Widok
chciałbym usłyszec zdanie wielu osob ..obojga płci-
moze ja jestem jakas "sztywna"
ale mezczyzna musi byc meski
w sensie podejscia do kobiety
nie ma to nic wspolnego z ..wygladem kulturysty,grubym portfelem
trudnym uznawanym za meski -zawodem
--dac z siebie --jesli mu zalezy na spotkaniu z kobieta!
a nie -miec postawe--głównie biorcy!
przykład
oboje jestesmy na swoim..ja z dziecmi..on sam --kto kogo predzej zaprosi do domu?
czy pan czeka az ja pozbede sie dzieci i bedzie wolna chata czy powinien sam cos wymyslec w takiej sytuacji?
dalkej ---ok -facet mieszka z mama?
uwazam,że czekanie z mojej strony,--- kiedy on posle mame na swietodzionek:) na działke---jest takie no troche niepowazne
owszem chata wolan ok
ale jestesmy dorosli--nie nastolatki1
wiec --chce sie ...to wydaj na to troche kasy
nie badz sknera!
chocaiz na poczatek znajomosci
bo potem --jak sie juz wiezy zaciesna -jest bardziej powiedzmy rodzinnie
facet hejest zaproszony na obiad,,kolacje--i co przychodzi bez niczego?-czy z butelka wina albo nawet pyta sie czy mam z czego..za co?
no i mkwiaty --nawet takie małe!
jesli komus na to szkoda--jest zwyczajnym skapcem i huba!
jesli jest przed wypłata--niech kreci,ze teraz nie moze i przekladamy na pozniej...do diaska
moze ja jestem jakas "sztywna"
ale mezczyzna musi byc meski
w sensie podejscia do kobiety
nie ma to nic wspolnego z ..wygladem kulturysty,grubym portfelem
trudnym uznawanym za meski -zawodem
--dac z siebie --jesli mu zalezy na spotkaniu z kobieta!
a nie -miec postawe--głównie biorcy!
przykład
oboje jestesmy na swoim..ja z dziecmi..on sam --kto kogo predzej zaprosi do domu?
czy pan czeka az ja pozbede sie dzieci i bedzie wolna chata czy powinien sam cos wymyslec w takiej sytuacji?
dalkej ---ok -facet mieszka z mama?
uwazam,że czekanie z mojej strony,--- kiedy on posle mame na swietodzionek:) na działke---jest takie no troche niepowazne
owszem chata wolan ok
ale jestesmy dorosli--nie nastolatki1
wiec --chce sie ...to wydaj na to troche kasy
nie badz sknera!
chocaiz na poczatek znajomosci
bo potem --jak sie juz wiezy zaciesna -jest bardziej powiedzmy rodzinnie
facet hejest zaproszony na obiad,,kolacje--i co przychodzi bez niczego?-czy z butelka wina albo nawet pyta sie czy mam z czego..za co?
no i mkwiaty --nawet takie małe!
jesli komus na to szkoda--jest zwyczajnym skapcem i huba!
jesli jest przed wypłata--niech kreci,ze teraz nie moze i przekladamy na pozniej...do diaska
Podobno nie trollujesz dyskusji? Czym więc jest powyższy wpis jak nie trollowaniem?
"Coś, co dla Ciebie bywa normą, dla ogółu świata może być jakąś patologią."
Teraz zabłysnąłeś umiejętnością czytania ze zrozumieniem. :)))
"Coś, co dla Ciebie bywa normą, dla ogółu świata może być jakąś patologią."
Teraz zabłysnąłeś umiejętnością czytania ze zrozumieniem. :)))
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Błysnąłem? o_O Dziękuję...to miło z Twojej strony, że mnie cytujesz^^
Wiesz, trollowaniem dyskusji z reguły się nie zajmuje ale skoro wprowadzasz do większości wątków element trollingu poprzez złośliwe komentowanie wypowiedzi innych, tudzież wywoływanie przy każdej możliwej okazji Dżina Ex'a, to doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie "re-komentować", to co skomentujesz^^ Tak dla równowagi w przyrodzie:)
Wiesz, trollowaniem dyskusji z reguły się nie zajmuje ale skoro wprowadzasz do większości wątków element trollingu poprzez złośliwe komentowanie wypowiedzi innych, tudzież wywoływanie przy każdej możliwej okazji Dżina Ex'a, to doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie "re-komentować", to co skomentujesz^^ Tak dla równowagi w przyrodzie:)
heh isztar kochana panowie to teraz na obiadek by wpadli i pociumkali od siebie nic by nie dali :)
Nie lubie facetów tych co nie wiedzą gdzie pójść z kobietą a w restauracji pyta się zjemy szarlotkę na pół hi hi moja koleżanka była na takiej randce ,powiedziała panu nie szarlotki nie lubie ale wiesz wypijemy butelkę wina na pół chetnie :)
Kobiety natomiast ciągna kasę ile się da i tak sobie myslę iż faceci dla takich kobiet traca najszybciej głowę.
Kobiecie przystoi iść na kawkę z ciastkiem na 1 randce i to pan płaci więcej nie :),męzczyznie przystoi podrywać kobietę na rozmowę z zaproszeniem na drinka wszystko zależy w jakich okolicznościach się poznajemy .
Najbardziej mężczyznie przystoi być mężczyzną a kobieta zawsze powinna być kobieca .
Nie lubie facetów tych co nie wiedzą gdzie pójść z kobietą a w restauracji pyta się zjemy szarlotkę na pół hi hi moja koleżanka była na takiej randce ,powiedziała panu nie szarlotki nie lubie ale wiesz wypijemy butelkę wina na pół chetnie :)
Kobiety natomiast ciągna kasę ile się da i tak sobie myslę iż faceci dla takich kobiet traca najszybciej głowę.
Kobiecie przystoi iść na kawkę z ciastkiem na 1 randce i to pan płaci więcej nie :),męzczyznie przystoi podrywać kobietę na rozmowę z zaproszeniem na drinka wszystko zależy w jakich okolicznościach się poznajemy .
Najbardziej mężczyznie przystoi być mężczyzną a kobieta zawsze powinna być kobieca .
No właśnie. Cross dobrze mówi. A najważniejsze że wie CO mówi. Lub pisze ;)
"@Cross - a może to Ty się obracasz w dziwnych kręgach? o_O
Coś, co dla Ciebie bywa normą, dla ogółu świata może być jakąś patologią."
A mnie brak słów na jego głupotę. O wieku już wspominałem. Nic dziwnego, że kobiety czasem wybierają starszych - dla spokoju.
"Błysnąłem? o_O Dziękuję...to miło z Twojej strony, że mnie cytujesz^^
Wiesz, trollowaniem dyskusji z reguły się nie zajmuje ale skoro wprowadzasz do większości wątków element trollingu poprzez złośliwe komentowanie wypowiedzi innych, tudzież wywoływanie przy każdej możliwej okazji Dżina Ex'a, to doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie "re-komentować", to co skomentujesz^^ Tak dla równowagi w przyrodzie:)"
Wiesz jaką fajną pożywką się stałem dla Cross`a indolencji merytorycznej ..;)
Gdyby nie ja to jego by tu już nie było. Więc chwyta się chłopina czego może. ;)
"@Cross - a może to Ty się obracasz w dziwnych kręgach? o_O
Coś, co dla Ciebie bywa normą, dla ogółu świata może być jakąś patologią."
A mnie brak słów na jego głupotę. O wieku już wspominałem. Nic dziwnego, że kobiety czasem wybierają starszych - dla spokoju.
"Błysnąłem? o_O Dziękuję...to miło z Twojej strony, że mnie cytujesz^^
Wiesz, trollowaniem dyskusji z reguły się nie zajmuje ale skoro wprowadzasz do większości wątków element trollingu poprzez złośliwe komentowanie wypowiedzi innych, tudzież wywoływanie przy każdej możliwej okazji Dżina Ex'a, to doszedłem do wniosku, że najlepiej będzie "re-komentować", to co skomentujesz^^ Tak dla równowagi w przyrodzie:)"
Wiesz jaką fajną pożywką się stałem dla Cross`a indolencji merytorycznej ..;)
Gdyby nie ja to jego by tu już nie było. Więc chwyta się chłopina czego może. ;)
drogi Markizie de Sadyl, niektórym wystarczy świadomość, że w razie potrzeby mogą spędzić wieczór nie tylko na samotnej kontemplacji ale w towarzystwie na przykład pięknej kobiety, a niektórym ta świadomość nie wystarcza i muszą, dla przekonania samych siebie o własnym maskulinizmie, wznieć co wieczór kolejne płomienie ogniska namiętności i piec nad nim kiełbaskę.
Co kto lubi, Panie Markizie.... ^^
Co kto lubi, Panie Markizie.... ^^
@wdr - Ty nie masz czym błyszczeć, intelektem tym bardziej, erystycznie jesteś cienki, życiowo...nie wiem ale chyba też słabo, w dyskusjach odpadasz po paru zdaniach. Więc pytam się czym możesz błysnąć WDR? Masz coś czym możesz zabłysnąć? Cokolwiek...?
@Niulka - przepraszam, że wcześniej nie odpisałem:) Ale sama widzisz, że mój fanklub jest zawsze na posterunku ;-)
@Niulka - przepraszam, że wcześniej nie odpisałem:) Ale sama widzisz, że mój fanklub jest zawsze na posterunku ;-)
"Cross, a czym Ty możesz błysnąć..."
Ależ to musiało zaboleć, co Halewicz? Tak się starasz, rzucasz perły swej mądrości przed wieprze a wieprze ni w ząb tego nie doceniają. Przez łącze czuję że aż stanęły Ci łzy w oczach. ;)))
Ależ to musiało zaboleć, co Halewicz? Tak się starasz, rzucasz perły swej mądrości przed wieprze a wieprze ni w ząb tego nie doceniają. Przez łącze czuję że aż stanęły Ci łzy w oczach. ;)))
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
@Cross - zaboleć? Bynajmniej. Nie bardzo wiem, co miało mnie zaboleć ale wiem, że bardzo się starasz - ćwicz dalej, póki co słabo. Nie wiem co czujesz przez łącza ale myślę, że niewiele.
Co do pereł mądrości, to nie zauważyłem, abyś kiedykolwiek napisał jakąkolwiek mądrą myśl. Z reguły powtarzasz po kimś, prawisz złośliwości, perorujesz o prawie, nie mając w gruncie rzeczy o nim zielonego pojęcia. Nie uważasz, że jesteś trochę nieprawdziwy w swoim poczuciu wyjątkowości?
Czym możesz błysnąć...no czym? Złośliwościami na poziomie gimnazjalnym? Ale próbuj dalej - ja mam nieograniczone możliwości semantyczne...a Ty?
Co do pereł mądrości, to nie zauważyłem, abyś kiedykolwiek napisał jakąkolwiek mądrą myśl. Z reguły powtarzasz po kimś, prawisz złośliwości, perorujesz o prawie, nie mając w gruncie rzeczy o nim zielonego pojęcia. Nie uważasz, że jesteś trochę nieprawdziwy w swoim poczuciu wyjątkowości?
Czym możesz błysnąć...no czym? Złośliwościami na poziomie gimnazjalnym? Ale próbuj dalej - ja mam nieograniczone możliwości semantyczne...a Ty?
"Czym możesz błysnąć...no czym?
Na forum jest tylko jeden "gwiazdor" który próbuje zabłysnąć a wychodzi mu jak zwykle.
"Złośliwościami na poziomie gimnazjalnym?"
I kto to pisze?
"...ja mam nieograniczone możliwości semantyczne..."
Zarozumiały jak zwykle. Szkoda że Twoje możliwości intelektualne nie są tak wielkie jak semantyczne.
Na forum jest tylko jeden "gwiazdor" który próbuje zabłysnąć a wychodzi mu jak zwykle.
"Złośliwościami na poziomie gimnazjalnym?"
I kto to pisze?
"...ja mam nieograniczone możliwości semantyczne..."
Zarozumiały jak zwykle. Szkoda że Twoje możliwości intelektualne nie są tak wielkie jak semantyczne.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
@Cross - nie wiem czy jeden, czy wielu, czy w ogóle gwiazdor i w jakim gwiazdozbiorze...nie bardzo rozumiem. Masz jakieś kompleksy, poczucie niskiej wartości, czy o co Ci chodzi? Zachowujesz się dość dziwnie. Semantyka jest immanentnie związane z intelektem.
Skoro nie masz czym błyszczeć na forum, to chociaż nie brudź na nim. A najlepiej zrobisz, gdy przestaniesz mnie zaczepiać. Chyba, że już kompletnie chcesz się ośmieszyć czy upokorzyć sam siebie i to publicznie. Ja jestem od tego daleki. Żegnam.
Skoro nie masz czym błyszczeć na forum, to chociaż nie brudź na nim. A najlepiej zrobisz, gdy przestaniesz mnie zaczepiać. Chyba, że już kompletnie chcesz się ośmieszyć czy upokorzyć sam siebie i to publicznie. Ja jestem od tego daleki. Żegnam.
Hal według mnie Crossisko to cholernie inteligentny facet...trafny,konkretny i ciety
moze czasem za za bardzo konkretny..
i za bardzo szpiegowski
ale pierwsza cecha dominuje
:)
i tak nawiasem--po co wam tyle podparcia z literatury?!
przeciez napisano tyle bzdur lub tez wiele kompletnie niukomu --do jego własnego zycia nieprzydatnych prawd..wiele ulega deaktualizacji..
przyjmujac w nadmiarze czyjes prawdy,czyjes stanowisko,czyjes poglady--przestajecie uzywac włąsnych uszu i oczu i własnej indywidualnej logiki
i nikt nic nie wymysli swiezego i aktualnego ..teraz!!
i nikt niczego nie zweryfikuje!!
i nikt niczego nie odkryje--jesli bedzie bazował tylko an lekturze
to samo z religia..kanon zdrowy i aktualny zawsze zostawic-jak fundament..po kiego ta cała reszta??
dla mnie ktos ,kto ciagle czyta ..co leci pod reke --nie jest wcale bardziej inteligentny od tego
co czyta ---wubierajac starannie !
po kiego my wogole zyjemy--po to by pielegnowac nazewnictwo...utrudniac sobie zycie czy ułatiwac ..upiekszac
a jak mozna to zrobic gmatwajac sobie
i w tej gmatwaninie słów mysli pogladów--zaciera sie ISTOTA I SEDNO
moze czasem za za bardzo konkretny..
i za bardzo szpiegowski
ale pierwsza cecha dominuje
:)
i tak nawiasem--po co wam tyle podparcia z literatury?!
przeciez napisano tyle bzdur lub tez wiele kompletnie niukomu --do jego własnego zycia nieprzydatnych prawd..wiele ulega deaktualizacji..
przyjmujac w nadmiarze czyjes prawdy,czyjes stanowisko,czyjes poglady--przestajecie uzywac włąsnych uszu i oczu i własnej indywidualnej logiki
i nikt nic nie wymysli swiezego i aktualnego ..teraz!!
i nikt niczego nie zweryfikuje!!
i nikt niczego nie odkryje--jesli bedzie bazował tylko an lekturze
to samo z religia..kanon zdrowy i aktualny zawsze zostawic-jak fundament..po kiego ta cała reszta??
dla mnie ktos ,kto ciagle czyta ..co leci pod reke --nie jest wcale bardziej inteligentny od tego
co czyta ---wubierajac starannie !
po kiego my wogole zyjemy--po to by pielegnowac nazewnictwo...utrudniac sobie zycie czy ułatiwac ..upiekszac
a jak mozna to zrobic gmatwajac sobie
i w tej gmatwaninie słów mysli pogladów--zaciera sie ISTOTA I SEDNO
Zatem jeśli będziesz dalej je złośliwie komentować, to odwzajemnię tym samym. Nie sądź, abyś nie był sądzonym. Nigdy pierwszy nie atakuję, zaatakowany odpowiadam stosownie. Podsumowując, możesz dalej złośliwie komentować, mam to szczerze napisawszy "gdzieś".
A jak masz jakiś problem, to pisz na Berdyczów, tyle w temacie. Coś jeszcze?
A jak masz jakiś problem, to pisz na Berdyczów, tyle w temacie. Coś jeszcze?
"Zatem jeśli będziesz dalej je złośliwie komentować, to odwzajemnię tym samym."
Jakoś do tej pory na tytuł mistrza ciętej riposty nie zasłużyłeś.
A jak masz jakiś problem to zjedz Snickersa, tyle w temacie. Coś jeszcze?
Jakoś do tej pory na tytuł mistrza ciętej riposty nie zasłużyłeś.
A jak masz jakiś problem to zjedz Snickersa, tyle w temacie. Coś jeszcze?
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
"...myślisz że to w porządku, mścić się na kimś w czyimś imieniu?"
Ja się nie mszczę. A już zwłaszcza w czyimś imieniu. Chcę aby Halewicz na własnej skórze odczuł jak to jest być ciągle bez przyczyny atakowanym złośliwymi komentarzami. Może da mu to choć trochę do myślenia.
"Dalej jojczysz? o_O
p.s. już mi proponowałeś snickersa, nie powtarzaj się"
@Halewicz
I to ma być ta cięta riposta, którą się tak odgrażałeś?
Ja się nie mszczę. A już zwłaszcza w czyimś imieniu. Chcę aby Halewicz na własnej skórze odczuł jak to jest być ciągle bez przyczyny atakowanym złośliwymi komentarzami. Może da mu to choć trochę do myślenia.
"Dalej jojczysz? o_O
p.s. już mi proponowałeś snickersa, nie powtarzaj się"
@Halewicz
I to ma być ta cięta riposta, którą się tak odgrażałeś?
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Skoro go to podnieca i ma misję...niech się mści. Co kto lubi.
Cross, może Milkyway dla odmiany? Jeszcze Tobie wiele brakuje, aby mnie dotknąć. Niestety nie dorosłeś do tego i dla mnie możesz walić w klawiaturę ile chcesz, wypisywać te swoje tanie złośliwości...niewiele mnie to dotyka. Ale...jak wyżej, skoro Ciebie to podnieca, to pisz - jak kiedyś przegniesz, a to całkiem możliwe, to nie można wykluczyć, że dostaniesz urlop od klepania w klawiaturę. Wszystko ma swoje konsekwencje.
A teraz jojcz dalej.
Cross, może Milkyway dla odmiany? Jeszcze Tobie wiele brakuje, aby mnie dotknąć. Niestety nie dorosłeś do tego i dla mnie możesz walić w klawiaturę ile chcesz, wypisywać te swoje tanie złośliwości...niewiele mnie to dotyka. Ale...jak wyżej, skoro Ciebie to podnieca, to pisz - jak kiedyś przegniesz, a to całkiem możliwe, to nie można wykluczyć, że dostaniesz urlop od klepania w klawiaturę. Wszystko ma swoje konsekwencje.
A teraz jojcz dalej.
Cross, wiesz dobrze, że kłótnie prowadzą do nikąd...Wystarczy że napiszecie do siebie słowo lub dwa...i już wątek robi się szary i mętny.
Oboje jesteście inteligentni, gdy się nie kłócicie, gdy nie wtrącacie niczego złośliwego, to bardzo przyjemnie czyta się posty zarówno Twoje, jak Halewicza.
Proszę, byście przestali komentować swoje posty.
Oboje jesteście inteligentni, gdy się nie kłócicie, gdy nie wtrącacie niczego złośliwego, to bardzo przyjemnie czyta się posty zarówno Twoje, jak Halewicza.
Proszę, byście przestali komentować swoje posty.
"...jak kiedyś przegniesz, a to całkiem możliwe, to nie można wykluczyć, że dostaniesz urlop od klepania w klawiaturę."
Żebym dostał bana musiałbym naruszyć regulamin. A komentowanie wpisów innych forumowiczów naruszeniem regulaminu nie jest. No chyba że pójdziesz poskamleć gdzie trzeba to może coś załatwisz.
"Proszę, byście przestali komentować swoje posty."
Skoro pani ładnie prosi nie wypada odmówić. :)
"Proszę, byście przestali komentować swoje posty."
Skoro pani ładnie prosi nie wypada odmówić. :)
"Jeszcze Tobie wiele brakuje, aby mnie dotknąć. Niestety nie dorosłeś do tego i dla mnie możesz walić w klawiaturę ile chcesz, wypisywać te swoje tanie złośliwości...niewiele mnie to dotyka."
Gdyby to była prawda nie podniecałbyś się tak każdą odpowiedzi. I tak nic po łacinie ani angielsku? Czyżby w książeczce "Obcojęzyczne aforyzmy na każdą okazję" z której zwykle korzystasz nie było nic stosownego?
"Proszę, byście przestali komentować swoje posty."
Skoro pani ładnie prosi nie wypada odmówić. :)
Żebym dostał bana musiałbym naruszyć regulamin. A komentowanie wpisów innych forumowiczów naruszeniem regulaminu nie jest. No chyba że pójdziesz poskamleć gdzie trzeba to może coś załatwisz.
"Proszę, byście przestali komentować swoje posty."
Skoro pani ładnie prosi nie wypada odmówić. :)
"Proszę, byście przestali komentować swoje posty."
Skoro pani ładnie prosi nie wypada odmówić. :)
"Jeszcze Tobie wiele brakuje, aby mnie dotknąć. Niestety nie dorosłeś do tego i dla mnie możesz walić w klawiaturę ile chcesz, wypisywać te swoje tanie złośliwości...niewiele mnie to dotyka."
Gdyby to była prawda nie podniecałbyś się tak każdą odpowiedzi. I tak nic po łacinie ani angielsku? Czyżby w książeczce "Obcojęzyczne aforyzmy na każdą okazję" z której zwykle korzystasz nie było nic stosownego?
"Proszę, byście przestali komentować swoje posty."
Skoro pani ładnie prosi nie wypada odmówić. :)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
@Cross - ależ naruszysz regulamin, prędzej czy później.
Co do podniecania się, to Ty się podniecasz swoją misją srogiej pomsty na Halewiczu...mścicielu^^
A dialog z Tobą mnie zwyczajnie bawi, to Ty masz misję zemsty na mnie poprzez pisanie złośliwych komentarzy (ex na razie przesunął się na drugą pozycję), co zresztą sam przyznałeś. Ja sobie mogę pozwolić na spędzenie całego dnia na forum, a Ty jak będziesz zbyt często tu bywać w godzinach pracy, to szef, którego tak przecież lubisz, może dać Tobie po uszach.
A tak w ogóle, to poczucie takiej misji, rzekome mszczenie się na innych za równie rzekome krzywdy...to trochę wygląda jak jakieś zaburzenie psychiczne.
Co do podniecania się, to Ty się podniecasz swoją misją srogiej pomsty na Halewiczu...mścicielu^^
A dialog z Tobą mnie zwyczajnie bawi, to Ty masz misję zemsty na mnie poprzez pisanie złośliwych komentarzy (ex na razie przesunął się na drugą pozycję), co zresztą sam przyznałeś. Ja sobie mogę pozwolić na spędzenie całego dnia na forum, a Ty jak będziesz zbyt często tu bywać w godzinach pracy, to szef, którego tak przecież lubisz, może dać Tobie po uszach.
A tak w ogóle, to poczucie takiej misji, rzekome mszczenie się na innych za równie rzekome krzywdy...to trochę wygląda jak jakieś zaburzenie psychiczne.
@Cross - już sam fakt, że publicznie oświadczyłeś, że podstawowym powodem Twojego złośliwego komentowania moich wpisów na forum jest z góry założony zamiar zemsty na mojej osobie i celowe atakowanie mnie za rzekome krzywdy bliżej nieustalonej osoby, celowe i w z góry założonym zamiarze prowokowanie do potencjalnych awantur wpisuje Ciebie w klasyczną definicję forumowego trollizmu, co może implikować uznaniem przez czynniki administracyjne, że jednak stanowi to naruszenie regulaminu. Zatem nie przeceniaj swoich możliwości interpretacyjnych.
A co do forumowej czkawki, to nie bardzo rozumiem, po co z tego się tłumaczysz? o_O Jak dla mnie, to możesz powtórzyć to samo zdanie i sto razy.
A co do forumowej czkawki, to nie bardzo rozumiem, po co z tego się tłumaczysz? o_O Jak dla mnie, to możesz powtórzyć to samo zdanie i sto razy.
@isztar - ale do jakiego "pas" mam dochodzić? Cross się na mnie mści, za jakieś wyimaginowane krzywdy równie wyimaginowanej osoby, zatem ja nie mam na to wpływu.
Kiedy ignorowałem jego wpisy, to jedynie go to napędzało, zatem jedynym sposobem jest stawienie czoła psychicznym problemom Crossa i doprowadzenie do sytuacji w której albo da sobie spokój albo doprowadzi do sytuacji w której zaliczy bana (co bardzo prawdopodobne); mnie wpisy Crossa bardziej bawią niż dotykają, to on ma misję zemsty na mnie, nie ja na nim.
Także jeśli już, to kieruj te słowa w liczbie pojedynczej do Crossa, nie do mnie.
Kiedy ignorowałem jego wpisy, to jedynie go to napędzało, zatem jedynym sposobem jest stawienie czoła psychicznym problemom Crossa i doprowadzenie do sytuacji w której albo da sobie spokój albo doprowadzi do sytuacji w której zaliczy bana (co bardzo prawdopodobne); mnie wpisy Crossa bardziej bawią niż dotykają, to on ma misję zemsty na mnie, nie ja na nim.
Także jeśli już, to kieruj te słowa w liczbie pojedynczej do Crossa, nie do mnie.
@Cross - doprawdy Tobie wisi? Cóż, bywa - ale nie martw się tym; są na to zapewne jakieś sposoby, których niestety ja nie znam, co już zaznaczam, gdybyś w następnym wpisie chciał zasugerować, że mogę coś o tym wiedzieć.
A co z tą zemstą na mnie? Nic..? Ani słowa??? Obiecałeś przecież, że pomścisz rzekomo przeze mnie skrzywdzoną osobę!!
A co z tą zemstą na mnie? Nic..? Ani słowa??? Obiecałeś przecież, że pomścisz rzekomo przeze mnie skrzywdzoną osobę!!
"Jak Cross będzie dalej się "mścił" i wszczynał awantury, przekażę temat wyżej i tyle."
Kto tu obecnie wszczyna awantury?
Ale Halewicz ma właśnie taką mentalność. Jak on komuś to ok ale jak ktoś jemu to już trolling, naruszenie regulaminu i "przekazywanie tematu wyżej.
Kto tu obecnie wszczyna awantury?
Ale Halewicz ma właśnie taką mentalność. Jak on komuś to ok ale jak ktoś jemu to już trolling, naruszenie regulaminu i "przekazywanie tematu wyżej.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
był złosliwy i dogryzał innym do cna duszy ,czepiał się każdego słówka nie zostawiał na danej osobie suchej nitki ,tyle zapamiętałam .Wyśmiewał się z innych osób i nikomu nie przyszło do głowy zgłaszać go do admina, szok cóż za myslenie na poziomie 4 latka .Szkoda chłopa ale cóz myslę że jego dyrektorskie ego go przerasta w tym momencie .Witamy na forum halewicz nie u ciebie w zakładzie pracy ...
Zastanawiam się nad Twoim pytaniem Isztar i dochodzę do wniosku,że ważne jest aby nie zamieniać ról:)i dla mnie to jest ta granica zalotów;)
Z uwagi na mój charakter pracy miałam częsty kontakt z ludźmi obu płci w różnym wieku i muszę przyznać,że nikt nie potrafił mi prawić tak pięknych i wysublimowanych komplementów jak starsi panowie,czułam się przy nich bardzo kobieco,to taka "stara szkoła" uwodzenia i niestety zanikająca,a szkoda:(
Z uwagi na mój charakter pracy miałam częsty kontakt z ludźmi obu płci w różnym wieku i muszę przyznać,że nikt nie potrafił mi prawić tak pięknych i wysublimowanych komplementów jak starsi panowie,czułam się przy nich bardzo kobieco,to taka "stara szkoła" uwodzenia i niestety zanikająca,a szkoda:(
Owszem Inko. Zgadzam się z tą ,,starą szkołą' i wysublimowaniem.
Bo starsi panowie są doswiadczeni. Bo nawet jeśli kłamią, to delikatnie i subtelnie ze szczyptą dowcipu do smaku. Kobiety czują się przy nich prawdziwymi kobietami, a nie obiektem..... no, wiadomo jakim.
Teraz to brakuje tej elegancji i klasyki tych prawdziwych zalotów.
Bo starsi panowie są doswiadczeni. Bo nawet jeśli kłamią, to delikatnie i subtelnie ze szczyptą dowcipu do smaku. Kobiety czują się przy nich prawdziwymi kobietami, a nie obiektem..... no, wiadomo jakim.
Teraz to brakuje tej elegancji i klasyki tych prawdziwych zalotów.
To wszystko zależy od kobiety i tego jaka ona jest. Jedne czują się dobrze jak mężczyzna je adoruje, przynosi kwiaty, zdejmuje płaszcz i całuje w rękę, natomiast inne tego w ogóle nie czują i są np zażenowane takim zachowaniem.
Mężczyzna po prostu powinien to wyczuć. A jak jest inteligentny to nie jest to trudne :)
Mężczyzna po prostu powinien to wyczuć. A jak jest inteligentny to nie jest to trudne :)
Inka, tylko stara szkoła podrywu ma krótkie nogi i daleko się na niej nie zajdzie.
Niestety, ale stara szkoła podrywu wymaga kobiet starej daty.
Na obecne kobiety, stara szkoła podrywu działa do czasu.
Później się okazuje, że starszy pan, prócz starej szkoły podrywu ma także staromodne rozumienie kobiety i kobiecości... i nagle okazuje się, że oboje jakoś tracą zainteresowanie;)
Niestety, ale stara szkoła podrywu wymaga kobiet starej daty.
Na obecne kobiety, stara szkoła podrywu działa do czasu.
Później się okazuje, że starszy pan, prócz starej szkoły podrywu ma także staromodne rozumienie kobiety i kobiecości... i nagle okazuje się, że oboje jakoś tracą zainteresowanie;)
Inka, no niestety Kłapouchy ma trochę racji. Starszy pan i młoda kobieta to związek na parę lat. Rzadko kiedy, udaje się różnym pokoleniom nadawać na tych samych falach. Są wyjątki ale niestety bardzo rzadko. Rówieśnicy natomiast są dziecinni i niedojrzali. Kilka lat różnicy stanowi chyba złoty środek.
Ciężko znaleźć kulturalnego chłopaka, który ma szacunek do kobiet i nie jest zepsuty przez rozwiązłe kobiety, ale nie jest to niemożliwe :)
Ciężko znaleźć kulturalnego chłopaka, który ma szacunek do kobiet i nie jest zepsuty przez rozwiązłe kobiety, ale nie jest to niemożliwe :)
Tak, napisałam przecież że są wyjątki. Bardzo rzadkie le są.
Większość takich związków opiera się na prostej zasadzie. Facet potrzebuje się odmłodzić, sprawdzić swoją fizyczność a kobieta szuka opiekuna i podpory życiowej. Na krótką metę taki związek jest niesamowitym dopełnieniem, jednak w miarę upływu lat, te wspólne potrzeby się rozpływają jak mgła i ludzie zaczynają mieć żal do życia....
Większość takich związków opiera się na prostej zasadzie. Facet potrzebuje się odmłodzić, sprawdzić swoją fizyczność a kobieta szuka opiekuna i podpory życiowej. Na krótką metę taki związek jest niesamowitym dopełnieniem, jednak w miarę upływu lat, te wspólne potrzeby się rozpływają jak mgła i ludzie zaczynają mieć żal do życia....
Ja też w pracy spotykam ludzi w różnym wieku.Nie można nosić pierścionków ani obrączek, więc pewnego razu przez przypadek dwóch starszych panów usłyszało jak rozmawiamy z koleżanką i padły słowa " mój mąż..."
Jeden z panów bardzo zdziwiony, mówi do mnie: a gdzie obrączka? taka nowa moda? Myśmy z kolegą myśleli, że pani to taka " jeszcze nigdy nie całowana..."
Jeden z panów bardzo zdziwiony, mówi do mnie: a gdzie obrączka? taka nowa moda? Myśmy z kolegą myśleli, że pani to taka " jeszcze nigdy nie całowana..."
Sadylu Wiejski Filozofie, dwa pytania (plus trzecie bonusowe):
1/ co to jest kwestia osobnicza w kontekście braku konkretów?
2/ co rozumiesz poprzez skuteczne działania, które nie będą źle odebrane?
Może dysponujesz jakimś patentem na podryw, bo gdzieś tam sugerowałeś mi, żebym "se babe znalazł", to Ty jako biegły w podrywie, może podsuniesz mi jakieś swoje sprawdzone metody? o_O
Oczywiście skuteczne ale które nie będą źle odebrane! (vide pytania powyżej)
1/ co to jest kwestia osobnicza w kontekście braku konkretów?
2/ co rozumiesz poprzez skuteczne działania, które nie będą źle odebrane?
Może dysponujesz jakimś patentem na podryw, bo gdzieś tam sugerowałeś mi, żebym "se babe znalazł", to Ty jako biegły w podrywie, może podsuniesz mi jakieś swoje sprawdzone metody? o_O
Oczywiście skuteczne ale które nie będą źle odebrane! (vide pytania powyżej)
> Zawsze może czegoś nowego się nauczę, od doświadczonego podrywacza:)
Są (płatne) kursy uwodzenia. Masz potrzebę - skorzystaj.
Ja nie mam ani czasu na edukowanie (szczególnie: darmowe!) ciebie, ani potrzeby chwalenia się, zdobytą w przeciągu wielu lat, wiedzą. Zwłaszcza publicznie.
A czy to rzeczywista wiedza, czy li tylko przechwałki, niech osądzą inni.
Są (płatne) kursy uwodzenia. Masz potrzebę - skorzystaj.
Ja nie mam ani czasu na edukowanie (szczególnie: darmowe!) ciebie, ani potrzeby chwalenia się, zdobytą w przeciągu wielu lat, wiedzą. Zwłaszcza publicznie.
A czy to rzeczywista wiedza, czy li tylko przechwałki, niech osądzą inni.
Anno --ja chyba wielki problem mam-problemy są po to żeby je omijać :)
bo ---to,co mnie brało na dobre mi nie wyszło -myślisz o tym co ja myśle ,wielka awantura ,było cudnie tak po kobiecemu :)
wiec musze sie mocno zastanowic czy nie zmienic sposobu reagowania-niby wszystko można zmienić tylko po co nie lepiej być sobą :)
albo czekac az sie uprze i sam sobie wezmie ppp-mężczyzna musi mieć także odwagę jak nie bierze to wiesz może być z nim róznie :)
a zapomniałam -przeciez bierze mnie tylko gotówka..ppp-jak każda kobietę :)
bo ---to,co mnie brało na dobre mi nie wyszło -myślisz o tym co ja myśle ,wielka awantura ,było cudnie tak po kobiecemu :)
wiec musze sie mocno zastanowic czy nie zmienic sposobu reagowania-niby wszystko można zmienić tylko po co nie lepiej być sobą :)
albo czekac az sie uprze i sam sobie wezmie ppp-mężczyzna musi mieć także odwagę jak nie bierze to wiesz może być z nim róznie :)
a zapomniałam -przeciez bierze mnie tylko gotówka..ppp-jak każda kobietę :)
ja ...lubie--...---
jezu -no niech bedzie soba,,takim grzecznym i z najlepszej strony
niech stara ale nie udaje
niech mnie traktuje jak kobiete ale nie jak dziecko
słyszałam kiedys --załóz szaliczek!
mowie ,ze mi goraco aon dalej ale sie przeziebisz-załóz
no i trzeci raz--...wrrr
ale tez---jak jest zimno no ..niech widzi..nie bedzie slepy..zapyta sie
czego my oczekujemy?opiekunczosci,wsparcia,obrony,zrozumienia,szacunku,miłych słów
ale szczerych...
prezenty --nie chodzi o obrzucanie ..raczej o zrobienie przyjemnosci
albo pamietanie o datach
chociaz tych najwazniejszych
jezu -no niech bedzie soba,,takim grzecznym i z najlepszej strony
niech stara ale nie udaje
niech mnie traktuje jak kobiete ale nie jak dziecko
słyszałam kiedys --załóz szaliczek!
mowie ,ze mi goraco aon dalej ale sie przeziebisz-załóz
no i trzeci raz--...wrrr
ale tez---jak jest zimno no ..niech widzi..nie bedzie slepy..zapyta sie
czego my oczekujemy?opiekunczosci,wsparcia,obrony,zrozumienia,szacunku,miłych słów
ale szczerych...
prezenty --nie chodzi o obrzucanie ..raczej o zrobienie przyjemnosci
albo pamietanie o datach
chociaz tych najwazniejszych
Kłótnia kłótni nie równa - zależy jaki kto ma styl.
Gdy facet widzi, że trafił na wariatkę nienawidzącą mężczyzn, to odwraca się na pięcie i odchodzi.
Toksyczne związki nie są ani romantyczne ani seksowne.
I powiem to jeszcze raz. Temat zmienił się w oczekiwania w stosunku do mężczyzn - widać kobiecie w podrywie przystoi wszystko;)
Gdy facet widzi, że trafił na wariatkę nienawidzącą mężczyzn, to odwraca się na pięcie i odchodzi.
Toksyczne związki nie są ani romantyczne ani seksowne.
I powiem to jeszcze raz. Temat zmienił się w oczekiwania w stosunku do mężczyzn - widać kobiecie w podrywie przystoi wszystko;)
Tylko u nas !!!!!!!!
rozerwiesz sie i poczujesz ,ze zyjesz
Kotku -wejdz i nie zwlekaj
czekaja na ciebie urocze panie;
wpromocji--Mimi z batem w skorzanym body
i Fifi z warkoczykami
jesli jednak chcesz czegos mocniejszego
to tylko z nektaru Isztarowego...................................................
no..no! ppp
rozerwiesz sie i poczujesz ,ze zyjesz
Kotku -wejdz i nie zwlekaj
czekaja na ciebie urocze panie;
wpromocji--Mimi z batem w skorzanym body
i Fifi z warkoczykami
jesli jednak chcesz czegos mocniejszego
to tylko z nektaru Isztarowego...................................................
no..no! ppp
Ja lubię kiedy mężczyzna jest sobą. Nie lubię "randek". Raczej fajniej mi się ludzi poznaje przy kawie czy niezobowiązującym winie.
Randka - jest zobowiązująca bo każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Nie lubię presji i ciśnienia.
Oprócz bycia sobą, fajnie jak mężczyzna ma poczucie humoru, i potrafi do wykorzystać podczas rozmowy. Szczypta sarkazmu i nuta ironii dozwolona.
Zaloty nie mogą być próżne - oglądaliście kiedyś Johny Bravo na cartoon network - to pewnie wiecie o czym mówię. A jak nie to coś w deseń: mój biceps ma 52 cm, na parkingu mercedes i dwa poziomy w seatowers;)
I też potwierdzam, że "starsi" mężczyźni robią to w bardzo elegancki i wyrafinowany sposób. Dlatego mnie zawsze ciągnęło do starszych;)
Młodsi pokroju : dokąd kopytkujesz piękna gazelo....albo czy bolało? Jak spadłaś mi z nieba, albo mówią, że masz piękne oczy patrząc się w cycki;) Mega g*wniarskie;)
Randka - jest zobowiązująca bo każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. Nie lubię presji i ciśnienia.
Oprócz bycia sobą, fajnie jak mężczyzna ma poczucie humoru, i potrafi do wykorzystać podczas rozmowy. Szczypta sarkazmu i nuta ironii dozwolona.
Zaloty nie mogą być próżne - oglądaliście kiedyś Johny Bravo na cartoon network - to pewnie wiecie o czym mówię. A jak nie to coś w deseń: mój biceps ma 52 cm, na parkingu mercedes i dwa poziomy w seatowers;)
I też potwierdzam, że "starsi" mężczyźni robią to w bardzo elegancki i wyrafinowany sposób. Dlatego mnie zawsze ciągnęło do starszych;)
Młodsi pokroju : dokąd kopytkujesz piękna gazelo....albo czy bolało? Jak spadłaś mi z nieba, albo mówią, że masz piękne oczy patrząc się w cycki;) Mega g*wniarskie;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Inka:
>jakie oczekiwania?
Chodziło mi o listę isztar.
>To teraz proszę,Kłapouchy jakie Ty lubisz zaloty?:D
Niezłe odbicie piłeczki jako kolejny unik.
Kolejny dowód na bezkrytyczność niektórych przedstawicielek płci pięknej.
Temat z "co przystoi" zmienił się w żale względem mężczyzn i przeistoczył w oczekiwania w stosunku do nich.
I nic dla równowagi roszczeniowe panie nie dodadzą.
>wg pana K.--jestem włascicielka agencji!
Ja tylko przyjąłem do wiadomości Twoje wyznanie.
>jakie oczekiwania?
Chodziło mi o listę isztar.
>To teraz proszę,Kłapouchy jakie Ty lubisz zaloty?:D
Niezłe odbicie piłeczki jako kolejny unik.
Kolejny dowód na bezkrytyczność niektórych przedstawicielek płci pięknej.
Temat z "co przystoi" zmienił się w żale względem mężczyzn i przeistoczył w oczekiwania w stosunku do nich.
I nic dla równowagi roszczeniowe panie nie dodadzą.
>wg pana K.--jestem włascicielka agencji!
Ja tylko przyjąłem do wiadomości Twoje wyznanie.
>Co przystoi kobiecie a co facetowi w podrywie?
Inka, całkiem dużo.
Ogólnie kobiecie przystoi podrywać facetów - w końcu mamy równość.
I jeśli powie się "a", trzeba powiedzieć "b", więc jeśli kobieta zaprasza gdzieś faceta, to ona powinna wyjść z inicjatywą zapłacenia za oboje.
Oczywiście bez przesadnego naciskania, jeśli facet odmówi.
Gdy to ona przejęła inicjatywę, to powinna ją utrzymać, czyli to ona proponuje gdzie pójdą, ona może zaproponować pójście do siebie...
Oraz to ona ma przywilej w zainicjowaniu pocałunku na dobranoc;)
Choć niestosownym by było, proponować mu odprowadzenie do domu:d
Zaś gdy facet zaprasza, to on powinien płacić.
Z tym, że kobieta powinna wejść z nienachalną propozycją zapłacenia za siebie.
Tak może mu pokazać, że nie oczekuje od niego płacenia, ale przyjmuje ten gest jako podarek.
I chyba na początek warto by delikatnie określić, czy to randka, czy koleżeńskie spotkanie, by się lepiej poznać.
A jak Wy uważacie?
PS: Kto powinien jako pierwszy wyznać swoje uczucia?
Inka, całkiem dużo.
Ogólnie kobiecie przystoi podrywać facetów - w końcu mamy równość.
I jeśli powie się "a", trzeba powiedzieć "b", więc jeśli kobieta zaprasza gdzieś faceta, to ona powinna wyjść z inicjatywą zapłacenia za oboje.
Oczywiście bez przesadnego naciskania, jeśli facet odmówi.
Gdy to ona przejęła inicjatywę, to powinna ją utrzymać, czyli to ona proponuje gdzie pójdą, ona może zaproponować pójście do siebie...
Oraz to ona ma przywilej w zainicjowaniu pocałunku na dobranoc;)
Choć niestosownym by było, proponować mu odprowadzenie do domu:d
Zaś gdy facet zaprasza, to on powinien płacić.
Z tym, że kobieta powinna wejść z nienachalną propozycją zapłacenia za siebie.
Tak może mu pokazać, że nie oczekuje od niego płacenia, ale przyjmuje ten gest jako podarek.
I chyba na początek warto by delikatnie określić, czy to randka, czy koleżeńskie spotkanie, by się lepiej poznać.
A jak Wy uważacie?
PS: Kto powinien jako pierwszy wyznać swoje uczucia?
to jest fajny temat
właśnie znowu coś odkryłam dzięki Wam ... ha ha paranoja
nie dostrzegam żadnych granic
może dlatego, że patrzę na kobietę i na mężczyznę jak na człowieka
Zdarzają się różne sytuacje i człowiek różnie się w nich odnajduje.
Uważam siebie za Kobietę "staroświecką" ale życie nauczyło mnie otwartości i rozumienia, że wszystko może się zdarzyć.
Żyje się przyjemniej i spokojniej spodziewając się niespodziewanego.
Życie jest naprawdę interesujące i zaskakujące a studiowanie ludzi najprzyjemniejszym zajęciem.
właśnie znowu coś odkryłam dzięki Wam ... ha ha paranoja
nie dostrzegam żadnych granic
może dlatego, że patrzę na kobietę i na mężczyznę jak na człowieka
Zdarzają się różne sytuacje i człowiek różnie się w nich odnajduje.
Uważam siebie za Kobietę "staroświecką" ale życie nauczyło mnie otwartości i rozumienia, że wszystko może się zdarzyć.
Żyje się przyjemniej i spokojniej spodziewając się niespodziewanego.
Życie jest naprawdę interesujące i zaskakujące a studiowanie ludzi najprzyjemniejszym zajęciem.
A stąd;)
http://www.youtube.com/watch?v=T-65aFmCYT8
sorry za wklejankę ale muszę odpowiedzieć Vi na ważne pytanie;)
http://www.youtube.com/watch?v=T-65aFmCYT8
sorry za wklejankę ale muszę odpowiedzieć Vi na ważne pytanie;)
Oto najbardziej szczenięce teksty na podryw, jakich na szczęście w życiu nie słyszalam.Co tam, pośmiać się można:
http://tekstynapodryw.pl/smieszne
http://tekstynapodryw.pl/smieszne
Pocałować przystaje jak ma ochotę i są sygnały zwrotne, że ochota jest odwzajemniona.
3 m-ce ciężko przełożyć na ilość spędzonego czasu... i chemię;)
Jak facet, który nie jest nieśmiały, nic nie zrobi przez 5 randek, to kobieta może uznać, że go nie pociąga.
Czasem lepiej działać szybciej i dostać odmowę, niż nie działać i urazić uczucia.
3 m-ce ciężko przełożyć na ilość spędzonego czasu... i chemię;)
Jak facet, który nie jest nieśmiały, nic nie zrobi przez 5 randek, to kobieta może uznać, że go nie pociąga.
Czasem lepiej działać szybciej i dostać odmowę, niż nie działać i urazić uczucia.
a skad my mozemy wiedziec -czy mozna??
przeciez to zalezy od wielu rzeczy--od tego ile razy w tyg.sie spotykacie,jak długo jestescie ze soba w czasie..co robiliscie ze soab
jaki pani temperament??
czy tradycyjnie...nmusi cie sprawdzic,,az bedzie pewna ze sie do slubu nadajesz
czy ma luzne podejcie..?
czy juz zartowaliscie nt ..czy tylko "ąę" było
dla mnie to za długo
zapros do kina i sie przysuwaj ..obejmij ramieniem--jak i ona sie przysunie i usmiechnie ....
np
pp
przeciez to zalezy od wielu rzeczy--od tego ile razy w tyg.sie spotykacie,jak długo jestescie ze soba w czasie..co robiliscie ze soab
jaki pani temperament??
czy tradycyjnie...nmusi cie sprawdzic,,az bedzie pewna ze sie do slubu nadajesz
czy ma luzne podejcie..?
czy juz zartowaliscie nt ..czy tylko "ąę" było
dla mnie to za długo
zapros do kina i sie przysuwaj ..obejmij ramieniem--jak i ona sie przysunie i usmiechnie ....
np
pp
Lat mam bliżej 30 jak 20;) Co do tego czy to piękne sam nie wiem. Teraz takie czasy, że mało komu się chce czekać:) No ale osobiście jestem zwolennikiem takiego rodzenia się "miłości" A skąd pytanie czy ze mną wszystko ok? Rozumiem ,że skoro nie próbowałem jej przelecieć przez taki okres czasu no to jestem jakiś dziwny. Jeśli tak to rzeczywiście coś ze mną nie teges;)
Nie chodzi żeby od razu bunga bunga :) ale pocałunek w policzek to juz na pierwszej randce na pożegnanie jak jesteś panną zainteresowany jest ok :)Panna wtedy jest szczęśliwa :)
Pózniej także na powitanie cmok w policzek a w miarę upływających randek to już całuśnie może być :)
Ogólnie myślałam że masz 60 lat i już nie możesz :)
Powodzenia i odwagi na całuska :)
Pózniej także na powitanie cmok w policzek a w miarę upływających randek to już całuśnie może być :)
Ogólnie myślałam że masz 60 lat i już nie możesz :)
Powodzenia i odwagi na całuska :)
A czego facet nie może mając 60 lat? Ogólnie jak mi nie zależy to bunga bunga i na 1 spotkaniu jest. Bo wtedy mam w d*pie czy będzie 2 czy nie. A jak mi zależy to zaczynam za bardzo analizować co wypada a co nie wypada. Jeszcze się nasłuchałem jak ona nie cierpi lovelasów. A zaznaczę,że jest bardzo ładna. W policzek to dostałem sam od niej na 2 spotkaniu. Baaaa nawet do łóżka wpuściła. No a ostatnio mi powiedziala ,że nie wpuści bo kolegów nie wypada;/ I weź tu zrozum kobietę na 2 spotkaniu wypada spać razem a na 10 nie;(
Spaliłeś swoją szanse, tak jak mówiłem.
Pewnie chciała dostać buzi od Ciebie, po pierwszym spotkaniu.
Nie dostała, to sama wyszła z inicjatywą na drugim.
Nawet Cię do łóżka wpuściła, licząc na zrozumienie aluzji.
Bardziej oczywistych sygnałów nie mogła wysyłać.
Naprawdę musisz się podszkolić w rozumieniu kobiet, bo jesteś tak daleko w tyle, że dalej być nie można.
> Bo wtedy mam w d*pie czy będzie 2 czy nie.
Zabrzmiało, jakbyś nie wierzył w swoje łóżkowe umiejętności:)
Pewnie chciała dostać buzi od Ciebie, po pierwszym spotkaniu.
Nie dostała, to sama wyszła z inicjatywą na drugim.
Nawet Cię do łóżka wpuściła, licząc na zrozumienie aluzji.
Bardziej oczywistych sygnałów nie mogła wysyłać.
Naprawdę musisz się podszkolić w rozumieniu kobiet, bo jesteś tak daleko w tyle, że dalej być nie można.
> Bo wtedy mam w d*pie czy będzie 2 czy nie.
Zabrzmiało, jakbyś nie wierzył w swoje łóżkowe umiejętności:)
Jeśli się spotykacie 1-2 razy w tygodniu, to w 3 m-ce związek powinien być skonsumowany:)
Ty odbierasz to jako "nie chce się czekać".
Reszta świata "nie chce się całować".
A to już świadczy o poziomie uczuć do drugiej osoby.
Przy takim tempie rodzenia się "miłości", do pewnie seks będzie po 10 latach?;)
No nie wiem, czy panna będzie tak cierpliwa.
Jeśli chce mieć dziecko i wie, w jakim wieku jest największa szansa na urodzenie zdrowego potomka, a jeszcze chciałaby się nacieszyć seksem mając wąską... to szybciej znajdzie konkretniejszego faceta niż dorówna Twojej cierpliwości.
Ty odbierasz to jako "nie chce się czekać".
Reszta świata "nie chce się całować".
A to już świadczy o poziomie uczuć do drugiej osoby.
Przy takim tempie rodzenia się "miłości", do pewnie seks będzie po 10 latach?;)
No nie wiem, czy panna będzie tak cierpliwa.
Jeśli chce mieć dziecko i wie, w jakim wieku jest największa szansa na urodzenie zdrowego potomka, a jeszcze chciałaby się nacieszyć seksem mając wąską... to szybciej znajdzie konkretniejszego faceta niż dorówna Twojej cierpliwości.
Nic nie kręcę. Bo wy takie jesteście robicie jedno mówicie drugie a myślicie o 3. Poznałem ją no i byłem u niej na stancji rozmawialiśmy sobie do rana. No i opowiadała o sobie i między innymi mówiła o podejściu ,że nie lubi takich nachalnych facetów co się całują na 1 spotkaniuxD Że musi być uczucie i bla bla bla. No dla mnie to też było dziwne ,skoro na kolejnym spotkaniu nic nie miała przeciw ,żeby spać w jednym łóżku. Mój mózg jest jednak za prosty i raczej jeśli byłbym taki r******z to bym o tym nie wspominał a nie opowiadał jaki to ja święty jestem. Ale już przywykłem ,że wy skomplikowane jesteście. Dlatego nie robię z niej świętą tylko mowię co było. Spotykamy się w weekendy tylko ale powiedzmy ze prawie cale dnie wtedy. Ona ma na prawdę full kolegów dlatego nie rozumiem czemu spotyka się akurat ze mną gdyby patrzeć tylko na koleżeństwo. Ale Kłapouchy racji ma trochę. Odczuwam ,że na początku było trochę inaczej. Tylko pytanie brzmi czy idzie to jeszcze zmienić czy jeśli już za bardzo to przedłużyłem to ujnia i tyle.
Ale czy na prawdę według was chemia ogranicza się do seksu na 2 spotkaniu? Tylko wokół tego się to kręci? Jak nie ma seksu na samym początku to nie ma chemii potem. Ja tam nie jestem jakimś przeciwnikiem i lubię to jak każdy ale no tym się jedynie nie kieruje. Gdyby mi zależało tylko na łóżku to pewnie bym tak zrobił. Ale z racji szacunku nie zrobiłem
Żeby to jeszcze faceci pisali to bym zrozumiał. Ale kobiety... Rozumiem was trzeba tylko r****** bo tylko do tego sie nadajecie i tylko tym można zdobyć waszą łaskę? Zapamiętam. Tylko nie wiem skąd potem ten płacz, że facetom tylko jedno w głowie. Skoro jeśli nie jedno to uważacie to za skrzywienie.
Historię jako taką zrozumiałem od początku.
Nie wiem dlaczego innym szło tak opornie:d
Dziewczyna ładna, to od razu powiedziała, że nie lubi facetów co się do niej dobierają na pierwszej randce.
I tu z pewnością padł pierwszy błąd, bo temat należało pociągnąć, wykorzystać by trochę poflirtować (np: "Nie dziwię się, że faceci chcą cię całować na pierwszej randce") i nawet zapytać, jeśli masz wątpliwości (np "A która randka, wg ciebie, jest odpowiednią, aby mężczyzna okazał swoje zainteresowanie kobietą?").
Jak Cię wpuściła do łóżka - wąskiego - to leżałeś jak kłoda?
Ona prowokowała pupcią, a Ty nic?
Mogłeś ją chociaż przytulić, powiedzieć że ładnie pachnie, przypadkowa dotknąć tu lub tam, by zobaczyć reakcję - jeśli jeszcze miałeś wątpliwości.
I jak to jest przez te 3 m-ce? Jaki dystans utrzymujecie?
Są jakieś przelotne dotknięcia? buzi na powitanie? trzymanie się za ręce? Jakikolwiek kontakt cielesny?
O czym rozmawiacie? Flirtujecie, poruszacie tematy takie jak miłość, związek etc?
Piszesz dużo o całowaniu i seksie - ale nic o uczuciach.
Darzysz ją jakimś uczuciem poza zainteresowaniem i (niejednoznacznym) pociągiem seksualnym?
Czego właściwie od niej chcesz?
Piszesz, że ona spotyka się z Tobą a ma mnóstwo kolegów.
Chodzicie na zakupy, pyta się Ciebie o rzeczy, które kobieta pyta inne kobiety?
Może Cię wzięła za geja?;)
Nie wiem dlaczego innym szło tak opornie:d
Dziewczyna ładna, to od razu powiedziała, że nie lubi facetów co się do niej dobierają na pierwszej randce.
I tu z pewnością padł pierwszy błąd, bo temat należało pociągnąć, wykorzystać by trochę poflirtować (np: "Nie dziwię się, że faceci chcą cię całować na pierwszej randce") i nawet zapytać, jeśli masz wątpliwości (np "A która randka, wg ciebie, jest odpowiednią, aby mężczyzna okazał swoje zainteresowanie kobietą?").
Jak Cię wpuściła do łóżka - wąskiego - to leżałeś jak kłoda?
Ona prowokowała pupcią, a Ty nic?
Mogłeś ją chociaż przytulić, powiedzieć że ładnie pachnie, przypadkowa dotknąć tu lub tam, by zobaczyć reakcję - jeśli jeszcze miałeś wątpliwości.
I jak to jest przez te 3 m-ce? Jaki dystans utrzymujecie?
Są jakieś przelotne dotknięcia? buzi na powitanie? trzymanie się za ręce? Jakikolwiek kontakt cielesny?
O czym rozmawiacie? Flirtujecie, poruszacie tematy takie jak miłość, związek etc?
Piszesz dużo o całowaniu i seksie - ale nic o uczuciach.
Darzysz ją jakimś uczuciem poza zainteresowaniem i (niejednoznacznym) pociągiem seksualnym?
Czego właściwie od niej chcesz?
Piszesz, że ona spotyka się z Tobą a ma mnóstwo kolegów.
Chodzicie na zakupy, pyta się Ciebie o rzeczy, które kobieta pyta inne kobiety?
Może Cię wzięła za geja?;)
Szczerze to skomplikowana sprawa. Jakimś uczuciem darzę na pewno bo dawno z nikim tak mi się nie rozmawiało na luzie. Ona też to powtarza. Z jedyną różnicą, że mówi tak o 50% kumpli:) Ja sam widzę ,że coś za dużo o niej myślę. Jeśli chodzi o same rozmowy to są o wszystkim. Począwszy od nie wiem co na zajęciach do rozmów o duchach;D Tematy związków też poruszamy. Z tym ,że jej ostatni się nie udał i da się to zauważyć. Trochę się dziwie bo serio dziewczyna jest bardzo ładna i ogarnięta. Może dlatego taka pociągająca. Z resztą nie tylko ja to widzę. Często dostaje kwiaty od nieznajomych o czym lubi się pochwalić. Ale Nie jest to jakaś pusta lalka co tylko leży i pachnie. Czasem sama żartuje że my dłużej ze sobą nie możemy siedzieć jak weekend bo byśmy się pozabijali. Trochę racji w tym jest. Na zakupy chodzimy czasem ale to też jak ja chcę coś kupić czy ona. Chociaż fanem latania z laską po sklepach nie jestem bo nie mam cierpliwości dlatego staram się to ograniczać;) Co do leżenia jak kłoda nie było;) No ale też za dużo sobie nie pozwalałem. Ostatnio już myślałem że kaplica po czym znowu u niej spałem i nie robiła problemów. Teraz za to dużo gada ,że musi znaleźć w cudzysłowiu "męża" Lata po klubach i tylko narzeka, że wszystkim jedno w głowie. Druga sprawa jest taka ,że niedawno spotkałem ją na mieście z koleżanką po czym na drugi dzień oznajmiła mi ,że koleżanka stwierdziła ,że będę jej mężem (tej koleżanki znaczy się). No i już ostatni weekend zabierała ją ze sobą na spotkania co mnie trochę wkurza. Ja tam ogólnie ejstem taki ,że za dużo myślę co wypada a co nie. Zamiast robić a potem się martwić. No ale taki mamy klimat jak to się mówi:)
Bardzo podkreślasz to, że jest ładna.
Właściwie jakie to ma znaczenie?
Ładna z wierzchu, w środku jak każda inna.
Jak sobie na coś pozwalałeś w łóżku, to trzeba było pozwalać na więcej, na ile miałeś ochoty, aż by Cię powstrzymała.
Ma mnóstwo kolegów, dostaje kwiaty, chodzi po klubach i mówi, że nie całuje się na pierwszej randce...
Wiesz, mam odczucie, że jesteś jedynym facetem w okolicy, który się z nią nie całował:)
Dziewczyna rzuca tekstami, niczym dziewica, byś nie pomyślał, że jest łatwa.
Wiele jest takich dziewczyn, mają swoje potrzeby, chcą uprawiać seks, ale chcą też aby darzono je szacunkiem i nie postrzegano jak puszczalskie czy prostytutki.
Udają święte w słowach, aby facet któremu się oddają miał wrażenie, że osiągnął sukces przez to jaki jest wyjątkowy i cudowny:)
Jak mi rzuciłaby taki tekst o mężu, to już bym wiedział co z nim zrobić:d
A skoro Ty wciąż nic... to uznała, że chociaż sprzeda Cię koleżance.
Pewnie ma Cię już dość i próbuje rozluźnić więzi tej znajomości.
Jeśli nie zareagujesz na koleżankę, to spodziewaj się kłótni lub "braku czasu" - a obie uznają, że albo jesteś aseksualny albo homoseksualny.
Nie wiem, czy masz szanse jeszcze coś uratować, ale teraz albo nigdy.
Właściwie jakie to ma znaczenie?
Ładna z wierzchu, w środku jak każda inna.
Jak sobie na coś pozwalałeś w łóżku, to trzeba było pozwalać na więcej, na ile miałeś ochoty, aż by Cię powstrzymała.
Ma mnóstwo kolegów, dostaje kwiaty, chodzi po klubach i mówi, że nie całuje się na pierwszej randce...
Wiesz, mam odczucie, że jesteś jedynym facetem w okolicy, który się z nią nie całował:)
Dziewczyna rzuca tekstami, niczym dziewica, byś nie pomyślał, że jest łatwa.
Wiele jest takich dziewczyn, mają swoje potrzeby, chcą uprawiać seks, ale chcą też aby darzono je szacunkiem i nie postrzegano jak puszczalskie czy prostytutki.
Udają święte w słowach, aby facet któremu się oddają miał wrażenie, że osiągnął sukces przez to jaki jest wyjątkowy i cudowny:)
Jak mi rzuciłaby taki tekst o mężu, to już bym wiedział co z nim zrobić:d
A skoro Ty wciąż nic... to uznała, że chociaż sprzeda Cię koleżance.
Pewnie ma Cię już dość i próbuje rozluźnić więzi tej znajomości.
Jeśli nie zareagujesz na koleżankę, to spodziewaj się kłótni lub "braku czasu" - a obie uznają, że albo jesteś aseksualny albo homoseksualny.
Nie wiem, czy masz szanse jeszcze coś uratować, ale teraz albo nigdy.
Kłapouchy ogólnie mądrze prawisz aż miło poczytać. W środku biję się z myślami bo rozum podpowiada mi podobnie. Ale jeśli jednak to co mówi ona jest prawdą to jedna na milion. Co do podkreślania wyglądu. Ma takie znaczenie ,że do ładnych jest zawsze sznurek wielbicieli. Teraz miała pomysł wpaść do mnie na weekend żebyśmy razem "poszukali przyszłych żon i mężów w Sopocie" Już miałem się zgodzić ale myślę że pierd*** to. Ogólnie chyba czas to zakończyć. Mieliśmy niby wspólnie sylwestra spędzić ale chyba to bez sensu.
>Teraz miała pomysł wpaść do mnie na weekend żebyśmy razem "poszukali przyszłych żon i mężów w Sopocie"
Ona Cię traktuje jak koleżankę.
Trzeba było odpowiedzieć:
"To możemy zostać w domu, by daleko nie szukać"
A jak chciałbyś jeszcze z tym wyjść na prostą, to po takim tekście powinieneś ją pocałować na powitanie, dodając przeprosiny, że tak długo zwlekałeś. Później usiąść i wytłumaczyć jej, to co nam.
Albo uzna Cię za frajera (choć już może mieć taką opinię) albo uzna to wyznanie za niezwykle słodkie, odważne i romantyczne, czym rozbudzisz jej uczucia.
Zaczniecie od nowa i może coś z tego wyjdzie (o ile będziesz mniej powściągliwy).
Tylko najpierw powinieneś się zastanowić, czego Ty chcesz.
Ona Cię traktuje jak koleżankę.
Trzeba było odpowiedzieć:
"To możemy zostać w domu, by daleko nie szukać"
A jak chciałbyś jeszcze z tym wyjść na prostą, to po takim tekście powinieneś ją pocałować na powitanie, dodając przeprosiny, że tak długo zwlekałeś. Później usiąść i wytłumaczyć jej, to co nam.
Albo uzna Cię za frajera (choć już może mieć taką opinię) albo uzna to wyznanie za niezwykle słodkie, odważne i romantyczne, czym rozbudzisz jej uczucia.
Zaczniecie od nowa i może coś z tego wyjdzie (o ile będziesz mniej powściągliwy).
Tylko najpierw powinieneś się zastanowić, czego Ty chcesz.
@Kłapouchy
>Tylko najpierw powinieneś się zastanowić, czego Ty chcesz.
To samo mi przyszło do głowy , bo skoro Powściągliwemu tak się ta dziewczyna podoba , to dlaczego się poddaje ?? Może właśnie sam nie wie , czego chce...
@Powściągliwy
Pamiętaj , kto nie ryzykuje , ten nie ma... Zbierz się na odwagę i powiedz jej co czujesz , bo takie zawieszenie nie przyczynia się do szczęśliwego zakończenia..
>Tylko najpierw powinieneś się zastanowić, czego Ty chcesz.
To samo mi przyszło do głowy , bo skoro Powściągliwemu tak się ta dziewczyna podoba , to dlaczego się poddaje ?? Może właśnie sam nie wie , czego chce...
@Powściągliwy
Pamiętaj , kto nie ryzykuje , ten nie ma... Zbierz się na odwagę i powiedz jej co czujesz , bo takie zawieszenie nie przyczynia się do szczęśliwego zakończenia..
Dziewczyna jak ten szczeniak czekający na patyk - bez seksu od 3 m-cy.
A on od soboty, bo zalicza dla seksu kto podejdzie.
Ot i jego wielkie uczucie:d
Ciekawe, czy jej się chwali, skoro to taka dobra kumpela:)
Ruda, w tym moim zacytowanym zdaniu nie chodziło o to, że się poddaje a coś czuje.
Raczej o to, że ją ogranicza a nic do niej nie czuje.
To nie ona traktuje go jak kolegę, ale on ją.
Lubi z nią pogadać i spędzać czas... i jest ładna;)
A on od soboty, bo zalicza dla seksu kto podejdzie.
Ot i jego wielkie uczucie:d
Ciekawe, czy jej się chwali, skoro to taka dobra kumpela:)
Ruda, w tym moim zacytowanym zdaniu nie chodziło o to, że się poddaje a coś czuje.
Raczej o to, że ją ogranicza a nic do niej nie czuje.
To nie ona traktuje go jak kolegę, ale on ją.
Lubi z nią pogadać i spędzać czas... i jest ładna;)
Nic nie wyjdzie. Pomyśli, że się nią nie interesujesz, a skorzysta na tym ktoś inny;)
Bosze, dlaczego facet nie może być facetem? Kawa na ławę. Jak ja nie lubię pierdzenia w stołek i owijania w bawełnę a Ty weź się człowieku domyślaj co autor miał na myśli....
Bosze, dlaczego facet nie może być facetem? Kawa na ławę. Jak ja nie lubię pierdzenia w stołek i owijania w bawełnę a Ty weź się człowieku domyślaj co autor miał na myśli....
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Takie coś , z takim czymś o tutaj jest http://www.ceneo.pl/Hustawki_erotyczne
Proszę jeszcze nie widziała , a już buzia uśmiechnięta ;P
Proszę jeszcze nie widziała , a już buzia uśmiechnięta ;P
>Zostaw tę dziewczynę w spokoju, niech ułoży sobie życie z kimś innym, bo Ty nie jesteś jej wart.
Graszka, a kto wie, skoro się tak dobrze dogadują, to może ona taka sama.
>Ogólnie mam misterny plan. Kupić jej na gwiazdkę coś co powie dobitnie, że liczę na coś więcej.
Kiepski plan. Takich prezentów nie daje się koleżankom, nie daje się by coś zasygnalizować i na pewno nie na gwiazdkę!:d
Z kim Ty sypiasz, przy takim podejściu do kobiet, z prostytutkami?
>z tymi które mam w d*pie sypiam;(
Nie dojrzałeś jeszcze do seksu.
O miłości nie masz pojęcia.
I masz dziwne preferencje seksualne:p
Graszka, a kto wie, skoro się tak dobrze dogadują, to może ona taka sama.
>Ogólnie mam misterny plan. Kupić jej na gwiazdkę coś co powie dobitnie, że liczę na coś więcej.
Kiepski plan. Takich prezentów nie daje się koleżankom, nie daje się by coś zasygnalizować i na pewno nie na gwiazdkę!:d
Z kim Ty sypiasz, przy takim podejściu do kobiet, z prostytutkami?
>z tymi które mam w d*pie sypiam;(
Nie dojrzałeś jeszcze do seksu.
O miłości nie masz pojęcia.
I masz dziwne preferencje seksualne:p
Miłość życia:D
Ostrzegaj przed takimi;)
Co do jej kłamstwa, to przecież koledze mogą się szybko kości zrastać?:)
A zresztą ona ma wielu kolegów, i mogła być z wieloma - naraz!
I "ręka" mogła być eufemizmem;)
Może ta bujaczka to nie taki zły pomysł.
O ile nie przeszkadza Ci, rozważanie z kim będzie jej używać:)
Ostrzegaj przed takimi;)
Co do jej kłamstwa, to przecież koledze mogą się szybko kości zrastać?:)
A zresztą ona ma wielu kolegów, i mogła być z wieloma - naraz!
I "ręka" mogła być eufemizmem;)
Może ta bujaczka to nie taki zły pomysł.
O ile nie przeszkadza Ci, rozważanie z kim będzie jej używać:)
>Przecież to mężczyźni powinni oceniać....
Bo kobiety są bezkrytyczne?
Mężczyzn oceniały i krytykowały bez oporów.
Mężczyźni także uczestniczyli w tej dyskusji o mężczyznach.
Kilkukrotnie, zgodnie z założeniem tematu, próbowałem uzupełnić dyskusję o drugą płeć, lecz nikt się nie odważył.
Mądralińska Isztar sobie kpi, niczym zwykły troll, i prócz mizoandrycznych banałów nic więcej nie powie?
Stworzyła temat i zaraz później wylała swoje żale na mężczyzn a o kobietach nic.
Kobiety są najwyraźniej tak doskonałe, że nawet nie powiedzą, że przystoi im wszystko, bo przecież wszyscy o tym wiedzą?
Faceci też tchórzą, by się im nie narazić?
Naprawdę, takiego forum właśnie chcecie?
Bo kobiety są bezkrytyczne?
Mężczyzn oceniały i krytykowały bez oporów.
Mężczyźni także uczestniczyli w tej dyskusji o mężczyznach.
Kilkukrotnie, zgodnie z założeniem tematu, próbowałem uzupełnić dyskusję o drugą płeć, lecz nikt się nie odważył.
Mądralińska Isztar sobie kpi, niczym zwykły troll, i prócz mizoandrycznych banałów nic więcej nie powie?
Stworzyła temat i zaraz później wylała swoje żale na mężczyzn a o kobietach nic.
Kobiety są najwyraźniej tak doskonałe, że nawet nie powiedzą, że przystoi im wszystko, bo przecież wszyscy o tym wiedzą?
Faceci też tchórzą, by się im nie narazić?
Naprawdę, takiego forum właśnie chcecie?
Od czasów młodości dźwięczą mi w uszach słowa tej piosenki. Przez wiele lat życia miałem niejednokrotnie okazję przekonać się o ich prawdziwości ;]
http://www.youtube.com/watch?v=-F2blVx7w0o
http://www.youtube.com/watch?v=-F2blVx7w0o
K. bez ogona i bez honoru!
nie zaczepiaj mnie
juz ci to mowiłam-pisałam
nie mam zamiaru rozmawiac z takimi pacjentami ...
podstepne i zdradliwe to my jestesmy najbardziej dla siebie
pewnie nikt w to nie uwierzy i parknie sarkastycznym smiechem
ale ta przypadłosc to u mnie tylko i wyłacznie jak ktos mnie obrazi i słownie
nie mam w zwyczaju mscic sie
i nie lubiue takich zawistnych pan,które o bluzke ,o spojrzenie,o usmiech ,o ni..dosłownie o ni---potrafia spowodowac wokół drugiej kobiety tajfun
miałam takie sytuacje--wielokrotnie w pracy,z bliska mi znajoma,kolezankami---najczesciej to chora zazdrosc---o troche wiecej kasy..o kilka pochwał..o dzieci---tak! bo sie nie chciało miec ,albo pousówały i potem mscic sie
bo taka wytrzymała i dała rade
byłam obmawiana w gronie publicznym,w szkole---o prostytucje
(K.tylko sprobuj mnie obrazic!)
o lesbijstwo i inne --a powod--lepiej wykonywałam masaze!
(nie w agencji!)
chrzesnba mojego dziecka--namietnie robiła ze mnie dzi,,e w klatce, w kótrej mieszkamy---bo rozwiodłam sie z mezem ,kiedy byłam w ciazy
no cóz -poprzez przymusowa ciaze nie udało sie panu byłemu mnie odwiesc od zamiaru rozstania..przleiczyłsie
i dla kobiety,której tak ufałam była to przyczyna aby mnie doszczetnie zbłocic
a było ciezko i fizycznie i finansowo
bez liku tych sytuacji miałam,włacznie z sadowymi...
w du..e sie dostało
---
ale nie wszyscy tacy sa
nie wszystkie kobiety
i nie wszyscy faceci to dranie
:)
nie zaczepiaj mnie
juz ci to mowiłam-pisałam
nie mam zamiaru rozmawiac z takimi pacjentami ...
podstepne i zdradliwe to my jestesmy najbardziej dla siebie
pewnie nikt w to nie uwierzy i parknie sarkastycznym smiechem
ale ta przypadłosc to u mnie tylko i wyłacznie jak ktos mnie obrazi i słownie
nie mam w zwyczaju mscic sie
i nie lubiue takich zawistnych pan,które o bluzke ,o spojrzenie,o usmiech ,o ni..dosłownie o ni---potrafia spowodowac wokół drugiej kobiety tajfun
miałam takie sytuacje--wielokrotnie w pracy,z bliska mi znajoma,kolezankami---najczesciej to chora zazdrosc---o troche wiecej kasy..o kilka pochwał..o dzieci---tak! bo sie nie chciało miec ,albo pousówały i potem mscic sie
bo taka wytrzymała i dała rade
byłam obmawiana w gronie publicznym,w szkole---o prostytucje
(K.tylko sprobuj mnie obrazic!)
o lesbijstwo i inne --a powod--lepiej wykonywałam masaze!
(nie w agencji!)
chrzesnba mojego dziecka--namietnie robiła ze mnie dzi,,e w klatce, w kótrej mieszkamy---bo rozwiodłam sie z mezem ,kiedy byłam w ciazy
no cóz -poprzez przymusowa ciaze nie udało sie panu byłemu mnie odwiesc od zamiaru rozstania..przleiczyłsie
i dla kobiety,której tak ufałam była to przyczyna aby mnie doszczetnie zbłocic
a było ciezko i fizycznie i finansowo
bez liku tych sytuacji miałam,włacznie z sadowymi...
w du..e sie dostało
---
ale nie wszyscy tacy sa
nie wszystkie kobiety
i nie wszyscy faceci to dranie
:)
>Stworzyła temat i zaraz później wylała swoje żale na mężczyzn a o kobietach nic.
Kobiety są najwyraźniej tak doskonałe, że nawet nie powiedzą, że przystoi im wszystko, bo przecież wszyscy o tym wiedzą?
Faceci też tchórzą, by się im nie narazić?
Naprawdę, takiego forum właśnie chcecie?
Normalnie zaraz krew się poleje... Isztar, daj spokój ;)
Kobiety są najwyraźniej tak doskonałe, że nawet nie powiedzą, że przystoi im wszystko, bo przecież wszyscy o tym wiedzą?
Faceci też tchórzą, by się im nie narazić?
Naprawdę, takiego forum właśnie chcecie?
Normalnie zaraz krew się poleje... Isztar, daj spokój ;)
Mikronezja-ideałem nie jestem rzeczywiscie flamingi sa piekne a lemingi dziwne:)
jak mam sie nie burzyc ,jesli takie cos -co je u kobiet ,które go zapraszaja na seks party
nic z siebie nie daje
bedzie mi mówiło ,ze ja prostytutka!
to sie ma do mnie jak niebo do ziemi
musiałam sie mocno natrudzic zeby wytrzymac--fizyczny trud i chamstwo i złosliwosc i wiele innych rzeczy
i nie bedzie mi taki --huba! ublizał
jak mam sie nie burzyc ,jesli takie cos -co je u kobiet ,które go zapraszaja na seks party
nic z siebie nie daje
bedzie mi mówiło ,ze ja prostytutka!
to sie ma do mnie jak niebo do ziemi
musiałam sie mocno natrudzic zeby wytrzymac--fizyczny trud i chamstwo i złosliwosc i wiele innych rzeczy
i nie bedzie mi taki --huba! ublizał
isztar, chyba zbyt dosłownie traktujesz niektóre wpisy Kłapouchego, wydaje mi się, że nie zawsze zgodnie z jego intencjami... Ale może się mylę.
>musiałam sie mocno natrudzic zeby wytrzymac--fizyczny trud i chamstwo i złosliwosc i wiele innych rzeczy
isztar, jakie było Twoje życie kiedyś - nie wiemy, na pewno nikt nie zamierza celowo Cię urazić
>musiałam sie mocno natrudzic zeby wytrzymac--fizyczny trud i chamstwo i złosliwosc i wiele innych rzeczy
isztar, jakie było Twoje życie kiedyś - nie wiemy, na pewno nikt nie zamierza celowo Cię urazić
Isztar, Ty nazwałaś siebie prostytutką - ja tylko nie zaprzeczyłem, z grzeczności:)
Jak się nazywasz to Twoja sprawa.
Za to, jak samą siebie nazwałaś, później groziłaś mi przemocą, co jest przestępstwem.
Teraz też rzucać wszystkimi inwektywami jakie przyjdą Ci do głowy.
Tutaj też nie ja zacząłem.
Zadałem proste pytanie, Ty zaczęłaś prowokować.
Wspomniałem, że to Twój temat i Ty umieściłaś w nim kobiety, by sobie pojeździć po facetach.
Ja się tylko domagam równowagi - ku chwale Twojego własnego tematu!
W zamian wylewasz tu kolejne żale, jakie to masz ciężkie życie i jak inne kobiety Cię krzywdzą.
Założyłaś temat, zadałaś pytanie!
Nie masz żadnych przemyśleń w swoim własnym temacie?
Po co Ty tu w ogóle jesteś, by zalewać innych jadem?
Może czas przemyśleć, czy rzeczywiście większość jest zła, czy to z Tobą jest coś nie tak?!
PS: To nie koncert życzeń, byś mi mówiła co sobie życzysz a czego nie:d
Jak się nazywasz to Twoja sprawa.
Za to, jak samą siebie nazwałaś, później groziłaś mi przemocą, co jest przestępstwem.
Teraz też rzucać wszystkimi inwektywami jakie przyjdą Ci do głowy.
Tutaj też nie ja zacząłem.
Zadałem proste pytanie, Ty zaczęłaś prowokować.
Wspomniałem, że to Twój temat i Ty umieściłaś w nim kobiety, by sobie pojeździć po facetach.
Ja się tylko domagam równowagi - ku chwale Twojego własnego tematu!
W zamian wylewasz tu kolejne żale, jakie to masz ciężkie życie i jak inne kobiety Cię krzywdzą.
Założyłaś temat, zadałaś pytanie!
Nie masz żadnych przemyśleń w swoim własnym temacie?
Po co Ty tu w ogóle jesteś, by zalewać innych jadem?
Może czas przemyśleć, czy rzeczywiście większość jest zła, czy to z Tobą jest coś nie tak?!
PS: To nie koncert życzeń, byś mi mówiła co sobie życzysz a czego nie:d
Hm, niezłe macie temperamenty, dwa ognie, i to dosyć duże....
I jak widać sztuką jest rozmawiać impulsywnie, nie obrażając siebie nawzajem...
To może ja wypowiem się w temacie. Według mnie to zależy od tego, ile kobieta ma w sobie godności i ile szacunku do własnej osoby i jakich mężczyzn wybiera do "podrywania".
Dla jednej seks na pierwszej randce będzie czymś co nie przystoi, a dla drugiej, to wykorzystanie okazji na wspaniały wieczór ;)
Pewnie to tez kwestia wychowania i dojrzałości.
Musiałbyś każdą z kobiet zapytać indywidualnie. Według mnie kobiecie wypada zacząć flirt, ale resztę powinien pociągnąć mężczyzna.
I jak widać sztuką jest rozmawiać impulsywnie, nie obrażając siebie nawzajem...
To może ja wypowiem się w temacie. Według mnie to zależy od tego, ile kobieta ma w sobie godności i ile szacunku do własnej osoby i jakich mężczyzn wybiera do "podrywania".
Dla jednej seks na pierwszej randce będzie czymś co nie przystoi, a dla drugiej, to wykorzystanie okazji na wspaniały wieczór ;)
Pewnie to tez kwestia wychowania i dojrzałości.
Musiałbyś każdą z kobiet zapytać indywidualnie. Według mnie kobiecie wypada zacząć flirt, ale resztę powinien pociągnąć mężczyzna.
niektórzy uznaja temperament za prostytucje
a prostytuowanie sie obojetnie czy za obiad ,czy za kase za zdrowy temperament!
dwa ognie--po przeciwnych stronach
i po jednej stronie----/moja/inspiracja do tematu --nadal stoi przy swoim
--------------
moze powinnam inaczej zaczac---czego głównie my -kobiety oczekujemy od mezczyzn?
czego potrzebujemy?--chodzi o cechy
nie o posiadanie
a prostytuowanie sie obojetnie czy za obiad ,czy za kase za zdrowy temperament!
dwa ognie--po przeciwnych stronach
i po jednej stronie----/moja/inspiracja do tematu --nadal stoi przy swoim
--------------
moze powinnam inaczej zaczac---czego głównie my -kobiety oczekujemy od mezczyzn?
czego potrzebujemy?--chodzi o cechy
nie o posiadanie
nie pomyliłam ani fora ani watku:)
ty juz powiedziałes dobitnie----nie bede szukac i cytowac
ale brzmiało to mw tak"
facet który zaprasza na pol ciastka--to nie jest facet!
!!!!!!
i to jest własnie credo tego co mogłabym powiedziec o meskim zachowaniu
a z jakimi to potrzebami sie wiaze u kobiet?----nie z cukierniczymi-
tylko z postwa--opieka wsparcie zadbanie o nia,poniesienie kosztów,czy nie narazanie jej na koszty--moze raczej tak...itd
Monsieur:)
ty juz powiedziałes dobitnie----nie bede szukac i cytowac
ale brzmiało to mw tak"
facet który zaprasza na pol ciastka--to nie jest facet!
!!!!!!
i to jest własnie credo tego co mogłabym powiedziec o meskim zachowaniu
a z jakimi to potrzebami sie wiaze u kobiet?----nie z cukierniczymi-
tylko z postwa--opieka wsparcie zadbanie o nia,poniesienie kosztów,czy nie narazanie jej na koszty--moze raczej tak...itd
Monsieur:)
>Według mnie kobiecie wypada zacząć flirt, ale resztę powinien pociągnąć mężczyzna.
To w sumie niewiele kobiecie przystoi?
Takie ubogie to równouprawnienie.
Nie czujesz się z tym ograniczona?
A gdy facet jest nieśmiały?
Pozostaje cierpliwość?
I jak to jest z nowoczesnymi technologiami?
Kobieta może poprosić o numer lub maila, albo pierwsza napisać PW?
Amerykańskie filmy lansują model, że to facet musi nawiązać kontakt po randce - też tak uznajesz?
To w sumie niewiele kobiecie przystoi?
Takie ubogie to równouprawnienie.
Nie czujesz się z tym ograniczona?
A gdy facet jest nieśmiały?
Pozostaje cierpliwość?
I jak to jest z nowoczesnymi technologiami?
Kobieta może poprosić o numer lub maila, albo pierwsza napisać PW?
Amerykańskie filmy lansują model, że to facet musi nawiązać kontakt po randce - też tak uznajesz?
i dalej ..bo mam czkawke
przykrycie ,,odprowadzenie..wpuszczenie przed..lub na odwrot -jesli sytuacja wymaga..poniesienie wielkiej torby..podanie ramienia..dołozenie sie do obiadu -chocby ta butelka wina czy..
i przede wszystkim nie uwazanie siebie za --
wielka chodzaca bombonierke--na której widok
trzeba piszczec z radosci i dziekowac bogu ,ze zawitał w progi
i uraczył przyjsciem....ze nie tylko spodnie ..spodnie i jezu kochany
spodnie
nic sie nie liczy
przykrycie ,,odprowadzenie..wpuszczenie przed..lub na odwrot -jesli sytuacja wymaga..poniesienie wielkiej torby..podanie ramienia..dołozenie sie do obiadu -chocby ta butelka wina czy..
i przede wszystkim nie uwazanie siebie za --
wielka chodzaca bombonierke--na której widok
trzeba piszczec z radosci i dziekowac bogu ,ze zawitał w progi
i uraczył przyjsciem....ze nie tylko spodnie ..spodnie i jezu kochany
spodnie
nic sie nie liczy
@Isztar:
Opisałaś, prawie dokładnie, pewnego (przejściowo: byłego) Forumowicza (a przynajmniej jego projekcję werbalną).
Prawie, bo za nim trza piszczeć inaczej marsowy gniew lico jego chmurzy ;)
A poważnie:
Każda kobieta jest zlepkiem sprzeczności. Macierzyństwo wymaga sympatycznego, dobrze sytuowanego, safanduły. A hormony podpowiadają didżeja-dz*wkarza :D
Kobieta się w tym miota... bo (poza mną! ;]) ideałów nie ma. A jeśli sie nie miota, to najczęściej po prostu jeszcze nie zdała sobie sprawy ze swej kobiecości :D
Opisałaś, prawie dokładnie, pewnego (przejściowo: byłego) Forumowicza (a przynajmniej jego projekcję werbalną).
Prawie, bo za nim trza piszczeć inaczej marsowy gniew lico jego chmurzy ;)
A poważnie:
Każda kobieta jest zlepkiem sprzeczności. Macierzyństwo wymaga sympatycznego, dobrze sytuowanego, safanduły. A hormony podpowiadają didżeja-dz*wkarza :D
Kobieta się w tym miota... bo (poza mną! ;]) ideałów nie ma. A jeśli sie nie miota, to najczęściej po prostu jeszcze nie zdała sobie sprawy ze swej kobiecości :D
Jesu---no chcemy w was miec oparcie...nie we wszystkim przewodnika i wyreczyciela.....czasem mocnego,czasem wrazliwego
wy to umiecie..niektórzy dosc dobrze:):)
z opisem --blisko ..ale nie to!
nie czytałes wiec masz prawo nie wiedziec o kogo chodzi:)
jestesmy trudne?moze..
ale jak facetowi zalezy..potrafi wyczuc wiele
dobranoc..
wy to umiecie..niektórzy dosc dobrze:):)
z opisem --blisko ..ale nie to!
nie czytałes wiec masz prawo nie wiedziec o kogo chodzi:)
jestesmy trudne?moze..
ale jak facetowi zalezy..potrafi wyczuc wiele
dobranoc..
Kłapouchy, przecież nie mowię w imieniu wszystkich kobiet.
Wszystko zależy od indywidualnych potrzeb. Równouprawnienie to mit.
Nie, nie czuję ograniczona, bo to w końcu ja wszystko zaczynam, prawda?
Czyli pierwsza inicjatywa wychodzi z mojej strony. Ja jestem stroną decyzyjną, a facetowi wydaje się, że to on ;)
Gdy facet jest nieśmiały, o ile tacy w ogóle potrafią flirtować, a kobiecie na nim zależy w jakiś tam szczególny sposób, to oczywiste, że powinna zrobić następny krok. Natomiast nie uważam, żeby było w porządku cały czas popychać faceta do przodu. Jeżeli widoczne sygnały ze strony kobiety nie dają mu śmiałości, to chemii w tym nie będzie. Lepiej odpuścić.
>Kobieta może poprosić o numer lub maila, albo pierwsza napisać PW?
Nie wiem, pewnie może, nie uważam aby to było nie na miejscu. Myślę, że wiele przyzwoitych kobiet tak robi.
>Amerykańskie filmy lansują mode,l że to facet musi nawiązać kontakt po randce...
Wiesz co, nie zawsze. Jakby było fajnie, to napisałabym do faceta pierwsza, bez wahania. Ale nie każda kobieta jest na tyle pewna siebie, wiec nie jest to u nas zbyt popularne. Jednak to mężczyźni pierwsi się odzywają i jest to mile. A w ogóle to jak najdalej od amerykańskich modeli życia...
Wszystko zależy od indywidualnych potrzeb. Równouprawnienie to mit.
Nie, nie czuję ograniczona, bo to w końcu ja wszystko zaczynam, prawda?
Czyli pierwsza inicjatywa wychodzi z mojej strony. Ja jestem stroną decyzyjną, a facetowi wydaje się, że to on ;)
Gdy facet jest nieśmiały, o ile tacy w ogóle potrafią flirtować, a kobiecie na nim zależy w jakiś tam szczególny sposób, to oczywiste, że powinna zrobić następny krok. Natomiast nie uważam, żeby było w porządku cały czas popychać faceta do przodu. Jeżeli widoczne sygnały ze strony kobiety nie dają mu śmiałości, to chemii w tym nie będzie. Lepiej odpuścić.
>Kobieta może poprosić o numer lub maila, albo pierwsza napisać PW?
Nie wiem, pewnie może, nie uważam aby to było nie na miejscu. Myślę, że wiele przyzwoitych kobiet tak robi.
>Amerykańskie filmy lansują mode,l że to facet musi nawiązać kontakt po randce...
Wiesz co, nie zawsze. Jakby było fajnie, to napisałabym do faceta pierwsza, bez wahania. Ale nie każda kobieta jest na tyle pewna siebie, wiec nie jest to u nas zbyt popularne. Jednak to mężczyźni pierwsi się odzywają i jest to mile. A w ogóle to jak najdalej od amerykańskich modeli życia...
>Kłapouchy, przecież nie mowię w imieniu wszystkich kobiet.
To prawda, choć jako jedyna masz odwagę podjąć temat.
>Równouprawnienie to mit.
Zgadzam się, ale jest wybiórczo stosowane.
>bo to w końcu ja wszystko zaczynam, prawda?
Tak, ale przebieg mogłabyś sobie wyobrażać inaczej.
Z Twoim temperamentem to ciekawe, że potrafisz oddać inicjatywę.
>Nie wiem, pewnie może, nie uważam aby to było nie na miejscu.
Czyli może poprosić, może pierwsza napisać, może rozpocząć flirt, ale nie może zaprosić?
I nie może pierwsza złapać za rękę, przytulić ani pocałować?
Ale później może być inicjatorką takich zachowań?
Może od razu, czy dopiero po jakimś czasie?
>Jakby było fajnie, to napisałabym do faceta pierwsza, bez wahania.
>Jednak to mężczyźni pierwsi się odzywają i jest to mile.
A czy facet też może napisać, czy musi zadzwonić?
Tak obserwując ludzi, dostrzegam pewien aspekt wojny pokoleń.
Starsze osoby raczej uważają, że potwierdzenie chęci na kolejne spotkanie powinno odbyć się osobiście.
Młodzi zaś preferują telefony czy internet. Wręcz za niestosowne uznając osobisty kontakt - bo to utrudnia odmowę
To co lepsze?
>A w ogóle to jak najdalej od amerykańskich modeli życia...
Też tak sądzę, jednak nie sposób nie zauważyć, że ludzie oglądając amerykańskie filmy i seriale przenoszą na życie zachowania, które tam widzą.
Zwłaszcza te dotyczące podrywu, związków i spraw uczuć.
I nawet kiedy te zachowania są tam wyśmiewane, to wielu bierze to na poważnie (np komedie romantyczne).
I jeszcze cofnę się do mojego wpisu z dużo wcześniej, na którego nikt nie odważył się odpowiedzieć.
Czy kobiecie przystoi jako pierwszej wyznać swoje uczucia?
Podobno kobiety są bardziej uczuciowe, więc czy to oznacza, że zakochują się szybciej?
Słyszałem też opinię, że ten kto pierwszy wyznaje uczucia zwykle przez cały związek jest tym, który się bardziej angażuje, bardziej kocha i stara?
Zwykle jest też na bardziej "straconej pozycji" - czyli jest bardziej wykorzystywany przez drugą stronę.
Myślisz, że to prawda?
To prawda, choć jako jedyna masz odwagę podjąć temat.
>Równouprawnienie to mit.
Zgadzam się, ale jest wybiórczo stosowane.
>bo to w końcu ja wszystko zaczynam, prawda?
Tak, ale przebieg mogłabyś sobie wyobrażać inaczej.
Z Twoim temperamentem to ciekawe, że potrafisz oddać inicjatywę.
>Nie wiem, pewnie może, nie uważam aby to było nie na miejscu.
Czyli może poprosić, może pierwsza napisać, może rozpocząć flirt, ale nie może zaprosić?
I nie może pierwsza złapać za rękę, przytulić ani pocałować?
Ale później może być inicjatorką takich zachowań?
Może od razu, czy dopiero po jakimś czasie?
>Jakby było fajnie, to napisałabym do faceta pierwsza, bez wahania.
>Jednak to mężczyźni pierwsi się odzywają i jest to mile.
A czy facet też może napisać, czy musi zadzwonić?
Tak obserwując ludzi, dostrzegam pewien aspekt wojny pokoleń.
Starsze osoby raczej uważają, że potwierdzenie chęci na kolejne spotkanie powinno odbyć się osobiście.
Młodzi zaś preferują telefony czy internet. Wręcz za niestosowne uznając osobisty kontakt - bo to utrudnia odmowę
To co lepsze?
>A w ogóle to jak najdalej od amerykańskich modeli życia...
Też tak sądzę, jednak nie sposób nie zauważyć, że ludzie oglądając amerykańskie filmy i seriale przenoszą na życie zachowania, które tam widzą.
Zwłaszcza te dotyczące podrywu, związków i spraw uczuć.
I nawet kiedy te zachowania są tam wyśmiewane, to wielu bierze to na poważnie (np komedie romantyczne).
I jeszcze cofnę się do mojego wpisu z dużo wcześniej, na którego nikt nie odważył się odpowiedzieć.
Czy kobiecie przystoi jako pierwszej wyznać swoje uczucia?
Podobno kobiety są bardziej uczuciowe, więc czy to oznacza, że zakochują się szybciej?
Słyszałem też opinię, że ten kto pierwszy wyznaje uczucia zwykle przez cały związek jest tym, który się bardziej angażuje, bardziej kocha i stara?
Zwykle jest też na bardziej "straconej pozycji" - czyli jest bardziej wykorzystywany przez drugą stronę.
Myślisz, że to prawda?
Kłapouchy, proponuje powrócić do obiadów środowych, tylko może nazwijmy je piątkowymi :)
>To prawda, choć jako jedyna masz odwagę podjąć temat.
Nie wiem czy to kwestia odwagi, ja po prostu lubię dyskutować :) Taka forma nauki o ludziach i społeczeństwie.
>Zgadzam się, ale jest wybiórczo stosowane.
Jest, bardzo mnie to irytuje. Jest wykorzystywane zarówno przez kobiety i przez mężczyzn. Okropne zjawisko.
>Tak, ale przebieg mogłabyś sobie wyobrażać inaczej.
Oczywiście, jak idzie w złą stronę, to zawsze można się wycofać, jak idzie w dobrą, to można tylko podkręcać ognia. Kobieta cały czas jest na pozycji decydującej mimo, że to mężczyzna wykonuje ruchy.
Flirt jest jak wojna, kobieta jest jak dowódca a mężczyzna jak żołnierz :))) Oczywiście nie zawsze wszystko się udaje, bo dużo zależy od umiejętności kobiety i chęci mężczyzny.
>Z Twoim temperamentem to ciekawe, że potrafisz oddać inicjatywę.
Czasem trzeba odpocząć, ważne aby oddawać ją osobie, która nie spapra roboty ;)
>Czyli może poprosić, może pierwsza napisać, może rozpocząć flirt, ale nie może zaprosić?
Zaprosić gdzie?
>I nie może pierwsza złapać za rękę, przytulić ani pocałować?
Kłapouchy, kobiety dzielą się na trzy grupy. Te, które są pewne siebie te, które mają niską samoocenę i te, które nie wiedzą co to jest.
Wszystko zależy od tego. A kto buduje poczucie wartości u kobiet w tych czasach? Mężczyźni. Jak kobieta będzie wiedziała na 99%, że podoba się facetowi, że on chce się z nią umówić, to nie będzie czuła oporu przed tym, żeby go złapać za rękę, przytulić czy pocałować. I zrobi to pierwsza. Zazwyczaj kobiety tego na poziomie flirtu, czy nawet na pierwszej randce, nie czują. Dlatego nie posuwają się do takich kroków, tylko czekają na ruch ze strony mężczyzny.
>A czy facet też może napisać, czy musi zadzwonić?
Według mnie może napisać. Konflikt pokoleń zapewne istnieje, ale każde pokolenie ma prawo mieć swoje zwyczaje. Ja uważam, że lepiej napisać, że np było cudownie, poczekać na reakcję drugiej strony i wtedy zadzwonić z kolejną propozycją.
>Też tak sądzę, jednak nie sposób nie zauważyć, że ludzie oglądając amerykańskie filmy i seriale przenoszą na życie zachowania, które tam widzą.
Niestety, ten wpływ zachodu na nasze społeczeństwo będzie narastał. Ludzie na mają własnego zdania, ulegają wpływom. Telewizja to największe narzędzie do manipulowania. Też widzę, że wiele osób próbuje żyć "po amerykańsku". Tego się nie zatrzyma. Jedynie co można zrobić, to nie otaczać się takimi ludźmi.
Mogę zapytać co Ci przeszkadza w komediach romantycznych?
>Czy kobiecie przystoi jako pierwszej wyznać swoje uczucia?
Nie wiem czy ja mogę na to pytanie odpowiedzieć. O jakich uczuciach mowa? ;)
>To prawda, choć jako jedyna masz odwagę podjąć temat.
Nie wiem czy to kwestia odwagi, ja po prostu lubię dyskutować :) Taka forma nauki o ludziach i społeczeństwie.
>Zgadzam się, ale jest wybiórczo stosowane.
Jest, bardzo mnie to irytuje. Jest wykorzystywane zarówno przez kobiety i przez mężczyzn. Okropne zjawisko.
>Tak, ale przebieg mogłabyś sobie wyobrażać inaczej.
Oczywiście, jak idzie w złą stronę, to zawsze można się wycofać, jak idzie w dobrą, to można tylko podkręcać ognia. Kobieta cały czas jest na pozycji decydującej mimo, że to mężczyzna wykonuje ruchy.
Flirt jest jak wojna, kobieta jest jak dowódca a mężczyzna jak żołnierz :))) Oczywiście nie zawsze wszystko się udaje, bo dużo zależy od umiejętności kobiety i chęci mężczyzny.
>Z Twoim temperamentem to ciekawe, że potrafisz oddać inicjatywę.
Czasem trzeba odpocząć, ważne aby oddawać ją osobie, która nie spapra roboty ;)
>Czyli może poprosić, może pierwsza napisać, może rozpocząć flirt, ale nie może zaprosić?
Zaprosić gdzie?
>I nie może pierwsza złapać za rękę, przytulić ani pocałować?
Kłapouchy, kobiety dzielą się na trzy grupy. Te, które są pewne siebie te, które mają niską samoocenę i te, które nie wiedzą co to jest.
Wszystko zależy od tego. A kto buduje poczucie wartości u kobiet w tych czasach? Mężczyźni. Jak kobieta będzie wiedziała na 99%, że podoba się facetowi, że on chce się z nią umówić, to nie będzie czuła oporu przed tym, żeby go złapać za rękę, przytulić czy pocałować. I zrobi to pierwsza. Zazwyczaj kobiety tego na poziomie flirtu, czy nawet na pierwszej randce, nie czują. Dlatego nie posuwają się do takich kroków, tylko czekają na ruch ze strony mężczyzny.
>A czy facet też może napisać, czy musi zadzwonić?
Według mnie może napisać. Konflikt pokoleń zapewne istnieje, ale każde pokolenie ma prawo mieć swoje zwyczaje. Ja uważam, że lepiej napisać, że np było cudownie, poczekać na reakcję drugiej strony i wtedy zadzwonić z kolejną propozycją.
>Też tak sądzę, jednak nie sposób nie zauważyć, że ludzie oglądając amerykańskie filmy i seriale przenoszą na życie zachowania, które tam widzą.
Niestety, ten wpływ zachodu na nasze społeczeństwo będzie narastał. Ludzie na mają własnego zdania, ulegają wpływom. Telewizja to największe narzędzie do manipulowania. Też widzę, że wiele osób próbuje żyć "po amerykańsku". Tego się nie zatrzyma. Jedynie co można zrobić, to nie otaczać się takimi ludźmi.
Mogę zapytać co Ci przeszkadza w komediach romantycznych?
>Czy kobiecie przystoi jako pierwszej wyznać swoje uczucia?
Nie wiem czy ja mogę na to pytanie odpowiedzieć. O jakich uczuciach mowa? ;)
>Kłapouchy, proponuje powrócić do obiadów środowych, tylko może nazwijmy je piątkowymi :)
Nie rozumiem.
>ja po prostu lubię dyskutować :) Taka forma nauki o ludziach i społeczeństwie.
Też tak mam, ale jesteśmy tutaj osamotnieni.
Wszyscy wolą rozmowy o niczym.
>Kobieta cały czas jest na pozycji decydującej mimo, że to mężczyzna wykonuje ruchy.
>Flirt jest jak wojna, kobieta jest jak dowódca a mężczyzna jak żołnierz :)))
Decydują oboje, choć kobiety próbują przekonywać, że to one są szyją.
Bo tak jak napisałaś:
"jak idzie w złą stronę, to zawsze można się wycofać, jak idzie w dobrą, to można tylko podkręcać ognia."
>Oczywiście nie zawsze wszystko się udaje, bo dużo zależy od umiejętności kobiety i chęci mężczyzny.
Od chęci i umiejętności obojga, oraz setki innych czynników, włącznie z całkowicie zewnętrznymi.
>Zaprosić gdzie?
Gdziekolwiek, chodzi o sam fakt przejścia od mówienia do działania.
>A kto buduje poczucie wartości u kobiet w tych czasach? Mężczyźni.
Mocne słowa:)
Buduje codzienność i trzeba by ją zważyć i zmierzyć.
Czy więcej w niej mężczyzn, którzy wpływają na kobiety swoim zachowaniem - w sensie dosłownym (przez własne działanie).
Czy raczej więcej telewizji, filmów, kolorowych czasopism i koleżanek, które podpowiadają.
A kto w tych gazetach dla kobiet pisze o tym, jaka powinna być kobieta aby ją kochano? Co powinna robić a co jej nie przystoi? Zwykle kobiety.
I to zwykle kobiety całkowicie oderwane od rzeczywistości - skrajne w obie strony.
>Zazwyczaj kobiety tego na poziomie flirtu, czy nawet na pierwszej randce, nie czują. Dlatego nie posuwają się do takich kroków, tylko czekają na ruch ze strony mężczyzny.
Skoro nie posuwają się do tego, bo nie czują, to chyba nie czekają na ruch mężczyzny?
Ruch ten mógłby spalić efekt randki.
Większość osobników obu płci nie robi tego, bo nawet jak mają ochotę, to nie wypada.
>Konflikt pokoleń zapewne istnieje, ale każde pokolenie ma prawo mieć swoje zwyczaje.
Przy tak pędzącym świecie, ile lat może mieć teraz "inne pokolenie"?
Skoro można zapoczątkować znajomość przez urządzenie i umawiać się tak na spotkanie, to czy można w ten sposób kończyć znajomość lub związek?
>Niestety, ten wpływ zachodu na nasze społeczeństwo będzie narastał. Ludzie na mają własnego zdania, ulegają wpływom. Telewizja to największe narzędzie do manipulowania.
Znów muszę się w pełni zgodzić. W tym temacie wchodzi mi to w krew:)
A ludzie nie mają własnego zdania, bo zamiast myśleć i dyskutować to wolą mówić o rzeczach błahych i takimi budują swój umysł.
Przez to w podejmowaniu decyzji wyłączają proces myślenia.
Zachowują się za pomocą wzorców, którymi nasiąknęli.
Czyli im więcej mediów i lichych opinii, tym gorszy schemat postępowania zapisany w umyśle.
>Też widzę, że wiele osób próbuje żyć "po amerykańsku". Tego się nie zatrzyma. Jedynie co można zrobić, to nie otaczać się takimi ludźmi.
Skoro coraz więcej takich ludzi, to coraz ciężej będzie nie otaczać się takimi ludźmi.
Zresztą jesteśmy tak otoczeni ich kulturą, że ich system wartości wpływa na wszystkich.
Przegrana jest nieunikniona.
Pozostaje tylko pytanie, czy się poddać, czy bronić do końca?
>Mogę zapytać co Ci przeszkadza w komediach romantycznych?
Komedie romantyczne z założenia miały wyśmiewać metody tworzenia się związków.
Randki same w sobie są sztuczne.
Dwoje osób spotyka się w pewnym określonym celu.
Są to bardzo schematyczne spotkania, nacechowane oczekiwaniami.
Komedie romantyczne prócz tego początku, mają jeszcze dwie wady:
Promują zdrady, zwykle pod koniec pokazując, że zdrada była uzasadniona bo partner zdradził wcześniej, oszukał lub jest podły.
I po drugie, finał komedii romantycznych zwykle neguje uczucie.
Dwoje osób napotyka kryzys, dochodzi do kłótni i rozstania, a później facet przeprasza i próbuje udowodnić, że kocha.
W rzeczywistości to udowodnienie to próba przekonania i przekupstwo słowami i prezentami. Często dokonywane w miejscu publicznym, aby wywrzeć na bidulkę presję społeczną, by się pogodzić.
W tym nie ma prawdziwego uczucia, to puste obietnice kontra obrażalstwo - żadnej przyszłości.
I takie komedie romantyczne pokazują nierealny obraz tworzenia się związków, zwykle oparty na udawaniu kogoś lepszego i próbie wywarcia piorunującego wrażenia.
To nie są podstawy do stworzenia związku opartego na miłości.
To dość nieetyczna metoda pozyskiwania kogoś do seksu.
Tyle, że w tych czasach wielu uznaje to za właściwą drogę tworzenia relacji międzyludzkich.
>Nie wiem czy ja mogę na to pytanie odpowiedzieć. O jakich uczuciach mowa? ;)
Ech...
W Twoim wypadku, to z pewnością mężczyźni wyznają uczucia Tobie, bo inaczej się nie da.
A później się z nimi kłócisz, że miłość nie istnieje, a jak ogień się wypali, to kopniesz takiego w tyłek:D
Kochanie Ciebie musi być skomplikowane:p
Nie rozumiem.
>ja po prostu lubię dyskutować :) Taka forma nauki o ludziach i społeczeństwie.
Też tak mam, ale jesteśmy tutaj osamotnieni.
Wszyscy wolą rozmowy o niczym.
>Kobieta cały czas jest na pozycji decydującej mimo, że to mężczyzna wykonuje ruchy.
>Flirt jest jak wojna, kobieta jest jak dowódca a mężczyzna jak żołnierz :)))
Decydują oboje, choć kobiety próbują przekonywać, że to one są szyją.
Bo tak jak napisałaś:
"jak idzie w złą stronę, to zawsze można się wycofać, jak idzie w dobrą, to można tylko podkręcać ognia."
>Oczywiście nie zawsze wszystko się udaje, bo dużo zależy od umiejętności kobiety i chęci mężczyzny.
Od chęci i umiejętności obojga, oraz setki innych czynników, włącznie z całkowicie zewnętrznymi.
>Zaprosić gdzie?
Gdziekolwiek, chodzi o sam fakt przejścia od mówienia do działania.
>A kto buduje poczucie wartości u kobiet w tych czasach? Mężczyźni.
Mocne słowa:)
Buduje codzienność i trzeba by ją zważyć i zmierzyć.
Czy więcej w niej mężczyzn, którzy wpływają na kobiety swoim zachowaniem - w sensie dosłownym (przez własne działanie).
Czy raczej więcej telewizji, filmów, kolorowych czasopism i koleżanek, które podpowiadają.
A kto w tych gazetach dla kobiet pisze o tym, jaka powinna być kobieta aby ją kochano? Co powinna robić a co jej nie przystoi? Zwykle kobiety.
I to zwykle kobiety całkowicie oderwane od rzeczywistości - skrajne w obie strony.
>Zazwyczaj kobiety tego na poziomie flirtu, czy nawet na pierwszej randce, nie czują. Dlatego nie posuwają się do takich kroków, tylko czekają na ruch ze strony mężczyzny.
Skoro nie posuwają się do tego, bo nie czują, to chyba nie czekają na ruch mężczyzny?
Ruch ten mógłby spalić efekt randki.
Większość osobników obu płci nie robi tego, bo nawet jak mają ochotę, to nie wypada.
>Konflikt pokoleń zapewne istnieje, ale każde pokolenie ma prawo mieć swoje zwyczaje.
Przy tak pędzącym świecie, ile lat może mieć teraz "inne pokolenie"?
Skoro można zapoczątkować znajomość przez urządzenie i umawiać się tak na spotkanie, to czy można w ten sposób kończyć znajomość lub związek?
>Niestety, ten wpływ zachodu na nasze społeczeństwo będzie narastał. Ludzie na mają własnego zdania, ulegają wpływom. Telewizja to największe narzędzie do manipulowania.
Znów muszę się w pełni zgodzić. W tym temacie wchodzi mi to w krew:)
A ludzie nie mają własnego zdania, bo zamiast myśleć i dyskutować to wolą mówić o rzeczach błahych i takimi budują swój umysł.
Przez to w podejmowaniu decyzji wyłączają proces myślenia.
Zachowują się za pomocą wzorców, którymi nasiąknęli.
Czyli im więcej mediów i lichych opinii, tym gorszy schemat postępowania zapisany w umyśle.
>Też widzę, że wiele osób próbuje żyć "po amerykańsku". Tego się nie zatrzyma. Jedynie co można zrobić, to nie otaczać się takimi ludźmi.
Skoro coraz więcej takich ludzi, to coraz ciężej będzie nie otaczać się takimi ludźmi.
Zresztą jesteśmy tak otoczeni ich kulturą, że ich system wartości wpływa na wszystkich.
Przegrana jest nieunikniona.
Pozostaje tylko pytanie, czy się poddać, czy bronić do końca?
>Mogę zapytać co Ci przeszkadza w komediach romantycznych?
Komedie romantyczne z założenia miały wyśmiewać metody tworzenia się związków.
Randki same w sobie są sztuczne.
Dwoje osób spotyka się w pewnym określonym celu.
Są to bardzo schematyczne spotkania, nacechowane oczekiwaniami.
Komedie romantyczne prócz tego początku, mają jeszcze dwie wady:
Promują zdrady, zwykle pod koniec pokazując, że zdrada była uzasadniona bo partner zdradził wcześniej, oszukał lub jest podły.
I po drugie, finał komedii romantycznych zwykle neguje uczucie.
Dwoje osób napotyka kryzys, dochodzi do kłótni i rozstania, a później facet przeprasza i próbuje udowodnić, że kocha.
W rzeczywistości to udowodnienie to próba przekonania i przekupstwo słowami i prezentami. Często dokonywane w miejscu publicznym, aby wywrzeć na bidulkę presję społeczną, by się pogodzić.
W tym nie ma prawdziwego uczucia, to puste obietnice kontra obrażalstwo - żadnej przyszłości.
I takie komedie romantyczne pokazują nierealny obraz tworzenia się związków, zwykle oparty na udawaniu kogoś lepszego i próbie wywarcia piorunującego wrażenia.
To nie są podstawy do stworzenia związku opartego na miłości.
To dość nieetyczna metoda pozyskiwania kogoś do seksu.
Tyle, że w tych czasach wielu uznaje to za właściwą drogę tworzenia relacji międzyludzkich.
>Nie wiem czy ja mogę na to pytanie odpowiedzieć. O jakich uczuciach mowa? ;)
Ech...
W Twoim wypadku, to z pewnością mężczyźni wyznają uczucia Tobie, bo inaczej się nie da.
A później się z nimi kłócisz, że miłość nie istnieje, a jak ogień się wypali, to kopniesz takiego w tyłek:D
Kochanie Ciebie musi być skomplikowane:p
Kłapouchy , nawet jeśli nie zaprzeczyłam , to potwierdzić także nie potwierdziłam :) Dlaczego uważasz , ze zawsze masz rację ? Dyskusja jak wiadomo , może przynieść różne zdania , Ty przyznałeś , ze uwielbiasz dyskutować na forum , a może inni , jeśli dyskusja toczy się tylko miedzy dwoma osobami , wola robić to na PW ? Nie wiem , czy inni dyskutują tylko w gronie tych , którzy im przytakują . Ja mówię za siebie , często mam inne zdanie niż wszyscy . Chociażby teraz , w rozmowie z Tobą :)
Kłapouchy...różnimy się w podejściu do forum,nie każdy ma aż tyle czasu żeby przeprowadzać dyskusje w jednym temacie przez kilka dni,nie każdy też lubi wypowiadać się mając na uwadze,że jest to forum publiczne,inny traktuje forum jak rozrywkę i wszyscy mamy do tego prawo.Natomiast niegrzecznym jest z Twojej strony negowanie zdolności i chęci innych do dyskusji bo nie robią tego tutaj:)
Hmm.....czyli skoro inni dyskutują w innych miejscach, to my też nie powinniśmy tego robić tutaj, bo Wam to przeszkadza? Dobrze Was zrozumiałam? Chciałabym wiedzieć jasno w czym jest problem.
Kłapouchy, odpisuje na Twojego posta, chociaż długo zastanawiałam się czy to zrobić.
Z obiadami to żart, nawiązujący do działań Poniatowskiego.
>Decydują oboje, choć kobiety próbują przekonywać, że to one są szyją.
Masz rację, decydują oboje ale, to kobiety manipulują tak, aby strona przeciwna podjęła odpowiednią decyzję.
>Gdziekolwiek, chodzi o sam fakt przejścia od mówienia do działania.
Szczerze, chyba nie ma w tym nic złego ale zapominasz o jednym. Kobiety lubią być zdobywane, a mężczyźni lubią zdobywać, więc gdy te role się odwracają, to pewien porządek zostaje zaburzony i większości wydaje się to być nienaturalne. Dlatego kobiety z reguły tego nie robią.
>Mocne słowa:)
Buduje codzienność i trzeba by ją zważyć i zmierzyć.
Nie wiem, czy można określić to mianem codzienność. Tu chodzi raczej o to, że kobiecie do pełni szczęścia potrzebny jest mężczyzna. Jest to niezaprzeczalny fakt. Wiele kobiet robi dużo, aby spełnić męskie oczekiwania. Odchudzają się, malują, ubierają modnie. Niby jest to pod przykrywką "bycia trendy", ale i tak to wszystko jest ukrytą rywalizacją o męskie względy. Oczywiście są kobiety, które twierdzą, że robią to dla siebie, ale jestem przekonana, że każda męska krytyka wobec takiej kobiety jest jak ziarenko, które zostaje zasiane. I ono prędzej czy później kiełkuje.
>A kto w tych gazetach dla kobiet pisze o tym, jaka powinna być kobieta aby ją kochano? Co powinna robić a co jej nie przystoi? Zwykle kobiety.
Oczywiście, a po co to wszystko? Aby zdobyć podziw i uznanie mężczyzny. Co robią w tym wszystkim faceci? Akceptują i siedzą cicho, więc taki nurt się sam napędza.
>Skoro nie posuwają się do tego, bo nie czują, to chyba nie czekają na ruch mężczyzny?
Kobieta niby wie, ale ma wątpliwości. Jak facet wykona pierwszy ruch, wtedy upewniają się, że dobrze im się wydawało i same zaczynają działać.
>Przy tak pędzącym świecie, ile lat może mieć teraz "inne pokolenie"?
Heh dobre pytanie, nie wiem...20? ;)
>Skoro można zapoczątkować znajomość przez urządzenie i umawiać się tak na spotkanie, to czy można w ten sposób kończyć znajomość lub związek?
Nie. Nawiązanie znajomości przez urządzenie, nie wiąże się z uczuciami. Uczucia pojawiają się później, jak poznajesz tą osobę, więc kończenie znajomości w taki sposób jest zlekceważeniem uczuć drugiej osoby. To niekulturalne .
>Znów muszę się w pełni zgodzić.
Jak mnie to cieszy :D
>Skoro coraz więcej takich ludzi, to coraz ciężej będzie nie otaczać się takimi ludźmi.
Póki co, jest to jeszcze możliwe i udaje się tym, którzy tego chcą. Za 30 lat, faktycznie może być z tym ciężko.
>Pozostaje tylko pytanie, czy się poddać, czy bronić do końca?
Zawsze trzeba walczyć do końca.
>Komedie romantyczne z założenia miały wyśmiewać metody tworzenia się związków.
Skąd Ty wytrzasnąłeś taką teorię? Komedie romantyczne to lekkie filmy, które w sposób błahy opisują relacje damsko-męskie. Nie mają służyć do nauki czy też dawania rad, są raczej wizualizacją tego, co jest niemożliwe. Chociaż znam jedną, która zrobiła na mnie duże wrażenie.
>Komedie romantyczne prócz tego początku, mają jeszcze dwie wady:
Film jak film. A jakie pozytywne strony mają filmy wojenne, sensacyjne, horrory? Jeżeli traktujemy je prawidłowo, czyli jako fikcję, to mogą być takie jakie są, gorzej jak zaczynamy traktować je zbyt dosłownie.
>W Twoim wypadku, to z pewnością mężczyźni wyznają uczucia Tobie, bo inaczej się nie da.
Kłapouchy, czemu Ty myślisz, że ja jestem kompletnie bez uczuć?
Nie podoba mi się, jak facet mówi kocham po 3 miesiącach znajomości ale to nie znaczy, że nie potrafię tego powiedzieć gdy to czuję.
Nie jestem Królową Śniegu.
>A później się z nimi kłócisz, że miłość nie istnieje, a jak ogień się wypali, to kopniesz takiego w tyłek:D
Gdyby było tak jak piszesz, sypiałabym z kolegami, a tego nie robię. W związku nie rozmawiam na takie tematy ;)
>Kochanie Ciebie musi być skomplikowane:p
Nie wypowiadaj się, jak nie wiesz ;p
Jeżeli chodzi o Twoje pytanie z poprzedniego postu, to prawdą jest, że to faceci szybciej się zakochują i to oni szybciej mówią kocham. Do kobiet trafia to później, w momencie gdy facet już ochłonął.
Natomiast kobiety są bardziej uczuciowe i mocniej się angażują.
>Słyszałem też opinię, że ten kto pierwszy wyznaje uczucia zwykle przez cały związek jest tym, który się bardziej angażuje, bardziej kocha i stara?
Nie zauważyłam takich właściwości. Nie sądzę, żeby ta teoria miała jakieś potwierdzenie.
>Zwykle jest też na bardziej "straconej pozycji" - czyli jest bardziej wykorzystywany przez drugą stronę.
Nie sądzę. To może się przekładać raz na jedną stronę, raz na drugą, w zależności o etapu związku.
Kłapouchy, odpisuje na Twojego posta, chociaż długo zastanawiałam się czy to zrobić.
Z obiadami to żart, nawiązujący do działań Poniatowskiego.
>Decydują oboje, choć kobiety próbują przekonywać, że to one są szyją.
Masz rację, decydują oboje ale, to kobiety manipulują tak, aby strona przeciwna podjęła odpowiednią decyzję.
>Gdziekolwiek, chodzi o sam fakt przejścia od mówienia do działania.
Szczerze, chyba nie ma w tym nic złego ale zapominasz o jednym. Kobiety lubią być zdobywane, a mężczyźni lubią zdobywać, więc gdy te role się odwracają, to pewien porządek zostaje zaburzony i większości wydaje się to być nienaturalne. Dlatego kobiety z reguły tego nie robią.
>Mocne słowa:)
Buduje codzienność i trzeba by ją zważyć i zmierzyć.
Nie wiem, czy można określić to mianem codzienność. Tu chodzi raczej o to, że kobiecie do pełni szczęścia potrzebny jest mężczyzna. Jest to niezaprzeczalny fakt. Wiele kobiet robi dużo, aby spełnić męskie oczekiwania. Odchudzają się, malują, ubierają modnie. Niby jest to pod przykrywką "bycia trendy", ale i tak to wszystko jest ukrytą rywalizacją o męskie względy. Oczywiście są kobiety, które twierdzą, że robią to dla siebie, ale jestem przekonana, że każda męska krytyka wobec takiej kobiety jest jak ziarenko, które zostaje zasiane. I ono prędzej czy później kiełkuje.
>A kto w tych gazetach dla kobiet pisze o tym, jaka powinna być kobieta aby ją kochano? Co powinna robić a co jej nie przystoi? Zwykle kobiety.
Oczywiście, a po co to wszystko? Aby zdobyć podziw i uznanie mężczyzny. Co robią w tym wszystkim faceci? Akceptują i siedzą cicho, więc taki nurt się sam napędza.
>Skoro nie posuwają się do tego, bo nie czują, to chyba nie czekają na ruch mężczyzny?
Kobieta niby wie, ale ma wątpliwości. Jak facet wykona pierwszy ruch, wtedy upewniają się, że dobrze im się wydawało i same zaczynają działać.
>Przy tak pędzącym świecie, ile lat może mieć teraz "inne pokolenie"?
Heh dobre pytanie, nie wiem...20? ;)
>Skoro można zapoczątkować znajomość przez urządzenie i umawiać się tak na spotkanie, to czy można w ten sposób kończyć znajomość lub związek?
Nie. Nawiązanie znajomości przez urządzenie, nie wiąże się z uczuciami. Uczucia pojawiają się później, jak poznajesz tą osobę, więc kończenie znajomości w taki sposób jest zlekceważeniem uczuć drugiej osoby. To niekulturalne .
>Znów muszę się w pełni zgodzić.
Jak mnie to cieszy :D
>Skoro coraz więcej takich ludzi, to coraz ciężej będzie nie otaczać się takimi ludźmi.
Póki co, jest to jeszcze możliwe i udaje się tym, którzy tego chcą. Za 30 lat, faktycznie może być z tym ciężko.
>Pozostaje tylko pytanie, czy się poddać, czy bronić do końca?
Zawsze trzeba walczyć do końca.
>Komedie romantyczne z założenia miały wyśmiewać metody tworzenia się związków.
Skąd Ty wytrzasnąłeś taką teorię? Komedie romantyczne to lekkie filmy, które w sposób błahy opisują relacje damsko-męskie. Nie mają służyć do nauki czy też dawania rad, są raczej wizualizacją tego, co jest niemożliwe. Chociaż znam jedną, która zrobiła na mnie duże wrażenie.
>Komedie romantyczne prócz tego początku, mają jeszcze dwie wady:
Film jak film. A jakie pozytywne strony mają filmy wojenne, sensacyjne, horrory? Jeżeli traktujemy je prawidłowo, czyli jako fikcję, to mogą być takie jakie są, gorzej jak zaczynamy traktować je zbyt dosłownie.
>W Twoim wypadku, to z pewnością mężczyźni wyznają uczucia Tobie, bo inaczej się nie da.
Kłapouchy, czemu Ty myślisz, że ja jestem kompletnie bez uczuć?
Nie podoba mi się, jak facet mówi kocham po 3 miesiącach znajomości ale to nie znaczy, że nie potrafię tego powiedzieć gdy to czuję.
Nie jestem Królową Śniegu.
>A później się z nimi kłócisz, że miłość nie istnieje, a jak ogień się wypali, to kopniesz takiego w tyłek:D
Gdyby było tak jak piszesz, sypiałabym z kolegami, a tego nie robię. W związku nie rozmawiam na takie tematy ;)
>Kochanie Ciebie musi być skomplikowane:p
Nie wypowiadaj się, jak nie wiesz ;p
Jeżeli chodzi o Twoje pytanie z poprzedniego postu, to prawdą jest, że to faceci szybciej się zakochują i to oni szybciej mówią kocham. Do kobiet trafia to później, w momencie gdy facet już ochłonął.
Natomiast kobiety są bardziej uczuciowe i mocniej się angażują.
>Słyszałem też opinię, że ten kto pierwszy wyznaje uczucia zwykle przez cały związek jest tym, który się bardziej angażuje, bardziej kocha i stara?
Nie zauważyłam takich właściwości. Nie sądzę, żeby ta teoria miała jakieś potwierdzenie.
>Zwykle jest też na bardziej "straconej pozycji" - czyli jest bardziej wykorzystywany przez drugą stronę.
Nie sądzę. To może się przekładać raz na jedną stronę, raz na drugą, w zależności o etapu związku.
Pontianac...nie wiem jak innym ale mnie Wasze dyskusje nie przeszkadzają,w pewnym momencie przestaję czytać bo czuję się jak przysłowiowe "piąte koło u wozu" bo Wasze rozmowy stają się coraz bardziej osobiste i mam wrażenie,że podglądam kogoś a nie powinnam;) jedyne do czego się odniosłam to słowa Kłapouchego wydającego opinię pozostałym forumowiczom:)
Ruda:
>Dlaczego uważasz , ze zawsze masz rację ?
Czy to nie naturalne? Gdybym uważał inaczej, czyli że się mylę, to kłamałbym wypowiadając swoją opinię.
Oczywiście nie znaczy to, że mam rację.
Mogę się mylić, ale nie dowiem się tego, jeśli się tego nie dowiem.
Czyli, jeśli nie doświadczę tego na własnych błędach, jeśli nie odkryję tego na poziomie intelektualnym, lub jeśli ktoś nie obali mojej opinii poprzez swoją lepszą.
>Ty przyznałeś , ze uwielbiasz dyskutować na forum , a może inni , jeśli dyskusja toczy się tylko miedzy dwoma osobami , wola robić to na PW ?
To jest forum dyskusyjne, dyskusja powinna się toczyć tutaj, a tematy błahe i prywatne powinny być omawiane na PW.
Gdy ktoś podaje ciekawy temat a ludzi idą na PW, aby go omawiać, to jest to zaprzeczenie przeznaczenia tego miejsca i psuje to forum.
To jakby spotykać się w większej grupie, by szeptać sobie na ucho.
Inka
>nie każdy ma aż tyle czasu żeby przeprowadzać dyskusje w jednym temacie przez kilka dni,
To nie jest kwestia czasu ale chęci.
Zaletą forum jest, że możesz odpisać, gdy masz czas.
Nie masz też obowiązku udzielania się 100 razy w 100 tematach dziennie.
Jak jest ciekawa rozmowa, to możesz skupić się na niej.
>nie każdy też lubi wypowiadać się mając na uwadze,że jest to forum publiczne
Skoro ktoś ma opory przed wypowiadaniem się na publicznym forum, to chyba pomylił miejsce:d
>inny traktuje forum jak rozrywkę
Właśnie ci, którzy używają je zgodnie z przeznaczeniem.
Reszta tutaj czatuje zamiast dyskutować.
I z pewnością lepiej poczuliby się na czacie, gdzie preferuje się krótkie wypowiedzi, rozmowy na priv oraz brak zapisu rozmów.
>Dlaczego uważasz , ze zawsze masz rację ?
Czy to nie naturalne? Gdybym uważał inaczej, czyli że się mylę, to kłamałbym wypowiadając swoją opinię.
Oczywiście nie znaczy to, że mam rację.
Mogę się mylić, ale nie dowiem się tego, jeśli się tego nie dowiem.
Czyli, jeśli nie doświadczę tego na własnych błędach, jeśli nie odkryję tego na poziomie intelektualnym, lub jeśli ktoś nie obali mojej opinii poprzez swoją lepszą.
>Ty przyznałeś , ze uwielbiasz dyskutować na forum , a może inni , jeśli dyskusja toczy się tylko miedzy dwoma osobami , wola robić to na PW ?
To jest forum dyskusyjne, dyskusja powinna się toczyć tutaj, a tematy błahe i prywatne powinny być omawiane na PW.
Gdy ktoś podaje ciekawy temat a ludzi idą na PW, aby go omawiać, to jest to zaprzeczenie przeznaczenia tego miejsca i psuje to forum.
To jakby spotykać się w większej grupie, by szeptać sobie na ucho.
Inka
>nie każdy ma aż tyle czasu żeby przeprowadzać dyskusje w jednym temacie przez kilka dni,
To nie jest kwestia czasu ale chęci.
Zaletą forum jest, że możesz odpisać, gdy masz czas.
Nie masz też obowiązku udzielania się 100 razy w 100 tematach dziennie.
Jak jest ciekawa rozmowa, to możesz skupić się na niej.
>nie każdy też lubi wypowiadać się mając na uwadze,że jest to forum publiczne
Skoro ktoś ma opory przed wypowiadaniem się na publicznym forum, to chyba pomylił miejsce:d
>inny traktuje forum jak rozrywkę
Właśnie ci, którzy używają je zgodnie z przeznaczeniem.
Reszta tutaj czatuje zamiast dyskutować.
I z pewnością lepiej poczuliby się na czacie, gdzie preferuje się krótkie wypowiedzi, rozmowy na priv oraz brak zapisu rozmów.
Pontianac , nie zrozumiałaś mnie , ja nigdzie nie napisałam , ze mi to przeszkadza :) Forum jest dla wszystkich , jeśli mnie coś interesuje to czytam i czasem się wypowiem , jeśli mnie nie interesuje to omijam . Nie rozumiem tylko , dlaczego Kłapouchy uważa , że inni wola rozmawiać o niczym i tyle :) Przykro mi , jeśli jakoś Cie uraziłam :)
A chyba , że tak :) No to dodam od siebie jeszcze , że masz rację z tym wrażeniem czucia się jak piąte koło u wozu , bo mam tak samo i chyba inni też , bo znikają z wątku , nie wiem czy zauważyłaś. Ja nikomu w gary nie zaglądam , nie mówię gdzie , kto i o czym ma pisać i tak samo oczekuję tego od innych :)
Cześć Graszko :)
Cześć Graszko :)
>Kłapouchy, odpisuje na Twojego posta, chociaż długo zastanawiałam się czy to zrobić.
Rozumiem, ale w końcu masz zdanie, że nie można się poddawać;)
>Z obiadami to żart, nawiązujący do działań Poniatowskiego.
Nie znam chłopa. Chyba nie z mojej dzielnicy.
Mnie na obiad nigdy nie zaprosił:)
>to kobiety manipulują tak, aby strona przeciwna podjęła odpowiednią decyzję.
Nie chwaliłbym się tym:d
I nie każdy daje się zmanipulować.
Nie każdy to lubi.
Więc czasem można wiele stracić rezygnując ze zwykłej szczerości.
>Kobiety lubią być zdobywane, a mężczyźni lubią zdobywać, więc gdy te role się odwracają, to pewien porządek zostaje zaburzony i większości wydaje się to być nienaturalne.
Rolę zostały zachwiane, gdy kobiety zaczęły podejmować pracę zarobkowe.
Oboje zaczęli przynosić mięso do domu i koncepcja mężczyzny zdobywcy zaczęła się psuć.
Minęły setki lat i jest jak jest.
Każdy może być zdobywcą a mężczyznom pochlebia bycie zdobywanymi.
>Wiele kobiet robi dużo, aby spełnić męskie oczekiwania. Odchudzają się, malują, ubierają modnie. Niby jest to pod przykrywką "bycia trendy", ale i tak to wszystko jest ukrytą rywalizacją o męskie względy.
Jest to rywalizacja o męskie względy pomiędzy kobietami.
Faceci zdobywając kobietę starają się ukazać w najlepszym świetle.
Kobiety starają się ukazać w większym cieniu inne kobiety:)
Faceci nie mają takich oczekiwań.
Większość nawet nie wie, że kobieta jest modnie ubrana;)
Makijaż uznają za ładny, kiedy jest niedostrzegalny.
Odchudzanie? No już od dawna kobiety odchudzają się bardziej niż oczekiwaliby tego mężczyźni.
Bądź co bądź, lubimy sobie ścisnąć tu i ówdzie, i lepiej jeśli jest tam mięciutkie ciałko niż kości.
To nie nasze oczekiwania spełniacie, to kobiety kobietom zgotowały ten los:p
>Co robią w tym wszystkim faceci? Akceptują i siedzą cicho, więc taki nurt się sam napędza.
Bo jak mówią, to kobiety i tak nie wierzą.
My Was kochamy i akceptujemy takimi jakimi jesteście:)
Albo nie akceptujemy za wnętrze, którym żadne gazety się nie zajmują:d
I które kobiety osłaniają swoją źle rozumianą kobiecością.
Zobacz jak wiele jest banałów w stylu:
"kobieta zmienną jest"
"facet nie zrozumie kobiety"
"nie powinniście nas rozumieć, ale kochać"
>Heh dobre pytanie, nie wiem...20? ;)
Może 5-8?:d
Ostatnio rozmawiałem z osobą 12 lat młodszą - inny wszechświat:)
> kończenie znajomości w taki sposób jest zlekceważeniem uczuć drugiej osoby. To niekulturalne .
Ale praktyczne i unika się zbyt emocjonalnego odbioru - próśb, płaczu, awantury.
Oboje mogę odejść z większą godnością, nie niszcząc sobie pozytywnych wspomnień.
Dawniej robiono to listem i nikt nie mówił, że to niekulturalne.
Teraz maile są nowymi listami.
W ten sposób chyba też łatwiej się wysłowić, powiedzieć wszystko dobrze dobierając słowa, by nie zranić drugiej strony a przekazać zła wiadomość.
>Póki co, jest to jeszcze możliwe i udaje się tym, którzy tego chcą. Za 30 lat, faktycznie może być z tym ciężko.
Jak dla mnie, to wszyscy w mniejszym lub większym stopniu tym przesiąknęli.
>Skąd Ty wytrzasnąłeś taką teorię?
Z jakiegoś dokumentu o historii kina. Czytałem też jakiś artykuł o tworzeniu się kultury randek.
A jak sądzisz, skąd słowo "komedia" w "komedii romantycznej"?
>w sposób błahy opisują relacje damsko-męskie. Nie mają służyć do nauki czy też dawania rad, są raczej wizualizacją tego, co jest niemożliwe.
Prawda, ale ludzie je biorą na poważnie.
>Chociaż znam jedną, która zrobiła na mnie duże w
Rozumiem, ale w końcu masz zdanie, że nie można się poddawać;)
>Z obiadami to żart, nawiązujący do działań Poniatowskiego.
Nie znam chłopa. Chyba nie z mojej dzielnicy.
Mnie na obiad nigdy nie zaprosił:)
>to kobiety manipulują tak, aby strona przeciwna podjęła odpowiednią decyzję.
Nie chwaliłbym się tym:d
I nie każdy daje się zmanipulować.
Nie każdy to lubi.
Więc czasem można wiele stracić rezygnując ze zwykłej szczerości.
>Kobiety lubią być zdobywane, a mężczyźni lubią zdobywać, więc gdy te role się odwracają, to pewien porządek zostaje zaburzony i większości wydaje się to być nienaturalne.
Rolę zostały zachwiane, gdy kobiety zaczęły podejmować pracę zarobkowe.
Oboje zaczęli przynosić mięso do domu i koncepcja mężczyzny zdobywcy zaczęła się psuć.
Minęły setki lat i jest jak jest.
Każdy może być zdobywcą a mężczyznom pochlebia bycie zdobywanymi.
>Wiele kobiet robi dużo, aby spełnić męskie oczekiwania. Odchudzają się, malują, ubierają modnie. Niby jest to pod przykrywką "bycia trendy", ale i tak to wszystko jest ukrytą rywalizacją o męskie względy.
Jest to rywalizacja o męskie względy pomiędzy kobietami.
Faceci zdobywając kobietę starają się ukazać w najlepszym świetle.
Kobiety starają się ukazać w większym cieniu inne kobiety:)
Faceci nie mają takich oczekiwań.
Większość nawet nie wie, że kobieta jest modnie ubrana;)
Makijaż uznają za ładny, kiedy jest niedostrzegalny.
Odchudzanie? No już od dawna kobiety odchudzają się bardziej niż oczekiwaliby tego mężczyźni.
Bądź co bądź, lubimy sobie ścisnąć tu i ówdzie, i lepiej jeśli jest tam mięciutkie ciałko niż kości.
To nie nasze oczekiwania spełniacie, to kobiety kobietom zgotowały ten los:p
>Co robią w tym wszystkim faceci? Akceptują i siedzą cicho, więc taki nurt się sam napędza.
Bo jak mówią, to kobiety i tak nie wierzą.
My Was kochamy i akceptujemy takimi jakimi jesteście:)
Albo nie akceptujemy za wnętrze, którym żadne gazety się nie zajmują:d
I które kobiety osłaniają swoją źle rozumianą kobiecością.
Zobacz jak wiele jest banałów w stylu:
"kobieta zmienną jest"
"facet nie zrozumie kobiety"
"nie powinniście nas rozumieć, ale kochać"
>Heh dobre pytanie, nie wiem...20? ;)
Może 5-8?:d
Ostatnio rozmawiałem z osobą 12 lat młodszą - inny wszechświat:)
> kończenie znajomości w taki sposób jest zlekceważeniem uczuć drugiej osoby. To niekulturalne .
Ale praktyczne i unika się zbyt emocjonalnego odbioru - próśb, płaczu, awantury.
Oboje mogę odejść z większą godnością, nie niszcząc sobie pozytywnych wspomnień.
Dawniej robiono to listem i nikt nie mówił, że to niekulturalne.
Teraz maile są nowymi listami.
W ten sposób chyba też łatwiej się wysłowić, powiedzieć wszystko dobrze dobierając słowa, by nie zranić drugiej strony a przekazać zła wiadomość.
>Póki co, jest to jeszcze możliwe i udaje się tym, którzy tego chcą. Za 30 lat, faktycznie może być z tym ciężko.
Jak dla mnie, to wszyscy w mniejszym lub większym stopniu tym przesiąknęli.
>Skąd Ty wytrzasnąłeś taką teorię?
Z jakiegoś dokumentu o historii kina. Czytałem też jakiś artykuł o tworzeniu się kultury randek.
A jak sądzisz, skąd słowo "komedia" w "komedii romantycznej"?
>w sposób błahy opisują relacje damsko-męskie. Nie mają służyć do nauki czy też dawania rad, są raczej wizualizacją tego, co jest niemożliwe.
Prawda, ale ludzie je biorą na poważnie.
>Chociaż znam jedną, która zrobiła na mnie duże w
Dokończenie, bo nie weszło:(
>Chociaż znam jedną, która zrobiła na mnie duże wrażenie.
Która?
Moje ulubione zwykle nie są określane komediami romantycznymi, np Siedem dusz, Pusty dom, czy Polski "Ogród Luizy".
>Jeżeli traktujemy je prawidłowo, czyli jako fikcję, to mogą być takie jakie są, gorzej jak zaczynamy traktować je zbyt dosłownie.
Właśnie, a im mniej realnie nierealnych aspektów, tym ludzie bardziej biorą je na poważnie.
Czyli na te trzy wymienione przymykają oko, ale komedie romantyczne, dramaty, obyczajowe czy melodramaty traktują jak najbardziej poważnie.
A te "na faktach" czy nawet "inspirowane..." to traktują jako idealną kopię rzeczywistości, kropka w kropkę:)
Dlatego później mają sieczkę z mózgu oglądając np "Helikopter w ogniu":D
>Kłapouchy, czemu Ty myślisz, że ja jestem kompletnie bez uczuć?
Skądże!
>Nie jestem Królową Śniegu.
Ską... jesteś przekonana?:p
Bo nie umiesz tworzyć lodowych rzeźb i nie załatwisz śniegu na święta?
Czy dlatego, że ta w Kraina lodu, była zbyt uczuciowa?:p
>W związku nie rozmawiam na takie tematy ;)
To wiążąc się z Tobą sporo się traci.
Jesteś niesamowicie seksowna i boska w łóżku?
Czym nadrabiasz, chowając tak cenny skarb w zakamarkach swojej duszy?
I później się dziwisz, że wolę sypiać z pewnymi siebie kobietami, niż z nimi być.
>Do kobiet trafia to później, w momencie gdy facet już ochłonął.
To jak tu stworzyć związek z taką kobietą?
Chyba zbytnio uogólniasz, bo z mojego doświadczenia wynika, że było tak pół na pół, ale niemal zawsze trafialiśmy w tym samym momencie.
>Chociaż znam jedną, która zrobiła na mnie duże wrażenie.
Która?
Moje ulubione zwykle nie są określane komediami romantycznymi, np Siedem dusz, Pusty dom, czy Polski "Ogród Luizy".
>Jeżeli traktujemy je prawidłowo, czyli jako fikcję, to mogą być takie jakie są, gorzej jak zaczynamy traktować je zbyt dosłownie.
Właśnie, a im mniej realnie nierealnych aspektów, tym ludzie bardziej biorą je na poważnie.
Czyli na te trzy wymienione przymykają oko, ale komedie romantyczne, dramaty, obyczajowe czy melodramaty traktują jak najbardziej poważnie.
A te "na faktach" czy nawet "inspirowane..." to traktują jako idealną kopię rzeczywistości, kropka w kropkę:)
Dlatego później mają sieczkę z mózgu oglądając np "Helikopter w ogniu":D
>Kłapouchy, czemu Ty myślisz, że ja jestem kompletnie bez uczuć?
Skądże!
>Nie jestem Królową Śniegu.
Ską... jesteś przekonana?:p
Bo nie umiesz tworzyć lodowych rzeźb i nie załatwisz śniegu na święta?
Czy dlatego, że ta w Kraina lodu, była zbyt uczuciowa?:p
>W związku nie rozmawiam na takie tematy ;)
To wiążąc się z Tobą sporo się traci.
Jesteś niesamowicie seksowna i boska w łóżku?
Czym nadrabiasz, chowając tak cenny skarb w zakamarkach swojej duszy?
I później się dziwisz, że wolę sypiać z pewnymi siebie kobietami, niż z nimi być.
>Do kobiet trafia to później, w momencie gdy facet już ochłonął.
To jak tu stworzyć związek z taką kobietą?
Chyba zbytnio uogólniasz, bo z mojego doświadczenia wynika, że było tak pół na pół, ale niemal zawsze trafialiśmy w tym samym momencie.
> Nie rozumiem tylko , dlaczego Kłapouchy uważa , że inni wola rozmawiać o niczym i tyle :)
Bo się nie udzielają w temacie, tylko gadają o żarciu, mimo że temat dotyczy podrywu?
Albo dlatego, że kiedy rozmawiam z ponti na forum publicznym, to inni uciekają, jakby to była rozmowa prywatna.
Albo dlatego, że narzeka, że piszemy za dużo i powinniśmy założyć własny wątek - jakby nas tu nie chciano (czy wyganiano, bo rozmawiamy o czymś, zamiast czatować).
Albo...
Można tak długo.
>Kłapouchy , nie Tobie oceniać kto i o czym tu będzie dyskutował :)
Mnie, jak i każdemu innemu.
>> masz rację z tym wrażeniem czucia się jak piąte koło u wozu
>Ruda, też się zgadzam w tej kwestii :)
Dlatego, że się odsuwacie, bo nie chcecie się udzielać, bo interesują Was tylko rozmowy o niczym lub ocenianie innych.
Same się lękacie, boicie się powiedzieć co same sądzicie, aby się nie odsłonić... i w efekcie ograniczacie same siebie i sprowadzacie swoją obecność tutaj do rozmów o niczym.
Bo się nie udzielają w temacie, tylko gadają o żarciu, mimo że temat dotyczy podrywu?
Albo dlatego, że kiedy rozmawiam z ponti na forum publicznym, to inni uciekają, jakby to była rozmowa prywatna.
Albo dlatego, że narzeka, że piszemy za dużo i powinniśmy założyć własny wątek - jakby nas tu nie chciano (czy wyganiano, bo rozmawiamy o czymś, zamiast czatować).
Albo...
Można tak długo.
>Kłapouchy , nie Tobie oceniać kto i o czym tu będzie dyskutował :)
Mnie, jak i każdemu innemu.
>> masz rację z tym wrażeniem czucia się jak piąte koło u wozu
>Ruda, też się zgadzam w tej kwestii :)
Dlatego, że się odsuwacie, bo nie chcecie się udzielać, bo interesują Was tylko rozmowy o niczym lub ocenianie innych.
Same się lękacie, boicie się powiedzieć co same sądzicie, aby się nie odsłonić... i w efekcie ograniczacie same siebie i sprowadzacie swoją obecność tutaj do rozmów o niczym.
Wiesz co Kłapouchy, byli i są tacy, co się odsłaniali i walili prawdę między oczy.Teraz wiele rzeczy jest im wypominana, gdyż niektórzy tylko czychają żeby się czegoś przyczepić.
Jedna forumka, do niedawna zaczęła dosłownie cytować zdania, które zostały przeze mnie napisane w innym dziale, a nawet kilka miesięcy wcześniej...
zauważyłam, że trzeba bardzo pilnować swoich słów, bo za rokktoś nam wypomni co się napisało wcześniej
Jedna forumka, do niedawna zaczęła dosłownie cytować zdania, które zostały przeze mnie napisane w innym dziale, a nawet kilka miesięcy wcześniej...
zauważyłam, że trzeba bardzo pilnować swoich słów, bo za rokktoś nam wypomni co się napisało wcześniej
A to ci wykład psychologiczny ... Nie potrafisz zrozumieć , że skoro kilka osób ma na ten temat identyczne zdanie , to coś w tym jest ? Już raz Ci powiedziałam , nie Ty decydujesz , kto , o czym i gdzie rozmawia , jaśniej się nie da... Ale skoro nie rozumiesz , to już nie moja wina . Niech Ciebie nie interesuje , jakie nas interesują rozmowy . Ty akurat wiesz , czy my się czegoś lękamy , psycholog od siedmiu boleści :) Błagam nie rozśmieszaj mnie , bo już i tak mam za dobry humor :)) I ja nikogo nie oceniam , to Ty ludzi oceniasz... wiec licz się z możliwością odzewu :) Jakbyś nie zauważył , tu każdy temat kończy się czym innym , niż się zaczyna , więc jeśli Ci się tu nie podoba , to przecież przymusu nie ma . A jeśli koniecznie chcesz tu być , to nie krytykuj innych , jeśli sam nie chcesz być krytykowany :))
>Albo dlatego, że narzeka, że piszemy za dużo i powinniśmy założyć własny wątek - jakby nas tu nie chciano (czy wyganiano, bo rozmawiamy o czymś, zamiast czatować).
Kłapouchy, żartowałam przecież, ale nie da się ukryć, że między Tobą a ponti (jak ją pieszczotliwie zdrabniasz ;)) toczy się dialog, do którego nikt nie śmie się wcinać ;)))
Kłapouchy, żartowałam przecież, ale nie da się ukryć, że między Tobą a ponti (jak ją pieszczotliwie zdrabniasz ;)) toczy się dialog, do którego nikt nie śmie się wcinać ;)))
Kłapciu...pozwolisz,że Wasze rozmowy przełożę na real,może wtedy lepiej nas zrozumiesz:)siedzimy przy stoliku,jest nas załóżmy tylko troje,zaczynamy temat a ja nijak nie mogę się wypowiedzieć bo albo nie zdążę bo już zacząłeś Ty długi wywód albo Pontianac,albo na moje "trzy grosze" nie reagujecie bo rozmawiacie wyłącznie ze sobą:)no nijak przebić się nie mogę,próbuję zmienić temat,nie da rady...w końcu milczę i popijam kawkę:)
Graszka, dla mnie to zaleta forum, nie jego wada.
Trzeba pisać szczerze, bo ktoś może nas przyłapać na kłamstwie i nam je wytknąć.
Trzeba umieć przyznać się do błędu, jeśli się go popełniło.
A poza tym, człowiek się zmienia, więc nasze poglądy sprzed roku nie muszą być obecnymi.
Co wcale nie jest powodem, aby je kryć przed światem.
>Nie potrafisz zrozumieć , że skoro kilka osób ma na ten temat identyczne zdanie , to coś w tym jest ?
O czym mówisz, że z ponti przeszkadzamy Wam w temacie kulinarnym, że piszemy za długie posty i powinniśmy sobie stąd pójść?
>Już raz Ci powiedziałam , nie Ty decydujesz , kto , o czym i gdzie rozmawia , jaśniej się nie da.
Właściwie to powiedziałaś, że nie mnie to oceniać, a to wielka różnica:)
Wy w końcu też oceniacie naszą rozmowę.
> Niech Ciebie nie interesuje , jakie nas interesują rozmowy .
Wyraziłem swoją opinię i odpowiedziałem na Twoje pytanie.
Skoro pytasz, to bądź gotowa zaakceptować odpowiedź.
>I ja nikogo nie oceniam
Oceniasz:)
Różnica między nami tylko taka, że ja umiem się do tego przyznać.
>Jakbyś nie zauważył , tu każdy temat kończy się czym innym , niż się zaczyna ,
Właśnie!
Bo jak w tym przypadku, wbijacie w istniejący temat całkiem z tym nie związaną gadkę szmatkę - którą zalewacie każdy temat w którym nie macie nic do powiedzenia.
Rozumiem, jeśli temat ewoluuje, ale niekulturalne jest wchodzenie w temat z innym, by tylko zalać wątek i przekształcić go na swoją modłę.
>więc jeśli Ci się tu nie podoba , to przecież przymusu nie ma . A jeśli koniecznie chcesz tu być , to nie krytykuj innych , jeśli sam nie chcesz być krytykowany :))
Krytykuje innych, krytykują inni, niemal wszyscy (chyba prócz vilette), też jestem krytykowany - akceptuje to wszystko i nie zamierzam głaskać Was po główkach i chwalić, kiedy krytykujecie mnie.
Tak to nie działa.
Odejdę stąd z pewnością niedługo, ale odejdę kiedy będę miał ochotę, a nie dlatego, że tego chcecie.
Trzeba pisać szczerze, bo ktoś może nas przyłapać na kłamstwie i nam je wytknąć.
Trzeba umieć przyznać się do błędu, jeśli się go popełniło.
A poza tym, człowiek się zmienia, więc nasze poglądy sprzed roku nie muszą być obecnymi.
Co wcale nie jest powodem, aby je kryć przed światem.
>Nie potrafisz zrozumieć , że skoro kilka osób ma na ten temat identyczne zdanie , to coś w tym jest ?
O czym mówisz, że z ponti przeszkadzamy Wam w temacie kulinarnym, że piszemy za długie posty i powinniśmy sobie stąd pójść?
>Już raz Ci powiedziałam , nie Ty decydujesz , kto , o czym i gdzie rozmawia , jaśniej się nie da.
Właściwie to powiedziałaś, że nie mnie to oceniać, a to wielka różnica:)
Wy w końcu też oceniacie naszą rozmowę.
> Niech Ciebie nie interesuje , jakie nas interesują rozmowy .
Wyraziłem swoją opinię i odpowiedziałem na Twoje pytanie.
Skoro pytasz, to bądź gotowa zaakceptować odpowiedź.
>I ja nikogo nie oceniam
Oceniasz:)
Różnica między nami tylko taka, że ja umiem się do tego przyznać.
>Jakbyś nie zauważył , tu każdy temat kończy się czym innym , niż się zaczyna ,
Właśnie!
Bo jak w tym przypadku, wbijacie w istniejący temat całkiem z tym nie związaną gadkę szmatkę - którą zalewacie każdy temat w którym nie macie nic do powiedzenia.
Rozumiem, jeśli temat ewoluuje, ale niekulturalne jest wchodzenie w temat z innym, by tylko zalać wątek i przekształcić go na swoją modłę.
>więc jeśli Ci się tu nie podoba , to przecież przymusu nie ma . A jeśli koniecznie chcesz tu być , to nie krytykuj innych , jeśli sam nie chcesz być krytykowany :))
Krytykuje innych, krytykują inni, niemal wszyscy (chyba prócz vilette), też jestem krytykowany - akceptuje to wszystko i nie zamierzam głaskać Was po główkach i chwalić, kiedy krytykujecie mnie.
Tak to nie działa.
Odejdę stąd z pewnością niedługo, ale odejdę kiedy będę miał ochotę, a nie dlatego, że tego chcecie.
Inka, to porównanie nie oddaje realiów, bo między naszymi wypowiedziami często mija z 12 godzin, a tutaj nie ma ograniczenia czasowego. Możesz kiedy chcesz.
To co napiszesz decyduje o tym czy odpowiem na Twoje słowa czy nie.
Jeśli napiszesz zdanie, które nic nie wnosi do rozmowy a jest tylko komentarzem, a ktoś inny napisze coś na co odpowiadam, to pomijam Twoje słowa, by nie wydłużać swojej wypowiedzi.
Twoje porównanie jest nietrafione, bo forum daje inne możliwości, więc jeśli chcesz się wypowiedzieć to możesz.
To co napiszesz decyduje o tym czy odpowiem na Twoje słowa czy nie.
Jeśli napiszesz zdanie, które nic nie wnosi do rozmowy a jest tylko komentarzem, a ktoś inny napisze coś na co odpowiadam, to pomijam Twoje słowa, by nie wydłużać swojej wypowiedzi.
Twoje porównanie jest nietrafione, bo forum daje inne możliwości, więc jeśli chcesz się wypowiedzieć to możesz.
Ależ mi jest obojętne , czy Ty tu jesteś czy nie .. Jeśli zalewamy gadką szmatka każdy temat , to po co to czytasz skoro nie pasuje ? Pytam i akceptuję odpowiedź , co nie oznacza , że muszę się z nią zgodzić :) Powiedziałam faktycznie , że nie Tobie to oceniać , ale Ty się upajasz wręcz czepianiem do każdego słowa :) Mylisz się , ja Twoich rozmów nie oceniam , bo zwyczajnie nie mam czasu i chęci czytać Twoich tak długich postów , wiec ciężko , żebym je oceniała :)). Po głowie także głaskać mnie nie musisz ;) Nigdzie także nie napisałam , że masz sobie gdzieś iść . Napisałam tylko , że nie Twoja sprawa o czym ludzie chcą rozmawiać . Dziękuję :)
>to po co to czytasz skoro nie pasuje ?
Bo póki nie przeczytam, to nie wiem o czym piszecie:d
Logiczne, prawda?
>Powiedziałam faktycznie , że nie Tobie to oceniać , ale Ty się upajasz wręcz czepianiem do każdego słowa :)
Słowa mają znaczenie, znaczenie słów jest ważne, by nie dochodziło do nieporozumień, więc trzymajmy się tego:)
>nie mam czasu i chęci czytać Twoich tak długich postów
I to jest prawdziwy powód, dla którego się nie udzielacie.
Więc nie doszukujcie się innych i nie próbujcie wywoływać w nas poczucie winy, że Was lekceważymy czy nie chcemy w rozmowie - jak to sugerujecie, chociażby porównaniem do siedzenia przy jednym stoliku.
Nadmienię, że to raczej ten drugi powód, bo zważając na częstą obecność, zasięg opanowanego forum i ilość odpowiedzi - czas nie jest tu czynnikiem dominującym.
Bo póki nie przeczytam, to nie wiem o czym piszecie:d
Logiczne, prawda?
>Powiedziałam faktycznie , że nie Tobie to oceniać , ale Ty się upajasz wręcz czepianiem do każdego słowa :)
Słowa mają znaczenie, znaczenie słów jest ważne, by nie dochodziło do nieporozumień, więc trzymajmy się tego:)
>nie mam czasu i chęci czytać Twoich tak długich postów
I to jest prawdziwy powód, dla którego się nie udzielacie.
Więc nie doszukujcie się innych i nie próbujcie wywoływać w nas poczucie winy, że Was lekceważymy czy nie chcemy w rozmowie - jak to sugerujecie, chociażby porównaniem do siedzenia przy jednym stoliku.
Nadmienię, że to raczej ten drugi powód, bo zważając na częstą obecność, zasięg opanowanego forum i ilość odpowiedzi - czas nie jest tu czynnikiem dominującym.
>O czym mówisz, że z ponti przeszkadzamy Wam w temacie kulinarnym, że piszemy za długie posty i powinniśmy sobie stąd pójść?
Kłapouchy, nikt tak nie powiedział chyba? Te słowa skierowałeś do inki, ale później piszesz też o innych.
Szczerze mówiąc, to pomyślałam, że z Twojego i pontianac "czubienia się" na forum wyniknie coś więcej... ;)
Kłapouchy, nikt tak nie powiedział chyba? Te słowa skierowałeś do inki, ale później piszesz też o innych.
Szczerze mówiąc, to pomyślałam, że z Twojego i pontianac "czubienia się" na forum wyniknie coś więcej... ;)
Kłapciu..."Dlatego, że się odsuwacie, bo nie chcecie się udzielać, bo interesują Was tylko rozmowy o niczym lub ocenianie innych."
To Twoje słowa,skoro tak nas postrzegasz to jak mamy prowadzić dyskusję?....a my udzielamy się,rozmawiamy,raz krótko ,raz dłużej,innym razem wcale,to są rozmowy między kilkoma osobami i na różne tematy,czasem coś wtrącimy poza tematem ale to jest tak jak w życiu,tzw.odbieganie od tematu i nie ma w tym nic złego:)a ocenianie z góry,że interesują nas tylko rozmowy o niczym są krzywdzące.
To Twoje słowa,skoro tak nas postrzegasz to jak mamy prowadzić dyskusję?....a my udzielamy się,rozmawiamy,raz krótko ,raz dłużej,innym razem wcale,to są rozmowy między kilkoma osobami i na różne tematy,czasem coś wtrącimy poza tematem ale to jest tak jak w życiu,tzw.odbieganie od tematu i nie ma w tym nic złego:)a ocenianie z góry,że interesują nas tylko rozmowy o niczym są krzywdzące.
Mikro, mniej lub bardziej dosłownie. Ponti chyba też to tak odebrała.
Ponti to bardzo ciekawa dziewczyna, ale nie lubię zwodzić ludzi.
Pisałem kilkukrotnie, że jestem zajęty - w sensie braku czasu - stąd jej subtelne aluzje zawarte w niechęci do uzewnętrzniania się "na forum" pozostawały bez mojego odzewu.
Od stycznia to nawet w weekendy nie będę miał dość czasu, by tu zajrzeć, więc z pewnością nie wyniknie z naszego czubienia nic więcej.
Inka, moje słowa padły teraz, a dyskusję mogłyście podjąć kilkukrotnie. Moja "krzywdząca" ocena również nie dotyczy dzisiejszego popołudnia, ale czasu od którego tu przebywam.
Ponti to bardzo ciekawa dziewczyna, ale nie lubię zwodzić ludzi.
Pisałem kilkukrotnie, że jestem zajęty - w sensie braku czasu - stąd jej subtelne aluzje zawarte w niechęci do uzewnętrzniania się "na forum" pozostawały bez mojego odzewu.
Od stycznia to nawet w weekendy nie będę miał dość czasu, by tu zajrzeć, więc z pewnością nie wyniknie z naszego czubienia nic więcej.
Inka, moje słowa padły teraz, a dyskusję mogłyście podjąć kilkukrotnie. Moja "krzywdząca" ocena również nie dotyczy dzisiejszego popołudnia, ale czasu od którego tu przebywam.
Heh i znowu temat ma się nijak do prowadzonych rozmów.
Mikronezjo
>Kłapouchy, żartowałam przecież, ale nie da się ukryć, że między Tobą a ponti (jak ją pieszczotliwie zdrabniasz ;)) toczy się dialog, do którego nikt nie śmie się wcinać ;)))
Ja nie odebrałam Twojego komentarza jako żart, tylko jako przytyk. Kłapouchy odebrał to w taki sam sposób dlatego tak zareagował.
Rozmawiamy na forum publicznym, gdzie każdy może włączyć się do rozmowy i nigdy nie powiedziałam (Kłapouchy również), że nie chcemy rozmawiać na dany temat z innymi osobami.
Rozmowy nie są osobiste, nie piszę nic o sobie, nie opowiadam niczego o sobie, nie wywlekam prywaty, więc nie widzę powodu dla którego ktoś miałby czuć się niezręcznie. Jedyne o czym mówię to moje poglądy, których się nie wstydzę i opowiem o nich każdemu kto zapyta.
Na wiele pytań Kłapouchego odpowiadam jako kobieta, ale to nie oznacza, że inne kobiety nie mogą mieć odrębnego zdania w danym temacie.
Sugerowanie, że powinniśmy rozmawiać na PW jest delikatnie mówiąc przykre. Gdybym chciała rozmawiać z kimś na PW, założyłabym stałe konto. Nie chcę tego robić, bo nie wiem co ze mną będzie. A nie lubię sytuacji, w której nie odpowiem komuś na najkrótszą wiadomość. Tak już mam.
Nie wydaje mi się też, żebym specjalnie ignorowała czyjeś "trzy grosze". Jak ktoś zadaje pytanie, zawsze odpowiem. Wyjątkiem mogą być sytuacje gdy z nawału odpowiedzi po prostu nie zauważę.
Jest tu wiele wątków, których nie czytam bo po prostu nie czuję tematu, ale nie ośmieliłabym się wtrącić z takim komentarzem. Po prostu ich nie czytam i nie mam pretensji, że piszą za długo, bądź za krótko. Mam taką zasadę, żyj jak chcesz i daj żyć innym tak jak chcą.
Mikronezjo
>Szczerze mówiąc, to pomyślałam, że z Twojego i pontianac "czubienia się" na forum wyniknie coś więcej... ;)
Po pierwsze ponti to nie pieszczotliwe zdrobnienie tylko skrócenie mojego nick'a. Nie doszukuj się czegoś czego nie ma. Nie czytaj między wierszami :)
Po drugie dlaczego myślisz, że jak ktoś z kimś rozmawia na różne tematy to od razu musi mieć to jakiś wynik poza forum? Jak możesz tak interpretować nasze rozmowy, skoro ich nie czytasz? :)
Zainteresowało mnie to forum, naprawdę. Jest tu wiele różnych osobowości. Fajne kobiety, fajni mężczyźni, mocno zróżnicowani ale mimo to tworzący nawet spójną całość. Jestem ostatnią osobą na ziemi, która chce powodować konflikty i czuję się nieswojo będąc przyczyną jednego z nich.
Kłapouchy
>.....stąd jej subtelne aluzje zawarte w niechęci do uzewnętrzniania się "na forum" pozostawały bez mojego odzewu.
Moje sugestie dotyczące uzewnętrzniania się dotyczyły Twoich pytań, które wydawały mi się zbyt osobiste. Absolutnie nie było w tym niczego więcej :)
Eh....i jak ja mam teraz odpowiedzieć Ci na posta, który jest w temacie? ;)
Mikronezjo
>Kłapouchy, żartowałam przecież, ale nie da się ukryć, że między Tobą a ponti (jak ją pieszczotliwie zdrabniasz ;)) toczy się dialog, do którego nikt nie śmie się wcinać ;)))
Ja nie odebrałam Twojego komentarza jako żart, tylko jako przytyk. Kłapouchy odebrał to w taki sam sposób dlatego tak zareagował.
Rozmawiamy na forum publicznym, gdzie każdy może włączyć się do rozmowy i nigdy nie powiedziałam (Kłapouchy również), że nie chcemy rozmawiać na dany temat z innymi osobami.
Rozmowy nie są osobiste, nie piszę nic o sobie, nie opowiadam niczego o sobie, nie wywlekam prywaty, więc nie widzę powodu dla którego ktoś miałby czuć się niezręcznie. Jedyne o czym mówię to moje poglądy, których się nie wstydzę i opowiem o nich każdemu kto zapyta.
Na wiele pytań Kłapouchego odpowiadam jako kobieta, ale to nie oznacza, że inne kobiety nie mogą mieć odrębnego zdania w danym temacie.
Sugerowanie, że powinniśmy rozmawiać na PW jest delikatnie mówiąc przykre. Gdybym chciała rozmawiać z kimś na PW, założyłabym stałe konto. Nie chcę tego robić, bo nie wiem co ze mną będzie. A nie lubię sytuacji, w której nie odpowiem komuś na najkrótszą wiadomość. Tak już mam.
Nie wydaje mi się też, żebym specjalnie ignorowała czyjeś "trzy grosze". Jak ktoś zadaje pytanie, zawsze odpowiem. Wyjątkiem mogą być sytuacje gdy z nawału odpowiedzi po prostu nie zauważę.
Jest tu wiele wątków, których nie czytam bo po prostu nie czuję tematu, ale nie ośmieliłabym się wtrącić z takim komentarzem. Po prostu ich nie czytam i nie mam pretensji, że piszą za długo, bądź za krótko. Mam taką zasadę, żyj jak chcesz i daj żyć innym tak jak chcą.
Mikronezjo
>Szczerze mówiąc, to pomyślałam, że z Twojego i pontianac "czubienia się" na forum wyniknie coś więcej... ;)
Po pierwsze ponti to nie pieszczotliwe zdrobnienie tylko skrócenie mojego nick'a. Nie doszukuj się czegoś czego nie ma. Nie czytaj między wierszami :)
Po drugie dlaczego myślisz, że jak ktoś z kimś rozmawia na różne tematy to od razu musi mieć to jakiś wynik poza forum? Jak możesz tak interpretować nasze rozmowy, skoro ich nie czytasz? :)
Zainteresowało mnie to forum, naprawdę. Jest tu wiele różnych osobowości. Fajne kobiety, fajni mężczyźni, mocno zróżnicowani ale mimo to tworzący nawet spójną całość. Jestem ostatnią osobą na ziemi, która chce powodować konflikty i czuję się nieswojo będąc przyczyną jednego z nich.
Kłapouchy
>.....stąd jej subtelne aluzje zawarte w niechęci do uzewnętrzniania się "na forum" pozostawały bez mojego odzewu.
Moje sugestie dotyczące uzewnętrzniania się dotyczyły Twoich pytań, które wydawały mi się zbyt osobiste. Absolutnie nie było w tym niczego więcej :)
Eh....i jak ja mam teraz odpowiedzieć Ci na posta, który jest w temacie? ;)
Kłapouchy i Pontianac - nie zrobiłam przytyku, zażartowałam, a to, że obydwoje odebraliście to tak samo znaczy, że myślicie podobnie ;). I może nadajecie na tych samych falach? ;)
Pontianac, na początku czytałam Wasz dialog, potem przestałam, kiedy wpisy robiły się coraz dłuższe i ewidentnie były Waszymi...
Ja nie napisałam, żebyście pisali na PW, tylko założyli SWÓJ wątek - to też był żart przecież, bo każdy pisze tu, co chce i gdzie chce, często "zaśmiecając" wątek wpisami nie na temat. Sama to dziś zrobiłam pisząc o bigosie ;))
Pontianac, na początku czytałam Wasz dialog, potem przestałam, kiedy wpisy robiły się coraz dłuższe i ewidentnie były Waszymi...
Ja nie napisałam, żebyście pisali na PW, tylko założyli SWÓJ wątek - to też był żart przecież, bo każdy pisze tu, co chce i gdzie chce, często "zaśmiecając" wątek wpisami nie na temat. Sama to dziś zrobiłam pisząc o bigosie ;))
@Pontianac
O ile pamiętam , ja także nikomu nie narzucam pisania na PW :) Zacznijmy od tego , że nic do Ciebie nie mam . Temat , który zaistniał dotyczył wypowiedzi Kłapouchego , któremu wydaje się , że wszystkie rozumy pozjadał i interesuje go , że inni wolą rozmawiać o niczym.. nawet jeśli tak jest i wolą o niczym , to nie jest jego sprawa :) Zresztą , często toczą się tu rozmowy o zwykłych życiowych sprawach , więc to nie są rozmowy o niczym :)
@Inka
Znów zgadzam się w całości z Twoim ostatnim postem :) I faktycznie teraz przyznam , że oceniam . Skoro ktoś ocenia moje rozmowy , jako rozmowy o niczym , ja czyjeś wypowiedzi mogę uznać jako marudzenie i czepianie się :)
O ile pamiętam , ja także nikomu nie narzucam pisania na PW :) Zacznijmy od tego , że nic do Ciebie nie mam . Temat , który zaistniał dotyczył wypowiedzi Kłapouchego , któremu wydaje się , że wszystkie rozumy pozjadał i interesuje go , że inni wolą rozmawiać o niczym.. nawet jeśli tak jest i wolą o niczym , to nie jest jego sprawa :) Zresztą , często toczą się tu rozmowy o zwykłych życiowych sprawach , więc to nie są rozmowy o niczym :)
@Inka
Znów zgadzam się w całości z Twoim ostatnim postem :) I faktycznie teraz przyznam , że oceniam . Skoro ktoś ocenia moje rozmowy , jako rozmowy o niczym , ja czyjeś wypowiedzi mogę uznać jako marudzenie i czepianie się :)
>Eh....i jak ja mam teraz odpowiedzieć Ci na posta, który jest w temacie? ;)
Nie wiem... ostrożnie?:d
Możesz się też trochę uzewnętrznić i napisać, czy Twoje imię zaczyna się tą samą literą co mój nick?
Co do reszty osób, które oceniają, atakują, marudzą i krytykują, a później całą winę zrzucają na Kłapouchego - mam dla Was tylko cytat, bo powtarzać się nie chce:
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?"
Nie wiem... ostrożnie?:d
Możesz się też trochę uzewnętrznić i napisać, czy Twoje imię zaczyna się tą samą literą co mój nick?
Co do reszty osób, które oceniają, atakują, marudzą i krytykują, a później całą winę zrzucają na Kłapouchego - mam dla Was tylko cytat, bo powtarzać się nie chce:
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?"
Kłapouchy, rozmawiajcie sobie, po to jest forum.
Wyrażacie swoje opinie, bo macie do tego prawo.Nie dziw się, że nikt nie włacza się w waszą dyskusję skoro zwracasz się personalnie do pontianac.Najpierw wklejasz cytat z jej wypowiedzi i oczekujesz odzewu od niej.
Gdybym napisała np. @ RudaW (" i tu cytat z jej komentarza") to kto ma odpowiedzieć na pytanie, wszyscy czy tylko RudaW skoro ją wywołałam do tablicy?
Wyrażacie swoje opinie, bo macie do tego prawo.Nie dziw się, że nikt nie włacza się w waszą dyskusję skoro zwracasz się personalnie do pontianac.Najpierw wklejasz cytat z jej wypowiedzi i oczekujesz odzewu od niej.
Gdybym napisała np. @ RudaW (" i tu cytat z jej komentarza") to kto ma odpowiedzieć na pytanie, wszyscy czy tylko RudaW skoro ją wywołałam do tablicy?
Dobra dziewczyny, nie ma co dalej roztrząsać tematu. Jeżeli pozwolicie odpowiem Kłapouchemu ;)
Kłapouchy!
>Możesz się też trochę uzewnętrznić i napisać, czy Twoje imię zaczyna się tą samą literą co mój nick?
Mam złamać swoją zasadę? Po co chcesz to wiedzieć? Jakie to ma znaczenie? Imię jest tak samo nieistotne jak wiek, nawet nie wiem czy nie bardziej.
>to kobiety manipulują tak, aby strona przeciwna podjęła odpowiednią decyzję.
>Nie chwaliłbym się tym:d
Nie jest to rzecz, którą kobiety się chwalą i też nie napisałam, że ja tak robię. Ja Ci mówię wprost, jakich kobiety imają się sztuczek aby wyjść na swoje. Nikt nie lubi być manipulowanym, ale tylko niektórzy potrafią się przed tym uchronić.
>Każdy może być zdobywcą a mężczyznom pochlebia bycie zdobywanymi.
Poważnie? A jak na tym wychodzi męskie ego?
Sam pisałeś, że na partnerkę życiową wybrałbyś tą bardziej uległą, przepraszam kobiecą, kandydatkę. Jak to się ma do bycia zdobytym? Taka kobieta nigdy nie ośmieli się zdobyć mężczyzny.
>To nie nasze oczekiwania spełniacie, to kobiety kobietom zgotowały ten los:p
Być może, ale wszystko ku chwale mężczyzny ;)
>Jest to rywalizacja o męskie względy pomiędzy kobietami.
Możliwe, w tych czasach niestety proporcjonalnie mało jest osobników godnych uwagi, którzy spełniają oczekiwania kobiet. Stąd ta rywalizacja.
>Faceci nie mają takich oczekiwań.
Oj mają mają.....
>Bądź co bądź, lubimy sobie ścisnąć tu i ówdzie, i lepiej jeśli jest tam mięciutkie ciałko niż kości.
Kwestia gustu, a o gustach.....już było wcześniej ;
>Bo jak mówią, to kobiety i tak nie wierzą.
Słowa to nie wszystko, liczą się czyny.
>My Was kochamy i akceptujemy takimi jakimi jesteście:)
No proszę Cie....bo nie wiem czy śmiać się czy płakać ;)
>Ostatnio rozmawiałem z osobą 12 lat młodszą - inny wszechświat:)
Nie wiem ile masz lat, jak 22 to rozmawiałeś z dzieckiem, a to rzeczywiście może być innych świat :)
>Ale praktyczne i unika się zbyt emocjonalnego odbioru - próśb, płaczu, awantury.
Nieprawda, nie da się odejść bez emocji. Jak napiszesz to też zranisz, a nie powstrzyma to osoby zranionej przed próbą kontaktu.
>Dawniej robiono to listem i nikt nie mówił, że to niekulturalne.
Dawniej nie używano mydła i wody i nikt nie mówił, że to niehigieniczne. To, że dawniej czegoś nie robiono to nie argument.
W obecnych czasach, zrywanie przez maila, smsa czy telefon to czyste tchórzostwo. Nic więcej.
>A jak sądzisz, skąd słowo "komedia" w "komedii romantycznej"?
A komedia to znaczy wyśmianie? Od kiedy?
>Moje ulubione zwykle nie są określane komediami romantycznymi, np Siedem dusz, Pusty dom, czy Polski "Ogród Luizy".
Widziałam tylko 7 dusz. Rzeczywiście mało komiczny jak na komedie.
>Dlatego później mają sieczkę z mózgu oglądając np "Helikopter w ogniu":D
Heheh no tak, masz racje, wiele osób wierzy, że takie jest życie, ale nie nam oceniać przeciętnego Kowalskiego. Jest wiele kinomaniaków, którzy potrafią wyłuskać z filmu odpowiednie przesłanie.
>Ską... jesteś przekonana?:p
Czekaj, spojrzę w lustro...nie nie wyglądam jak Elsa ;p
Kraina Lodu to bardzo piękna bajka, podobała mi się :)
>To wiążąc się z Tobą sporo się traci.
Ja uważam inaczej :) Po prostu nigdy nikt mi takiego pytania nie zadał. Gdyby zadał, to bym rozmawiała. Wybacz, to zdanie o łóżku i nadrabianiu pominę wymownym milczeniem...
A dziwie się w ogóle Twojemu podejściu do tych spraw.
>To jak tu stworzyć związek z taką kobietą?
No nie da się, dlatego tyle znajomości się rozpada i ludzie się rozchodzą. Ty widocznie jesteś szczęściarzem że z każdą osobą udało Ci się stworzyć związek.
Kłapouchy!
>Możesz się też trochę uzewnętrznić i napisać, czy Twoje imię zaczyna się tą samą literą co mój nick?
Mam złamać swoją zasadę? Po co chcesz to wiedzieć? Jakie to ma znaczenie? Imię jest tak samo nieistotne jak wiek, nawet nie wiem czy nie bardziej.
>to kobiety manipulują tak, aby strona przeciwna podjęła odpowiednią decyzję.
>Nie chwaliłbym się tym:d
Nie jest to rzecz, którą kobiety się chwalą i też nie napisałam, że ja tak robię. Ja Ci mówię wprost, jakich kobiety imają się sztuczek aby wyjść na swoje. Nikt nie lubi być manipulowanym, ale tylko niektórzy potrafią się przed tym uchronić.
>Każdy może być zdobywcą a mężczyznom pochlebia bycie zdobywanymi.
Poważnie? A jak na tym wychodzi męskie ego?
Sam pisałeś, że na partnerkę życiową wybrałbyś tą bardziej uległą, przepraszam kobiecą, kandydatkę. Jak to się ma do bycia zdobytym? Taka kobieta nigdy nie ośmieli się zdobyć mężczyzny.
>To nie nasze oczekiwania spełniacie, to kobiety kobietom zgotowały ten los:p
Być może, ale wszystko ku chwale mężczyzny ;)
>Jest to rywalizacja o męskie względy pomiędzy kobietami.
Możliwe, w tych czasach niestety proporcjonalnie mało jest osobników godnych uwagi, którzy spełniają oczekiwania kobiet. Stąd ta rywalizacja.
>Faceci nie mają takich oczekiwań.
Oj mają mają.....
>Bądź co bądź, lubimy sobie ścisnąć tu i ówdzie, i lepiej jeśli jest tam mięciutkie ciałko niż kości.
Kwestia gustu, a o gustach.....już było wcześniej ;
>Bo jak mówią, to kobiety i tak nie wierzą.
Słowa to nie wszystko, liczą się czyny.
>My Was kochamy i akceptujemy takimi jakimi jesteście:)
No proszę Cie....bo nie wiem czy śmiać się czy płakać ;)
>Ostatnio rozmawiałem z osobą 12 lat młodszą - inny wszechświat:)
Nie wiem ile masz lat, jak 22 to rozmawiałeś z dzieckiem, a to rzeczywiście może być innych świat :)
>Ale praktyczne i unika się zbyt emocjonalnego odbioru - próśb, płaczu, awantury.
Nieprawda, nie da się odejść bez emocji. Jak napiszesz to też zranisz, a nie powstrzyma to osoby zranionej przed próbą kontaktu.
>Dawniej robiono to listem i nikt nie mówił, że to niekulturalne.
Dawniej nie używano mydła i wody i nikt nie mówił, że to niehigieniczne. To, że dawniej czegoś nie robiono to nie argument.
W obecnych czasach, zrywanie przez maila, smsa czy telefon to czyste tchórzostwo. Nic więcej.
>A jak sądzisz, skąd słowo "komedia" w "komedii romantycznej"?
A komedia to znaczy wyśmianie? Od kiedy?
>Moje ulubione zwykle nie są określane komediami romantycznymi, np Siedem dusz, Pusty dom, czy Polski "Ogród Luizy".
Widziałam tylko 7 dusz. Rzeczywiście mało komiczny jak na komedie.
>Dlatego później mają sieczkę z mózgu oglądając np "Helikopter w ogniu":D
Heheh no tak, masz racje, wiele osób wierzy, że takie jest życie, ale nie nam oceniać przeciętnego Kowalskiego. Jest wiele kinomaniaków, którzy potrafią wyłuskać z filmu odpowiednie przesłanie.
>Ską... jesteś przekonana?:p
Czekaj, spojrzę w lustro...nie nie wyglądam jak Elsa ;p
Kraina Lodu to bardzo piękna bajka, podobała mi się :)
>To wiążąc się z Tobą sporo się traci.
Ja uważam inaczej :) Po prostu nigdy nikt mi takiego pytania nie zadał. Gdyby zadał, to bym rozmawiała. Wybacz, to zdanie o łóżku i nadrabianiu pominę wymownym milczeniem...
A dziwie się w ogóle Twojemu podejściu do tych spraw.
>To jak tu stworzyć związek z taką kobietą?
No nie da się, dlatego tyle znajomości się rozpada i ludzie się rozchodzą. Ty widocznie jesteś szczęściarzem że z każdą osobą udało Ci się stworzyć związek.
>Jakie to ma znaczenie? Imię jest tak samo nieistotne jak wiek, nawet nie wiem czy nie bardziej.
Pytam tylko o jedną literę, a jest wiele imion na tą literę:)
Znaczenie zależy od litery.
>Poważnie? A jak na tym wychodzi męskie ego?
Kiedy facet nie jest pewny swojej męskości, to jego ego jest niczym liść na wietrze.
Gdy jest pewny, jest niezachwiany niczym góra i jego ego nie potrzebuje karmienia.
>Sam pisałeś, że na partnerkę życiową wybrałbyś tą bardziej uległą,(...)Jak to się ma do bycia zdobytym?
Gdybym był zdobywany, to nie ja bym wybierał:)
Jeśli to by działało, to bym się nie opierał.
>Możliwe, w tych czasach niestety proporcjonalnie mało jest osobników godnych uwagi, którzy spełniają oczekiwania kobiet. Stąd ta rywalizacja.
Nie ma takich, którzy spełniają wszystkie oczekiwania.
Kobiety są zbyt wymagające i zwykle oczekuje wzajemnie wykluczających się rzeczy.
Dlatego kobiety dzielą się na takie, które mają dystans do swoich oczekiwań oraz takie, które mają mnóstwo czasu na tworzenie kolejnych.
Lub bezowocną rywalizację.
>>Faceci nie mają takich oczekiwań.
>Oj mają mają.....
To jakie?
>No proszę Cie....bo nie wiem czy śmiać się czy płakać ;)
Mówiłem, że kobiety nie wierzą.
>Nieprawda, nie da się odejść bez emocji. Jak napiszesz to też zranisz, a nie powstrzyma to osoby zranionej przed próbą kontaktu.
Można minimalizować szkody.
A list pozwala ochłonąć i zebrać myśli.
Osobiście wolę być porzucany mailem lub listem niż osobiście.
>Dawniej nie używano mydła i wody i nikt nie mówił, że to niehigieniczne.
Teraz dużo się mówi o higienie, a niewiele się zmieniło.
Higiena to iluzja o czym powinien wiedzieć każdy, kto potrafi prześledzić swoje ruchy w czasie dnia, kto uprawia seks i kto się nie podmywa po skorzystaniu z toalety:)
Higiena to modne hasełko, bez rozsądnego zaplecza i obiektywnej analizy.
Rzeczywiście, to dobry przykład:)
A zrywanie w miejscu publicznym jest dozwolone czy nie?
>Widziałam tylko 7 dusz. Rzeczywiście mało komiczny jak na komedie.
Czarny humor, taka ironia losu jak w Ironic, Alanis Morrissette:
"Jak spotkanie z mężczyzną moich marzeń
A potem poznanie jego pięknej żony"
Choć oczywiście nie chodziło mi o aspekt komediowy ale romantyczny;)
>nie nie wyglądam jak Elsa ;p
Kraina Lodu to bardzo piękna bajka, podobała mi się :)
Elza była bardzo pociągająca - w osobowości, bo z wyglądu nie pamiętam.
No ale ta umiejętność, by przytuleniem wywołać efekt pocałunku prawdziwej miłości - no to rzeczywiście do Ciebie nie podobne:d
>Po prostu nigdy nikt mi takiego pytania nie zadał. Gdyby zadał, to bym rozmawiała.
Byłaś kiedyś w związku?
Jak można z kimś być i nie rozmawiać o miłości?
Dla mnie to niepojęte!
Toć to przecież fundamentalny temat?
>A dziwie się w ogóle Twojemu podejściu do tych spraw.
A konkretnie i dlaczego?
>Ty widocznie jesteś szczęściarzem że z każdą osobą udało Ci się stworzyć związek.
Nie z każdą z którą chciałem, udało mi się stworzyć związek.
Lecz tworząc związek, każda z nich była taką osobą.
Inaczej nie byłoby sensu tego robić.
Pytam tylko o jedną literę, a jest wiele imion na tą literę:)
Znaczenie zależy od litery.
>Poważnie? A jak na tym wychodzi męskie ego?
Kiedy facet nie jest pewny swojej męskości, to jego ego jest niczym liść na wietrze.
Gdy jest pewny, jest niezachwiany niczym góra i jego ego nie potrzebuje karmienia.
>Sam pisałeś, że na partnerkę życiową wybrałbyś tą bardziej uległą,(...)Jak to się ma do bycia zdobytym?
Gdybym był zdobywany, to nie ja bym wybierał:)
Jeśli to by działało, to bym się nie opierał.
>Możliwe, w tych czasach niestety proporcjonalnie mało jest osobników godnych uwagi, którzy spełniają oczekiwania kobiet. Stąd ta rywalizacja.
Nie ma takich, którzy spełniają wszystkie oczekiwania.
Kobiety są zbyt wymagające i zwykle oczekuje wzajemnie wykluczających się rzeczy.
Dlatego kobiety dzielą się na takie, które mają dystans do swoich oczekiwań oraz takie, które mają mnóstwo czasu na tworzenie kolejnych.
Lub bezowocną rywalizację.
>>Faceci nie mają takich oczekiwań.
>Oj mają mają.....
To jakie?
>No proszę Cie....bo nie wiem czy śmiać się czy płakać ;)
Mówiłem, że kobiety nie wierzą.
>Nieprawda, nie da się odejść bez emocji. Jak napiszesz to też zranisz, a nie powstrzyma to osoby zranionej przed próbą kontaktu.
Można minimalizować szkody.
A list pozwala ochłonąć i zebrać myśli.
Osobiście wolę być porzucany mailem lub listem niż osobiście.
>Dawniej nie używano mydła i wody i nikt nie mówił, że to niehigieniczne.
Teraz dużo się mówi o higienie, a niewiele się zmieniło.
Higiena to iluzja o czym powinien wiedzieć każdy, kto potrafi prześledzić swoje ruchy w czasie dnia, kto uprawia seks i kto się nie podmywa po skorzystaniu z toalety:)
Higiena to modne hasełko, bez rozsądnego zaplecza i obiektywnej analizy.
Rzeczywiście, to dobry przykład:)
A zrywanie w miejscu publicznym jest dozwolone czy nie?
>Widziałam tylko 7 dusz. Rzeczywiście mało komiczny jak na komedie.
Czarny humor, taka ironia losu jak w Ironic, Alanis Morrissette:
"Jak spotkanie z mężczyzną moich marzeń
A potem poznanie jego pięknej żony"
Choć oczywiście nie chodziło mi o aspekt komediowy ale romantyczny;)
>nie nie wyglądam jak Elsa ;p
Kraina Lodu to bardzo piękna bajka, podobała mi się :)
Elza była bardzo pociągająca - w osobowości, bo z wyglądu nie pamiętam.
No ale ta umiejętność, by przytuleniem wywołać efekt pocałunku prawdziwej miłości - no to rzeczywiście do Ciebie nie podobne:d
>Po prostu nigdy nikt mi takiego pytania nie zadał. Gdyby zadał, to bym rozmawiała.
Byłaś kiedyś w związku?
Jak można z kimś być i nie rozmawiać o miłości?
Dla mnie to niepojęte!
Toć to przecież fundamentalny temat?
>A dziwie się w ogóle Twojemu podejściu do tych spraw.
A konkretnie i dlaczego?
>Ty widocznie jesteś szczęściarzem że z każdą osobą udało Ci się stworzyć związek.
Nie z każdą z którą chciałem, udało mi się stworzyć związek.
Lecz tworząc związek, każda z nich była taką osobą.
Inaczej nie byłoby sensu tego robić.
>Pytam tylko o jedną literę, a jest wiele imion na tą literę:)
Znaczenie zależy od litery.
O co Ci dokładnie chodzi? Jakie znaczenie? Kłapouchy, nie lubię jak ktoś tak robi....
>Kiedy facet nie jest pewny swojej męskości, to jego ego jest niczym liść na wietrze.
W takim razie, tacy faceci to rzadkość. Najczęściej spotyka się tych, którzy karmią swoje ego, podrywając kolejne dziewczyny.
>Nie ma takich, którzy spełniają wszystkie oczekiwania.
Pewnie, że nie ma, bo nie ma ideałów. To dotyczy obu płci.
>Gdybym był zdobywany, to nie ja bym wybierał:)
Jeśli to by działało, to bym się nie opierał.
Ale będąc zdobywanym przez kobiety, miałbyś nikłe szanse na to by być z taką kobietą jak chcesz. Zatem tą swoją musisz sam zdobyć, bo się możesz nie doczekać :)
>To jakie?
Jesteś facetem to powinieneś wiedzieć. Mogę Ci powiedzieć jak ja to odbieram, opierając się nie tylko na swoich doświadczeniach.
Faceci chcą aby kobiety były niezależne, ale uległe, aby gotowały, sprzątały, prasowały koszule, tworzyły rodzinną atmosferę, wychowywały dzieci, ale jednocześnie były seksowne, inteligentne, oczytane, błyskotliwe, z poczuciem humoru, aby dobrze wyglądały, tak aby kolega pozazdrościł, aby były samodzielne i same umiały wymienić koło.....itd.itp. Mam kontynuować? ;p
>Mówiłem, że kobiety nie wierzą.
Słowa to nie wszystko :)
>A zrywanie w miejscu publicznym jest dozwolone czy nie?
Zabronione nie jest, ale czy wypada to nie powiedziałabym. Zależy co kto lubi, dla mnie to nie fair, szczególnie gdy ktoś liczy na to, że w miejscu publicznym obędzie się bez pytań i łez.
>"Jak spotkanie z mężczyzną moich marzeń
A potem poznanie jego pięknej żony"
Życie.
>Choć oczywiście nie chodziło mi o aspekt komediowy ale romantyczny;)
Romantyzm w smutnym wydaniu, no może być, chociaż nie lubię płakać ;)
>Elza była bardzo pociągająca - w osobowości, bo z wyglądu nie pamiętam.
To była zagubiona dziewczyna, cierpiąca przez swoja odmienność, osamotniona, zamknięta na wszystkich z obawy o bliskich, która musiała zmierzyć się ze sobą, aby wyrwać się z tego zaklętego kręgu.
Nie wiem co w tym pociągającego.....
>No ale ta umiejętność, by przytuleniem wywołać efekt pocałunku prawdziwej miłości - no to rzeczywiście do Ciebie nie podobne:d
Ha ha ha...śmieszne Kłapouchy, no naprawdę śmieszne. Może się przekonamy co?
>Byłaś kiedyś w związku?
Oczywiście. W związku najczęściej pada pytanie: "Kochasz mnie?" I jest odpowiedz, tak, nie, nie wiem.
Rzadko kto pyta "Czy myślisz, że to co między nami, jest to prawdziwa miłość?" Ja takiego pytania nigdy nie usłyszałam.
>A konkretnie i dlaczego?
Przecież już rozmawialiśmy na ten temat. Dziwie się, że można z kimś sypiać i nie chcieć być z tą osobą. Dramat.
Znaczenie zależy od litery.
O co Ci dokładnie chodzi? Jakie znaczenie? Kłapouchy, nie lubię jak ktoś tak robi....
>Kiedy facet nie jest pewny swojej męskości, to jego ego jest niczym liść na wietrze.
W takim razie, tacy faceci to rzadkość. Najczęściej spotyka się tych, którzy karmią swoje ego, podrywając kolejne dziewczyny.
>Nie ma takich, którzy spełniają wszystkie oczekiwania.
Pewnie, że nie ma, bo nie ma ideałów. To dotyczy obu płci.
>Gdybym był zdobywany, to nie ja bym wybierał:)
Jeśli to by działało, to bym się nie opierał.
Ale będąc zdobywanym przez kobiety, miałbyś nikłe szanse na to by być z taką kobietą jak chcesz. Zatem tą swoją musisz sam zdobyć, bo się możesz nie doczekać :)
>To jakie?
Jesteś facetem to powinieneś wiedzieć. Mogę Ci powiedzieć jak ja to odbieram, opierając się nie tylko na swoich doświadczeniach.
Faceci chcą aby kobiety były niezależne, ale uległe, aby gotowały, sprzątały, prasowały koszule, tworzyły rodzinną atmosferę, wychowywały dzieci, ale jednocześnie były seksowne, inteligentne, oczytane, błyskotliwe, z poczuciem humoru, aby dobrze wyglądały, tak aby kolega pozazdrościł, aby były samodzielne i same umiały wymienić koło.....itd.itp. Mam kontynuować? ;p
>Mówiłem, że kobiety nie wierzą.
Słowa to nie wszystko :)
>A zrywanie w miejscu publicznym jest dozwolone czy nie?
Zabronione nie jest, ale czy wypada to nie powiedziałabym. Zależy co kto lubi, dla mnie to nie fair, szczególnie gdy ktoś liczy na to, że w miejscu publicznym obędzie się bez pytań i łez.
>"Jak spotkanie z mężczyzną moich marzeń
A potem poznanie jego pięknej żony"
Życie.
>Choć oczywiście nie chodziło mi o aspekt komediowy ale romantyczny;)
Romantyzm w smutnym wydaniu, no może być, chociaż nie lubię płakać ;)
>Elza była bardzo pociągająca - w osobowości, bo z wyglądu nie pamiętam.
To była zagubiona dziewczyna, cierpiąca przez swoja odmienność, osamotniona, zamknięta na wszystkich z obawy o bliskich, która musiała zmierzyć się ze sobą, aby wyrwać się z tego zaklętego kręgu.
Nie wiem co w tym pociągającego.....
>No ale ta umiejętność, by przytuleniem wywołać efekt pocałunku prawdziwej miłości - no to rzeczywiście do Ciebie nie podobne:d
Ha ha ha...śmieszne Kłapouchy, no naprawdę śmieszne. Może się przekonamy co?
>Byłaś kiedyś w związku?
Oczywiście. W związku najczęściej pada pytanie: "Kochasz mnie?" I jest odpowiedz, tak, nie, nie wiem.
Rzadko kto pyta "Czy myślisz, że to co między nami, jest to prawdziwa miłość?" Ja takiego pytania nigdy nie usłyszałam.
>A konkretnie i dlaczego?
Przecież już rozmawialiśmy na ten temat. Dziwie się, że można z kimś sypiać i nie chcieć być z tą osobą. Dramat.
>O co Ci dokładnie chodzi? Jakie znaczenie? Kłapouchy, nie lubię jak ktoś tak robi....
Podejrzewam, że mogę Cię znać, więc pytam subtelnie, by Cię nie wystraszyć.
>Ale będąc zdobywanym przez kobiety, miałbyś nikłe szanse na to by być z taką kobietą jak chcesz. Zatem tą swoją musisz sam zdobyć, bo się możesz nie doczekać :)
Chcę być z kobietą, z którą będę szczęśliwy, reszta ma znaczenie pozorne.
>Mogę Ci powiedzieć jak ja to odbieram, opierając się nie tylko na swoich doświadczeniach.
Naprawdę tego oczekują mężczyźni, którymi się otaczasz?
A może tego od siebie oczekują same kobiety?
>Zależy co kto lubi, dla mnie to nie fair, szczególnie gdy ktoś liczy na to, że w miejscu publicznym obędzie się bez pytań i łez.
Też tak myślę:)
>Romantyzm w smutnym wydaniu, no może być, chociaż nie lubię płakać ;)
Jest płacz i jest wzruszenie;)
>To była zagubiona dziewczyna, cierpiąca przez swoja odmienność, osamotniona...
Wymieniasz wynikowe okoliczności w jakich się znalazła.
Potrzebowała tylko akceptacji i miłości, kogoś kto dostrzeże piękno tam, gdzie inni widzieli klątwę.
>Może się przekonamy co?
Chcesz się do mnie poprzytulać z efektem pocałunku prawdziwej miłości?:)))
No no, nie znałem Cię z tej strony.
Taka bezpośrednia i przystępna.
Choć chyba mylnie mnie odbierasz.
Wprawdzie zdarzało mi się sypiać z koleżankami, jednak zawsze sporo o nich wiedziałem.
Przytulanie się bez znajomości imienia jest takie bez uczuć:d
A bez znajomości wieku, może być wręcz karalne!
Zresztą, może i jestem dostępny ale nie łatwy.
Nie oczekuje kwiatów czy kolacji przy świecach, ale chociażbyś mnie na spacer zaprosiła:p
>W związku najczęściej pada pytanie: "Kochasz mnie?" I jest odpowiedz, tak, nie, nie wiem.
Rzadko kto pyta "Czy myślisz, że to co między nami, jest to prawdziwa miłość?"
Błyskotliwie wybrnęłaś z tego, choć pomiędzy jednym a drugim pytaniem jest wiele miejsca na rozmowy o uczuciach, miłości i związkach.
>Dziwie się, że można z kimś sypiać i nie chcieć być z tą osobą.
Nie wiem dlaczego Cię to dziwi.
Seks jest przyjemny nawet bez miłości czy bycia razem.
Miłość nie wymaga ani seksu ani związku.
Związek zaś wymaga miłości... i przez sporą część życia również seksu.
Ważne by nie mylić zależności między tymi słowami, bo w innym ustawieniu, to nie kończy się dobrze:)
Podejrzewam, że mogę Cię znać, więc pytam subtelnie, by Cię nie wystraszyć.
>Ale będąc zdobywanym przez kobiety, miałbyś nikłe szanse na to by być z taką kobietą jak chcesz. Zatem tą swoją musisz sam zdobyć, bo się możesz nie doczekać :)
Chcę być z kobietą, z którą będę szczęśliwy, reszta ma znaczenie pozorne.
>Mogę Ci powiedzieć jak ja to odbieram, opierając się nie tylko na swoich doświadczeniach.
Naprawdę tego oczekują mężczyźni, którymi się otaczasz?
A może tego od siebie oczekują same kobiety?
>Zależy co kto lubi, dla mnie to nie fair, szczególnie gdy ktoś liczy na to, że w miejscu publicznym obędzie się bez pytań i łez.
Też tak myślę:)
>Romantyzm w smutnym wydaniu, no może być, chociaż nie lubię płakać ;)
Jest płacz i jest wzruszenie;)
>To była zagubiona dziewczyna, cierpiąca przez swoja odmienność, osamotniona...
Wymieniasz wynikowe okoliczności w jakich się znalazła.
Potrzebowała tylko akceptacji i miłości, kogoś kto dostrzeże piękno tam, gdzie inni widzieli klątwę.
>Może się przekonamy co?
Chcesz się do mnie poprzytulać z efektem pocałunku prawdziwej miłości?:)))
No no, nie znałem Cię z tej strony.
Taka bezpośrednia i przystępna.
Choć chyba mylnie mnie odbierasz.
Wprawdzie zdarzało mi się sypiać z koleżankami, jednak zawsze sporo o nich wiedziałem.
Przytulanie się bez znajomości imienia jest takie bez uczuć:d
A bez znajomości wieku, może być wręcz karalne!
Zresztą, może i jestem dostępny ale nie łatwy.
Nie oczekuje kwiatów czy kolacji przy świecach, ale chociażbyś mnie na spacer zaprosiła:p
>W związku najczęściej pada pytanie: "Kochasz mnie?" I jest odpowiedz, tak, nie, nie wiem.
Rzadko kto pyta "Czy myślisz, że to co między nami, jest to prawdziwa miłość?"
Błyskotliwie wybrnęłaś z tego, choć pomiędzy jednym a drugim pytaniem jest wiele miejsca na rozmowy o uczuciach, miłości i związkach.
>Dziwie się, że można z kimś sypiać i nie chcieć być z tą osobą.
Nie wiem dlaczego Cię to dziwi.
Seks jest przyjemny nawet bez miłości czy bycia razem.
Miłość nie wymaga ani seksu ani związku.
Związek zaś wymaga miłości... i przez sporą część życia również seksu.
Ważne by nie mylić zależności między tymi słowami, bo w innym ustawieniu, to nie kończy się dobrze:)
>Podejrzewam, że mogę Cię znać, więc pytam subtelnie, by Cię nie wystraszyć.
Kłapouchy, myślę, że świat nie jest aż taki mały, nie znamy. Moje imię nie zaczyna się na literę K :)
>Chcę być z kobietą, z którą będę szczęśliwy, reszta ma znaczenie pozorne.
To takie zdanie, które nic za sobą nie niesie.
>Naprawdę tego oczekują mężczyźni, którymi się otaczasz?
A może tego od siebie oczekują same kobiety?
Tak, naprawdę. Tylko nie wszyscy mówią o tym wprost.
Nie są to oczekiwania kobiet. Kobiety naiwnie próbują je spełnić.
>Potrzebowała tylko akceptacji i miłości....
I to jest takie pociągające? Jakoś mi to nie pasuje...
>Chcesz się do mnie poprzytulać z efektem pocałunku prawdziwej miłości?:)))
Ja nie chcę się do Ciebie poprzytulać, chcę przytulić Ciebie, a to różnica. ;)
Kłapouchy, Ty mnie w ogóle jeszcze nie znasz. Znasz tylko moje poglądy, a to o niczym nie świadczy :) Mówimy o dwóch różnych rzeczach. Ja o przytulaniu, Ty o seksie i jak tu się dogadać? ;)
Btw. czyli jak zaproszę Cie na spacer, powiem Ci moje imię i powiem ile mam lat, to się ze mną prześpisz?
Wiesz jak nazywa się kobieta, która tak postępuje? ;)
>Błyskotliwie wybrnęłaś z tego, choć pomiędzy jednym a drugim pytaniem jest wiele miejsca na rozmowy o uczuciach, miłości i związkach.
Oczywiście, ale nie spotkałam jeszcze osoby, która by chciała sobie tym zawracać głowę.
>Nie wiem dlaczego Cię to dziwi.
No dziwi, bo seks, nawet z osobą którą tylko lubisz, niesie za sobą jakieś zobowiązania. Chociażby to, że nie sypiacie z innymi. To jest trudne w przypadku gdy poznajesz kogoś innego. Moja głowa po prostu tego nie pojmuje.
Seks to nie tylko fizyczna przyjemność. Faktycznie nie wymaga związku, miłości itd ale sam w sobie bywa pusty i dopiero w połączeniu z uczuciem tworzy pewną całość.
Zeszliśmy z tematu. Czyli według Ciebie, w podrywaniu nie ma takiej rzeczy, która nie przystoi kobiecie?
Kłapouchy, myślę, że świat nie jest aż taki mały, nie znamy. Moje imię nie zaczyna się na literę K :)
>Chcę być z kobietą, z którą będę szczęśliwy, reszta ma znaczenie pozorne.
To takie zdanie, które nic za sobą nie niesie.
>Naprawdę tego oczekują mężczyźni, którymi się otaczasz?
A może tego od siebie oczekują same kobiety?
Tak, naprawdę. Tylko nie wszyscy mówią o tym wprost.
Nie są to oczekiwania kobiet. Kobiety naiwnie próbują je spełnić.
>Potrzebowała tylko akceptacji i miłości....
I to jest takie pociągające? Jakoś mi to nie pasuje...
>Chcesz się do mnie poprzytulać z efektem pocałunku prawdziwej miłości?:)))
Ja nie chcę się do Ciebie poprzytulać, chcę przytulić Ciebie, a to różnica. ;)
Kłapouchy, Ty mnie w ogóle jeszcze nie znasz. Znasz tylko moje poglądy, a to o niczym nie świadczy :) Mówimy o dwóch różnych rzeczach. Ja o przytulaniu, Ty o seksie i jak tu się dogadać? ;)
Btw. czyli jak zaproszę Cie na spacer, powiem Ci moje imię i powiem ile mam lat, to się ze mną prześpisz?
Wiesz jak nazywa się kobieta, która tak postępuje? ;)
>Błyskotliwie wybrnęłaś z tego, choć pomiędzy jednym a drugim pytaniem jest wiele miejsca na rozmowy o uczuciach, miłości i związkach.
Oczywiście, ale nie spotkałam jeszcze osoby, która by chciała sobie tym zawracać głowę.
>Nie wiem dlaczego Cię to dziwi.
No dziwi, bo seks, nawet z osobą którą tylko lubisz, niesie za sobą jakieś zobowiązania. Chociażby to, że nie sypiacie z innymi. To jest trudne w przypadku gdy poznajesz kogoś innego. Moja głowa po prostu tego nie pojmuje.
Seks to nie tylko fizyczna przyjemność. Faktycznie nie wymaga związku, miłości itd ale sam w sobie bywa pusty i dopiero w połączeniu z uczuciem tworzy pewną całość.
Zeszliśmy z tematu. Czyli według Ciebie, w podrywaniu nie ma takiej rzeczy, która nie przystoi kobiecie?
Przepraszam, że się wtrącam. Ale jednak świat jest mały. W tym przypadku świat używanych słów i połączeń między nimi. Wydaje mi się, że znam imię Kłapouchego. Zaczyna się (o ile dobrze pamiętam) na drugą literę jego nicka. A dawny nick (najczęściej na tym forum używany) - na trzecią.
lubię cyfry i litery
"Masz jakieś kompleksy, poczucie niskiej wartości, czy o co Ci chodzi? Zachowujesz się dość dziwnie. Semantyka jest immanentnie związane z intelektem."
Podejrzewam, że ktoś napisał to Cross`owi. Hmm.
słusznie prawi ;)
Ale trollowi trudno cokolwiek uświadomić tak by go nie skrzywdzić.
Jego kompleksy zaczęły się w momencie gdy grono wiernych osób nie było mu już tak wierne;)
Jako samiec beta (bo alfa to wiadomo, że sadyl) nie dał rady.
Podejrzewam, że ktoś napisał to Cross`owi. Hmm.
słusznie prawi ;)
Ale trollowi trudno cokolwiek uświadomić tak by go nie skrzywdzić.
Jego kompleksy zaczęły się w momencie gdy grono wiernych osób nie było mu już tak wierne;)
Jako samiec beta (bo alfa to wiadomo, że sadyl) nie dał rady.
@Ruda, nie wiem co to znaczy dla reszty forumowiczów ale ja zawsze lubiłam czytać "podejrzanego" Kłapoucha ;), do tej pory gdy się pojawiał, pisał w ciut inny sposób ale poglądy się nie zmieniły :)
A jeśli się mylę i Kłapouchy to ktoś inny, no cóż, stwierdzę że ma brata bliźniaka i też dobrze :D
@ex, dlaczego ciągle drążysz temat ? Odnosisz się do wpisów z przed kilku, kilkunastu dni, po co? Trzeba było zrobić to wtedy a nie teraz gdy nastała miła cisza na morzu ;)
A jeśli się mylę i Kłapouchy to ktoś inny, no cóż, stwierdzę że ma brata bliźniaka i też dobrze :D
@ex, dlaczego ciągle drążysz temat ? Odnosisz się do wpisów z przed kilku, kilkunastu dni, po co? Trzeba było zrobić to wtedy a nie teraz gdy nastała miła cisza na morzu ;)
"@ex, dlaczego ciągle drążysz temat ? Odnosisz się do wpisów z przed kilku, kilkunastu dni, po co? Trzeba było zrobić to wtedy a nie teraz gdy nastała miła cisza na morzu ;)"
Spójrz na pierwszy wpis pod tematem. Czyj ?
Crossa ? Używa sobie na mnie. Jedzie na mej "sławie" bo sam sobą nic nie reprezentuje ?
Więc kto drąży ? ;)
Skoro o mnie - to mam prawo się odnieść. A skoro na starość mu odbija - to nie moja wina. Niech znajdzie sobie inny obiekt uwielbienia.
A odnoszę się bo mi ktoś zwrócił uwagę, że znowu mnie pomawia.
Obmawia.
"Eksiu na pewno wie dużo o przekraczaniu granic w tych sferach. Może jego zapytaj."
Spójrz na pierwszy wpis pod tematem. Czyj ?
Crossa ? Używa sobie na mnie. Jedzie na mej "sławie" bo sam sobą nic nie reprezentuje ?
Więc kto drąży ? ;)
Skoro o mnie - to mam prawo się odnieść. A skoro na starość mu odbija - to nie moja wina. Niech znajdzie sobie inny obiekt uwielbienia.
A odnoszę się bo mi ktoś zwrócił uwagę, że znowu mnie pomawia.
Obmawia.
"Eksiu na pewno wie dużo o przekraczaniu granic w tych sferach. Może jego zapytaj."
>Wydaje mi się, że znam imię Kłapouchego. Zaczyna się (o ile dobrze pamiętam) na drugą literę jego nicka. A dawny nick (najczęściej na tym forum używany) - na trzecią.
Wpisałam ten nick i znalazłam mnóstwo wątków z jego udziałem - styl podobny... A jakie stare te wątki - sprzed 10 lat nawet :)
Może Kłapouchy czekał, aż rozpoznają Go ci, którzy znali go przed laty? ;)
Wpisałam ten nick i znalazłam mnóstwo wątków z jego udziałem - styl podobny... A jakie stare te wątki - sprzed 10 lat nawet :)
Może Kłapouchy czekał, aż rozpoznają Go ci, którzy znali go przed laty? ;)
>Moje imię nie zaczyna się na literę K :)
Pewnie i tak byś się nie przyznała:d
>To takie zdanie, które nic za sobą nie niesie.
Możliwe, ale sprawdza się w życiu - często zaskakując niedowiarków z wielkimi listami oczekiwań.
>I to jest takie pociągające? Jakoś mi to nie pasuje...
To była odpowiedź na Twoją listę jej "wad".
Nie pamiętam już tej postaci tak dobrze, by coś wymienić.
Pozostało mi tylko zamglone uczucie we wspomnieniach.
Może to po prostu "dama w opałach";)
>Ja nie chcę się do Ciebie poprzytulać, chcę przytulić Ciebie, a to różnica. ;)
Ten temat już przerabialiśmy - dla mnie to wciąż nie jest przytulenie.
I nie dam się traktować przedmiotowo:p
>Ja o przytulaniu, Ty o seksie i jak tu się dogadać? ;)
Kto mówi o seksie?! Wypraszam sobie takie insynuacje! Seks mi nawet nie przyszedł do głowy!
Miałem na myśli przytulanie (te prawdziwe) a w myślach przy tym, niewinne myśli o aniołkach, kwiatkach i sarenkach - 100% niewinności!
>czyli jak zaproszę Cie na spacer, powiem Ci moje imię i powiem ile mam lat, to się ze mną prześpisz?
Wtedy miałem zamiar rozważyć możliwość przytulania, ale przypomniałaś mi swoją definicję, więc straciłaś swoją szansę.
>Wiesz jak nazywa się kobieta, która tak postępuje? ;)
Wiem!
Anka, Przytul Anka;)
>Oczywiście, ale nie spotkałam jeszcze osoby, która by chciała sobie tym zawracać głowę.
Dla mnie to rzecz oczywista, tak jak Fromm uważam, że miłość jest sztuką i jak każda dziedzina sztuki wymaga ciągłego doskonalenia. Doskonali się ją poprzez poznawanie teorii i ciągłą praktykę (poprzez dawanie).
Nie zaprzątanie sobie takimi rozmowami głowy, to gwarantowana fuszerka.
>Chociażby to, że nie sypiacie z innymi.
To żadne zobowiązanie, to raczej kwestia mentalności - tego ego (napisałbym męskiego, ale to działa również u kobiet).
Jednemu wystarczy, że jego potrzeby są zaspokajane.
Inny musi ciągle udowadniać (sobie i innym), że jest dość dobry, a osoba w ich sypialni to nie łut szczęścia.
>Faktycznie nie wymaga związku, miłości itd ale sam w sobie bywa pusty i dopiero w połączeniu z uczuciem tworzy pewną całość.
Pozory:)
Efekt kultury łączącej seks z grzechem.
Dawniej był tak pusty, że wypełniał go tylko cel - poczęcie.
Teraz ludzie wypełniają go miłością - powiedzmy, bo wielu tylko żarem namiętności, który się wypala wraz z zanikiem zakochania.
Najwięcej związków rozpada się z powodu pieniędzy, alkoholu i seksu - z powodu seksu zwykle dlatego, że ludzie nie potrafią czerpać z seksu radości.
Dla nich to "obowiązek małżeński":D
Zapychają pustkę czym się da, z czasem mają tego coraz mniej a pustka jest coraz większa.
Do seksu trzeba podchodzić z rozsądkiem, ale gdy już się człowiek zdecyduje, to trzeba oczyścić umysł ze wszystkich "powodów" dla których się to robi.
Nie ma miejsca dla żadnych "połączeń" czy "całości".
>Czyli według Ciebie, w podrywaniu nie ma takiej rzeczy, która nie przystoi kobiecie?
Nie wiem, tego właśnie chciałem się dowiedzieć w tym temacie.
No ale, jak Isztar sama przyznała, kwestia kobiet była jej swoistym przejęzyczeniem, i chyba wszyscy (prócz nas) właśnie tak to zrozumieli.
***
>W tym przypadku świat używanych słów i połączeń między nimi. Wydaje mi się, że znam imię Kłapouchego.
Rut, to nie Ty kilka dni temu pisałaś pod nickiem "stara"?
>Chyba mamy te same podejrzenia ;)
Ty to powinnaś mnie poznać po muzyce i filmach.
Tematy powracają wciąż te same, a moja czołówka się co najwyżej powiększa.
>ja zawsze lubiłam czytać "podejrzanego" Kłapoucha ;)
Wzajemnie:))
>Może Kłapouchy czekał, aż rozpoznają Go ci, którzy znali go przed laty?
Na nic nie czekał.
Piszę pod nickiem jaki mu akurat odpowiada, ze świadomością, że Rut czai się w krzakach i zawsze go pozna:d
Jak kiedyś pisałem pod nickiem Lao Tzy - też weszła, rozpoznała i wygadała:p
Pewnie i tak byś się nie przyznała:d
>To takie zdanie, które nic za sobą nie niesie.
Możliwe, ale sprawdza się w życiu - często zaskakując niedowiarków z wielkimi listami oczekiwań.
>I to jest takie pociągające? Jakoś mi to nie pasuje...
To była odpowiedź na Twoją listę jej "wad".
Nie pamiętam już tej postaci tak dobrze, by coś wymienić.
Pozostało mi tylko zamglone uczucie we wspomnieniach.
Może to po prostu "dama w opałach";)
>Ja nie chcę się do Ciebie poprzytulać, chcę przytulić Ciebie, a to różnica. ;)
Ten temat już przerabialiśmy - dla mnie to wciąż nie jest przytulenie.
I nie dam się traktować przedmiotowo:p
>Ja o przytulaniu, Ty o seksie i jak tu się dogadać? ;)
Kto mówi o seksie?! Wypraszam sobie takie insynuacje! Seks mi nawet nie przyszedł do głowy!
Miałem na myśli przytulanie (te prawdziwe) a w myślach przy tym, niewinne myśli o aniołkach, kwiatkach i sarenkach - 100% niewinności!
>czyli jak zaproszę Cie na spacer, powiem Ci moje imię i powiem ile mam lat, to się ze mną prześpisz?
Wtedy miałem zamiar rozważyć możliwość przytulania, ale przypomniałaś mi swoją definicję, więc straciłaś swoją szansę.
>Wiesz jak nazywa się kobieta, która tak postępuje? ;)
Wiem!
Anka, Przytul Anka;)
>Oczywiście, ale nie spotkałam jeszcze osoby, która by chciała sobie tym zawracać głowę.
Dla mnie to rzecz oczywista, tak jak Fromm uważam, że miłość jest sztuką i jak każda dziedzina sztuki wymaga ciągłego doskonalenia. Doskonali się ją poprzez poznawanie teorii i ciągłą praktykę (poprzez dawanie).
Nie zaprzątanie sobie takimi rozmowami głowy, to gwarantowana fuszerka.
>Chociażby to, że nie sypiacie z innymi.
To żadne zobowiązanie, to raczej kwestia mentalności - tego ego (napisałbym męskiego, ale to działa również u kobiet).
Jednemu wystarczy, że jego potrzeby są zaspokajane.
Inny musi ciągle udowadniać (sobie i innym), że jest dość dobry, a osoba w ich sypialni to nie łut szczęścia.
>Faktycznie nie wymaga związku, miłości itd ale sam w sobie bywa pusty i dopiero w połączeniu z uczuciem tworzy pewną całość.
Pozory:)
Efekt kultury łączącej seks z grzechem.
Dawniej był tak pusty, że wypełniał go tylko cel - poczęcie.
Teraz ludzie wypełniają go miłością - powiedzmy, bo wielu tylko żarem namiętności, który się wypala wraz z zanikiem zakochania.
Najwięcej związków rozpada się z powodu pieniędzy, alkoholu i seksu - z powodu seksu zwykle dlatego, że ludzie nie potrafią czerpać z seksu radości.
Dla nich to "obowiązek małżeński":D
Zapychają pustkę czym się da, z czasem mają tego coraz mniej a pustka jest coraz większa.
Do seksu trzeba podchodzić z rozsądkiem, ale gdy już się człowiek zdecyduje, to trzeba oczyścić umysł ze wszystkich "powodów" dla których się to robi.
Nie ma miejsca dla żadnych "połączeń" czy "całości".
>Czyli według Ciebie, w podrywaniu nie ma takiej rzeczy, która nie przystoi kobiecie?
Nie wiem, tego właśnie chciałem się dowiedzieć w tym temacie.
No ale, jak Isztar sama przyznała, kwestia kobiet była jej swoistym przejęzyczeniem, i chyba wszyscy (prócz nas) właśnie tak to zrozumieli.
***
>W tym przypadku świat używanych słów i połączeń między nimi. Wydaje mi się, że znam imię Kłapouchego.
Rut, to nie Ty kilka dni temu pisałaś pod nickiem "stara"?
>Chyba mamy te same podejrzenia ;)
Ty to powinnaś mnie poznać po muzyce i filmach.
Tematy powracają wciąż te same, a moja czołówka się co najwyżej powiększa.
>ja zawsze lubiłam czytać "podejrzanego" Kłapoucha ;)
Wzajemnie:))
>Może Kłapouchy czekał, aż rozpoznają Go ci, którzy znali go przed laty?
Na nic nie czekał.
Piszę pod nickiem jaki mu akurat odpowiada, ze świadomością, że Rut czai się w krzakach i zawsze go pozna:d
Jak kiedyś pisałem pod nickiem Lao Tzy - też weszła, rozpoznała i wygadała:p
>Pewnie i tak byś się nie przyznała:d
Przyznałabym się. Nie widzę powodu dla którego miałabym to robić. Ale jestem pewna, że nie dane mi było poznać takiego osobnika jak Ty.
Robiłeś mój "żart" o przytulaniu na części pierwsze, dorobiłeś sobie tezy i zrobiłeś ze mnie nie wiadomo kogo. Uh, nie znoszę tego.
>Miałem na myśli przytulanie (te prawdziwe) a w myślach przy tym, niewinne myśli o aniołkach, kwiatkach i sarenkach - 100% niewinności!
Chociaż to zdanie akurat jest zabawne :)
>Dla mnie to rzecz oczywista...
Widzisz Kłapouchy, nie każdy tak mocno analizuje swoje uczucia. Ludzie zazwyczaj poddają się temu co aktualnie im serce podpowiada i pędzą z nurtem. Do takiego ciągłego doskonalenia potrzeba dwojga podobnych ludzi. Kiedyś zadałam pytanie jednej osobie "Dlaczego ja?"
Nie usłyszałam niczego konkretnego, same puste słowa. Więc po co pytać dalej?
>To żadne zobowiązanie, to raczej kwestia mentalności...
Mentalność swoją drogą, ale jak jest układ to są zasady. Jak są zasady jest zobowiązanie do przestrzegania ich.
>Do seksu trzeba podchodzić z rozsądkiem, ale gdy już się człowiek zdecyduje, to trzeba oczyścić umysł ze wszystkich "powodów" dla których się to robi.
Nie ma miejsca dla żadnych "połączeń" czy "całości".
Kłapouchy ja tego kompletnie nie rozumiem :(
Twój sposób do tych spraw jest bardzo męski, po sprawie i bez zobowiązań. Nie ważne z kim, nie ważne gdzie, liczy się cel sam w sobie.
>Nie wiem, tego właśnie chciałem się dowiedzieć w tym temacie.
A co w takim razie nie przystoi mężczyznom?
Widzę, że wszyscy Cie tu znają, tylko nie ja.
Przyznałabym się. Nie widzę powodu dla którego miałabym to robić. Ale jestem pewna, że nie dane mi było poznać takiego osobnika jak Ty.
Robiłeś mój "żart" o przytulaniu na części pierwsze, dorobiłeś sobie tezy i zrobiłeś ze mnie nie wiadomo kogo. Uh, nie znoszę tego.
>Miałem na myśli przytulanie (te prawdziwe) a w myślach przy tym, niewinne myśli o aniołkach, kwiatkach i sarenkach - 100% niewinności!
Chociaż to zdanie akurat jest zabawne :)
>Dla mnie to rzecz oczywista...
Widzisz Kłapouchy, nie każdy tak mocno analizuje swoje uczucia. Ludzie zazwyczaj poddają się temu co aktualnie im serce podpowiada i pędzą z nurtem. Do takiego ciągłego doskonalenia potrzeba dwojga podobnych ludzi. Kiedyś zadałam pytanie jednej osobie "Dlaczego ja?"
Nie usłyszałam niczego konkretnego, same puste słowa. Więc po co pytać dalej?
>To żadne zobowiązanie, to raczej kwestia mentalności...
Mentalność swoją drogą, ale jak jest układ to są zasady. Jak są zasady jest zobowiązanie do przestrzegania ich.
>Do seksu trzeba podchodzić z rozsądkiem, ale gdy już się człowiek zdecyduje, to trzeba oczyścić umysł ze wszystkich "powodów" dla których się to robi.
Nie ma miejsca dla żadnych "połączeń" czy "całości".
Kłapouchy ja tego kompletnie nie rozumiem :(
Twój sposób do tych spraw jest bardzo męski, po sprawie i bez zobowiązań. Nie ważne z kim, nie ważne gdzie, liczy się cel sam w sobie.
>Nie wiem, tego właśnie chciałem się dowiedzieć w tym temacie.
A co w takim razie nie przystoi mężczyznom?
Widzę, że wszyscy Cie tu znają, tylko nie ja.
>Robiłeś mój "żart" o przytulaniu na części pierwsze, dorobiłeś sobie tezy i zrobiłeś ze mnie nie wiadomo kogo.
Wiadomo kogo, przytulankę;)
Choć nie wiem, kogo Ty z siebie zrobiłaś tym żartem, bo nie wiem, jak nazywasz takie kobiety.
No ale to Ty chciałaś sprawdzać czy masz moc Elzy, więc ja od tego ręce umywam.
>Uh, nie znoszę tego.
A co znosisz?:d
>Ludzie zazwyczaj poddają się temu co aktualnie im serce podpowiada i pędzą z nurtem.
Rozbijając się o skały i uznając, że takie jest życie, a oni nie mogą z tym nic zrobić.
>Kiedyś zadałam pytanie jednej osobie "Dlaczego ja?"
Nie usłyszałam niczego konkretnego, same puste słowa. Więc po co pytać dalej?
Jest takie powiedzenie "dla świata możesz być nikim, dla mnie jesteś całym światem" - i podobnie jest z odpowiedzią. Dla jednego coś może wyrażać wszystkie jego niepojęte i wzniosłe uczucia. Być doskonałym wyznaniem uczuć w formie słów. Dla innego to tylko puste słowa.
Też kilka razy skwitowałaś tak moje odpowiedzi - nie czułaś ich i je zanegowałaś.
Tyle na ile zdążyłem Cię poznać, nie sądzę by istniały dla Ciebie właściwe słowa - wszystkie uważasz za puste.
Więc nie problem w odpowiedzi, ale we właściwej dojrzałości do jej przyjęcia.
>Jak są zasady jest zobowiązanie do przestrzegania ich.
Zależy, czy zasady są obowiązkami czy przywilejami.
>Nie ważne z kim, nie ważne gdzie, liczy się cel sam w sobie.
Wcześniej napisałaś " ja tego kompletnie nie rozumiem" i z tego akapitu tylko w tym miałaś rację:)
>A co w takim razie nie przystoi mężczyznom?
Tego też chciałbym się dowiedzieć, ale tutaj pojawiły się tylko jad w stosunku do mężczyzn i mało konkretów.
Więcej wyszło w rozmowach z Powściągliwym.
Gdybym miał stworzyć listę, to na 1. miejscu umiejscowiłbym zakaz podrywania zajętych.
>Widzę, że wszyscy Cie tu znają, tylko nie ja.
Znają to mocne słowo - większość tylko czytywała.
I też różnie, jak widać, jedni mnie poznają, inni mogliby się potknąć i by nie zauważyli;)
Stąd też i mój nowy nick, zamiast stałki - by uniknąć reakcji na moje słowa, poprzez pryzmat uczuć względem nicka.
I jeszcze taka dygresja na temat nicków.
Dawniej o wyjątkowości tego forum świadczyło, że można było mieć w stałkach polskie znaki - teraz już nie:(
Mikro:
>Kto się czubi, ten się lubi :P
Ja od początku mówiłem, że ją lubię:)
Tylko ona mi nie wierzy i okrutnie neguje moje szczera uczucia.
Wiadomo kogo, przytulankę;)
Choć nie wiem, kogo Ty z siebie zrobiłaś tym żartem, bo nie wiem, jak nazywasz takie kobiety.
No ale to Ty chciałaś sprawdzać czy masz moc Elzy, więc ja od tego ręce umywam.
>Uh, nie znoszę tego.
A co znosisz?:d
>Ludzie zazwyczaj poddają się temu co aktualnie im serce podpowiada i pędzą z nurtem.
Rozbijając się o skały i uznając, że takie jest życie, a oni nie mogą z tym nic zrobić.
>Kiedyś zadałam pytanie jednej osobie "Dlaczego ja?"
Nie usłyszałam niczego konkretnego, same puste słowa. Więc po co pytać dalej?
Jest takie powiedzenie "dla świata możesz być nikim, dla mnie jesteś całym światem" - i podobnie jest z odpowiedzią. Dla jednego coś może wyrażać wszystkie jego niepojęte i wzniosłe uczucia. Być doskonałym wyznaniem uczuć w formie słów. Dla innego to tylko puste słowa.
Też kilka razy skwitowałaś tak moje odpowiedzi - nie czułaś ich i je zanegowałaś.
Tyle na ile zdążyłem Cię poznać, nie sądzę by istniały dla Ciebie właściwe słowa - wszystkie uważasz za puste.
Więc nie problem w odpowiedzi, ale we właściwej dojrzałości do jej przyjęcia.
>Jak są zasady jest zobowiązanie do przestrzegania ich.
Zależy, czy zasady są obowiązkami czy przywilejami.
>Nie ważne z kim, nie ważne gdzie, liczy się cel sam w sobie.
Wcześniej napisałaś " ja tego kompletnie nie rozumiem" i z tego akapitu tylko w tym miałaś rację:)
>A co w takim razie nie przystoi mężczyznom?
Tego też chciałbym się dowiedzieć, ale tutaj pojawiły się tylko jad w stosunku do mężczyzn i mało konkretów.
Więcej wyszło w rozmowach z Powściągliwym.
Gdybym miał stworzyć listę, to na 1. miejscu umiejscowiłbym zakaz podrywania zajętych.
>Widzę, że wszyscy Cie tu znają, tylko nie ja.
Znają to mocne słowo - większość tylko czytywała.
I też różnie, jak widać, jedni mnie poznają, inni mogliby się potknąć i by nie zauważyli;)
Stąd też i mój nowy nick, zamiast stałki - by uniknąć reakcji na moje słowa, poprzez pryzmat uczuć względem nicka.
I jeszcze taka dygresja na temat nicków.
Dawniej o wyjątkowości tego forum świadczyło, że można było mieć w stałkach polskie znaki - teraz już nie:(
Mikro:
>Kto się czubi, ten się lubi :P
Ja od początku mówiłem, że ją lubię:)
Tylko ona mi nie wierzy i okrutnie neguje moje szczera uczucia.
Sami detektywi tutaj...
Przytulanka, to taka mała maskotka albo szmatka wiesz?! Ani ja szmatka ani maskotka ;p
Kobiety, które robią tak jak Ty, czyli do seksu potrzebują wieku, imienia i spaceru, nazywam trochę inaczej.
I nie mam mocy Elsy, gdyby tak było już dawno byś był lodową rzeźbą ;p
Niestety jestem trochę przekorną osobą i często zdarza mi się rzucać wyzwania, niekoniecznie rozsądne.
>A co znosisz?:d
Temat rzeka, wiążący się z obnażaniem prywatności w dużym stopniu, a nie chce nikogo zawstydzać więc pomińmy milczeniem :)
>Rozbijając się o skały i uznając, że takie jest życie, a oni nie mogą z tym nic zrobić.
No tak, a co zrobisz? Na siłę kogoś zmusisz do analizy uczuć? Nie da się, jak chcesz żyć w spokoju, musisz odpuścić.
>Też kilka razy skwitowałaś tak moje odpowiedzi - nie czułaś ich i je zanegowałaś.
Czekaj czekaj, ja nie zgadzam się z niektórymi Twoimi poglądami, to prawda, ale co to ma do uczuć? Nie mieszaj różnych sytuacji.
>Tyle na ile zdążyłem Cię poznać, nie sądzę by istniały dla Ciebie właściwe słowa - wszystkie uważasz za puste.
Kłapouchy, na tyle ile zdążyłeś sobie zbudować wyobrażenie mojej osoby nie powinieneś wyciągać takich wniosków. Puste słowa to takie, których nie odzwierciadlają czyny, bądź wypowiadane są na odczepnego.
>Zależy, czy zasady są obowiązkami czy przywilejami.
Tak? To raz ich przestrzegasz a raz nie? Kiepsko z Twoją moralnością ;)
>Wcześniej napisałaś " ja tego kompletnie nie rozumiem" i z tego akapitu tylko w tym miałaś rację:)
No tak, przyznaje się bez bicia....
>Gdybym miał stworzyć listę, to na 1. miejscu umiejscowiłbym zakaz podrywania zajętych.
Dlaczego tak?
>Znają to mocne słowo - większość tylko czytywała.
Ale nie jesteś dla nich obcy, ani nie jesteś też zagadką, bo znają już Twoje poglądy.
>Ja od początku mówiłem, że ją lubię:)
Tylko ona mi nie wierzy i okrutnie neguje moje szczera uczucia.
Oj tam, zaraz okrutnie neguje.....jestem realistką :)
Antyspołeczny.... jaki zwodniczy nick.
Przytulanka, to taka mała maskotka albo szmatka wiesz?! Ani ja szmatka ani maskotka ;p
Kobiety, które robią tak jak Ty, czyli do seksu potrzebują wieku, imienia i spaceru, nazywam trochę inaczej.
I nie mam mocy Elsy, gdyby tak było już dawno byś był lodową rzeźbą ;p
Niestety jestem trochę przekorną osobą i często zdarza mi się rzucać wyzwania, niekoniecznie rozsądne.
>A co znosisz?:d
Temat rzeka, wiążący się z obnażaniem prywatności w dużym stopniu, a nie chce nikogo zawstydzać więc pomińmy milczeniem :)
>Rozbijając się o skały i uznając, że takie jest życie, a oni nie mogą z tym nic zrobić.
No tak, a co zrobisz? Na siłę kogoś zmusisz do analizy uczuć? Nie da się, jak chcesz żyć w spokoju, musisz odpuścić.
>Też kilka razy skwitowałaś tak moje odpowiedzi - nie czułaś ich i je zanegowałaś.
Czekaj czekaj, ja nie zgadzam się z niektórymi Twoimi poglądami, to prawda, ale co to ma do uczuć? Nie mieszaj różnych sytuacji.
>Tyle na ile zdążyłem Cię poznać, nie sądzę by istniały dla Ciebie właściwe słowa - wszystkie uważasz za puste.
Kłapouchy, na tyle ile zdążyłeś sobie zbudować wyobrażenie mojej osoby nie powinieneś wyciągać takich wniosków. Puste słowa to takie, których nie odzwierciadlają czyny, bądź wypowiadane są na odczepnego.
>Zależy, czy zasady są obowiązkami czy przywilejami.
Tak? To raz ich przestrzegasz a raz nie? Kiepsko z Twoją moralnością ;)
>Wcześniej napisałaś " ja tego kompletnie nie rozumiem" i z tego akapitu tylko w tym miałaś rację:)
No tak, przyznaje się bez bicia....
>Gdybym miał stworzyć listę, to na 1. miejscu umiejscowiłbym zakaz podrywania zajętych.
Dlaczego tak?
>Znają to mocne słowo - większość tylko czytywała.
Ale nie jesteś dla nich obcy, ani nie jesteś też zagadką, bo znają już Twoje poglądy.
>Ja od początku mówiłem, że ją lubię:)
Tylko ona mi nie wierzy i okrutnie neguje moje szczera uczucia.
Oj tam, zaraz okrutnie neguje.....jestem realistką :)
Antyspołeczny.... jaki zwodniczy nick.
Chwila, chwila, trochę mnie nie było i już na mnie? Nic nie powiedziałam, bo i jak? Kłapouchy, wdr nie wie tego ode mnie. UT, skąd taki pomysł??
UT, już widzę, że się pomyliłaś, uff. Nie wypaplałam. Już by mnie Kłapouchy miał za Judasza ;)
A propos Eryka - znosiłam dziś ze strychu po drabinie składane krzesła w pudle, dla koleżanki na Święta. A na pudle napis: Erik. Myślałam, że spadnę z drabiny :)))
UT, już widzę, że się pomyliłaś, uff. Nie wypaplałam. Już by mnie Kłapouchy miał za Judasza ;)
A propos Eryka - znosiłam dziś ze strychu po drabinie składane krzesła w pudle, dla koleżanki na Święta. A na pudle napis: Erik. Myślałam, że spadnę z drabiny :)))
>Przytulanka, to taka mała maskotka albo szmatka wiesz?! Ani ja szmatka ani maskotka ;p
1. Sama zaproponowałaś przytulanie, by sprawdzić czy umiesz przytulać jak Elza
2. Pytałaś, jak nazywa się kobieta, która proponuje przytulanie, na co odpowiedziałem "Przytul Anka".
>Kobiety, które robią tak jak Ty, czyli do seksu potrzebują wieku, imienia i spaceru, nazywam trochę inaczej.
Zmyślasz!
Zmyślasz i to po całości.
Nie pisałem, że tak robię. Wcale nie pisałem o seksie a o przytulaniu i to po Twojej propozycji.
Masz chcice i projektujesz ją na mnie, a później mnie osądzasz - bardzo brzydko z Twojej strony, bardzo!
Wstydź się, fuj fuj!
>Temat rzeka, wiążący się z obnażaniem prywatności w dużym stopniu, a nie chce nikogo zawstydzać więc pomińmy milczeniem :)
Czyli coś więcej niż klasyczne jajko?:)
Coś bardziej jak strusie?
>No tak, a co zrobisz? Na siłę kogoś zmusisz do analizy uczuć? Nie da się, jak chcesz żyć w spokoju, musisz odpuścić.
I nie zmusisz nikogo do miłości, do bycia z tobą, ani spędzania razem czasu...
Jak ktoś chce żyć w spokoju to żyje samotnie, albo i lepiej - idzie do klasztoru:)
>Czekaj czekaj, ja nie zgadzam się z niektórymi Twoimi poglądami, to prawda, ale co to ma do uczuć?
To były pytania o uczucia a nie poglądy.
>Tak? To raz ich przestrzegasz a raz nie? Kiepsko z Twoją moralnością ;)
Pozostaje mi ponownie powtórzyć Twoje własne słowa " ja tego kompletnie nie rozumiem" - i osiągasz coraz wyższy poziom niezrozumienia.
>Dlaczego tak?
Dlatego, że tak:)
Chcesz lepszej odpowiedzi - zadaj lepsze pytanie.
***
Co do moich nicków, to tam na dole spisu jest wątek gamrepa, w którym są moje dwa nicki, zaś sam gamrep miał tu wątek, w którym zdradzał kluczową informację pozwalającą omijać forumową cenzurę. Co więcej, zrobił to, nim jeszcze cenzura została tu wprowadzona:)
1. Sama zaproponowałaś przytulanie, by sprawdzić czy umiesz przytulać jak Elza
2. Pytałaś, jak nazywa się kobieta, która proponuje przytulanie, na co odpowiedziałem "Przytul Anka".
>Kobiety, które robią tak jak Ty, czyli do seksu potrzebują wieku, imienia i spaceru, nazywam trochę inaczej.
Zmyślasz!
Zmyślasz i to po całości.
Nie pisałem, że tak robię. Wcale nie pisałem o seksie a o przytulaniu i to po Twojej propozycji.
Masz chcice i projektujesz ją na mnie, a później mnie osądzasz - bardzo brzydko z Twojej strony, bardzo!
Wstydź się, fuj fuj!
>Temat rzeka, wiążący się z obnażaniem prywatności w dużym stopniu, a nie chce nikogo zawstydzać więc pomińmy milczeniem :)
Czyli coś więcej niż klasyczne jajko?:)
Coś bardziej jak strusie?
>No tak, a co zrobisz? Na siłę kogoś zmusisz do analizy uczuć? Nie da się, jak chcesz żyć w spokoju, musisz odpuścić.
I nie zmusisz nikogo do miłości, do bycia z tobą, ani spędzania razem czasu...
Jak ktoś chce żyć w spokoju to żyje samotnie, albo i lepiej - idzie do klasztoru:)
>Czekaj czekaj, ja nie zgadzam się z niektórymi Twoimi poglądami, to prawda, ale co to ma do uczuć?
To były pytania o uczucia a nie poglądy.
>Tak? To raz ich przestrzegasz a raz nie? Kiepsko z Twoją moralnością ;)
Pozostaje mi ponownie powtórzyć Twoje własne słowa " ja tego kompletnie nie rozumiem" - i osiągasz coraz wyższy poziom niezrozumienia.
>Dlaczego tak?
Dlatego, że tak:)
Chcesz lepszej odpowiedzi - zadaj lepsze pytanie.
***
Co do moich nicków, to tam na dole spisu jest wątek gamrepa, w którym są moje dwa nicki, zaś sam gamrep miał tu wątek, w którym zdradzał kluczową informację pozwalającą omijać forumową cenzurę. Co więcej, zrobił to, nim jeszcze cenzura została tu wprowadzona:)
Kłapouchy, ja mam dzisiaj trochę roboty i nie bardzo skupiam się nad tym co piszę, ale Ty kompletnie coś pomieszałeś. Owszem zaproponowałam przytulanie aby sprawdzić moje zdolności. Oczywiście było to żartem, ale chyba nie zauważyłeś, bo analizujesz to bardzo mocno.
Natomiast reszta to już nie moje słowa.
Poniżej Twój cytat:
>Choć chyba mylnie mnie odbierasz.
>Wprawdzie zdarzało mi się sypiać z koleżankami, jednak zawsze sporo >o nich wiedziałem.
>Przytulanie się bez znajomości imienia jest takie bez uczuć:d
>A bez znajomości wieku, może być wręcz karalne!
>Zresztą, może i jestem dostępny ale nie łatwy.
>Nie oczekuje kwiatów czy kolacji przy świecach, ale chociażbyś mnie na spacer zaprosiła:p
A później moje:
>Btw. czyli jak zaproszę Cie na spacer, powiem Ci moje imię i powiem ile mam lat, to się ze mną prześpisz?
Moje pytanie dotyczyło właśnie tego. Jak nazwać kobietę która ma podejście takie jak Ty. Że wystarczy jej tylko ta prosta wiedza.
Zdaje sobie sprawę, że to żarty i w takiej tonacji chciałam to pociągnąć, ale zrobił się z tego nie wiadomo jak poważny zarzut.
>Zmyślasz i to po całości.
Nie pisałem, że tak robię. Wcale nie pisałem o seksie a o przytulaniu i to po Twojej propozycji.
No to Cie źle zinterpretowałam, dla mnie słowa "łatwy" i "dostępny" kojarzą się jednoznacznie. Poza tym w temacie przytulania wtrąciłeś trzy grosze o sypianiu z koleżankami, więc wszystko mi się połączyło. Wybacz.
>Masz chcice i projektujesz ją na mnie, a później mnie osądzasz - bardzo brzydko z Twojej strony, bardzo!
Daruj sobie, naprawdę :)
>Czyli coś więcej niż klasyczne jajko?:)
Coś bardziej jak strusie?
Słucham? Nie rozumiem....
>I nie zmusisz nikogo do miłości, do bycia z tobą, ani spędzania razem czasu...
Oczywiście, mówię o przypadku kiedy ktoś kocha, ale nie potrafi tego opisać słowami. Nie zmusisz takiej osoby do tego aby jeszcze dodatkowo analizowała to uczucie. Dla takich osób, ono jest i tyle. I gdy trafia Ci się taka osoba do wspólnego życia i jeżeli łączy was uczucie, to akceptujesz to i z tym żyjesz.
> albo i lepiej - idzie do klasztoru:)
Do klasztoru to się idzie jak ma się powołanie a nie jak pragnie się samotności.
>To były pytania o uczucia a nie poglądy.
No to jakie? Bo ja sobie nie przypominam.
>Chcesz lepszej odpowiedzi - zadaj lepsze pytanie.
Ustalasz zasadę, której nie jesteś w stanie przestrzegać.
Zanim jednak rozwinę ten temat i zadam Ci pytania, musimy ustalić jedną rzecz.
Co dla Ciebie znaczy "podrywanie"?
No słucham :)
Natomiast reszta to już nie moje słowa.
Poniżej Twój cytat:
>Choć chyba mylnie mnie odbierasz.
>Wprawdzie zdarzało mi się sypiać z koleżankami, jednak zawsze sporo >o nich wiedziałem.
>Przytulanie się bez znajomości imienia jest takie bez uczuć:d
>A bez znajomości wieku, może być wręcz karalne!
>Zresztą, może i jestem dostępny ale nie łatwy.
>Nie oczekuje kwiatów czy kolacji przy świecach, ale chociażbyś mnie na spacer zaprosiła:p
A później moje:
>Btw. czyli jak zaproszę Cie na spacer, powiem Ci moje imię i powiem ile mam lat, to się ze mną prześpisz?
Moje pytanie dotyczyło właśnie tego. Jak nazwać kobietę która ma podejście takie jak Ty. Że wystarczy jej tylko ta prosta wiedza.
Zdaje sobie sprawę, że to żarty i w takiej tonacji chciałam to pociągnąć, ale zrobił się z tego nie wiadomo jak poważny zarzut.
>Zmyślasz i to po całości.
Nie pisałem, że tak robię. Wcale nie pisałem o seksie a o przytulaniu i to po Twojej propozycji.
No to Cie źle zinterpretowałam, dla mnie słowa "łatwy" i "dostępny" kojarzą się jednoznacznie. Poza tym w temacie przytulania wtrąciłeś trzy grosze o sypianiu z koleżankami, więc wszystko mi się połączyło. Wybacz.
>Masz chcice i projektujesz ją na mnie, a później mnie osądzasz - bardzo brzydko z Twojej strony, bardzo!
Daruj sobie, naprawdę :)
>Czyli coś więcej niż klasyczne jajko?:)
Coś bardziej jak strusie?
Słucham? Nie rozumiem....
>I nie zmusisz nikogo do miłości, do bycia z tobą, ani spędzania razem czasu...
Oczywiście, mówię o przypadku kiedy ktoś kocha, ale nie potrafi tego opisać słowami. Nie zmusisz takiej osoby do tego aby jeszcze dodatkowo analizowała to uczucie. Dla takich osób, ono jest i tyle. I gdy trafia Ci się taka osoba do wspólnego życia i jeżeli łączy was uczucie, to akceptujesz to i z tym żyjesz.
> albo i lepiej - idzie do klasztoru:)
Do klasztoru to się idzie jak ma się powołanie a nie jak pragnie się samotności.
>To były pytania o uczucia a nie poglądy.
No to jakie? Bo ja sobie nie przypominam.
>Chcesz lepszej odpowiedzi - zadaj lepsze pytanie.
Ustalasz zasadę, której nie jesteś w stanie przestrzegać.
Zanim jednak rozwinę ten temat i zadam Ci pytania, musimy ustalić jedną rzecz.
Co dla Ciebie znaczy "podrywanie"?
No słucham :)
>Zdaje sobie sprawę, że to żarty i w takiej tonacji chciałam to pociągnąć,
Żart powtarzany kilkukrotnie z coraz większym naciskiem, że jest to prawda, przestaje śmieszyć.
> I gdy trafia Ci się taka osoba do wspólnego życia i jeżeli łączy was uczucie, to akceptujesz to i z tym żyjesz.
Łącze związek z uczuciem, więc jeśli nie mam informacji o uczuciu, to uznaje, że go nie ma, zatem nie ma też możliwości zaistnienia związku.
>Ustalasz zasadę, której nie jesteś w stanie przestrzegać.
To Ty zadajesz zbyt mało precyzyjne pytanie.
Z tamtego pytania wywnioskowałem, że pytasz "co złego jest w podrywaniu zajętych?"
>Co dla Ciebie znaczy "podrywanie"?
Etap do pierwszej randki.
Żart powtarzany kilkukrotnie z coraz większym naciskiem, że jest to prawda, przestaje śmieszyć.
> I gdy trafia Ci się taka osoba do wspólnego życia i jeżeli łączy was uczucie, to akceptujesz to i z tym żyjesz.
Łącze związek z uczuciem, więc jeśli nie mam informacji o uczuciu, to uznaje, że go nie ma, zatem nie ma też możliwości zaistnienia związku.
>Ustalasz zasadę, której nie jesteś w stanie przestrzegać.
To Ty zadajesz zbyt mało precyzyjne pytanie.
Z tamtego pytania wywnioskowałem, że pytasz "co złego jest w podrywaniu zajętych?"
>Co dla Ciebie znaczy "podrywanie"?
Etap do pierwszej randki.
>Żart powtarzany kilkukrotnie z coraz większym naciskiem, że jest to prawda, przestaje śmieszyć.
Nieważne.
>To Ty zadajesz zbyt mało precyzyjne pytanie.
Możliwe, nie mam w nawyku zadawania szczegółowych pytań. Zazwyczaj słucham tego o czym ludzie chcą opowiadać.
>Etap do pierwszej randki.
Ok, to wyobraź sobie sytuację, że poznajesz kobietę. Nieznajomą. Podoba Ci się, wydaje Ci się, że też nie jesteś jej obojętny. Zaczynasz ją podrywać i widzisz odzew. Po pierwszej randce okazuje się, że jest z kimś związana. Tu łamiesz swoją zasadę, oczywiście z niewiedzy ale jednak. Co robisz? Tak po prostu odchodzisz? Zapominasz o sprawie? Nie zastanawiasz się dlaczego odpowiedziała na Twoje sygnały?
Nieważne.
>To Ty zadajesz zbyt mało precyzyjne pytanie.
Możliwe, nie mam w nawyku zadawania szczegółowych pytań. Zazwyczaj słucham tego o czym ludzie chcą opowiadać.
>Etap do pierwszej randki.
Ok, to wyobraź sobie sytuację, że poznajesz kobietę. Nieznajomą. Podoba Ci się, wydaje Ci się, że też nie jesteś jej obojętny. Zaczynasz ją podrywać i widzisz odzew. Po pierwszej randce okazuje się, że jest z kimś związana. Tu łamiesz swoją zasadę, oczywiście z niewiedzy ale jednak. Co robisz? Tak po prostu odchodzisz? Zapominasz o sprawie? Nie zastanawiasz się dlaczego odpowiedziała na Twoje sygnały?
> Po pierwszej randce okazuje się, że jest z kimś związana.
W połowie pierwszej odebrała telefon i kłamała jak z nut, po czym z uśmiechem wytłumaczyła, że to był jej chłopak:d
>Tu łamiesz swoją zasadę, oczywiście z niewiedzy ale jednak. Co robisz? Tak po prostu odchodzisz? Zapominasz o sprawie? Nie zastanawiasz się dlaczego odpowiedziała na Twoje sygnały?
Zacznę od tyłu.
Owszem, zastanawiam się, wręcz pytam.
Nie jestem jednak typem kochanka, który jest z kimś i się łudzi, że ona odejdzie od tamtego.
Bo nawet jeśli moje nadzieje nie byłyby płonne, to jak żyć bez lęku, że skończy się, jak jej były?
Więc tak, odchodzę.
Choć nauczony doświadczeniem, pytam jeszcze przed pierwszą randką, czy kogoś ma.
Co za tym idzie, podryw nie zostaje sfinalizowany, jeśli nie jest wolna.
A jeśli okazuje się, że kogoś ma i skłamała, to nie daje takiej znajomości żadnych nadziei.
W połowie pierwszej odebrała telefon i kłamała jak z nut, po czym z uśmiechem wytłumaczyła, że to był jej chłopak:d
>Tu łamiesz swoją zasadę, oczywiście z niewiedzy ale jednak. Co robisz? Tak po prostu odchodzisz? Zapominasz o sprawie? Nie zastanawiasz się dlaczego odpowiedziała na Twoje sygnały?
Zacznę od tyłu.
Owszem, zastanawiam się, wręcz pytam.
Nie jestem jednak typem kochanka, który jest z kimś i się łudzi, że ona odejdzie od tamtego.
Bo nawet jeśli moje nadzieje nie byłyby płonne, to jak żyć bez lęku, że skończy się, jak jej były?
Więc tak, odchodzę.
Choć nauczony doświadczeniem, pytam jeszcze przed pierwszą randką, czy kogoś ma.
Co za tym idzie, podryw nie zostaje sfinalizowany, jeśli nie jest wolna.
A jeśli okazuje się, że kogoś ma i skłamała, to nie daje takiej znajomości żadnych nadziei.
>W połowie pierwszej odebrała telefon i kłamała jak z nut, po czym z uśmiechem wytłumaczyła, że to był jej chłopak:d
No tak, żenująca sytuacja.
>Owszem, zastanawiam się, wręcz pytam.
I bez względu na odpowiedz dajesz sobie spokój? To po co w takim razie pytasz, skoro nie dopuszczasz możliwości spotykania się z taką kobietą?
>Bo nawet jeśli moje nadzieje nie byłyby płonne, to jak żyć bez lęku, że skończy się, jak jej były?
Moim zdaniem trochę zbyt przezorne podejście. Gdyby tak patrzeć na ludzi, nikt nie wiązałby się z rozwodnikami. Skoro raz im się nie udało, to czemu ma udać się kolejnym razem? A to wcale nie musi być regułą.
Uważasz, że jak raz ktoś zdradził to zdradzi ponownie?
>Choć nauczony doświadczeniem, pytam jeszcze przed pierwszą randką, czy kogoś ma.
Rzeczywiście to musi wynikać z doświadczenia. Ja nigdy bym na to nie wpadła...
No tak, żenująca sytuacja.
>Owszem, zastanawiam się, wręcz pytam.
I bez względu na odpowiedz dajesz sobie spokój? To po co w takim razie pytasz, skoro nie dopuszczasz możliwości spotykania się z taką kobietą?
>Bo nawet jeśli moje nadzieje nie byłyby płonne, to jak żyć bez lęku, że skończy się, jak jej były?
Moim zdaniem trochę zbyt przezorne podejście. Gdyby tak patrzeć na ludzi, nikt nie wiązałby się z rozwodnikami. Skoro raz im się nie udało, to czemu ma udać się kolejnym razem? A to wcale nie musi być regułą.
Uważasz, że jak raz ktoś zdradził to zdradzi ponownie?
>Choć nauczony doświadczeniem, pytam jeszcze przed pierwszą randką, czy kogoś ma.
Rzeczywiście to musi wynikać z doświadczenia. Ja nigdy bym na to nie wpadła...
Wiedza pomaga ustrzec się przed takimi osobami w przyszłości.
Moje podejście nie jest przezorne, ale wynikające z doświadczenia z takimi kobietami. Związek który rozpoczyna się od oszustwa ma nikłe szanse na powodzenie.
Rozwodnik to ktoś, kto zrozumiał, że jego związek nie ma przyszłości i umiał go skończyć, aby obie strony miały kolejną szansę.
Osoba, która oszukuje i umawia się z innymi będąc w związku, ma całkiem odmienną filozofię życia.
Ona nie umie lub nie chce odejść, nie kocha i kradnie komuś życie, jednocześnie kombinując na lewo i prawo. To najgorsze świństwo jakie można komuś uczynić.
Taka osoba pokazuje, że nie ma szacunku dla innego człowieka, więc skoro nie miała dla tamtego, to dlaczego miałaby mieć dla mnie?
To kwestia mentalności, kręgosłupa moralnego.
Z pewnością, jeśli ktoś raz zdradził, to zdradzi ponownie.
Poznałem kilka osób zdradzających oraz wspólników i nikt z nich nie miał wyrzutów sumienia. Traktowali to jako coś naturalnego i byli otwarci na kolejne zdrady.
Moje podejście nie jest przezorne, ale wynikające z doświadczenia z takimi kobietami. Związek który rozpoczyna się od oszustwa ma nikłe szanse na powodzenie.
Rozwodnik to ktoś, kto zrozumiał, że jego związek nie ma przyszłości i umiał go skończyć, aby obie strony miały kolejną szansę.
Osoba, która oszukuje i umawia się z innymi będąc w związku, ma całkiem odmienną filozofię życia.
Ona nie umie lub nie chce odejść, nie kocha i kradnie komuś życie, jednocześnie kombinując na lewo i prawo. To najgorsze świństwo jakie można komuś uczynić.
Taka osoba pokazuje, że nie ma szacunku dla innego człowieka, więc skoro nie miała dla tamtego, to dlaczego miałaby mieć dla mnie?
To kwestia mentalności, kręgosłupa moralnego.
Z pewnością, jeśli ktoś raz zdradził, to zdradzi ponownie.
Poznałem kilka osób zdradzających oraz wspólników i nikt z nich nie miał wyrzutów sumienia. Traktowali to jako coś naturalnego i byli otwarci na kolejne zdrady.
Moje podejście jest podobne jednak ja głupio bym się czuła pytając faceta przed pierwszą randką, czy aby na pewno jest wolny. Może za bardzo wierzę w ludzi i nie zakładam z góry, że chcą mnie oszukać.
>Rozwodnik to ktoś, kto zrozumiał, że jego związek nie ma przyszłości i umiał go skończyć....
Albo został postawiony przed faktem,? Nie zawsze jest gwarancja że pogodził się ze stratą.
>Osoba, która oszukuje i umawia się z innymi będąc w związku, ma całkiem odmienną filozofię życia.
Znam osobę, która jest w toksycznym związku, gdzie żona posuwa się do szantażu mieszając w to dziecko. Facet jest zniszczony. Nie sypia z nią, nie rozmawia tylko wymienia krótkie zdania. Jego żona robi tak samo. Jest z nim, bo ma pieniądze a jej nie chce się pracować. On nie potrafi się jej przeciwstawić, bo świat bez dziecka byłby dla niego skończony. I szuka na boku kogoś kto go zrozumie. Mówi wprost jak sytuacja wygląda.
Jest oszustem czy nie?
>Poznałem kilka osób zdradzających oraz wspólników i nikt z nich nie miał wyrzutów sumienia.
A jeżeli osoba zdradziła i ma wyrzuty sumienia to zdradzi ponownie?
Czy Ty wybaczyłbyś zdradę?
Znam jedną osobę, jest w paskudnym związku, mąż ją
>Rozwodnik to ktoś, kto zrozumiał, że jego związek nie ma przyszłości i umiał go skończyć....
Albo został postawiony przed faktem,? Nie zawsze jest gwarancja że pogodził się ze stratą.
>Osoba, która oszukuje i umawia się z innymi będąc w związku, ma całkiem odmienną filozofię życia.
Znam osobę, która jest w toksycznym związku, gdzie żona posuwa się do szantażu mieszając w to dziecko. Facet jest zniszczony. Nie sypia z nią, nie rozmawia tylko wymienia krótkie zdania. Jego żona robi tak samo. Jest z nim, bo ma pieniądze a jej nie chce się pracować. On nie potrafi się jej przeciwstawić, bo świat bez dziecka byłby dla niego skończony. I szuka na boku kogoś kto go zrozumie. Mówi wprost jak sytuacja wygląda.
Jest oszustem czy nie?
>Poznałem kilka osób zdradzających oraz wspólników i nikt z nich nie miał wyrzutów sumienia.
A jeżeli osoba zdradziła i ma wyrzuty sumienia to zdradzi ponownie?
Czy Ty wybaczyłbyś zdradę?
Znam jedną osobę, jest w paskudnym związku, mąż ją
Może tak być, że się nie pogodził i nie jest gotowy na nowy związek, ale to co innego niż nie dawanie mu szans również w przyszłości.
Ludzie zdradzający dzielą się na dwie grupy, łapiących ofiarę na raz i wtedy nie mówią, że kogoś mają, oraz łapiących na dłużej, wtedy zwykle mówią coś w stylu jak ten Twój znajomy. Często wręcz łapią na taką historyjkę, taktyką na zbitego psa; "tak cierpię, jest mi tak źle, ona mnie nie rozumie, nie sypia ze mną, wykorzystuje mnie, ale nie mogę odejść...". I tak się bawią swoją ofiarą, dopóki ona się nie zorientuje, że żonę to on ma wspaniałą i ją kocha, tylko chce sobie urozmaicić życie seksualne naiwnymi ofiarami, które chwyci na współczucie.
Znam to, widziałem to, przeżyłem to:)
To oszustwo, a ja jestem za stary, by dawać się w to wciągać.
Mówię wtedy: "dość! mogę ci powiedzieć, jak zmienić swoje życie, idź, zrób to, jak ułożysz sobie życie to wróć za jakiś czas, za pół roku, może rok, wtedy porozmawiamy". - Żadna nigdy nie chciała rady i żadna nie wróciła:)
Jeśli ktoś zdradził i ma wyrzuty sumienia to zwykle mu to przechodzi.
Może jak całkowicie spartoli sobie tym życie, to coś go to nauczy.
Lecz czy na tyle, by nie zrobić tego ponownie, gdy znów wyjdzie na prostą?
Może uzna "skoro po tamtym wszystko się ułożyło, a nawet jest lepiej, to i za drugim razem też będzie dobrze".
Jakbym kochał to owszem, wybaczyłbym zdradę, ale bym nie zapomniał.
Jestem głupi w miłości, więc pewnie nadal bym kochał.
Ale w przypadku związku jestem racjonalistą, więc nie mógłbym być z taką osobą.
Tak w temacie tłumaczeń, to kojarzy mi się ten utwór: http://youtu.be/U4cE7tfBVug
Ludzie zdradzający dzielą się na dwie grupy, łapiących ofiarę na raz i wtedy nie mówią, że kogoś mają, oraz łapiących na dłużej, wtedy zwykle mówią coś w stylu jak ten Twój znajomy. Często wręcz łapią na taką historyjkę, taktyką na zbitego psa; "tak cierpię, jest mi tak źle, ona mnie nie rozumie, nie sypia ze mną, wykorzystuje mnie, ale nie mogę odejść...". I tak się bawią swoją ofiarą, dopóki ona się nie zorientuje, że żonę to on ma wspaniałą i ją kocha, tylko chce sobie urozmaicić życie seksualne naiwnymi ofiarami, które chwyci na współczucie.
Znam to, widziałem to, przeżyłem to:)
To oszustwo, a ja jestem za stary, by dawać się w to wciągać.
Mówię wtedy: "dość! mogę ci powiedzieć, jak zmienić swoje życie, idź, zrób to, jak ułożysz sobie życie to wróć za jakiś czas, za pół roku, może rok, wtedy porozmawiamy". - Żadna nigdy nie chciała rady i żadna nie wróciła:)
Jeśli ktoś zdradził i ma wyrzuty sumienia to zwykle mu to przechodzi.
Może jak całkowicie spartoli sobie tym życie, to coś go to nauczy.
Lecz czy na tyle, by nie zrobić tego ponownie, gdy znów wyjdzie na prostą?
Może uzna "skoro po tamtym wszystko się ułożyło, a nawet jest lepiej, to i za drugim razem też będzie dobrze".
Jakbym kochał to owszem, wybaczyłbym zdradę, ale bym nie zapomniał.
Jestem głupi w miłości, więc pewnie nadal bym kochał.
Ale w przypadku związku jestem racjonalistą, więc nie mógłbym być z taką osobą.
Tak w temacie tłumaczeń, to kojarzy mi się ten utwór: http://youtu.be/U4cE7tfBVug
Antyspołeczny to weź już wytłumacz co i jak to się skończyło i jaka twoja rola w tym była (aka wątek gamrep)...
Co do Eryka, Ilonko nie gniewasz się mam nadzieję, po prostu w mózgu człowiekowi kodują się informacje, w twoim przypadku najbardziej charakterystyczną wyjątkową osobliwością był twój "partner" ;) no i tak trafiłaś do szufladki z...... ale wiesz nie ma tego złego , jak widzę teraz gdzieś "Eryka" to od razu kojarzy mi się z tobą także wiedz że z rzadka ,ale cały czas jesteś obecna w moim życiu, a nie ma to jak wywrzeć na kimś wrażenie na całe życie. ;]
Co do Eryka, Ilonko nie gniewasz się mam nadzieję, po prostu w mózgu człowiekowi kodują się informacje, w twoim przypadku najbardziej charakterystyczną wyjątkową osobliwością był twój "partner" ;) no i tak trafiłaś do szufladki z...... ale wiesz nie ma tego złego , jak widzę teraz gdzieś "Eryka" to od razu kojarzy mi się z tobą także wiedz że z rzadka ,ale cały czas jesteś obecna w moim życiu, a nie ma to jak wywrzeć na kimś wrażenie na całe życie. ;]
nie wspominam po prostu mi się tak zakodowało , w końcu Eryk brzmi jakoś tak elegancko :P , język ewoluuje o Erykach nawet z księżną Anglii można by pogadać. hm ?
Gdzie, gdzie w ..... szafce, leży i się kurzy i niech się kurzy :)
@unibike
"Hmmm, ciekawe w jakich sytuacjach je widujesz, bo ja jako kobieta, od dawna nie miałam okazji..;/"
ty się chwalisz czy żalisz ? ;]
Gdzie, gdzie w ..... szafce, leży i się kurzy i niech się kurzy :)
@unibike
"Hmmm, ciekawe w jakich sytuacjach je widujesz, bo ja jako kobieta, od dawna nie miałam okazji..;/"
ty się chwalisz czy żalisz ? ;]
Wow, co tu się dzieje ;))
>Znam to, widziałem to, przeżyłem to:)
Heh, czegoś Ty w życiu jeszcze nie doświadczył?
A tak poważnie, to oczywiście masz racje. Mądry z Ciebie człowiek. Zastanawiam się tylko, na ile można sobie samemu zaufać? Jesteś pewny, że nigdy w życiu nikogo nie zdradzisz? Można być tego pewnym nawet mając takie przekonania?
>Lecz czy na tyle, by nie zrobić tego ponownie, gdy znów wyjdzie na prostą?
Może uzna "skoro po tamtym wszystko się ułożyło, a nawet jest lepiej, to i za drugim razem też będzie dobrze".
A może pomyśli że nie warto bo już raz to przechodził? Tego nie można wiedzieć. Pozostaje gdybanie. Każdy z nas może mieć inne podejście do takich spraw.
Znam też taki związek, w którym po zdradzie jest lepiej. Nagle zobaczyli oboje jak bardzo chcą ze sobą być. Ja osobiście tego nie rozumiem i nie potrafię sobie tego logicznie wytłumaczyć, ale im się to jakoś udało.
>Jakbym kochał to owszem, wybaczyłbym zdradę, ale bym nie zapomniał.
I byś ciągle wypominał? To nie lepiej odejść?
>Tak w temacie tłumaczeń, to kojarzy mi się ten utwór: http://youtu.be/U4cE7tfBVug
To prawda, życiowa piosenka.
Bardzo lubię Raz Dwa Trzy.
>Znam to, widziałem to, przeżyłem to:)
Heh, czegoś Ty w życiu jeszcze nie doświadczył?
A tak poważnie, to oczywiście masz racje. Mądry z Ciebie człowiek. Zastanawiam się tylko, na ile można sobie samemu zaufać? Jesteś pewny, że nigdy w życiu nikogo nie zdradzisz? Można być tego pewnym nawet mając takie przekonania?
>Lecz czy na tyle, by nie zrobić tego ponownie, gdy znów wyjdzie na prostą?
Może uzna "skoro po tamtym wszystko się ułożyło, a nawet jest lepiej, to i za drugim razem też będzie dobrze".
A może pomyśli że nie warto bo już raz to przechodził? Tego nie można wiedzieć. Pozostaje gdybanie. Każdy z nas może mieć inne podejście do takich spraw.
Znam też taki związek, w którym po zdradzie jest lepiej. Nagle zobaczyli oboje jak bardzo chcą ze sobą być. Ja osobiście tego nie rozumiem i nie potrafię sobie tego logicznie wytłumaczyć, ale im się to jakoś udało.
>Jakbym kochał to owszem, wybaczyłbym zdradę, ale bym nie zapomniał.
I byś ciągle wypominał? To nie lepiej odejść?
>Tak w temacie tłumaczeń, to kojarzy mi się ten utwór: http://youtu.be/U4cE7tfBVug
To prawda, życiowa piosenka.
Bardzo lubię Raz Dwa Trzy.
To inaczej zapytam Antyspołeczny to jaki miałeś nick przed Antyspołecznym ? Chciałem sobie ułożyć wszystko jak już przeczytałem ten wątek (gamrep) przez ciebie przytoczony ... i dla której to osoby zmieniasz te nicki lub z powodu której...
@unibike
"Zastanawiałam się w jakich to sytuacjach wodzisz oczami po Erykach? ;)
Mi się na co dzień nie zdarza. :)"
Jeden jest w szafce jak już wyżej wspomniałem...
A takie Eryki z "krwi i ....." - organiczne - zdarza ci się , bo nadal nie wiem czy się chwalisz czy żalisz.
Sadyl jeżeli imputujesz mi do tego z którym jestem dożywotnio związany to powiem ci Hummer-em nie jeździłem, nie jeżdżę i jeździć nigdy nie będę musiał tak mi dopomóż ...... ;), jeżeli do tego z szafy , to powiem , a co mnie to ;]]
@unibike
"Zastanawiałam się w jakich to sytuacjach wodzisz oczami po Erykach? ;)
Mi się na co dzień nie zdarza. :)"
Jeden jest w szafce jak już wyżej wspomniałem...
A takie Eryki z "krwi i ....." - organiczne - zdarza ci się , bo nadal nie wiem czy się chwalisz czy żalisz.
Sadyl jeżeli imputujesz mi do tego z którym jestem dożywotnio związany to powiem ci Hummer-em nie jeździłem, nie jeżdżę i jeździć nigdy nie będę musiał tak mi dopomóż ...... ;), jeżeli do tego z szafy , to powiem , a co mnie to ;]]
"Jeden jest w szafce jak już wyżej wspomniałem...
A takie Eryki z "krwi i ....." - organiczne - zdarza ci się , bo nadal nie wiem czy się chwalisz czy żalisz."
Nie czytam wszystkiego o czym piszesz.
Nie przypuszczałam, że trzymasz w szafce takie rzeczy ;)
Co zaś do drugiego pytania...to nie Twoja sprawa. :)
A takie Eryki z "krwi i ....." - organiczne - zdarza ci się , bo nadal nie wiem czy się chwalisz czy żalisz."
Nie czytam wszystkiego o czym piszesz.
Nie przypuszczałam, że trzymasz w szafce takie rzeczy ;)
Co zaś do drugiego pytania...to nie Twoja sprawa. :)
> Sadyl jeżeli imputujesz mi do tego z którym jestem dożywotnio związany to powiem ci Hummer-em nie jeździłem, nie jeżdżę i jeździć nigdy nie będę musiał
Ja bym się chętnie przejechał, aczkolwiek kupiłbym go sobie tylko i wyłącznie gdybym miał nadmiar kasy i nierówno pod sufitem..
... tudzież... wiadomo :D
Też Ci życzę, żebyś nigdy nie musiał kupować DUŻEGO auta!
btw.... z hatchbacka przesiadłem się na kombi. Chyba się starzeję :D
Ja bym się chętnie przejechał, aczkolwiek kupiłbym go sobie tylko i wyłącznie gdybym miał nadmiar kasy i nierówno pod sufitem..
... tudzież... wiadomo :D
Też Ci życzę, żebyś nigdy nie musiał kupować DUŻEGO auta!
btw.... z hatchbacka przesiadłem się na kombi. Chyba się starzeję :D
to nie ja trzymam :) , ja go tylko sprezentowałem swego czasu :)
@Unibike
Co zaś do drugiego pytania...to nie Twoja sprawa. :)
Jakbyś była chwalipiętą to na pewno byś się pochwaliła zatem żalisz się :P
Sadyl zadanie dla ciebie za mało Eryków na forum panie się żalą :P
@Sadyl
btw.... z hatchbacka przesiadłem się na kombi. Chyba się starzeję :D
ja bym się tak nie cieszył :P
@Unibike
Co zaś do drugiego pytania...to nie Twoja sprawa. :)
Jakbyś była chwalipiętą to na pewno byś się pochwaliła zatem żalisz się :P
Sadyl zadanie dla ciebie za mało Eryków na forum panie się żalą :P
@Sadyl
btw.... z hatchbacka przesiadłem się na kombi. Chyba się starzeję :D
ja bym się tak nie cieszył :P
>Zastanawiam się tylko, na ile można sobie samemu zaufać? Jesteś pewny, że nigdy w życiu nikogo nie zdradzisz? Można być tego pewnym nawet mając takie przekonania?
Niczego nie można być pewnym, ale można minimalizować ryzyko, choć w tych czasach to rzadkość.
Kiedyś pytałem ludzi (głównie kobiety), co by zrobili, gdyby będąc w związku zostali poderwani (zaproszeni na kawę) przez kogoś nieznajomego lub dawną miłość.
Prócz jednej osoby, faceta, dla którego sam pomysł zdawał się niedorzeczny (bo przecież ma żonę), reszta odpowiedziała, ze by poszła na kawę. I tylko nieliczni uznali, że powiedzieliby o tym partnerowi po spotkaniu. Reszta by to przemilczała "by nie martwić i nie złościć" a nawet by nakłamali.
Wiele osób zajętych szuka nowych znajomości płci przeciwnej, flirtują w necie, chodzą na randki (choć ich tak nie nazywają) i robią inne rzeczy, które po prostu kuszą los, by doszło do zdrady.
Dla mnie, jak dla mojego kolegi, to niepojęte.
Wiem, co może być przyczyną zdrady i unikam tego.
>A może pomyśli że nie warto bo już raz to przechodził? Tego nie można wiedzieć. Pozostaje gdybanie.
Masz racje, ale jak z poprzednim tematem, lepiej minimalizować ryzyko.
"Rozsądny facet nie gra w koci-koci łapki z opiekaczem do grzanek":)
>Znam też taki związek, w którym po zdradzie jest lepiej.
Słyszałem o takich przypadkach.
Zwykle od osób zdradzających, albo innych promujących zdrady.
Sam nigdy nie spotkałem osoby zdradzonej, która by tak powiedziała.
Więc dla mnie to jak UFO i Wielka stopa - podobno są, ale nikt nie widział;)
>I byś ciągle wypominał? To nie lepiej odejść?
Toć napisałem tak dwie linijki niżej:)
***
Wdr:
>... i dla której to osoby zmieniasz te nicki lub z powodu której...
Ty się chyba zablokowałeś, a ja nie mam zamiaru walczyć z Twoimi urojeniami na mój temat.
Niczego nie można być pewnym, ale można minimalizować ryzyko, choć w tych czasach to rzadkość.
Kiedyś pytałem ludzi (głównie kobiety), co by zrobili, gdyby będąc w związku zostali poderwani (zaproszeni na kawę) przez kogoś nieznajomego lub dawną miłość.
Prócz jednej osoby, faceta, dla którego sam pomysł zdawał się niedorzeczny (bo przecież ma żonę), reszta odpowiedziała, ze by poszła na kawę. I tylko nieliczni uznali, że powiedzieliby o tym partnerowi po spotkaniu. Reszta by to przemilczała "by nie martwić i nie złościć" a nawet by nakłamali.
Wiele osób zajętych szuka nowych znajomości płci przeciwnej, flirtują w necie, chodzą na randki (choć ich tak nie nazywają) i robią inne rzeczy, które po prostu kuszą los, by doszło do zdrady.
Dla mnie, jak dla mojego kolegi, to niepojęte.
Wiem, co może być przyczyną zdrady i unikam tego.
>A może pomyśli że nie warto bo już raz to przechodził? Tego nie można wiedzieć. Pozostaje gdybanie.
Masz racje, ale jak z poprzednim tematem, lepiej minimalizować ryzyko.
"Rozsądny facet nie gra w koci-koci łapki z opiekaczem do grzanek":)
>Znam też taki związek, w którym po zdradzie jest lepiej.
Słyszałem o takich przypadkach.
Zwykle od osób zdradzających, albo innych promujących zdrady.
Sam nigdy nie spotkałem osoby zdradzonej, która by tak powiedziała.
Więc dla mnie to jak UFO i Wielka stopa - podobno są, ale nikt nie widział;)
>I byś ciągle wypominał? To nie lepiej odejść?
Toć napisałem tak dwie linijki niżej:)
***
Wdr:
>... i dla której to osoby zmieniasz te nicki lub z powodu której...
Ty się chyba zablokowałeś, a ja nie mam zamiaru walczyć z Twoimi urojeniami na mój temat.
To wyjaśnij czemu jesteś w grupie 2-3% którym zależy żeby ukrywać się przed..... właśnie przed czym ? co to dało że teraz jesteś Kłapouchy znów zmienisz nick ? po co ? chcesz "oszukać" nas ? bo siebie nie "oszukasz"...
Nie czytam uważnie forum , pobieżnie Towarzyskie i Hydepark więc prawdopodobnie przegapiłem, niech mnie ktoś inny uświadomi dlaczego zmienia się nick na forum dlaczego niezbędne jest to Antyspołecznemu ?
Nie czytam uważnie forum , pobieżnie Towarzyskie i Hydepark więc prawdopodobnie przegapiłem, niech mnie ktoś inny uświadomi dlaczego zmienia się nick na forum dlaczego niezbędne jest to Antyspołecznemu ?
po prostu nie rozumiem tego, widocznie tłumaczenie jakie wybrałeś nie było satysfakcjonujące, nie rozumiem dlaczego od jutra miałbym podpisywać się innym nickiem , skoro nie rozumiem to drążę temat, skoro nie dociera do mnie twoja filozofia , to może zrozumiem to z innej perspektywy - ktoś inny mnie oświeci.
Zrozumiał bym ex-a po jego pierwszym występie tutaj , zrozumiałbym Halewicza gdyby chciał stworzyć "nowy projekt" , a w zasadzie "nową projekcję swojej osoby" , ale nie rozumiem twego toku myślenia. Kojarzyłeś się raczej pozytywnie na forum.
Tak mi się z takimi zmianami nick-a kojarzy ostatnia zwrotka Inne Kraje - Piotra Bukartyka nie będę cytował kto chce znajdzie.
Zrozumiał bym ex-a po jego pierwszym występie tutaj , zrozumiałbym Halewicza gdyby chciał stworzyć "nowy projekt" , a w zasadzie "nową projekcję swojej osoby" , ale nie rozumiem twego toku myślenia. Kojarzyłeś się raczej pozytywnie na forum.
Tak mi się z takimi zmianami nick-a kojarzy ostatnia zwrotka Inne Kraje - Piotra Bukartyka nie będę cytował kto chce znajdzie.
Więc spróbuje jeszcze raz.
1. Widzisz tylko kres podróży, zamiast samej podróży - to jak ludzie cie postrzegają, zamiast przyjemności jaką możesz czerpać z rozmowy.
2. Zbyt silnie identyfikujesz osobę z nickiem - ja nie jestem moim nickiem, jak nie jestem moim imieniem, moim samochodem czy stołem z Idei;) Mój nick jest raczej jak kurtka, pozwala mnie rozpoznać z daleka, ale taką samą może założyć ktoś inny. Z bliska można mnie poznać po słowach. I kurtkę mogę wymienić nie tylko jak się zniszczy czy zabrudzi, ale także gdy się znudzi.
3. Jednocześnie mój nick nie jest mną - zmiana nicka nie zmieni człowieka, więc jeśli ex czy halewicz zmieniliby nicki, to na niewiele by się to zdało.
4. Nie próbuje budować sobie opinii moim nickiem - by być rozpoznawalnym i szanowanym. Chce lepiej rozumieć świat poprzez lepsze zrozumienie ludzi, a osiągam to poznając opinię innych ludzi. Nick to tylko ułatwienie komunikacji w danej chwili, bym wiedział, że ktoś odpowiada mi, a nie Tobie (dla przykładu).
5. Nikogo nie oszukuje zmieniając nicka, bo osoby które kojarzą mnie jak coś więcej niż nicka i tak mnie rozpoznają. Nie kryję się z tym kim jestem, nie udaje kogoś innego - inaczej bym zaprzeczał pojawiającym się podejrzeniom i zmieniał nicka na inny, albo pisał codziennie pod innym.
6. Jeśli nadal masz wątpliwości lub nie rozumiesz, to pogódź się z tym, że świat wykracza poza Twoje pojmowanie:)
1. Widzisz tylko kres podróży, zamiast samej podróży - to jak ludzie cie postrzegają, zamiast przyjemności jaką możesz czerpać z rozmowy.
2. Zbyt silnie identyfikujesz osobę z nickiem - ja nie jestem moim nickiem, jak nie jestem moim imieniem, moim samochodem czy stołem z Idei;) Mój nick jest raczej jak kurtka, pozwala mnie rozpoznać z daleka, ale taką samą może założyć ktoś inny. Z bliska można mnie poznać po słowach. I kurtkę mogę wymienić nie tylko jak się zniszczy czy zabrudzi, ale także gdy się znudzi.
3. Jednocześnie mój nick nie jest mną - zmiana nicka nie zmieni człowieka, więc jeśli ex czy halewicz zmieniliby nicki, to na niewiele by się to zdało.
4. Nie próbuje budować sobie opinii moim nickiem - by być rozpoznawalnym i szanowanym. Chce lepiej rozumieć świat poprzez lepsze zrozumienie ludzi, a osiągam to poznając opinię innych ludzi. Nick to tylko ułatwienie komunikacji w danej chwili, bym wiedział, że ktoś odpowiada mi, a nie Tobie (dla przykładu).
5. Nikogo nie oszukuje zmieniając nicka, bo osoby które kojarzą mnie jak coś więcej niż nicka i tak mnie rozpoznają. Nie kryję się z tym kim jestem, nie udaje kogoś innego - inaczej bym zaprzeczał pojawiającym się podejrzeniom i zmieniał nicka na inny, albo pisał codziennie pod innym.
6. Jeśli nadal masz wątpliwości lub nie rozumiesz, to pogódź się z tym, że świat wykracza poza Twoje pojmowanie:)
To trochę jak unikanie wirusa, który tak naprawdę może zaatakować w momencie, gdy w ogóle się tego nie spodziewasz.
>Kiedyś pytałem ludzi (głównie kobiety), co by zrobili...
Trochę jestem zdziwiona tym co piszesz. Na pewno ludzie dobrze Cię zrozumieli? Jasno określiłeś, że to chodzi o nieznajomego bądź też byłą miłość? A może trafiłeś na grupę ludzi, którzy byli niezadowoleni ze swoich związków. Może tylko tacy siedzą na forach i piszą?
Wiesz dlaczego kobiety tak naprawdę flirtują??
A jak to jest z pójściem na kawę z koleżanką/ koleżanką, którzy są w zawiązkach. Uważasz, że to "bezpieczne"? Czy jesteś zdania, że nie powinno się tego robić?
>Toć napisałem tak dwie linijki niżej:)
Zrozumiałam Twój wpis nieco inaczej.
-----
wdr - zależy czego oczekujesz pisząc na forum, jeżeli interesują Cię poglądy ludzi, ich spojrzenie na świat, to nie ma znaczenia pod jakim piszesz nickiem. Jeżeli chcesz nawiązać nowe znajomości, znaleźć przyjaciół, kobietę, mężczyznę etc. to jest to bardzo istotne.
Kłapouchy nie bazuje na swojej dawnej opinii, a z tego co tu piszecie, spokojnie mógłby to robić, bo była pozytywna.
Nie widzę nic złego w tym, że ktoś ma inny nick, jeżeli nie udaje innej osoby. Nie zawsze działanie ludzi jest dwuznaczne. Nie doszukujmy się czegoś czego nie ma.
>Kiedyś pytałem ludzi (głównie kobiety), co by zrobili...
Trochę jestem zdziwiona tym co piszesz. Na pewno ludzie dobrze Cię zrozumieli? Jasno określiłeś, że to chodzi o nieznajomego bądź też byłą miłość? A może trafiłeś na grupę ludzi, którzy byli niezadowoleni ze swoich związków. Może tylko tacy siedzą na forach i piszą?
Wiesz dlaczego kobiety tak naprawdę flirtują??
A jak to jest z pójściem na kawę z koleżanką/ koleżanką, którzy są w zawiązkach. Uważasz, że to "bezpieczne"? Czy jesteś zdania, że nie powinno się tego robić?
>Toć napisałem tak dwie linijki niżej:)
Zrozumiałam Twój wpis nieco inaczej.
-----
wdr - zależy czego oczekujesz pisząc na forum, jeżeli interesują Cię poglądy ludzi, ich spojrzenie na świat, to nie ma znaczenia pod jakim piszesz nickiem. Jeżeli chcesz nawiązać nowe znajomości, znaleźć przyjaciół, kobietę, mężczyznę etc. to jest to bardzo istotne.
Kłapouchy nie bazuje na swojej dawnej opinii, a z tego co tu piszecie, spokojnie mógłby to robić, bo była pozytywna.
Nie widzę nic złego w tym, że ktoś ma inny nick, jeżeli nie udaje innej osoby. Nie zawsze działanie ludzi jest dwuznaczne. Nie doszukujmy się czegoś czego nie ma.
@Antyspołeczny (Kłapouchy) - antyspołeczny bardziej do ciebie pasuje z takim podejściem więc tak będę się zwracał.
Ad.1 Nie liczy się tylko co ty możesz sobie wziąć z takiej konwersacji na forum - ciągłe ja, ja, ja liczy się też to co możesz dać, jakby każdy tu na forum , czy w życiu tylko brał co mu wygodnie , a od siebie nic nie dawał to jak wyglądałby świat.
Ad.2 A ty zbyt słabo, ja bym na twoim miejscu przyrównał go nie do kurtki tylko do papieru toaletowego :] nikt nie kwapi się ,aby korzystać z użytego przez ciebie nicka. A ludzie nie siedzą tu po to , aby wąchać czy ten zużyty papier należy do ciebie czy nie.
Ad.3 Piękny wywód tylko jaki wniosek ?
Ad.4 A jakbyś chciał tych ludzi zrozumieć jakby codziennie ktoś odpisywał tobie pod innym nickiem.
Ad.5 Więc ?!- to po to, aby wybrańcom "którzy kojarzą cię" dać zajęcie ?!, zabawę ?! w rozpoznawanie czy ten zużyty "papier toaletowy" należał do ciebie czy nie? mają "wywąchać" ? ;] jest jakaś nagroda ? :P
Ad.6 Chcąc, nie chcąc wyszło jak zwykle czyli że to próba zwrócenia uwagi na siebie ;] bo i tak kiedyś się wyda i znowu będę wtedy mieć swoje 5 minut :P
Ad.1 Nie liczy się tylko co ty możesz sobie wziąć z takiej konwersacji na forum - ciągłe ja, ja, ja liczy się też to co możesz dać, jakby każdy tu na forum , czy w życiu tylko brał co mu wygodnie , a od siebie nic nie dawał to jak wyglądałby świat.
Ad.2 A ty zbyt słabo, ja bym na twoim miejscu przyrównał go nie do kurtki tylko do papieru toaletowego :] nikt nie kwapi się ,aby korzystać z użytego przez ciebie nicka. A ludzie nie siedzą tu po to , aby wąchać czy ten zużyty papier należy do ciebie czy nie.
Ad.3 Piękny wywód tylko jaki wniosek ?
Ad.4 A jakbyś chciał tych ludzi zrozumieć jakby codziennie ktoś odpisywał tobie pod innym nickiem.
Ad.5 Więc ?!- to po to, aby wybrańcom "którzy kojarzą cię" dać zajęcie ?!, zabawę ?! w rozpoznawanie czy ten zużyty "papier toaletowy" należał do ciebie czy nie? mają "wywąchać" ? ;] jest jakaś nagroda ? :P
Ad.6 Chcąc, nie chcąc wyszło jak zwykle czyli że to próba zwrócenia uwagi na siebie ;] bo i tak kiedyś się wyda i znowu będę wtedy mieć swoje 5 minut :P
>To trochę jak unikanie wirusa, który tak naprawdę może zaatakować w momencie, gdy w ogóle się tego nie spodziewasz.
Jak szczepionka?;)
>Na pewno ludzie dobrze Cię zrozumieli? Jasno określiłeś, że to chodzi o nieznajomego bądź też byłą miłość?
Tak i Tak.
Często nawet dopytywałem o uzasadnienie.
Ogólnie sprowadzało się to do tego, że "czego oczy nie widzą..." i że związek to nie więzienie, a pytana osoba ma prawo spotykać się z dawną miłością i poznawać nowe osoby.
>A może trafiłeś na grupę ludzi, którzy byli niezadowoleni ze swoich związków.
Byli to różni ludzie, ale większość była zadowolona.
>Może tylko tacy siedzą na forach i piszą?
Pytałem ludzi przez kilka lat i w większości NIE byli to ludzie z internetu. Raczej osoby młode - do 35 lat, z różnych środowisk, w związkach i single.
>Wiesz dlaczego kobiety tak naprawdę flirtują??
Dla zabawy, komplementów, z próżności?
>A jak to jest z pójściem na kawę z koleżanką/ koleżanką, którzy są w zawiązkach. Uważasz, że to "bezpieczne"? Czy jesteś zdania, że nie powinno się tego robić?
Dwiema koleżankami? Lesbijkami?:)
Jestem zdania, że jak ktoś jest zajęty, to nie powinien się spotykać 1:1 z żadnymi kobietami, ani spotykać się z wieloma kobietami - chyba, że jedną z nich jest jego kobieta.
Jeśli jest wolny, to nie powinien chodzić na spotkania 1:1 z zajętymi.
Czasem wypada lub wręcz trzeba iść, to wtedy należy być czujnym - nie pić alkoholu, trzymać się właściwych tematów, trzymać dystans etc
I w wielu przypadkach warto poprosić swoją partnerkę o pozwolenie. (to NIE jest żart)
>Dopiero teraz zakumałam o co chodziło z tym jajkiem....:D
Lepiej późno niż wcale:)
***
Niulka, Tak, jam ci jest!:D
Wdr:
>Chcąc, nie chcąc wyszło jak zwykle czyli że to próba zwrócenia uwagi na siebie ;]
No i jednak nic nie zrozumiałeś:D
Raczej chciałem, by inni się nie sugerowali moim nickiem, abym był odbierany obiektywnie.
Popatrz na ten temat - Isztar wyzywała mnie na całego - ona znana, ja nie, więc reszta stała z boku i milczała.
Gdybym pisał pod tamtym nickiem, a ona byłaby nieznana, to inni by po niej jechali, jak po zwykłym trollu.
To pokazuje jakie zależności się tworzą pomiędzy ludźmi - jak broni się swoich, nawet jeśli ich słowa lub czyny są nieakceptowalne.
To jak z Polańskim - każdy inny pedofil byłby ścigany, on jest broniony.
Tutaj jest kilka osób, które mogą sobie pozwalać na zbyt dużo, bo ludzie ich znają i nie dostrzegają ich chamstwa. Wolą gonić obcych niż powiedzieć coś przeciw swoim - to właśnie takie towarzystwo wzajemnej adoracji, które mnie razi.
Chciałem porozmawiać z ludźmi, nie będąc obciążony brzemieniem mojego nicka. Poznać prawdziwe opinie i otrzymać szczere odpowiedzi, zamiast to co zdoła się przebić przez filtr dla znajomych.
Twój filtr, wdr, wręcz domaga się wiedzy, kto jest kim - aby dobrze dobierać do niego swoje wypowiedzi. Stąd i Twój brak zrozumienia dla zmiany nicka, to ciągłe zmyślanie powodów i Twoje oburzenie:d
No, ale to Twoja sprawa:)
Jak szczepionka?;)
>Na pewno ludzie dobrze Cię zrozumieli? Jasno określiłeś, że to chodzi o nieznajomego bądź też byłą miłość?
Tak i Tak.
Często nawet dopytywałem o uzasadnienie.
Ogólnie sprowadzało się to do tego, że "czego oczy nie widzą..." i że związek to nie więzienie, a pytana osoba ma prawo spotykać się z dawną miłością i poznawać nowe osoby.
>A może trafiłeś na grupę ludzi, którzy byli niezadowoleni ze swoich związków.
Byli to różni ludzie, ale większość była zadowolona.
>Może tylko tacy siedzą na forach i piszą?
Pytałem ludzi przez kilka lat i w większości NIE byli to ludzie z internetu. Raczej osoby młode - do 35 lat, z różnych środowisk, w związkach i single.
>Wiesz dlaczego kobiety tak naprawdę flirtują??
Dla zabawy, komplementów, z próżności?
>A jak to jest z pójściem na kawę z koleżanką/ koleżanką, którzy są w zawiązkach. Uważasz, że to "bezpieczne"? Czy jesteś zdania, że nie powinno się tego robić?
Dwiema koleżankami? Lesbijkami?:)
Jestem zdania, że jak ktoś jest zajęty, to nie powinien się spotykać 1:1 z żadnymi kobietami, ani spotykać się z wieloma kobietami - chyba, że jedną z nich jest jego kobieta.
Jeśli jest wolny, to nie powinien chodzić na spotkania 1:1 z zajętymi.
Czasem wypada lub wręcz trzeba iść, to wtedy należy być czujnym - nie pić alkoholu, trzymać się właściwych tematów, trzymać dystans etc
I w wielu przypadkach warto poprosić swoją partnerkę o pozwolenie. (to NIE jest żart)
>Dopiero teraz zakumałam o co chodziło z tym jajkiem....:D
Lepiej późno niż wcale:)
***
Niulka, Tak, jam ci jest!:D
Wdr:
>Chcąc, nie chcąc wyszło jak zwykle czyli że to próba zwrócenia uwagi na siebie ;]
No i jednak nic nie zrozumiałeś:D
Raczej chciałem, by inni się nie sugerowali moim nickiem, abym był odbierany obiektywnie.
Popatrz na ten temat - Isztar wyzywała mnie na całego - ona znana, ja nie, więc reszta stała z boku i milczała.
Gdybym pisał pod tamtym nickiem, a ona byłaby nieznana, to inni by po niej jechali, jak po zwykłym trollu.
To pokazuje jakie zależności się tworzą pomiędzy ludźmi - jak broni się swoich, nawet jeśli ich słowa lub czyny są nieakceptowalne.
To jak z Polańskim - każdy inny pedofil byłby ścigany, on jest broniony.
Tutaj jest kilka osób, które mogą sobie pozwalać na zbyt dużo, bo ludzie ich znają i nie dostrzegają ich chamstwa. Wolą gonić obcych niż powiedzieć coś przeciw swoim - to właśnie takie towarzystwo wzajemnej adoracji, które mnie razi.
Chciałem porozmawiać z ludźmi, nie będąc obciążony brzemieniem mojego nicka. Poznać prawdziwe opinie i otrzymać szczere odpowiedzi, zamiast to co zdoła się przebić przez filtr dla znajomych.
Twój filtr, wdr, wręcz domaga się wiedzy, kto jest kim - aby dobrze dobierać do niego swoje wypowiedzi. Stąd i Twój brak zrozumienia dla zmiany nicka, to ciągłe zmyślanie powodów i Twoje oburzenie:d
No, ale to Twoja sprawa:)
przestan człowieku juz mieszac
nic nie masz wspolnego z Antyspołecznym i nie oszukuj
Anty---to diabelnie ionteligentny,oczytany i konkretny w słowie facet
jego kazdy zrozumie
i z nim łotnia--a miałam okazje --
to nie jakies wciskanie komus dyrdymałów
nie wiem czy masz na imie tak samo jak on--
ale dam sie pociac na kawałki-ze ty i on to 2 rozne osoby
i ci,którzy tego nie widza mało czytali Antka
a Tobie zycze wszystkiego dobrego ale i tez prosbe mam
nie otumaniaj kobiet
zdobadz sie na szczerosc
zauwazyłes ze tamten wzbudza zainteresowanie,ze czesc z nas za nim teskniwiec
chcesz to wykorzystac i podszyc sie pod niego---
shame!
:)
nic nie masz wspolnego z Antyspołecznym i nie oszukuj
Anty---to diabelnie ionteligentny,oczytany i konkretny w słowie facet
jego kazdy zrozumie
i z nim łotnia--a miałam okazje --
to nie jakies wciskanie komus dyrdymałów
nie wiem czy masz na imie tak samo jak on--
ale dam sie pociac na kawałki-ze ty i on to 2 rozne osoby
i ci,którzy tego nie widza mało czytali Antka
a Tobie zycze wszystkiego dobrego ale i tez prosbe mam
nie otumaniaj kobiet
zdobadz sie na szczerosc
zauwazyłes ze tamten wzbudza zainteresowanie,ze czesc z nas za nim teskniwiec
chcesz to wykorzystac i podszyc sie pod niego---
shame!
:)
> Jak szczepionka?;)
Tak, trochę jak szczepionka, masz szansę, że nie zachorujesz, ale pewności nigdy mieć nie możesz....:)
Chodziło mi o spotkania z koleżanką/kolegą, w zależności od tego jakiej ktoś jest płci. Już nie udawaj, że nie zrozumiałeś ;)
> Ogólnie sprowadzało się to do tego, że "czego oczy nie widzą..."
Wiesz, ja też wyznaję taką zasadę, ale tylko w pewnych kwestiach. Całkowita szczerość, taka dosłowna pozbawia człowieka prywatności, a w życiu potrzebna jest strefa własna. Oczywiście, nie mam na myśli zdrad, bo to już jest nadużycie ww zasady.
> Jestem zdania, że jak ktoś jest zajęty, to nie powinien się spotykać...
Nawet w relacjach czysto koleżeńskich? Nie uważasz, że takie podejście do związku, może powodować, że związek zrobi się toksyczny?
Opiszę Ci pewną historię.
Była kobieta i mężczyna, oboje zakochani. On introwertyk, ona ekstrawertyczka. Dobrali się oczywiście według zasady przyciągania przeciwieństw. On nie znosił ludzi, ona miała pełno znajomych. On chciał spędzać czas tylko z nią, nie potrzebował nikogo więcej do szczęścia. Ona widząc jak ciężko przychodzi mu pogodzenie się z tym, że dzwonią do niej ludzie z różnymi sprawami, stopniowo zaczęła ograniczać krąg swoich znajomych. Reszta sama odeszła, widząc, że ona się nie angażuje. Swój wolny czas poświęcała jemu. Byli samowystarczalni. Lata mijały, życie momentami okazywało sie trudne, spowodowało, że odsunęli się od siebie. On nie miał ochoty aby to naprawiać, uważał, że tak musi być, pogodził się z tym. Ona czuła się samotna. Brakowało jej ludzi. Gdy rozejrzała się dookoła nie było nikogo, kto chciałby jej wysłuchać.
Historia ma dalszy ciąg, ale pytanie jest jedno.
Warto tak zamykać się hermetycznie w związku?
Nie można ufać? Nie da się? Każde relacje damsko męskie muszą być podszyte czymś więcej??
> Dla zabawy, komplementów, z próżności?
Nie, tak, nie wiem.
Bywają przypadki tak, tak, tak, nie można tego wykluczyć. Ale wiele kobiet np. z mojego otoczenia, flirtuje nie po to aby zdradzić czy znaleźć chłopaka, ale po to, aby ciągle czuć się kobiecą. W dzisiejszych czasach tzw. równouprawnienia, mężczyźni zapominają, że kobiety w dalszym ciągu chcą być kobietami. Chcą być obsypywane komplementami, chcą być traktowane wyjątkowo, chcą wiedzieć, że podobają się mimo kompleksów. Może to próżne, nie wiem, ale w końcu takich kobiet szukają mężczyźni, prawda?
> Lepiej późno niż wcale:)
Wtedy zdębiałam, cóż, zdarza się najlepszym. A Ty zywczajnie mogłes mi pomóc to ogarnąć a nie się nabijasz ;)
Tak, trochę jak szczepionka, masz szansę, że nie zachorujesz, ale pewności nigdy mieć nie możesz....:)
Chodziło mi o spotkania z koleżanką/kolegą, w zależności od tego jakiej ktoś jest płci. Już nie udawaj, że nie zrozumiałeś ;)
> Ogólnie sprowadzało się to do tego, że "czego oczy nie widzą..."
Wiesz, ja też wyznaję taką zasadę, ale tylko w pewnych kwestiach. Całkowita szczerość, taka dosłowna pozbawia człowieka prywatności, a w życiu potrzebna jest strefa własna. Oczywiście, nie mam na myśli zdrad, bo to już jest nadużycie ww zasady.
> Jestem zdania, że jak ktoś jest zajęty, to nie powinien się spotykać...
Nawet w relacjach czysto koleżeńskich? Nie uważasz, że takie podejście do związku, może powodować, że związek zrobi się toksyczny?
Opiszę Ci pewną historię.
Była kobieta i mężczyna, oboje zakochani. On introwertyk, ona ekstrawertyczka. Dobrali się oczywiście według zasady przyciągania przeciwieństw. On nie znosił ludzi, ona miała pełno znajomych. On chciał spędzać czas tylko z nią, nie potrzebował nikogo więcej do szczęścia. Ona widząc jak ciężko przychodzi mu pogodzenie się z tym, że dzwonią do niej ludzie z różnymi sprawami, stopniowo zaczęła ograniczać krąg swoich znajomych. Reszta sama odeszła, widząc, że ona się nie angażuje. Swój wolny czas poświęcała jemu. Byli samowystarczalni. Lata mijały, życie momentami okazywało sie trudne, spowodowało, że odsunęli się od siebie. On nie miał ochoty aby to naprawiać, uważał, że tak musi być, pogodził się z tym. Ona czuła się samotna. Brakowało jej ludzi. Gdy rozejrzała się dookoła nie było nikogo, kto chciałby jej wysłuchać.
Historia ma dalszy ciąg, ale pytanie jest jedno.
Warto tak zamykać się hermetycznie w związku?
Nie można ufać? Nie da się? Każde relacje damsko męskie muszą być podszyte czymś więcej??
> Dla zabawy, komplementów, z próżności?
Nie, tak, nie wiem.
Bywają przypadki tak, tak, tak, nie można tego wykluczyć. Ale wiele kobiet np. z mojego otoczenia, flirtuje nie po to aby zdradzić czy znaleźć chłopaka, ale po to, aby ciągle czuć się kobiecą. W dzisiejszych czasach tzw. równouprawnienia, mężczyźni zapominają, że kobiety w dalszym ciągu chcą być kobietami. Chcą być obsypywane komplementami, chcą być traktowane wyjątkowo, chcą wiedzieć, że podobają się mimo kompleksów. Może to próżne, nie wiem, ale w końcu takich kobiet szukają mężczyźni, prawda?
> Lepiej późno niż wcale:)
Wtedy zdębiałam, cóż, zdarza się najlepszym. A Ty zywczajnie mogłes mi pomóc to ogarnąć a nie się nabijasz ;)
>Całkowita szczerość, taka dosłowna pozbawia człowieka prywatności, a w życiu potrzebna jest strefa własna.
Związek polega na związaniu się z kimś całkowicie.
Byciu jednym ciałem, duszą i umysłem.
Jak ktoś chce mieć prywatność, spotykać się z kim chce i robić co chce, to żyje w otwartym związku (czyli związku niezwiązanym?:p) lub w związku partnerskim (w którym liczy się równość, więc obie strony mogą równo kręcić:d).
>Oczywiście, nie mam na myśli zdrad, bo to już jest nadużycie ww zasady.
To raczej kwintesencja tej zasady (powiedzonka).
Podobnie jak spotykanie się za plecami ukochanego, kłamstwa etc
>Nawet w relacjach czysto koleżeńskich?
Relacje czysto koleżeńskie to jak przyjaźń damsko-męska.
Przecież nie masz pewności, czy relacje się nie zmienią.
Albo czy chęć wygadania się po kłótni z ukochanym nie skończy się zdradą.
Każdy musi sam decydować, jak chce ryzykować.
Ja siebie nie jestem pewny, więc unikam takich sytuacji.
A jak ktoś (kobieta) chce się ze mną spotkać koleżeńsko - to proponuje spotkanie w trójkę, wraz z moją dziewczyną.
I zwykle słyszę "to może innym razem";)
>Nie uważasz, że takie podejście do związku, może powodować, że związek zrobi się toksyczny?
Zależy od człowieka i poglądów.
Dla jednego to coś naturalnego, dla innego ograniczanie jego swobody.
Zwykle ten pierwszego cieszy związek, dla drugiego jest więzieniem.
Pierwszy cieszy się tym co ma, drugi szuka kogoś na boku.
>Warto tak zamykać się hermetycznie w związku?
Nie warto aż tak, warto spotkać się w pół drogi.
>Nie można ufać? Nie da się?
Skoro wiem o sobie tyle, że mam wątpliwości względem siebie, to jak mógłbym ufać innej osobie?
Mogę jej ufać, że nie zrobiłaby tego celowo, ale czy mogę ufać, że znajdując się w sprzyjających okolicznościach nie uległaby chwili?
>Każde relacje damsko męskie muszą być podszyte czymś więcej??
Nie muszą, ale zwykle są, a gdy nie są, to mogą się stać.
Wszystko sprowadza się do tego, jak komuś zależy na tym co ma.
Czy mu to wystarcza, czy nie.
Czy chce to zachować, czy mniej lub bardziej podświadomie szuka czegoś... nowego, lepszego?
>Ale wiele kobiet np. z mojego otoczenia, flirtuje nie po to aby zdradzić czy znaleźć chłopaka, ale po to, aby ciągle czuć się kobiecą.
>Chcą być obsypywane komplementami, chcą być traktowane wyjątkowo, chcą wiedzieć, że podobają się mimo kompleksów.
Czyli mają jakiś problem - nie czują się dość kobieco przez brak samoakceptacji i chcą by wielu mężczyzn pokazało im, że są pożądane i godne miłości (czy wręcz kochane)?
Jak faceci nie czują się dość męsko próbują zdobywać kobiety, by sobie udowodnić, że są dość męscy.
Czyli kobiecy flirt jest tym samym, tylko zamiast zdradzać fizycznie, zdradzają emocjonalnie?
Sam nie wiem, co jest gorsze.
No ale wtedy rzeczywiście trzeba mieć tą własną przestrzeń, bo z pewnością prawda drugiej stronie nie przypadła by do gustu.
Dzieci bawiące się w związki i miłość;)
>Może to próżne, nie wiem, ale w końcu takich kobiet szukają mężczyźni, prawda?
Czyli jakich, Don Kichotów walczących z ich kompleksami?
To szukają rozwiązania w złym miejscu i tylko odbierają im szansę znalezienia kogoś z kim mają przyszłość.
>A Ty zywczajnie mogłes mi pomóc to ogarnąć a nie się nabijasz ;)
Myślałem, że zrozumiałaś.
Zresztą, tłumaczone żarty nie śmieszą.
Ilona:
>A ja myślałam, że hasła nie pamiętałeś ;)
Pamiętałem, pamiętam. Nawet czasem wpadam, bo jedna forumowiczka mnie molestuje wiadomościami.
Związek polega na związaniu się z kimś całkowicie.
Byciu jednym ciałem, duszą i umysłem.
Jak ktoś chce mieć prywatność, spotykać się z kim chce i robić co chce, to żyje w otwartym związku (czyli związku niezwiązanym?:p) lub w związku partnerskim (w którym liczy się równość, więc obie strony mogą równo kręcić:d).
>Oczywiście, nie mam na myśli zdrad, bo to już jest nadużycie ww zasady.
To raczej kwintesencja tej zasady (powiedzonka).
Podobnie jak spotykanie się za plecami ukochanego, kłamstwa etc
>Nawet w relacjach czysto koleżeńskich?
Relacje czysto koleżeńskie to jak przyjaźń damsko-męska.
Przecież nie masz pewności, czy relacje się nie zmienią.
Albo czy chęć wygadania się po kłótni z ukochanym nie skończy się zdradą.
Każdy musi sam decydować, jak chce ryzykować.
Ja siebie nie jestem pewny, więc unikam takich sytuacji.
A jak ktoś (kobieta) chce się ze mną spotkać koleżeńsko - to proponuje spotkanie w trójkę, wraz z moją dziewczyną.
I zwykle słyszę "to może innym razem";)
>Nie uważasz, że takie podejście do związku, może powodować, że związek zrobi się toksyczny?
Zależy od człowieka i poglądów.
Dla jednego to coś naturalnego, dla innego ograniczanie jego swobody.
Zwykle ten pierwszego cieszy związek, dla drugiego jest więzieniem.
Pierwszy cieszy się tym co ma, drugi szuka kogoś na boku.
>Warto tak zamykać się hermetycznie w związku?
Nie warto aż tak, warto spotkać się w pół drogi.
>Nie można ufać? Nie da się?
Skoro wiem o sobie tyle, że mam wątpliwości względem siebie, to jak mógłbym ufać innej osobie?
Mogę jej ufać, że nie zrobiłaby tego celowo, ale czy mogę ufać, że znajdując się w sprzyjających okolicznościach nie uległaby chwili?
>Każde relacje damsko męskie muszą być podszyte czymś więcej??
Nie muszą, ale zwykle są, a gdy nie są, to mogą się stać.
Wszystko sprowadza się do tego, jak komuś zależy na tym co ma.
Czy mu to wystarcza, czy nie.
Czy chce to zachować, czy mniej lub bardziej podświadomie szuka czegoś... nowego, lepszego?
>Ale wiele kobiet np. z mojego otoczenia, flirtuje nie po to aby zdradzić czy znaleźć chłopaka, ale po to, aby ciągle czuć się kobiecą.
>Chcą być obsypywane komplementami, chcą być traktowane wyjątkowo, chcą wiedzieć, że podobają się mimo kompleksów.
Czyli mają jakiś problem - nie czują się dość kobieco przez brak samoakceptacji i chcą by wielu mężczyzn pokazało im, że są pożądane i godne miłości (czy wręcz kochane)?
Jak faceci nie czują się dość męsko próbują zdobywać kobiety, by sobie udowodnić, że są dość męscy.
Czyli kobiecy flirt jest tym samym, tylko zamiast zdradzać fizycznie, zdradzają emocjonalnie?
Sam nie wiem, co jest gorsze.
No ale wtedy rzeczywiście trzeba mieć tą własną przestrzeń, bo z pewnością prawda drugiej stronie nie przypadła by do gustu.
Dzieci bawiące się w związki i miłość;)
>Może to próżne, nie wiem, ale w końcu takich kobiet szukają mężczyźni, prawda?
Czyli jakich, Don Kichotów walczących z ich kompleksami?
To szukają rozwiązania w złym miejscu i tylko odbierają im szansę znalezienia kogoś z kim mają przyszłość.
>A Ty zywczajnie mogłes mi pomóc to ogarnąć a nie się nabijasz ;)
Myślałem, że zrozumiałaś.
Zresztą, tłumaczone żarty nie śmieszą.
Ilona:
>A ja myślałam, że hasła nie pamiętałeś ;)
Pamiętałem, pamiętam. Nawet czasem wpadam, bo jedna forumowiczka mnie molestuje wiadomościami.
isztar: za mało chyba czytałaś Antego :-) przecież On nie istnieje -tak jak napisał już Kłapouchy ;-) i zdradziły Go jeszcze 2 inne rzeczy-ale zachowam je dla siebie :-D
Kłapouchy: pozdrawiam serdecznie. Jak już byłam pewna na 100%, że Ty to Ty- pomyślałam sobie, że fajnie widzieć Ciebie ponownie.
Wesołych świąt all
Kłapouchy: pozdrawiam serdecznie. Jak już byłam pewna na 100%, że Ty to Ty- pomyślałam sobie, że fajnie widzieć Ciebie ponownie.
Wesołych świąt all
ja jego nie poznaje
ale moj obraz jego jest zupełnie inny..albo przemienienie panskie
nastapiło
albo ja sie zmieniłam:)
w kazdym razie dla mnie nie ma wielu podobienstw
a Kłapouchego ,w któryms momencie przestałam czytac--
głównie z objawienia jego pogladów na zwiazki
-----jestem rozczarowana,mocno:(
najwazniejsze zeby jemu było ze soba dobrze:)
ale moj obraz jego jest zupełnie inny..albo przemienienie panskie
nastapiło
albo ja sie zmieniłam:)
w kazdym razie dla mnie nie ma wielu podobienstw
a Kłapouchego ,w któryms momencie przestałam czytac--
głównie z objawienia jego pogladów na zwiazki
-----jestem rozczarowana,mocno:(
najwazniejsze zeby jemu było ze soba dobrze:)
Kłapouchy, czytam Cię i wydaje mi się, że w uczuciach jesteś strasznie zaborczy.
Istnieje jeszcze takie pojęcie jak zaufanie.
W zasadzie ładnie tam napisałeś uogólniając, że mierzy się innych własną miarką. Wszystko jednak leży w Twojej głowie.
Wiesz nie każda, która przebywa z mężczyznami, od razu musi się z nimi bzykać. Ba nawet nie musi mieć na to ochoty.
Mi się zdarza z chłopakami jeździć na ryby. Czasem jeżdżą też inne żony, ale to trzeba lubić. Mój mąż się na połowy nie nadaje.
Był ze mną raz. I już więcej nie pójdzie. Same kurki i chórki latały..;) I brzydzi się robaków. ;P
Ja za to zmykam, kiedy on odpala swoje wzmacniacze do gitar.
Nie spotykamy się wtedy w pół drogi, tylko czmychamy na własne ścieżki.
Ale jesteśmy szczęśliwi, bo nie rezygnujemy z własnych pasji.
Ja jeżdżę rowerem, on autem.
Ja wolę Słowackie Tatry i Pireneje, on woli Bieszczady.
Ja wino, on piwo, wódkę, wino i perfumowaną whisky.
Rzadko, ale się zdarza.
Ja nie palę, on do wódeczki zakurzy.
Wspólnie kochamy Mazurskie krajobrazy i Kaszubskie jeziora.
W wolnym czasie w ciszy czytamy, każdy swoją książkę a jednak razem.
Lubimy te same historyczne seriale.
On zmyka na kilka dni z gitarą i przyjaciółmi. Ja się cieszę, bo mam w domu ciszę.
Dobry związek, to przede wszystkim dobre porozumienie.
Zaufanie i wyrozumiałość.
Z granicami, które sami sobie ustalamy.
I nikomu z zewnątrz nic do tego. Taki partnersko- małżeński kodeks.
Może źle doświadczyłeś. Może kochałeś za bardzo.
Nie czuję się źle rozmawiając z mężczyznami, choć co niektórzy mnie zawstydzają. Nie czuję się zdradzona, kiedy mąż odwozi moje koleżanki na dworzec albo kiedy przewozi im jakieś meble i nie ma mnie przy tym.
Taka zaborczość graniczy z chorą zazdrością i to może dużo popsuć we wspólnym byciu razem.
Sorki, że się Wam tak wtrąciłam, ale ostrzegałam, że poczytam:))
Istnieje jeszcze takie pojęcie jak zaufanie.
W zasadzie ładnie tam napisałeś uogólniając, że mierzy się innych własną miarką. Wszystko jednak leży w Twojej głowie.
Wiesz nie każda, która przebywa z mężczyznami, od razu musi się z nimi bzykać. Ba nawet nie musi mieć na to ochoty.
Mi się zdarza z chłopakami jeździć na ryby. Czasem jeżdżą też inne żony, ale to trzeba lubić. Mój mąż się na połowy nie nadaje.
Był ze mną raz. I już więcej nie pójdzie. Same kurki i chórki latały..;) I brzydzi się robaków. ;P
Ja za to zmykam, kiedy on odpala swoje wzmacniacze do gitar.
Nie spotykamy się wtedy w pół drogi, tylko czmychamy na własne ścieżki.
Ale jesteśmy szczęśliwi, bo nie rezygnujemy z własnych pasji.
Ja jeżdżę rowerem, on autem.
Ja wolę Słowackie Tatry i Pireneje, on woli Bieszczady.
Ja wino, on piwo, wódkę, wino i perfumowaną whisky.
Rzadko, ale się zdarza.
Ja nie palę, on do wódeczki zakurzy.
Wspólnie kochamy Mazurskie krajobrazy i Kaszubskie jeziora.
W wolnym czasie w ciszy czytamy, każdy swoją książkę a jednak razem.
Lubimy te same historyczne seriale.
On zmyka na kilka dni z gitarą i przyjaciółmi. Ja się cieszę, bo mam w domu ciszę.
Dobry związek, to przede wszystkim dobre porozumienie.
Zaufanie i wyrozumiałość.
Z granicami, które sami sobie ustalamy.
I nikomu z zewnątrz nic do tego. Taki partnersko- małżeński kodeks.
Może źle doświadczyłeś. Może kochałeś za bardzo.
Nie czuję się źle rozmawiając z mężczyznami, choć co niektórzy mnie zawstydzają. Nie czuję się zdradzona, kiedy mąż odwozi moje koleżanki na dworzec albo kiedy przewozi im jakieś meble i nie ma mnie przy tym.
Taka zaborczość graniczy z chorą zazdrością i to może dużo popsuć we wspólnym byciu razem.
Sorki, że się Wam tak wtrąciłam, ale ostrzegałam, że poczytam:))
---panie "kilka twarzy"--ja do zadnego towarzystwa wzajemnej adoracji nie naleze--
mówie ,co mysle,
i chamem wobec mnie byłes pierwszy--ty../wy ..towarzysze!
-------------
niesmak mam taki ,zę nie chce mi sie tu pisac...
----------------------------------
Wszystkiego najlepszego wszystkim w Swieta..po swietach
oprócz zdrowia..dostatku i zwiazków pełnych zrozumienia
sniegu na tyle zebyscie nie łamali nóg,
miłosci na tyle,byscie nie łamali serc
a pierników kruchych i miekkich:):):)
mówie ,co mysle,
i chamem wobec mnie byłes pierwszy--ty../wy ..towarzysze!
-------------
niesmak mam taki ,zę nie chce mi sie tu pisac...
----------------------------------
Wszystkiego najlepszego wszystkim w Swieta..po swietach
oprócz zdrowia..dostatku i zwiazków pełnych zrozumienia
sniegu na tyle zebyscie nie łamali nóg,
miłosci na tyle,byscie nie łamali serc
a pierników kruchych i miekkich:):):)
Nie chcę oceniać Twojego związku, z pewnością takie działanie jest dla Ciebie wygodne, ale efekty tego widzieliśmy kilka tygodni temu na forum (rozmowa Exa z Artem). I to mimo tego, że jesteś forumowiczką, która dużo czyta, ale porozumiewa się z innymi poprzez PW.
Transparentność Twoich zachowań jest dla mnie wątpliwa i nie chciałbym być z kimś, kogo zachowanie sprawia, że wszyscy wokół uważają mnie za rogacza.
Niektórzy uważają, że nie odpowiadamy tylko za własne uczucia, ale także za te, które wywołujemy u innych.
Będąc z kimś staram się być uczciwy wobec wszystkich, czyli wobec siebie, tej osoby i otoczenia.
I nie wiem, jakby wyglądało moje małżeństwo po 20 latach, ale chciałbym, aby łączyło nas więcej niż porozumienie i chęć zrobienia czegoś innego niż druga osoba.
Dla Ciebie jestem zazdrosny i zaborczy, dla mnie to zwykła przyzwoitość, aby wobec mojej partnerki zachować się tak, by się nie musiała martwić... ani wstydzić.
Transparentność Twoich zachowań jest dla mnie wątpliwa i nie chciałbym być z kimś, kogo zachowanie sprawia, że wszyscy wokół uważają mnie za rogacza.
Niektórzy uważają, że nie odpowiadamy tylko za własne uczucia, ale także za te, które wywołujemy u innych.
Będąc z kimś staram się być uczciwy wobec wszystkich, czyli wobec siebie, tej osoby i otoczenia.
I nie wiem, jakby wyglądało moje małżeństwo po 20 latach, ale chciałbym, aby łączyło nas więcej niż porozumienie i chęć zrobienia czegoś innego niż druga osoba.
Dla Ciebie jestem zazdrosny i zaborczy, dla mnie to zwykła przyzwoitość, aby wobec mojej partnerki zachować się tak, by się nie musiała martwić... ani wstydzić.
Isztar, najpierw nazwałaś mnie pasożytem, by rozwinąć to o kilka innych inwektyw.
Później nazwałaś siebie prostytutką, by po chwili uznać, że to ja tak Cię nazwałem.
W tym wątku rzucałaś wyzwiskami ile weszło.
I co zostało napisane, to zostało napisane - a w obliczu swojego zachowania wobec mnie i nienawiści względem mężczyzn oraz swoich opowieści o samorozwoju, niechęci do uprzedzeń, szerzeniu pokoju i miłości, i wszystkich innych wypowiedziach - wyszło, jaką jesteś hipokrytką.
Zresztą nawet tutaj, z jednej strony "cham" i "towarzyszu" a z drugiej życzenia świąteczne:d
Leczysz się psychiatrycznie?
Później nazwałaś siebie prostytutką, by po chwili uznać, że to ja tak Cię nazwałem.
W tym wątku rzucałaś wyzwiskami ile weszło.
I co zostało napisane, to zostało napisane - a w obliczu swojego zachowania wobec mnie i nienawiści względem mężczyzn oraz swoich opowieści o samorozwoju, niechęci do uprzedzeń, szerzeniu pokoju i miłości, i wszystkich innych wypowiedziach - wyszło, jaką jesteś hipokrytką.
Zresztą nawet tutaj, z jednej strony "cham" i "towarzyszu" a z drugiej życzenia świąteczne:d
Leczysz się psychiatrycznie?
Widzisz, ja jakoś nie martwię się o mojego męża, nawet jak jadą gdzieś z dziewczynami, bo te akurat są wpisane w ich repertuar. Nic nie poradzę na to, że nie odczuwam niepokoju. Może to graniczy z naiwnością, nie wiem. W każdym razie takie zachowanie działa w obie strony od samego początku.
Po prostu nie dajemy sobie powodów do zazdrości. Przebywanie z kimś nie stanowi samo w sobie czegoś złego. :)
Ja też nie chciałbym być z kimś, kto zamknąłby cały świat w hermetycznym słowie "my".
A nic póki co mojemu mężowi na głowie nie wyrasta, poza bujną czupryną. ;)
Co zaś do ex'a i Arta. Hmm..
Ten temat został już wyczerpany.
Gdybym miała brać odpowiedzialność za uczucia każdej osoby, która ze mną rozmawia czy przebywa, to moja wybujała empatia ograniczyłaby mi w znacznym stopniu naturalne zachowanie. Żyłabym w trosce o nastroje i odczucia innych.
My z mężem lubimy się przekomarzać, na co dzień jest dość zabawnie. Może na starość nam przejdzie, ale póki co od 12 lat nic się nie zmieniło.
Dla mnie ważne, by zachowywać się swobodnie, nie udawać.
I wcale nie mam zamiaru Ciebie przekonywać, że się mylisz.
Ja siebie znam najlepiej przecież :)
Wiesz Kłapi, to trochę tak, że na razie dysponujesz swoimi doświadczeniami ze związków, które nie przetrwały.
I wszystko o czym mówisz, to jedynie hipotezy.
Gdybasz co byś chciał ze swoją ewentualną partnerką. Jaki byś dla niej był.
Może po prostu wymyśl sobie taką jak chcesz i wtedy osiągniesz pełnię szczęścia.
Ja swoje doświadczenie opieram na czymś co trwa. I nawet jeśli się nagle skończy, to uznam ten czas, za dobrze spędzone chwile. :)
We dwoje :)
Po prostu nie dajemy sobie powodów do zazdrości. Przebywanie z kimś nie stanowi samo w sobie czegoś złego. :)
Ja też nie chciałbym być z kimś, kto zamknąłby cały świat w hermetycznym słowie "my".
A nic póki co mojemu mężowi na głowie nie wyrasta, poza bujną czupryną. ;)
Co zaś do ex'a i Arta. Hmm..
Ten temat został już wyczerpany.
Gdybym miała brać odpowiedzialność za uczucia każdej osoby, która ze mną rozmawia czy przebywa, to moja wybujała empatia ograniczyłaby mi w znacznym stopniu naturalne zachowanie. Żyłabym w trosce o nastroje i odczucia innych.
My z mężem lubimy się przekomarzać, na co dzień jest dość zabawnie. Może na starość nam przejdzie, ale póki co od 12 lat nic się nie zmieniło.
Dla mnie ważne, by zachowywać się swobodnie, nie udawać.
I wcale nie mam zamiaru Ciebie przekonywać, że się mylisz.
Ja siebie znam najlepiej przecież :)
Wiesz Kłapi, to trochę tak, że na razie dysponujesz swoimi doświadczeniami ze związków, które nie przetrwały.
I wszystko o czym mówisz, to jedynie hipotezy.
Gdybasz co byś chciał ze swoją ewentualną partnerką. Jaki byś dla niej był.
Może po prostu wymyśl sobie taką jak chcesz i wtedy osiągniesz pełnię szczęścia.
Ja swoje doświadczenie opieram na czymś co trwa. I nawet jeśli się nagle skończy, to uznam ten czas, za dobrze spędzone chwile. :)
We dwoje :)
facet o wielu twarzach nie jest hipokryta???
boisz sie byc "jeden"?
zabolał ,kiedy twoje "robienie sobie dobrze" zostało nazwane??
jesli ja siebie nazwałam prostytutka--to ty powinienes leczyc sie psychiatrycznie!
miałam ciebie za naprawde interesujacego wyjatkowego faceta,,,a tu szok!
a jesli idzie o mój pokój----ty sie o niego nie martw-
nie musze byc zakłamana dwulicowa słodka niunia-zeby umiec zyc z ludzmi w pokoju..nie przeszkadza to w szczerosci
staram sie byc taka sama
nie ukrywam sie pod wieloma nickami-
nawet jak sie pomyle
nie mydle oczu
nie pajacuje --specjalnie cyrku nie robie--jak ty!
a o moj stosunek do mezczyzn nie martw sie--
do tych na poziomie mam szacunek a nie nienawisc
nie cierpie cwaniactwa u was..tak samo jak i u kobiet
a powiedziane słowa---uwazasz,ze czegos załuje??
mylisz sie
załuje nietrafnego osadu--wygorowanego
boisz sie byc "jeden"?
zabolał ,kiedy twoje "robienie sobie dobrze" zostało nazwane??
jesli ja siebie nazwałam prostytutka--to ty powinienes leczyc sie psychiatrycznie!
miałam ciebie za naprawde interesujacego wyjatkowego faceta,,,a tu szok!
a jesli idzie o mój pokój----ty sie o niego nie martw-
nie musze byc zakłamana dwulicowa słodka niunia-zeby umiec zyc z ludzmi w pokoju..nie przeszkadza to w szczerosci
staram sie byc taka sama
nie ukrywam sie pod wieloma nickami-
nawet jak sie pomyle
nie mydle oczu
nie pajacuje --specjalnie cyrku nie robie--jak ty!
a o moj stosunek do mezczyzn nie martw sie--
do tych na poziomie mam szacunek a nie nienawisc
nie cierpie cwaniactwa u was..tak samo jak i u kobiet
a powiedziane słowa---uwazasz,ze czegos załuje??
mylisz sie
załuje nietrafnego osadu--wygorowanego
Nie gdybam, bo na doświadczeniu zbudowałem moje obecne stanowisko i nigdy mnie to nie zawiodło i nie było problemem czy powodem rozstania.
Odwracając Twój tok myślenia, Ty dysponujesz doświadczeniem ze związku, który trwa, choć nie wiesz czy kiedyś się nie rozpadnie z powodu ryzykownych zachowań. Co tam, nie wiesz nawet, czy Twój facet nie sypia na boku z innymi, jak i on nie wie, czy Ty jesteś mu wierna.
Ja w tym wszystkim wiem najmniej, a że jestem mało wierzący, to w jeszcze mniej wierzę:p
"Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała" - ale z pewnością przysłowie powstało dopiero po fakcie:d
Rozumiesz co mam na myśli?:)
Odwracając Twój tok myślenia, Ty dysponujesz doświadczeniem ze związku, który trwa, choć nie wiesz czy kiedyś się nie rozpadnie z powodu ryzykownych zachowań. Co tam, nie wiesz nawet, czy Twój facet nie sypia na boku z innymi, jak i on nie wie, czy Ty jesteś mu wierna.
Ja w tym wszystkim wiem najmniej, a że jestem mało wierzący, to w jeszcze mniej wierzę:p
"Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała" - ale z pewnością przysłowie powstało dopiero po fakcie:d
Rozumiesz co mam na myśli?:)
Pół godziny piszę posta a na końcu wszystko mi się kasuje, oszaleć można :((
>Związek polega na związaniu się z kimś całkowicie.
Byciu jednym ciałem, duszą i umysłem.
Nie wiem skąd ta definicja, piękna, ale jakże nierealna.
>Relacje czysto koleżeńskie to jak przyjaźń damsko-męska.
Przecież nie masz pewności, czy relacje się nie zmienią.
Nieprawda, ja mam wielu kolegów. Łączą mnie z nimi relacje czysto koleżeńskie. Praca, dyskusje, wymiana poglądów. Nic więcej. Nic. I chociażby to byli ostatni faceci na ziemi, nic bym do nich nie poczuła. A dlaczego? Bo musi być to coś, musi być chemia. Bez tego, nie ma opcji by cokolwiek zbudować. Też byś tak myślał, gdybyś nie sypiał ze swoimi koleżankami....
>Albo czy chęć wygadania się po kłótni z ukochanym nie skończy się zdradą.
Która dorosła kobieta po kłótni leci do kolegi, aby się wygadać? No proszę Cię...
>Mogę jej ufać, że nie zrobiłaby tego celowo, ale czy mogę ufać, że znajdując się w sprzyjających okolicznościach nie uległaby chwili?
Czyli lepsze kontrolowanie i pozorna pewność? Nie wiem czy tędy droga. Czy możesz dać komuś gwarancję, że tego nie zrobisz? Nie. A czy możesz wymagać tego od kogoś innego? Nie. Musisz zaufać. Nie ma związku bez zaufania. Ktoś kto jest szczęśliwy, czuje się kochany, akceptowany, potrzebny, nie szuka zdrady, bo i po co?
>Nie muszą, ale zwykle są, a gdy nie są, to mogą się stać.
Eh, szkoda mi Ciebie Kłapouchy, naprawdę. Dużo od siebie wymagasz. Powiedziałabym, że to bardzo szlachetne, gdybyś wczesniej nie pokazał mi się z innej strony.
Jest to logiczne biorąc pod uwagę całość Twojego światopoglądu.
Traktując seks w tak lekki sposób, bardzo wysoko postawiłeś sobie poprzeczkę jeżeli chodzi o związek. To może być trudne.
>Czyli kobiecy flirt jest tym samym, tylko zamiast zdradzać fizycznie, zdradzają emocjonalnie?
Nie porównałabym tego do zdrady emocjonalnej. Flit trwa 5 minut i znika. Gdy zdradzamy emocjonalnie, przeżywamy cały czas.
>Czyli mają jakiś problem - nie czują się dość kobieco przez brak samoakceptacji i chcą by wielu mężczyzn pokazało im, że są pożądane i godne miłości (czy wręcz kochane)?
Zapewne tak, wiele kobiet buduję swoją pewność siebie poprzez mężczyzn, niestety. Już to pisałam, jednak nie mnie oceniać czy to źle czy dobrze.
>Myślałem, że zrozumiałaś.
Jak ktoś pyta, to znaczy, że nie rozumie :)
>Związek polega na związaniu się z kimś całkowicie.
Byciu jednym ciałem, duszą i umysłem.
Nie wiem skąd ta definicja, piękna, ale jakże nierealna.
>Relacje czysto koleżeńskie to jak przyjaźń damsko-męska.
Przecież nie masz pewności, czy relacje się nie zmienią.
Nieprawda, ja mam wielu kolegów. Łączą mnie z nimi relacje czysto koleżeńskie. Praca, dyskusje, wymiana poglądów. Nic więcej. Nic. I chociażby to byli ostatni faceci na ziemi, nic bym do nich nie poczuła. A dlaczego? Bo musi być to coś, musi być chemia. Bez tego, nie ma opcji by cokolwiek zbudować. Też byś tak myślał, gdybyś nie sypiał ze swoimi koleżankami....
>Albo czy chęć wygadania się po kłótni z ukochanym nie skończy się zdradą.
Która dorosła kobieta po kłótni leci do kolegi, aby się wygadać? No proszę Cię...
>Mogę jej ufać, że nie zrobiłaby tego celowo, ale czy mogę ufać, że znajdując się w sprzyjających okolicznościach nie uległaby chwili?
Czyli lepsze kontrolowanie i pozorna pewność? Nie wiem czy tędy droga. Czy możesz dać komuś gwarancję, że tego nie zrobisz? Nie. A czy możesz wymagać tego od kogoś innego? Nie. Musisz zaufać. Nie ma związku bez zaufania. Ktoś kto jest szczęśliwy, czuje się kochany, akceptowany, potrzebny, nie szuka zdrady, bo i po co?
>Nie muszą, ale zwykle są, a gdy nie są, to mogą się stać.
Eh, szkoda mi Ciebie Kłapouchy, naprawdę. Dużo od siebie wymagasz. Powiedziałabym, że to bardzo szlachetne, gdybyś wczesniej nie pokazał mi się z innej strony.
Jest to logiczne biorąc pod uwagę całość Twojego światopoglądu.
Traktując seks w tak lekki sposób, bardzo wysoko postawiłeś sobie poprzeczkę jeżeli chodzi o związek. To może być trudne.
>Czyli kobiecy flirt jest tym samym, tylko zamiast zdradzać fizycznie, zdradzają emocjonalnie?
Nie porównałabym tego do zdrady emocjonalnej. Flit trwa 5 minut i znika. Gdy zdradzamy emocjonalnie, przeżywamy cały czas.
>Czyli mają jakiś problem - nie czują się dość kobieco przez brak samoakceptacji i chcą by wielu mężczyzn pokazało im, że są pożądane i godne miłości (czy wręcz kochane)?
Zapewne tak, wiele kobiet buduję swoją pewność siebie poprzez mężczyzn, niestety. Już to pisałam, jednak nie mnie oceniać czy to źle czy dobrze.
>Myślałem, że zrozumiałaś.
Jak ktoś pyta, to znaczy, że nie rozumie :)
>Nie wiem skąd ta definicja, piękna, ale jakże nierealna.
Z takim podejściem z pewnością.
Dlatego nie czczę Boga, bo nie podoba mi się taka filozofia życia.
Z jednej strony ambiwalentny Bóg, dla którego Potop (największe ludobójstwo w dziejach świata) nie jest niczym złym. Z drugiej wierni, którzy wcale nie próbują być lepsi, bo uważają, że grzeszność jest naturalna i nie można się od niej uwolnić.
Piszesz "nierealna" - więc brak Ci idealnego wzorca do którego mogłabyś dążyć.
Tak samo robi większość, "jest jak jest i lepiej być nie może" - do smutne.
>Nieprawda, ja mam wielu kolegów. Łączą mnie z nimi relacje czysto koleżeńskie. Praca, dyskusje, wymiana poglądów. Nic więcej. Nic. I chociażby to byli ostatni faceci na ziemi, nic bym do nich nie poczuła.
Więc jesteś naiwna, sądząc że nic się nigdy nie zmienia.
>A dlaczego? Bo musi być to coś, musi być chemia. Bez tego, nie ma opcji by cokolwiek zbudować.
Kiedyś poznałem dziewczynę i pierwszy kontakt był tak nie udany, że nie chcieliśmy się znać. Pół roku później porozmawialiśmy ponownie i zaiskrzyło.
Z dwiema innymi żyłem na stopie koleżeńskiej, tak jak napisałaś "praca, dyskusje, wymiana poglądów" - i też zaiskrzyło po pewnym czasie.
>Która dorosła kobieta po kłótni leci do kolegi, aby się wygadać? No proszę Cię...
Zdziwiłabyś się;)
A to nie musi być od razu po kłótni, mogą się zbierać różne żale, a spotykając się z kolegą może jej się język rozwiązać...
Od słowa do słowa, od słowa do czynu.
Nawet nie wiesz, jak wielu co zdradziło mówi później "nie wiem jak to się stało".
>Czyli lepsze kontrolowanie i pozorna pewność?
Nic nie pisałem o kontrolowaniu.
Nigdy nikogo nie kontrolowałem.
Mówiłem o tym co ja robię i jak się zachowuje - z własnej niewymuszonej woli.
>Czy możesz dać komuś gwarancję, że tego nie zrobisz? Nie. A czy możesz wymagać tego od kogoś innego? Nie. Musisz zaufać. Nie ma związku bez zaufania.
Skoro musisz, to nie jest to z dobrej woli.
Ufasz, bo nie masz innego wyjścia i przychodzi ci to same.
Czyli po prostu odpuszczasz.
I wtedy rzeczywiście nie ma związku bez zaufania:d
Nie jest to jednak zaufanie wynikłe z pewności, ale niechęci do szarpania się z czymś, z czym nie można sobie poradzić, czego nie ogarniasz i na co nie masz wpływu.
>Ktoś kto jest szczęśliwy, czuje się kochany, akceptowany, potrzebny, nie szuka zdrady, bo i po co?
Nie szuka, co nie znaczy, że zdrada nie znajdzie go sama... zwłaszcza, gdy ciągle staje jej na drodze:)
I mało jest realnie szczęśliwych ludzi.
Wielu też jest kochanych ale sami siebie nie kochają, jest akceptowanych, ale sami siebie nie akceptują i potrzebnych, ale nie pozwalają sobie zaakceptować tego uczucia.
Jak sama pisałaś o tym flircie;)
>Traktując seks w tak lekki sposób, bardzo wysoko postawiłeś sobie poprzeczkę jeżeli chodzi o związek.
Seks trwa krotko, a długoletnim związkiem można spaprać komuś życie.
Swoje to nie problem, ale czyjeś to podłość:)
Ja w odróżnieniu od UT, biorę część odpowiedzialności za uczucia innych i szanuje ich czas.
Czas, droga Ponti, jest w życiu najważniejszy:)
>Nie porównałabym tego do zdrady emocjonalnej. Flit trwa 5 minut i znika. Gdy zdradzamy emocjonalnie, przeżywamy cały czas.
Flirt jest zatem jak macanko, to może nie do końca zdrada emocjonalna (choć zależy jak daleko się w nim zachodzi), ale całkiem dobry wstęp, który zaostrza apetyt na coś więcej:)
Jednocześnie może stwarzać poczucie pustki lub niedosytu w swoim obecnym związku - co w efekcie może doprowadzić go pogorszenia się relacji i jego końca lub zdrady.
I odwracając sytuację, macanko czy całowanie, to też nie do końca zdrada, ale jakby się czuła druga strona wiedząc, że ktoś się tego dopuszcza, dla "rozrywki" czy zaspokojenia potrzeb wynikających z kompleksów?
>Jak ktoś pyta, to znaczy, że nie rozumie :)
W Twoim przypadku, nic nie jest tak oczywiste:D
>03:30:52
>07:57:33
Twoja bezsenność się pogłębia?
Martwisz się o innych, a może czas zadbać i o siebie?
Z takim podejściem z pewnością.
Dlatego nie czczę Boga, bo nie podoba mi się taka filozofia życia.
Z jednej strony ambiwalentny Bóg, dla którego Potop (największe ludobójstwo w dziejach świata) nie jest niczym złym. Z drugiej wierni, którzy wcale nie próbują być lepsi, bo uważają, że grzeszność jest naturalna i nie można się od niej uwolnić.
Piszesz "nierealna" - więc brak Ci idealnego wzorca do którego mogłabyś dążyć.
Tak samo robi większość, "jest jak jest i lepiej być nie może" - do smutne.
>Nieprawda, ja mam wielu kolegów. Łączą mnie z nimi relacje czysto koleżeńskie. Praca, dyskusje, wymiana poglądów. Nic więcej. Nic. I chociażby to byli ostatni faceci na ziemi, nic bym do nich nie poczuła.
Więc jesteś naiwna, sądząc że nic się nigdy nie zmienia.
>A dlaczego? Bo musi być to coś, musi być chemia. Bez tego, nie ma opcji by cokolwiek zbudować.
Kiedyś poznałem dziewczynę i pierwszy kontakt był tak nie udany, że nie chcieliśmy się znać. Pół roku później porozmawialiśmy ponownie i zaiskrzyło.
Z dwiema innymi żyłem na stopie koleżeńskiej, tak jak napisałaś "praca, dyskusje, wymiana poglądów" - i też zaiskrzyło po pewnym czasie.
>Która dorosła kobieta po kłótni leci do kolegi, aby się wygadać? No proszę Cię...
Zdziwiłabyś się;)
A to nie musi być od razu po kłótni, mogą się zbierać różne żale, a spotykając się z kolegą może jej się język rozwiązać...
Od słowa do słowa, od słowa do czynu.
Nawet nie wiesz, jak wielu co zdradziło mówi później "nie wiem jak to się stało".
>Czyli lepsze kontrolowanie i pozorna pewność?
Nic nie pisałem o kontrolowaniu.
Nigdy nikogo nie kontrolowałem.
Mówiłem o tym co ja robię i jak się zachowuje - z własnej niewymuszonej woli.
>Czy możesz dać komuś gwarancję, że tego nie zrobisz? Nie. A czy możesz wymagać tego od kogoś innego? Nie. Musisz zaufać. Nie ma związku bez zaufania.
Skoro musisz, to nie jest to z dobrej woli.
Ufasz, bo nie masz innego wyjścia i przychodzi ci to same.
Czyli po prostu odpuszczasz.
I wtedy rzeczywiście nie ma związku bez zaufania:d
Nie jest to jednak zaufanie wynikłe z pewności, ale niechęci do szarpania się z czymś, z czym nie można sobie poradzić, czego nie ogarniasz i na co nie masz wpływu.
>Ktoś kto jest szczęśliwy, czuje się kochany, akceptowany, potrzebny, nie szuka zdrady, bo i po co?
Nie szuka, co nie znaczy, że zdrada nie znajdzie go sama... zwłaszcza, gdy ciągle staje jej na drodze:)
I mało jest realnie szczęśliwych ludzi.
Wielu też jest kochanych ale sami siebie nie kochają, jest akceptowanych, ale sami siebie nie akceptują i potrzebnych, ale nie pozwalają sobie zaakceptować tego uczucia.
Jak sama pisałaś o tym flircie;)
>Traktując seks w tak lekki sposób, bardzo wysoko postawiłeś sobie poprzeczkę jeżeli chodzi o związek.
Seks trwa krotko, a długoletnim związkiem można spaprać komuś życie.
Swoje to nie problem, ale czyjeś to podłość:)
Ja w odróżnieniu od UT, biorę część odpowiedzialności za uczucia innych i szanuje ich czas.
Czas, droga Ponti, jest w życiu najważniejszy:)
>Nie porównałabym tego do zdrady emocjonalnej. Flit trwa 5 minut i znika. Gdy zdradzamy emocjonalnie, przeżywamy cały czas.
Flirt jest zatem jak macanko, to może nie do końca zdrada emocjonalna (choć zależy jak daleko się w nim zachodzi), ale całkiem dobry wstęp, który zaostrza apetyt na coś więcej:)
Jednocześnie może stwarzać poczucie pustki lub niedosytu w swoim obecnym związku - co w efekcie może doprowadzić go pogorszenia się relacji i jego końca lub zdrady.
I odwracając sytuację, macanko czy całowanie, to też nie do końca zdrada, ale jakby się czuła druga strona wiedząc, że ktoś się tego dopuszcza, dla "rozrywki" czy zaspokojenia potrzeb wynikających z kompleksów?
>Jak ktoś pyta, to znaczy, że nie rozumie :)
W Twoim przypadku, nic nie jest tak oczywiste:D
>03:30:52
>07:57:33
Twoja bezsenność się pogłębia?
Martwisz się o innych, a może czas zadbać i o siebie?
>Z jednej strony ambiwalentny Bóg...... Z drugiej wierni, którzy wcale nie próbują być lepsi, bo uważają, że grzeszność jest naturalna i nie można się od niej uwolnić.
Znowu oceniasz Boga i ludzi wierzących....a wiary nie można ocenić, a przynajmniej nie powinno się tego robić.
>Piszesz "nierealna" - więc brak Ci idealnego wzorca do którego mogłabyś dążyć.
Idealny wzorzec, czyli jaki? Kto to ustala? Nie da się ślepo naśladować jakiegoś ideału, bo one nie istnieją. Czy para, która jest ze sobą 35 lat i dalej się przytula jest ideałem? Czy para, w której jedno umiera zaraz po drugim, z tęsknoty, jest ideałem? Nie wydaje mi się, żeby można to było tak łatwo określić.
>Więc jesteś naiwna, sądząc że nic się nigdy nie zmienia.
Kłapouchy, przestałam być naiwna wiele lat temu. Ja najpierw staram się poznać ludzi, wiem na co mogę sobie pozwolić aby nie zrozumiano mnie opatrznie. Jasno stawiam granice, nie daje nadziei na coś więcej, nie robię złudzeń. Nie zbliżam się na tyle, by ktoś mógł pomyśleć, że czegoś oczekuję. Jasne zasady, żadnych podtekstów.
>Kiedyś poznałem dziewczynę.....Pół roku później porozmawialiśmy ponownie i zaiskrzyło.
Zaiskrzyć po czasie może tylko wtedy jak ktoś wysyła sygnał. Widocznie, któreś z Was miało potrzebę czegoś więcej, a druga strona na to odpowiedziała.
Nie wysyłasz sygnałów nie iskrzy.
>Zdziwiłabyś się;)
Możliwe, ciągle mnie coś dziwi...
>Od słowa do słowa, od słowa do czynu.
Nie opowiada się kolegom, koleżankom o tym co się dzieje w domu. To jest zbyt niebezpieczne.
>Nawet nie wiesz, jak wielu co zdradziło mówi później "nie wiem jak to się stało".
Niech zgadnę, wszyscy? :)
>Nic nie pisałem o kontrolowaniu.
Ale ustalasz zasady, które są na granicy...
>Nie jest to jednak zaufanie wynikłe z pewności,
Czyli według Ciebie ufać można tylko ja ma się pewność? Toć to mija się z definicją zaufania.
>Nie szuka, co nie znaczy, że zdrada nie znajdzie go sama... zwłaszcza, gdy ciągle staje jej na drodze:)
Wiesz co, to tak jak wygrać na loterii. Niektórym się zdarza, ale bez przesady.
>I mało jest realnie szczęśliwych ludzi.
Szczęście rzecz względna i dla każdego znaczy coś innego.
>Seks trwa krotko, a długoletnim związkiem można spaprać komuś życie.
Oj jakże jesteś w błędzie. Krótkim seksem też możesz komuś spaprać życie, a nawet zniszczyć duszę.
>Czas, droga Ponti, jest w życiu najważniejszy:)
Nie wiem jak to rozumieć...przepraszam, ale nie wiem. Czas jest albo go nie ma. Jak może być najważniejszy?
>Flirt jest zatem jak macanko...
Patrzysz na ludzi przez pryzmat seksu...a nie każdy tak robi. Więc nie dla każdego flirt jest wstępem do zdrady.
>I odwracając sytuację, macanko czy całowanie, to też nie do końca zdrada, ale jakby się czuła druga strona wiedząc, że ktoś się tego dopuszcza, dla "rozrywki" czy zaspokojenia potrzeb wynikających z kompleksów?
Kwestia osobowości i zaufania. Trochę zazdrości nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
>W Twoim przypadku, nic nie jest tak oczywiste:D
Powinnam się obrazić? ;)
>Twoja bezsenność się pogłębia?
Martwisz się o innych, a może czas zadbać i o siebie?
Hm...nie sadzę by kogokolwiek to interesowało :)
Znowu oceniasz Boga i ludzi wierzących....a wiary nie można ocenić, a przynajmniej nie powinno się tego robić.
>Piszesz "nierealna" - więc brak Ci idealnego wzorca do którego mogłabyś dążyć.
Idealny wzorzec, czyli jaki? Kto to ustala? Nie da się ślepo naśladować jakiegoś ideału, bo one nie istnieją. Czy para, która jest ze sobą 35 lat i dalej się przytula jest ideałem? Czy para, w której jedno umiera zaraz po drugim, z tęsknoty, jest ideałem? Nie wydaje mi się, żeby można to było tak łatwo określić.
>Więc jesteś naiwna, sądząc że nic się nigdy nie zmienia.
Kłapouchy, przestałam być naiwna wiele lat temu. Ja najpierw staram się poznać ludzi, wiem na co mogę sobie pozwolić aby nie zrozumiano mnie opatrznie. Jasno stawiam granice, nie daje nadziei na coś więcej, nie robię złudzeń. Nie zbliżam się na tyle, by ktoś mógł pomyśleć, że czegoś oczekuję. Jasne zasady, żadnych podtekstów.
>Kiedyś poznałem dziewczynę.....Pół roku później porozmawialiśmy ponownie i zaiskrzyło.
Zaiskrzyć po czasie może tylko wtedy jak ktoś wysyła sygnał. Widocznie, któreś z Was miało potrzebę czegoś więcej, a druga strona na to odpowiedziała.
Nie wysyłasz sygnałów nie iskrzy.
>Zdziwiłabyś się;)
Możliwe, ciągle mnie coś dziwi...
>Od słowa do słowa, od słowa do czynu.
Nie opowiada się kolegom, koleżankom o tym co się dzieje w domu. To jest zbyt niebezpieczne.
>Nawet nie wiesz, jak wielu co zdradziło mówi później "nie wiem jak to się stało".
Niech zgadnę, wszyscy? :)
>Nic nie pisałem o kontrolowaniu.
Ale ustalasz zasady, które są na granicy...
>Nie jest to jednak zaufanie wynikłe z pewności,
Czyli według Ciebie ufać można tylko ja ma się pewność? Toć to mija się z definicją zaufania.
>Nie szuka, co nie znaczy, że zdrada nie znajdzie go sama... zwłaszcza, gdy ciągle staje jej na drodze:)
Wiesz co, to tak jak wygrać na loterii. Niektórym się zdarza, ale bez przesady.
>I mało jest realnie szczęśliwych ludzi.
Szczęście rzecz względna i dla każdego znaczy coś innego.
>Seks trwa krotko, a długoletnim związkiem można spaprać komuś życie.
Oj jakże jesteś w błędzie. Krótkim seksem też możesz komuś spaprać życie, a nawet zniszczyć duszę.
>Czas, droga Ponti, jest w życiu najważniejszy:)
Nie wiem jak to rozumieć...przepraszam, ale nie wiem. Czas jest albo go nie ma. Jak może być najważniejszy?
>Flirt jest zatem jak macanko...
Patrzysz na ludzi przez pryzmat seksu...a nie każdy tak robi. Więc nie dla każdego flirt jest wstępem do zdrady.
>I odwracając sytuację, macanko czy całowanie, to też nie do końca zdrada, ale jakby się czuła druga strona wiedząc, że ktoś się tego dopuszcza, dla "rozrywki" czy zaspokojenia potrzeb wynikających z kompleksów?
Kwestia osobowości i zaufania. Trochę zazdrości nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
>W Twoim przypadku, nic nie jest tak oczywiste:D
Powinnam się obrazić? ;)
>Twoja bezsenność się pogłębia?
Martwisz się o innych, a może czas zadbać i o siebie?
Hm...nie sadzę by kogokolwiek to interesowało :)
"Ja w odróżnieniu od UT, biorę część odpowiedzialności za uczucia innych i szanuje ich czas. "
Ty bierzesz tę odpowiedzialność za innych, natomiast ja biorę odpowiedzialność za własne uczucia do innych i nie zamierzam trwonić niczyjego czasu. Zwłaszcza własnego. Osoby, które są dla mnie ważne, zapewniam Cię, doskonale o tym wiedzą. Szanuję ludzi, bez względu czy są mi bliscy, czy zupełnie nieznajomi.
Widzisz, rozmawiając z Tobą nie zakładam jak zareagujesz na moje słowa. Twoja reakcja następuje po nich. Tak samo z uczuciami. Jeśli poznaję kogoś (bez względu na płeć) i jakaś sympatia rodzi się podczas rozwijania znajomości, to chyba raczej dzieje się tak z wolnej woli obojga.
Co zaś do mojego związku, to trwa. Ale może nagle się skończyć. W tamtym roku jesienią miałam poważną operację. Pamiętasz? Tak się bałam, bo mogła się nie udać. Wtedy by się skończył napewno. Gdybym nagle zeszła. Nie tylko zdrada i zdrada. Zaufanie, to podstawa.
Wtedy chwytasz czyjąś rękę z zamkniętymi oczami.
A z ta kózką to nie wiem o co chodzi.
W życiu nie miałam nic złamanego prócz serca. :)
Ty bierzesz tę odpowiedzialność za innych, natomiast ja biorę odpowiedzialność za własne uczucia do innych i nie zamierzam trwonić niczyjego czasu. Zwłaszcza własnego. Osoby, które są dla mnie ważne, zapewniam Cię, doskonale o tym wiedzą. Szanuję ludzi, bez względu czy są mi bliscy, czy zupełnie nieznajomi.
Widzisz, rozmawiając z Tobą nie zakładam jak zareagujesz na moje słowa. Twoja reakcja następuje po nich. Tak samo z uczuciami. Jeśli poznaję kogoś (bez względu na płeć) i jakaś sympatia rodzi się podczas rozwijania znajomości, to chyba raczej dzieje się tak z wolnej woli obojga.
Co zaś do mojego związku, to trwa. Ale może nagle się skończyć. W tamtym roku jesienią miałam poważną operację. Pamiętasz? Tak się bałam, bo mogła się nie udać. Wtedy by się skończył napewno. Gdybym nagle zeszła. Nie tylko zdrada i zdrada. Zaufanie, to podstawa.
Wtedy chwytasz czyjąś rękę z zamkniętymi oczami.
A z ta kózką to nie wiem o co chodzi.
W życiu nie miałam nic złamanego prócz serca. :)
>Znowu oceniasz Boga i ludzi wierzących....a wiary nie można ocenić, a przynajmniej nie powinno się tego robić.
Dlatego nie oceniam wiary, tylko Boga:)
>Idealny wzorzec, czyli jaki? Kto to ustala? Nie da się ślepo naśladować jakiegoś ideału, bo one nie istnieją.
Idealny, czyli taki jaki mógłby być, gdybyśmy byli lepszymi wersjami samych siebie.
Nie chodzi o ślepe naśladowanie ideału, ale o świadome podążanie w stronę ideału. Także o zmianę ideału, gdy człowiek się rozwija, dostrzega jego braki lub się do niego zbliża.
>Nie wydaje mi się, żeby można to było tak łatwo określić.
Nikt nie twierdzi, że życie jest łatwe.
I nie rozumiesz ogólnej zasady.
Nie chodzi o stworzenie norm do oceniania innych, chodzi o wzór do którego dąży się samemu.
>Jasno stawiam granice, nie daje nadziei na coś więcej, nie robię złudzeń. Nie zbliżam się na tyle, by ktoś mógł pomyśleć, że czegoś oczekuję. Jasne zasady, żadnych podtekstów.
A mimo to, ktoś może Cię pokochać za to jaka jesteś.
Nie Twoją wersję, którą chcesz kogoś zdobyć, gdy chcesz się pokazać z najlepszej strony, ale prawdziwą Ciebie.
