Odpowiadasz na:

Re: budujecie/kupujecie na kredyt?

pozwolcie ze zacytuje : " Żona namówiła mnie w 2008 roku na kredyt hipoteczny. Kupiliśmy mieszkanie na górce cenowej - 9 tys m2 (okazja). Czwarte piętro - bo ładny widok na las. Teraz mamy widok... rozwiń

pozwolcie ze zacytuje : " Żona namówiła mnie w 2008 roku na kredyt hipoteczny. Kupiliśmy mieszkanie na górce cenowej - 9 tys m2 (okazja). Czwarte piętro - bo ładny widok na las. Teraz mamy widok na sąsiedni blok. Pobudowali go tak blisko, że sąsiad może ze swojego okna zobaczyć po jakich stronkach serfuję. Bloki są tak blisko siebie, że powstała studnia akustyczna. Wszystkie odgłosy z osiedla trafiają do mojego salonu. Czuję się jakbym był na Dworcu Centralnym w czasie sezonu turystycznego. No własnie salon, kuchnia czy living room - sam nie wiem jak go nazywać - wszystko w jednym. Sprzedający nam nawciskał, że taki układ pomieszczeń jest trendy. Może i jest tyle, że dziecka z oczu nie można spuścić bo strach, że wlezie do gotującej się zupy, albo patelnie z tłuszczem na siebie ściągnie. Jak wpadną niezapowiedziani goście to mogą zobaczyć jaki mamy bajzel w kuchni. Wiadomo kuchnia to taki warsztat. Jak posprzątana to razem z saloonem wygląda ok. Tyle, że dom to nie wystawa w sklepie meblowym. Tu się żyje. Jak żonka bigos gotuje, to go w garażu podziemnym czuję - taką mamy wentylację. A pro po grarażu - taki szeroki, że przy parkowaniu muszę lusterka w aucie składać i parkować na żyletkę , żebym mógł wysiąść bez uszkodzenia drzwi. Rodzinę profilaktycznie wysadzam wcześniej. Ściany. O tak, ściany przed zakupem wydawały się OK, tylko po zamontowaniu halogenów naszym oczom ukazały się fale Dunaju. Podobno to także można uznać za modne - zależy kto patrzy. Mieszkanie 72 m2, ale tylko jedna łazienka i malutki kibelek (jak za komuny). Za to przedpokój całe 13 m2. Jak moja żona albo nastoletnia córa wejdą do łazienki to koniec, zapomnij. Jedyne wyjście to umyć się w kuchni albo jechać na basen. Windy nie ma, piwnicy nie ma, komórki lokatorskiej także. Nie mam gdzie barachło trzymać - to trzymam pod łóżkiem. Ale balkon jest - całe 6m2. Tylko co z tego jak rowery na nim trzymam. Kondycję mam spoko, bo ją sobie wyrobiłem. Zakupy w zębach, dziecko w jednym ręku, wózek w drugim i na górę. Ostatnie piętro jest OK. Zimą zimno, latem ukrop. Mieszkanie od zachodu i północy, czasem nawet widzę słońce - jak się chowa za horyzontem. Sąsiad miał podobne. Tyle, że już je sprzedał. Stracił 30 tysięcy, ale pozbył się garba. Z tym ,że on nie miał kredytu. Dobrze, że mam przynajmniej trzy pokoje. Na 4 osobową rodzinę to bezwzględne minimum. Przy 2 pokojach ktoś musiałby spać w kuchni, tzn salonie, a raczej w living roomie czy jak tam zwą to pomieszczenie. Kredyt oczywiście we franku, no bo jak. Tyle, że po 4 latach spłacania mam więcej do oddania bankowi, niż na początku. U żony w firmie redukcja etatów - na szczęście tym razem jej nie obejmie. U mnie ostatnia podwyżka była w 2010 ...... "

zobacz wątek
10 lat temu
~hjk

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry