Widok
Forum Ci nie pomoże. Zacznij od rozmowy z osobą zainteresowaną. Niech oszacuje miesięczne koszty utrzymania dziecka (zależne m.in. od wieku, stanu zdrowia): ubrania, jedzenie, wydatki na szkołę (przedszkole), itd. To będzie punkt wyjścia do rozmowy. Przedstaw dochody i comiesięczne wydatki na swoje utrzymanie. A potem może jakimś cudem dojdziecie do porozumienia... Oby.
Osoba występująca o alimenty dla dziecka ma prawo zażądać ich także od dziadków (tzw. alimenty uzupełniające) w momencie gdy osoba zobowiązana do ich płacenia z jakichś względów nie może dopełnić obowiązku. Warto przy tym pamiętać, że nie działa to od razu 'z automatu' na zasadzie prostego przerzucenia Twojego obowiązku alimentacyjnego na rodziców;)
Osoba występująca o alimenty dla dziecka ma prawo zażądać ich także od dziadków (tzw. alimenty uzupełniające) w momencie gdy osoba zobowiązana do ich płacenia z jakichś względów nie może dopełnić obowiązku. Warto przy tym pamiętać, że nie działa to od razu 'z automatu' na zasadzie prostego przerzucenia Twojego obowiązku alimentacyjnego na rodziców;)
Sąd wypełnia ustawowy obowiązek zabezpieczenia interesów małoletniego - patrz KRiO - i głównie na tym będzie się koncentrował. Twoje problemy komunikacyjne ma w dalekich tyłach. I słusznie - to dwie różne sprawy. Ciesz się, że mały zdrowy - to najlepsza możliwa informacja w tej sytuacji.
... i przemyśl sens/zasadność kolejnych (ewentualnych) pytań na przypadkowym forum. Powoli wyłazi ze mnie krzyżówka predatora z obcym, nie polecam;) Sugeruję raczej rozmowę z mamą dziecka (z udziałem mediatora w razie potrzeby).
... i przemyśl sens/zasadność kolejnych (ewentualnych) pytań na przypadkowym forum. Powoli wyłazi ze mnie krzyżówka predatora z obcym, nie polecam;) Sugeruję raczej rozmowę z mamą dziecka (z udziałem mediatora w razie potrzeby).
>a sad patrzy ze bede mial zeby dojechac do synka okolo 150 kil???
Sąd będzie badał przede wszystkim potrzeby dziecka (koszty utrzymania) i możliwości zarobkowe rodziców (które niekoniecznie pokrywają się z aktualnymi zarobkami). Inne okoliczności też powinien brać pod uwagę, ale musisz się na nie powołać. Np. wylicz jakie masz koszty utrzymania i ile będzie Cię kosztował dojazd do dziecka. Wypisz sobie wszystko, co Twoim zdaniem ma znaczenie. Trzeba będzie to uwzględnić w odpowiedzi na pozew. I udokumentować to, co możesz (np. koszty utrzymania mieszkania i inne rachunki). Przytocz wszystkie ważne fakty na samym początku (w odpowiedzi na pozew), bo potem może być problem z ich uwzględnieniem przez sąd. A jeśli sprawa jeszcze nie jest w sądzie, to spróbuj się dogadać z matką dziecka.
Sąd będzie badał przede wszystkim potrzeby dziecka (koszty utrzymania) i możliwości zarobkowe rodziców (które niekoniecznie pokrywają się z aktualnymi zarobkami). Inne okoliczności też powinien brać pod uwagę, ale musisz się na nie powołać. Np. wylicz jakie masz koszty utrzymania i ile będzie Cię kosztował dojazd do dziecka. Wypisz sobie wszystko, co Twoim zdaniem ma znaczenie. Trzeba będzie to uwzględnić w odpowiedzi na pozew. I udokumentować to, co możesz (np. koszty utrzymania mieszkania i inne rachunki). Przytocz wszystkie ważne fakty na samym początku (w odpowiedzi na pozew), bo potem może być problem z ich uwzględnieniem przez sąd. A jeśli sprawa jeszcze nie jest w sądzie, to spróbuj się dogadać z matką dziecka.
Dziecko ma pultorej rocKu nawet nie
(Czyt: ma niecałe półtora roku)
jest zdrowe
(Czyt: jest zdrowe)
>a sad patrzy na to ze bede mial prawie 150 kil do syna zeby go odwiedzic
To się preprowadź bliżej syna, chłopie.
A tak naprawdę to o co ten płacz ? Nie chcesz płacić na swoje dziecko, durniu ? To co ma to dziecko jeść ?
(Czyt: ma niecałe półtora roku)
jest zdrowe
(Czyt: jest zdrowe)
>a sad patrzy na to ze bede mial prawie 150 kil do syna zeby go odwiedzic
To się preprowadź bliżej syna, chłopie.
A tak naprawdę to o co ten płacz ? Nie chcesz płacić na swoje dziecko, durniu ? To co ma to dziecko jeść ?
Bęcwałek, drogą Hydranta, próbuje zaistnieć poza "polityką". Wzorzec odpowiedzialnego tatusia...
Hydrant w temacie alimenciarskim też był niezły. Znał z autopsji.
Ino dzeci nie chciały go znać...
Ciekawe, czy bęcwałek też zna bliżej tematykę?
Może się pochwali? Ile płaci za dziecko?
@Wiewióra:
Wiem, że jesteś inteligentną kobietą. I tylko kwestią czasu jest, zanim lewizna Ci przejdzie.
Hydrant w temacie alimenciarskim też był niezły. Znał z autopsji.
Ino dzeci nie chciały go znać...
Ciekawe, czy bęcwałek też zna bliżej tematykę?
Może się pochwali? Ile płaci za dziecko?
@Wiewióra:
Wiem, że jesteś inteligentną kobietą. I tylko kwestią czasu jest, zanim lewizna Ci przejdzie.
Fakt. Od dłuższego czasu zastanawiam się po co w ogóle wchodzę na to forum. Pewnie dlatego że przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. Natomiast wątki w których przeważają wypowiedzi trzech naczelnych (kompletnie nieudolnych) agitatorów politycznych tego forum pomijam całkowicie bo szkoda mi czasu na czytanie tych bredni. Na szczęście zostało tu jeszcze kilka piszących sensownie osób.
@ Skydiver:
>Ale z czym ma się oswajać ?
Z tym, że utrzymanie siebie i dziecka będzie go kosztowało dużo więcej niż do tej pory. Z tego co napisał widać, że martwi się, że nie będzie go stać na odwiedzanie syna. Oczywiście sąd nie rozwiąże problemu braku pieniędzy i oboje z matką dziecka będą musieli wziąć się w garść, co w dłuższej perspektywie może wyjść na dobre, ale póki co spędza sen z powiek.
>Ale z czym ma się oswajać ?
Z tym, że utrzymanie siebie i dziecka będzie go kosztowało dużo więcej niż do tej pory. Z tego co napisał widać, że martwi się, że nie będzie go stać na odwiedzanie syna. Oczywiście sąd nie rozwiąże problemu braku pieniędzy i oboje z matką dziecka będą musieli wziąć się w garść, co w dłuższej perspektywie może wyjść na dobre, ale póki co spędza sen z powiek.
Dziecko ma "pultorej rocKu nawet nie", wiec chyba zdążył się oswoić z obowiązkami wynikającymi z faktu bycia ojcem.
Ma dziecko na utrzymaniu, niezależnie od tego czy jest w związku z matka dziecka, czy nie.
Proponuje jeszcze porozczulać się nad tatusiem, który biadoli ze musi utrzymywać swoje dziecko.
Od pracy jeszcze nikt nie umarł, wiec do roboty chłopie.... i tyle na ten temat.
Ma dziecko na utrzymaniu, niezależnie od tego czy jest w związku z matka dziecka, czy nie.
Proponuje jeszcze porozczulać się nad tatusiem, który biadoli ze musi utrzymywać swoje dziecko.
Od pracy jeszcze nikt nie umarł, wiec do roboty chłopie.... i tyle na ten temat.
1800 zł na "renke"? d*pa, a nie facet jesteś... Z wypowiedzi wnioskuję, że nie jesteś pracownikiem umysłowym, ale z dwoma sprawnymi rękami i odrobiną chęci spokojnie mógłbyś zarabiać więcej. Skoro byłeś w stanie spłodzić dziecko to teraz jesteś za nie odpowiedzialny, więc najwyższa pora zachowywać się jak dorosły.
~lola... kobieta zaradna, ogarnieta, kobieta biznesu, stawiam ze, masz więcej wziętych kredytow niż wlosow na glowie. Facet zapytal o rade a nie o krytykę . Zarabia tyle ile zarabia to, jego sprawa,nie jest bumelantem chce placic na bachora to, warto chłopu pomoc...
Dla Loli złodziej, oszust czy kombinator jest autorytetem byle miał kupe siana .Balbym się z toba lola zadawać.....
Dla Loli złodziej, oszust czy kombinator jest autorytetem byle miał kupe siana .Balbym się z toba lola zadawać.....
Czyżbym uderzyła z Twój czuły punkt? Nie wiem z czego to wywnioskowałeś to wszystko, ale nie mogłeś pomylić się bardziej :) Nie mam ani jednego kredytu, jako kobieta z średnim wykształceniem zarabiam kilkaset złotych więcej niż autor wątku, który jako mężczyzna ma więcej możliwości zarobku, więc nie jest to wcale trudne przedsięwzięcie. Nie wiem też gdzie wyczytałeś, że autor chce płacić na tego, jak to określiłeś bachora, ja widzę jedynie troskę czy aby sąd nie będzie kazał mu płacić za dużo... Ale jak Ty tak bardzo chcesz chłopu pomóc to może zaproponuj mu posadę u siebie :)
Lala - moja krew! :)
Lola - '' z dwiema sprawnymi rękoma'' jak już coś. Zanim skrytykujesz kogoś, kto być może ma chorobę zwaną dysgrafią lub po prostu ortografia i nauka mu za młodu nie szła, bądź jest młody i zamiast się uczyć, latał po imprezach, to najpierw sama zauważ swe błędy stylistyczne i poprawność mowy polskiej.
Sylwuś sama sięgnij po słownik ;)
"dysgrafia" to problemy z czytelnym pisaniem odręcznie a nie z robieniem błędów ort.
"dysgrafia" to problemy z czytelnym pisaniem odręcznie a nie z robieniem błędów ort.
"Zabawny jesteś, a może sfrustrowany"
Nie. Gość ma rację ;)
Co prawda z 50% przesadził, statystyka mówi o 20% - przy czym połowa z tych 20% robi to z wyboru i świadomie, np. 'biorąc' matkę z gotowym dzieckiem.
10% tatusiów natomiast nie jest tatusiami - a może jest, ale nie dzieci których wychowują :D
Łatwo to sprawdzić po grupie krwi, a jeśli nawet się zgadza to: google "cechy autosomalne dominujące" (CHYBA!!!!)
Nie. Gość ma rację ;)
Co prawda z 50% przesadził, statystyka mówi o 20% - przy czym połowa z tych 20% robi to z wyboru i świadomie, np. 'biorąc' matkę z gotowym dzieckiem.
10% tatusiów natomiast nie jest tatusiami - a może jest, ale nie dzieci których wychowują :D
Łatwo to sprawdzić po grupie krwi, a jeśli nawet się zgadza to: google "cechy autosomalne dominujące" (CHYBA!!!!)
Wtedy nie będzie już epicka.
Wtedy będzie po prostu najzwyklejszą blondi z dzieckiem, prawdopodobnie dbającą o wygląd tylko z tego powodu :D
Wtedy będzie po prostu najzwyklejszą blondi z dzieckiem, prawdopodobnie dbającą o wygląd tylko z tego powodu :D
Sądu nie obchodzi, że CHCESZ mieć telefon TV i samochód :)
Pamiętam ze szkoły słowa mojej pani profesor - kobieta może zabrać mężczyźnie do 3/4 tego co zarabia w formie alimentów. Nie wiem jak ma sie to do dzisiejszego prawa, ale takie słowa usłyszałam 10 lat temu. Z drugiej strony jest coś takiego jak minimum egzystencji które wynosi ok 600zł, wiec sumując - jeżeli kobieta wykaże,że potrzebuje dużej kwoty na dziecko to płać i płacz.
"jeżeli kobieta wykaże,że potrzebuje dużej kwoty na dziecko to płać i płacz"
3/4... Dobry żart ;D
Nieeee.. Wtedy robisz test na ojcostwo.
I wtedy i tylko wtedy jeśli jest Twoje nie płacisz.
Jeśli masz lepsze warunki to zabierasz dziecko do siebie i to ona płaci.
Biorąc pod uwagę, rodziców nie mogących się dogadać między sobą tyko za pośrednictwem sądu:
Nie są zbyt rozgarnięci więc spora szansa że dziecko NIE jest Twoje.
Jeśli nie jest, to nie Twój problem.
No ale załóżmy, że Twoje - ja np. nie miałbym najmniejszego zamiaru sponsorować jakiejś kretynki :D
Prędzej rzuciłbym pracę i poszedł pod most niż oddawał 3/4 tego co zarabiam.
Ale prościej coś ukraść i iść do pierdla - darmowa kablówka, stołówka, nikt nie zawraca d*py...
3/4... Dobry żart ;D
Nieeee.. Wtedy robisz test na ojcostwo.
I wtedy i tylko wtedy jeśli jest Twoje nie płacisz.
Jeśli masz lepsze warunki to zabierasz dziecko do siebie i to ona płaci.