I nic nie da, że stawiasz granice, skoro sama obecność w Twoim towarzystwie może wzbudzać podziw, pociąg i pragnienie darzenia Cię miłością.
W Tobie również mogą się przebudzić takie uczucia - i to całkowicie bezwolnie.
Świadomość to tylko wierzchołek góry lodowej naszego istnienia.
>Widocznie, któreś z Was miało potrzebę czegoś więcej, a druga strona na to odpowiedziała.
Ale potrzeba to zrodziła się po czasie, i w efekcie poznawania - czyli od koleżeństwa.
>Nie opowiada się kolegom, koleżankom o tym co się dzieje w domu. To jest zbyt niebezpieczne.
Otóż to! Ale ludzie zwykle tak robią - chyba że nie mają komu opowiedzieć, lub są chorobliwie skryci.
>Niech zgadnę, wszyscy? :)
Prócz tych, którzy podejmują decyzję o zdradzie świadomie.
A skoro zdrada jest efektem chwili, to warto być czujnym, aby nie stwarzać okoliczności dla takiej chwili.
>Ale ustalasz zasady, które są na granicy...
Zasady dla siebie:)
I nikogo nie zmuszam do ich przestrzegania, choć kobieta kierująca się podobnymi zasadami ma znacznie większe szanse zyskać moje względy.
>Wiesz co, to tak jak wygrać na loterii. Niektórym się zdarza, ale bez przesady.
Raczej jak wygrać kolejnego loda na patyku, lub kolejne piwo pod kapslem;)
>Oj jakże jesteś w błędzie. Krótkim seksem też możesz komuś spaprać życie, a nawet zniszczyć duszę.
Dlatego używam prezerwatyw i oczekuje zgody wyartykułowanej na trzeźwo:)
Jeśli to za mało, to winy w sobie nie znajduje, bo ja byłem tylko katalizatorem czy wymówką, dla dużo poważniejszych problemów.
Normalna osoba nawet jak prześpi się z kimś z niewłaściwych powodów to ma co najwyżej kilkudniowego kaca moralnego, a po 30 latach wspomina ten "błąd" z łezką w oku;)
>Czas jest albo go nie ma. Jak może być najważniejszy?
Czas nie może być lub nie być.
Czas płynie - cały czas:)
A że nasze życie ma termin ważności, to jego upływ jest centralnym czynnikiem definiującym nasze życie.
>Patrzysz na ludzi przez pryzmat seksu...a nie każdy tak robi. Więc nie dla każdego flirt jest wstępem do zdrady.
Patrzę na flirt jako formę zdrady.
Tobie by nie przeszkadzało, jakby Twój facet flirtował z Twoimi koleżankami lub w obcymi dziewczynami w necie?
Może to nie zawsze wstęp do zdrady, ale jak dla mnie "macanko" jest dobrym porównaniem.
>Kwestia osobowości i zaufania. Trochę zazdrości nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
Czyli jak Twój chłopak całuje i obmacuje inne kobiety, to po prostu akceptujesz to, ufając że dalej się nie posunie i przyjmujesz to pozytywnie, jako prowokację do okazania lekkiej zazdrości?
>Powinnam się obrazić? ;)
Z pewnością zależy, czy chcesz być dla mnie otwartą księgą czy zagadką.
>Hm...nie sadzę by kogokolwiek to interesowało :)
Mnie to interesuje, bo Cię lubię, więc Twoje zdrowie jest dla mnie ważne. I tak, wiem, że nie wierzysz;) I wiem, że to puste słowa i wiem, że Cię nie znam, więc nie mogę...:d
Dlatego nie oceniam wiary, tylko Boga:)
>Idealny wzorzec, czyli jaki? Kto to ustala? Nie da się ślepo naśladować jakiegoś ideału, bo one nie istnieją.
Idealny, czyli taki jaki mógłby być, gdybyśmy byli lepszymi wersjami samych siebie.
Nie chodzi o ślepe naśladowanie ideału, ale o świadome podążanie w stronę ideału. Także o zmianę ideału, gdy człowiek się rozwija, dostrzega jego braki lub się do niego zbliża.
>Nie wydaje mi się, żeby można to było tak łatwo określić.
Nikt nie twierdzi, że życie jest łatwe.
I nie rozumiesz ogólnej zasady.
Nie chodzi o stworzenie norm do oceniania innych, chodzi o wzór do którego dąży się samemu.
>Jasno stawiam granice, nie daje nadziei na coś więcej, nie robię złudzeń. Nie zbliżam się na tyle, by ktoś mógł pomyśleć, że czegoś oczekuję. Jasne zasady, żadnych podtekstów.
A mimo to, ktoś może Cię pokochać za to jaka jesteś.
Nie Twoją wersję, którą chcesz kogoś zdobyć, gdy chcesz się pokazać z najlepszej strony, ale prawdziwą Ciebie.
I nic nie da, że stawiasz granice, skoro sama obecność w Twoim towarzystwie może wzbudzać podziw, pociąg i pragnienie darzenia Cię miłością.
W Tobie również mogą się przebudzić takie uczucia - i to całkowicie bezwolnie.
Świadomość to tylko wierzchołek góry lodowej naszego istnienia.
>Widocznie, któreś z Was miało potrzebę czegoś więcej, a druga strona na to odpowiedziała.
Ale potrzeba to zrodziła się po czasie, i w efekcie poznawania - czyli od koleżeństwa.
>Nie opowiada się kolegom, koleżankom o tym co się dzieje w domu. To jest zbyt niebezpieczne.
Otóż to! Ale ludzie zwykle tak robią - chyba że nie mają komu opowiedzieć, lub są chorobliwie skryci.
>Niech zgadnę, wszyscy? :)
Prócz tych, którzy podejmują decyzję o zdradzie świadomie.
A skoro zdrada jest efektem chwili, to warto być czujnym, aby nie stwarzać okoliczności dla takiej chwili.
>Ale ustalasz zasady, które są na granicy...
Zasady dla siebie:)
I nikogo nie zmuszam do ich przestrzegania, choć kobieta kierująca się podobnymi zasadami ma znacznie większe szanse zyskać moje względy.
>Wiesz co, to tak jak wygrać na loterii. Niektórym się zdarza, ale bez przesady.
Raczej jak wygrać kolejnego loda na patyku, lub kolejne piwo pod kapslem;)
>Oj jakże jesteś w błędzie. Krótkim seksem też możesz komuś spaprać życie, a nawet zniszczyć duszę.
Dlatego używam prezerwatyw i oczekuje zgody wyartykułowanej na trzeźwo:)
Jeśli to za mało, to winy w sobie nie znajduje, bo ja byłem tylko katalizatorem czy wymówką, dla dużo poważniejszych problemów.
Normalna osoba nawet jak prześpi się z kimś z niewłaściwych powodów to ma co najwyżej kilkudniowego kaca moralnego, a po 30 latach wspomina ten "błąd" z łezką w oku;)
>Czas jest albo go nie ma. Jak może być najważniejszy?
Czas nie może być lub nie być.
Czas płynie - cały czas:)
A że nasze życie ma termin ważności, to jego upływ jest centralnym czynnikiem definiującym nasze życie.
>Patrzysz na ludzi przez pryzmat seksu...a nie każdy tak robi. Więc nie dla każdego flirt jest wstępem do zdrady.
Patrzę na flirt jako formę zdrady.
Tobie by nie przeszkadzało, jakby Twój facet flirtował z Twoimi koleżankami lub w obcymi dziewczynami w necie?
Może to nie zawsze wstęp do zdrady, ale jak dla mnie "macanko" jest dobrym porównaniem.
>Kwestia osobowości i zaufania. Trochę zazdrości nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
Czyli jak Twój chłopak całuje i obmacuje inne kobiety, to po prostu akceptujesz to, ufając że dalej się nie posunie i przyjmujesz to pozytywnie, jako prowokację do okazania lekkiej zazdrości?
>Powinnam się obrazić? ;)
Z pewnością zależy, czy chcesz być dla mnie otwartą księgą czy zagadką.
>Hm...nie sadzę by kogokolwiek to interesowało :)
Mnie to interesuje, bo Cię lubię, więc Twoje zdrowie jest dla mnie ważne. I tak, wiem, że nie wierzysz;) I wiem, że to puste słowa i wiem, że Cię nie znam, więc nie mogę...:d
>Dlatego nie oceniam wiary, tylko Boga:)
Chyba zacznę się modlić za Ciebie :D
>Idealny, czyli taki jaki mógłby być, gdybyśmy byli lepszymi wersjami samych siebie.
A skąd wiesz, że jeszcze możesz być lepszy? Jak przeciętny człowiek ma posiąść taką wiedzę? Jakie ma stosować kryterium?
>Nie chodzi o stworzenie norm do oceniania innych, chodzi o wzór do którego dąży się samemu.
Rozumiem, chodzi o stworzenie norm do oceny siebie. Nie rozumiem skąd te normy wziąć. Każdy z nas jest inny. Każda norma będzie inna, każdy ideał będzie inny. Totalny chaos.
>A mimo to, ktoś może Cię pokochać za to jaka jesteś.
Nie mamy zbyt dużego dużego wpływu na uczucia innych. Skoro, przy jasnym przekazie z mojej strony, ktoś chce mnie pokochać, to jest to jego sprawa. Ja nie mogę zamknąć się w domu, bo a nóż widelec ktoś się zakocha.
>I nic nie da, że stawiasz granice, skoro sama obecność w Twoim towarzystwie może wzbudzać podziw, pociąg i pragnienie darzenia Cię miłością.
Otóż da. Bez zgody z mojej strony, nic się nie wydarzy. A jak coś się wydarzy, to jest to karalne i wtedy nie ma mowy o zdradzie.
>W Tobie również mogą się przebudzić takie uczucia - i to całkowicie bezwolnie.
Mogą ale tylko w przypadku, jak nie dostanę ich nigdzie indziej. A jak czuję, że czegoś mi brakuje, nie umawiam się z kolegami na kawę.
>Otóż to! Ale ludzie zwykle tak robią
Wiem, to przykre...świadczy to o niedojrzałości osób będących w związku
>I nikogo nie zmuszam do ich przestrzegania, choć kobieta kierująca się podobnymi zasadami ma znacznie większe szanse zyskać moje względy.
Ale szanse na znalezienie takiej kobiety są coraz mniejsze.... A jeżeli już ją znalazłeś, to dbaj o nią.
>Normalna osoba nawet jak prześpi się z kimś z niewłaściwych powodów to ma co najwyżej kilkudniowego kaca moralnego, a po 30 latach wspomina ten "błąd" z łezką w oku;)
Tak? Jesteś pewny? Miałeś okazje po 30 latach to wspominać? Pewnie nie, tylko gdybasz ;p
Gdyby to było, takie lekkie i normalne, związki nie rozpadałyby się z takich powodów, a tak nie jest.
>Czas nie może być lub nie być.
Czas płynie - cały czas:)
Miałam na myśli formę posiadania nie istnienia.
Albo masz czas, albo nie masz. Ja mam mało. Zresztą, zwał jak zwał, nie będziemy się przecież kłócić ;)
Czas to tylko jeden z czynników naszego życia. Nie mamy na niego wpływu, więc jak może być najważniejszy?
>Patrzę na flirt jako formę zdrady.
Bo osoby flirtujące kojarzą Ci się z seksem.
>Tobie by nie przeszkadzało, jakby Twój facet flirtował z Twoimi koleżankami lub w obcymi dziewczynami w necie?
Jak przebywam z kimś 24h na dobę, to mam pewność czy to robi, czy nie. W innym przypadku nie wiem tego. Jak nie wiem, to mi nie przeszkadza, bo jak może? Jakbym wiedziała, zapytałabym dlaczego to robi? Gdybym usłyszała sensowną odpowiedź, poprosiłabym aby to robił z głową. Nie mogłabym mu tego zabronić. Nie jest moją własnością. Jak zabronię, to pójdzie i zrobi to na złość. Taka to zależność.
>Czyli jak Twój chłopak całuje i obmacuje inne kobiety, to po prostu akceptujesz to, ufając że dalej się nie posunie i przyjmujesz to pozytywnie, jako prowokację do okazania lekkiej zazdrości?
Przykład totalnie nietrafiony. Jak całuje i obmacuje kogoś innego, to nie ma mowy o zaufaniu, nie ma relacji, nie ma związku.
>Z pewnością zależy, czy chcesz być dla mnie otwartą księgą czy zagadką.
Nie wiem jak to zinterpretować. Nie wiem czy w ogóle powinnam być czymkolwiek.
>I tak, wiem, że nie wierzysz;) I wiem, że to puste słowa i wiem, że Cię nie znam, więc nie mogę...:d
No dokładnie. Z ust mi to wyjąłeś ;)
Chyba zacznę się modlić za Ciebie :D
>Idealny, czyli taki jaki mógłby być, gdybyśmy byli lepszymi wersjami samych siebie.
A skąd wiesz, że jeszcze możesz być lepszy? Jak przeciętny człowiek ma posiąść taką wiedzę? Jakie ma stosować kryterium?
>Nie chodzi o stworzenie norm do oceniania innych, chodzi o wzór do którego dąży się samemu.
Rozumiem, chodzi o stworzenie norm do oceny siebie. Nie rozumiem skąd te normy wziąć. Każdy z nas jest inny. Każda norma będzie inna, każdy ideał będzie inny. Totalny chaos.
>A mimo to, ktoś może Cię pokochać za to jaka jesteś.
Nie mamy zbyt dużego dużego wpływu na uczucia innych. Skoro, przy jasnym przekazie z mojej strony, ktoś chce mnie pokochać, to jest to jego sprawa. Ja nie mogę zamknąć się w domu, bo a nóż widelec ktoś się zakocha.
>I nic nie da, że stawiasz granice, skoro sama obecność w Twoim towarzystwie może wzbudzać podziw, pociąg i pragnienie darzenia Cię miłością.
Otóż da. Bez zgody z mojej strony, nic się nie wydarzy. A jak coś się wydarzy, to jest to karalne i wtedy nie ma mowy o zdradzie.
>W Tobie również mogą się przebudzić takie uczucia - i to całkowicie bezwolnie.
Mogą ale tylko w przypadku, jak nie dostanę ich nigdzie indziej. A jak czuję, że czegoś mi brakuje, nie umawiam się z kolegami na kawę.
>Otóż to! Ale ludzie zwykle tak robią
Wiem, to przykre...świadczy to o niedojrzałości osób będących w związku
>I nikogo nie zmuszam do ich przestrzegania, choć kobieta kierująca się podobnymi zasadami ma znacznie większe szanse zyskać moje względy.
Ale szanse na znalezienie takiej kobiety są coraz mniejsze.... A jeżeli już ją znalazłeś, to dbaj o nią.
>Normalna osoba nawet jak prześpi się z kimś z niewłaściwych powodów to ma co najwyżej kilkudniowego kaca moralnego, a po 30 latach wspomina ten "błąd" z łezką w oku;)
Tak? Jesteś pewny? Miałeś okazje po 30 latach to wspominać? Pewnie nie, tylko gdybasz ;p
Gdyby to było, takie lekkie i normalne, związki nie rozpadałyby się z takich powodów, a tak nie jest.
>Czas nie może być lub nie być.
Czas płynie - cały czas:)
Miałam na myśli formę posiadania nie istnienia.
Albo masz czas, albo nie masz. Ja mam mało. Zresztą, zwał jak zwał, nie będziemy się przecież kłócić ;)
Czas to tylko jeden z czynników naszego życia. Nie mamy na niego wpływu, więc jak może być najważniejszy?
>Patrzę na flirt jako formę zdrady.
Bo osoby flirtujące kojarzą Ci się z seksem.
>Tobie by nie przeszkadzało, jakby Twój facet flirtował z Twoimi koleżankami lub w obcymi dziewczynami w necie?
Jak przebywam z kimś 24h na dobę, to mam pewność czy to robi, czy nie. W innym przypadku nie wiem tego. Jak nie wiem, to mi nie przeszkadza, bo jak może? Jakbym wiedziała, zapytałabym dlaczego to robi? Gdybym usłyszała sensowną odpowiedź, poprosiłabym aby to robił z głową. Nie mogłabym mu tego zabronić. Nie jest moją własnością. Jak zabronię, to pójdzie i zrobi to na złość. Taka to zależność.
>Czyli jak Twój chłopak całuje i obmacuje inne kobiety, to po prostu akceptujesz to, ufając że dalej się nie posunie i przyjmujesz to pozytywnie, jako prowokację do okazania lekkiej zazdrości?
Przykład totalnie nietrafiony. Jak całuje i obmacuje kogoś innego, to nie ma mowy o zaufaniu, nie ma relacji, nie ma związku.
>Z pewnością zależy, czy chcesz być dla mnie otwartą księgą czy zagadką.
Nie wiem jak to zinterpretować. Nie wiem czy w ogóle powinnam być czymkolwiek.
>I tak, wiem, że nie wierzysz;) I wiem, że to puste słowa i wiem, że Cię nie znam, więc nie mogę...:d
No dokładnie. Z ust mi to wyjąłeś ;)
>Chyba zacznę się modlić za Ciebie :D
Lepiej nie, jeszcze sobie o mnie przypomni.
Ci na których on zwraca uwagę nigdy nie kończą zbyt dobrze:d
>A skąd wiesz, że jeszcze możesz być lepszy?
Bo człowiek nie jest bytem skończonym, istnieje w czasie, nabywa doświadczeń, myśli i zmienia się.
Może wybrać, czy chce się uczyć i doskonalić, próbować zachować stan obecny czy dążyć ku upadkowi.
Wybieram to pierwsze, więc staje się coraz lepszy z każdym dniem.
O ile matematycy się nie mylą i nieskończoność istnieje, to zawsze mogę być lepszy:)
>Jak przeciętny człowiek ma posiąść taką wiedzę? Jakie ma stosować kryterium?
Nie jestem przeciętnym człowiekiem - jedno wyklucza drugie.
Wiedzę zdobywa się poprzez rozwój duchowy, samoświadomość, obserwację, większe rozumienie świata i zachowań, które niosą korzyść.
Kryterium musi być płynne, aby zmieniało się wraz z rozwojem.
>Nie rozumiem skąd te normy wziąć. Każdy z nas jest inny. Każda norma będzie inna, każdy ideał będzie inny. Totalny chaos.
Nie koniecznie. Wprawdzie jesteśmy inni, ale istniejemy jako istoty stadne, więc jesteśmy w stanie odkryć pewne zależności, które obiektywnie rzecz biorąc są dobre lub złe.
Popatrz na religie - weź te oparte o Jachwe, Buddyzm, Hinduizm, Zaratusztrianizm i kilka innych... a nawet dorzuć do nich różne filozofię (jako całość) i psychologię - odrzuć różnice, a dostrzeżesz pewne uniwersalne prawdy.
Oczywiście musisz dodać swoje, które sama odkryjesz, które pasują do Ciebie, do tych czasów i kultury, ale pewne znaki istnieją. Świat zbudowany jest z zależności.
Jakiś czas temu wrzuciłem tutaj filmik http://youtu.be/wb7kPaM8cfg - to także pokazuje, że świat to nie taki całkowity chaos, więc i ludzie a za nim i normy, nie są tak różne, jakby się mogło zdawać.
>Bez zgody z mojej strony, nic się nie wydarzy.
Przeceniasz siłę swojej wolnej woli:)
Prócz naszej świadomości, jest wiele innych sił, które na nas działają.
Są ludzie którzy twierdzą, że "jesteś kowalem własnego losu" - ci ludzie się mylą, nie dostrzegając zależności pomiędzy światem a własnym życiem. Nie widzą, skąd biorą się ich poglądy, jak się tworzą, modyfikują i zanikają. Jak od drobnostek zależy ich codzienność.
Bo co zrobisz, gdy pewnego dnia spotkasz się z kolegą, a odpowiednie substancję chemiczne zaczną w twym umyśle szaleć, mówiąc Ci każdą komórką Twego ciała, że to jest on, ten jedyny - a nie ten, który czeka na Ciebie w domu.
Życie bywa podstępne:p
>Mogą ale tylko w przypadku, jak nie dostanę ich nigdzie indziej. A jak czuję, że czegoś mi brakuje, nie umawiam się z kolegami na kawę.
Różnie to bywa, czasem sama nie wiesz co jest potrzebne, a czasem biologia, nieświadoma część mózgu i zapomniane pierwotne instynkty sądzą, że wiedzą więcej od Ciebie.
Podpowiadają Ci, często bardzo namolnie, że logika, rozsądek i przyzwoitość zwyczajnie się mylą, a Oni wiedzą lepiej.
I mogą mieć racje, lub mogą być tylko zwierzęcym instynktem dążącym do prokreacji;)
>Ale szanse na znalezienie takiej kobiety są coraz mniejsze.... A jeżeli już ją znalazłeś, to dbaj o nią.
W tych czasach to łatwo znaleźć tylko ładną:)
>Albo masz czas, albo nie masz. Ja mam mało.
Też mam mało, ale na własne życzenie i nie żałuje:)
>Czas to tylko jeden z czynników naszego życia. Nie mamy na niego wpływu, więc jak może być najważniejszy?
Bo wszelkie działanie go pochłania.
Można naprawić wiele błędów; znaleźć nową pracę, zdobyć inne wykształcenie, zmienić partnera, zakochać się ponownie... Ale więcej czasu nie zyskasz, nie cofniesz czasu - stracony pozostaje straconym.
A nasze życie jest strasznie kruche i krótkie.
Gdybyśmy żyli ludzie przed Biblijnym Potopem, po kilkaset lat, dożywając nawet do tysiąca - całkiem inaczej można by rozplanować to życie:)
Choć bez życie wiecznego to i tak w końcu nastałby zbyt szybki koniec.
>Bo osoby flirtujące kojarzą Ci się z seksem.
Bo flirt to forma świntuszenia, prowokacji seksualnej, ma w sobie wiele erotyzmu i seksualnego napięcia...
Nie jest aseksualny - to forma gry wstępnej.
Może się też rozwinąć dość daleko, a zwykle nawet w niezaawansowanej formie używa się słów i stwierdzeń zarezerwowanych dla związku.
Często także dotyczy niebezpośredniego wyrażania chęci, do nawiązania relacji seksualnych lub takich mogących do tego prowadzić.
>Jak nie wiem, to mi nie przeszkadza, bo jak może? Jakbym wiedziała, zapytałabym dlaczego to robi? Gdybym usłyszała sensowną odpowiedź, poprosiłabym aby to robił z głową.
Podaj przykłady sensownej odpowiedzi, bo ja sobie takich nie umiem wyobrazić.
Te które przychodzą mi do głowy pasują również do seksu - i po prostu stawiają duży znak zapytania nad sensem istnienia z taką osobą w związku.
>Nie mogłabym mu tego zabronić. Nie jest moją własnością. Jak zabronię, to pójdzie i zrobi to na złość. Taka to zależność.
Podobnie możesz powiedzieć o seksie.
I też będzie to słuszne - choć o pewnych rzeczach należy wiedzieć samemu, to kwestia przyzwoitości.
>Przykład totalnie nietrafiony. Jak całuje i obmacuje kogoś innego, to nie ma mowy o zaufaniu, nie ma relacji, nie ma związku.
Myślę tak samo o flircie:)
Z pewnością nie tylko ja, bo dla wielu osób to zdrada emocjonalna, która jest na równi, a często nawet gorsza, niż zdrada cielesna.
Jak sądzicie, forumowiczki i forumowicze?
A gdyby to nie było macanko w pełni tego słowa znaczeniu, ale klejenie się. Gdyby jakaś Twoja koleżanka, przy Tobie, siadała Twojemu facetowi na kolana, przytulała się do niego, gładziła go po włosach patrząc na niego maślanymi oczami?
Albo flirtowała słownie z nim, przy Tobie?
A on by opowiadał, jakie ma wspaniałe ciało, jaka jest cudowna etc
Czy to by nie osłabiało Twojej pewności siebie, Twojego kobiecości i zaufania do niego?
Lepiej nie, jeszcze sobie o mnie przypomni.
Ci na których on zwraca uwagę nigdy nie kończą zbyt dobrze:d
>A skąd wiesz, że jeszcze możesz być lepszy?
Bo człowiek nie jest bytem skończonym, istnieje w czasie, nabywa doświadczeń, myśli i zmienia się.
Może wybrać, czy chce się uczyć i doskonalić, próbować zachować stan obecny czy dążyć ku upadkowi.
Wybieram to pierwsze, więc staje się coraz lepszy z każdym dniem.
O ile matematycy się nie mylą i nieskończoność istnieje, to zawsze mogę być lepszy:)
>Jak przeciętny człowiek ma posiąść taką wiedzę? Jakie ma stosować kryterium?
Nie jestem przeciętnym człowiekiem - jedno wyklucza drugie.
Wiedzę zdobywa się poprzez rozwój duchowy, samoświadomość, obserwację, większe rozumienie świata i zachowań, które niosą korzyść.
Kryterium musi być płynne, aby zmieniało się wraz z rozwojem.
>Nie rozumiem skąd te normy wziąć. Każdy z nas jest inny. Każda norma będzie inna, każdy ideał będzie inny. Totalny chaos.
Nie koniecznie. Wprawdzie jesteśmy inni, ale istniejemy jako istoty stadne, więc jesteśmy w stanie odkryć pewne zależności, które obiektywnie rzecz biorąc są dobre lub złe.
Popatrz na religie - weź te oparte o Jachwe, Buddyzm, Hinduizm, Zaratusztrianizm i kilka innych... a nawet dorzuć do nich różne filozofię (jako całość) i psychologię - odrzuć różnice, a dostrzeżesz pewne uniwersalne prawdy.
Oczywiście musisz dodać swoje, które sama odkryjesz, które pasują do Ciebie, do tych czasów i kultury, ale pewne znaki istnieją. Świat zbudowany jest z zależności.
Jakiś czas temu wrzuciłem tutaj filmik http://youtu.be/wb7kPaM8cfg - to także pokazuje, że świat to nie taki całkowity chaos, więc i ludzie a za nim i normy, nie są tak różne, jakby się mogło zdawać.
>Bez zgody z mojej strony, nic się nie wydarzy.
Przeceniasz siłę swojej wolnej woli:)
Prócz naszej świadomości, jest wiele innych sił, które na nas działają.
Są ludzie którzy twierdzą, że "jesteś kowalem własnego losu" - ci ludzie się mylą, nie dostrzegając zależności pomiędzy światem a własnym życiem. Nie widzą, skąd biorą się ich poglądy, jak się tworzą, modyfikują i zanikają. Jak od drobnostek zależy ich codzienność.
Bo co zrobisz, gdy pewnego dnia spotkasz się z kolegą, a odpowiednie substancję chemiczne zaczną w twym umyśle szaleć, mówiąc Ci każdą komórką Twego ciała, że to jest on, ten jedyny - a nie ten, który czeka na Ciebie w domu.
Życie bywa podstępne:p
>Mogą ale tylko w przypadku, jak nie dostanę ich nigdzie indziej. A jak czuję, że czegoś mi brakuje, nie umawiam się z kolegami na kawę.
Różnie to bywa, czasem sama nie wiesz co jest potrzebne, a czasem biologia, nieświadoma część mózgu i zapomniane pierwotne instynkty sądzą, że wiedzą więcej od Ciebie.
Podpowiadają Ci, często bardzo namolnie, że logika, rozsądek i przyzwoitość zwyczajnie się mylą, a Oni wiedzą lepiej.
I mogą mieć racje, lub mogą być tylko zwierzęcym instynktem dążącym do prokreacji;)
>Ale szanse na znalezienie takiej kobiety są coraz mniejsze.... A jeżeli już ją znalazłeś, to dbaj o nią.
W tych czasach to łatwo znaleźć tylko ładną:)
>Albo masz czas, albo nie masz. Ja mam mało.
Też mam mało, ale na własne życzenie i nie żałuje:)
>Czas to tylko jeden z czynników naszego życia. Nie mamy na niego wpływu, więc jak może być najważniejszy?
Bo wszelkie działanie go pochłania.
Można naprawić wiele błędów; znaleźć nową pracę, zdobyć inne wykształcenie, zmienić partnera, zakochać się ponownie... Ale więcej czasu nie zyskasz, nie cofniesz czasu - stracony pozostaje straconym.
A nasze życie jest strasznie kruche i krótkie.
Gdybyśmy żyli ludzie przed Biblijnym Potopem, po kilkaset lat, dożywając nawet do tysiąca - całkiem inaczej można by rozplanować to życie:)
Choć bez życie wiecznego to i tak w końcu nastałby zbyt szybki koniec.
>Bo osoby flirtujące kojarzą Ci się z seksem.
Bo flirt to forma świntuszenia, prowokacji seksualnej, ma w sobie wiele erotyzmu i seksualnego napięcia...
Nie jest aseksualny - to forma gry wstępnej.
Może się też rozwinąć dość daleko, a zwykle nawet w niezaawansowanej formie używa się słów i stwierdzeń zarezerwowanych dla związku.
Często także dotyczy niebezpośredniego wyrażania chęci, do nawiązania relacji seksualnych lub takich mogących do tego prowadzić.
>Jak nie wiem, to mi nie przeszkadza, bo jak może? Jakbym wiedziała, zapytałabym dlaczego to robi? Gdybym usłyszała sensowną odpowiedź, poprosiłabym aby to robił z głową.
Podaj przykłady sensownej odpowiedzi, bo ja sobie takich nie umiem wyobrazić.
Te które przychodzą mi do głowy pasują również do seksu - i po prostu stawiają duży znak zapytania nad sensem istnienia z taką osobą w związku.
>Nie mogłabym mu tego zabronić. Nie jest moją własnością. Jak zabronię, to pójdzie i zrobi to na złość. Taka to zależność.
Podobnie możesz powiedzieć o seksie.
I też będzie to słuszne - choć o pewnych rzeczach należy wiedzieć samemu, to kwestia przyzwoitości.
>Przykład totalnie nietrafiony. Jak całuje i obmacuje kogoś innego, to nie ma mowy o zaufaniu, nie ma relacji, nie ma związku.
Myślę tak samo o flircie:)
Z pewnością nie tylko ja, bo dla wielu osób to zdrada emocjonalna, która jest na równi, a często nawet gorsza, niż zdrada cielesna.
Jak sądzicie, forumowiczki i forumowicze?
A gdyby to nie było macanko w pełni tego słowa znaczeniu, ale klejenie się. Gdyby jakaś Twoja koleżanka, przy Tobie, siadała Twojemu facetowi na kolana, przytulała się do niego, gładziła go po włosach patrząc na niego maślanymi oczami?
Albo flirtowała słownie z nim, przy Tobie?
A on by opowiadał, jakie ma wspaniałe ciało, jaka jest cudowna etc
Czy to by nie osłabiało Twojej pewności siebie, Twojego kobiecości i zaufania do niego?
Mam wrażenie, że dążysz w życiu do perfekcji i tego samego oczekujesz od bliskich Ci osób. To szlachetne, ale czy w 100% ludzkie?
Mierzysz swoją miarą innych, a tak się nie da. Myślałeś kiedyś żeby przyjąć inny punkt widzenia? Żeby zrozumieć zachowania innych a nie je oceniać?
>Lepiej nie, jeszcze sobie o mnie przypomni.
Już Ty się nie bój, On o Tobie nie zapomniał. To Ty się ukrywasz.
>Wybieram to pierwsze, więc staje się coraz lepszy z każdym dniem.
Ja to rozumiem, ale skąd wiesz, że idziesz prawidłową drogą? Skąd wiesz, że nie idziesz w kierunku szaleństwa? Skąd czerpiesz wzorzec stawiając takie wymagania sobie i partnerce?
>Nie jestem przeciętnym człowiekiem - jedno wyklucza drugie.
Ty nie, ale gro ludzi, z którymi rozmawiasz na temat związków tak. Ludzie nie zastanawiają się na tym tak szczegółowo jak Ty. Ja wychodzę z założenia, że ludzie nie chcą krzywdzić specjalnie. Czasem im tak wychodzi, ale to nie znaczy, że robią to z premedytacją.
> to także pokazuje, że świat to nie taki całkowity chaos, więc i ludzie a za nim i normy, nie są tak różne, jakby się mogło zdawać.
Nie powiedziałam, że świat to chaos. Mówiłeś o dążeniu do ideału. Dla każdego to oznacza coś innego. Żadne wspólne zależności tego nie zmienią, bo każdy może zinterpretować je inaczej.
>Przeceniasz siłę swojej wolnej woli:)
Mylisz się. W przypadku relacji damsko mękich nic nie dzieje się wbrew mojej woli. Jeżeli zaczynam się kimś interesować bardziej niż na poziomie koleżeńskim, robię to z pełną świadomością. Nie jestem typem osoby, który mówi "nie wiem jak to się stało".
>Bo co zrobisz, gdy pewnego dnia spotkasz się z kolegą, a odpowiednie substancję chemiczne zaczną w twym umyśle szaleć, mówiąc Ci każdą komórką Twego ciała, że to jest on, ten jedyny - a nie ten, który czeka na Ciebie w domu.
Sytuacja czysto teoretyczna. Może tak się zdarzyć z nieznajomym, a nieznajomymi się nie spotykam.
Jak ktoś zostaje moim kolegą, to jest to tylko kolega. Jeżeli takie coś ma się wydarzyć, to nie zdąży zostać moim kolegą tylko od razu będzie kochankiem.
>Życie bywa podstępne:p
Nie życie, ludzie, Mój Drogi, ludzie...
>I mogą mieć racje, lub mogą być tylko zwierzęcym instynktem dążącym do prokreacji;)
Ty wiesz co to jest samokontrola? Mówisz tak jakby życie toczyło się bez udziału świadomości.
>Też mam mało, ale na własne życzenie i nie żałuje:)
Ja też, ale skoro znajduje chwilę, aby tu pisać, to nie jest ze mną aż tak źle :)
>Nie jest aseksualny - to forma gry wstępnej.
Widzisz, ale są ludzie dla których jest. Dla nich są to puste słowa, nie mające pokrycia w czynach, zwykłe lanie wody. Forma żartu, poprawienia sobie humoru. Nie biorą tych słów poważnie, chyba, że mają nadzieję na coś więcej.
>Podaj przykłady sensownej odpowiedzi, bo ja sobie takich nie umiem wyobrazić.
Dla poprawy humory, dla połechtania swojego ego?
>Podobnie możesz powiedzieć o seksie.
No tak, dlatego trzeba dbać o związek i ufać.
>choć o pewnych rzeczach należy wiedzieć samemu, to kwestia przyzwoitości.
Np jakich?
>Z pewnością nie tylko ja, bo dla wielu osób to zdrada emocjonalna, która jest na równi, a często nawet gorsza, niż zdrada cielesna.
Ale flirt to nie zdrada emocjonalna.
Czy jest gorsza? Nie wiem, można tu polemizować. Czy fantazje seksualne na temat innej osoby to zdrada? Przecież łączą się z emocjonalnością? A podobno wszyscy to robią.
>Jak sądzicie, forumowiczki i forumowicze?
Ja też chęcią przeczytałabym opinię innych osób :)
> Gdyby jakaś Twoja koleżanka, przy Tobie, siadała Twojemu facetowi na kolana, przytulała się do niego, gładziła go po włosach patrząc na niego maślanymi oczami?
Ale to nie jest flirt, to jest jasny przekaz, że ktoś ma na kogoś ochotę. Na takie rzeczy, nie pozwalają sobie ludzie w związkach.
Moja reakcja byłaby zależna tylko i wyłącznie od jego reakcji.
>Czy to by nie osłabiało Twojej pewności siebie, Twojego kobiecości i zaufania do niego?
Nie wiem. Możliwe, że tak. To zależy od wielu okoliczności.
Mierzysz swoją miarą innych, a tak się nie da. Myślałeś kiedyś żeby przyjąć inny punkt widzenia? Żeby zrozumieć zachowania innych a nie je oceniać?
>Lepiej nie, jeszcze sobie o mnie przypomni.
Już Ty się nie bój, On o Tobie nie zapomniał. To Ty się ukrywasz.
>Wybieram to pierwsze, więc staje się coraz lepszy z każdym dniem.
Ja to rozumiem, ale skąd wiesz, że idziesz prawidłową drogą? Skąd wiesz, że nie idziesz w kierunku szaleństwa? Skąd czerpiesz wzorzec stawiając takie wymagania sobie i partnerce?
>Nie jestem przeciętnym człowiekiem - jedno wyklucza drugie.
Ty nie, ale gro ludzi, z którymi rozmawiasz na temat związków tak. Ludzie nie zastanawiają się na tym tak szczegółowo jak Ty. Ja wychodzę z założenia, że ludzie nie chcą krzywdzić specjalnie. Czasem im tak wychodzi, ale to nie znaczy, że robią to z premedytacją.
> to także pokazuje, że świat to nie taki całkowity chaos, więc i ludzie a za nim i normy, nie są tak różne, jakby się mogło zdawać.
Nie powiedziałam, że świat to chaos. Mówiłeś o dążeniu do ideału. Dla każdego to oznacza coś innego. Żadne wspólne zależności tego nie zmienią, bo każdy może zinterpretować je inaczej.
>Przeceniasz siłę swojej wolnej woli:)
Mylisz się. W przypadku relacji damsko mękich nic nie dzieje się wbrew mojej woli. Jeżeli zaczynam się kimś interesować bardziej niż na poziomie koleżeńskim, robię to z pełną świadomością. Nie jestem typem osoby, który mówi "nie wiem jak to się stało".
>Bo co zrobisz, gdy pewnego dnia spotkasz się z kolegą, a odpowiednie substancję chemiczne zaczną w twym umyśle szaleć, mówiąc Ci każdą komórką Twego ciała, że to jest on, ten jedyny - a nie ten, który czeka na Ciebie w domu.
Sytuacja czysto teoretyczna. Może tak się zdarzyć z nieznajomym, a nieznajomymi się nie spotykam.
Jak ktoś zostaje moim kolegą, to jest to tylko kolega. Jeżeli takie coś ma się wydarzyć, to nie zdąży zostać moim kolegą tylko od razu będzie kochankiem.
>Życie bywa podstępne:p
Nie życie, ludzie, Mój Drogi, ludzie...
>I mogą mieć racje, lub mogą być tylko zwierzęcym instynktem dążącym do prokreacji;)
Ty wiesz co to jest samokontrola? Mówisz tak jakby życie toczyło się bez udziału świadomości.
>Też mam mało, ale na własne życzenie i nie żałuje:)
Ja też, ale skoro znajduje chwilę, aby tu pisać, to nie jest ze mną aż tak źle :)
>Nie jest aseksualny - to forma gry wstępnej.
Widzisz, ale są ludzie dla których jest. Dla nich są to puste słowa, nie mające pokrycia w czynach, zwykłe lanie wody. Forma żartu, poprawienia sobie humoru. Nie biorą tych słów poważnie, chyba, że mają nadzieję na coś więcej.
>Podaj przykłady sensownej odpowiedzi, bo ja sobie takich nie umiem wyobrazić.
Dla poprawy humory, dla połechtania swojego ego?
>Podobnie możesz powiedzieć o seksie.
No tak, dlatego trzeba dbać o związek i ufać.
>choć o pewnych rzeczach należy wiedzieć samemu, to kwestia przyzwoitości.
Np jakich?
>Z pewnością nie tylko ja, bo dla wielu osób to zdrada emocjonalna, która jest na równi, a często nawet gorsza, niż zdrada cielesna.
Ale flirt to nie zdrada emocjonalna.
Czy jest gorsza? Nie wiem, można tu polemizować. Czy fantazje seksualne na temat innej osoby to zdrada? Przecież łączą się z emocjonalnością? A podobno wszyscy to robią.
>Jak sądzicie, forumowiczki i forumowicze?
Ja też chęcią przeczytałabym opinię innych osób :)
> Gdyby jakaś Twoja koleżanka, przy Tobie, siadała Twojemu facetowi na kolana, przytulała się do niego, gładziła go po włosach patrząc na niego maślanymi oczami?
Ale to nie jest flirt, to jest jasny przekaz, że ktoś ma na kogoś ochotę. Na takie rzeczy, nie pozwalają sobie ludzie w związkach.
Moja reakcja byłaby zależna tylko i wyłącznie od jego reakcji.
>Czy to by nie osłabiało Twojej pewności siebie, Twojego kobiecości i zaufania do niego?
Nie wiem. Możliwe, że tak. To zależy od wielu okoliczności.
Odnośnie flirtu :
"Flirt zachowanie społeczne polegające zazwyczaj na prowadzeniu zalotnych rozmów i czynieniu kokieteryjnych gestów.
Na flirt składają się specyficzne gesty, język, mowa ciała i pozy, niektóre z nich stanowią również część gry wstępnej. Pośród nich w zachodnich społeczeństwach znajdują się::
kontakt wzrokowy
okazjonalny dotyk
sygnały takie jak dotykanie swych włosów
przekazywanie i odbieranie liścików, wierszy, wybranych utworów muzycznych lub ich słów
droczenie się (tj. przyjacielskie drażnienie drugiej osoby)
mruczenie
mruganie oczyma
Słowo flirt pochodzi od starofrancuskiego conter fleurette, co znaczy "(próbować) kusić" przez upuszczanie płatków kwiatów. Ale "conter fleurette" pojawia w języku francuskim dopiero w XVII wieku, a słowo flirt w j. angielskim jest już w XVI wieku."
Oczywiście słowa ciotki Wiki;)
Ja ciągle mrugam oczami i kurcze nie wiedziałam,że flirtuje;)czasem mruczę,szczególnie jak mi coś smakuje...muszę zacząć bardziej siebie kontrolować;)
Obawiam się,że wielu z nas flirtuje i nawet o tym nie wie;)
"Flirt zachowanie społeczne polegające zazwyczaj na prowadzeniu zalotnych rozmów i czynieniu kokieteryjnych gestów.
Na flirt składają się specyficzne gesty, język, mowa ciała i pozy, niektóre z nich stanowią również część gry wstępnej. Pośród nich w zachodnich społeczeństwach znajdują się::
kontakt wzrokowy
okazjonalny dotyk
sygnały takie jak dotykanie swych włosów
przekazywanie i odbieranie liścików, wierszy, wybranych utworów muzycznych lub ich słów
droczenie się (tj. przyjacielskie drażnienie drugiej osoby)
mruczenie
mruganie oczyma
Słowo flirt pochodzi od starofrancuskiego conter fleurette, co znaczy "(próbować) kusić" przez upuszczanie płatków kwiatów. Ale "conter fleurette" pojawia w języku francuskim dopiero w XVII wieku, a słowo flirt w j. angielskim jest już w XVI wieku."
Oczywiście słowa ciotki Wiki;)
Ja ciągle mrugam oczami i kurcze nie wiedziałam,że flirtuje;)czasem mruczę,szczególnie jak mi coś smakuje...muszę zacząć bardziej siebie kontrolować;)
Obawiam się,że wielu z nas flirtuje i nawet o tym nie wie;)
>Mam wrażenie, że dążysz w życiu do perfekcji i tego samego oczekujesz od bliskich Ci osób.
Masz połowiczną rację. Dążę - choć idzie mi to powoli.
"Oczekuje" to zbyt mocne słowo, bo nie mam oczekiwań.
Cenię jednak ludzi, którzy są świadomi, że świat nie stoi w miejscu.
Są tylko dwa kierunki i albo człowiek stara się być lepszy, albo się cofa.
Każdy musi martwić się o własne życie, więc nie mam oczekiwań, co najwyżej smutno mi, gdy ktoś mi bliski zostaje w tyle.
>Żeby zrozumieć zachowania innych a nie je oceniać?
Zwykle robię obie rzeczy na raz, dlatego neguje zachowanie ale nie człowieka.
>Ja to rozumiem, ale skąd wiesz, że idziesz prawidłową drogą?
Dzięki obserwacji, zdobywaniu danych i analizie.
>Skąd wiesz, że nie idziesz w kierunku szaleństwa?
Z pewnością idę, wszakże szaleństwo to po prostu znaczne wykroczenie poza normalność kryjącą się w przeciętności - wyjście przed szereg.
I zwykle dopiero po śmierci okazuje się czy w tym szaleństwie dominował obłęd czy geniusz:)
>Skąd czerpiesz wzorzec stawiając takie wymagania sobie i partnerce?
Tylko sobie.
A skąd? Zewsząd!
Z otoczenia, z książek, filmów, rozmów - wszystko to przetwarzam, analizuje, testuje... i co dobre dołączam to tego co jest.
Choć to co jest, również poddaje próbie: potwierdzam lub obalam.
Doskonalenie się, to ciągły proces:)
>Ludzie nie zastanawiają się na tym tak szczegółowo jak Ty.
Więc tracą, popełniają więcej błędów, krzywdzą osoby, których krzywdzić nie chcą - czyż to nie obłęd, że można tak żyć?
A im mniej się zastanawiają, tym mniej świadomie żyją, tym bardziej kierują się schematami, instynktami i tym co prehistoryczne.
Czy w pewnym momencie, nie tracą swojego człowieczeństwa? Co ich odróżnia od zwierząt?
>Ja wychodzę z założenia, że ludzie nie chcą krzywdzić specjalnie. Czasem im tak wychodzi, ale to nie znaczy, że robią to z premedytacją.
Z pewnością jest tak jak piszesz.
Biorąc pod uwagę świadomość, empatię i współodczuwanie, nawet ci całkowicie pewni, że czynią innym krzywdę, nie robią tego, bo po prostu nie rozumieją co czynią.
Choć to nikogo nie usprawiedliwia.
>Mylisz się. W przypadku relacji damsko mękich nic nie dzieje się wbrew mojej woli.
Czyli masz wpływ na chemię w swoim organizmie, na to jak reaguje mózg na feromony, czy wytwarza endorfiny, bo Twój kolega nagle zaczął mówić, jakby czytał w Twoim sercu?
>Jeżeli zaczynam się kimś interesować bardziej niż na poziomie koleżeńskim, robię to z pełną świadomością.
Ale czy znasz powody, dla których to robisz?
...i to co się kryje za tymi powodami?:)
>Jak ktoś zostaje moim kolegą, to jest to tylko kolega. Jeżeli takie coś ma się wydarzyć, to nie zdąży zostać moim kolegą tylko od razu będzie kochankiem.
Czyli uznajesz wyłącznie miłość od pierwszego wejrzenia?
Uczucie nie może się zrodzić wraz z procesem poznawania?
Od koleżeństwa do przyjaźni, od przyjaźni do zakochania i od zakochania do...(co tam masz:p)
>Ty wiesz co to jest samokontrola? Mówisz tak jakby życie toczyło się bez udziału świadomości.
Bo świadomość jest zbyt mała, aby zmieściło się w niej wszystko co się dzieje.
W każdej sekundzie odbierasz miliony bodźców zewnętrznych i wewnętrznych.
Twoje ciało działa, bez Twojej świadomości kontrolującej cały proces.
Samokontrola, jest ograniczona.
Oczywiście można ją rozwijać - czytałem o ludziach potrafiący niesamowite rzeczy - ale to pochłania mnóstwo czasu, więc da się opanować kilka elementów i to kosztem reszty życia.
Osiągnięcie pełnej samokontroli to jak przeczytanie całego internetu:)
Więc zwykli ludzie mają nikłą samokontrolę - o czym większość niedługo się przekona, zasiadając do Wigilii:d
>Widzisz, ale są ludzie dla których jest. Dla nich są to puste słowa, nie mające pokrycia w czynach, zwykłe lanie wody. Forma żartu, poprawienia sobie humoru.
Wielu zdradzających mówi tak samo o seksie, że to nic takiego, że to tylko dla poprawienia humoru, rozrywka, zwykłe fizyczne działanie bez pokrycia w uczuciach - więc właściwie nic się nie stało;)
>Dla poprawy humory, dla połechtania swojego ego?
Tak samo mówi się o zdradzie.
>No tak, dlatego trzeba dbać o związek i ufać.
Podobnie można powiedzieć o flircie:p
>>choć o pewnych rzeczach należy wiedzieć samemu, to kwestia przyzwoitości.
>Np jakich?
By nie sypiać z innymi, nie kłamać, nie flirtować z innymi etc
>Ale flirt to nie zdrada emocjonalna.
Moim zdaniem to zdrada.
> Czy fantazje seksualne na temat innej osoby to zdrada? Przecież łączą się z emocjonalnością? A podobno wszyscy to robią.
To zależy od trzech czynników:
1. Czy to fantazja (bez pragnienia jej urzeczywistnienia) czy pragnienie/marzenie.
2. Czy dotyczy osoby z otoczenia (osoby dostępnej), czy osoby całkowicie niedostępnej - np zmyślonej.
3. Czy jest to w czasie autoerotyzmu czy przy kontakcie z partnerem.
To także odpowiada na drugie pytanie, czy łączy się z emocjonalnością, czy nie.
>Ale to nie jest flirt, to jest jasny przekaz, że ktoś ma na kogoś ochotę. Na takie rzeczy, nie pozwalają sobie ludzie w związkach.
Różne zachowania ludzie nazywają flirtem, jeden może flirtować mową ciała, spojrzeniem i przelotnymi muśnięciami, drugi flirtuje roznegliżowanymi fotkami przesyłanymi w mmsach, a inny tekstami w stylu "idę wziąć prysznic, tylko kto mi umyje plecy?":)
Z pewnością, wśród wszystkich możliwych zachowań, które można nazwać flirtem, same niewinne komplementy flirtem nie są.
>Moja reakcja byłaby zależna tylko i wyłącznie od jego reakcji.
A jeśli nie byłoby żadnej reakcji, albo jakby się wczuł, nie całując jej jednak i nie dotykając w newralgicznych miejscach, a później zwyczajnie uznał, że to po prostu bezpośredni flirt (za co i ja to uważam)?
Jeśli nasze definicje flirtu tak się różnią, to i wasze by mogły, więc czy mogłabyś go osądzać? A może byłabyś zazdrosna i zaborcza i zakazała mu tak postępować? Kazałabyś trzymać ręce przy sobie? Rozkazała aby nie pozwalał innym kobietom przytulać się do niego czy siadać mu na kolanach? Może nawet zakazała tańczyć wolne lub ustaliła szkolne 30 cm odległości pomiędzy tańczącymi?:)
***
Inka, nie przejmuj się i ciesz się, że nie dorwałaś się do badań na temat molestowania seksualnego;)
Kiedyś wszedłem w taki link na wiki i jak przeczytałem, to wyszło, że nie molestuje tylko tego, czego co nie znajduje się w obszarze mojego wzroku i dźwięków które wydaje:d
Masz połowiczną rację. Dążę - choć idzie mi to powoli.
"Oczekuje" to zbyt mocne słowo, bo nie mam oczekiwań.
Cenię jednak ludzi, którzy są świadomi, że świat nie stoi w miejscu.
Są tylko dwa kierunki i albo człowiek stara się być lepszy, albo się cofa.
Każdy musi martwić się o własne życie, więc nie mam oczekiwań, co najwyżej smutno mi, gdy ktoś mi bliski zostaje w tyle.
>Żeby zrozumieć zachowania innych a nie je oceniać?
Zwykle robię obie rzeczy na raz, dlatego neguje zachowanie ale nie człowieka.
>Ja to rozumiem, ale skąd wiesz, że idziesz prawidłową drogą?
Dzięki obserwacji, zdobywaniu danych i analizie.
>Skąd wiesz, że nie idziesz w kierunku szaleństwa?
Z pewnością idę, wszakże szaleństwo to po prostu znaczne wykroczenie poza normalność kryjącą się w przeciętności - wyjście przed szereg.
I zwykle dopiero po śmierci okazuje się czy w tym szaleństwie dominował obłęd czy geniusz:)
>Skąd czerpiesz wzorzec stawiając takie wymagania sobie i partnerce?
Tylko sobie.
A skąd? Zewsząd!
Z otoczenia, z książek, filmów, rozmów - wszystko to przetwarzam, analizuje, testuje... i co dobre dołączam to tego co jest.
Choć to co jest, również poddaje próbie: potwierdzam lub obalam.
Doskonalenie się, to ciągły proces:)
>Ludzie nie zastanawiają się na tym tak szczegółowo jak Ty.
Więc tracą, popełniają więcej błędów, krzywdzą osoby, których krzywdzić nie chcą - czyż to nie obłęd, że można tak żyć?
A im mniej się zastanawiają, tym mniej świadomie żyją, tym bardziej kierują się schematami, instynktami i tym co prehistoryczne.
Czy w pewnym momencie, nie tracą swojego człowieczeństwa? Co ich odróżnia od zwierząt?
>Ja wychodzę z założenia, że ludzie nie chcą krzywdzić specjalnie. Czasem im tak wychodzi, ale to nie znaczy, że robią to z premedytacją.
Z pewnością jest tak jak piszesz.
Biorąc pod uwagę świadomość, empatię i współodczuwanie, nawet ci całkowicie pewni, że czynią innym krzywdę, nie robią tego, bo po prostu nie rozumieją co czynią.
Choć to nikogo nie usprawiedliwia.
>Mylisz się. W przypadku relacji damsko mękich nic nie dzieje się wbrew mojej woli.
Czyli masz wpływ na chemię w swoim organizmie, na to jak reaguje mózg na feromony, czy wytwarza endorfiny, bo Twój kolega nagle zaczął mówić, jakby czytał w Twoim sercu?
>Jeżeli zaczynam się kimś interesować bardziej niż na poziomie koleżeńskim, robię to z pełną świadomością.
Ale czy znasz powody, dla których to robisz?
...i to co się kryje za tymi powodami?:)
>Jak ktoś zostaje moim kolegą, to jest to tylko kolega. Jeżeli takie coś ma się wydarzyć, to nie zdąży zostać moim kolegą tylko od razu będzie kochankiem.
Czyli uznajesz wyłącznie miłość od pierwszego wejrzenia?
Uczucie nie może się zrodzić wraz z procesem poznawania?
Od koleżeństwa do przyjaźni, od przyjaźni do zakochania i od zakochania do...(co tam masz:p)
>Ty wiesz co to jest samokontrola? Mówisz tak jakby życie toczyło się bez udziału świadomości.
Bo świadomość jest zbyt mała, aby zmieściło się w niej wszystko co się dzieje.
W każdej sekundzie odbierasz miliony bodźców zewnętrznych i wewnętrznych.
Twoje ciało działa, bez Twojej świadomości kontrolującej cały proces.
Samokontrola, jest ograniczona.
Oczywiście można ją rozwijać - czytałem o ludziach potrafiący niesamowite rzeczy - ale to pochłania mnóstwo czasu, więc da się opanować kilka elementów i to kosztem reszty życia.
Osiągnięcie pełnej samokontroli to jak przeczytanie całego internetu:)
Więc zwykli ludzie mają nikłą samokontrolę - o czym większość niedługo się przekona, zasiadając do Wigilii:d
>Widzisz, ale są ludzie dla których jest. Dla nich są to puste słowa, nie mające pokrycia w czynach, zwykłe lanie wody. Forma żartu, poprawienia sobie humoru.
Wielu zdradzających mówi tak samo o seksie, że to nic takiego, że to tylko dla poprawienia humoru, rozrywka, zwykłe fizyczne działanie bez pokrycia w uczuciach - więc właściwie nic się nie stało;)
>Dla poprawy humory, dla połechtania swojego ego?
Tak samo mówi się o zdradzie.
>No tak, dlatego trzeba dbać o związek i ufać.
Podobnie można powiedzieć o flircie:p
>>choć o pewnych rzeczach należy wiedzieć samemu, to kwestia przyzwoitości.
>Np jakich?
By nie sypiać z innymi, nie kłamać, nie flirtować z innymi etc
>Ale flirt to nie zdrada emocjonalna.
Moim zdaniem to zdrada.
> Czy fantazje seksualne na temat innej osoby to zdrada? Przecież łączą się z emocjonalnością? A podobno wszyscy to robią.
To zależy od trzech czynników:
1. Czy to fantazja (bez pragnienia jej urzeczywistnienia) czy pragnienie/marzenie.
2. Czy dotyczy osoby z otoczenia (osoby dostępnej), czy osoby całkowicie niedostępnej - np zmyślonej.
3. Czy jest to w czasie autoerotyzmu czy przy kontakcie z partnerem.
To także odpowiada na drugie pytanie, czy łączy się z emocjonalnością, czy nie.
>Ale to nie jest flirt, to jest jasny przekaz, że ktoś ma na kogoś ochotę. Na takie rzeczy, nie pozwalają sobie ludzie w związkach.
Różne zachowania ludzie nazywają flirtem, jeden może flirtować mową ciała, spojrzeniem i przelotnymi muśnięciami, drugi flirtuje roznegliżowanymi fotkami przesyłanymi w mmsach, a inny tekstami w stylu "idę wziąć prysznic, tylko kto mi umyje plecy?":)
Z pewnością, wśród wszystkich możliwych zachowań, które można nazwać flirtem, same niewinne komplementy flirtem nie są.
>Moja reakcja byłaby zależna tylko i wyłącznie od jego reakcji.
A jeśli nie byłoby żadnej reakcji, albo jakby się wczuł, nie całując jej jednak i nie dotykając w newralgicznych miejscach, a później zwyczajnie uznał, że to po prostu bezpośredni flirt (za co i ja to uważam)?
Jeśli nasze definicje flirtu tak się różnią, to i wasze by mogły, więc czy mogłabyś go osądzać? A może byłabyś zazdrosna i zaborcza i zakazała mu tak postępować? Kazałabyś trzymać ręce przy sobie? Rozkazała aby nie pozwalał innym kobietom przytulać się do niego czy siadać mu na kolanach? Może nawet zakazała tańczyć wolne lub ustaliła szkolne 30 cm odległości pomiędzy tańczącymi?:)
***
Inka, nie przejmuj się i ciesz się, że nie dorwałaś się do badań na temat molestowania seksualnego;)
Kiedyś wszedłem w taki link na wiki i jak przeczytałem, to wyszło, że nie molestuje tylko tego, czego co nie znajduje się w obszarze mojego wzroku i dźwięków które wydaje:d
>"Oczekuje" to zbyt mocne słowo, bo nie mam oczekiwań.
Własnie masz, bo chcesz, aby kobieta, z którą się zwiążesz na całe życie, miała podobny pogląd na związki co Ty i jest to oczekiwanie wobec drugiej osoby.
>Każdy musi martwić się o własne życie, więc nie mam oczekiwań, co najwyżej smutno mi, gdy ktoś mi bliski zostaje w tyle.
To co z tą jednością, o której pisałeś wcześniej?
>Zwykle robię obie rzeczy na raz, dlatego neguje zachowanie ale nie człowieka.
Myślę, że nie da się tego oddzielić. O człowieku świadczy zachowanie. Jeżeli według Ciebie jest ono negatywne, to patrzysz na człowieka przez pryzmat jego zachowania.
Zresztą jak rozumiesz, to po co oceniać?
>Dzięki obserwacji, zdobywaniu danych i analizie.
A intuicja? A serce? A sumienie? One nic Ci nie podpowiadają?
>I zwykle dopiero po śmierci okazuje się czy w tym szaleństwie dominował obłęd czy geniusz:)
Ale to za życia, tacy ludzie najczęściej są samotni w swoim geniuszu lub obłędzie. Musisz uważać Kłapouchy :))
>Tylko sobie.
Nie wierze Ci do końca. Myślę, że to automatycznie przerzucasz na drugą osobę. Bo to działa na zasadzie, "skoro ja tego nie robię, to Ty też nie powinnaś". Ludzie mają to do siebie, że mierzą innych swoją miarą i tu jest przyczyna takiego zachowania.
>Więc tracą, popełniają więcej błędów, krzywdzą osoby, których krzywdzić nie chcą - czyż to nie obłęd, że można tak żyć?
Nie, życie w niewiedzy jest prostsze. To wygoda. A na błędach się uczą i to jest dla takich osób najlepsza forma nauki.
>Czy w pewnym momencie, nie tracą swojego człowieczeństwa? Co ich odróżnia od zwierząt?
Dusza :)
>Czyli masz wpływ na chemię w swoim organizmie, na to jak reaguje mózg na feromony, czy wytwarza endorfiny, bo Twój kolega nagle zaczął mówić, jakby czytał w Twoim sercu?
Nie mam, Kłapouchy.
Nikt nie może czytać tego co mam w sercu, bo to zależy ode mnie, czy się przed kimś otworzę czy nie. A nie robię tego przed kolegami.
>Ale czy znasz powody, dla których to robisz?
...i to co się kryje za tymi powodami?:)
Oczywiście. Jak tylko coś takiego mi się zdarzało, zawsze analizowałam co było przyczyną i znałam powody. Ode mnie później tylko zależało, czy chce się w to angażować, czy lepiej dać sobie spokój.
>Czyli uznajesz wyłącznie miłość od pierwszego wejrzenia?
Ja nie nazywam tego miłością tylko fascynacją.
>Uczucie nie może się zrodzić wraz z procesem poznawania?
Może, ale jest to prawdziwe uczucie? Jest to miłość? Jest to przyjaźń? Co to jest? Efekt częstego przebywania ze sobą i poznawania się, mający niewiele wspólnego z miłością.
> i od zakochania do...(co tam masz:p)
Zła kolejność, nic się nie uczysz ;p
>Twoje ciało działa, bez Twojej świadomości kontrolującej cały proces.
Oczywiście, a w sytuacji gdy wiesz, że robisz źle, ta świadomość sytuacji i konsekwencji, jest obecna. Trzeba z niej korzystać.
>Wielu zdradzających mówi tak samo o seksie..
Nie porównuj seksu z flirtem. To nie jest jednoznaczne.
>Moim zdaniem to zdrada.
Kłapouchy, flirt nie ma w sobie kontaktu cielesnego. To słowa. Nic więcej. Słowa to zdrada??
>Różne zachowania ludzie nazywają flirtem....
Najwyraźniej tak. Dlatego na początku pytałam czym wg Ciebie jest flirt. Ja flirtuję bezpiecznie :)
>To zależy od trzech czynników
Czyli w którymś przypadku to zdrada, a w innym nie?
>A jeśli nie byłoby żadnej reakcji, albo jakby się wczuł, nie całując jej jednak i nie dotykając w newralgicznych miejscach, a później zwyczajnie uznał, że to po prostu bezpośredni flirt (za co i ja to uważam)?
Kłapouchy, gdybym go kochała szaleńczo, całym sercem, to tak samo bym zareagowała. Prawdopodobnie bym wyszła, zostawiając go tam z tą dziewczyną. A gdyby nic sobie z tego nie zrobił, postawiłabym go później w takiej samej sytuacji.
>A może byłabyś zazdrosna i zaborcza i zakazała mu tak postępować?
Nie, nie mam w zwyczaju narzucać się komuś na siłę. Nie ograniczam, daję wolną wolę i liczę na lojalność. Oczywiście wkurza mnie takie zachowanie i daję to jasno do zrozumienia. Jeżeli, ktoś mimo moich wyraźnych sygnałów nie rozumie, że takie zachowanie mnie boli, to robię tak samo jak on, czyli to co napisałam powyżej.
Własnie masz, bo chcesz, aby kobieta, z którą się zwiążesz na całe życie, miała podobny pogląd na związki co Ty i jest to oczekiwanie wobec drugiej osoby.
>Każdy musi martwić się o własne życie, więc nie mam oczekiwań, co najwyżej smutno mi, gdy ktoś mi bliski zostaje w tyle.
To co z tą jednością, o której pisałeś wcześniej?
>Zwykle robię obie rzeczy na raz, dlatego neguje zachowanie ale nie człowieka.
Myślę, że nie da się tego oddzielić. O człowieku świadczy zachowanie. Jeżeli według Ciebie jest ono negatywne, to patrzysz na człowieka przez pryzmat jego zachowania.
Zresztą jak rozumiesz, to po co oceniać?
>Dzięki obserwacji, zdobywaniu danych i analizie.
A intuicja? A serce? A sumienie? One nic Ci nie podpowiadają?
>I zwykle dopiero po śmierci okazuje się czy w tym szaleństwie dominował obłęd czy geniusz:)
Ale to za życia, tacy ludzie najczęściej są samotni w swoim geniuszu lub obłędzie. Musisz uważać Kłapouchy :))
>Tylko sobie.
Nie wierze Ci do końca. Myślę, że to automatycznie przerzucasz na drugą osobę. Bo to działa na zasadzie, "skoro ja tego nie robię, to Ty też nie powinnaś". Ludzie mają to do siebie, że mierzą innych swoją miarą i tu jest przyczyna takiego zachowania.
>Więc tracą, popełniają więcej błędów, krzywdzą osoby, których krzywdzić nie chcą - czyż to nie obłęd, że można tak żyć?
Nie, życie w niewiedzy jest prostsze. To wygoda. A na błędach się uczą i to jest dla takich osób najlepsza forma nauki.
>Czy w pewnym momencie, nie tracą swojego człowieczeństwa? Co ich odróżnia od zwierząt?
Dusza :)
>Czyli masz wpływ na chemię w swoim organizmie, na to jak reaguje mózg na feromony, czy wytwarza endorfiny, bo Twój kolega nagle zaczął mówić, jakby czytał w Twoim sercu?
Nie mam, Kłapouchy.
Nikt nie może czytać tego co mam w sercu, bo to zależy ode mnie, czy się przed kimś otworzę czy nie. A nie robię tego przed kolegami.
>Ale czy znasz powody, dla których to robisz?
...i to co się kryje za tymi powodami?:)
Oczywiście. Jak tylko coś takiego mi się zdarzało, zawsze analizowałam co było przyczyną i znałam powody. Ode mnie później tylko zależało, czy chce się w to angażować, czy lepiej dać sobie spokój.
>Czyli uznajesz wyłącznie miłość od pierwszego wejrzenia?
Ja nie nazywam tego miłością tylko fascynacją.
>Uczucie nie może się zrodzić wraz z procesem poznawania?
Może, ale jest to prawdziwe uczucie? Jest to miłość? Jest to przyjaźń? Co to jest? Efekt częstego przebywania ze sobą i poznawania się, mający niewiele wspólnego z miłością.
> i od zakochania do...(co tam masz:p)
Zła kolejność, nic się nie uczysz ;p
>Twoje ciało działa, bez Twojej świadomości kontrolującej cały proces.
Oczywiście, a w sytuacji gdy wiesz, że robisz źle, ta świadomość sytuacji i konsekwencji, jest obecna. Trzeba z niej korzystać.
>Wielu zdradzających mówi tak samo o seksie..
Nie porównuj seksu z flirtem. To nie jest jednoznaczne.
>Moim zdaniem to zdrada.
Kłapouchy, flirt nie ma w sobie kontaktu cielesnego. To słowa. Nic więcej. Słowa to zdrada??
>Różne zachowania ludzie nazywają flirtem....
Najwyraźniej tak. Dlatego na początku pytałam czym wg Ciebie jest flirt. Ja flirtuję bezpiecznie :)
>To zależy od trzech czynników
Czyli w którymś przypadku to zdrada, a w innym nie?
>A jeśli nie byłoby żadnej reakcji, albo jakby się wczuł, nie całując jej jednak i nie dotykając w newralgicznych miejscach, a później zwyczajnie uznał, że to po prostu bezpośredni flirt (za co i ja to uważam)?
Kłapouchy, gdybym go kochała szaleńczo, całym sercem, to tak samo bym zareagowała. Prawdopodobnie bym wyszła, zostawiając go tam z tą dziewczyną. A gdyby nic sobie z tego nie zrobił, postawiłabym go później w takiej samej sytuacji.
>A może byłabyś zazdrosna i zaborcza i zakazała mu tak postępować?
Nie, nie mam w zwyczaju narzucać się komuś na siłę. Nie ograniczam, daję wolną wolę i liczę na lojalność. Oczywiście wkurza mnie takie zachowanie i daję to jasno do zrozumienia. Jeżeli, ktoś mimo moich wyraźnych sygnałów nie rozumie, że takie zachowanie mnie boli, to robię tak samo jak on, czyli to co napisałam powyżej.
Zacznę od tego, że wlałem w siebie więcej wódki niż zamierzałem, więc nie wiem, czy moje słowa odpowiadają w pełni moim myślom:)
Kolejna kwestia, która znacząco skróci moją odpowiedz: Myślę, Droga Ponti, że większość rozbieżności w naszym postrzeganiu świata wynika z posiadania innych znaczeń dla słów, którymi oboje się posługujemy.
Np kiedy powiem związek, to mam na myśli wierność - i to co dla mnie jest częścią definicji, dla Ciebie jest już oczekiwaniem. (oczywiście wierność to przykład jednej z zasad, które uznaje za akt przyzwoitości)
Podobną rozbieżność mamy w bardzo wielu sprawach dotyczących relacji damsko-męskich. A miłość postrzegamy tak odmiennie, że nie potrafię połączyć Twoich poglądów na nią, z niczym co czułem, co znałem, co wyczytałem lub o czym słyszałem.
>To co z tą jednością, o której pisałeś wcześniej?
To nie dotyczyło związków, ale ludzi, jako takich.
>Zresztą jak rozumiesz, to po co oceniać?
By wiedzieć, co dobre a co złe, bo wiedząc to, wiem jak wybrać, jak żyć.
To jakbyś kupowała owoce w sklepie samoobsługowym. Oceniasz je pod różnym kątem, by ostatecznie ocenić i zdecydować, które wybrać a które nie. Na tym polega całe życie:)
>A intuicja? A serce? A sumienie? One nic Ci nie podpowiadają?
Podpowiadają, ale często kłamią sukinkoty!:d
Intuicja i serce to często podświadomość, zwierzęce instynkty, zaimplementowane komendy naszej kultury, triki specjalistów od wywierania wpływu.
Sumienie? Zwykle ciężko je odróżnić od poczucia winy, także wyuczonego i nie zawsze słusznego.
>Ale to za życia, tacy ludzie najczęściej są samotni w swoim geniuszu lub obłędzie. Musisz uważać Kłapouchy :))
Nie byłem samotny od bycia nastolatkiem.
Bywam sam, zwykle nawet to lubię, ale samotność mi nie grozi.
I chyba mogę zaakceptować bycie samemu, jeśli wiąże się to z przeżyciem życia, z którego będę zadowolony.
Najbardziej boję się, że moje życie w niczym nie będzie się różniło od życia wszystkich innych i na jego finał poczuje, że właściwie zmarnowałem ten czas, bo ktoś inny mógł przeżyć te życie.
>Dusza :)
O ile się wierzy w duszę i wierzy, że zwierzęta jej nie mają.
