razem z drugą panią po cc w sali blisko łazienki, z łóżkami na pilot i w 2 osobowej. Myslę, ze panie położne mają to na uwadze.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Z tym kładzeniem blisko łazienki po cc i w mniejszych salach to tylko przypadek. Jak są miejsca (bo kobitki wypisują) to kładą jak nie to możesz wylądować na końcu oddziału w 4os. sali. Kliniczna ma też to do siebie że często "czyszczą" oddział położniczy. Wtedy jak jest ok to nawet w drugiej dobie wyjdziesz po cc jak ja ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
A i zakaz odwiedzin obowiązuje również w salach tzw. prywatnych płatnych... Zakaz obowiązuje cały oddział od drzwi dyżurki pielęgniarek. Oddział ma byc czysty, w końcu sezon chorobowy w pełni...więc nikogo nie wpuszczą.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kurcze to jak przecietnie po porodzie lezy sie ze 3 dni to za prywatny pokoj wyjdzie 600 zl to przegięcie troche... w hotelu tyle biorą... chyba lepiej sie przemeczyc na normalnej sali tylko jak pomysle ze bede lezec obolala albo jak piszecie musialabym sie wietrzyc a tu obcy ludzie z pielgrzymek przychodzą...to dla mnie jest nie do przyjęcia. pod tym względem to chyba jednak zaspa lepsza. Sama już nie wiem gdzie rodzić.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
No ja akurat przy obu porodach byłam na sali 2 osobowej, więc super, ale jak za czasów otwartych odwiedzin byłam u siostry troszkę jej pomóc to całe pielgrzymki siedziały u innych (babcie, dziadkowie...masakra)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rodziłam w styczniu tego roku, tak jak pisze keszczuk, do odwiedzin jest specjalny pokój, na salę nikt nie może wejść, być może teraz coś się zmieniło. Ja leżałam tydzień czasu w sali czteroosobowej, więc za jedynkę trochę bym zapłaciła jeśli byłaby wolna bo w tym momencie było dużo rodzących (miałam zostać dłużej - wypisałam się na własne żądanie - miałam niski poziom żelaza). Na sali leżała dziewczyna po cc, na noc dziecko zabrali na oddział noworodków bo nie miała siły i miała gorączkę, później już kazali jej wstać i już sama zajmowała się dzieckiem. Pielęgniarki z noworodków super, położne już trochę mniej :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
dla mnie na klinicznej bardziej męczące były pielgrzymki studentów, co chwila ktoś coś chciał albo ode mnie albo od mojego dziecka, co tylko zasnęło to zaraz ktoś się zjawiał by robić eksperymenty a potem ja zostawałam sama z rozbudzonym i musiałam na nowo karmić by zasnęło. A byłam baardzo słaba, miałam krwotok przy porodzie, ledwo siedziałam nie mówiąc o wstawaniu i zajmowaniu się dzieckiem, to był wyczyn wtedy. Dlatego boję się znowu rodzić na klinicznej, ale nie widzę innej lepszej opcji niestety...
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
Kaśka jak będą studenci mowisz ze sobie nie zyczysz i tyle ! Nic na sile i bez Twojej zgody nie maja prawa robic! Dlaczego chcesz tylko na klinicznej rodzic? Ja sie caly czas waham i po prostu juz od tego myslenia wariuje... zaspa czy kliniczna? No oszalec idzie ;-) zaspa chyba przemawia za mna bardziej bo tam nikt obcy na sale poporodowa nie wchodzi nawet na godzine bo tak pisalam wczesniej nie wyobrażam sobie zeby obcy facet albo pielgrzymka chodzila obok mojego lozka...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
a czy na Zaspie już dają znieczulenie?
podobno nie było tam takiej opcji, ale teraz weszły przepeisy że się należy rodzacej, ale nie wiem czy Zaspa się dostosowała??
