Widok
Błąd.
Jakby facet (czy też kobieta - to działa w obie strony) czułby się w związku dobrze, bezpiecznie, atrakcyjnie itp, itd, to nawet na myśl komuś takiemu nie przyszłaby zdrada.
To nie wina kochanki/kochanka. Oni mogą nawet nie wiedzieć (czasami się zdarza), że wiążą się z kimś już zajętym. To Wy budujecie swój związek, nie kto inny, wina zawsze leży po obu stronach, pomimo iż kto inny zdradził.
Oczywiście mam tu na myśli dojrzałych i świadomych ludzi.
Jakby facet (czy też kobieta - to działa w obie strony) czułby się w związku dobrze, bezpiecznie, atrakcyjnie itp, itd, to nawet na myśl komuś takiemu nie przyszłaby zdrada.
To nie wina kochanki/kochanka. Oni mogą nawet nie wiedzieć (czasami się zdarza), że wiążą się z kimś już zajętym. To Wy budujecie swój związek, nie kto inny, wina zawsze leży po obu stronach, pomimo iż kto inny zdradził.
Oczywiście mam tu na myśli dojrzałych i świadomych ludzi.
Wydaje mi się, że jakiejś wielkiej ulgi ewentualna zemsta Tobie nie przyniesie, a tylko niepotrzebnie się będziesz nakręcać i dłużej to wszystko rozpamiętywać.
Spróbuj zapomnieć (wiem, wiem łatwo napisać..) ale spróbuj. Zajmij swój czas, swoje myśli czymś innym. Im więcej zajęć tym mniej czasu na rozmyślanie...
Łatwo nie będzie ale w końcu zapomnisz, "odchorujesz" i odnajdziesz spokój wewnętrzny.
Skoro zdradził to na Ciebie nie zasługuje! Jeszcze będziesz szczęśliwa, głowa do góry!
Spróbuj zapomnieć (wiem, wiem łatwo napisać..) ale spróbuj. Zajmij swój czas, swoje myśli czymś innym. Im więcej zajęć tym mniej czasu na rozmyślanie...
Łatwo nie będzie ale w końcu zapomnisz, "odchorujesz" i odnajdziesz spokój wewnętrzny.
Skoro zdradził to na Ciebie nie zasługuje! Jeszcze będziesz szczęśliwa, głowa do góry!
Po co mam się odchudzać?...
Same kości nie uniosą tak zajebistej osobowości jak JA! ;)
Same kości nie uniosą tak zajebistej osobowości jak JA! ;)
Z własnego doświadczenia, ale już z perspektywy czasu i dystansem do swoich przejść: nie zemściłam się. Mój były jest teraz z nią. Dostała go z całym pakietem - alimentami na nasze dzieci, czasem, który poświęca im, a nie swojej nowej rodzinie, z przyzwyczajeniami wieloletniego podstarzałego żonkosia i z wszystkimi wadami, jakie posiada. Ja mam nadal nasze dzieci, mniej obowiązków, osiągnięty w końcu spokój, a on dwoi się i troi między pracą, wizytami u dzieci, a swoim nowym domem. Czy jest im dobrze i czy są szczęśliwi? Chyba nie, zbudowali swoje pseudo szczęście na cudzym i raczej trudno im się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ja się na nich nie zemściłam, zrobiło to za nich życie...
@Mikronezja - wina nigdy nie leży tylko po jednej stronie. A bijąca satysfakcja, że mu się być może żyje ciężej teraz, że musi płacić alimenty, że Waszym dzieciom poświęca czas, a nie swojej nowej rodzinie, jedynie świadczy o tym, jak wielką, choć ukrytą, nienawiścią do niego pałasz - być może zasadnie, być może nie...ale nie pisz, że się nie zemściłaś, bo właśnie to robisz...klasyczne i książkowe "Schadenfreude".
Daleki jestem od oceny, dlaczego rozpadło się Twoje małżeństwo ale jak napisałem w pierwszym zdaniu: wina zawsze leży po obydwu stronach; choć w Twojej subiektywnej ocenie uważasz się za jego ofiarę.
Natomiast w pełni czuję legitymację do oceny tego, co napisałaś powyżej i jaki Twoja wypowiedź ma wydźwięk - aż kapie z niej nienawiść.
Ciekawe, co on napisałby o Tobie...?
p.s. to już rozumiem, czemu bywasz na forum zgryźliwa i złośliwa
Daleki jestem od oceny, dlaczego rozpadło się Twoje małżeństwo ale jak napisałem w pierwszym zdaniu: wina zawsze leży po obydwu stronach; choć w Twojej subiektywnej ocenie uważasz się za jego ofiarę.
Natomiast w pełni czuję legitymację do oceny tego, co napisałaś powyżej i jaki Twoja wypowiedź ma wydźwięk - aż kapie z niej nienawiść.
Ciekawe, co on napisałby o Tobie...?
p.s. to już rozumiem, czemu bywasz na forum zgryźliwa i złośliwa
Panie H, mylisz się. To nie jest nienawiść. Obecnie jest to już obojętność, a co było wcześnie? Nie zamierzam do tego wracać... Nie znasz mnie i nie Tobie mnie oceniać. Wiem, że wina nigdy nie leży po jednej stronie, ale to nie ja zdradzałam i nie ja prowadziłam podwójne życie. Nie zamierzam tu się tłumaczyć z niczego, zwłaszcza Tobie, bo - jeśli bycie złośliwym i zgryźliwym wiązać ma się z naszymi przejściami - to co dopiero Ciebie spotkało, Panie H? ;)))
@Mikronezja - nie, to jednak faktycznie nie nienawiść, a tak jak napisałem, Schadenfreude, co w mojej ocenie jest bardziej destruktywne dla psyche.
Skoro nie zamierzasz wracać do traumatycznych przeżyć, to tym bardziej nie rozumiem czemu publicznie o tym opowiedziałaś?
O ile sobie przypominam, to wyraźnie napisałem, że nie zamierzam oceniać powodów rozpadu Twojego związku - jedyna, ogólna uwaga, dotyczyła mechanizmu winy, która w mojej ocenie leży po obydwu stronach.
Absolutnie nie oczekuję, że będziesz się z czegokolwiek tłumaczyć, zwłaszcza mnie, to już są Twoje demony przeszłości, nie moje - Twoja trudna przeszłość jest biegunowo odległa od moich zainteresowań. Natomiast mam pełne prawo oceniać i komentować to, co napisałaś, formę, treść i przesłanie, jakie Twoje pierwotna wypowiedź niesie.
Co mnie spotkało? A to bez znaczenia ^_^ Schadenfreude jest mi obcym stanem.
Skoro nie zamierzasz wracać do traumatycznych przeżyć, to tym bardziej nie rozumiem czemu publicznie o tym opowiedziałaś?
O ile sobie przypominam, to wyraźnie napisałem, że nie zamierzam oceniać powodów rozpadu Twojego związku - jedyna, ogólna uwaga, dotyczyła mechanizmu winy, która w mojej ocenie leży po obydwu stronach.
Absolutnie nie oczekuję, że będziesz się z czegokolwiek tłumaczyć, zwłaszcza mnie, to już są Twoje demony przeszłości, nie moje - Twoja trudna przeszłość jest biegunowo odległa od moich zainteresowań. Natomiast mam pełne prawo oceniać i komentować to, co napisałaś, formę, treść i przesłanie, jakie Twoje pierwotna wypowiedź niesie.
Co mnie spotkało? A to bez znaczenia ^_^ Schadenfreude jest mi obcym stanem.
Właśnie, w TWOJEJ OCENIE. Nie jesteś chyba psychologiem czy psychiatrą, żeby oceniać stan mojego umysłu, prawda? Napisałam i skierowałam swoje słowa do autorki wątku, a nie po to, żeby wejść z Tobą w prywatną dyskusję.
I - masz rację - moje demony, moja sprawa ;). Mam tylko nadzieję, że zdradzona autorka wątku uwierzy, że kiedyś będzie mogła zupełnie inaczej spojrzeć na to, co dziś jest dla niej tragedią, a być może nawet "końcem" wszystkiego. Bo będzie lepiej, choć i ja kiedyś myślałam, że to niemożliwe...
I - masz rację - moje demony, moja sprawa ;). Mam tylko nadzieję, że zdradzona autorka wątku uwierzy, że kiedyś będzie mogła zupełnie inaczej spojrzeć na to, co dziś jest dla niej tragedią, a być może nawet "końcem" wszystkiego. Bo będzie lepiej, choć i ja kiedyś myślałam, że to niemożliwe...
To otwarty wątek, nie prywatny. Wypowiadasz się publicznie, zatem oczekuj komentarzy - na tym polega forum, wolna wymiana myśli.
Skoro chcesz dzielić się z autorką wątku swoimi frustracjami i przemyśleniami oraz złotymi radami, a chcesz uniknąć oceny czy komentarzy innych osób, sugeruję prywatną korespondencję - proste i nieskomplikowane.
To publiczna, a nie prywatna dyskusja ze mną - nie wchodzę w prywatne dyskusje z obcymi Forumowiczami.
p.s. to, kim jestem, jest absolutnie bez znaczenia. Wystarczy, że jestem doświadczonym i dojrzałym facetem, który niejedno widział i niejedno przeżył. Zamiast się szamotać, lepiej się pochyl nad moimi słowami...
Skoro chcesz dzielić się z autorką wątku swoimi frustracjami i przemyśleniami oraz złotymi radami, a chcesz uniknąć oceny czy komentarzy innych osób, sugeruję prywatną korespondencję - proste i nieskomplikowane.
To publiczna, a nie prywatna dyskusja ze mną - nie wchodzę w prywatne dyskusje z obcymi Forumowiczami.
p.s. to, kim jestem, jest absolutnie bez znaczenia. Wystarczy, że jestem doświadczonym i dojrzałym facetem, który niejedno widział i niejedno przeżył. Zamiast się szamotać, lepiej się pochyl nad moimi słowami...
Być może jestem obecnie jedyną osobą w tym wątku w danym czasie - jak znam życie, to inni dołączą się później. A czemu niepotrzebnie dyskutuję? Nie oczekuj, że będę słodziakiem słodzącym cokolwiek napiszesz - gdy się z Tobą zgadzam, to wyrażę to równie dobitnie, gdy się z Tobą nie zgodzę. Ten typ tak ma.
Oooo teoria, że "Halewiczowi się nudzi" była przez lata wałkowana - nie nudzę się^^ Mam podzielną uwagę.
Skoro autorka wątku maila nie zostawiła, to trzeba było podać swój, pewnie by napisała^^
Oooo teoria, że "Halewiczowi się nudzi" była przez lata wałkowana - nie nudzę się^^ Mam podzielną uwagę.
Skoro autorka wątku maila nie zostawiła, to trzeba było podać swój, pewnie by napisała^^
Skoro mówisz, że jak masz coś do powiedzenia to mówisz...to czemu mi to odbierasz? Tobie wolno, a mnie nie? WHY??? WHY??? WHY??? ^_^
https://www.youtube.com/watch?v=qXLxM0u1aJw
https://www.youtube.com/watch?v=qXLxM0u1aJw
@sam - chcesz zostać samcem Alfą, czy o co Ci chodzi? o_O Dyskusja, jak dyskusja, klasyczna, na argumenty, stonowana, acz stanowcza.
Sam się Sam nie nakręcaj, bo maggi do zupy nie znajdziesz^^
"Moja żona weszła do sypialni przebrana w wyzywający mundurek szkolny.
- Wyobraź sobie, że wróciliśmy do szkoły, zrób ze mną co tylko chcesz!
No to nazwałem ją grupa ci*ą, przykleiłem gumę do żucia do włosów i podpaliłem jej żakiet."
Sam się Sam nie nakręcaj, bo maggi do zupy nie znajdziesz^^
"Moja żona weszła do sypialni przebrana w wyzywający mundurek szkolny.
- Wyobraź sobie, że wróciliśmy do szkoły, zrób ze mną co tylko chcesz!
No to nazwałem ją grupa ci*ą, przykleiłem gumę do żucia do włosów i podpaliłem jej żakiet."
@Halewicz
rozczarowales mnie. to ja mam tobie tlumaczyc, co ciebie zabolalo w wypowiedzi Mikronezji, ze z taka agresja na nia naskoczyles?
sadzilem ze jestes inteligentnym kolesiem, ze twoja wszechobecna elokwencja idzie w parze z umiejetnoscia dedukcji i analizy. ale coz, najwyraznie to bylo jedynie wrazenie. mysle ze gdybys czasem wystawil glowe poza ten parasol swoich jedynych slusznych, najprawdziwszych i nieomylbych racji, to moze bys potrafil zrozumiec zamierzenia i intencje innych. a tak gdy spogladasz na swiat jedynie z perspektywy konca wlasnego nosa, nie czujesz empatii i nawet nie probujesz chociaz po czesci postawic sie w sytuacji innego czlowieka, tylko z gory oceniasz, nie majac kompletnie zadnych informacji, poza wlasnymi doswiadczeniami, ktore w wiekszosci przypadkow moga byc drastycznie inne, to tak to wlasnie sie konczy.
no nic, najwazniejsze ze moj przekaz dotarl do tych, do ktorych mial. a ciebie zachecam, przeczytaj moze jeszcze raz i odnies sie do calej sytuacji, moze tobie rowniez sie uda ;)
ps. az mnie korci zeby skwitowac 'pozdrawiam serdecznie', ale daruje sobie ta uszczypliwosc :P
rozczarowales mnie. to ja mam tobie tlumaczyc, co ciebie zabolalo w wypowiedzi Mikronezji, ze z taka agresja na nia naskoczyles?
sadzilem ze jestes inteligentnym kolesiem, ze twoja wszechobecna elokwencja idzie w parze z umiejetnoscia dedukcji i analizy. ale coz, najwyraznie to bylo jedynie wrazenie. mysle ze gdybys czasem wystawil glowe poza ten parasol swoich jedynych slusznych, najprawdziwszych i nieomylbych racji, to moze bys potrafil zrozumiec zamierzenia i intencje innych. a tak gdy spogladasz na swiat jedynie z perspektywy konca wlasnego nosa, nie czujesz empatii i nawet nie probujesz chociaz po czesci postawic sie w sytuacji innego czlowieka, tylko z gory oceniasz, nie majac kompletnie zadnych informacji, poza wlasnymi doswiadczeniami, ktore w wiekszosci przypadkow moga byc drastycznie inne, to tak to wlasnie sie konczy.
no nic, najwazniejsze ze moj przekaz dotarl do tych, do ktorych mial. a ciebie zachecam, przeczytaj moze jeszcze raz i odnies sie do calej sytuacji, moze tobie rowniez sie uda ;)
ps. az mnie korci zeby skwitowac 'pozdrawiam serdecznie', ale daruje sobie ta uszczypliwosc :P
"wina nigdy nie leży tylko po jednej stronie"
Poczytaj ten wątek:
http://www.netkobiety.pl/t37878.html
Jest tam dobrych kilka różnych przypadków.
Potem określ na czym polegała "wina" piszących tam kobiet (i jednego faceta) pomijając to, ze nie mają/nie mieli siły w porę kopnąć śmiecia w tyłek.
Poczytaj ten wątek:
http://www.netkobiety.pl/t37878.html
Jest tam dobrych kilka różnych przypadków.
Potem określ na czym polegała "wina" piszących tam kobiet (i jednego faceta) pomijając to, ze nie mają/nie mieli siły w porę kopnąć śmiecia w tyłek.
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
I co sugerujesz? Że opisane tam historie, skądinąd smutne, mają przymiot prawdy bo...? Z mojego doświadczenia życiowego wynika, że sprawy związane z rozpadem związków bardzo rzadko są związane z winą jednej tylko strony.
Oczywiście nie można wykluczyć, że część z opisanych na tym forum historii jest prawdziwa ale dziwię się Tobie, że podajesz link do tego forum, jako, no właśnie, jako co? Przeciwwagę do mojej tezy? Kontrargument? Tezę, że każdy facet to świnia i to zawsze to facet jest winny?
o_O
p.s. mógłbym Ci podać równie wiele przypadków, gdzie pierwsze skrzypce grała kobieta - ale gdy pogrzebiesz głębiej w takich problemach, jednostronna wina już nie jest taka oczywista
Oczywiście nie można wykluczyć, że część z opisanych na tym forum historii jest prawdziwa ale dziwię się Tobie, że podajesz link do tego forum, jako, no właśnie, jako co? Przeciwwagę do mojej tezy? Kontrargument? Tezę, że każdy facet to świnia i to zawsze to facet jest winny?
o_O
p.s. mógłbym Ci podać równie wiele przypadków, gdzie pierwsze skrzypce grała kobieta - ale gdy pogrzebiesz głębiej w takich problemach, jednostronna wina już nie jest taka oczywista
Sugeruję, że należy ostrożnie używać słów "zawsze" i "nigdy".
Bo bywają sytuacje, w których jedyną "winą" jednej ze stron (płeć obojętna) jest to, że dała sobą pomiatać za długo i nie potrafiła się postawić.
"winne są zawsze obie strony" to tak samo nieprawdziwy banał jak to, że osoba, która ma dobrze w związku, nigdy nie zdradzi.
Bo bywają sytuacje, w których jedyną "winą" jednej ze stron (płeć obojętna) jest to, że dała sobą pomiatać za długo i nie potrafiła się postawić.
"winne są zawsze obie strony" to tak samo nieprawdziwy banał jak to, że osoba, która ma dobrze w związku, nigdy nie zdradzi.
Wszak oto odczuwam poniekąd obawę,
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Że zaraz zwariuję albo też niebawem.
Wina po dwóch stronach?
Chciałabym zapytać, jak to jest, że w sprawach rozwodowych jednak jest spory procent orzekania o winie. Może Hal - tak przy okazji zawodu - potrafi ocenić, jak duży jest to procent, bo ja nie wiem.
I jak wtedy zachowuje się Sąd? Też przeważnie mówi, że wina jest po dwóch stronach?
Chciałabym zapytać, jak to jest, że w sprawach rozwodowych jednak jest spory procent orzekania o winie. Może Hal - tak przy okazji zawodu - potrafi ocenić, jak duży jest to procent, bo ja nie wiem.
I jak wtedy zachowuje się Sąd? Też przeważnie mówi, że wina jest po dwóch stronach?
lubię cyfry i litery
Jeśli jest to sprawa rozwodowa z orzekaniem o winie, to na chłopski rozum tą winę trzeba wykazać.
Co powiesz o rozwodach z nieorzekaniem? Np z powodu rozpadu pożycia? Są takie i to niemało.
Jeszcze raz powtórzę, aby związek był szczęśliwy, dwie strony muszą nad nim pracować. Sytuacje typu - ja z gazetą na kanapie a ona w kuchni - ja w pracy tyram a ona piękna i pachnie na kanapie - ale jesteśmy ze sobą "bo dzieci" są chore.
Co powiesz o rozwodach z nieorzekaniem? Np z powodu rozpadu pożycia? Są takie i to niemało.
Jeszcze raz powtórzę, aby związek był szczęśliwy, dwie strony muszą nad nim pracować. Sytuacje typu - ja z gazetą na kanapie a ona w kuchni - ja w pracy tyram a ona piękna i pachnie na kanapie - ale jesteśmy ze sobą "bo dzieci" są chore.
W sądzie to jest tak, że kto ma więcej kasy/lepszego prawnika/większe plecy/układy.
Przecież sąd nie powie, nie orzeknę winy na rzecz pozwanego, bo jego małżonka nie goliła nóg/miała nadwagę/leżała jak kłoda podczas seksu.....
Przecież sąd nie powie, nie orzeknę winy na rzecz pozwanego, bo jego małżonka nie goliła nóg/miała nadwagę/leżała jak kłoda podczas seksu.....
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
"...każdy kij ma dwa końce..."z zemsty możesz mieć chwilową satysfakcję ale na dłuższą metę zostawia niesmak z całej sytuacji,możesz albo zapomnieć albo wybaczyć, rozpamiętywanie boli jak cholera i nie daje szansy na bycie razem.... z wiekiem inaczej patrzy się na zdradę i inne priorytety biorą górę nad związkiem :( (dzieci,kredyty....całe gó... związane z życiem codziennym które cię w danym momencie przygniata jak betonowa płyta i .....i idziesz dalej bo dzieci i kredyty..... i tak dalej,nie wiem czy warto,ale na to pytanie to tylko to kobiety zdradzone mogą odpowiedzieć bo inne mówią że warto i ciągną ten wózek dalej dla dobra dzieci i całej reszty ale są i takie które mówią spier..... i zaczynają życie od nowa ale do tego trzeba mieć "jaja" i zaplecze finansowe i wsparcie najbliższych i stalowe nerwy że by wszystkim tłumaczyć dlaczego tak jest..................
olać jego i nową partnerkę. Jakiekolwiek ruchy z Twojej strony będą dawały jej satysfakcję zwycięzcy, jemu, że jest wartą walki osobą i będzie to perfidnie wykorzystywał. Potraktować jak zbyteczną rzecz, więcej czasu spędzać wśród ludzi, macie tych samych znajomych. Prędzej czy później zapyta się ich co z Tobą się dzieje a informacje że wszystko ok iświetnie sobie radzisz jego będą bolały
@wredota - jest takie powiedzenie, że kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Nie jesteś wszechmocna i bezkarna, oderwana od rzeczywistości tylko realnie żyjąca. Przemoc, jakiejkolwiek formy by nie przyjęła, zawsze będzie przemocą, agresja agresją, a obydwie rodzą kolejny odwet.
Załóżmy czysto hipotetycznie, że w jakiś cudowny sposób udałoby Ci się dokonać srogiej pomsty na tym bezbożnym i zepsutym dziewczęciu. Chwilą zemsty upajałabyś się do czasu, gdy owe dziewczę dokonałoby odwetu za odwet, choć wątpię aby czuła się czemukolwiek winna; z reguły, nawet między rywalkami, to facet nie winien (taki paradoks)...(tu z reguły pada jazgotliwe: a może nie jest!?!?!?!?!).
Załóżmy czysto hipotetycznie, że w jakiś cudowny sposób udałoby Ci się dokonać srogiej pomsty na tym bezbożnym i zepsutym dziewczęciu. Chwilą zemsty upajałabyś się do czasu, gdy owe dziewczę dokonałoby odwetu za odwet, choć wątpię aby czuła się czemukolwiek winna; z reguły, nawet między rywalkami, to facet nie winien (taki paradoks)...(tu z reguły pada jazgotliwe: a może nie jest!?!?!?!?!).
A co kobieta winna? To twój facet tobie rogi dorobił. Niech zgadnę, zwalił całą winę na babkę, że go zbajerowała, że był taki biedny i samotny i że ona wszystko uknuła wykorzystując chwilę słabości, zmusiła go do tego, upiła i wykorzystała a on bardzo żałuje że uległ? Ja w bajki nie wierzę. Po to człowiek dostał rozum i wolną wolę aby z nich korzystać.
@Kocio - nie zawsze jest tak, że moment zdrady czy woli do jej popełnienia zaczyna się od "że go zbajerowała" - gdy się w domu ma dobry obiad, to nie jada się "na mieście".
Problem zdrady małżeńskiej/partnerskiej zaczyna się grubo wcześniej i jest bardziej złożony, niż to prezentujesz w swoim stricte feministycznym pojęciu problemu.
quote: "A co kobieta winna?" - mam wypunktować, w czym może być kobieta winna, że mężczyzna traci do niej pociąg seksualny i szuka "wrażeń" gdzie indziej? Co "zabawne", działa to też w drugą stronę.
Problem zdrady małżeńskiej/partnerskiej zaczyna się grubo wcześniej i jest bardziej złożony, niż to prezentujesz w swoim stricte feministycznym pojęciu problemu.
quote: "A co kobieta winna?" - mam wypunktować, w czym może być kobieta winna, że mężczyzna traci do niej pociąg seksualny i szuka "wrażeń" gdzie indziej? Co "zabawne", działa to też w drugą stronę.
@Hal - nie rozumiem Twojego czepiania się Mikronezji. Chyba logiczne jest, że jeżeli tworzy się z kimś związek, dom, ma się dzieci i ta osoba Cię zdradzi to czujesz żal. Poza tym nie znasz jej historii, tylko wyrwany urywek z forum i już ją oceniłeś i zaszufladkowałeś.
Nie wszystkie kobiety po 30 narzekają. A czasami mają moment, że ponarzekają, ale potrafią się otrząsnąć, iść do przodu. A przeszłości nie da się wymazać, jest i już. Po prostu przychodzi moment, że przestaje się ją rozpamiętywać. Na wszystko jednak potrzeba czasu.
Nie wszystkie kobiety po 30 narzekają. A czasami mają moment, że ponarzekają, ale potrafią się otrząsnąć, iść do przodu. A przeszłości nie da się wymazać, jest i już. Po prostu przychodzi moment, że przestaje się ją rozpamiętywać. Na wszystko jednak potrzeba czasu.
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
Ufffff dobrze, że zostało mi jeszcze trochę czasu do 30:P
Mnie zawsze zastanawia dlaczego ludzie chcą się mścić na kochance/kochanku a nie na osobie, która zdradziła. Biedny misiu nie potrafił wsadzić nóg w garnek???
I zgadzam się, że często przyczyna rozpadu związku leży po dwóch stronach. Choć znam przypadki, gdzie kobieta lub mężczyzna to takie patologiczne przypadki, że zdradzają zawsze bez wyjątku;/
Mnie zawsze zastanawia dlaczego ludzie chcą się mścić na kochance/kochanku a nie na osobie, która zdradziła. Biedny misiu nie potrafił wsadzić nóg w garnek???
I zgadzam się, że często przyczyna rozpadu związku leży po dwóch stronach. Choć znam przypadki, gdzie kobieta lub mężczyzna to takie patologiczne przypadki, że zdradzają zawsze bez wyjątku;/
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
> Mężczyźni 40+ bezsprzecznie po to idą na siłownię, dbają o siebie, żeby się rybki na brzuchu nie robiły i aby podnieść swoją atrakcyjność!
Wyglądem? To chyba chłopcy po 40-tce?
> Co ciekawe, im lepiej wyglądają, tym młodsze kobiety się za nimi oglądają
Nic w tym ciekawego.
Ciekawe jest to, jeśli młode dziewczęta oglądają się za starym nieatrakcyjnym facetem ;]
Wyglądem? To chyba chłopcy po 40-tce?
> Co ciekawe, im lepiej wyglądają, tym młodsze kobiety się za nimi oglądają
Nic w tym ciekawego.
Ciekawe jest to, jeśli młode dziewczęta oglądają się za starym nieatrakcyjnym facetem ;]
Sadyl, dzięki! Przecież, ja mam nadal 18 lat! Za miesiąc też!;)
Co do mózgu mężczyzny;) Oczywiście musi on być "atrakcyjny". Ale jednak wygląd również ma znaczenie. Zwłaszcza kiedy mówimy o mężczyźnie starszym więcej niż 10 lat od kobiety. Przynajmniej ja zwracam uwagę na walory estetyczne.
:)
Co do mózgu mężczyzny;) Oczywiście musi on być "atrakcyjny". Ale jednak wygląd również ma znaczenie. Zwłaszcza kiedy mówimy o mężczyźnie starszym więcej niż 10 lat od kobiety. Przynajmniej ja zwracam uwagę na walory estetyczne.
:)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Zemsta to żadne rozwiązanie. Satysfakcja szybko minie a po niej pojawi się złość, nienawiść, gorycz i rozpacz.
Co do winy nie nam ją oceniać ale też uważam, że zazwyczaj leży ona po obu stronach. Na pewnym etapie życie strony po prostu przestają się zauważać, dbać o siebie i doszukiwać się zalet. Stają się bierni i myślą, że tak już będzie zawsze bo tak jest dobrze. Oczywiście nie mówię o sytuacjach gdy kobieta dba o dom, dzieci i siebie a on ma to głęboko w de bo wtedy założę się, że od zawsze był d*pkiem tylko ona dopiero teraz to dostrzegła...
Ale też jak @Kocio napisała, a co jest ta laska/kochanka winna ? A może ona nie wiedziała, że on zajęty, żonaty, dzieciaty ? Tacy umieją dobrze się kamuflować
I jeszcze co do rybek :) mózg mózgiem - najważniejszy ale wizyta na siłowni raz na tydzień każdemu facetowi doda pewności siebie a co za tym idzie męskości. Facet powinien o siebie dbać, oczywiście z umiarem bo z takim co częściej niż ja udaje się do kosmetyczki, bym nie wytrzymała :d
Co do winy nie nam ją oceniać ale też uważam, że zazwyczaj leży ona po obu stronach. Na pewnym etapie życie strony po prostu przestają się zauważać, dbać o siebie i doszukiwać się zalet. Stają się bierni i myślą, że tak już będzie zawsze bo tak jest dobrze. Oczywiście nie mówię o sytuacjach gdy kobieta dba o dom, dzieci i siebie a on ma to głęboko w de bo wtedy założę się, że od zawsze był d*pkiem tylko ona dopiero teraz to dostrzegła...
Ale też jak @Kocio napisała, a co jest ta laska/kochanka winna ? A może ona nie wiedziała, że on zajęty, żonaty, dzieciaty ? Tacy umieją dobrze się kamuflować
I jeszcze co do rybek :) mózg mózgiem - najważniejszy ale wizyta na siłowni raz na tydzień każdemu facetowi doda pewności siebie a co za tym idzie męskości. Facet powinien o siebie dbać, oczywiście z umiarem bo z takim co częściej niż ja udaje się do kosmetyczki, bym nie wytrzymała :d
Jest wiele powodow, ktore sprawiaja, ze mezczyzna zaczyna zdradzac partnerke...Jednak uwazam, ze zaden z nich nie jest wystarczajacym usprawiedliwieniem dla tego czynu.
To prawda,ze na cudzym nieszczesciu , wlasnego sie nie zbuduje.
Autorka watku ma szanse na to by sie "odchamić" i zaczac myslec o sobie i wlasnym szczesciu..a przeciez kazda kobieta wie, co sprawia jej ucieche.
Moga to byc zakupy w galerii, wizyta w spa, wycieczka, silownia...
Wiem, ze to przyziemne przyjemnosci, ale warto-- nawet gdy ulge przynosza tylko na pare chwil.
Zdrada boli zawsze...pozostawia slad w psychice zdradzonej/go i ciezko o tym zapomniec.
Najbardziej w takim przypadku zal mi dzieci.
Bo na nich czesto odbija sie najbardziej. Kazde dziecko przeciez marzy o tym by rodzice sie kochali, byli razem do grobowrj deski.
Przez bezmyslnosc doroslych czesto jest inaczej...
To prawda,ze na cudzym nieszczesciu , wlasnego sie nie zbuduje.
Autorka watku ma szanse na to by sie "odchamić" i zaczac myslec o sobie i wlasnym szczesciu..a przeciez kazda kobieta wie, co sprawia jej ucieche.
Moga to byc zakupy w galerii, wizyta w spa, wycieczka, silownia...
Wiem, ze to przyziemne przyjemnosci, ale warto-- nawet gdy ulge przynosza tylko na pare chwil.
Zdrada boli zawsze...pozostawia slad w psychice zdradzonej/go i ciezko o tym zapomniec.
Najbardziej w takim przypadku zal mi dzieci.
Bo na nich czesto odbija sie najbardziej. Kazde dziecko przeciez marzy o tym by rodzice sie kochali, byli razem do grobowrj deski.
Przez bezmyslnosc doroslych czesto jest inaczej...
Drogi Halewiczu:
Bez wzgledu na to, co obecnie czuje Mikronezja, czy to nienawisc, zlosc, obojetnosc itd...zrozumie ja tylko ten, kto przezyl podobna sytuacje..
Nikt nie urodzil sie idealny i kazdy z nas ma tzw bledy fabryczne.
Moze zamiast wykazywac sie wiedza o sychologicznych aspektach zycia malzenskiego, warto wykazac sie odrobina wyczucia w wyrazaniu swojej opini.
To slicznie, ze jestes taki madry--wszyscy to wiedza...
Uszanuj troche rozmowce, zeby nie urazic:-)Zwlaszcza,ze jest to kobieta.
Kobieta, ktora ma bagaz przykrych doswiadczen nie do pozazdroszczenia.
Piszac to, wcale nie chodzi mi o tzw. Solidarnosc jajnikow-- w takiej sytuacji moze sie znalesc kazdy, bez wzgledu na plec.
Bez wzgledu na to, co obecnie czuje Mikronezja, czy to nienawisc, zlosc, obojetnosc itd...zrozumie ja tylko ten, kto przezyl podobna sytuacje..
Nikt nie urodzil sie idealny i kazdy z nas ma tzw bledy fabryczne.
Moze zamiast wykazywac sie wiedza o sychologicznych aspektach zycia malzenskiego, warto wykazac sie odrobina wyczucia w wyrazaniu swojej opini.
To slicznie, ze jestes taki madry--wszyscy to wiedza...
Uszanuj troche rozmowce, zeby nie urazic:-)Zwlaszcza,ze jest to kobieta.
Kobieta, ktora ma bagaz przykrych doswiadczen nie do pozazdroszczenia.
Piszac to, wcale nie chodzi mi o tzw. Solidarnosc jajnikow-- w takiej sytuacji moze sie znalesc kazdy, bez wzgledu na plec.
ok ok :) Odpowiem wszystkim po kolei; nie chcę nikogo pominąć. Zacznę zatem od góry, i tak:
@mmm - nie znajduje w moich słowach skierowanych do Mikronezji jakiejkolwiek agresji, a jedynie wyrażenie mojego zdania. Masz pełne prawo nie zgadzać się z moim zdaniem, ja natomiast mam prawo do własnej opinii - zatem nie możesz mi odbierać tego, czego sam się domagasz.
Co do empatii, to mam jej nieprzebrane pokłady, mocno weryfikowane przez ostatnie 44 lata mojego życia ale jakoś się trzymam. Z racji doświadczenia, również zawodowego, miałem okazję mieć styczność z setkami zbliżonych do siebie spraw, a których kanwą były problemy małżeńskiej, zdrady, etc.. Większość z nich, pozornie oczywista, przy głębszym badaniu okazywała się już mniej tak oczywista. Mikronezja prezentuje typowy schemat urażonej kobiecej dumy i jasno to wyraziła w swoim komentarzu - to co mnie razi, to przysłowiowe Schadenfreude.
Nie rozdzielam na forum rozmówców na kobiety/mężczyzn, nie szukam poklasku, nie będę robić za słodziaka, tudzież prężyć klaty aby zyskać sympatię tej, czy innej Pani. Czy mnie uważasz za osobę mniej lub bardziej inteligentną, o takich czy innych cechach charakteru, jest dla mnie sprawą trzeciorzędną.
I konkludując, nie oceniłem człowieka, a to co napisał. Jeśli już chcesz wchodzić ze mną w dyskusje, to czytaj uważnie to co piszę. W pierwszym bodajże zdaniu napisałem, że nie zamierzam oceniać powodów rozstania Mikronezji z mężem, dlaczego ją zdradził, co było tego przyczyną - oceniłem Jej wypowiedź pod innym względem.
I tak na dobrą sprawę, poza wylaniem swoich żali do mnie w obronie "honoru kobiety", nie podałeś żadnego argumentu
Aha i w dyskusjach ze mną nie stosuj takiego triku "myślałem, że jesteś inny" - to na mnie nie działa i nie przyniesie oczekiwanego efektu, to być może działa na kobiety, na mnie nie.
...c'est tout.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
@Stvoriczko - jeśli 90 przypadków na 100 kieruje się podobnym schematem zachowań, to dla mnie staje się to regułą. Stąd może słowo "zawsze", czy "nigdy" nie pokrywa się 100/100, zatem abyś nie czuła się dotknięta zastosowanym absolutem, jako suplement dodam do mojej wcześniej tezy "prawie zawsze" i "prawie nigdy". Ponadto, podałaś link do forum, którego zawartość tym bardziej nie można uznać za obiektywną - więc skąd u Ciebie łajanie mnie za rzekomy brak obiektywizmu? Niemniej jednak rozumiem Twoje stanowisko, w końcu jesteś kobietą.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
@Kocio - nie wiem co odpowiedzieć... ^_^ Może masz i rację:) Zawsze myślałem, że to my, faceci, po 40-tce, zaopatrujemy się w szybsze i lepsze auta i bierzemy się za zarabianie kasy:) No..ale w końcu mamy równouprawnienie.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
@Majka - nie wiem ile razy mam to powtarzać, że nie czepiam się Mikronezji, jako osoby, jeśli już używamy pejoratywu "czepiać", to czepiam się tego, co napisała i jaki miało to wydźwięk. Ty również nie znasz powodów jej rozstania z mężem.
Ponadto, napisałaś 'jeżeli tworzy się z kimś związek, dom, ma się dzieci i ta osoba Cię zdradzi to czujesz żal" - bez wątpienia czuje się żal....ale do kogo? Do siebie, czy do partnera? Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=
@Sadyl - rozumiem, że Twoja wizja mężczyzny po 40-tce, to opona wylewająca się zza paska?
Quote: "Ciekawe jest to, jeśli młode dziewczęta oglądają się za starym nieatrakcyjnym facetem" - nieeeee, przystojny z Ciebie facet, przesadzasz:)
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=
i finalnie @Graszka - decydując się na publiczne obnażenie się, pisząc o osobistych historiach, należy liczyć się z komentarzem. Nie jestem kobietą, abym potakiwał i kiwał głową ze zrozumieniem; nie mam syndromu konia. Uznałem, że zaprezentowana przez Mikronezję Schadenfreude jest, pisząc kolokwialnie, paskudna.
Absolutnie nie nawiązując do osoby Mikronezji, kanwą zdrady u mężczyzn jest z reguły utrata pociągu fizycznego do partnerki, który z kolei wynika z szeregu zjawisk, które następują po urodzeniu się dziecka/tym bardziej dzieci. Kobieta spełniona małżeńsko koncentruje się często na swoich dzieciach, nie dbając już o siebie, nie interesując się partnerem tak, jak to robiła zanim urodziła dzieci...itd...itd...itd...Konsekwencją tego wszystkiego jest brak pociągu seksualnego do partnerki, co nie wyklucza że dalej ją kocha. A że gros mężczyzn nie potrzebuje do seksu miłości, a miejsca, zatem poszukują ujścia dla swoich potrzeb. No i mamy pasztet...
Co do solidarności jajników, to absolutnie takową prezentujesz, ale to naturalne, że kobiety, nawet obce sobie, wspierają się wzajemnie.
Mężczyźni razem nie chodzą do toalety - Wy tak ^_^
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
Konkludując; nic tak nie doprowadza do furii kobiety rozwiedzionej, jak fakt, że jej partner/mąż, po rozstaniu znajduje nową partnerkę i jeszcze miałby być szczęśliwy! O zgrozo!!! Jeśli jeszcze jest młodsza i atrakcyjniejsza, to już w ogóle jest dramat. Gdy z kolei partner/mąż po rozwodzie wpada w depresje, zaczyna pić i stacza się w dół, pomny swojego błędu, to dziwnym trafem była żona jest gotowa jeszcze ugotować mu przysłowiowy obiad, a bywa że pójść z nim do łóżka.
Powyższe jest pewnym schematem, który zaobserwowałem na przestrzeni wielu lat, tak w mojej dawnej pracy, ale również wśród znajomych.
Nie wnikając, co podkreślam, w powody rozpadu małżeństwa Mikronezji, to Jej wypowiedź, ma odpowiedni ciężar gatunkowy. Mikronezja wyraźnie czuje się usatysfakcjonowana, że były mąż w Jej ocenie nie jest szczęśliwy, że musi płacić alimenty (nie uważam tego za jakiś ciężar, skąd taka teza?), że poświęca czas swoim dzieciom z pierwszego małżeństwa, a nie nowej rodzinie (sic!!)...chyba wyraźnie widać jak ten schemat działa na przykładzie wypowiedzi Mikronezji.
@Mikronezja - załóżmy, że Twój były mąż byłby teraz bezdomny, bez pracy, ciułający się po świecie, choć winny zdrady -...napisałabyś to samo, co napisałaś?
@mmm - nie znajduje w moich słowach skierowanych do Mikronezji jakiejkolwiek agresji, a jedynie wyrażenie mojego zdania. Masz pełne prawo nie zgadzać się z moim zdaniem, ja natomiast mam prawo do własnej opinii - zatem nie możesz mi odbierać tego, czego sam się domagasz.
Co do empatii, to mam jej nieprzebrane pokłady, mocno weryfikowane przez ostatnie 44 lata mojego życia ale jakoś się trzymam. Z racji doświadczenia, również zawodowego, miałem okazję mieć styczność z setkami zbliżonych do siebie spraw, a których kanwą były problemy małżeńskiej, zdrady, etc.. Większość z nich, pozornie oczywista, przy głębszym badaniu okazywała się już mniej tak oczywista. Mikronezja prezentuje typowy schemat urażonej kobiecej dumy i jasno to wyraziła w swoim komentarzu - to co mnie razi, to przysłowiowe Schadenfreude.
Nie rozdzielam na forum rozmówców na kobiety/mężczyzn, nie szukam poklasku, nie będę robić za słodziaka, tudzież prężyć klaty aby zyskać sympatię tej, czy innej Pani. Czy mnie uważasz za osobę mniej lub bardziej inteligentną, o takich czy innych cechach charakteru, jest dla mnie sprawą trzeciorzędną.
I konkludując, nie oceniłem człowieka, a to co napisał. Jeśli już chcesz wchodzić ze mną w dyskusje, to czytaj uważnie to co piszę. W pierwszym bodajże zdaniu napisałem, że nie zamierzam oceniać powodów rozstania Mikronezji z mężem, dlaczego ją zdradził, co było tego przyczyną - oceniłem Jej wypowiedź pod innym względem.
I tak na dobrą sprawę, poza wylaniem swoich żali do mnie w obronie "honoru kobiety", nie podałeś żadnego argumentu
Aha i w dyskusjach ze mną nie stosuj takiego triku "myślałem, że jesteś inny" - to na mnie nie działa i nie przyniesie oczekiwanego efektu, to być może działa na kobiety, na mnie nie.
...c'est tout.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
@Stvoriczko - jeśli 90 przypadków na 100 kieruje się podobnym schematem zachowań, to dla mnie staje się to regułą. Stąd może słowo "zawsze", czy "nigdy" nie pokrywa się 100/100, zatem abyś nie czuła się dotknięta zastosowanym absolutem, jako suplement dodam do mojej wcześniej tezy "prawie zawsze" i "prawie nigdy". Ponadto, podałaś link do forum, którego zawartość tym bardziej nie można uznać za obiektywną - więc skąd u Ciebie łajanie mnie za rzekomy brak obiektywizmu? Niemniej jednak rozumiem Twoje stanowisko, w końcu jesteś kobietą.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
@Kocio - nie wiem co odpowiedzieć... ^_^ Może masz i rację:) Zawsze myślałem, że to my, faceci, po 40-tce, zaopatrujemy się w szybsze i lepsze auta i bierzemy się za zarabianie kasy:) No..ale w końcu mamy równouprawnienie.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
@Majka - nie wiem ile razy mam to powtarzać, że nie czepiam się Mikronezji, jako osoby, jeśli już używamy pejoratywu "czepiać", to czepiam się tego, co napisała i jaki miało to wydźwięk. Ty również nie znasz powodów jej rozstania z mężem.
Ponadto, napisałaś 'jeżeli tworzy się z kimś związek, dom, ma się dzieci i ta osoba Cię zdradzi to czujesz żal" - bez wątpienia czuje się żal....ale do kogo? Do siebie, czy do partnera? Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=
@Sadyl - rozumiem, że Twoja wizja mężczyzny po 40-tce, to opona wylewająca się zza paska?
Quote: "Ciekawe jest to, jeśli młode dziewczęta oglądają się za starym nieatrakcyjnym facetem" - nieeeee, przystojny z Ciebie facet, przesadzasz:)
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=
i finalnie @Graszka - decydując się na publiczne obnażenie się, pisząc o osobistych historiach, należy liczyć się z komentarzem. Nie jestem kobietą, abym potakiwał i kiwał głową ze zrozumieniem; nie mam syndromu konia. Uznałem, że zaprezentowana przez Mikronezję Schadenfreude jest, pisząc kolokwialnie, paskudna.
Absolutnie nie nawiązując do osoby Mikronezji, kanwą zdrady u mężczyzn jest z reguły utrata pociągu fizycznego do partnerki, który z kolei wynika z szeregu zjawisk, które następują po urodzeniu się dziecka/tym bardziej dzieci. Kobieta spełniona małżeńsko koncentruje się często na swoich dzieciach, nie dbając już o siebie, nie interesując się partnerem tak, jak to robiła zanim urodziła dzieci...itd...itd...itd...Konsekwencją tego wszystkiego jest brak pociągu seksualnego do partnerki, co nie wyklucza że dalej ją kocha. A że gros mężczyzn nie potrzebuje do seksu miłości, a miejsca, zatem poszukują ujścia dla swoich potrzeb. No i mamy pasztet...
Co do solidarności jajników, to absolutnie takową prezentujesz, ale to naturalne, że kobiety, nawet obce sobie, wspierają się wzajemnie.
Mężczyźni razem nie chodzą do toalety - Wy tak ^_^
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-
Konkludując; nic tak nie doprowadza do furii kobiety rozwiedzionej, jak fakt, że jej partner/mąż, po rozstaniu znajduje nową partnerkę i jeszcze miałby być szczęśliwy! O zgrozo!!! Jeśli jeszcze jest młodsza i atrakcyjniejsza, to już w ogóle jest dramat. Gdy z kolei partner/mąż po rozwodzie wpada w depresje, zaczyna pić i stacza się w dół, pomny swojego błędu, to dziwnym trafem była żona jest gotowa jeszcze ugotować mu przysłowiowy obiad, a bywa że pójść z nim do łóżka.