Biorąc pod uwagę, rodziców nie mogących się dogadać między sobą tyko za pośrednictwem sądu:
Nie są zbyt rozgarnięci więc spora szansa że dziecko NIE jest Twoje.
Jeśli nie jest, to nie Twój problem.
No ale załóżmy, że Twoje - ja np. nie miałbym najmniejszego zamiaru sponsorować jakiejś kretynki :D
Prędzej rzuciłbym pracę i poszedł pod most niż oddawał 3/4 tego co zarabiam.
Ale prościej coś ukraść i iść do pierdla - darmowa kablówka, stołówka, nikt nie zawraca d*py...
Jest jeszcze jedna opcja:
Jeśli dziecko jest Twoje i zarabiasz sporo a jego matka okazała się idiotką lecącą na hajs - bierzesz młode i wyjeżdżasz ;)
A wracając jeszcze na moment do pytania autora wątku:
Z tego co wiem wykładnia sądów jest taka, że masz płacić tyle żeby dziecko miało zapewnioną taką samą sytuację jak gdy byliście parą.
W WIELKIM uproszczeniu, mam nadzieję, że zrozumiesz:
Jeśli było Was stać na przedszkole za 1000zł a teraz matka ma tylko 800zł to musisz dopłacić jej 200zł.
To samo dotyczy wszystkich innych aspektów życia - również np. wyjść do kina i podobnych pierdół.
Jeśli chodziliście z dzieckiem 4x w miesiącu do zoo a teraz jej nie stać to Ty musisz za to zapłacić (dopłacić ile brakuje).
Oczywiście ona musi to udowodnić, przedstawić rachunki i podobne pierdoły - jest to niewykonalne :D
Problem w tym, że ktoś idący do sądu po alimenty definitywnie jest idiotą.
Albo dlatego, że on/ona jest problemem i nie potrafi się dogadać.
Albo dlatego, że związał się z idiotą i zauważył to dopiero po narodzinach dziecka - hilarious :D
Nie wiem natomiast co jest w przypadku jak ona sobie kogoś znajdzie nowego - i jej sytuacja materialna się poprawi.
Chyba wciąż trzeba płacić alimenty na dziecko - ale CHYBA mniej - tego nie wiem.
Jeśli dziecko jest Twoje i zarabiasz sporo a jego matka okazała się idiotką lecącą na hajs - bierzesz młode i wyjeżdżasz ;)
A wracając jeszcze na moment do pytania autora wątku:
Z tego co wiem wykładnia sądów jest taka, że masz płacić tyle żeby dziecko miało zapewnioną taką samą sytuację jak gdy byliście parą.
W WIELKIM uproszczeniu, mam nadzieję, że zrozumiesz:
Jeśli było Was stać na przedszkole za 1000zł a teraz matka ma tylko 800zł to musisz dopłacić jej 200zł.
To samo dotyczy wszystkich innych aspektów życia - również np. wyjść do kina i podobnych pierdół.
Jeśli chodziliście z dzieckiem 4x w miesiącu do zoo a teraz jej nie stać to Ty musisz za to zapłacić (dopłacić ile brakuje).
Oczywiście ona musi to udowodnić, przedstawić rachunki i podobne pierdoły - jest to niewykonalne :D
Problem w tym, że ktoś idący do sądu po alimenty definitywnie jest idiotą.
Albo dlatego, że on/ona jest problemem i nie potrafi się dogadać.
Albo dlatego, że związał się z idiotą i zauważył to dopiero po narodzinach dziecka - hilarious :D
Nie wiem natomiast co jest w przypadku jak ona sobie kogoś znajdzie nowego - i jej sytuacja materialna się poprawi.
Chyba wciąż trzeba płacić alimenty na dziecko - ale CHYBA mniej - tego nie wiem.
>Nie wiem natomiast co jest w przypadku jak ona sobie kogoś znajdzie nowego - i jej sytuacja materialna się poprawi.
Chyba wciąż trzeba płacić alimenty na dziecko - ale CHYBA mniej - tego nie wiem.
Jak ona sobie kogoś znajdzie nowego - dla Sądu nie ma czegoś takiego. To, czy jej sytuacja materialna się poprawiła nie ma tu żadnego znaczenia. Jeżeli sytuacja ojca pogorszy się natomiast wskutek np. wypadku lub trwałej niezdolności do pracy to są to okoliczności do obniżenia alimentów
Może być jeszcze tak, ze nowy partner matki przysposobi dziecko i on zamiast ojca biologicznego stanie się opiekunem prawnym, wraz z obowiązkiem łożenia na dziecko przysposobione, wiąże się to z odebraniem praw rodzicielskich biologicznemu ojcu. Przed sądem trzeba udowodnić, ze biologiczny ojciec trwałe zaniedbywał swoje obowiązki, a przysposobienie przez partnera matki jest uzasadnione dobrem dziecka
Chyba wciąż trzeba płacić alimenty na dziecko - ale CHYBA mniej - tego nie wiem.
Jak ona sobie kogoś znajdzie nowego - dla Sądu nie ma czegoś takiego. To, czy jej sytuacja materialna się poprawiła nie ma tu żadnego znaczenia. Jeżeli sytuacja ojca pogorszy się natomiast wskutek np. wypadku lub trwałej niezdolności do pracy to są to okoliczności do obniżenia alimentów
Może być jeszcze tak, ze nowy partner matki przysposobi dziecko i on zamiast ojca biologicznego stanie się opiekunem prawnym, wraz z obowiązkiem łożenia na dziecko przysposobione, wiąże się to z odebraniem praw rodzicielskich biologicznemu ojcu. Przed sądem trzeba udowodnić, ze biologiczny ojciec trwałe zaniedbywał swoje obowiązki, a przysposobienie przez partnera matki jest uzasadnione dobrem dziecka
"dla Sądu nie ma czegoś takiego"
Oczywiście, że jest - ale Ty na niczym się dobrze nie znasz tylko Ci się wydaje :D
Przykład:
Ojciec biologiczny zarabia 20 000 netto - matka 0
Rozchodzą się.
Dziecko z nieistotnych przyczyn zostaje z matką (ojciec nie chciał, sędzia idiota etc.)
Facet musi płacić takie alimenty, żeby sytuacja materialna dziecka była taka sama jak gdyby wciąż był z tą kobietą.
Kobieta znajduje sobie innego faceta i wychodzi za niego za mąż (więc ich budżet w domyśle jest wspólny).
Ojciec biologiczny nie musi już płacić AŻ TYLE co wcześniej - tylko tego nie jestem pewien.
Więc np. obniżą mu alimenty o ~90% jeśli nowy fajfus dużo zarabia.
Nowy facet nie musi uznać dziecka za własne - wystarczy że sytuacja materialna matki się poprawi.
Oczywiście, że jest - ale Ty na niczym się dobrze nie znasz tylko Ci się wydaje :D
Przykład:
Ojciec biologiczny zarabia 20 000 netto - matka 0
Rozchodzą się.
Dziecko z nieistotnych przyczyn zostaje z matką (ojciec nie chciał, sędzia idiota etc.)
Facet musi płacić takie alimenty, żeby sytuacja materialna dziecka była taka sama jak gdyby wciąż był z tą kobietą.
Kobieta znajduje sobie innego faceta i wychodzi za niego za mąż (więc ich budżet w domyśle jest wspólny).
Ojciec biologiczny nie musi już płacić AŻ TYLE co wcześniej - tylko tego nie jestem pewien.
Więc np. obniżą mu alimenty o ~90% jeśli nowy fajfus dużo zarabia.
Nowy facet nie musi uznać dziecka za własne - wystarczy że sytuacja materialna matki się poprawi.
'Dziecko z nieistotnych przyczyn zostaje z matką'
Są istotne, skoro sąd bierze je pod uwagę;) zwłaszcza dla dziecka, choć wtedy bardziej mowa o skutkach. W teorii każdy wariant jest do ugrania, w praktyce dużo zależy od sposobu rozegrania. W skrócie - żmudne, upierdliwe i wykańczające. Mam nadzieję, ze autor wątku dogada się z mamą malucha we własnym zakresie, dla dobra ich wszystkich.
Są istotne, skoro sąd bierze je pod uwagę;) zwłaszcza dla dziecka, choć wtedy bardziej mowa o skutkach. W teorii każdy wariant jest do ugrania, w praktyce dużo zależy od sposobu rozegrania. W skrócie - żmudne, upierdliwe i wykańczające. Mam nadzieję, ze autor wątku dogada się z mamą malucha we własnym zakresie, dla dobra ich wszystkich.
Nowy mąż nie musi łożyć na dzieci swojej małżonki z poprzednich związków.
Tak więc, mimo że sytuacja materialna matki poprawiła się, poprawa ta nie musi odnosic się do jej dzieci z poprzednich związków i nadal to rodzice są odpowiedzialni za ich utrzymanie.
Np. wcześniej matka nie jeździła z dzieckiem na wakacje.. Teraz ma nowego męża, z którym jedzdzi 5 razy w roku. Oczywiście dziecko jeździ z nimi tez. Nie wynika z tego w żaden sposób, ze tata biologiczny ma płacić mniej.
Alimenty płaci się dziecku za pośrednictwem drugiego rodzica, a nie drugiemu rodzicowi.
Poprawa finansów rodzica, pod którego opieką jest dziecko nie wywołuje skutków w postaci obniżenia alimentów drugiego rodzica, bo byłoby to działaniem na szkodę dziecka, a do pilnowania interesów dziecka zobowiązany jest sad.
Przeciwnie natomiast, jeżeli poprawia się finanse rodzica, który nie opiekuje się dzieckiem, to drugi rodzic który ma pod opieką dziecko może zażądać, oczywiście w interesie dziecka, podwyższenia alimentów.
Zasada przy orzekaniu jest jedna : dobro dziecka.
Nie do końca rozumiem, co w tej kwestii jest niejasne.
Tak więc, mimo że sytuacja materialna matki poprawiła się, poprawa ta nie musi odnosic się do jej dzieci z poprzednich związków i nadal to rodzice są odpowiedzialni za ich utrzymanie.
Np. wcześniej matka nie jeździła z dzieckiem na wakacje.. Teraz ma nowego męża, z którym jedzdzi 5 razy w roku. Oczywiście dziecko jeździ z nimi tez. Nie wynika z tego w żaden sposób, ze tata biologiczny ma płacić mniej.
Alimenty płaci się dziecku za pośrednictwem drugiego rodzica, a nie drugiemu rodzicowi.
Poprawa finansów rodzica, pod którego opieką jest dziecko nie wywołuje skutków w postaci obniżenia alimentów drugiego rodzica, bo byłoby to działaniem na szkodę dziecka, a do pilnowania interesów dziecka zobowiązany jest sad.
Przeciwnie natomiast, jeżeli poprawia się finanse rodzica, który nie opiekuje się dzieckiem, to drugi rodzic który ma pod opieką dziecko może zażądać, oczywiście w interesie dziecka, podwyższenia alimentów.
Zasada przy orzekaniu jest jedna : dobro dziecka.
Nie do końca rozumiem, co w tej kwestii jest niejasne.
"Nowy mąż nie musi łożyć na dzieci swojej małżonki z poprzednich związków."
Ku*** mać chłopie prosty a czy ja napisałem, że musi?!
NIE! Napisałem, że po ślubie kasa jest defaultowo wspólna.
Dalej nie czytam.
@Ruda:
Pełna zgoda.
Miałem na myśli, że przyczyny z jakich sąd zarządził tak a nie inaczej nie są istotne dla reszty mojej wypowiedzi.
Ku*** mać chłopie prosty a czy ja napisałem, że musi?!
NIE! Napisałem, że po ślubie kasa jest defaultowo wspólna.
Dalej nie czytam.
@Ruda:
Pełna zgoda.
Miałem na myśli, że przyczyny z jakich sąd zarządził tak a nie inaczej nie są istotne dla reszty mojej wypowiedzi.
>Poprawa finansów rodzica, pod którego opieką jest dziecko nie wywołuje skutków w postaci obniżenia alimentów drugiego rodzica, bo byłoby to działaniem na szkodę dziecka, a do pilnowania interesów dziecka zobowiązany jest sad.
Nawet w sytuacji, gdy alimenty zasądzone są w takiej wysokości, że pozostały dochód nie pozwala rodzicowi płacącemu alimenty na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb? Każdy przypadek jest indywidualny i pewnie w niektórych sytuacjach ma to znaczenie. Jeżeli przykładowo rodzic pokrywał do tej pory 80% kosztów utrzymania dziecka i sam przy tym nie bardzo miał z czego żyć, a sytuacja rodzica opiekującego się dzieckiem znacząco się poprawiła, to sąd chyba może to uwzględnić?
Nawet w sytuacji, gdy alimenty zasądzone są w takiej wysokości, że pozostały dochód nie pozwala rodzicowi płacącemu alimenty na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb? Każdy przypadek jest indywidualny i pewnie w niektórych sytuacjach ma to znaczenie. Jeżeli przykładowo rodzic pokrywał do tej pory 80% kosztów utrzymania dziecka i sam przy tym nie bardzo miał z czego żyć, a sytuacja rodzica opiekującego się dzieckiem znacząco się poprawiła, to sąd chyba może to uwzględnić?
Miałem wątpliwości jak pisałem i wysłałem zanim sprawdziłem.
Potem sprawdziłem, a dziś odpisałem na Twój bełkot.
Potem sprawdziłem, a dziś odpisałem na Twój bełkot.
@chmurka
Jeżeli pokrywał 80% potrzeb dziecka, to znaczy ze miał takie możliwości. Jeżeli nie zmieniła się jego sytuacja w sensie możliwości zarabiania, np nie popadł w ciężka chorobę, nie uległ wypadkowi itp. to sad nie orzeknie obniżenia alimentów. Sad patrzy przez pryzmat dziecka, a nie wygodnego życia rodzica.
Jeżeli drugi rodzic w międzyczasie będzie zarabiał więcej, to super.
Rozumując w ten sposób to przy każdej zmianie pracy przez rodziców, sad orzekałby zmianę alimentów. Jak łatwo się domyślić rozwiedzeni rodzice byliby wciąż "bez pracy".
Sądu nie interesuje ile zarabiasz, tylko jakie masz możliwości, czyli ile możesz zarabiać.
Jeżeli pokrywał 80% potrzeb dziecka, to znaczy ze miał takie możliwości. Jeżeli nie zmieniła się jego sytuacja w sensie możliwości zarabiania, np nie popadł w ciężka chorobę, nie uległ wypadkowi itp. to sad nie orzeknie obniżenia alimentów. Sad patrzy przez pryzmat dziecka, a nie wygodnego życia rodzica.
Jeżeli drugi rodzic w międzyczasie będzie zarabiał więcej, to super.
Rozumując w ten sposób to przy każdej zmianie pracy przez rodziców, sad orzekałby zmianę alimentów. Jak łatwo się domyślić rozwiedzeni rodzice byliby wciąż "bez pracy".
Sądu nie interesuje ile zarabiasz, tylko jakie masz możliwości, czyli ile możesz zarabiać.
Naucz się analfabeto interpretować i przetwarzać w głowie to co widzisz :D
Zrobienie literówki tu czy tam nijak nie da się porównać do braku umiejętności interpretacji przeczytanych słów i zwrotów oraz analizy wcześniejszych zdarzeń w danym kontekście.
Na tym forum na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które nie łapią za słówka i rozumieją co się do nich pisze.
Niemocą jest łapanie za słówka i obracanie kota ogonem, a także nieudolne próby bycia zabawnym jeśli nie ma się absolutnie żadnego argumentu.
Pasujecie do siebie.
Na tym forum na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które nie łapią za słówka i rozumieją co się do nich pisze.
Niemocą jest łapanie za słówka i obracanie kota ogonem, a także nieudolne próby bycia zabawnym jeśli nie ma się absolutnie żadnego argumentu.
Pasujecie do siebie.
>Niemocą jest łapanie za słówka i obracanie kota ogonem, a także nieudolne próby bycia zabawnym jeśli nie ma się absolutnie żadnego argumentu.
Pasujecie do siebie.
Hmm, nie brałam tego pod uwagę. Ani tego, że ktoś może interpretować moje od dłuższego czasu bardzo nieliczne wpisy jako próby bycia zabawną. U Ciebie z interpretacją też kiepsko, w takim razie, bo jest wręcz przeciwnie. Chyba że nie mnie dotyczy ta uwaga.
Pasujecie do siebie.
Hmm, nie brałam tego pod uwagę. Ani tego, że ktoś może interpretować moje od dłuższego czasu bardzo nieliczne wpisy jako próby bycia zabawną. U Ciebie z interpretacją też kiepsko, w takim razie, bo jest wręcz przeciwnie. Chyba że nie mnie dotyczy ta uwaga.
"nie mnie dotyczy ta uwaga" - a jednak się doczekałem... a już traciłem nadizeje czytając i wiarę w ludzkość... to po pierwsze... tak, brawo
"od dłuższego czasu" - to po drugie... nie mam pojęcia co i jak piszesz teraz bo prawie tu nie zaglądam, a już na pewno nie czytam 50 stronicowych wywodów o jakichś totalnych bzdetach... ponadto nie miałoby to najmniejszego znaczenia że teraz piszesz inaczej - jeśli piszesz inaczej...
"od dłuższego czasu" - to po drugie... nie mam pojęcia co i jak piszesz teraz bo prawie tu nie zaglądam, a już na pewno nie czytam 50 stronicowych wywodów o jakichś totalnych bzdetach... ponadto nie miałoby to najmniejszego znaczenia że teraz piszesz inaczej - jeśli piszesz inaczej...
@ Skydiver:
>Jeżeli pokrywał 80% potrzeb dziecka, to znaczy ze miał takie możliwości.
>Sądu nie interesuje ile zarabiasz, tylko jakie masz możliwości, czyli ile możesz zarabiać.