Pierwsi chrześcijanie wierzyli w reinkarnację (a zwykle można się inkarnować również w zwierzętach).
Za to później wierzono, że dzieci do któregoś roku życia wcale nie mają duszy (gdzieś do 5-7).
Zresztą koncepcja duszy to chyba twór Platona, bo w Biblii jakoś jej nie kojarzę;)
>Nikt nie może czytać tego co mam w sercu, bo to zależy ode mnie, czy się przed kimś otworzę czy nie.
Stąd słowo "jakby". Nigdy nie miałaś tak, że się nie otworzyłaś, a ktoś mówił jakby Cię znał na wylot?
>Kłapouchy, flirt nie ma w sobie kontaktu cielesnego. To słowa. Nic więcej. Słowa to zdrada??
Flirt tylko dla Ciebie ogranicza się do słów, a nawet wtedy może paść wiele słów, które można nazwać emocjonalną zdradą, chociażby:
- Kocham cię
- Pragnę cie
- Jesteś dla mnie wszystkich
Słowa to naprawdę dużo. Nie są tylko czymś co się pojawia i znika, mogą zmienić czyjąś chwilę, czyjś dzień albo i czyjeś życie.
>Ja flirtuję bezpiecznie :)
Tak sobie wmawiaj:p
>Czyli w którymś przypadku to zdrada, a w innym nie?
Jeśli to fantazja bez pragnienia jej urzeczywistnienia z osobą nieistniejącą przy samozaspokajaniu, to nie jest to zdrada.
Jeśli to erotyczna "fantazja" o siostrze żony w czasie seksu z żoną - to zdrada!
>Kłapouchy, gdybym go kochała szaleńczo, całym sercem, to tak samo bym zareagowała.
Kocha się lub nie, nie ma szaleńczo, nie ma "prawdziwej miłości", nie ma "na pół gwizdka" ani nic takiego - albo albo!
>Prawdopodobnie bym wyszła, zostawiając go tam z tą dziewczyną. A gdyby nic sobie z tego nie zrobił, postawiłabym go później w takiej samej sytuacji.
To z poradnika, "jak stworzyć toksyczny związek"?:d
>Oczywiście wkurza mnie takie zachowanie i daję to jasno do zrozumienia.
Jak?
Kolejna kwestia, która znacząco skróci moją odpowiedz: Myślę, Droga Ponti, że większość rozbieżności w naszym postrzeganiu świata wynika z posiadania innych znaczeń dla słów, którymi oboje się posługujemy.
Np kiedy powiem związek, to mam na myśli wierność - i to co dla mnie jest częścią definicji, dla Ciebie jest już oczekiwaniem. (oczywiście wierność to przykład jednej z zasad, które uznaje za akt przyzwoitości)
Podobną rozbieżność mamy w bardzo wielu sprawach dotyczących relacji damsko-męskich. A miłość postrzegamy tak odmiennie, że nie potrafię połączyć Twoich poglądów na nią, z niczym co czułem, co znałem, co wyczytałem lub o czym słyszałem.
>To co z tą jednością, o której pisałeś wcześniej?
To nie dotyczyło związków, ale ludzi, jako takich.
>Zresztą jak rozumiesz, to po co oceniać?
By wiedzieć, co dobre a co złe, bo wiedząc to, wiem jak wybrać, jak żyć.
To jakbyś kupowała owoce w sklepie samoobsługowym. Oceniasz je pod różnym kątem, by ostatecznie ocenić i zdecydować, które wybrać a które nie. Na tym polega całe życie:)
>A intuicja? A serce? A sumienie? One nic Ci nie podpowiadają?
Podpowiadają, ale często kłamią sukinkoty!:d
Intuicja i serce to często podświadomość, zwierzęce instynkty, zaimplementowane komendy naszej kultury, triki specjalistów od wywierania wpływu.
Sumienie? Zwykle ciężko je odróżnić od poczucia winy, także wyuczonego i nie zawsze słusznego.
>Ale to za życia, tacy ludzie najczęściej są samotni w swoim geniuszu lub obłędzie. Musisz uważać Kłapouchy :))
Nie byłem samotny od bycia nastolatkiem.
Bywam sam, zwykle nawet to lubię, ale samotność mi nie grozi.
I chyba mogę zaakceptować bycie samemu, jeśli wiąże się to z przeżyciem życia, z którego będę zadowolony.
Najbardziej boję się, że moje życie w niczym nie będzie się różniło od życia wszystkich innych i na jego finał poczuje, że właściwie zmarnowałem ten czas, bo ktoś inny mógł przeżyć te życie.
>Dusza :)
O ile się wierzy w duszę i wierzy, że zwierzęta jej nie mają.
Pierwsi chrześcijanie wierzyli w reinkarnację (a zwykle można się inkarnować również w zwierzętach).
Za to później wierzono, że dzieci do któregoś roku życia wcale nie mają duszy (gdzieś do 5-7).
Zresztą koncepcja duszy to chyba twór Platona, bo w Biblii jakoś jej nie kojarzę;)
>Nikt nie może czytać tego co mam w sercu, bo to zależy ode mnie, czy się przed kimś otworzę czy nie.
Stąd słowo "jakby". Nigdy nie miałaś tak, że się nie otworzyłaś, a ktoś mówił jakby Cię znał na wylot?
>Kłapouchy, flirt nie ma w sobie kontaktu cielesnego. To słowa. Nic więcej. Słowa to zdrada??
Flirt tylko dla Ciebie ogranicza się do słów, a nawet wtedy może paść wiele słów, które można nazwać emocjonalną zdradą, chociażby:
- Kocham cię
- Pragnę cie
- Jesteś dla mnie wszystkich
Słowa to naprawdę dużo. Nie są tylko czymś co się pojawia i znika, mogą zmienić czyjąś chwilę, czyjś dzień albo i czyjeś życie.
>Ja flirtuję bezpiecznie :)
Tak sobie wmawiaj:p
>Czyli w którymś przypadku to zdrada, a w innym nie?
Jeśli to fantazja bez pragnienia jej urzeczywistnienia z osobą nieistniejącą przy samozaspokajaniu, to nie jest to zdrada.
Jeśli to erotyczna "fantazja" o siostrze żony w czasie seksu z żoną - to zdrada!
>Kłapouchy, gdybym go kochała szaleńczo, całym sercem, to tak samo bym zareagowała.
Kocha się lub nie, nie ma szaleńczo, nie ma "prawdziwej miłości", nie ma "na pół gwizdka" ani nic takiego - albo albo!
>Prawdopodobnie bym wyszła, zostawiając go tam z tą dziewczyną. A gdyby nic sobie z tego nie zrobił, postawiłabym go później w takiej samej sytuacji.
To z poradnika, "jak stworzyć toksyczny związek"?:d
>Oczywiście wkurza mnie takie zachowanie i daję to jasno do zrozumienia.
Jak?
Zacznę od tego, że wlałem w siebie więcej wódki niż zamierzałem, więc nie wiem, czy moje słowa odpowiadają w pełni moim myślom:)
Wódka, rozwiązuje myśli, w tym przypadku palce, więc musisz uważać...
>większość rozbieżności w naszym postrzeganiu świata wynika z posiadania innych znaczeń dla słów, którymi oboje się posługujemy.
Tak, też to zauważyłam. Widocznie inaczej nas wychowano, albo mieliśmy inne słowniki w zasięgu ręki ;)
>Podobną rozbieżność mamy w bardzo wielu sprawach dotyczących relacji damsko-męskich.
Kłapouchy, bo ludzie są różni. Każdy zawsze wpisywał się w kanon Twoich przekonań i definicji? Moje przekonania, wynikają z moich doświadczeń i tego co z nich wyciągnęłam. Nie umiem dokładnie napisać Ci jak to widzę, nigdy nie byłam dobra w opisywaniu myśli.
>To jakbyś kupowała owoce w sklepie samoobsługowym. Na tym polega całe życie:)
Zachowań ludzkich, o ile nie podlegają one pod KK, nie powinno się oceniać. To co dla mnie jest złe, dla Ciebie być nie musi. Tak jest ze wszystkim. Możesz wyrazić swoje zdanie, ale nie dokonywać oceny.
>Podpowiadają, ale często kłamią sukinkoty!:d
Moje nie :) Widocznie nosisz w sobie konflikt ;D
Intuicja to coś co masz, albo nie. Ja ją mam, ale nie zawsze się do mnie odzywa.
>Bywam sam, zwykle nawet to lubię, ale samotność mi nie grozi.
Chodziło mi raczej o samotność w przekonaniach, taki brak zrozumienia u innych. A w ogóle bardzo często nie jesteśmy sami a bywamy samotni.
>Najbardziej boję się, że moje życie w niczym nie będzie się różniło od życia wszystkich innych i na jego finał poczuje, że właściwie zmarnowałem ten czas, bo ktoś inny mógł przeżyć te życie.
A jak to ocenić obiektywnie? Widząc na Twój pesymizm, i tak powiesz, że mogłeś żyć inaczej ;)
>Zresztą koncepcja duszy to chyba twór Platona, bo w Biblii jakoś jej nie kojarzę;)
Nie będę rozpoczynała z Tobą kolejnej dyskusji na tematy religijne, bo i tak się nie dogadamy :D
>Stąd słowo "jakby". Nigdy nie miałaś tak, że się nie otworzyłaś, a ktoś mówił jakby Cię znał na wylot?
Nie. Nie bywam otwartą księgą.
>- Kocham cię
- Pragnę cie
- Jesteś dla mnie wszystkich
Nie wiem jak Ty, ale ja nigdy nie użyłam takich słów flirtując z kimś.
Gdyby ktoś, flirtował ze mną używając słów -"Kocham cię" - pomyślałabym, że jest kopnięty i spławiłabym gościa po 2 minutach.
Pozostałe dwa wyrażenia, nic nie znaczą we flircie. Znaczenia nabierają dopiero w związku.
>Słowa to naprawdę dużo. Nie są tylko czymś co się pojawia i znika, mogą zmienić czyjąś chwilę, czyjś dzień albo i czyjeś życie.
Zależy jak bardzo bierzesz je do siebie.
>Tak sobie wmawiaj:p
No kurcze, chyba wiem lepiej, no nie?!
>Jeśli to erotyczna "fantazja" o siostrze żony w czasie seksu z żoną - to zdrada!
To chora zdrada ;)
>To z poradnika, "jak stworzyć toksyczny związek"?:d
Słuchaj, potraktuję to ulgowo, tłumacząc Cie wypitym alkoholem. Masz farta ;)
>Jak?
Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?
Jak ktoś mnie zna, to domyśli się, że przekroczył granicę mojej wyrozumiałości :)
Wódka, rozwiązuje myśli, w tym przypadku palce, więc musisz uważać...
>większość rozbieżności w naszym postrzeganiu świata wynika z posiadania innych znaczeń dla słów, którymi oboje się posługujemy.
Tak, też to zauważyłam. Widocznie inaczej nas wychowano, albo mieliśmy inne słowniki w zasięgu ręki ;)
>Podobną rozbieżność mamy w bardzo wielu sprawach dotyczących relacji damsko-męskich.
Kłapouchy, bo ludzie są różni. Każdy zawsze wpisywał się w kanon Twoich przekonań i definicji? Moje przekonania, wynikają z moich doświadczeń i tego co z nich wyciągnęłam. Nie umiem dokładnie napisać Ci jak to widzę, nigdy nie byłam dobra w opisywaniu myśli.
>To jakbyś kupowała owoce w sklepie samoobsługowym. Na tym polega całe życie:)
Zachowań ludzkich, o ile nie podlegają one pod KK, nie powinno się oceniać. To co dla mnie jest złe, dla Ciebie być nie musi. Tak jest ze wszystkim. Możesz wyrazić swoje zdanie, ale nie dokonywać oceny.
>Podpowiadają, ale często kłamią sukinkoty!:d
Moje nie :) Widocznie nosisz w sobie konflikt ;D
Intuicja to coś co masz, albo nie. Ja ją mam, ale nie zawsze się do mnie odzywa.
>Bywam sam, zwykle nawet to lubię, ale samotność mi nie grozi.
Chodziło mi raczej o samotność w przekonaniach, taki brak zrozumienia u innych. A w ogóle bardzo często nie jesteśmy sami a bywamy samotni.
>Najbardziej boję się, że moje życie w niczym nie będzie się różniło od życia wszystkich innych i na jego finał poczuje, że właściwie zmarnowałem ten czas, bo ktoś inny mógł przeżyć te życie.
A jak to ocenić obiektywnie? Widząc na Twój pesymizm, i tak powiesz, że mogłeś żyć inaczej ;)
>Zresztą koncepcja duszy to chyba twór Platona, bo w Biblii jakoś jej nie kojarzę;)
Nie będę rozpoczynała z Tobą kolejnej dyskusji na tematy religijne, bo i tak się nie dogadamy :D
>Stąd słowo "jakby". Nigdy nie miałaś tak, że się nie otworzyłaś, a ktoś mówił jakby Cię znał na wylot?
Nie. Nie bywam otwartą księgą.
>- Kocham cię
- Pragnę cie
- Jesteś dla mnie wszystkich
Nie wiem jak Ty, ale ja nigdy nie użyłam takich słów flirtując z kimś.
Gdyby ktoś, flirtował ze mną używając słów -"Kocham cię" - pomyślałabym, że jest kopnięty i spławiłabym gościa po 2 minutach.
Pozostałe dwa wyrażenia, nic nie znaczą we flircie. Znaczenia nabierają dopiero w związku.
>Słowa to naprawdę dużo. Nie są tylko czymś co się pojawia i znika, mogą zmienić czyjąś chwilę, czyjś dzień albo i czyjeś życie.
Zależy jak bardzo bierzesz je do siebie.
>Tak sobie wmawiaj:p
No kurcze, chyba wiem lepiej, no nie?!
>Jeśli to erotyczna "fantazja" o siostrze żony w czasie seksu z żoną - to zdrada!
To chora zdrada ;)
>To z poradnika, "jak stworzyć toksyczny związek"?:d
Słuchaj, potraktuję to ulgowo, tłumacząc Cie wypitym alkoholem. Masz farta ;)
>Jak?
Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?
Jak ktoś mnie zna, to domyśli się, że przekroczył granicę mojej wyrozumiałości :)
>Kłapouchy, bo ludzie są różni. Każdy zawsze wpisywał się w kanon Twoich przekonań i definicji?
Przekonań - NIE
Definicji - Zawsze! (do pojawienia się Ciebie:p)
>Możesz wyrazić swoje zdanie, ale nie dokonywać oceny.
Wyrażenie swojego zdania zwykle wiąże się z oceną i to zwykle z oceną wartościującą.
Jeśli mówisz, że coś Ci się podoba, coś nie smakuje, coś jest takie czy siakie, to oceniasz.
Oczywiście nie musisz w tej ocenie narzucać innym swojego zdania, ale dlaczego by nie oceniać? Przecież to kwintesencja życia!
I wszyscy oceniamy. Nawet ci co nie mają własnego zdania, takie ciepłe kluchy, z pewnością oceniają, tylko wolą swą oceną nie podzielić się ze światem.
Zresztą nawet "nie wiem" można uznać za ocenę, bo zwykle jest to równoznaczne z "0"
>Intuicja to coś co masz, albo nie. Ja ją mam, ale nie zawsze się do mnie odzywa.
I nigdy, absolutnie nigdy się nie myli?
>Chodziło mi raczej o samotność w przekonaniach, taki brak zrozumienia u innych.
Nawet jeśli nikt nie podziela moich poglądów, to nie czuje się samotny, bo wiem, że moje poglądy są słuszne.
Wolę sam mieć rację, niż mylić się z milionami - a Ty?
>A w ogóle bardzo często nie jesteśmy sami a bywamy samotni.
Ten problem mnie już nie dotyczy, bo jestem wolny od uczucia samotności.
>A jak to ocenić obiektywnie? Widząc na Twój pesymizm, i tak powiesz, że mogłeś żyć inaczej ;)
Nie sądzę, aby moje życie podlegało obiektywnej ocenie.
Taka ocena kłóciłaby się z założeniami - byłaby zaprzeczeniem głównej tezy.
Oceniam moje życie subiektywnie i mimo mojego pesymizmu jestem z niego zadowolony.
>Nie wiem jak Ty, ale ja nigdy nie użyłam takich słów flirtując z kimś.
A jakich słów używasz flirtując? Jak wygląda Twój flirt?
Twoja definicja flirtu jest tak odmienna od tej przyjętej przez świat, że może dasz próbkę? Może jak z miłością, mówimy o czymś całkiem innym?
>To chora zdrada ;)
Czyli uznajesz, że można zdradzić myślami, ale nie uznajesz, że można słowami?
>Słuchaj, potraktuję to ulgowo, tłumacząc Cie wypitym alkoholem. Masz farta ;)
Do tego miejsca już wytrzeźwiałem:d
>Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?
Tak:)
>Jak ktoś mnie zna, to domyśli się, że przekroczył granicę mojej wyrozumiałości :)
Czyli nic byś nie powiedziała, liczyłabyś, że sam się domyśli?
No ale przy Twoim dziwnym słowniku i podejściu do flirtu, to byłoby niezwykle trudne, naprawdę!
I tak w sensie ogólnym, nie miałaś w swoim życiu poważnych problemów komunikując się z ludźmi?
Przekonań - NIE
Definicji - Zawsze! (do pojawienia się Ciebie:p)
>Możesz wyrazić swoje zdanie, ale nie dokonywać oceny.
Wyrażenie swojego zdania zwykle wiąże się z oceną i to zwykle z oceną wartościującą.
Jeśli mówisz, że coś Ci się podoba, coś nie smakuje, coś jest takie czy siakie, to oceniasz.
Oczywiście nie musisz w tej ocenie narzucać innym swojego zdania, ale dlaczego by nie oceniać? Przecież to kwintesencja życia!
I wszyscy oceniamy. Nawet ci co nie mają własnego zdania, takie ciepłe kluchy, z pewnością oceniają, tylko wolą swą oceną nie podzielić się ze światem.
Zresztą nawet "nie wiem" można uznać za ocenę, bo zwykle jest to równoznaczne z "0"
>Intuicja to coś co masz, albo nie. Ja ją mam, ale nie zawsze się do mnie odzywa.
I nigdy, absolutnie nigdy się nie myli?
>Chodziło mi raczej o samotność w przekonaniach, taki brak zrozumienia u innych.
Nawet jeśli nikt nie podziela moich poglądów, to nie czuje się samotny, bo wiem, że moje poglądy są słuszne.
Wolę sam mieć rację, niż mylić się z milionami - a Ty?
>A w ogóle bardzo często nie jesteśmy sami a bywamy samotni.
Ten problem mnie już nie dotyczy, bo jestem wolny od uczucia samotności.
>A jak to ocenić obiektywnie? Widząc na Twój pesymizm, i tak powiesz, że mogłeś żyć inaczej ;)
Nie sądzę, aby moje życie podlegało obiektywnej ocenie.
Taka ocena kłóciłaby się z założeniami - byłaby zaprzeczeniem głównej tezy.
Oceniam moje życie subiektywnie i mimo mojego pesymizmu jestem z niego zadowolony.
>Nie wiem jak Ty, ale ja nigdy nie użyłam takich słów flirtując z kimś.
A jakich słów używasz flirtując? Jak wygląda Twój flirt?
Twoja definicja flirtu jest tak odmienna od tej przyjętej przez świat, że może dasz próbkę? Może jak z miłością, mówimy o czymś całkiem innym?
>To chora zdrada ;)
Czyli uznajesz, że można zdradzić myślami, ale nie uznajesz, że można słowami?
>Słuchaj, potraktuję to ulgowo, tłumacząc Cie wypitym alkoholem. Masz farta ;)
Do tego miejsca już wytrzeźwiałem:d
>Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?
Tak:)
>Jak ktoś mnie zna, to domyśli się, że przekroczył granicę mojej wyrozumiałości :)
Czyli nic byś nie powiedziała, liczyłabyś, że sam się domyśli?
No ale przy Twoim dziwnym słowniku i podejściu do flirtu, to byłoby niezwykle trudne, naprawdę!
I tak w sensie ogólnym, nie miałaś w swoim życiu poważnych problemów komunikując się z ludźmi?
>Definicji - Zawsze! (do pojawienia się Ciebie:p)
Trzeba poszerzać horyzonty, różne sytuacje mogą Ci w tym pomóc ;) Może ja też i spojrzysz inaczej na niektóre definicje i pomyślisz sobie za jakiś czas: "Kurcze, ona mogła mieć racje. Czemu wcześniej na to nie wpadłem?" ;p
>Jeśli mówisz, że coś Ci się podoba, coś nie smakuje, coś jest takie czy siakie, to oceniasz.
Tak, zgadzam się. Oceniać można przedmioty, ludzi się nie powinno.
I nie mówię, że tego nie robimy, robimy, ale jest to niewłaściwe.
>I nigdy, absolutnie nigdy się nie myli?
Nie wiem, teoretycznie nie powinna. Pewnie nie można jej brać za wyznacznik ale ja parę razy w życiu jej nie posłuchałam i źle na tym wyszłam.
>Nawet jeśli nikt nie podziela moich poglądów, to nie czuje się samotny, bo wiem, że moje poglądy są słuszne.
Egoista, albo szaleniec ;))
>Wolę sam mieć rację, niż mylić się z milionami - a Ty?
Ja się tego uczę. Coraz lepiej mi to wychodzi,ale zdarza mi się jeszcze ulegać wpływom.
>Ten problem mnie już nie dotyczy, bo jestem wolny od uczucia samotności.
Nie umiem Ci w to uwierzyć :)
>A jakich słów używasz flirtując? Jak wygląda Twój flirt?
Twoja definicja flirtu jest tak odmienna od tej przyjętej przez świat, że może dasz próbkę? Może jak z miłością, mówimy o czymś całkiem innym?
No nie będę tego Ci tu opisywać, to by było sztuczne.
Może i tak jest, nie wiem. Dlaczego Twoja definicja to ta, którą przyjmuje świat? Dlaczego nie moja? Niestety nikt się w tym temacie nie chce wypowiedzieć, a przez to m dłużej z Tobą rozmawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jest ze mną coś nie tak. To dziwne uczucie.
>Czyli uznajesz, że można zdradzić myślami, ale nie uznajesz, że można słowami?
Nie, tam było oczko. W myśli nie wnikam, słowa są puste, zdradzasz, gdy wdrażasz to wszystko w czyn.
>Do tego miejsca już wytrzeźwiałem:d
Czyli chciałeś powiedzieć , że tworzę toksyczne związki? Jak możesz wydawać taką opinie nie znając kogoś??
>>Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?
>Tak:)
Heh, nie da się, przez internet nie umiem :)
>Czyli nic byś nie powiedziała, liczyłabyś, że sam się domyśli?
Cały czas próbuje nie pisać Ci, co konkretnie, ja bym zrobiła, a Ty dalej naciskasz.
Wiadomo, że bym nie milczała. Na pewno powiedziałabym mu, że nie podoba mi się takie zachowanie. Nie zrobiłabym awantury w miejscu publicznym, tylko bym wyszła, a w domu powiedziałabym mu co o tym myślę.
W relacjach damsko męskich nie lubię konkurencji. Jeżeli ktoś stawia mnie w takiej sytuacji to często nie daję mu wyboru i sama rezygnuję.
>No ale przy Twoim dziwnym słowniku i podejściu do flirtu, to byłoby niezwykle trudne, naprawdę!
Dlaczego? Ja jestem dosyć liberalną osobą :)
>I tak w sensie ogólnym, nie miałaś w swoim życiu poważnych problemów komunikując się z ludźmi?
Nie, dlaczego tak myślisz?
Trzeba poszerzać horyzonty, różne sytuacje mogą Ci w tym pomóc ;) Może ja też i spojrzysz inaczej na niektóre definicje i pomyślisz sobie za jakiś czas: "Kurcze, ona mogła mieć racje. Czemu wcześniej na to nie wpadłem?" ;p
>Jeśli mówisz, że coś Ci się podoba, coś nie smakuje, coś jest takie czy siakie, to oceniasz.
Tak, zgadzam się. Oceniać można przedmioty, ludzi się nie powinno.
I nie mówię, że tego nie robimy, robimy, ale jest to niewłaściwe.
>I nigdy, absolutnie nigdy się nie myli?
Nie wiem, teoretycznie nie powinna. Pewnie nie można jej brać za wyznacznik ale ja parę razy w życiu jej nie posłuchałam i źle na tym wyszłam.
>Nawet jeśli nikt nie podziela moich poglądów, to nie czuje się samotny, bo wiem, że moje poglądy są słuszne.
Egoista, albo szaleniec ;))
>Wolę sam mieć rację, niż mylić się z milionami - a Ty?
Ja się tego uczę. Coraz lepiej mi to wychodzi,ale zdarza mi się jeszcze ulegać wpływom.
>Ten problem mnie już nie dotyczy, bo jestem wolny od uczucia samotności.
Nie umiem Ci w to uwierzyć :)
>A jakich słów używasz flirtując? Jak wygląda Twój flirt?
Twoja definicja flirtu jest tak odmienna od tej przyjętej przez świat, że może dasz próbkę? Może jak z miłością, mówimy o czymś całkiem innym?
No nie będę tego Ci tu opisywać, to by było sztuczne.
Może i tak jest, nie wiem. Dlaczego Twoja definicja to ta, którą przyjmuje świat? Dlaczego nie moja? Niestety nikt się w tym temacie nie chce wypowiedzieć, a przez to m dłużej z Tobą rozmawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jest ze mną coś nie tak. To dziwne uczucie.
>Czyli uznajesz, że można zdradzić myślami, ale nie uznajesz, że można słowami?
Nie, tam było oczko. W myśli nie wnikam, słowa są puste, zdradzasz, gdy wdrażasz to wszystko w czyn.
>Do tego miejsca już wytrzeźwiałem:d
Czyli chciałeś powiedzieć , że tworzę toksyczne związki? Jak możesz wydawać taką opinie nie znając kogoś??
>>Czego Ty oczekujesz? Że mam się wczuć i napisać Ci co bym powiedziała?
>Tak:)
Heh, nie da się, przez internet nie umiem :)
>Czyli nic byś nie powiedziała, liczyłabyś, że sam się domyśli?
Cały czas próbuje nie pisać Ci, co konkretnie, ja bym zrobiła, a Ty dalej naciskasz.
Wiadomo, że bym nie milczała. Na pewno powiedziałabym mu, że nie podoba mi się takie zachowanie. Nie zrobiłabym awantury w miejscu publicznym, tylko bym wyszła, a w domu powiedziałabym mu co o tym myślę.
W relacjach damsko męskich nie lubię konkurencji. Jeżeli ktoś stawia mnie w takiej sytuacji to często nie daję mu wyboru i sama rezygnuję.
>No ale przy Twoim dziwnym słowniku i podejściu do flirtu, to byłoby niezwykle trudne, naprawdę!
Dlaczego? Ja jestem dosyć liberalną osobą :)
>I tak w sensie ogólnym, nie miałaś w swoim życiu poważnych problemów komunikując się z ludźmi?
Nie, dlaczego tak myślisz?
>"Kurcze, ona mogła mieć racje. Czemu wcześniej na to nie wpadłem?"
Nigdy! W poglądach tak miewam, ale nie w definicjach.
>Tak, zgadzam się. Oceniać można przedmioty, ludzi się nie powinno.
Nie oceniam ludzi, ale zachowania.
Jeśli mówię, że zachowanie jest niewłaściwe to mam na myśli wszystkich, którzy je powielają.
Sam człowiek zły być nie musi, a przynajmniej nie musi każdy, kto tak robi.
>Twoja definicja to ta, którą przyjmuje świat? Dlaczego nie moja?
Bo definicje są stałe - dzięki temu używając tego samego języka jesteśmy w stanie się porozumiewać.
O oczywiście możesz sobie wymyślać własne definicje, np że seks to jedzenie koniczyny, ale im częściej używasz tego słowa i stykasz się z nim wokół siebie, tym większy chaos to wywołuje (w Tobie, i w innych, którzy próbują Cię zrozumieć).
>m dłużej z Tobą rozmawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jest ze mną coś nie tak.
Więc jednak do czegoś dochodzimy:p
>Nie, tam było oczko.
I co ono oznaczało?
>W myśli nie wnikam, słowa są puste,
Więc jaki sens się komunikować? Jaki sens mówić o uczuciach, wyznawać miłość, etc? Czyli nie można Cię obrazić słowem? Więc po co negowanie oceniania, skoro i tak słowa są puste?
A myślisz obrazami czy słowami?
I może dla Ciebie słowa są puste, dla innych mają znaczenie.
Wiem, że rzadko w nie wierzysz, a jak nie wierzysz, to i nie szanujesz, kwitując, że to puste słowa, ale jak dajesz radę stworzyć związek oparty na czymś więcej niż seksie?
Byłaś kiedyś w związku? Więcej niż jednym? Jakimś dłuższym?
Masz kolegów, koleżanki, przyjaciół?
>Czyli chciałeś powiedzieć , że tworzę toksyczne związki?
Nie, chciałem powiedzieć, że tamto zachowanie - czyli zachowanie odwetowe (zemsta), jest toksyczne i to pierwszy krok do stworzenia toksycznego związku.
>Jak możesz wydawać taką opinie nie znając kogoś??
Znam Cię na tyle, na ile dajesz się poznać.
Ale skoro słowa są puste, to możesz mówić, co zechcesz.
Prawdy w Twych słowach nie musi być wcale.
Moją opinię zaś uznawaj, jako opinię o układzie słów;)
>Cały czas próbuje nie pisać Ci, co konkretnie, ja bym zrobiła, a Ty dalej naciskasz.
To prawda:) Bo cały czas próbuje Cię poznać:)
>Na pewno powiedziałabym mu, że nie podoba mi się takie zachowanie.
Ale przecież słowa są puste, a Ty masz inne definicję niż reszta świata.
Przyjmując założenie, że tak byś zrobiła i on by posłuchał, czy to znaczy, że on też mógłby tak robić?
Mógłby Ci powiedzieć, że nie akceptuje flirtu, nie chce abyś się spotykała 1:1 z innymi mężczyznami, etc
>Dlaczego? Ja jestem dosyć liberalną osobą :)
Tak, właśnie w tym problem, bo przy używaniu słownika nie można być liberalnym i przypisywać definicji do innych słów niż pasują.
>Nie, dlaczego tak myślisz?
Bo masz inne definicje, a to rodzi problemy z komunikowaniem się, za co za tym idzie, także nieporozumienia i konflikty.
Może jesteś skrajnym introwertykiem i ogólnie niewiele mówisz?
Nigdy! W poglądach tak miewam, ale nie w definicjach.
>Tak, zgadzam się. Oceniać można przedmioty, ludzi się nie powinno.
Nie oceniam ludzi, ale zachowania.
Jeśli mówię, że zachowanie jest niewłaściwe to mam na myśli wszystkich, którzy je powielają.
Sam człowiek zły być nie musi, a przynajmniej nie musi każdy, kto tak robi.
>Twoja definicja to ta, którą przyjmuje świat? Dlaczego nie moja?
Bo definicje są stałe - dzięki temu używając tego samego języka jesteśmy w stanie się porozumiewać.
O oczywiście możesz sobie wymyślać własne definicje, np że seks to jedzenie koniczyny, ale im częściej używasz tego słowa i stykasz się z nim wokół siebie, tym większy chaos to wywołuje (w Tobie, i w innych, którzy próbują Cię zrozumieć).
>m dłużej z Tobą rozmawiam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jest ze mną coś nie tak.
Więc jednak do czegoś dochodzimy:p
>Nie, tam było oczko.
I co ono oznaczało?
>W myśli nie wnikam, słowa są puste,
Więc jaki sens się komunikować? Jaki sens mówić o uczuciach, wyznawać miłość, etc? Czyli nie można Cię obrazić słowem? Więc po co negowanie oceniania, skoro i tak słowa są puste?
A myślisz obrazami czy słowami?
I może dla Ciebie słowa są puste, dla innych mają znaczenie.
Wiem, że rzadko w nie wierzysz, a jak nie wierzysz, to i nie szanujesz, kwitując, że to puste słowa, ale jak dajesz radę stworzyć związek oparty na czymś więcej niż seksie?
Byłaś kiedyś w związku? Więcej niż jednym? Jakimś dłuższym?
Masz kolegów, koleżanki, przyjaciół?
>Czyli chciałeś powiedzieć , że tworzę toksyczne związki?
Nie, chciałem powiedzieć, że tamto zachowanie - czyli zachowanie odwetowe (zemsta), jest toksyczne i to pierwszy krok do stworzenia toksycznego związku.
>Jak możesz wydawać taką opinie nie znając kogoś??
Znam Cię na tyle, na ile dajesz się poznać.
Ale skoro słowa są puste, to możesz mówić, co zechcesz.
Prawdy w Twych słowach nie musi być wcale.
Moją opinię zaś uznawaj, jako opinię o układzie słów;)
>Cały czas próbuje nie pisać Ci, co konkretnie, ja bym zrobiła, a Ty dalej naciskasz.
To prawda:) Bo cały czas próbuje Cię poznać:)
>Na pewno powiedziałabym mu, że nie podoba mi się takie zachowanie.
Ale przecież słowa są puste, a Ty masz inne definicję niż reszta świata.
Przyjmując założenie, że tak byś zrobiła i on by posłuchał, czy to znaczy, że on też mógłby tak robić?
Mógłby Ci powiedzieć, że nie akceptuje flirtu, nie chce abyś się spotykała 1:1 z innymi mężczyznami, etc
>Dlaczego? Ja jestem dosyć liberalną osobą :)
Tak, właśnie w tym problem, bo przy używaniu słownika nie można być liberalnym i przypisywać definicji do innych słów niż pasują.
>Nie, dlaczego tak myślisz?
Bo masz inne definicje, a to rodzi problemy z komunikowaniem się, za co za tym idzie, także nieporozumienia i konflikty.
Może jesteś skrajnym introwertykiem i ogólnie niewiele mówisz?
>Nigdy!
No ja sobie żartowałam, ale pamiętaj jedno, nigdy nie mówi "Nigdy" :)
>Bo definicje są stałe - dzięki temu używając tego samego języka jesteśmy w stanie się porozumiewać.
Ok i Ty swoją definicję miłości, bądź flirtu, bądź też związku, wyczytałeś w encyklopedii a ja swoją zmyśliłam, tak?!
Otóż nie Kłapouchy. Takie definicje, o których Ty mówisz, są bardzo ogólnikowe i podlegają dowolnej interpretacji. I moja i Twoja jest na swój sposób prawidłowa, bo zależna od naszych przeżyć.
>możesz sobie wymyślać własne definicje, np że seks to jedzenie koniczyny
I na litość boską, nie rób ze mnie wariatki!
>Więc jednak do czegoś dochodzimy:p
Chyba Ty ;p
Wiesz dlaczego tak jest? Bo masz większe doświadczenie w dyskusjach przez internet. W realu nie miał byś szans ;D
>I co ono oznaczało?
Jak to co, no to co napisałam. Że myśli, nawet chore, dopóki nie są wcielane w życie, nie są zdradą. I ja osobiście wolałabym nie wiedzieć, że ktoś tak myśli.
>Więc jaki sens się komunikować? Jaki sens mówić o uczuciach, wyznawać miłość, etc?
Wyrywasz moje zdanie z kontekstu. Słowa są puste, jak za nimi nie idą czyny. Jeżeli ktoś mówi, że Cię kocha, a nie przytula Cie, nie uśmiecha się do Ciebie, nie jest dla Ciebie czuły, to znaczy, że jego słowa są puste. Jak, ktoś widzi Cię dwa razy i po tych dwóch spotkaniach mówi Ci, że Cię kocha, bo chce żebyś poszedł z nim do łózka, to jego słowa też są puste! Jeżeli ktoś, mówi Ci, że jest Twoim przyjacielem, a nie ma czasu aby Cię wysłuchać, to jego słowa są puste i nie jest przyjacielem tylko kolegą bądź znajomym. Takimi przykładami mogłabym sypać do oporu, aż zrozumiesz, chcesz?
>Czyli nie można Cię obrazić słowem?
Tego nigdy nie powiedziałam. Obrażanie słowem jest najprostsze i najczęściej stosowane. Wiele zależy od osoby obrażanej i jej wrażliwości. Słowem można obrazić i to bardzo.
>A myślisz obrazami czy słowami?
No błagam Cie, co to za pytanie? ;p
>I może dla Ciebie słowa są puste, dla innych mają znaczenie.
Dla mnie również, ale w odpowiednich okolicznościach.
>Byłaś kiedyś w związku? Więcej niż jednym? Jakimś dłuższym?
Masz kolegów, koleżanki, przyjaciół?
I znowu od dyskusji ogólnej dochodzimy do pytań stricte prywatnych. No i co ja mam z Tobą zrobić?
> że tamto zachowanie - czyli zachowanie odwetowe (zemsta)
Uważasz, że to byłaby zemsta? A jak inaczej ma to zrozumieć osoba, która tak czyni? Nie najlepszym sposobem jest postawienie jej w takiej sytuacji? Jak ktoś się spóźnia i nic sobie nie robi ze zwracanej uwagi, nie najlepiej spóźnić się na spotkanie z taką osobą, aby to ona musiała czekać? To jak według Ciebie powinno się postąpić?
>To prawda:) Bo cały czas próbuje Cię poznać:)
Próbować zawsze można, ale nie wiem czy Ci się to uda. Jak na razie jesteś dosyć daleko :(
>Ale przecież słowa są puste, a Ty masz inne definicję niż reszta świata.
Jesteś mistrzem w łapaniu za słówka i dorabianiu sobie do tego teorii.
>Mógłby Ci powiedzieć, że nie akceptuje flirtu, nie chce abyś się spotykała 1:1 z innymi mężczyznami, etc
Ależ niech się spotyka, jeżeli jego intencje są czyste! Niech flirtuje, jeżeli nie zamierza zaciągać przy tym kogoś do łóżka. Tylko jak flirtuje, to nie dotyka!
Poza tym Kłapouchy, jedna rzecz. Jak jesteś zakochany, to tego nie robisz, a że zakochanie mija, a miłość to rzecz względna, to takie rzeczy czasami są potrzebne aby utrzymać ogień.
>Tak, właśnie w tym problem, bo przy używaniu słownika nie można być liberalnym
No przepraszam, że się urodziłam. Jak to nie można? Kto tak powiedział?
>Bo masz inne definicje, a to rodzi problemy z komunikowaniem się, za co za tym idzie, także nieporozumienia i konflikty.
Teza bez potwierdzenia. Nie mam problemów z komunikowaniem się i nigdy nie miałam. Nie jestem osobą konfliktową i nigdy nie byłam. Gdybyś znał moje otoczenie, wszyscy poza jedną osobą by to potwierdzili.
>Może jesteś skrajnym introwertykiem i ogólnie niewiele mówisz?
Nie, ja po prostu niewiele mówię o sobie. To chyba nic złego. Ważne, że umiem słuchać. Tego ludzie oczekują.
No ja sobie żartowałam, ale pamiętaj jedno, nigdy nie mówi "Nigdy" :)
>Bo definicje są stałe - dzięki temu używając tego samego języka jesteśmy w stanie się porozumiewać.
Ok i Ty swoją definicję miłości, bądź flirtu, bądź też związku, wyczytałeś w encyklopedii a ja swoją zmyśliłam, tak?!
Otóż nie Kłapouchy. Takie definicje, o których Ty mówisz, są bardzo ogólnikowe i podlegają dowolnej interpretacji. I moja i Twoja jest na swój sposób prawidłowa, bo zależna od naszych przeżyć.
>możesz sobie wymyślać własne definicje, np że seks to jedzenie koniczyny
I na litość boską, nie rób ze mnie wariatki!
>Więc jednak do czegoś dochodzimy:p
Chyba Ty ;p
Wiesz dlaczego tak jest? Bo masz większe doświadczenie w dyskusjach przez internet. W realu nie miał byś szans ;D
>I co ono oznaczało?
Jak to co, no to co napisałam. Że myśli, nawet chore, dopóki nie są wcielane w życie, nie są zdradą. I ja osobiście wolałabym nie wiedzieć, że ktoś tak myśli.
>Więc jaki sens się komunikować? Jaki sens mówić o uczuciach, wyznawać miłość, etc?
Wyrywasz moje zdanie z kontekstu. Słowa są puste, jak za nimi nie idą czyny. Jeżeli ktoś mówi, że Cię kocha, a nie przytula Cie, nie uśmiecha się do Ciebie, nie jest dla Ciebie czuły, to znaczy, że jego słowa są puste. Jak, ktoś widzi Cię dwa razy i po tych dwóch spotkaniach mówi Ci, że Cię kocha, bo chce żebyś poszedł z nim do łózka, to jego słowa też są puste! Jeżeli ktoś, mówi Ci, że jest Twoim przyjacielem, a nie ma czasu aby Cię wysłuchać, to jego słowa są puste i nie jest przyjacielem tylko kolegą bądź znajomym. Takimi przykładami mogłabym sypać do oporu, aż zrozumiesz, chcesz?
>Czyli nie można Cię obrazić słowem?
Tego nigdy nie powiedziałam. Obrażanie słowem jest najprostsze i najczęściej stosowane. Wiele zależy od osoby obrażanej i jej wrażliwości. Słowem można obrazić i to bardzo.
>A myślisz obrazami czy słowami?
No błagam Cie, co to za pytanie? ;p
>I może dla Ciebie słowa są puste, dla innych mają znaczenie.
Dla mnie również, ale w odpowiednich okolicznościach.
>Byłaś kiedyś w związku? Więcej niż jednym? Jakimś dłuższym?
Masz kolegów, koleżanki, przyjaciół?
I znowu od dyskusji ogólnej dochodzimy do pytań stricte prywatnych. No i co ja mam z Tobą zrobić?
> że tamto zachowanie - czyli zachowanie odwetowe (zemsta)
Uważasz, że to byłaby zemsta? A jak inaczej ma to zrozumieć osoba, która tak czyni? Nie najlepszym sposobem jest postawienie jej w takiej sytuacji? Jak ktoś się spóźnia i nic sobie nie robi ze zwracanej uwagi, nie najlepiej spóźnić się na spotkanie z taką osobą, aby to ona musiała czekać? To jak według Ciebie powinno się postąpić?
>To prawda:) Bo cały czas próbuje Cię poznać:)
Próbować zawsze można, ale nie wiem czy Ci się to uda. Jak na razie jesteś dosyć daleko :(
>Ale przecież słowa są puste, a Ty masz inne definicję niż reszta świata.
Jesteś mistrzem w łapaniu za słówka i dorabianiu sobie do tego teorii.
>Mógłby Ci powiedzieć, że nie akceptuje flirtu, nie chce abyś się spotykała 1:1 z innymi mężczyznami, etc
Ależ niech się spotyka, jeżeli jego intencje są czyste! Niech flirtuje, jeżeli nie zamierza zaciągać przy tym kogoś do łóżka. Tylko jak flirtuje, to nie dotyka!
Poza tym Kłapouchy, jedna rzecz. Jak jesteś zakochany, to tego nie robisz, a że zakochanie mija, a miłość to rzecz względna, to takie rzeczy czasami są potrzebne aby utrzymać ogień.
>Tak, właśnie w tym problem, bo przy używaniu słownika nie można być liberalnym
No przepraszam, że się urodziłam. Jak to nie można? Kto tak powiedział?
>Bo masz inne definicje, a to rodzi problemy z komunikowaniem się, za co za tym idzie, także nieporozumienia i konflikty.
Teza bez potwierdzenia. Nie mam problemów z komunikowaniem się i nigdy nie miałam. Nie jestem osobą konfliktową i nigdy nie byłam. Gdybyś znał moje otoczenie, wszyscy poza jedną osobą by to potwierdzili.
>Może jesteś skrajnym introwertykiem i ogólnie niewiele mówisz?
Nie, ja po prostu niewiele mówię o sobie. To chyba nic złego. Ważne, że umiem słuchać. Tego ludzie oczekują.
>nigdy nie mówi "Nigdy" :)
Ze względu na budowę, uważam, że to najgłupsze powiedzonko wymyślone przez człowieka:d
>Ok i Ty swoją definicję miłości, bądź flirtu, bądź też związku, wyczytałeś w encyklopedii a ja swoją zmyśliłam, tak?!
Nie wiem skąd masz swoją, moja jest ogólnodostępna niczym światło, nie trzeba sięgać do encyklopedii:)
>Takie definicje, o których Ty mówisz, są bardzo ogólnikowe i podlegają dowolnej interpretacji.
Pewnej, lecz nie całkowicie dowolnej, interpretacji.
>Bo masz większe doświadczenie w dyskusjach przez internet. W realu nie miał byś szans ;D
Na żywo dostosowuje się do rozmówcy. Z jednymi dyskutuje żywo, innym ustępuje by mogli się wygadać i by im nie wchodzić w słowo.
Tutaj się nie wchodzi w słowo, więc nie trzeba walczyć o dopuszczenie do odpowiedzi.
Jakby było to ciężko powiedzieć, bo skoro mało mówisz o sobie, to pewnie niewiele byśmy pogadali.
>I ja osobiście wolałabym nie wiedzieć, że ktoś tak myśli.
Chyba ogólnie lubisz żyć w kokonie chroniącym Cię przed prawdą?
>Słowa są puste, jak za nimi nie idą czyny.
Czyli większość rozmów właściwie nie ma sensu?
Zwłaszcza rozmowa z Tobą, która dodatkowo nie mówi nic o sobie?
>Jak, ktoś widzi Cię dwa razy i po tych dwóch spotkaniach mówi Ci, że Cię kocha, bo chce żebyś poszedł z nim do łózka, to jego słowa też są puste!
Może kocha i chce słowa obrócić w czyn, aby to udowodnić, bo inaczej (jak napisałaś kawałek przed tym cytatem) uznasz słowa za puste?
Nie znając prawdziwych intencji nie wiesz, które słowa są puste, a o intencjach się nie możesz przekonać, bo uznajesz słowa bez czynów za puste.
>Jeżeli ktoś, mówi Ci, że jest Twoim przyjacielem, a nie ma czasu aby Cię wysłuchać, to jego słowa są puste
Albo jest przyjacielem, który nie ma czasu:d
>Takimi przykładami mogłabym sypać do oporu, aż zrozumiesz, chcesz?
Jasne, to były ciekawe przykłady:)
>Tego nigdy nie powiedziałam. Obrażanie słowem jest najprostsze i najczęściej stosowane.
Czyli złe słowa bez poparcia w czynach nie są puste, a dobre słowa bez poparcia w czynach są puste?
A myślałem, że to ja jestem pesymistą;)
Chyba ktoś Cię kiedyś bardzo zranił? (wiem, nie odpowiesz, jak zawsze)
To tłumaczy Twoją skrytość.
>Wiele zależy od osoby obrażanej i jej wrażliwości. Słowem można obrazić i to bardzo.
Tak, jednego obraża wszystko, innego dotknąć jest bardzo trudno.
Podobnie z dobrem, jeden wierzy w przyjaźń i miłość - bez dowodów. Drugiemu udowodnić tego nie sposób.
>>A myślisz obrazami czy słowami?
>No błagam Cie, co to za pytanie? ;p
Normalne, nie rozumiem Twej reakcji.
Bo jeśli myślisz słowami, a one są puste, to myślenie także nie przynosi wniosków... i jest stratą czasu(?)
>od dyskusji ogólnej dochodzimy do pytań stricte prywatnych. No i co ja mam z Tobą zrobić?
Kochać mnie i odpowiadać na pytania szczerze i wylewnie:)
>Uważasz, że to byłaby zemsta? A jak inaczej ma to zrozumieć osoba, która tak czyni? Nie najlepszym sposobem jest postawienie jej w takiej sytuacji?
Jeśli zachowanie spowodowało zranienie czy nawet emocjonalna reakcję, to zwykle odpowiedź jest silniejsza niż czyn na który się odpowiada. I często druga strona również czuje się urażona i odpowiada podobnym zachowaniem o zwiększonej sile...
I nawet się człowiek nie obejrzy, gdy jest w toksycznym związku, gdzie dwoje ludzi na każdym kroku prowokuje się do raniących zachowań.
>Jak ktoś się spóźnia i nic sobie nie robi ze zwracanej uwagi, nie najlepiej spóźnić się na spotkanie z taką osobą, aby to ona musiała czekać? To jak według Ciebie powinno się postąpić?
Bardzo nie lubię, jak się ktoś spóźnia, więc pochwalam przykład;)
I walcząc z różnymi ludźmi (czyt: kobietami) przekonałem się, że spóźnienie się nic nie daje. Zwykle na kolejne spotkanie ta osoba też się spóźnia, więc przychodzimy razem, a jak ona czeka, to nie krytykuje, bo wie, że też się jej to zdarza.
Ja zwykle zwracam uwagę, ostrzegam przed kolejnym spotkaniem, a jak dochodzi do spóźnienia, to za 1. razem czekam 15 min i idę do domu, następnym razem czekam 10, a potem 5 min.
Konsekwencję zamiast odwetu:)
>Jak na razie jesteś dosyć daleko :(
W Twoim przypadku to nierealne, bo nie odpowiadasz na osobiste pytania.
>Jesteś mistrzem w łapaniu za słówka
Za co innego, ale ze słówkami też sobie radzę;)
>Ależ niech się spotyka, jeżeli jego intencje są czyste! Niech flirtuje, jeżeli nie zamierza zaciągać przy tym kogoś do łóżka. Tylko jak flirtuje, to nie dotyka!
Słowa mają moc. Podobno kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą. I łatwo flirtując samego siebie przekonać, że w tych słowach kryje się prawda a wtedy intencję szybko mogą przestać być czyste i dotyk zaistnieje z siłą wybuchu wulkanu czy uderzenia tsunami.
To igranie z losem.
>Jak jesteś zakochany, to tego nie robisz, a że zakochanie mija, a miłość to rzecz względna, to takie rzeczy czasami są potrzebne aby utrzymać ogień.
Mamy inne definicje - co po raz kolejny podkreślam.
I naprawdę nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak flirtowanie z obcymi facetami ma Ci pomóc utrzymać ogień do Twojego faceta.
Dla mnie to raczej pokazuje pustkę w Twoim związku i to, co możesz mieć u innych.
>Jak to nie można? Kto tak powiedział?
No ja, pisząc poprzedniego posta:D
I pewnie uważa tak cały świat - prócz Ciebie:d
A nie można, bo wtedy rozmowa stanie się niewykonalna - ludzie będą próbowali określić definicję, ale będą to robić słowami, których definicje mają różne i nic z tego nie wyjdzie (jak w naszej rozmowie o miłości).
>Nie jestem osobą konfliktową i nigdy nie byłam.
Trudno mi w to uwierzyć:p
Zdajesz się być melancholiczna i mieć skłonności do obrażania się;)
>Gdybyś znał moje otoczenie, wszyscy poza jedną osobą by to potwierdzili.
A ci wszyscy poza jedną, to więcej niż zero?
I czy te osoby Cię znają, czy tylko ta jedna?
Dajesz im się poznać, czy raczej tak jak tutaj?
Bo kawałek dalej mówisz, że niewiele o sobie mówisz.
>Nie, ja po prostu niewiele mówię o sobie. To chyba nic złego.
I nic w tym dobrego, bo chowasz się przed światem.
Z pewnością bojąc się odsłonić. Tylko dlaczego?
Boisz się zranienia, wykorzystania?
Czy może boisz się braku akceptacji, dla tego jaka jesteś naprawdę?
>Ważne, że umiem słuchać. Tego ludzie oczekują.
Czyli grasz, udajesz taką, jakiej oczekują?
W życiu ważna jest równa wymiana, trzeba słuchać i mówić, dawać i brać.
Nie możesz przeżyć życia ukryta w swojej skorupie - bo co to za życie?
To co umiesz powiedzieć, jest równie ważne, jak to, że umiesz słuchać.
Inaczej po części oszukujesz ludzi. Bierzesz fragmenty ich serc, skrawki ich dusz, a sama w zamian nic nie dajesz.
Tak nie można zbudować niczego prawdziwego.
Choć rozumiem Twój brak zrozumienia odnośnie mojego postrzegania seksu - w Twoim przypadku to rzeczywiście byłoby uprzedmiotowienie człowieka.
Ze względu na budowę, uważam, że to najgłupsze powiedzonko wymyślone przez człowieka:d
>Ok i Ty swoją definicję miłości, bądź flirtu, bądź też związku, wyczytałeś w encyklopedii a ja swoją zmyśliłam, tak?!
Nie wiem skąd masz swoją, moja jest ogólnodostępna niczym światło, nie trzeba sięgać do encyklopedii:)
>Takie definicje, o których Ty mówisz, są bardzo ogólnikowe i podlegają dowolnej interpretacji.
Pewnej, lecz nie całkowicie dowolnej, interpretacji.
>Bo masz większe doświadczenie w dyskusjach przez internet. W realu nie miał byś szans ;D
Na żywo dostosowuje się do rozmówcy. Z jednymi dyskutuje żywo, innym ustępuje by mogli się wygadać i by im nie wchodzić w słowo.
Tutaj się nie wchodzi w słowo, więc nie trzeba walczyć o dopuszczenie do odpowiedzi.
Jakby było to ciężko powiedzieć, bo skoro mało mówisz o sobie, to pewnie niewiele byśmy pogadali.
>I ja osobiście wolałabym nie wiedzieć, że ktoś tak myśli.
Chyba ogólnie lubisz żyć w kokonie chroniącym Cię przed prawdą?
>Słowa są puste, jak za nimi nie idą czyny.
Czyli większość rozmów właściwie nie ma sensu?
Zwłaszcza rozmowa z Tobą, która dodatkowo nie mówi nic o sobie?
>Jak, ktoś widzi Cię dwa razy i po tych dwóch spotkaniach mówi Ci, że Cię kocha, bo chce żebyś poszedł z nim do łózka, to jego słowa też są puste!
Może kocha i chce słowa obrócić w czyn, aby to udowodnić, bo inaczej (jak napisałaś kawałek przed tym cytatem) uznasz słowa za puste?
Nie znając prawdziwych intencji nie wiesz, które słowa są puste, a o intencjach się nie możesz przekonać, bo uznajesz słowa bez czynów za puste.
>Jeżeli ktoś, mówi Ci, że jest Twoim przyjacielem, a nie ma czasu aby Cię wysłuchać, to jego słowa są puste
Albo jest przyjacielem, który nie ma czasu:d
>Takimi przykładami mogłabym sypać do oporu, aż zrozumiesz, chcesz?
Jasne, to były ciekawe przykłady:)
>Tego nigdy nie powiedziałam. Obrażanie słowem jest najprostsze i najczęściej stosowane.
Czyli złe słowa bez poparcia w czynach nie są puste, a dobre słowa bez poparcia w czynach są puste?
A myślałem, że to ja jestem pesymistą;)
Chyba ktoś Cię kiedyś bardzo zranił? (wiem, nie odpowiesz, jak zawsze)
To tłumaczy Twoją skrytość.
>Wiele zależy od osoby obrażanej i jej wrażliwości. Słowem można obrazić i to bardzo.
Tak, jednego obraża wszystko, innego dotknąć jest bardzo trudno.
Podobnie z dobrem, jeden wierzy w przyjaźń i miłość - bez dowodów. Drugiemu udowodnić tego nie sposób.
>>A myślisz obrazami czy słowami?
>No błagam Cie, co to za pytanie? ;p
Normalne, nie rozumiem Twej reakcji.
Bo jeśli myślisz słowami, a one są puste, to myślenie także nie przynosi wniosków... i jest stratą czasu(?)
>od dyskusji ogólnej dochodzimy do pytań stricte prywatnych. No i co ja mam z Tobą zrobić?
Kochać mnie i odpowiadać na pytania szczerze i wylewnie:)
>Uważasz, że to byłaby zemsta? A jak inaczej ma to zrozumieć osoba, która tak czyni? Nie najlepszym sposobem jest postawienie jej w takiej sytuacji?
Jeśli zachowanie spowodowało zranienie czy nawet emocjonalna reakcję, to zwykle odpowiedź jest silniejsza niż czyn na który się odpowiada. I często druga strona również czuje się urażona i odpowiada podobnym zachowaniem o zwiększonej sile...
I nawet się człowiek nie obejrzy, gdy jest w toksycznym związku, gdzie dwoje ludzi na każdym kroku prowokuje się do raniących zachowań.
>Jak ktoś się spóźnia i nic sobie nie robi ze zwracanej uwagi, nie najlepiej spóźnić się na spotkanie z taką osobą, aby to ona musiała czekać? To jak według Ciebie powinno się postąpić?
Bardzo nie lubię, jak się ktoś spóźnia, więc pochwalam przykład;)
I walcząc z różnymi ludźmi (czyt: kobietami) przekonałem się, że spóźnienie się nic nie daje. Zwykle na kolejne spotkanie ta osoba też się spóźnia, więc przychodzimy razem, a jak ona czeka, to nie krytykuje, bo wie, że też się jej to zdarza.
Ja zwykle zwracam uwagę, ostrzegam przed kolejnym spotkaniem, a jak dochodzi do spóźnienia, to za 1. razem czekam 15 min i idę do domu, następnym razem czekam 10, a potem 5 min.
Konsekwencję zamiast odwetu:)
>Jak na razie jesteś dosyć daleko :(
W Twoim przypadku to nierealne, bo nie odpowiadasz na osobiste pytania.
>Jesteś mistrzem w łapaniu za słówka
Za co innego, ale ze słówkami też sobie radzę;)
>Ależ niech się spotyka, jeżeli jego intencje są czyste! Niech flirtuje, jeżeli nie zamierza zaciągać przy tym kogoś do łóżka. Tylko jak flirtuje, to nie dotyka!
Słowa mają moc. Podobno kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą. I łatwo flirtując samego siebie przekonać, że w tych słowach kryje się prawda a wtedy intencję szybko mogą przestać być czyste i dotyk zaistnieje z siłą wybuchu wulkanu czy uderzenia tsunami.
To igranie z losem.
>Jak jesteś zakochany, to tego nie robisz, a że zakochanie mija, a miłość to rzecz względna, to takie rzeczy czasami są potrzebne aby utrzymać ogień.
Mamy inne definicje - co po raz kolejny podkreślam.
I naprawdę nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak flirtowanie z obcymi facetami ma Ci pomóc utrzymać ogień do Twojego faceta.
Dla mnie to raczej pokazuje pustkę w Twoim związku i to, co możesz mieć u innych.
>Jak to nie można? Kto tak powiedział?
No ja, pisząc poprzedniego posta:D
I pewnie uważa tak cały świat - prócz Ciebie:d
A nie można, bo wtedy rozmowa stanie się niewykonalna - ludzie będą próbowali określić definicję, ale będą to robić słowami, których definicje mają różne i nic z tego nie wyjdzie (jak w naszej rozmowie o miłości).
>Nie jestem osobą konfliktową i nigdy nie byłam.
Trudno mi w to uwierzyć:p
Zdajesz się być melancholiczna i mieć skłonności do obrażania się;)
>Gdybyś znał moje otoczenie, wszyscy poza jedną osobą by to potwierdzili.
A ci wszyscy poza jedną, to więcej niż zero?
I czy te osoby Cię znają, czy tylko ta jedna?
Dajesz im się poznać, czy raczej tak jak tutaj?
Bo kawałek dalej mówisz, że niewiele o sobie mówisz.
>Nie, ja po prostu niewiele mówię o sobie. To chyba nic złego.
I nic w tym dobrego, bo chowasz się przed światem.
Z pewnością bojąc się odsłonić. Tylko dlaczego?
Boisz się zranienia, wykorzystania?
Czy może boisz się braku akceptacji, dla tego jaka jesteś naprawdę?
>Ważne, że umiem słuchać. Tego ludzie oczekują.
Czyli grasz, udajesz taką, jakiej oczekują?
W życiu ważna jest równa wymiana, trzeba słuchać i mówić, dawać i brać.
Nie możesz przeżyć życia ukryta w swojej skorupie - bo co to za życie?
To co umiesz powiedzieć, jest równie ważne, jak to, że umiesz słuchać.
Inaczej po części oszukujesz ludzi. Bierzesz fragmenty ich serc, skrawki ich dusz, a sama w zamian nic nie dajesz.
Tak nie można zbudować niczego prawdziwego.
Choć rozumiem Twój brak zrozumienia odnośnie mojego postrzegania seksu - w Twoim przypadku to rzeczywiście byłoby uprzedmiotowienie człowieka.
>Ze względu na budowę, uważam, że to najgłupsze powiedzonko wymyślone przez człowieka:d
Własnie to jest najzabawniejsze :)
>moja jest ogólnodostępna niczym światło,
Oj Kłapouchy, moja tez. Leżała na ulicy więc ją przygarnęłam. Mnie nie dziwi, że one się różnią. Dziwi mnie, że tego nie chcesz zrozumieć.
>Pewnej, lecz nie całkowicie dowolnej, interpretacji.
A od kiedy to interpretacja jest narzucana i ograniczana przez normy? Mamy wolny kraj czy ja się mylę? Ty Biblię interpretujesz sobie jak chcesz, a ja nie mogę interpretować dowolnie zjawisk lub definicji? Zapędzasz się ;)
>Tutaj się nie wchodzi w słowo, więc nie trzeba walczyć o dopuszczenie do odpowiedzi.
Tak to prawda, ale możesz zinterpretować moje słowa inaczej i to robisz i zanim ja to sprostuję, to już masz błędny obraz mojej osoby, który później ciężko wymazać.
>Jakby było to ciężko powiedzieć, bo skoro mało mówisz o sobie, to pewnie niewiele byśmy pogadali.
Kłapouchy, ja po prostu nie paplam wszystkim dookoła jakie mam problemy, albo jakie mam potrzeby. A już tym bardziej w internecie. Mam znajomych, z którymi się dzielę takimi informacjami i mam tzw. przyjaciół, którym dużo mówię o sobie. Jeżeli uznałabym, że Cię znam, to na pewno o wiele więcej bym powiedziała, niż piszę w tej chwili, co jest zrozumiałe z racji tego, iż obecnie nie wiem kim jesteś.
>Chyba ogólnie lubisz żyć w kokonie chroniącym Cię przed prawdą?
Czuje się jak u psychologa na kozetce ;p
A nawet jeśli tak, to co? To chyba naturalne, że każdy ma jakieś sposoby chroniące go przed światem. Ja uznaję, że jak czegoś nie wiem, to mnie to nie może zranić. A co mnie nie zrani, to mnie wzmocni ;)
>Czyli większość rozmów właściwie nie ma sensu?
Dlaczego? Rozmowy mają bardzo duży sens, o ile rozmówcy są szczerzy i naprawdę interesują się sobą nawzajem.
Nie mają sensu rozmowy typu:
"Cześć co u Ciebie, a dobrze, a u Ciebie? Ładnie wyglądasz, no coś Ty, nie wyspana jestem, ale Ty wyglądasz super "
>Zwłaszcza rozmowa z Tobą, która dodatkowo nie mówi nic o sobie?
Nie mnie to oceniać, skoro tak uważasz, to co ja biedna mogę na to poradzić?
>Może kocha i chce słowa obrócić w czyn, aby to udowodnić...
Słucham? Kocha po dwóch spotkaniach??? I jeszcze chce to udowodnić zaciągnięciem kogoś do łóżka?
No ja nie wiem czy są aż tak naiwne kobiety na tym świecie.
>Nie znając prawdziwych intencji nie wiesz, które słowa są puste...
Możliwe, ale intencje dosyć szybko wychodzą na jaw, więc lepiej chwile przeczekać, zamiast euforycznie brać do serca słowa, które mogą okazać się nieprawdą.
>Jasne, to były ciekawe przykłady:)
A masz wolę zrozumienia, czy tylko chcesz się pobawić w zaprzeczenia? :)
>Czyli złe słowa bez poparcia w czynach nie są puste, a dobre słowa bez poparcia w czynach są puste?
Nie, złe słowa bez poparcia w czynach, czynią zło, dobre słowa bez poparcia w czynach nie czynią dobra.
To jest realizm, nie pesymizm.
>Chyba ktoś Cię kiedyś bardzo zranił? (wiem, nie odpowiesz, jak zawsze)
Zaskoczę Cię. Nie przypominam sobie. Mam bardzo krótką pamięć ;)
>Bo jeśli myślisz słowami, a one są puste, to myślenie także nie przynosi wniosków... i jest stratą czasu(?)
Myślę obrazami i słowami. Każdy chyba tak robi, więc stąd moja reakcja.
>Kochać mnie i odpowiadać na pytania szczerze i wylewnie:)
Widzisz, Ty sobie ze mnie żartujesz, a ja staram się traktować Twoje słowa poważnie. Później nie dziw się, że mówię tak jak mówię.
Odpowiadam na tyle, na ile chcę i są to szczere odpowiedzi. A Ty, zdaje się, nie rozumiesz mnie w ogóle. Dla Ciebie nie ma znaczenia to, że ludzie czytają o Twoich osobistych przeżyciach, doświadczeniach itd? Jesteś aż takim wielkim ekstrawertykiem? To podziwiam.
>I często druga strona również czuje się urażona i odpowiada podobnym zachowaniem o zwiększonej sile...
Ja własnie myślę, że wtedy ta druga strona zaczyna rozumieć, że to jest nie fair, i nie zrobi tego więcej.
Może się mylę, nie wykluczam tego, w takim razie powiedz mi, co Ty byś zrobił, będąc w takiej sytuacji.
>Bardzo nie lubię, jak się ktoś spóźnia, więc pochwalam przykład;)
Heh, żaden facet nie lubi, stąd powiedzenie "Jak kocha, to poczeka" :D
>Konsekwencję zamiast odwetu:)
Konsekwencją możesz kogoś stracić ;)
>W Twoim przypadku to nierealne, bo nie odpowiadasz na osobiste pytania.
No tak....
>Słowa mają moc. Podobno kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą.
>To igranie z losem.
Podobno - idealne słowo. A któż z nim nie igra? Jadąc powyżej dozwolonej prędkości, też igrasz a i tak to robisz.
>No ja, pisząc poprzedniego posta:D
I pewnie uważa tak cały świat - prócz Ciebie:d
Czekaj, Twoje ego własnie zasłoniło mi cały monitor ;p
>A nie można, bo wtedy rozmowa stanie się niewykonalna...
Czyli nie powinnam się odzywać? A jeśli, według Ciebie, jestem odmieńcem, to nie mam prawa mówić tak jak myślę, bo społeczeństwo się ze mnie nie dogada? Jesteś okrutny. Gdzie Twoja tolerancja?
>Trudno mi w to uwierzyć:p
Zdajesz się być melancholiczna i mieć skłonności do obrażania się;)
Mylisz się. Jestem optymistką, to jak mogę być melancholiczna?
I nigdy się nie obrażam. Naprawdę.
>A ci wszyscy poza jedną, to więcej niż zero?
Nie bądź złośliwy.
>I czy te osoby Cię znają, czy tylko ta jedna?
Znają. Też byś to potwierdził, uwierz mi :)
>Dajesz im się poznać, czy raczej tak jak tutaj?
Daję, nie wszystkim ale daję :)
A resztę pytań wyślij mi na maila, bo na pewno tu, nie zobaczysz odpowiedzi.
>W życiu ważna jest równa wymiana, trzeba słuchać i mówić, dawać i brać.
Oczywiście, ale spotykasz różne osoby na swojej drodze. Nie każdy będzie miał takie same potrzeby. Jedni chcą się tylko wygadać i pójść, drudzy mają tyle swoich problemów, więc poprzez rozmowę chcę tylko ułatwić sobie ich trawienie i nie potrzebują słuchać o innych. Są też tacy, którzy chcą mówić i słuchać i tacy ludzie, najczęściej zostają przy Tobie i nazywają się przyjaciółmi :)
>Nie możesz przeżyć życia ukryta w swojej skorupie - bo co to za życie?
Nie żyję w skorupie! Zdziwiłbyś się jak mocno jestem otwarta na ludzi. Mam po prostu granicę, za którą wpuszczam nielicznych. No na litość boską, każdy tak ma.
>Bierzesz fragmenty ich serc, skrawki ich dusz, a sama w zamian nic nie dajesz.
Eh, ale Ty mnie surowo oceniasz. Co ja Ci zrobiłam?
>Choć rozumiem Twój brak zrozumienia odnośnie mojego postrzegania seksu - w Twoim przypadku to rzeczywiście byłoby uprzedmiotowienie człowieka.
Yhm....właśnie.
Własnie to jest najzabawniejsze :)
>moja jest ogólnodostępna niczym światło,
Oj Kłapouchy, moja tez. Leżała na ulicy więc ją przygarnęłam. Mnie nie dziwi, że one się różnią. Dziwi mnie, że tego nie chcesz zrozumieć.
>Pewnej, lecz nie całkowicie dowolnej, interpretacji.
A od kiedy to interpretacja jest narzucana i ograniczana przez normy? Mamy wolny kraj czy ja się mylę? Ty Biblię interpretujesz sobie jak chcesz, a ja nie mogę interpretować dowolnie zjawisk lub definicji? Zapędzasz się ;)
>Tutaj się nie wchodzi w słowo, więc nie trzeba walczyć o dopuszczenie do odpowiedzi.
Tak to prawda, ale możesz zinterpretować moje słowa inaczej i to robisz i zanim ja to sprostuję, to już masz błędny obraz mojej osoby, który później ciężko wymazać.
>Jakby było to ciężko powiedzieć, bo skoro mało mówisz o sobie, to pewnie niewiele byśmy pogadali.
Kłapouchy, ja po prostu nie paplam wszystkim dookoła jakie mam problemy, albo jakie mam potrzeby. A już tym bardziej w internecie. Mam znajomych, z którymi się dzielę takimi informacjami i mam tzw. przyjaciół, którym dużo mówię o sobie. Jeżeli uznałabym, że Cię znam, to na pewno o wiele więcej bym powiedziała, niż piszę w tej chwili, co jest zrozumiałe z racji tego, iż obecnie nie wiem kim jesteś.
>Chyba ogólnie lubisz żyć w kokonie chroniącym Cię przed prawdą?
Czuje się jak u psychologa na kozetce ;p
A nawet jeśli tak, to co? To chyba naturalne, że każdy ma jakieś sposoby chroniące go przed światem. Ja uznaję, że jak czegoś nie wiem, to mnie to nie może zranić. A co mnie nie zrani, to mnie wzmocni ;)
>Czyli większość rozmów właściwie nie ma sensu?