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja też się zarzekałam,że nie chcę żadnych studentów albo innych zbędnych obserwatorów.Skończyło się na tym,że zgodziłam się na tych nieszczęsnych żaków(nawet ich nie zauważyłam).Było mi naprawdę wszystko jedno :)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Na zaspie maja zzo
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dlatego można sobie wybrać szpital, w którym się rodzi. Jak ci nie odpowiadają "pielgrzymki" na Klinicznej to rodzisz na Zaspie albo w Wojewódzkim, proste. Rozumiem, że koleżanki i połowa rodziny u jednej położnicy to faktycznie przesada. Ale mąż lub mama? Czego tu się wstydzić? Ja się tego boję właśnie, że będę sama z dzieckiem. 4 lata temu gdyby nie mama to nie wiem jak bym dała radę. :( Położne kazały wstawać, a ja przy każdej próbie pójścia do łazienki mdlałam. I jak tu zmieniać pieluszki? Jak przeciekłam to też nie mogłam się doprosić zmiany więc mama to ogarnęła. No ale tym razem trzeba będzie dać radę.
Aaa, a studenci muszą gdzieś się uczyć. Chcemy dobrych ginekologów/położników to trzeba im dać szansę. Zawsze można wybrać inny szpital.
image
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 2
Ewcius dzieki za super rade jakbym sama nie wiedziała :-) A jesli chodzi o studentow to widocznie mialas farta i nie mialas z nimi duzo do czynienia bo nie wiesz jacy potrafia byc upierdliwi nie patrząc na to jak sie czujesz . Moj maz na sali ok ale jesli mialabym lezec z rozwartymi nogami albo z piersiami na wierzchu przy obcym facecie to sorry ale to przegiecie.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
na zaspaie maja zzo- dobry zart ;) maja, bo musza miec- ustawa tak mowi ale w ogole z niego nie korzystaja... niby brak anastazjologa....
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
wy naprawde tak wszystkie te krocza i piersi wietrzylyscie "na wierzchu"?
bo to jeden z glownych argumentow.
ani ja ani moje kolezanki rozneglizowane na lozkach nie lezalysmy, wiec zastanawiam sie czy to na klinicznej tak wszystkie dziewczyny musza?
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2
... o tym samym pomyślałam:)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
heh, dokładnie, rodziłam na klinicznej, leżałam tam tydzień, nie widziałam ani jednej pani w rozkroku wietrzącej krocze i wywalającej piersi...ba...nawet w pokoju odwiedzin można dyskretnie karmić i nikomu to nie przeszkadzało, a już na pewno nie mamom...co nie zmienia faktu, że uważam, że pielgrzymki rodzinne na oddziale położniczym to już przesada, ze względu na maluszka. w oddziale przedłużonego pobytu niby można odwiedzać do woli, no i przychodzili dziadkowie śmierdzący na kilometr fajami i raczej nie najlepszej trzeźwości...wchodzili w kurtkach, butach, dotykali kranu, zlewu, gdzie kąpie się dzieciaczki i myje np. laktator...z dworu wnosili masę zarazków, jeden kichał na potęgę, ciągle smarkał, nikt tego nie weryfikował...więc mąż, ktoś do pomocy, mama, siostra ok, ale nie cała swołocz. uważam, że powinni dawać identyfikatory, przy porodzie wskazujesz osobę, która może u Ciebie być, podajesz pesel, nr dowodu, potem tylko plakietka "gość", którą wydają w dyżurce na podstawie tych danych i wtedy można uzyskać kompromis, jedna osoba przy położnicy do pomocy, opieki, a nie do rodzinnych spędów i robienia zdjęć. może ktoś z personelu to przeczyta i wyciągnie wnioski...
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Gorzej jak mąż Twojej lokatorki będzie przychodził zasmarkany smierdzacy fajami w brudnych buciorach...
Ja wietrzyłam krocze. Leżałam z nogami zgietymi w kolanach bez bielizny. Nie bylo tego nie wiadomo jak widac ale przy obcym mezczyznie nie chcialabym tego robic. Gorzej z piersiami na wierzchu bo albo karmilam dziecko albo meczylam sie z laktatorem wiec nie mowcie o dyskrecji, bo na pewno przez pierwsze 3 dni nie jestescie w stanie myslec jak dyskretnie karmic. Liczy sie zeby juz przestaly bolec uszkodzone brodawki irp albo zeby w koncu ruszylo sie z pokarmem.