Ocena sądu obarczona jest ryzykiem błędu. Poza tym jeżeli w momencie orzekania dochody rodzica opiekującego się dzieckiem były niskie, to sąd ustalił alimenty w takiej kwocie, żeby zabezpieczyć podstawowe potrzeby dziecka. Nawet jeśli możliwości rodzica płacącego alimenty były niższe. Jeżeli rodzic nadal miałby popadać w niedostatek i np. nie mieć możliwości widywania się z dzieckiem (ze względu na koszty dojazdów), to może niekoniecznie w interesie dziecka będzie dostać kolejną zabawkę? Bo zaspokojenie podstawowych potrzeb już nie będzie takim problemem, jeżeli rodzic opiekujący się będzie mógł je w większym zakresie pokryć.
>Jeżeli pokrywał 80% potrzeb dziecka, to znaczy ze miał takie możliwości.
>Sądu nie interesuje ile zarabiasz, tylko jakie masz możliwości, czyli ile możesz zarabiać.
Ocena sądu obarczona jest ryzykiem błędu. Poza tym jeżeli w momencie orzekania dochody rodzica opiekującego się dzieckiem były niskie, to sąd ustalił alimenty w takiej kwocie, żeby zabezpieczyć podstawowe potrzeby dziecka. Nawet jeśli możliwości rodzica płacącego alimenty były niższe. Jeżeli rodzic nadal miałby popadać w niedostatek i np. nie mieć możliwości widywania się z dzieckiem (ze względu na koszty dojazdów), to może niekoniecznie w interesie dziecka będzie dostać kolejną zabawkę? Bo zaspokojenie podstawowych potrzeb już nie będzie takim problemem, jeżeli rodzic opiekujący się będzie mógł je w większym zakresie pokryć.
@chmurko
Sądu nie interesuje skąd dojeżdżasz i jakie masz koszty.
Bo jeżeli np. rodzic płacący alimenty otrzymałby pracę na drugim końcu Polski, to miałby z tego powodu płacić mniej ?
Czyli w efekcie ucierpiałoby dziecko.
A gdyby taki rodzic po kilku miesiącach uznał, ze dalekie dojazdy są dla niego zbyt czasochłonne i męczące i zmniejszyłby częstotliwość, to wtedy z powrotem alimenty by wzrosły ? A gdyby przeprowadził się do miasta dziecka, to tez miałby niższe koszty dojazdów, wiec alimenty powinny wzrosnąć ?
Jeszcze raz mówię : sad patrzy przez pryzmat dobra dziecka, a jeśli idzie o rodzica to bierze pod uwagę jego możliwości (wykształcenie, czyli potencjalne zarobki) oraz stan zdrowia. Nic więcej.
Sądu nie interesuje skąd dojeżdżasz i jakie masz koszty.
Bo jeżeli np. rodzic płacący alimenty otrzymałby pracę na drugim końcu Polski, to miałby z tego powodu płacić mniej ?
Czyli w efekcie ucierpiałoby dziecko.
A gdyby taki rodzic po kilku miesiącach uznał, ze dalekie dojazdy są dla niego zbyt czasochłonne i męczące i zmniejszyłby częstotliwość, to wtedy z powrotem alimenty by wzrosły ? A gdyby przeprowadził się do miasta dziecka, to tez miałby niższe koszty dojazdów, wiec alimenty powinny wzrosnąć ?
Jeszcze raz mówię : sad patrzy przez pryzmat dobra dziecka, a jeśli idzie o rodzica to bierze pod uwagę jego możliwości (wykształcenie, czyli potencjalne zarobki) oraz stan zdrowia. Nic więcej.
Nie ma jakiejś stałej kwoty alimentów, nie ma stałego cennika. Dużo zależy od Twojej sytuacji finansowej, sytuacji finansowej dzieci oraz opiekuna.
Zwykle jest to od 300-400 zł miesięczne w górę. Najlepiej dogadać się bez pośrednictwa sądu, bo i po co to komu, jak się nie da, to niestety trzeba zakładać sprawę. Tutaj we wpisie na blogu http://pozeworozwodblog.pl/wysokosc-alimentow/ masz jak to wygląda. Wiek i ilość dzieci a przyznane alimenty i zarobki płatnika.
Zwykle jest to od 300-400 zł miesięczne w górę. Najlepiej dogadać się bez pośrednictwa sądu, bo i po co to komu, jak się nie da, to niestety trzeba zakładać sprawę. Tutaj we wpisie na blogu http://pozeworozwodblog.pl/wysokosc-alimentow/ masz jak to wygląda. Wiek i ilość dzieci a przyznane alimenty i zarobki płatnika.