Powyższe jest pewnym schematem, który zaobserwowałem na przestrzeni wielu lat, tak w mojej dawnej pracy, ale również wśród znajomych.
Nie wnikając, co podkreślam, w powody rozpadu małżeństwa Mikronezji, to Jej wypowiedź, ma odpowiedni ciężar gatunkowy. Mikronezja wyraźnie czuje się usatysfakcjonowana, że były mąż w Jej ocenie nie jest szczęśliwy, że musi płacić alimenty (nie uważam tego za jakiś ciężar, skąd taka teza?), że poświęca czas swoim dzieciom z pierwszego małżeństwa, a nie nowej rodzinie (sic!!)...chyba wyraźnie widać jak ten schemat działa na przykładzie wypowiedzi Mikronezji.
@Mikronezja - załóżmy, że Twój były mąż byłby teraz bezdomny, bez pracy, ciułający się po świecie, choć winny zdrady -...napisałabyś to samo, co napisałaś?
Hal nie wiem czemu tak bardzo przyczepiłeś się do tego co pisze Mikro. Rzadko który człowiek ma tak kryształowo czysty charakter żeby nie czuć nutki satysfakcji gdy nie wiedzie się osobie, która go zawiodła. I nie dotyczy to tylko sfery uczuciowej (choć w tej emocje są chyba najsilniejsze). Ponieważ ja także nie jestem człowiekiem o kryształowym charakterze (choć staram się pracować nad jego niedostatkami) w pełni rozumiem postawę Mikronezji. A to kto bardziej zawinił nie ma dla osoby zdradzonej większego znaczenia. Zdrada to nadal zdrada.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Cross, nic mnie tak nie irytuje jak najpaskudniejsza cecha ludzkiego charakteru - odczuwanie chorej satysfakcji z czyjegoś niepowodzenia.
Byłem świadkiem pewnego zdarzenia. Mojej byłej pierwsze żonie też powinęła się noga w drugim małżeństwie, zaliczyła próbę samobójczą łykając jakieś tam tabletki i gdy jej obecny mąż panikował, kręcił się w kółko, biegał po mieszkaniu, ja to babsko na rękach niosłem do samochodu i wiozłem na pogotowie. Piekło, jakie mi ta kobieta zgotowała przed ćwierć wiekiem, pamiętam do dzisiaj...ale co z tego? Miałem upajać się jej widokiem, jak leży na dywanie i się dławi własnymi wymiocinami? Odczuwać satysfakcję, że oto ta, która mi zrobiła wiele krzywd, leży u moich stóp, poniżona i zarzygana?
Ja też nie jestem kryształowy (a któż jest?), też nad sobą pracuję ale...na litość Boską, pracuję nad sobą!! Nie piszę, jaką to satysfakcję mam, że u byłej żony zdiagnozowano to czy tamto i dwadzieścia parę lat temu miałem rację, twierdząc, że jest niezrównoważona.
Byłem świadkiem pewnego zdarzenia. Mojej byłej pierwsze żonie też powinęła się noga w drugim małżeństwie, zaliczyła próbę samobójczą łykając jakieś tam tabletki i gdy jej obecny mąż panikował, kręcił się w kółko, biegał po mieszkaniu, ja to babsko na rękach niosłem do samochodu i wiozłem na pogotowie. Piekło, jakie mi ta kobieta zgotowała przed ćwierć wiekiem, pamiętam do dzisiaj...ale co z tego? Miałem upajać się jej widokiem, jak leży na dywanie i się dławi własnymi wymiocinami? Odczuwać satysfakcję, że oto ta, która mi zrobiła wiele krzywd, leży u moich stóp, poniżona i zarzygana?
Ja też nie jestem kryształowy (a któż jest?), też nad sobą pracuję ale...na litość Boską, pracuję nad sobą!! Nie piszę, jaką to satysfakcję mam, że u byłej żony zdiagnozowano to czy tamto i dwadzieścia parę lat temu miałem rację, twierdząc, że jest niezrównoważona.
@Hal - na początku chciałabym przeprosić, ze skalałam mowę polską pejoratywem "czepiać". Ale prosta kobieta ze mnie, nie błyszczę tak elokwencją, jak Ty.
"Ty również nie znasz powodów jej rozstania z mężem." - wiem znacznie więcej na ten temat niż Ty. Ale nie o to tu chodzi, chodzi o fakt, iż założyłeś, że zawsze kobieta jest winna, gdy facet ją zdradzi (i odwrotnie również). Nie zawsze tak jest.
"Ty również nie znasz powodów jej rozstania z mężem." - wiem znacznie więcej na ten temat niż Ty. Ale nie o to tu chodzi, chodzi o fakt, iż założyłeś, że zawsze kobieta jest winna, gdy facet ją zdradzi (i odwrotnie również). Nie zawsze tak jest.
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
@Majka - nie, nigdzie nie założyłem ani nie powiedziałem/napisałem wprost lub w dorozumieniu, że kobieta jest winna zdrady mężczyzny (lub odwrotnie) - napisałem, że wina (Stovirczko pamiętam) prawie zawsze leży pod obydwu stronach.
Oczywiście, że możesz wiedzieć więcej, o tyle więcej, o ile Tobie ktoś opowiedział swoją wersję historii. Jakie były faktyczne przyczyny, a potem powody, nie wiem i zakładam, że Ty też nie wiesz. Aby się dowiedzieć, trzeba by znać wersję z dwóch stron. Nie sądzisz?
p.s. pierwszy akapit pozostawię bez komentarza; nie próbuj być złośliwa, bo ja nie jestem złośliwy wobec Ciebie
Oczywiście, że możesz wiedzieć więcej, o tyle więcej, o ile Tobie ktoś opowiedział swoją wersję historii. Jakie były faktyczne przyczyny, a potem powody, nie wiem i zakładam, że Ty też nie wiesz. Aby się dowiedzieć, trzeba by znać wersję z dwóch stron. Nie sądzisz?
p.s. pierwszy akapit pozostawię bez komentarza; nie próbuj być złośliwa, bo ja nie jestem złośliwy wobec Ciebie
@Hal - "Jakie były faktyczne przyczyny, a potem powody, nie wiem i zakładam, że Ty też nie wiesz. Aby się dowiedzieć, trzeba by znać wersję z dwóch stron. Nie sądzisz?"
na 100% byłam pewna, że to napiszesz. Oczywiście masz rację, dlatego ja nie napisałam, że znam cała prawdę. Napisałam, że wiem więcej niż Ty, a to różnica.
Ja jednak nie zakładam, że to wina kobiety, że mąż ją zdradza. A Ty owszem (zresztą w drugą stronę również).
a co do mojej złośliwości - nie wiem, gdzie ją widzisz? :-)
na 100% byłam pewna, że to napiszesz. Oczywiście masz rację, dlatego ja nie napisałam, że znam cała prawdę. Napisałam, że wiem więcej niż Ty, a to różnica.
Ja jednak nie zakładam, że to wina kobiety, że mąż ją zdradza. A Ty owszem (zresztą w drugą stronę również).
a co do mojej złośliwości - nie wiem, gdzie ją widzisz? :-)
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
Po nikim nie jeżdżę, nie sprawia mi to satysfakcji. Jeśli odbierasz to, co napisałem a propos Twojej satysfakcji z "problemów" byłego męża, jako jeżdżenie po Tobie, to jesteś w błędzie. Zwróciłem Ci uwagę, że Schadenfreude nie jest czymś pozytywnym; pomijając już oczywisty fakt, że przeszłości nie zmienisz.
A czy trafiłem, czy nie...cóż, przecież mi nie przyznasz racji i to jeszcze publicznie. Wiem co napisałaś, nie wymaga to dalszej interpretacji. To nie jest RZEKOMA satysfakcja - to jest satysfakcja.
A czy trafiłem, czy nie...cóż, przecież mi nie przyznasz racji i to jeszcze publicznie. Wiem co napisałaś, nie wymaga to dalszej interpretacji. To nie jest RZEKOMA satysfakcja - to jest satysfakcja.
To Twoja opinia i tylko Twoja. Nadużywasz wciąż tych samych słów i określeń: Schadefreude, oczywista, oczywiste, satysfakcja itd. To już nudne... Jeśli chodzi o "jeżdżenie" nie miałam na myśli tylko siebie, ale wszystkich osób, których profil psychologiczny tworzysz na podstawie kilku zdań zaledwie. Tak się da? Myślałam, ze potrzeba co najmniej paru godzin rozmowy, testów, rozwiązywania zadań i przede wszystkim spotkania tête-à-tête... A tu kilka zdań i całe forum wie, JAKA NAPRAWDĘ JEST MIKRONEZJA. I tu ja się powtórzę: gratuluję. Gratuluję, że wiesz o mnie więcej niż ja sama ;))
I jeszcze jedno - kreujesz się na dobrego chrześcijanina, oddanego Bogu katolika... Jak się to ma do faktu, że miałeś co najmniej dwie żony i (oczywiście, w mojej tylko ocenie) jeździsz po ludziach dla własnej satysfakcji? :))
I jeszcze jedno - kreujesz się na dobrego chrześcijanina, oddanego Bogu katolika... Jak się to ma do faktu, że miałeś co najmniej dwie żony i (oczywiście, w mojej tylko ocenie) jeździsz po ludziach dla własnej satysfakcji? :))
@Mikronezja - uratowałem moją byłą żonę, jaka by ona nie była; gdzie tu hipokryzja? Odnoszę wrażenie, że nie czytasz ze zrozumieniem tego, co piszę albo złość, że ktoś Ci w oczy powiedział parę gorzkich słów, zaćmiewa zdrowy rozsądek.
Nie zarzucam Ci, że napisałaś cokolwiek na temat swojej prywaty - to nawet dobrze, że napisałaś to co napisałaś, daje mi to jakiś obraz Twojej osobowości.
Rozumiem Twoja złość, a nawet wściekłość na mnie - cóż, bywa. Jeśli wchodzisz ze mną w jakikolwiek interakcje, to już Tobie napisałem wyraźnie, że słodziakiem nie jestem i walę prosto z mostu.
Nie zarzucam Ci, że napisałaś cokolwiek na temat swojej prywaty - to nawet dobrze, że napisałaś to co napisałaś, daje mi to jakiś obraz Twojej osobowości.
Rozumiem Twoja złość, a nawet wściekłość na mnie - cóż, bywa. Jeśli wchodzisz ze mną w jakikolwiek interakcje, to już Tobie napisałem wyraźnie, że słodziakiem nie jestem i walę prosto z mostu.
Wyobraź sobie, że cały czas śmieję się z tej całej dyskusji. Gdybym czuła złość i nie umiała z Tobą dyskutować, to pewnie wyłączyłabym komputer...
Gdzie hipokryzja? W Twoich własnych słowach. W tym, w jaki sposób opisałeś sytuację z Twoją byłą, zaraz zacytuję. I to jest właśnie Schadefreude...
"Piekło, jakie mi ta kobieta zgotowała przed ćwierć wiekiem, pamiętam do dzisiaj...ale co z tego? Miałem upajać się jej widokiem, jak leży na dywanie i się dławi własnymi wymiocinami? Odczuwać satysfakcję, że oto ta, która mi zrobiła wiele krzywd, leży u moich stóp, poniżona i zarzygana? "
Aż kapie jadem i satysfakcją...
Gdzie hipokryzja? W Twoich własnych słowach. W tym, w jaki sposób opisałeś sytuację z Twoją byłą, zaraz zacytuję. I to jest właśnie Schadefreude...
"Piekło, jakie mi ta kobieta zgotowała przed ćwierć wiekiem, pamiętam do dzisiaj...ale co z tego? Miałem upajać się jej widokiem, jak leży na dywanie i się dławi własnymi wymiocinami? Odczuwać satysfakcję, że oto ta, która mi zrobiła wiele krzywd, leży u moich stóp, poniżona i zarzygana? "
Aż kapie jadem i satysfakcją...
Nie, nie śmiejesz się. Właśnie dlatego komputera nie wyłączasz, bo się nie śmiejesz. Motasz się (już Ci to napisałem poniżej) i szarpiesz, aż klawiatura paruje. Ale ok, możemy brnąć dalej, im dalej idziesz tą drogą, im więcje piszesz, tym bardziej jestem przekonany co do Twojej osoby.
Słodkie tematy na forum "o niczym" nie pokazują osobowości człowieka, wyłazi to dopiero przy tematach trudnych, drażliwych i emocjonalnych. Wtedy już nie ma uśmieszków, pozdrowień i słodkiego pierdze.nia, kawa na ławę. Szczerze, wolę takie dyskusje niż bezsensowne "dziubdzianie" i prawienie czczych komplementów.
Tam gdzie Ty widzisz jad i satysfakcję, ja widziałem upadek człowieka, kobiety którą kiedyś darzyłem uczuciem.
Słodkie tematy na forum "o niczym" nie pokazują osobowości człowieka, wyłazi to dopiero przy tematach trudnych, drażliwych i emocjonalnych. Wtedy już nie ma uśmieszków, pozdrowień i słodkiego pierdze.nia, kawa na ławę. Szczerze, wolę takie dyskusje niż bezsensowne "dziubdzianie" i prawienie czczych komplementów.
Tam gdzie Ty widzisz jad i satysfakcję, ja widziałem upadek człowieka, kobiety którą kiedyś darzyłem uczuciem.
@Halewicz
czy dla ciebie jedynym powodem dla ktorego ludzie wchodza w dyskusje, w szczegolnosci z toba, to wspomniane 'solidarnosc jajnikow', 'obrona honoru kobiety'...?
wedlug mnie ciag twoich wypowiedzi byl zdecydowanie zbyt agresywny, stad pojawilo sie pytanie 'z jakiego powodu'.
twoja inteligencje ocenilem na podstawie twoich forumowych 'wypowiedzi', ktore dla mnie ewidentnie wygladaja, jakby jednak ci tej wspomnianej empatii ciut brakowalo.
nie twierdze ze nie jestes ekspertem w dziedzinie relacji damsko/meskich, ze nie masz w tym doswiadczenia, a jedynie to ze ile ludzi, tyle moze byc roznych sytuacji, niekoniecznie 'ksiazkowych'. stad zanim nie poznasz konkretnej sytuacji, to raczej nie powinienes szufladkowac.
ale masz racje, twoja polszczyzna jest na tyle rozwinieta, ze potrafisz wypowiedziec sie bardzo 'madrze', szkoda tylko ze nie zawsze dotyczy to pierwotnego tematu.
a wracajac do wspomnianego przez ciebie Schadenfreude, to 'przyganial kociol garnkowi...'
czy dla ciebie jedynym powodem dla ktorego ludzie wchodza w dyskusje, w szczegolnosci z toba, to wspomniane 'solidarnosc jajnikow', 'obrona honoru kobiety'...?
wedlug mnie ciag twoich wypowiedzi byl zdecydowanie zbyt agresywny, stad pojawilo sie pytanie 'z jakiego powodu'.
twoja inteligencje ocenilem na podstawie twoich forumowych 'wypowiedzi', ktore dla mnie ewidentnie wygladaja, jakby jednak ci tej wspomnianej empatii ciut brakowalo.
nie twierdze ze nie jestes ekspertem w dziedzinie relacji damsko/meskich, ze nie masz w tym doswiadczenia, a jedynie to ze ile ludzi, tyle moze byc roznych sytuacji, niekoniecznie 'ksiazkowych'. stad zanim nie poznasz konkretnej sytuacji, to raczej nie powinienes szufladkowac.
ale masz racje, twoja polszczyzna jest na tyle rozwinieta, ze potrafisz wypowiedziec sie bardzo 'madrze', szkoda tylko ze nie zawsze dotyczy to pierwotnego tematu.
a wracajac do wspomnianego przez ciebie Schadenfreude, to 'przyganial kociol garnkowi...'
"Miałem upajać się jej widokiem, jak leży na dywanie i się dławi własnymi wymiocinami? Odczuwać satysfakcję, że oto ta, która mi zrobiła wiele krzywd, leży u moich stóp, poniżona i zarzygana?"
Duża jest różnica pomiędzy nutką satysfakcji na myśl o tym że osobie, która nas mocno zawiodła nie wiedzie się najlepiej a upajaniem się jej agonią. W opisanej przez Ciebie sytuacji pomógłbym bez chwili wahania najgorszemu wrogowi. Natomiast nie chce mi się wierzyć że nie odczuwasz najlżejszej bodaj nutki satysfakcji dlatego że osobie, którą uważasz za wroga, bądź konkurentowi w interesach powinęła się noga. Nie chodzi mi o jawne natrząsanie się z cudzego nieszczęścia ale o ten cichy wewnętrzny głosik, który mówi "dobrze mu tak" lub "a nie mówiłem".
Nic się nie martw. To typowo ludzka cecha. W duchu możesz się przed sobą przyznać do takiej słabostki. Jak powiedział Terencjusz "Człowiekiem jestem, nic co ludzkie nie jest mi obce".
Duża jest różnica pomiędzy nutką satysfakcji na myśl o tym że osobie, która nas mocno zawiodła nie wiedzie się najlepiej a upajaniem się jej agonią. W opisanej przez Ciebie sytuacji pomógłbym bez chwili wahania najgorszemu wrogowi. Natomiast nie chce mi się wierzyć że nie odczuwasz najlżejszej bodaj nutki satysfakcji dlatego że osobie, którą uważasz za wroga, bądź konkurentowi w interesach powinęła się noga. Nie chodzi mi o jawne natrząsanie się z cudzego nieszczęścia ale o ten cichy wewnętrzny głosik, który mówi "dobrze mu tak" lub "a nie mówiłem".
Nic się nie martw. To typowo ludzka cecha. W duchu możesz się przed sobą przyznać do takiej słabostki. Jak powiedział Terencjusz "Człowiekiem jestem, nic co ludzkie nie jest mi obce".
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Tak, z pewnością miałem taką myśl, gdy wróciły wspomnienia ale chyba dojrzałem, mam dystans, więcej empatii i raczej było mi jej szkoda. W końcu kiedyś tam, wieki temu, była naprawdę fajną i miłą dziewczyną, którą szczerze kochałem. A że później babsku odbiło...trudno.
Co do biznesu, to mam swoją filozofię prowadzenia interesów i choć z konkurencją wojuję, to z wieloma konkurentami łączą mnie więzy koleżeńskie, a z niektórymi przyjacielskie.
Co do dwóch podmiotów przyznaję, jak wygrywam z nimi, to odczuwam satysfakcję:) Choć dalekie to od schadenfreude^^
Co do biznesu, to mam swoją filozofię prowadzenia interesów i choć z konkurencją wojuję, to z wieloma konkurentami łączą mnie więzy koleżeńskie, a z niektórymi przyjacielskie.
Co do dwóch podmiotów przyznaję, jak wygrywam z nimi, to odczuwam satysfakcję:) Choć dalekie to od schadenfreude^^
@Hal - "A że później babsku odbiło...trudno."
biorąc pod uwagę Twoja teorię, nie uważasz, że to Twoja wina, że jej odbiło? pewnie zapuściłeś się, zaniedbywałeś ją, byłeś wiecznie zmęczony itd...
poza tym taki opis"upodlonej kobiety leżącej u Twoich stóp" - no sorry, dla mnie nie do pomyślenie. Nigdy bym czegoś takiego nie napisała
biorąc pod uwagę Twoja teorię, nie uważasz, że to Twoja wina, że jej odbiło? pewnie zapuściłeś się, zaniedbywałeś ją, byłeś wiecznie zmęczony itd...
poza tym taki opis"upodlonej kobiety leżącej u Twoich stóp" - no sorry, dla mnie nie do pomyślenie. Nigdy bym czegoś takiego nie napisała
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
"Tak, z pewnością miałem taką myśl, gdy wróciły wspomnienia ale chyba dojrzałem, mam dystans, więcej empatii i raczej było mi jej szkoda."
A jak długo trwało zanim nabrałeś tego dystansu? Chyba nie przyszło Ci to następnego ranka po rozstaniu. A nawet jeżeli tak to u jednej osoby nabranie dystansu przebiega szybciej a u innej wolniej. W związku z tym nie rozumiem dlaczego tak surowo oceniasz postawę Mikro. Przecież nie wiesz jak dawno temu zakończyła związek i jak szybko przebiega u niej nabieranie dystansu.
A jak długo trwało zanim nabrałeś tego dystansu? Chyba nie przyszło Ci to następnego ranka po rozstaniu. A nawet jeżeli tak to u jednej osoby nabranie dystansu przebiega szybciej a u innej wolniej. W związku z tym nie rozumiem dlaczego tak surowo oceniasz postawę Mikro. Przecież nie wiesz jak dawno temu zakończyła związek i jak szybko przebiega u niej nabieranie dystansu.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
@Cross - to zbyt skomplikowane, abym mógł Ci odpowiedzieć jednym zdaniem. Miałem różne myśli i czasem bardziej do tego wracałem, czasem mniej. Natomiast nigdy nie odczuwałem satysfakcji, gdy miała problemy. Raczej przyjmowałem postawę "chcę pomóc".
Surowo oceniam postawę Mikronezji, bo aż kipi nienawiścią do byłego męża i "cieszy się", że przebywa mniej z nową rodziną - chyba ten element mnie najbardziej rozsierdził. Nie wiem, czy Jej były mąż ma dzieci z nową żoną ale podejrzewam, że ma, ergo sprawia Jej satysfakcję, że nie przebywa z nimi. Chyba wiesz, co mam na myśli.
Surowo oceniam postawę Mikronezji, bo aż kipi nienawiścią do byłego męża i "cieszy się", że przebywa mniej z nową rodziną - chyba ten element mnie najbardziej rozsierdził. Nie wiem, czy Jej były mąż ma dzieci z nową żoną ale podejrzewam, że ma, ergo sprawia Jej satysfakcję, że nie przebywa z nimi. Chyba wiesz, co mam na myśli.
możesz się do mnie zwracać, jak Tobie pasuje, mi to jest naprawdę obojętne. Kipisz Mikronezjo, kipisz nienawiścią i te emoty uśmiechów tego nie zmienią...kipisz nienawiścią do byłego męża, teraz już do mnie i do każdego, kto inaczej będzie oceniać Twoje postawy.
:))))) pozdrawiam serdecznie:)))) Mikronezjo słodziutka:))))
....o_O
:))))) pozdrawiam serdecznie:)))) Mikronezjo słodziutka:))))
....o_O
Zwariowałeś chyba? Czy uważasz, że jedna dyskusja da mi pełen obraz Ciebie? W przeciwieństwie do Ciebie mi nawet tych kilkadziesiąt (a może już -set) zdań skierowanych do mnie to trochę za mało, żeby Ciebie ocenić. Mogę tylko gdybać i zastanawiać się, co Cię w życiu spotkało, że tak właśnie oceniasz ludzi. Bo robisz to chyba przez pryzmat swoich złych doświadczeń? Nie tylko z pierwszą byłą? Nie, Panie H, niczym nie kipię, a już na pewno nie nienawiścią. Szanuję (wbrew Twoim przekonaniom) Twoje zdanie i każdego, kto się na mój temat wypowiada. To, czy się z tym zdaniem zgadzam czy nie, jest już odrębną kwestią. I jednak to chyba mi jest to bardziej obojętne. Może idź na spacer, napij się czegoś i przestań analizować?
@TB - nie mogłem się powstrzymać^^
@Mikronezja - kosmitka ma rację, wypij Nikolaszkę, dobrze Ci zrobi. A swoją drogą, to nie sala sądowa, a ja nie jestem Twoim mężem - choć to jak się wypowiadasz, daje pewien obraz tego, co się mogło wtedy dziać. W każdym bądź razie...Nikolaszka to jakieś rozwiązanie.
@mmm - masz niepowtarzalną okazję pocieszyć Mikronezję, wesprzeć ją, poprzeć ją i wypić z nią dobrą kawę w jakimś urokliwym miejscu ^_^
Ach! Jaki ten Halewicz nieczuły, wredny, wstrętny, nieempatyczny i w ogóle drań!!!!
pozdrawiam Was obydwoje niezmiernie serdecznie^)^
@sadyl - noooo czekałem kiedy się pojawisz ^^
p.s. TB już nie będę *_*
@Mikronezja - kosmitka ma rację, wypij Nikolaszkę, dobrze Ci zrobi. A swoją drogą, to nie sala sądowa, a ja nie jestem Twoim mężem - choć to jak się wypowiadasz, daje pewien obraz tego, co się mogło wtedy dziać. W każdym bądź razie...Nikolaszka to jakieś rozwiązanie.
@mmm - masz niepowtarzalną okazję pocieszyć Mikronezję, wesprzeć ją, poprzeć ją i wypić z nią dobrą kawę w jakimś urokliwym miejscu ^_^
Ach! Jaki ten Halewicz nieczuły, wredny, wstrętny, nieempatyczny i w ogóle drań!!!!
pozdrawiam Was obydwoje niezmiernie serdecznie^)^
@sadyl - noooo czekałem kiedy się pojawisz ^^
p.s. TB już nie będę *_*
@mmm - sam sobie oceny wystawiam? o_O No tak...tonący brzytwy się chwyta. Jeszcze możesz zasugerować, że jestem adminem albo że tajna grupa Prohalewiczowska siedzi na forum i popiera mnie ^)^
@Mikronezja - a co jeśli byłem? o_O Nie możesz wykluczyć, że wiem więcej niż możesz podejrzewać i za chwilę wybuchnie bomba prawdy^^
@Mikronezja - a co jeśli byłem? o_O Nie możesz wykluczyć, że wiem więcej niż możesz podejrzewać i za chwilę wybuchnie bomba prawdy^^
@mmm nie mam argumentów w jakiej sprawie? Chyba wyraźnie i klarownie i wielokrotnie przedstawiłem swoje stanowisko i póki co, poza dość zabawnym rozwlekaniem wątku przez Ciebie, nie pojawiły się żadne nowe aspekty w dyskusji, które by implikowały konieczność przedstawienia nowych argumentów.
@Mikronezja - nie jestem kobietą:))))) Pewnie mnie tam nie było, skoro tak mówisz:))))
@Mikronezja - nie jestem kobietą:))))) Pewnie mnie tam nie było, skoro tak mówisz:))))
Temat chyba się wyczerpał, wiele się dowiedziałem, poczekam na kolejne ciekawe wątki z udziałem Mikronezji i mmm w szczególności ^_^
Mikronezjo, popatrz na to z innej perspektywy; taka dyskusja bywa oczyszczająca. Daje czasem do myślenia, i.e. mnie dała do myślenia, bo wcześniej byłaś taką miłą, słodziutką kobietką o jakże wdzięcznym nick'u, a tu się okazało, że słodko nie jest i raczej nie będzie.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Mikronezjo, popatrz na to z innej perspektywy; taka dyskusja bywa oczyszczająca. Daje czasem do myślenia, i.e. mnie dała do myślenia, bo wcześniej byłaś taką miłą, słodziutką kobietką o jakże wdzięcznym nick'u, a tu się okazało, że słodko nie jest i raczej nie będzie.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Nie chcę bronić Halewicza, ani stawać po niczyjej stronie. Nawet nie wiem co to niemieckie słowo oznacza, a nie chce mi się googlać:P
Ale w życiu sporo widziałam. I jednak w większości zdrady były konsekwencją czegoś. Oczywiście to samej zdrady nie usprawiedliwia. Ale niestety tak jest. Może nie o sam pociąg seksualny chodzi. Ale zapracowanie, nuda, rutyna, rutyna w seksie, nie zwracanie uwagi na potrzeby partnera (nie tylko seksualne). Można by dużo wymieniać.
Nie będę ukrywać, że też nie mam najlepszych doświadczeń w tym temacie. I nie będe ukrywać, że po rozstaniu z ojcem mojego dziecka nie życzyłam mu zbyt dobrze. Ile ja planów zemsty ułożyłam. Najlepsza to podobno ta na zimno. On mi bardzo dużo krwi napsuł. Ale w końcu poszłam po rozum do głowy - a trochę to niestety trwało. Że jedyne co mogę zrobić to załatwić wszelkie formalności w tym temacie i zakończyć zaległe sprawy. Jeżeli będę myśleć o tym, czy on jest w tej chwili szczęśliwy to ja będę wiecznie nieszczęśliwa i nie ruszę do przodu. Nie stało się to w jeden dzień. Ale ciężko pracowałam nad sobą. Aż w końcu przestałam o nim myśleć, a moje życie zaczęło się na nowo.
Ja słowa o byłym mężu i jego nieszczęściu też trochę odebrałam podobnie jak Halewicz. Nie prawdą jest, że szczęścia on z teraźniejszą partnerką nie będzie miał. Właśnie może być tak, że to ona będzie tą z którą się zestarzeje, a dodatkowe atrakcje jak dzieci z pierwszego małżeństwa będą urozmaiceniem i nie będą się nudzić na pewno.
W końcu przyjdzie czas, że on te dzieci będzie brał do siebie, przedstawi im swoją kobietę i ewentualne rodzeństwo. I będą szczęśliwi. Że mają taką wspaniałą nietuzinkową rodzinę.
Jedyną opcją by ruszyć do przodu to jest pozostawienie tego wszystkiego w tyle. Inaczej osoba zdradzona, która jest ciągle w jakiś sposób emocjonalnie związana z exem sama niezbuduje szczęścia w swoim ewentualnym związku.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że aby ułożyć sobie życie z nowym mężczyzną to trzeba wyzbyć się wszelkich uczuć do byłego. Nie ważne czy to miłość czy nienawiść - bo te są tak bardzo sobie bliskie. Dopiero jak on Ci się stanie obojętny człowiek może zacząć żyć na nowo.
Ale w życiu sporo widziałam. I jednak w większości zdrady były konsekwencją czegoś. Oczywiście to samej zdrady nie usprawiedliwia. Ale niestety tak jest. Może nie o sam pociąg seksualny chodzi. Ale zapracowanie, nuda, rutyna, rutyna w seksie, nie zwracanie uwagi na potrzeby partnera (nie tylko seksualne). Można by dużo wymieniać.
Nie będę ukrywać, że też nie mam najlepszych doświadczeń w tym temacie. I nie będe ukrywać, że po rozstaniu z ojcem mojego dziecka nie życzyłam mu zbyt dobrze. Ile ja planów zemsty ułożyłam. Najlepsza to podobno ta na zimno. On mi bardzo dużo krwi napsuł. Ale w końcu poszłam po rozum do głowy - a trochę to niestety trwało. Że jedyne co mogę zrobić to załatwić wszelkie formalności w tym temacie i zakończyć zaległe sprawy. Jeżeli będę myśleć o tym, czy on jest w tej chwili szczęśliwy to ja będę wiecznie nieszczęśliwa i nie ruszę do przodu. Nie stało się to w jeden dzień. Ale ciężko pracowałam nad sobą. Aż w końcu przestałam o nim myśleć, a moje życie zaczęło się na nowo.
Ja słowa o byłym mężu i jego nieszczęściu też trochę odebrałam podobnie jak Halewicz. Nie prawdą jest, że szczęścia on z teraźniejszą partnerką nie będzie miał. Właśnie może być tak, że to ona będzie tą z którą się zestarzeje, a dodatkowe atrakcje jak dzieci z pierwszego małżeństwa będą urozmaiceniem i nie będą się nudzić na pewno.
W końcu przyjdzie czas, że on te dzieci będzie brał do siebie, przedstawi im swoją kobietę i ewentualne rodzeństwo. I będą szczęśliwi. Że mają taką wspaniałą nietuzinkową rodzinę.
Jedyną opcją by ruszyć do przodu to jest pozostawienie tego wszystkiego w tyle. Inaczej osoba zdradzona, która jest ciągle w jakiś sposób emocjonalnie związana z exem sama niezbuduje szczęścia w swoim ewentualnym związku.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że aby ułożyć sobie życie z nowym mężczyzną to trzeba wyzbyć się wszelkich uczuć do byłego. Nie ważne czy to miłość czy nienawiść - bo te są tak bardzo sobie bliskie. Dopiero jak on Ci się stanie obojętny człowiek może zacząć żyć na nowo.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
"W końcu przyjdzie czas, że on te dzieci będzie brał do siebie, przedstawi im swoją kobietę i ewentualne rodzeństwo."
TB, taki czas już przyszedł. I czy nie świadczy to o tym, że jednak Pan H się myli? Nie ma we mnie nienawiści, jest tylko żal, ale to chyba naturalne? Jak napisałam wcześniej, nie żyję przeszłością, napisałam tych parę zdań, bo odnosiły się one do treści założonego wątku. Może nie potrafię jeszcze sięgnąć daleko w przyszłość, ale już liczy się dla mnie to, co tu i teraz :)
TB, taki czas już przyszedł. I czy nie świadczy to o tym, że jednak Pan H się myli? Nie ma we mnie nienawiści, jest tylko żal, ale to chyba naturalne? Jak napisałam wcześniej, nie żyję przeszłością, napisałam tych parę zdań, bo odnosiły się one do treści założonego wątku. Może nie potrafię jeszcze sięgnąć daleko w przyszłość, ale już liczy się dla mnie to, co tu i teraz :)
Nie wiem. Nie znamy się:) Choć jesteś bardzo fajną osobą:))) Więc szkoda:)
Czy się myli czy nie, wiesz tylko Ty. Często uśmiech na twarzy nie idzie w parze z tym co człowiek myśli.
Moi znajomi mnie nie podejrzewali o to, że ja ciągle żywię jakieś uczucia do exa. Bo nie mówię o swoich problemach, bo je ukrywam.
Wyszło to zupełnie przypadkiem, że niektóre osoby się o tym dowiedziały. Ale z***ki wtedy dostałam straszne:((
Czy się myli czy nie, wiesz tylko Ty. Często uśmiech na twarzy nie idzie w parze z tym co człowiek myśli.
Moi znajomi mnie nie podejrzewali o to, że ja ciągle żywię jakieś uczucia do exa. Bo nie mówię o swoich problemach, bo je ukrywam.
Wyszło to zupełnie przypadkiem, że niektóre osoby się o tym dowiedziały. Ale z***ki wtedy dostałam straszne:((
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
@Mikronezja - szczerze? Teraz próbujesz zmiękczać to, co pierwotnie napisałaś. Nie będę się bawić w zestawianie Twoich komentarzy i analizę semantyczną tego, co napisałaś i udowodniać Ci, że jesteś fałszywa, bo nie o to na forum chodzi. Jest dyskusja, każdy ma swoje zdanie, własne spostrzeżenia.
Nawet jeśli mam rację, to nigdy publicznie byś jej mi nie przyznała. Dziewczynki lubią księżniczkami. Może zabrzmi to mocno ale...motasz się w tej chwili i szukasz poparcia, gdzie się tylko da.
Nawet jeśli mam rację, to nigdy publicznie byś jej mi nie przyznała. Dziewczynki lubią księżniczkami. Może zabrzmi to mocno ale...motasz się w tej chwili i szukasz poparcia, gdzie się tylko da.
Halewicz, wiesz dobrze, ze nie chodzilo mi o " syndrom konia"...
Wcale nie chodzilo mi o przytakiwanie czy slodzenie. Uwazam tylko, ze powinienes wyrazac swoje zdanie, uzywajac nieco bardziej taktownego slownictwa.
Gdyby ktos inny ocenil tak twoje wypowiedzi, rownie dokladnie jak robisz to ty, to mozna doszukac sie wielu blednych interpretacji a takze poczucia zalu czy agresji.
Ja Mikronezji nie dziwie sie, ze odczuwa mala satysfakcje z tego, ze jej byly
maz, nie jest(delikatnie mowiac) do konca spelniony jako partner i ojciec.
Pewnie gros kobiet, ktore maja podobne doswiadczenia, odczuwaja to samo co obecnie Mikronezja...ja napewno czulabym sie tak samo.
Halewicz, wiekszosci twoich wypowiedzi czytam z zaciekawieniem, z niektorymi nawet sie zgadzam.
Natomiast martwi mnie
woj brak wyczucia w dyskusji...Jeszcze raz powtarzam...nie chodzi mi o przytak iwanie, jednak o delikatniejszy sposb wyrazania wlasnego zdania.
Innego slownictwa uzywa sie w stosunku do dziecka,kumpla, do kolezanki, nnego do kobiety, czy statrszej osoby
Wcale nie chodzilo mi o przytakiwanie czy slodzenie. Uwazam tylko, ze powinienes wyrazac swoje zdanie, uzywajac nieco bardziej taktownego slownictwa.
Gdyby ktos inny ocenil tak twoje wypowiedzi, rownie dokladnie jak robisz to ty, to mozna doszukac sie wielu blednych interpretacji a takze poczucia zalu czy agresji.
Ja Mikronezji nie dziwie sie, ze odczuwa mala satysfakcje z tego, ze jej byly
maz, nie jest(delikatnie mowiac) do konca spelniony jako partner i ojciec.
Pewnie gros kobiet, ktore maja podobne doswiadczenia, odczuwaja to samo co obecnie Mikronezja...ja napewno czulabym sie tak samo.
Halewicz, wiekszosci twoich wypowiedzi czytam z zaciekawieniem, z niektorymi nawet sie zgadzam.
Natomiast martwi mnie
woj brak wyczucia w dyskusji...Jeszcze raz powtarzam...nie chodzi mi o przytak iwanie, jednak o delikatniejszy sposb wyrazania wlasnego zdania.
Innego slownictwa uzywa sie w stosunku do dziecka,kumpla, do kolezanki, nnego do kobiety, czy statrszej osoby
Uwazam, ze samo powiedzenie (skierowane do Mikronezji) typu: "nie bede udowadniac, ze jestes falszywa..." jest troche nie na miejscu.
Na forum istnieje cos takiego jak wolnosc wyrazania mysli.
Jednak tylko od naszej kultury i wychowania zalezy, czy mamy prawo oceniac kogos (jak ktos wczesniej slusznie zauwazyl) na podstawie kilku zdan, czy kilku wypowiedzi.
Bardzo urazilo cie to, co uwaza o bylym mezu Mikronezja, bo ty sam Halewiczu, jestes tym "bylym" mezem dla swoich zon, czy zony.
Czules sie, jakby to troche ciebie dotyczylo
Na forum istnieje cos takiego jak wolnosc wyrazania mysli.
Jednak tylko od naszej kultury i wychowania zalezy, czy mamy prawo oceniac kogos (jak ktos wczesniej slusznie zauwazyl) na podstawie kilku zdan, czy kilku wypowiedzi.
Bardzo urazilo cie to, co uwaza o bylym mezu Mikronezja, bo ty sam Halewiczu, jestes tym "bylym" mezem dla swoich zon, czy zony.
Czules sie, jakby to troche ciebie dotyczylo
siedem słów tym razem to za mało
http://scorpix.soup.io/post/277347446/Dwaj-mnisi-jeden-stary-a-drugi-bardzo
http://scorpix.soup.io/post/277347446/Dwaj-mnisi-jeden-stary-a-drugi-bardzo
Na tym właśnie polegał problem. Wampiry są zwykle bardzo miłe, do czasu, aż nagle, nie są.
Nie ma sensu się mścić, naprawdę. Lepiej tę złość wyładować w sposób przynoszący korzyści, np. sport lub jakieś zajęcia artystyczne ;)
A tekst, że wina zdrady zawsze leży po obu stronach może paść tylko od mężczyzny... Lub kobiety, która zdradziła i to rozumie.
Tak, wina leży po obu stronach. To smutne.
A tekst, że wina zdrady zawsze leży po obu stronach może paść tylko od mężczyzny... Lub kobiety, która zdradziła i to rozumie.
Tak, wina leży po obu stronach. To smutne.
zemsta tylko na chwile daje satysfakcje a niszczy najczesciej
planujacego zemste
a tym bardziej jesli to wrazliwy człowiek
bo zrobienie czegos wbrew własnej naturze--wywołuje ogromnego kaca
mimowolna zemsta i pozytywna
jesli mozna to tak ujac
bedzie TWOJE PONOWNE SZCZESCIE Z NOWYM PARTNEREM
pozdrawiam cie kobietko i rozumiem
z e w pojeciu matki z dzieckiem zdrada-to nie tylko
bol z powodu "przytule ia sie do innej kobiety
to opuszczenie ,złamanie przyrzeczenia nie tylko wobec ciebie ale i dzici
to rozwalony dom,plany,poczucie wartosci jako kobiety i jako matki wspolnych dzieci
to czasem jak NAGŁE OTOWRZENIE SIE KLAPY DO PRZEPASCI
I nie bierz frazesów typu "wina lezy po obu stronach do siebie"-do siebie
nieprawda jest przeciez ŻE-
ZŁODZIEJ/OKRADZIONY to DRAN/FRAJER
czesc facetów nie dorasta
czesc pozno dorasta
czesc nie dorasta nigdy
czesc jest dla podobnych sobie
a wsrod tej ostatniej jest ktos dla ciebie
planujacego zemste
a tym bardziej jesli to wrazliwy człowiek
bo zrobienie czegos wbrew własnej naturze--wywołuje ogromnego kaca
mimowolna zemsta i pozytywna
jesli mozna to tak ujac
bedzie TWOJE PONOWNE SZCZESCIE Z NOWYM PARTNEREM
pozdrawiam cie kobietko i rozumiem
z e w pojeciu matki z dzieckiem zdrada-to nie tylko
bol z powodu "przytule ia sie do innej kobiety
to opuszczenie ,złamanie przyrzeczenia nie tylko wobec ciebie ale i dzici
to rozwalony dom,plany,poczucie wartosci jako kobiety i jako matki wspolnych dzieci
to czasem jak NAGŁE OTOWRZENIE SIE KLAPY DO PRZEPASCI
I nie bierz frazesów typu "wina lezy po obu stronach do siebie"-do siebie
nieprawda jest przeciez ŻE-
ZŁODZIEJ/OKRADZIONY to DRAN/FRAJER
czesc facetów nie dorasta
czesc pozno dorasta
czesc nie dorasta nigdy
czesc jest dla podobnych sobie
a wsrod tej ostatniej jest ktos dla ciebie
Sadyl --mielismy szanse wykształcic własciwe krzywizny w naszych zzs-ach---i moze nawet w jeczeniu z bolu z rana bylibysmy zgrani
zmarnowalismy swoje 5 minut :(:)D
mogło byc jak nasiłowni
bez wymiany energii z mata i drazkami
z uzyciem wszystkich posturalnych miesni a nie tylko
na klate i brzuch:):)
jezu czy mi to kiedys przejdzie....
zmarnowalismy swoje 5 minut :(:)D
mogło byc jak nasiłowni
bez wymiany energii z mata i drazkami
z uzyciem wszystkich posturalnych miesni a nie tylko
na klate i brzuch:):)
jezu czy mi to kiedys przejdzie....
Zgadzam się z kosmitką. Taki człowiek nie jest wart, aby zmarnować sobie przez niego życie. Lepiej pomyśleć o sobie :-) Wiem, że to trudne, ale wziąć się za siebie. Jak usłyszysz kiedyś słowa "dziad nie wie co stracił", wierz mi lepiej Ci będzie ;-))))
Kiedyś traktowałam ludzi dobrze, teraz z wzajemnością....
Zasada ta tak naprawdę była stosowana w nielicznych przypadkach. Kodeks był rygorystyczny, a kary nawet obecnie uważane są za barbarzyńskie. Były często niewspółmiernie wyższe od ciężaru popełnionego przestępstwa, a miały na celu napiętnowanie winowajcy, aby każdy kto go spotka od razu wiedział, co ów uczynił. Zatem zdrada za zdradę odpada z powodu braku piętna :)
Przewertowałam cały Kodeks i nie znalazłam zapisu odnośnie kary dla męża za zdradę żony. W tamych czasach i społeczeństwie wartość kobiety zależała od jej pozycji względem mężczyzny. Natomiast są zapiski jak kara za zdradę spotykała kobietę. Tylko w jednym przypadku mowa jest o śmierci wraz z kochankiem, ale nawet od tak brutalnej istniała możliwość odstąpienia.
Tak więc pomysł z morderstwem jest przesadzony, wszak jesteśmy cywilizowanymi ludźmi ;)
Przewertowałam cały Kodeks i nie znalazłam zapisu odnośnie kary dla męża za zdradę żony. W tamych czasach i społeczeństwie wartość kobiety zależała od jej pozycji względem mężczyzny. Natomiast są zapiski jak kara za zdradę spotykała kobietę. Tylko w jednym przypadku mowa jest o śmierci wraz z kochankiem, ale nawet od tak brutalnej istniała możliwość odstąpienia.
Tak więc pomysł z morderstwem jest przesadzony, wszak jesteśmy cywilizowanymi ludźmi ;)
"wina nigdy nie leży tylko po jednej stronie"
"A bijąca satysfakcja ... jedynie świadczy o tym, jak wielką, choć ukrytą, nienawiścią do niego pałasz - być może zasadnie, być może nie"
"Daleki jestem od oceny, dlaczego ... ale jak napisałem..."
nuda, przewidywalność, przeintelektualizowana sztampa bez krzty refleksji
"Zamiast się szamotać, lepiej się pochyl nad moimi słowami..."
przerośnięte ego, nie znoszące krytyki, zaciekłe, agresywne
"A bijąca satysfakcja ... jedynie świadczy o tym, jak wielką, choć ukrytą, nienawiścią do niego pałasz - być może zasadnie, być może nie"
"Daleki jestem od oceny, dlaczego ... ale jak napisałem..."
nuda, przewidywalność, przeintelektualizowana sztampa bez krzty refleksji
"Zamiast się szamotać, lepiej się pochyl nad moimi słowami..."
przerośnięte ego, nie znoszące krytyki, zaciekłe, agresywne
Na tym właśnie polegał problem. Wampiry są zwykle bardzo miłe, do czasu, aż nagle, nie są.
Zemsta:P
http://demotywatory.pl/4371066/Zemsta
http://demotywatory.pl/4371066/Zemsta
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)