I nie widzialam zeby ktos w pokoju odwiedzin karmil.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 1
Gorzej jak mąż Twojej lokatorki będzie przychodził zasmarkany smierdzacy fajami w brudnych buciorach...

No cóż, to już niestety kwestia kultury i podejścia do sprawy danej położnicy. Tak samo jak syf w toaletach nie robi personel, nie robi się sam, tylko KOBIETY KOBIETOM! I niestety ale oprócz zwrócenia uwagi akurat tego nie przeskoczysz. Co do krocz,\a to rozumiem, że lezałas tak caly dzień? No to fajnie miałaś, kiedy zatem karmiłaś dziecko, ściągałaś pokarm, przewijałas je itd? nie przesadzajmy, można sobie rano powietrzyc krocze czy wieczorem, chyba nikt cały dzień się nie wietrzy? a osoba do pomocy nie zalega 24godz/dobę tylko kila godz dziennie. i taki mąż raczej będzie zajęty swoją rodziną a nie wpatrywaniem się w Twoje cycki.ściągałam pokarm na sali przedłużonego pobytu kiedy byli różni odwiedzający i jakoś można to robic dyskretnie, ale to także kwestia podejścia. można na mieście karmić piersią tak, ze nikomu to nie przeszkadza, można wywalać cyce tak, że niektórzy mogą czuć niesmak.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 6
poza tym, w trójmieście we wszystkich pozostałych szpitalach na położnictwie nie ma odwiedzin, po co pchacie się na kliniczną skoro macie wybór? osoby, które chcą mieć męża przy sobie takiego wyboru niestety nie mają i przez takie osoby jak Ty na klinicznej zlikwidowali odwiedziny (rodziłam na początku roku i był całkowity zakaz)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
Szczerze mówiąc nie wiem, co gorsze - smród męża współlokatorki, czy smród wietrzonego krocza...
Wietrzenie krocza to przestarzała praktyka i wcale nie pomaga w gojeniu. To się myje, a nie wietrzy!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 11
Każda rana, która ma dostęp do świeżego powietrza goi sie szybciej. Wiadomo, że higiena jest równie ważna. A każda kobieta chce aby rana jak najszybciej sie zagoila to logiczne.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wietrzylam krocze w kazdej mozliwej chwili... Pomiedzy karmieniami, przewijaniem i myciem wlasnego krocza😉.
Tak sie zlozylo ze pediatra na dyzurze okazal sie moj kolega z akademika, ktory robil najlepsze imprezy. Jak wszedl na sale gdy sciagalam pokarm czulam sie mega skrepowana, wiec przy mezu wspollokatorki rowniez.
Nigdy nie wiesz na kogo trafisz...czasem na dyskretnego meza a czasem na smierdzacego fleje... Mowa tu o skroceniu czasu odwiedzic a nie calkowitym zakazie na co autorka jest oburzona. Wiec chyba jednak zalezy jej zeby siedzial dlugo. Pewnie nigdy nie rodzila wiec doswiadczone osoby wyrazaja swoja opinie. A moja jest taka ze 3 dni bez meza przy lozku da sie przezyc. A jesli chodzi o pomoc poloznych z mojego doswiadczenia wystarczy poprosic a po otrzymaniu pomocy podziekowac. Przynajmniej na Zaspie
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 1
I nie przeze mnie zlikwidowano ten zakaz bo ja kliniczna omijalam szerokim lukiem😉
A jesli chodzi o zakaz to moze to po prostu zdroworozsadkowe podejscie. Widocznie lekarze i polozne na podstawie wielu doswiadczen zdecydowali o ograniczeniu odwiedzin bo TAK JEST LEPIEJ
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
O to właśnie chodzi. Nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Raz przyjdzie mąż na chwilę, żeby pomóc żonie. Innym razem przyjdzie arogancki typ (albo kilka osób), który za nic będzie miał, co czyje osoba leżąca na łóżku obok. To jest tylko aspekt samopoczucia pań leżących w sali. Jest jeszcze kwestia tego, że goście mogą przynieść ze sobą różne bakterie, wirusy z zewnątrz. Czy naprawdę tego się nie boicie? Nawet za cenę braku męża przy łóżku. Na swojego gościa możecie mieć wpływ ale na gości sąsiadki z łóżka obok już nie. A trafiają się naprawdę różni ludzie. Poza tym z tego co tu jest napisane, na Klinicznej nie ma całkowitego zakazu odwiedzin. Są jedynie wyznaczone godziny. Przez ten czas naprawdę można załatwić wszystkie sprawy, przy których niektóre mamy potrzebują męża, np. umyć się.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
"Na swojego gościa możecie mieć wpływ ale na gości sąsiadki z łóżka obok już nie."
Według przepisów każda osoba ma prawo do opieki przez JEDNĄ wskazaną przez siebie osobę. Standardy opieki okołoporodowej nie mówią nic o "odwiedzinach", więc personel szpitala ma prawo wyprosić absolutnie wszystkich odwiedzających, a nawet tą "wskazaną osobę", jeśli ocenią, że nie przyszła ona tu opiekować się, tylko na pogaduszki. Jako pacjentka masz więc prawo wymagać, żeby na sali, na której leżysz, nie plątały się żadne zbędne osoby, wystarczy tylko mieć język w gębie i to egzekwować.
Ja na szczęście trafiłam na kulturalne osoby w salach (współlokatorka z patologii nawet mnie zapytała, czy nie miałabym nic przeciwko, jeśli odwiedzą ją 3 osoby naraz zamiast jednej i posiedzą "aż" godzinę), ale znajoma rodząca w tym samym szpitalu miała sytuację, że personel wyprosił jej gości (jak się potem okazało, właśnie na prośbę współlokatorki), bo przeginała z odwiedzinami.
Mój mąż bywał u mnie 3-4 razy dziennie po 15 minut do godziny, goście współlokatorki również. Dzięki temu, że nie było "ustawowych godzin" odwiedzin, mężowie przychodzili od razu o 9 ze śniadaniami dla nas, o 16 z obiadami, a jak potrzebowałam męża "tu i teraz natychmiast" o 15, to również nie ograniczały nas żadne godziny.
Bakterii i wirusów to akurat w szpitalu jest więcej, niż na jakichkolwiek butach gości, więc to mnie w ogóle nie interesowało.
Jak tu już któraś z piszących zwróciła uwagę, szkoda, że nie ma w Trójmieście wyboru, jaki był kiedyś i podziału na szpitale z odwiedzinami i bez. Dla mnie możliwość wejścia męża na salę jest bardzo ważna, do tego stopnia, że wolę rodzić w mniejszych szpitalach poza Trójmiastem, niż w super-hiper trójmiejskich wylęgarniach.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 2
dominika nie rodzilas na klinicznej, wiec nie wypowiadaj sie nt tego szpitala. tak sie sklada ze opieka i pomoc pielegniarek na polozniczym jest ZADNA. po dwa, jesli juz mowa o zarazkch, ciekawe jak to sie ma do tego, ze do pokoju odwiedzin na klinicznej mamy zabieraja dzieci w tych wózeczkach...pokój jest klaustrofobiczny. i siedza w nim ciagle tłumy. ciekawe co lepsze, jedna osoba przy kazdej poloznicy czy narazanie dzieci na cos takiego. potem oczywisce powrot do sali. to jest dopiero rotacja zarazkow, bo narazasz siebie i dziecko na zarazki od ludzi, ktorzy odwiedzaja wszystkie poloznice na oddziale...nie wspomne o wyjezdzaniu poza odzial. zgadzam sie oczywiscie z tym, ze rozni sa ludzie, dlatego jak napialam powyzej, jakims kompromisem byloby wskazanie jednej osoby i jej weryfikacja w dyzurce. oczywiscie plus fizelinowe odzienie i ochraniacze na buty.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2
Sytuacja z tramwaju - takiego, w którym wejścia są z niską podłogą i potem w dwie strony są dwa czy trzy schodki i na wyższym poziomie znajdują się pozostałe siedzenia. Na dwóch krzesełkach zaraz przy wejściu siedzialo dwóch młodych panów. Wiek ok 30 lat, schludnie ubrani (żadne garnitury czy muszki ale też nie dresy), znali się bo cały czas rozmawiali ze sobą. W pewnym momencie wszedł dziadek z łaską, poruszał się powołanie. Stał przy tych panach i żaden się nie ruszył. Ja też stałam obok i nie wytrzymałam. Powiedziałam głośno, czy nikt z panów nie zauważył starszego człowieka z laską. Mnie się oberwało. Poleciały w moją stronę takie słowa, że nie powtórzę. Oczywiście argument nie do pobicia był taki, że zapłacili za bilet i mają prawo siedzieć gdzie chcą a dziadek pewnie już ma tyle lat, że grosza nie zapłacił. A dziadek stał dalej. I każdy z tych mężczyzn mógłby być świeżym ojcem na Klinicznej. Mogłabym się założyć, że żaden z nich nie by nawet nie spojrzał na odczucia, samopoczucie kobiet leżących w tej samej sali. Oczywiście że można się odezwać, ale są też takie panie, które nie odważą się. I co, mają mieć przez to gorzej. Zwlaszcza po porodzie nie zawsze ma się siły, chęci na wyszukiwanie w sobie odwagi. Ja też byłam na Klinicznej (na patologii i chwilę na porodowce) też mam dużo zastrzeżeń ale nie można personelu aż tak bardzo demonizować. Nie sądzę, że byłby problem z przekazaniem żonie np . śniadania. I soro Kliniczna wprowadziła ograniczenia w odwiedzinach to chyba nie dlatego, że większość pacjentek było przeciwnych. Widocznie takie były oczekiwania. Przecież jakby wszystkie albo prawie wszystkie chciały tych odwiedzin ciągłych, to szpital niczego by nie zmieniał, zwłaszcza czegoś co trwało tyle lat. A co do wyboru szpitala, to nie zawsze on jest jednakowy dla wszystkich. Od ordynatora z Zaspy dowiedziałam się, że mamy z cukrzycą odsyłane są na Kliniczną. No chyba że jest już tak poród zaawansowany, że nie ma to sensu. Ale lepiej dla każdej mamy cukrzycowej i jej dziecka, żeby poród był właśnie tam. Tak bylo przynajmniej kilka lat temu.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
A ty tak na poważanie z tym starszym Panem w temacie żaka odwiedzin na klinicznej....... Wow.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
Znajoma rodziła w wojewódzkim - tam też jest zakaz odwiedzin na oddziale. Pierwszego dnia po cesarce nie miała siły wyjść do pokoju odwiedzin. Potem okazało się że ma problem z przystawianiem dziecka do piersi - jak już udało mu się przystawić, to potrafił ssać godzinami. Tak więc ojciec dziecka czekał w szpitalu godzinami, aż żona będzie w stanie wyjść do pokoju odwiedzin - aż dziecko się "odessie" i nie będzie akurat płakać. Efekt był taki, że przez 3 dni pobytu w szpitalu widzieli się RAZ. Położne poproszone o przekazanie paczki z jedzeniem prychały, że "one nie są od noszenia pakunków". W końcu po paczki wychodziła inna dziewczyna z sali, która akurat lepiej zniosła poród i miała mniej problemowe dziecko. A gdyby jej się nie chciało?
Co do matek, które wstydzą się W SZPITALU (!!!) karmić piersią przy obcych (których to pewnie nic nie interesuje, bo bardziej interesuje ich "własne" dziecko), to powodzenia na przyszłość. Będziecie przez pół roku siedziały z dzieckiem w domu, bez wychodzenia na dłuższe spacery, odwiedzania znajomych, przyjmowania gości, bo ktoś gdzieś przez chwilę może zobaczyć kawałek cycka?
A jeśli próba wyproszenia gości przez pacjentkę nie działa, należy zgłaszać się z tym do personelu. To pacjent w szpitalu jest najważniejszy, a nie osoby odwiedzające.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 9
Tak na poważnie. Ta sytuacja obrazuje jacy są niektórzy młodzi mężczyźni, którzy potencjalnie mogą pojawić się w charakterze świeżo upieczonych tatusiów, dla których liczy się tylko i wyłącznie własne dobro, wygoda. Tak trudno to było to wywnioskować z mojego wpisu?
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2
No właśnie, trzeba zrozumieć, że ktoś chce mieć możliwość odwiedzin przez cały dzień a już nie można zrozumieć, że niektóre panie mogą się wstydzić karmić piersią przy obcych. A jak już mają problemy z kamieniem i korzystają z pomocy pani od laktacji, to nie jest tak że widać"kawalek cycka" ale całą pierś. Obecność obcych może być krępująca. Z tym wietrzeniem krocza to też nue jest bujda. Ze nna leżała dziewczyna po bardzo ciężkim porodzie. Miała 27 szwów. Przez pierwszą dobę nie mogla nawet założyć majtek, tak ją wszystko bolało. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że jak wstawała z łóżka, to nie robila teho w sposób dyskretny tylko tak, żeby jak najmniej bolało
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0
3 miesiace temu dopiero uczylam sie przyatawiac do piersi i nie robilam tego dyskretnie.... Teraz nie mam problemu z karmieniem w miejscu publicznym. Jednak nie wywalam xyca gdzie popadnie tylko nadal szanuje pewne normy obyczajowe.
Jesli polozne na klinicznej sa takie zle to zapraszam na Zaspe. Tam polozne byly mile i pomocne. Na sali odwiedzin masz wybor mozesz tam isc lub nie ( jesli zarazkow za duzo itp) a jesli sa odwiedziny na sali to juz nie. Po prostu ktos ci sie wpakuje do pokoju i koniec. I oczywiscie mozesz wyprosic. Jedni beda mieli odwage inni nie. A buractwa niestety jest wiele i mozna uslyszec "spier..."itp...
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak słyszysz "Spier***" to zgłaszasz to do personelu. Wtedy personel ma obowiązek wyprosić lub wezwać ochronę lub policję.
Ja co prawda nie spotkałam się nigdy z doradcą laktacyjnym, ale znajome, które korzystały w innych miastach mówiły, że na ten czas goście są normalnie wypraszani, tak samo jak na obchód. Więc jeśli doradca każe wywalać cyce przy gościach, to znaczy, że z personelem coś nie halo.
Skoro w szpitalach w Gdańsku były takie jaja jak opisujecie (kilkunastu gości do jednej osoby, mężowie siedzący całymi dniami, zakichane dziadki) to moim zdaniem jest to tylko wina personelu. Ja rodziłam w szpitalu, w którym personel sam zwraca uwagę na takie sytuacje i potrafi wyprosić nawet męża, jeśli żona lub jej współlokatorka są zmęczone. Całkowity zakaz odwiedzin to moim zdaniem popadanie ze skrajności w skrajność.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 3
"Calkowity zakaz odwiedzin..." masz racje. Mowa tu o skroceniu czasu odwiedzin na salach oraz o odwiedzinach w wyznaczonych salach odwiedzin.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja rodziłam na Klinicznej w sierpniu tego roku i powiem tak - te wyznaczone godziny odwiedzin wedlug mnie smialo starczaja, jak i ograniczenie liczby osob odwiedzajacych w salach (niestety nie zawsze respektowane). Co do poloznych - ja nie narzekam, bo były bardzo pomocne, czesto przychodzily i pytaly sie czy pomoc, szczegolnie te od noworodkow. Pielgrzymek studentow tez specjalnie nie bylo - przynajmniej ja nie trafilam, jak chodzili to razem z obchodem, czy to na porodowce czy na polozniczym. Na polozniczym byly dwa obchody - dla pacjentek i dla dzieci rano i wieczorem, poza tym przychodzili tylko jesli byly jakies badania potrzebne dzieciom, to niestety w roznych porach w zaleznosci jak sprawili sie z tymi z inkubatorow (te dzieciaczki wiadomo mialy pierwszenstwo do opieki). Ogolnie ja rodzac na Klinicznej tez sie nasluchalam ze opieka nad dzieckiem spoko nad matka gorzej, ja nie moge zlego slowa powiedziec bo i na porodowce i na polozniczym trafilam na personel, ktory byl bardzo zaangazowany, a lezalam na nomalnej sali 3-osobowej, nic nie doplacalam.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
No to mnie pocieszyłyście, że jednak są jakieś odwiedziny w sali. W sumie to o męża chodzi. Mój jest czysty i pachnący :)
No a tak w ogóle to 1.5 roku temu na stronie szpitala była informacja, że zakaz odwiedzin wprowadzili ze wzgledu na zachorowania na grypę świńską czy ptasią... a potem już tego zakazu nie znieśli. Szkoda, ale i tak jest ok.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja rodziłam 9.listopada na klinicznej, leżałam z maluszkiem 4 doby bo miał podwyższone crp , na sali oprócz mnie leżała jeszcze jedna pani ktora jak musialam isc do taolety zajmowala sie moim dzieckiem i na odwrot. Ja bylam bardzo zadowolona z tego ze odwiedziny na sali sa tylko 3 razy w ciagu dnia bo moj narzyczony byl rano i wieczorem i nam pomagal przy przewijaniu i opiece o malucha. Moim zdaniem to dobre rozwiazania ja rodzilam silami naturury i kieosko sie czulam a kobiety po cc ledwo co chodzily po tym holu wiec dobrze ze jest taki ogranicznik czasowy. Jak ktos chce od rana do wieczora by go odwiedzali ro jest pokoj odwiedzin w ktorym sa fotele jest tam co prawda malo miejsca wiec ludzie stoja tez na korytazu. Ogolnie kliniczna poleceam jako opieke podczas porodu na sali porodowej ja trafilam na cudowna polozna ktora mi bardzo pomogla ale jak juz urodzilam to musialam radzic sobie sama z maluszkiem. Sa to plusy jak i minusy. To moje pierwsze dziecko wiec myslalam ze ktos mi pokaze jak przewinac jak przebrac ale niestetu tylko mozna liczyc na panienod laktacji chociaz i tak kazda mowi co innego, codziennie inny lekrz na obchodzie tez podejmuje rozne decycje zawsze inne niz lekarz krory byl dzien wczesniej. Jakbym miala powiiedziec czy drugie dziecko bede tam rodzic to raczej na 100 procent bede brala inne szpitale pod uwage.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
gdy ja rodziłam na Klinicznej to jeszcze odwiedziny na salach były możliwe bez limitu czasu, oprócz godzin nocnych oczywiście. mi to akurat odpowiadało, zarówno u mnie, jak i współlokatorki nikt nie siedział od rana do wieczora, ale jednak pomoc męża czy mamy po to choćby, by na spokojnie pójść się wykąpać czy..... załatwić potrzebę fizjologiczną, wg mnie - bezcenna. jednak nie potrafiłam się przełamać i prosic zupełnie obca kobietę, by w razie pobudki i płaczu kilkanascie minut nosiła moje dziecko na rękach. wolałam, by był to ktoś z rodziny. nie wiem jak teraz, ale te 3 lata temu personel, że tak sie wyrażę, nie narzucał sie matkom szczególnie z pomocą, jeśli wiecie,
co mam na mysli.
poza tym najważniejsze - dziecko ma dwoje opiekunów prawnych - tak samo matke, jak i ojca. dopóki sąd nie pozbawi ojca praw rodzicielskich nikt nie ma prawa ograniczac mu kontaktu ze swoim dzieckiem! a kobieta jako pacjentka ma zagwarantowane przepisami prawo wyboru osoby, która będzie sprawować nad nia dodatkową opiekę pielegnacyjna w trakcie porodu w szpitalu.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko bez ogłoszeń

Wyrwanie zęba 8 dolna- gdzie najlepiej? (7 odpowiedzi)

Witam. Gdzie w Gdańsku lub okolicach wyrwać 8 dolną. Niestety nie opłaca się jej leczyć. Jestem...

Jeszcze raz praca.. :/ telemarketing..? (23 odpowiedzi)

Nie wiem czemu, ale nie mogę się zalogować.. :/ później spr na laptopie.. Wcześniej zakładałam...

Gdzie w trójmieście biżuteria Colibra? (19 odpowiedzi)

jak w temacie.

do góry