Dlaczego? Rozmowy mają bardzo duży sens, o ile rozmówcy są szczerzy i naprawdę interesują się sobą nawzajem.
Nie mają sensu rozmowy typu:
"Cześć co u Ciebie, a dobrze, a u Ciebie? Ładnie wyglądasz, no coś Ty, nie wyspana jestem, ale Ty wyglądasz super "
>Zwłaszcza rozmowa z Tobą, która dodatkowo nie mówi nic o sobie?
Nie mnie to oceniać, skoro tak uważasz, to co ja biedna mogę na to poradzić?
>Może kocha i chce słowa obrócić w czyn, aby to udowodnić...
Słucham? Kocha po dwóch spotkaniach??? I jeszcze chce to udowodnić zaciągnięciem kogoś do łóżka?
No ja nie wiem czy są aż tak naiwne kobiety na tym świecie.
>Nie znając prawdziwych intencji nie wiesz, które słowa są puste...
Możliwe, ale intencje dosyć szybko wychodzą na jaw, więc lepiej chwile przeczekać, zamiast euforycznie brać do serca słowa, które mogą okazać się nieprawdą.
>Jasne, to były ciekawe przykłady:)
A masz wolę zrozumienia, czy tylko chcesz się pobawić w zaprzeczenia? :)
>Czyli złe słowa bez poparcia w czynach nie są puste, a dobre słowa bez poparcia w czynach są puste?
Nie, złe słowa bez poparcia w czynach, czynią zło, dobre słowa bez poparcia w czynach nie czynią dobra.
To jest realizm, nie pesymizm.
>Chyba ktoś Cię kiedyś bardzo zranił? (wiem, nie odpowiesz, jak zawsze)
Zaskoczę Cię. Nie przypominam sobie. Mam bardzo krótką pamięć ;)
>Bo jeśli myślisz słowami, a one są puste, to myślenie także nie przynosi wniosków... i jest stratą czasu(?)
Myślę obrazami i słowami. Każdy chyba tak robi, więc stąd moja reakcja.
>Kochać mnie i odpowiadać na pytania szczerze i wylewnie:)
Widzisz, Ty sobie ze mnie żartujesz, a ja staram się traktować Twoje słowa poważnie. Później nie dziw się, że mówię tak jak mówię.
Odpowiadam na tyle, na ile chcę i są to szczere odpowiedzi. A Ty, zdaje się, nie rozumiesz mnie w ogóle. Dla Ciebie nie ma znaczenia to, że ludzie czytają o Twoich osobistych przeżyciach, doświadczeniach itd? Jesteś aż takim wielkim ekstrawertykiem? To podziwiam.
>I często druga strona również czuje się urażona i odpowiada podobnym zachowaniem o zwiększonej sile...
Ja własnie myślę, że wtedy ta druga strona zaczyna rozumieć, że to jest nie fair, i nie zrobi tego więcej.
Może się mylę, nie wykluczam tego, w takim razie powiedz mi, co Ty byś zrobił, będąc w takiej sytuacji.
>Bardzo nie lubię, jak się ktoś spóźnia, więc pochwalam przykład;)
Heh, żaden facet nie lubi, stąd powiedzenie "Jak kocha, to poczeka" :D
>Konsekwencję zamiast odwetu:)
Konsekwencją możesz kogoś stracić ;)
>W Twoim przypadku to nierealne, bo nie odpowiadasz na osobiste pytania.
No tak....
>Słowa mają moc. Podobno kłamstwo powtórzone 1000 razy staje się prawdą.
>To igranie z losem.
Podobno - idealne słowo. A któż z nim nie igra? Jadąc powyżej dozwolonej prędkości, też igrasz a i tak to robisz.
>No ja, pisząc poprzedniego posta:D
I pewnie uważa tak cały świat - prócz Ciebie:d
Czekaj, Twoje ego własnie zasłoniło mi cały monitor ;p
>A nie można, bo wtedy rozmowa stanie się niewykonalna...
Czyli nie powinnam się odzywać? A jeśli, według Ciebie, jestem odmieńcem, to nie mam prawa mówić tak jak myślę, bo społeczeństwo się ze mnie nie dogada? Jesteś okrutny. Gdzie Twoja tolerancja?
>Trudno mi w to uwierzyć:p
Zdajesz się być melancholiczna i mieć skłonności do obrażania się;)
Mylisz się. Jestem optymistką, to jak mogę być melancholiczna?
I nigdy się nie obrażam. Naprawdę.
>A ci wszyscy poza jedną, to więcej niż zero?
Nie bądź złośliwy.
>I czy te osoby Cię znają, czy tylko ta jedna?
Znają. Też byś to potwierdził, uwierz mi :)
>Dajesz im się poznać, czy raczej tak jak tutaj?
Daję, nie wszystkim ale daję :)
A resztę pytań wyślij mi na maila, bo na pewno tu, nie zobaczysz odpowiedzi.
>W życiu ważna jest równa wymiana, trzeba słuchać i mówić, dawać i brać.
Oczywiście, ale spotykasz różne osoby na swojej drodze. Nie każdy będzie miał takie same potrzeby. Jedni chcą się tylko wygadać i pójść, drudzy mają tyle swoich problemów, więc poprzez rozmowę chcę tylko ułatwić sobie ich trawienie i nie potrzebują słuchać o innych. Są też tacy, którzy chcą mówić i słuchać i tacy ludzie, najczęściej zostają przy Tobie i nazywają się przyjaciółmi :)
>Nie możesz przeżyć życia ukryta w swojej skorupie - bo co to za życie?
Nie żyję w skorupie! Zdziwiłbyś się jak mocno jestem otwarta na ludzi. Mam po prostu granicę, za którą wpuszczam nielicznych. No na litość boską, każdy tak ma.
>Bierzesz fragmenty ich serc, skrawki ich dusz, a sama w zamian nic nie dajesz.
Eh, ale Ty mnie surowo oceniasz. Co ja Ci zrobiłam?
>Choć rozumiem Twój brak zrozumienia odnośnie mojego postrzegania seksu - w Twoim przypadku to rzeczywiście byłoby uprzedmiotowienie człowieka.
Yhm....właśnie.
>Ty Biblię interpretujesz sobie jak chcesz, a ja nie mogę interpretować dowolnie zjawisk lub definicji?
Zjawiska możesz interpretować jak chcesz, podobnie i biblię. Nie możesz jednak nadawać słowom odmiennych definicji, bo one wyjaśniają te słowa.
Jeśli ktoś słowom nadaje odmienne znaczenie od istniejącego to tworzy własny język.
Nie może też wyjaśnić własnych definicji, bo używa do tego słów, które posiadają definicję - i nie wiadomo czy stosuje dla wyjaśnienia definicję standardowe czy własne.
>Ja uznaję, że jak czegoś nie wiem, to mnie to nie może zranić.
Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.
To kult ignorancji. I im głupszym się jest, tym mniej się rozumie i widzi, i mniej cierpienia doświadcza.
>A co mnie nie zrani, to mnie wzmocni ;)
Nie, wręcz przeciwnie. Im bardziej uciekasz od cierpienia, tym bardziej tracisz odporność i stajesz się podatna nawet na drobiazgi.
Ostatecznie może dojść do tego, że zwykły deszcz będzie powodem rozpaczy.
>Rozmowy mają bardzo duży sens, o ile rozmówcy są szczerzy i naprawdę interesują się sobą nawzajem.
To nasze mają sens, czy go nie mają?
Jesteśmy szczerzy i interesujemy się nawzajem sobą?
>Dla Ciebie nie ma znaczenia to, że ludzie czytają o Twoich osobistych przeżyciach, doświadczeniach itd? Jesteś aż takim wielkim ekstrawertykiem?
Jestem introwertykiem, ale życie mnie nauczyło, że ukrywanie się jest nieefektywne.
Największą siłę daje obnażenie swoich słabości.
Im częściej je pokazujesz, tym bardziej je akceptujesz. A im częściej ktoś w nie uderza, tym bardziej te miejsca uodparniają się na ciosy.
>A jeśli, według Ciebie, jestem odmieńcem, to nie mam prawa mówić tak jak myślę, bo społeczeństwo się ze mnie nie dogada?
Nie zakazuje Ci mówić, tylko próbuję uświadomić, ze tworząc własny język społeczeństwo nie będzie się w stanie z Tobą komunikować bez znaczących nieporozumień. W efekcie możesz źle interpretować zachowania innych i odsuwać się, aby uniknąć zranienia.
>Gdzie Twoja tolerancja?
Tolerancja ma dwa znaczenia. Pierwotne,, które zakładało wysiłek, aby nie roztrzaskać czaszki myślącym inaczej. Taką tolerancję popieram i stosuje.
Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz" a to zwykła technika manipulacji, wykorzystywana do zastraszania ludzi bojących się złej opinii na swój temat. Używa się tego by zamknąć usta myślącym, w czasie walki o przywileje. Ta tolerancja budzi moje obrzydzenie i nie mam z nią nic wspólnego.
>A resztę pytań wyślij mi na maila, bo na pewno tu, nie zobaczysz odpowiedzi.
Z pewnością - widać jak palisz się do odpowiedzi:P
>Zdziwiłbyś się jak mocno jestem otwarta na ludzi.
Że "na" to nie wątpię, gorzej z "wobec";)
>Eh, ale Ty mnie surowo oceniasz. Co ja Ci zrobiłam?
Nic mi nie zrobiłaś. Nie oceniam Cię, nie znam, nie mam szans poznać ani zrozumieć. A przy filozofii, że słowa bez czynów są puste - nawet nie wiem, ile w Twych słowach prawdy:)
Podważyłem Twoją tezę, że starczy słuchać i to jest w porządku.
Dla mnie nie jest, bo brak w tym sprawiedliwej wymiany. Ktoś daje swoje uczucia, myśli, doświadczenia czy wiedzę, a druga strona tylko potakuje głową i odchodzi.
Zjawiska możesz interpretować jak chcesz, podobnie i biblię. Nie możesz jednak nadawać słowom odmiennych definicji, bo one wyjaśniają te słowa.
Jeśli ktoś słowom nadaje odmienne znaczenie od istniejącego to tworzy własny język.
Nie może też wyjaśnić własnych definicji, bo używa do tego słów, które posiadają definicję - i nie wiadomo czy stosuje dla wyjaśnienia definicję standardowe czy własne.
>Ja uznaję, że jak czegoś nie wiem, to mnie to nie może zranić.
Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.
To kult ignorancji. I im głupszym się jest, tym mniej się rozumie i widzi, i mniej cierpienia doświadcza.
>A co mnie nie zrani, to mnie wzmocni ;)
Nie, wręcz przeciwnie. Im bardziej uciekasz od cierpienia, tym bardziej tracisz odporność i stajesz się podatna nawet na drobiazgi.
Ostatecznie może dojść do tego, że zwykły deszcz będzie powodem rozpaczy.
>Rozmowy mają bardzo duży sens, o ile rozmówcy są szczerzy i naprawdę interesują się sobą nawzajem.
To nasze mają sens, czy go nie mają?
Jesteśmy szczerzy i interesujemy się nawzajem sobą?
>Dla Ciebie nie ma znaczenia to, że ludzie czytają o Twoich osobistych przeżyciach, doświadczeniach itd? Jesteś aż takim wielkim ekstrawertykiem?
Jestem introwertykiem, ale życie mnie nauczyło, że ukrywanie się jest nieefektywne.
Największą siłę daje obnażenie swoich słabości.
Im częściej je pokazujesz, tym bardziej je akceptujesz. A im częściej ktoś w nie uderza, tym bardziej te miejsca uodparniają się na ciosy.
>A jeśli, według Ciebie, jestem odmieńcem, to nie mam prawa mówić tak jak myślę, bo społeczeństwo się ze mnie nie dogada?
Nie zakazuje Ci mówić, tylko próbuję uświadomić, ze tworząc własny język społeczeństwo nie będzie się w stanie z Tobą komunikować bez znaczących nieporozumień. W efekcie możesz źle interpretować zachowania innych i odsuwać się, aby uniknąć zranienia.
>Gdzie Twoja tolerancja?
Tolerancja ma dwa znaczenia. Pierwotne,, które zakładało wysiłek, aby nie roztrzaskać czaszki myślącym inaczej. Taką tolerancję popieram i stosuje.
Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz" a to zwykła technika manipulacji, wykorzystywana do zastraszania ludzi bojących się złej opinii na swój temat. Używa się tego by zamknąć usta myślącym, w czasie walki o przywileje. Ta tolerancja budzi moje obrzydzenie i nie mam z nią nic wspólnego.
>A resztę pytań wyślij mi na maila, bo na pewno tu, nie zobaczysz odpowiedzi.
Z pewnością - widać jak palisz się do odpowiedzi:P
>Zdziwiłbyś się jak mocno jestem otwarta na ludzi.
Że "na" to nie wątpię, gorzej z "wobec";)
>Eh, ale Ty mnie surowo oceniasz. Co ja Ci zrobiłam?
Nic mi nie zrobiłaś. Nie oceniam Cię, nie znam, nie mam szans poznać ani zrozumieć. A przy filozofii, że słowa bez czynów są puste - nawet nie wiem, ile w Twych słowach prawdy:)
Podważyłem Twoją tezę, że starczy słuchać i to jest w porządku.
Dla mnie nie jest, bo brak w tym sprawiedliwej wymiany. Ktoś daje swoje uczucia, myśli, doświadczenia czy wiedzę, a druga strona tylko potakuje głową i odchodzi.
"Tolerancja ma dwa znaczenia. Pierwotne,, które zakładało wysiłek, aby nie roztrzaskać czaszki myślącym inaczej. Taką tolerancję popieram i stosuje.
Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz" a to zwykła technika manipulacji, wykorzystywana do zastraszania ludzi bojących się złej opinii na swój temat. Używa się tego by zamknąć usta myślącym, w czasie walki o przywileje. Ta tolerancja budzi moje obrzydzenie i nie mam z nią nic wspólnego."
to jest coś Kłapciu więc wszystkie cztery kciuki up
ps
i żeby nie było, przeczytałam całość ale ten fragment to idealne przesłanie
Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz" a to zwykła technika manipulacji, wykorzystywana do zastraszania ludzi bojących się złej opinii na swój temat. Używa się tego by zamknąć usta myślącym, w czasie walki o przywileje. Ta tolerancja budzi moje obrzydzenie i nie mam z nią nic wspólnego."
to jest coś Kłapciu więc wszystkie cztery kciuki up
ps
i żeby nie było, przeczytałam całość ale ten fragment to idealne przesłanie
>Jeśli ktoś słowom nadaje odmienne znaczenie od istniejącego to tworzy własny język.
Eh, Kłapouchy, czasami mam wrażenie, że jesteśmy bardzo podobni a czasami, że myślimy skrajnie odmiennie. Nie wiem jak to możliwe.
Nie tworzę własnego języka. Absurdalne stwierdzenie. Definicje są takie same. Rożni się celowość ich użycia.
Jak zauważyłeś, np. słowa "flirt" używamy w innych sytuacjach i dlatego znaczenie tego słowa jest dla nas trochę inne. Dla mnie jest to niewinna gra słów, dla Ciebie, to gra wstępna do seksu. Dla mnie od flirtu do seksu jest długa droga, dla Ciebie to dwa kroki.
Definicja sama w sobie jest taka sama, czyli jak zacytowała inka,
"Flirt zachowanie społeczne polegające zazwyczaj na prowadzeniu zalotnych rozmów i czynieniu kokieteryjnych gestów" ale znaczenie samo w sobie, jest inne. I wynika to ze sposobu życia. Większość ludzi tak ma i dziwne, że dopiero rozmawiając ze mną to zauważyłeś.
>Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.
Rozmowa była o myślach. Jak sobie wyobrażasz związek, w którym partnerzy pytają się nawzajem, czy w myślach dopuszczają się zdrady? Podejrzewam, że w przypadku mężczyzn to bardzo częste zjawisko. Jak kobieta ma żyć, ze świadomością, że facet w myślach fascynuje się jej koleżanką , żoną, matką czy kimkolwiek innym? Myśli to coś, do czego mamy prawo. Odpowiadamy za nie sami przed sobą i Bogiem. Ja nie wyobrażam sobie związku, w którym facet przychodzi do mnie i mówi ze szczerością, że znowu myślał sobie jak to jest przelecieć inną kobietę. Uwierz mi, oszalałabym.
>Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.
Czy ja napisałam, że w życiu staram się unikać prawdy? Bo albo nie pamiętam co piszę, albo Ty czytasz między wierszami.
Często przychodzi mi się zmierzać z prawda i nie chowam głowy w piasek. Czy zawodowo, czy też prywatnie. Nie lubię tego robić, ale muszę, bo tak trzeba.
Kłapouchy, ja nie jestem małą dziewczynką, która boi się ludzi i tego co powiedzą.
> Im bardziej uciekasz od cierpienia, tym bardziej tracisz odporność i stajesz się podatna nawet na drobiazgi.
Pewnie masz rację, w takich skrajnościach, które opisujesz, tak może się stać, ale ktoś, kto na siłę poszukuje cierpienia, też nie jest zdrowy. To emocjonalny masochista. Trzeba znaleźć złoty środek.
>To nasze mają sens, czy go nie mają?
Jesteśmy szczerzy i interesujemy się nawzajem sobą?
Pisząc tamto zdanie, miałam na myśli rozmowy face to face. Ty odniosłeś to do naszych rozmów w internecie. Musiałam się nad tym chwilę zastanowić, ale zdania nie zmieniłam.
Nasze rozmowy również mają sens. Przynajmniej dla mnie, bo Twojego zdania nie znam. Ja jestem szczera, czy Ty również? Mam nadzieję.
Czy się sobą interesujemy? Mnie interesują Twoje poglądy i zdanie na różne tematy, jak jest z Tobą, nie wiem.
>Największą siłę daje obnażenie swoich słabości.
No taaaak, ale w internecie?! Jesteś zwolennikiem facebooka, blogów, instragamów i innych? Tak powinno się obnażać swoje słabości?
Wybacz, ale ja jestem daleka od takich sposobów i nie zamierzam tego robić w ten sposób.
>W efekcie możesz źle interpretować zachowania innych i odsuwać się, aby uniknąć zranienia.
Mówiąc tym samym językiem, też jesteś narażony na takie sytuacje. To kwestia zaufania i poczucia bezpieczeństwa.
>Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz"
Tak, to prawda, taka tolerancja jest gorsza jak obojętność.
Czyli włożyłeś wysiłek w to, aby nie roztrzaskać mi czaszki? :)) Bardzo się cieszę.
>Z pewnością - widać jak palisz się do odpowiedzi:P
No oczywiście, co chcesz wiedzieć? Konkretnie! ;)
>Nic mi nie zrobiłaś. Nie oceniam Cię, nie znam, nie mam szans poznać ani zrozumieć. A przy filozofii, że słowa bez czynów są puste - nawet nie wiem, ile w Twych słowach prawdy:)
Same negacje. A wcale tak nie jest. Oceniasz moje poglądy, nie znasz mnie, owszem, ale masz szanse mnie zrozumieć, bo szczerze odpowiadam na Twoje pytania. Nie muszą za tym iść żadne czyny, gdyż mówimy głównie o poglądach i przekonaniach, a nie o uczuciach.
>Dla mnie nie jest, bo brak w tym sprawiedliwej wymiany.
Naprawdę nigdy nie spotkałeś człowieka, który oczekiwałby od Ciebie porady, wysłuchania, który traktował Cię jak psychologa?
Ja spotykam mnóstwo takich osób. Oni nie chcą mnie znać, oni chcą pomóc sobie. Dlaczego mam im się narzucać? I to raczej ja zostają, a te osoby odchodzą.
Eh, Kłapouchy, czasami mam wrażenie, że jesteśmy bardzo podobni a czasami, że myślimy skrajnie odmiennie. Nie wiem jak to możliwe.
Nie tworzę własnego języka. Absurdalne stwierdzenie. Definicje są takie same. Rożni się celowość ich użycia.
Jak zauważyłeś, np. słowa "flirt" używamy w innych sytuacjach i dlatego znaczenie tego słowa jest dla nas trochę inne. Dla mnie jest to niewinna gra słów, dla Ciebie, to gra wstępna do seksu. Dla mnie od flirtu do seksu jest długa droga, dla Ciebie to dwa kroki.
Definicja sama w sobie jest taka sama, czyli jak zacytowała inka,
"Flirt zachowanie społeczne polegające zazwyczaj na prowadzeniu zalotnych rozmów i czynieniu kokieteryjnych gestów" ale znaczenie samo w sobie, jest inne. I wynika to ze sposobu życia. Większość ludzi tak ma i dziwne, że dopiero rozmawiając ze mną to zauważyłeś.
>Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.
Rozmowa była o myślach. Jak sobie wyobrażasz związek, w którym partnerzy pytają się nawzajem, czy w myślach dopuszczają się zdrady? Podejrzewam, że w przypadku mężczyzn to bardzo częste zjawisko. Jak kobieta ma żyć, ze świadomością, że facet w myślach fascynuje się jej koleżanką , żoną, matką czy kimkolwiek innym? Myśli to coś, do czego mamy prawo. Odpowiadamy za nie sami przed sobą i Bogiem. Ja nie wyobrażam sobie związku, w którym facet przychodzi do mnie i mówi ze szczerością, że znowu myślał sobie jak to jest przelecieć inną kobietę. Uwierz mi, oszalałabym.
>Bo tak jest, ale żyjesz wtedy w nieświadomości, kłamstwie i iluzji.
Czy ja napisałam, że w życiu staram się unikać prawdy? Bo albo nie pamiętam co piszę, albo Ty czytasz między wierszami.
Często przychodzi mi się zmierzać z prawda i nie chowam głowy w piasek. Czy zawodowo, czy też prywatnie. Nie lubię tego robić, ale muszę, bo tak trzeba.
Kłapouchy, ja nie jestem małą dziewczynką, która boi się ludzi i tego co powiedzą.
> Im bardziej uciekasz od cierpienia, tym bardziej tracisz odporność i stajesz się podatna nawet na drobiazgi.
Pewnie masz rację, w takich skrajnościach, które opisujesz, tak może się stać, ale ktoś, kto na siłę poszukuje cierpienia, też nie jest zdrowy. To emocjonalny masochista. Trzeba znaleźć złoty środek.
>To nasze mają sens, czy go nie mają?
Jesteśmy szczerzy i interesujemy się nawzajem sobą?
Pisząc tamto zdanie, miałam na myśli rozmowy face to face. Ty odniosłeś to do naszych rozmów w internecie. Musiałam się nad tym chwilę zastanowić, ale zdania nie zmieniłam.
Nasze rozmowy również mają sens. Przynajmniej dla mnie, bo Twojego zdania nie znam. Ja jestem szczera, czy Ty również? Mam nadzieję.
Czy się sobą interesujemy? Mnie interesują Twoje poglądy i zdanie na różne tematy, jak jest z Tobą, nie wiem.
>Największą siłę daje obnażenie swoich słabości.
No taaaak, ale w internecie?! Jesteś zwolennikiem facebooka, blogów, instragamów i innych? Tak powinno się obnażać swoje słabości?
Wybacz, ale ja jestem daleka od takich sposobów i nie zamierzam tego robić w ten sposób.
>W efekcie możesz źle interpretować zachowania innych i odsuwać się, aby uniknąć zranienia.
Mówiąc tym samym językiem, też jesteś narażony na takie sytuacje. To kwestia zaufania i poczucia bezpieczeństwa.
>Oraz nowomodne, które mówi "popieraj lub milcz"
Tak, to prawda, taka tolerancja jest gorsza jak obojętność.
Czyli włożyłeś wysiłek w to, aby nie roztrzaskać mi czaszki? :)) Bardzo się cieszę.
>Z pewnością - widać jak palisz się do odpowiedzi:P
No oczywiście, co chcesz wiedzieć? Konkretnie! ;)
>Nic mi nie zrobiłaś. Nie oceniam Cię, nie znam, nie mam szans poznać ani zrozumieć. A przy filozofii, że słowa bez czynów są puste - nawet nie wiem, ile w Twych słowach prawdy:)
Same negacje. A wcale tak nie jest. Oceniasz moje poglądy, nie znasz mnie, owszem, ale masz szanse mnie zrozumieć, bo szczerze odpowiadam na Twoje pytania. Nie muszą za tym iść żadne czyny, gdyż mówimy głównie o poglądach i przekonaniach, a nie o uczuciach.
>Dla mnie nie jest, bo brak w tym sprawiedliwej wymiany.
Naprawdę nigdy nie spotkałeś człowieka, który oczekiwałby od Ciebie porady, wysłuchania, który traktował Cię jak psychologa?
Ja spotykam mnóstwo takich osób. Oni nie chcą mnie znać, oni chcą pomóc sobie. Dlaczego mam im się narzucać? I to raczej ja zostają, a te osoby odchodzą.
>Eh, Kłapouchy, czasami mam wrażenie, że jesteśmy bardzo podobni a czasami, że myślimy skrajnie odmiennie. Nie wiem jak to możliwe.
W pełni się z tym zgadzam:)
>Dla mnie jest to niewinna gra słów, dla Ciebie, to gra wstępna do seksu. Dla mnie od flirtu do seksu jest długa droga, dla Ciebie to dwa kroki.
Dwa kroki - 7 milowe, to jest właśnie droga pomiędzy flirtem a seksem.
I zgodzę się, że to gra słów, ale na pewno nie jest niewinną i z pewnością zarezerwowana jest dla ludzi, którzy są gotowi przyjąć jej konsekwencję.
>Definicja sama w sobie jest taka sama, czyli jak zacytowała inka,
Tylko Twoja definicja kończy się na słowach a inki idzie dalej.
Dla Ciebie to niewinna gra słów, a w definicji to forma zalotów, które są podobno synonimem podrywu - i to właśnie różnica, która nas dzieli.
>Rozmowa była o myślach.
Nie, o kokonie chroniącym przed prawdą, zresztą sama dalej odnosisz się do związku a nie myśli. I gdzieś wcześniej pisałaś, że jakby Twój facet coś kręcił na boku, to wolałabyś o tym nie wiedzieć.
>Podejrzewam, że w przypadku mężczyzn to bardzo częste zjawisko.
Nie mogę mówić za innych, ale sam tego nie mam.
W związku nie fantazjuje o seksie z innymi - realnymi osobami.
Nie będąc w związku, raczej myślę, jak doprowadzić do seksu z konkretną fascynująca mnie osobą, niż snuję fantazję o seksie z nią.
>Jak kobieta ma żyć, ze świadomością, że facet w myślach fascynuje się jej koleżanką , żoną, matką czy kimkolwiek innym?
Abstrahując, że u nas kobieta nie może mieć żony, to chyba rozmawiamy o związkach a nie układach kochanków?
Myślę, że chyba łatwiej byłoby komuś zaakceptować, że jego ukochana osoba fascynuje się kimś w wyobraźni, niż urzeczywistnia fascynację w formie słów poprzez flirt?
>Kłapouchy, ja nie jestem małą dziewczynką, która boi się ludzi i tego co powiedzą.
Tego nie wiem, nie znam Cię i nie wiem ile masz lat.
Ja tylko odpowiadam na Twoje słowa.
>ktoś, kto na siłę poszukuje cierpienia, też nie jest zdrowy. To emocjonalny masochista. Trzeba znaleźć złoty środek.
Czym innym jest gotowość do cierpienia, czym innym jego poszukiwanie.
"Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" - mówił Nietzsche.
Wielu powtarza tą frazę, wręcz czyni z niej swoje życiowe motto... niewielu wie, że jej autor skończył w zakładzie dla obłąkanych;)
Jest zatem i takie rozwiązanie.
Wszelka skrajność jest szkodliwa i droga środka jest najbezpieczniejsza.
Choć czasem lepiej nie iść środkiem a bliżej krawędzi;)
>Mnie interesują Twoje poglądy i zdanie na różne tematy, jak jest z Tobą, nie wiem.
Mnie interesujesz Cała, nie tylko fragment, bo "poglądy i zdanie" oderwane od reszty, zawsze pozostaje niezrozumiane.
>Jesteś zwolennikiem facebooka, blogów, instragamów i innych? Tak powinno się obnażać swoje słabości?
Nie mam FB, pisywałem blogi tematyczne, nie wiem co to instagram...
Z pewnością łatwiej w internecie niż w realnym świecie.
A jeśli ktoś nie umie w internecie, to z pewnością nie umie też w realnym świecie.
>Czyli włożyłeś wysiłek w to, aby nie roztrzaskać mi czaszki? :)) Bardzo się cieszę.
Nie, bo Ciebie lubię.
Gdybym musiał wkładać wysiłek, to bym milczał - to najwyższa forma tolerancji w internecie:d
>nie znasz mnie, owszem, ale masz szanse mnie zrozumieć, bo szczerze odpowiadam na Twoje pytania.
Odpowiadasz na niektóre pytania i to w sposób możliwie bezosobowy.
Często także negując, jeśli Twoje słowa utożsamiam z Tobą.
Czuje się, jakbym układał puzzle rysunkami do spodu;)
>Nie muszą za tym iść żadne czyny, gdyż mówimy głównie o poglądach i przekonaniach, a nie o uczuciach.
Ale słowa bez czynów są puste:p
Podobnie jak czyny bez uczuć:)
Ja mówię o swoich poglądach i przekonaniach - tym co praktykuje, co wynika z moich przemyśleń powstałych ze zdobytych doświadczeń i wiedzy. Mówię zatem o tym kim jestem, jak żyje i czego pragnę.
Twoje poglądy i przekonania są oderwane od kontekstu. Nawet nie wiem, czy są Twoje, czy powtarzasz często występujące w Twoim otoczeniu, znane Ci, lub takie, które uznajesz za sympatyczne - choć sama ich nie stosujesz.
Bez czynów i uczuć sprzedajesz mi suchą teorię.
>Naprawdę nigdy nie spotkałeś człowieka, który oczekiwałby od Ciebie porady, wysłuchania, który traktował Cię jak psychologa?
Tu są trzy opcje.
Porada, wysłuchanie i psycholog.
Psycholog zwykle słucha i próbuje nakierować człowieka, aby sam znalazł dla siebie odpowiedź. Jemu chodzi o to, by człowiek się przystosował.
Wysłuchanie nie zakłada nic więcej - i jest wielu ludzi, którym to starcza, bo oni wcale nie chcą nic zmienić. Oni chcą sobie ulżyć.
Porada sama w sobie powinna zakładać mówienie ku prawdzie zamiast ku zadowoleniu.
Jak ktoś chce tego trzeciego, to mogę mu pomóc. To uczciwa wymiana, jego przeżycia i uczucia, moja wiedza i mądrość.
Wysłuchiwaniem zajmują się barmani i księża - zwykle w taki czy inny sposób pobierając za to opłatę. Podobnie z psychologami. I to jest uczciwe;)
Choć zwykle w obu tych przypadkach wysłuchujący sami później potrzebują wysłuchania.
>Ja spotykam mnóstwo takich osób. Oni nie chcą mnie znać, oni chcą pomóc sobie.
Przyciągasz dziwne osoby:d
Może dlatego dziwnie się później czujesz, gdy ktoś chcę Cię poznać?
W pełni się z tym zgadzam:)
>Dla mnie jest to niewinna gra słów, dla Ciebie, to gra wstępna do seksu. Dla mnie od flirtu do seksu jest długa droga, dla Ciebie to dwa kroki.
Dwa kroki - 7 milowe, to jest właśnie droga pomiędzy flirtem a seksem.
I zgodzę się, że to gra słów, ale na pewno nie jest niewinną i z pewnością zarezerwowana jest dla ludzi, którzy są gotowi przyjąć jej konsekwencję.
>Definicja sama w sobie jest taka sama, czyli jak zacytowała inka,
Tylko Twoja definicja kończy się na słowach a inki idzie dalej.
Dla Ciebie to niewinna gra słów, a w definicji to forma zalotów, które są podobno synonimem podrywu - i to właśnie różnica, która nas dzieli.
>Rozmowa była o myślach.
Nie, o kokonie chroniącym przed prawdą, zresztą sama dalej odnosisz się do związku a nie myśli. I gdzieś wcześniej pisałaś, że jakby Twój facet coś kręcił na boku, to wolałabyś o tym nie wiedzieć.
>Podejrzewam, że w przypadku mężczyzn to bardzo częste zjawisko.
Nie mogę mówić za innych, ale sam tego nie mam.
W związku nie fantazjuje o seksie z innymi - realnymi osobami.
Nie będąc w związku, raczej myślę, jak doprowadzić do seksu z konkretną fascynująca mnie osobą, niż snuję fantazję o seksie z nią.
>Jak kobieta ma żyć, ze świadomością, że facet w myślach fascynuje się jej koleżanką , żoną, matką czy kimkolwiek innym?
Abstrahując, że u nas kobieta nie może mieć żony, to chyba rozmawiamy o związkach a nie układach kochanków?
Myślę, że chyba łatwiej byłoby komuś zaakceptować, że jego ukochana osoba fascynuje się kimś w wyobraźni, niż urzeczywistnia fascynację w formie słów poprzez flirt?
>Kłapouchy, ja nie jestem małą dziewczynką, która boi się ludzi i tego co powiedzą.
Tego nie wiem, nie znam Cię i nie wiem ile masz lat.
Ja tylko odpowiadam na Twoje słowa.
>ktoś, kto na siłę poszukuje cierpienia, też nie jest zdrowy. To emocjonalny masochista. Trzeba znaleźć złoty środek.
Czym innym jest gotowość do cierpienia, czym innym jego poszukiwanie.
"Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" - mówił Nietzsche.
Wielu powtarza tą frazę, wręcz czyni z niej swoje życiowe motto... niewielu wie, że jej autor skończył w zakładzie dla obłąkanych;)
Jest zatem i takie rozwiązanie.
Wszelka skrajność jest szkodliwa i droga środka jest najbezpieczniejsza.
Choć czasem lepiej nie iść środkiem a bliżej krawędzi;)
>Mnie interesują Twoje poglądy i zdanie na różne tematy, jak jest z Tobą, nie wiem.
Mnie interesujesz Cała, nie tylko fragment, bo "poglądy i zdanie" oderwane od reszty, zawsze pozostaje niezrozumiane.
>Jesteś zwolennikiem facebooka, blogów, instragamów i innych? Tak powinno się obnażać swoje słabości?
Nie mam FB, pisywałem blogi tematyczne, nie wiem co to instagram...
Z pewnością łatwiej w internecie niż w realnym świecie.
A jeśli ktoś nie umie w internecie, to z pewnością nie umie też w realnym świecie.
>Czyli włożyłeś wysiłek w to, aby nie roztrzaskać mi czaszki? :)) Bardzo się cieszę.
Nie, bo Ciebie lubię.
Gdybym musiał wkładać wysiłek, to bym milczał - to najwyższa forma tolerancji w internecie:d
>nie znasz mnie, owszem, ale masz szanse mnie zrozumieć, bo szczerze odpowiadam na Twoje pytania.
Odpowiadasz na niektóre pytania i to w sposób możliwie bezosobowy.
Często także negując, jeśli Twoje słowa utożsamiam z Tobą.
Czuje się, jakbym układał puzzle rysunkami do spodu;)
>Nie muszą za tym iść żadne czyny, gdyż mówimy głównie o poglądach i przekonaniach, a nie o uczuciach.
Ale słowa bez czynów są puste:p
Podobnie jak czyny bez uczuć:)
Ja mówię o swoich poglądach i przekonaniach - tym co praktykuje, co wynika z moich przemyśleń powstałych ze zdobytych doświadczeń i wiedzy. Mówię zatem o tym kim jestem, jak żyje i czego pragnę.
Twoje poglądy i przekonania są oderwane od kontekstu. Nawet nie wiem, czy są Twoje, czy powtarzasz często występujące w Twoim otoczeniu, znane Ci, lub takie, które uznajesz za sympatyczne - choć sama ich nie stosujesz.
Bez czynów i uczuć sprzedajesz mi suchą teorię.
>Naprawdę nigdy nie spotkałeś człowieka, który oczekiwałby od Ciebie porady, wysłuchania, który traktował Cię jak psychologa?
Tu są trzy opcje.
Porada, wysłuchanie i psycholog.
Psycholog zwykle słucha i próbuje nakierować człowieka, aby sam znalazł dla siebie odpowiedź. Jemu chodzi o to, by człowiek się przystosował.
Wysłuchanie nie zakłada nic więcej - i jest wielu ludzi, którym to starcza, bo oni wcale nie chcą nic zmienić. Oni chcą sobie ulżyć.
Porada sama w sobie powinna zakładać mówienie ku prawdzie zamiast ku zadowoleniu.
Jak ktoś chce tego trzeciego, to mogę mu pomóc. To uczciwa wymiana, jego przeżycia i uczucia, moja wiedza i mądrość.
Wysłuchiwaniem zajmują się barmani i księża - zwykle w taki czy inny sposób pobierając za to opłatę. Podobnie z psychologami. I to jest uczciwe;)
Choć zwykle w obu tych przypadkach wysłuchujący sami później potrzebują wysłuchania.
>Ja spotykam mnóstwo takich osób. Oni nie chcą mnie znać, oni chcą pomóc sobie.
Przyciągasz dziwne osoby:d
Może dlatego dziwnie się później czujesz, gdy ktoś chcę Cię poznać?
>"Więc ktoś to czyta?:p"
A myślałeś, że piszesz w eter? ;p
>zgodzę się, że to gra słów, ale na pewno nie jest niewinną i z pewnością zarezerwowana jest dla ludzi, którzy są gotowi przyjąć jej konsekwencję
No pewnie, ja bym powiedziała, że flirt jest dla dorosłych i dojrzałych ludzi. A jest niewinny, gdy nie masz złych zamiarów.
>Dla Ciebie to niewinna gra słów, a w definicji to forma zalotów
W takim razie, u Ciebie każdy flirt kończy się czymś więcej? Każdy flirt kończy się randką? Nigdy nie miałeś tak, że z kimś poflirtowałeś i zapomniałeś?
>Nie, o kokonie chroniącym przed prawdą, zresztą sama dalej odnosisz się do związku a nie myśli.
Oczywiście, do myśli osoby, która jest w związku. Pisałam, że wolałabym nie wiedzieć o tym, że facet mnie w myślach zdradza, a to nie jest jednoznaczne z tym, że wolałabym w ogóle nie wiedzieć, że to robi.
>W związku nie fantazjuje o seksie z innymi - realnymi osobami.
Albo jesteś jednym z nielicznych wyjątków,albo nigdy nie byleś w związku z długim stażem, albo jesteś za młody, bo to pewnie też z wiekiem przychodzi, jak można już tylko fantazjować ;)
>to chyba rozmawiamy o związkach a nie układach kochanków?
No tak, za dużo kobiet w jednym zdaniu ;)
>Myślę, że chyba łatwiej byłoby komuś zaakceptować, że jego ukochana osoba fascynuje się kimś w wyobraźni, niż urzeczywistnia fascynację w formie słów poprzez flirt?
Myślisz? Świadomość jednego i drugiego nie jest łatwa. I nie wiem czy to tak łatwo można wybrać. Obie rzeczy są porównywalne. Jedno i drugie może zakończyć się zdradą, wszystko zależy od woli myślącego/flirtującego, na którą nie końca mamy wpływ.
>Tego nie wiem, nie znam Cię i nie wiem ile masz lat.
No to Ci mówię, nie jestem dziewczynką.
>Ja tylko odpowiadam na Twoje słowa.
Czasami mam wrażenie, że atakujesz mnie moimi własnymi słowami.
>"Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" - mówił Nietzsche.
Jest to słuszne myślenie, sam o tym wspominałeś. Oczywiście umiar ma tu znaczenie aby nie skończyć jak autor.
>Choć czasem lepiej nie iść środkiem a bliżej krawędzi;)
Lewej czy prawej? ;)
>Mnie interesujesz Cała, nie tylko fragment, bo "poglądy i zdanie" oderwane od reszty, zawsze pozostaje niezrozumiane
Nie bądź zachłanny. Nawet ja nie znam siebie całej ;)
A tak poważnie, to wiesz, że nie jest to możliwe. Możemy poznawać jedynie fragmenty ludzi a mimo to możemy ich rozumieć.
>A jeśli ktoś nie umie w internecie, to z pewnością nie umie też w realnym świecie.
Wiesz co, nie do końca. Umiejętność obnażania się przed nieznajomymi, jest trudna. Ci co robią to w internecie, albo są bardzo odważni, albo bardzo nieświadomi.
Ja nie mam problemów, aby mówić o swoich słabościach, o problemach, z ludźmi na żywo, ale w internecie tego nie potrafię, bo po prostu nie czuję odbiorcy. Niby jest ale go nie ma. Nie wiesz, czy to on, czy może ktoś inny.
>Czuje się, jakbym układał puzzle rysunkami do spodu;)
Jakby nie patrzeć jest to wyzwanie, prawda? I nawet nie wiesz jaki ładny obrazek może Ci się ułożyć ;)
>Twoje poglądy i przekonania są oderwane od kontekstu
Słucham? Dlaczego? Bo nie piszę w formie osobowej "ja"? To krzywdząca opinia.
>Bez czynów i uczuć sprzedajesz mi suchą teorię.
Czyli jak napiszę Ci historię mojego życia i poprę tym samym swoje poglądy, to wtedy uznasz, że to jest wartościowe? Inaczej uważasz to za fikcję?
No Kłapouchy, jak tak można? A gdzie poszanowanie granic rozmówcy?
>Przyciągasz dziwne osoby:d
Nie wiem, możliwe, też jesteś dziwny? ;)
>Może dlatego dziwnie się później czujesz, gdy ktoś chcę Cię poznać?
Tu chyba muszę przyznać Ci odrobinę racji. Często pierwsza moja myśl to "czego on/ona, ode mnie chce".
A myślałeś, że piszesz w eter? ;p
>zgodzę się, że to gra słów, ale na pewno nie jest niewinną i z pewnością zarezerwowana jest dla ludzi, którzy są gotowi przyjąć jej konsekwencję
No pewnie, ja bym powiedziała, że flirt jest dla dorosłych i dojrzałych ludzi. A jest niewinny, gdy nie masz złych zamiarów.
>Dla Ciebie to niewinna gra słów, a w definicji to forma zalotów
W takim razie, u Ciebie każdy flirt kończy się czymś więcej? Każdy flirt kończy się randką? Nigdy nie miałeś tak, że z kimś poflirtowałeś i zapomniałeś?
>Nie, o kokonie chroniącym przed prawdą, zresztą sama dalej odnosisz się do związku a nie myśli.
Oczywiście, do myśli osoby, która jest w związku. Pisałam, że wolałabym nie wiedzieć o tym, że facet mnie w myślach zdradza, a to nie jest jednoznaczne z tym, że wolałabym w ogóle nie wiedzieć, że to robi.
>W związku nie fantazjuje o seksie z innymi - realnymi osobami.
Albo jesteś jednym z nielicznych wyjątków,albo nigdy nie byleś w związku z długim stażem, albo jesteś za młody, bo to pewnie też z wiekiem przychodzi, jak można już tylko fantazjować ;)
>to chyba rozmawiamy o związkach a nie układach kochanków?
No tak, za dużo kobiet w jednym zdaniu ;)
>Myślę, że chyba łatwiej byłoby komuś zaakceptować, że jego ukochana osoba fascynuje się kimś w wyobraźni, niż urzeczywistnia fascynację w formie słów poprzez flirt?
Myślisz? Świadomość jednego i drugiego nie jest łatwa. I nie wiem czy to tak łatwo można wybrać. Obie rzeczy są porównywalne. Jedno i drugie może zakończyć się zdradą, wszystko zależy od woli myślącego/flirtującego, na którą nie końca mamy wpływ.
>Tego nie wiem, nie znam Cię i nie wiem ile masz lat.
No to Ci mówię, nie jestem dziewczynką.
>Ja tylko odpowiadam na Twoje słowa.
Czasami mam wrażenie, że atakujesz mnie moimi własnymi słowami.
>"Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni" - mówił Nietzsche.
Jest to słuszne myślenie, sam o tym wspominałeś. Oczywiście umiar ma tu znaczenie aby nie skończyć jak autor.
>Choć czasem lepiej nie iść środkiem a bliżej krawędzi;)
Lewej czy prawej? ;)
>Mnie interesujesz Cała, nie tylko fragment, bo "poglądy i zdanie" oderwane od reszty, zawsze pozostaje niezrozumiane
Nie bądź zachłanny. Nawet ja nie znam siebie całej ;)
A tak poważnie, to wiesz, że nie jest to możliwe. Możemy poznawać jedynie fragmenty ludzi a mimo to możemy ich rozumieć.
>A jeśli ktoś nie umie w internecie, to z pewnością nie umie też w realnym świecie.
Wiesz co, nie do końca. Umiejętność obnażania się przed nieznajomymi, jest trudna. Ci co robią to w internecie, albo są bardzo odważni, albo bardzo nieświadomi.
Ja nie mam problemów, aby mówić o swoich słabościach, o problemach, z ludźmi na żywo, ale w internecie tego nie potrafię, bo po prostu nie czuję odbiorcy. Niby jest ale go nie ma. Nie wiesz, czy to on, czy może ktoś inny.
>Czuje się, jakbym układał puzzle rysunkami do spodu;)
Jakby nie patrzeć jest to wyzwanie, prawda? I nawet nie wiesz jaki ładny obrazek może Ci się ułożyć ;)
>Twoje poglądy i przekonania są oderwane od kontekstu
Słucham? Dlaczego? Bo nie piszę w formie osobowej "ja"? To krzywdząca opinia.
>Bez czynów i uczuć sprzedajesz mi suchą teorię.
Czyli jak napiszę Ci historię mojego życia i poprę tym samym swoje poglądy, to wtedy uznasz, że to jest wartościowe? Inaczej uważasz to za fikcję?
No Kłapouchy, jak tak można? A gdzie poszanowanie granic rozmówcy?
>Przyciągasz dziwne osoby:d
Nie wiem, możliwe, też jesteś dziwny? ;)
>Może dlatego dziwnie się później czujesz, gdy ktoś chcę Cię poznać?
Tu chyba muszę przyznać Ci odrobinę racji. Często pierwsza moja myśl to "czego on/ona, ode mnie chce".
>A myślałeś, że piszesz w eter? ;p
Myślałem, że już tylko do Ciebie:)
>A jest niewinny, gdy nie masz złych zamiarów.
Niewinne zamiary prowadzą często do bardzo złych czynów.
>W takim razie, u Ciebie każdy flirt kończy się czymś więcej?
Nie każdy, ale całkiem spory procent (może 25).
I gdybym flirtował będąc z kimś, to z pewnością każdy związek miałby spore szanse skończyć się czymś złym.
>albo nigdy nie byleś w związku z długim stażem, albo jesteś za młody, bo to pewnie też z wiekiem przychodzi, jak można już tylko fantazjować ;)
Tak, jestem na tyle młody, że mogę jeszcze dużo więcej niż tylko fantazjować:)
Co kto nazywa długim stażem to z pewnością kwestia indywidualna, ale skoro napisałem poprzednie zdanie, to oczywiście nie byłem w takim związku.
>Jedno i drugie może zakończyć się zdradą, wszystko zależy od woli myślącego/flirtującego, na którą nie końca mamy wpływ.
Dla mnie "wola" nie jest tak oczywistą sprawą, bo nie jestem wyznawcą, że człowiek jest "kowalem własnego losu" - jest wiele czynników zewnętrznych i wewnętrznych na które człowiek nie ma wpływu, nawet nie zdaje sobie z nich sprawy... a gdy zda, to zwykle jest już za późno, bo jest na równi pochyłej, na której trzeba mieć silną wolę niczym fakir czy jakiś pustelnik, aby powiedzieć NIE.
>Lewej czy prawej? ;)
Tej, która przynosi wzrost.
>ale w internecie tego nie potrafię, bo po prostu nie czuję odbiorcy.
W tym sęk by nie czuć.
Jak masz pewności, że zostaniesz zaakceptowana i nikt Cię nie potępi, to wtedy nie wychodzisz poza kokon.
>I nawet nie wiesz jaki ładny obrazek może Ci się ułożyć ;)
Abstrakcyjny:p
>>Twoje poglądy i przekonania są oderwane od kontekstu
>Słucham? Dlaczego? Bo nie piszę w formie osobowej "ja"? To krzywdząca opinia.
Bo gdy to czytam to nie czuje filarów tych poglądów.
W wielu przypadkach odbieram to jako zlepek przypadkowych słów.
Czasem dobrze dobrany, ale często całkowicie nietrafiony.
>Czyli jak napiszę Ci historię mojego życia i poprę tym samym swoje poglądy, to wtedy uznasz, że to jest wartościowe?
Wtedy będę miał szansę zrozumieć te poglądy, poprzez zrozumienie czynników, które do nich doprowadziły.
>No Kłapouchy, jak tak można? A gdzie poszanowanie granic rozmówcy?
Posza... co?:)
Nigdy o tym nie słyszałem.
To jakaś forma autocenzury?
Pewnie nie wolno rozmawiać o polityce, bogu, miłości i seksie?
>Nie wiem, możliwe, też jesteś dziwny? ;)
Chyba nie, bo mnie starasz się odpychać;)
>Często pierwsza moja myśl to "czego on/ona, ode mnie chce".
To tłumaczy wiele Twoich poglądów.
Myślałem, że już tylko do Ciebie:)
>A jest niewinny, gdy nie masz złych zamiarów.
Niewinne zamiary prowadzą często do bardzo złych czynów.
>W takim razie, u Ciebie każdy flirt kończy się czymś więcej?
Nie każdy, ale całkiem spory procent (może 25).
I gdybym flirtował będąc z kimś, to z pewnością każdy związek miałby spore szanse skończyć się czymś złym.
>albo nigdy nie byleś w związku z długim stażem, albo jesteś za młody, bo to pewnie też z wiekiem przychodzi, jak można już tylko fantazjować ;)
Tak, jestem na tyle młody, że mogę jeszcze dużo więcej niż tylko fantazjować:)
Co kto nazywa długim stażem to z pewnością kwestia indywidualna, ale skoro napisałem poprzednie zdanie, to oczywiście nie byłem w takim związku.
>Jedno i drugie może zakończyć się zdradą, wszystko zależy od woli myślącego/flirtującego, na którą nie końca mamy wpływ.
Dla mnie "wola" nie jest tak oczywistą sprawą, bo nie jestem wyznawcą, że człowiek jest "kowalem własnego losu" - jest wiele czynników zewnętrznych i wewnętrznych na które człowiek nie ma wpływu, nawet nie zdaje sobie z nich sprawy... a gdy zda, to zwykle jest już za późno, bo jest na równi pochyłej, na której trzeba mieć silną wolę niczym fakir czy jakiś pustelnik, aby powiedzieć NIE.
>Lewej czy prawej? ;)
Tej, która przynosi wzrost.
>ale w internecie tego nie potrafię, bo po prostu nie czuję odbiorcy.
W tym sęk by nie czuć.
Jak masz pewności, że zostaniesz zaakceptowana i nikt Cię nie potępi, to wtedy nie wychodzisz poza kokon.
>I nawet nie wiesz jaki ładny obrazek może Ci się ułożyć ;)
Abstrakcyjny:p
>>Twoje poglądy i przekonania są oderwane od kontekstu
>Słucham? Dlaczego? Bo nie piszę w formie osobowej "ja"? To krzywdząca opinia.
Bo gdy to czytam to nie czuje filarów tych poglądów.
W wielu przypadkach odbieram to jako zlepek przypadkowych słów.
Czasem dobrze dobrany, ale często całkowicie nietrafiony.
>Czyli jak napiszę Ci historię mojego życia i poprę tym samym swoje poglądy, to wtedy uznasz, że to jest wartościowe?
Wtedy będę miał szansę zrozumieć te poglądy, poprzez zrozumienie czynników, które do nich doprowadziły.
>No Kłapouchy, jak tak można? A gdzie poszanowanie granic rozmówcy?
Posza... co?:)
Nigdy o tym nie słyszałem.
To jakaś forma autocenzury?
Pewnie nie wolno rozmawiać o polityce, bogu, miłości i seksie?
>Nie wiem, możliwe, też jesteś dziwny? ;)
Chyba nie, bo mnie starasz się odpychać;)
>Często pierwsza moja myśl to "czego on/ona, ode mnie chce".
To tłumaczy wiele Twoich poglądów.
>Myślałem, że już tylko do Ciebie:)
Heh, to urocze, naprawdę. Czytających zawsze jest więcej, jak piszących.
>Niewinne zamiary prowadzą często do bardzo złych czynów.
A tam, takie gadanie. A złe zamiary do czego prowadzą? Nie można z góry zakładać, że wydarzy się coś złego. To tak jakbyś nie wychodził z domu, bo może wpadniesz pod samochód.
>Co kto nazywa długim stażem to z pewnością kwestia indywidualna...
Nie uważam żeby to była kwestia indywidualna. Większość związków przechodzi takie same etapy w czasie swojego trwania. Z kim nie porozmawiasz to tak jest. A fantazje nie pojawiają się 2 -5 latach, ale po 10-20.
Osoby, które nie potrafią się zaangażować, bądź też nie walczą o swój związek, czy to z wygody czy z braku wiary, zazwyczaj nie dochodzą do tego etapu więc całkowicie go negują.
>Dla mnie "wola" nie jest tak oczywistą sprawą, bo nie jestem wyznawcą, że człowiek jest "kowalem własnego losu"
Poważnie? Uważasz, że nie mamy wpływu na swoje decyzje? Jakoś kłóci mi się to z Tobą. Czyli jak rzeczy dzieją się poza naszą kontrolą to nie musimy brać za nie odpowiedzialności?
Zawsze można powiedzieć NIE. Zawsze, tylko trzeba chcieć i umieć.
>W tym sęk by nie czuć.
Jak masz pewności, że zostaniesz zaakceptowana i nikt Cię nie potępi, to wtedy nie wychodzisz poza kokon.
Nie miałam na myśli tego, że nie spotkam się z krytyką. Raczej to, że w internecie nie wiesz jacy ludzie są naprawdę. Nie wiesz czy rozmawiają z Tobą z nudów, czy z ciekawości. Są obcy, a jak są obcy to mogą Cię bezkarnie zmieszać z błotem, czy mają rację, czy też nie.
>Bo gdy to czytam to nie czuje filarów tych poglądów.
No wybacz, że miałbyś czuć filary moich poglądów skoro o moim istnieniu wiesz od kilku dni. Nie da się tego poczuć ot tak.
>W wielu przypadkach odbieram to jako zlepek przypadkowych słów.
Czasem dobrze dobrany, ale często całkowicie nietrafiony.
No dziękuję. Nie ma to jak powiedzieć komuś, że bełkocze od rzeczy...
Eh, nic na to nie poradzę, to wada internetu.
>Posza... co?:)
Nigdy o tym nie słyszałem.
Uszanowanie? Szacunek? Respekt? Potrzebujesz więcej synonimów?
Każdy ma jakieś obszary, których nie chce poruszać, albo po prostu potrzebuje do tego odpowiednich warunków. Jeżeli chcesz kogoś poznać, to musisz to wyczuwać.
>Pewnie nie wolno rozmawiać o polityce, bogu, miłości i seksie?
Wolno, a nawet trzeba, tylko trzeba też uważać, bo rozmowy o polityce często kończą się kłótnią, o religii obrazą uczuć religijnych, o miłości, totalnym niezrozumieniem, o seksie, seksem.
>Chyba nie, bo mnie starasz się odpychać;)
Dlaczego Ty tak myślisz? Gdybym chciała Cię odepchnąć, po prostu bym z Tobą nie rozmawiała. A ja rozmawiam. Wniosek nasuwa się sam.
>To tłumaczy wiele Twoich poglądów.
A jednak rozumiesz. I nie musisz znać historii mojego życia. Brawo ;)
Heh, to urocze, naprawdę. Czytających zawsze jest więcej, jak piszących.
>Niewinne zamiary prowadzą często do bardzo złych czynów.
A tam, takie gadanie. A złe zamiary do czego prowadzą? Nie można z góry zakładać, że wydarzy się coś złego. To tak jakbyś nie wychodził z domu, bo może wpadniesz pod samochód.
>Co kto nazywa długim stażem to z pewnością kwestia indywidualna...
Nie uważam żeby to była kwestia indywidualna. Większość związków przechodzi takie same etapy w czasie swojego trwania. Z kim nie porozmawiasz to tak jest. A fantazje nie pojawiają się 2 -5 latach, ale po 10-20.
Osoby, które nie potrafią się zaangażować, bądź też nie walczą o swój związek, czy to z wygody czy z braku wiary, zazwyczaj nie dochodzą do tego etapu więc całkowicie go negują.
>Dla mnie "wola" nie jest tak oczywistą sprawą, bo nie jestem wyznawcą, że człowiek jest "kowalem własnego losu"
Poważnie? Uważasz, że nie mamy wpływu na swoje decyzje? Jakoś kłóci mi się to z Tobą. Czyli jak rzeczy dzieją się poza naszą kontrolą to nie musimy brać za nie odpowiedzialności?
Zawsze można powiedzieć NIE. Zawsze, tylko trzeba chcieć i umieć.
>W tym sęk by nie czuć.
Jak masz pewności, że zostaniesz zaakceptowana i nikt Cię nie potępi, to wtedy nie wychodzisz poza kokon.
Nie miałam na myśli tego, że nie spotkam się z krytyką. Raczej to, że w internecie nie wiesz jacy ludzie są naprawdę. Nie wiesz czy rozmawiają z Tobą z nudów, czy z ciekawości. Są obcy, a jak są obcy to mogą Cię bezkarnie zmieszać z błotem, czy mają rację, czy też nie.
>Bo gdy to czytam to nie czuje filarów tych poglądów.
No wybacz, że miałbyś czuć filary moich poglądów skoro o moim istnieniu wiesz od kilku dni. Nie da się tego poczuć ot tak.
>W wielu przypadkach odbieram to jako zlepek przypadkowych słów.
Czasem dobrze dobrany, ale często całkowicie nietrafiony.
No dziękuję. Nie ma to jak powiedzieć komuś, że bełkocze od rzeczy...
Eh, nic na to nie poradzę, to wada internetu.
>Posza... co?:)
Nigdy o tym nie słyszałem.
Uszanowanie? Szacunek? Respekt? Potrzebujesz więcej synonimów?
Każdy ma jakieś obszary, których nie chce poruszać, albo po prostu potrzebuje do tego odpowiednich warunków. Jeżeli chcesz kogoś poznać, to musisz to wyczuwać.
>Pewnie nie wolno rozmawiać o polityce, bogu, miłości i seksie?
Wolno, a nawet trzeba, tylko trzeba też uważać, bo rozmowy o polityce często kończą się kłótnią, o religii obrazą uczuć religijnych, o miłości, totalnym niezrozumieniem, o seksie, seksem.
>Chyba nie, bo mnie starasz się odpychać;)
Dlaczego Ty tak myślisz? Gdybym chciała Cię odepchnąć, po prostu bym z Tobą nie rozmawiała. A ja rozmawiam. Wniosek nasuwa się sam.
>To tłumaczy wiele Twoich poglądów.
A jednak rozumiesz. I nie musisz znać historii mojego życia. Brawo ;)
>Nie można z góry zakładać, że wydarzy się coś złego.
No nie można, ale jeśli robisz coś jednoznacznie ryzykownego to jest spora szansa, że wydarzy się coś złego.
Flirt dla Ciebie może być niewinny (choć trudno w to uwierzyć) a dla całego świata jest bardzo jednoznaczny seksualnie.
>A fantazje nie pojawiają się 2 -5 latach, ale po 10-20.
To póki co nie muszę się nimi martwić;)
Tylko, jak to się ma do Twojej teorii miłości? Nigdy nie słyszałem o 20 letnim związku w którym byłby ogień, a dla Ciebie bez ognia nie ma miłości. Dla mnie zaś, bez miłości nie ma związku ani zaangażowania.
Więc jak widzisz zaangażowanie i wiarę w związek, skoro nie wierzysz w miłość?
Jak widzisz to wszystko, po 20 latach?
>zazwyczaj nie dochodzą do tego etapu więc całkowicie go negują.
Mówisz o sobie?
>Poważnie? Uważasz, że nie mamy wpływu na swoje decyzje?
Mamy nikły wpływ, choć zdaje się nam, że mamy. Pisałem o tym już kilkukrotnie.
>Jakoś kłóci mi się to z Tobą. Czyli jak rzeczy dzieją się poza naszą kontrolą to nie musimy brać za nie odpowiedzialności?
Bierzemy odpowiedzialność (niektórzy), bo inaczej wyłączylibyśmy myślenie na rzecz instynktownego działania.
>Zawsze można powiedzieć NIE. Zawsze, tylko trzeba chcieć i umieć.
No właśnie:D
Tylko trzeba "chcieć i umieć" - dobrze powiedziane:)
I w tym właśnie problem, bo na "umieć" rzutuje cała nasza przeszłość, zaś chcieć to efekt "tu i teraz", który pochodzi z naszego mózgu, nad którym w pełni nie panujemy.
To mózg mówi Ci, czego chcesz i bardzo często przeczy to temu, czego chcieć powinnaś. Niektórym włącza się wtedy rozsądek/sumienie (w zależności, jak kto to nazwie), ale to też jest zależne od siły tego "chcieć i umieć".
Więc w sporej części jesteśmy tym co mamy zaprogramowane w głowach, a w sporej części wpływa na nas otoczenie.
Cialdini w "Wywieranie wpływu na ludzi" opisywał, jak dawał się manipulować harcerzom albo kilkuletniej córce. Specjalista od manipulacji orientował się, że ktoś wywołał w nim konkretną decyzję dopiero po fakcie (np jak kupił batoniki, choć nie lubi czekolady) lub przez przypadek (jak podsłuchał niecny plan córki).
Większość wcale się nie orientuje, do końca sądząc, że tego właśnie chcieli:)
Ludzie się stroją przed randką, by wywrzeć wpływ na drugą stronę. Po to są także perfumy, po to facet kupuje kobiecie kwiaty, po to idą na kolację (wino, świece, krewetki, czekolada...) i flirtują.
Drobne elementy, których celem nie jest świadomość, bo nikt nie mówi "kupił mi kwiaty, to się z nim prześpię", ale które wywołują wiadomy efekt.
Klucze do tego tworzy kultura; filmy, seriale, magazyny, plotki...
Drobne elementy, które wpływają na podświadomość, aby nie padło NIE. Wszystko dla stworzenia wrażenie - "tego właśnie chcę!"
I choć na temacie "podrywu" widać to wyjątkowo przejrzyście, to dotyczy to całego świata.
>Są obcy, a jak są obcy to mogą Cię bezkarnie zmieszać z błotem, czy mają rację, czy też nie.
I to uodparnia. Pozwala mieć dystans i być przygotowanym na każdą reakcję, zwłaszcza jak się jest przekonanym o posiadaniu racji.
>Nie da się tego poczuć ot tak.
10-20 lat?;)
Nie mam tyle czasu, by się przy każdym zatrzymać i czekać aż się otworzy.
Mam własną drogę, która muszę podążać i albo ktoś się otwiera, albo pozostawiam go w miejscu w którym siedzi.
(przy Tobie potrzebowałbym z roku, by poznać wiek lub imię!:p)
>o religii obrazą uczuć religijnych, o miłości, totalnym niezrozumieniem, o seksie, seksem.
Nie wierzę w obrazę uczuć religijnych, to trik, jak tolerancja homoseksualistów.
W kwestiach miłości jesteś jedyną osobą, z która nie umiem się dogadać - nawet nie rozumiem twych definicji.
O seksie, seksem? Niekoniecznie, choć nic złego w tym nie widzę:)
Czyli rozumiem, że flirtujesz nie rozmawiając o seksie ani uczuciach?
I znów doszedłem do tego, że wiem jeszcze mniej z tej rozmowy, niż na jej początku:d
"Flirtujesz" o praniu, zakupach i serialach?
>Wniosek nasuwa się sam.
W rozmowie z Tobą, żadne wnioski nie nasuwają się same, a te co się nasuwają są zwykle błędne.
>A jednak rozumiesz. I nie musisz znać historii mojego życia.
Rozumiem, bo stwierdzenie które zacytowałem było bardzo osobiste. To właśnie była historia Twojego życia - choć w dużej pigułce.
No nie można, ale jeśli robisz coś jednoznacznie ryzykownego to jest spora szansa, że wydarzy się coś złego.
Flirt dla Ciebie może być niewinny (choć trudno w to uwierzyć) a dla całego świata jest bardzo jednoznaczny seksualnie.
>A fantazje nie pojawiają się 2 -5 latach, ale po 10-20.
To póki co nie muszę się nimi martwić;)
Tylko, jak to się ma do Twojej teorii miłości? Nigdy nie słyszałem o 20 letnim związku w którym byłby ogień, a dla Ciebie bez ognia nie ma miłości. Dla mnie zaś, bez miłości nie ma związku ani zaangażowania.
Więc jak widzisz zaangażowanie i wiarę w związek, skoro nie wierzysz w miłość?
Jak widzisz to wszystko, po 20 latach?
>zazwyczaj nie dochodzą do tego etapu więc całkowicie go negują.
Mówisz o sobie?
>Poważnie? Uważasz, że nie mamy wpływu na swoje decyzje?
Mamy nikły wpływ, choć zdaje się nam, że mamy. Pisałem o tym już kilkukrotnie.
>Jakoś kłóci mi się to z Tobą. Czyli jak rzeczy dzieją się poza naszą kontrolą to nie musimy brać za nie odpowiedzialności?
Bierzemy odpowiedzialność (niektórzy), bo inaczej wyłączylibyśmy myślenie na rzecz instynktownego działania.
>Zawsze można powiedzieć NIE. Zawsze, tylko trzeba chcieć i umieć.
No właśnie:D
Tylko trzeba "chcieć i umieć" - dobrze powiedziane:)
I w tym właśnie problem, bo na "umieć" rzutuje cała nasza przeszłość, zaś chcieć to efekt "tu i teraz", który pochodzi z naszego mózgu, nad którym w pełni nie panujemy.
To mózg mówi Ci, czego chcesz i bardzo często przeczy to temu, czego chcieć powinnaś. Niektórym włącza się wtedy rozsądek/sumienie (w zależności, jak kto to nazwie), ale to też jest zależne od siły tego "chcieć i umieć".
Więc w sporej części jesteśmy tym co mamy zaprogramowane w głowach, a w sporej części wpływa na nas otoczenie.
Cialdini w "Wywieranie wpływu na ludzi" opisywał, jak dawał się manipulować harcerzom albo kilkuletniej córce. Specjalista od manipulacji orientował się, że ktoś wywołał w nim konkretną decyzję dopiero po fakcie (np jak kupił batoniki, choć nie lubi czekolady) lub przez przypadek (jak podsłuchał niecny plan córki).
Większość wcale się nie orientuje, do końca sądząc, że tego właśnie chcieli:)
Ludzie się stroją przed randką, by wywrzeć wpływ na drugą stronę. Po to są także perfumy, po to facet kupuje kobiecie kwiaty, po to idą na kolację (wino, świece, krewetki, czekolada...) i flirtują.
Drobne elementy, których celem nie jest świadomość, bo nikt nie mówi "kupił mi kwiaty, to się z nim prześpię", ale które wywołują wiadomy efekt.
Klucze do tego tworzy kultura; filmy, seriale, magazyny, plotki...
Drobne elementy, które wpływają na podświadomość, aby nie padło NIE. Wszystko dla stworzenia wrażenie - "tego właśnie chcę!"
I choć na temacie "podrywu" widać to wyjątkowo przejrzyście, to dotyczy to całego świata.
>Są obcy, a jak są obcy to mogą Cię bezkarnie zmieszać z błotem, czy mają rację, czy też nie.
I to uodparnia. Pozwala mieć dystans i być przygotowanym na każdą reakcję, zwłaszcza jak się jest przekonanym o posiadaniu racji.
>Nie da się tego poczuć ot tak.
10-20 lat?;)
Nie mam tyle czasu, by się przy każdym zatrzymać i czekać aż się otworzy.
Mam własną drogę, która muszę podążać i albo ktoś się otwiera, albo pozostawiam go w miejscu w którym siedzi.
(przy Tobie potrzebowałbym z roku, by poznać wiek lub imię!:p)
>o religii obrazą uczuć religijnych, o miłości, totalnym niezrozumieniem, o seksie, seksem.
Nie wierzę w obrazę uczuć religijnych, to trik, jak tolerancja homoseksualistów.
W kwestiach miłości jesteś jedyną osobą, z która nie umiem się dogadać - nawet nie rozumiem twych definicji.
O seksie, seksem? Niekoniecznie, choć nic złego w tym nie widzę:)
Czyli rozumiem, że flirtujesz nie rozmawiając o seksie ani uczuciach?
I znów doszedłem do tego, że wiem jeszcze mniej z tej rozmowy, niż na jej początku:d
"Flirtujesz" o praniu, zakupach i serialach?
>Wniosek nasuwa się sam.
W rozmowie z Tobą, żadne wnioski nie nasuwają się same, a te co się nasuwają są zwykle błędne.
>A jednak rozumiesz. I nie musisz znać historii mojego życia.
Rozumiem, bo stwierdzenie które zacytowałem było bardzo osobiste. To właśnie była historia Twojego życia - choć w dużej pigułce.
>a dla całego świata jest bardzo jednoznaczny seksualnie.
A Ty to cały świat? Nikt się poza Tobą jakoś specjalnie nie wypowiedział, więc czemu mam wierzyć, że tak myśli cały świat?
>Tylko, jak to się ma do Twojej teorii miłości?
No to chyba logiczne. Po 20 latach nie ma tzw. miłości, nie ma ognia, więc są fantazje. Związek istnieje, bo są inne uczucia i zobowiązania.
> Dla mnie zaś, bez miłości nie ma związku.
Ale Ty jesteś idealistą :) Ja z całego serca życzę Ci, abyś spotkał taką osobę na swojej drodze i żebyś po 30 latach wspólnego życia powiedział, że miedzy Wami nadal jest miłość. Jak Ci się to uda, to ja uwierzę, że miłość między mężczyzną a kobietą może trwać całe życie :))
>Więc jak widzisz zaangażowanie i wiarę w związek, skoro nie wierzysz w miłość? Jak widzisz to wszystko, po 20 latach?
Zwyczajnie. Nie mogę oprzeć się na swoim doświadczeniu, póki co mogę sobie to wyobrazić lub obserwować inne osoby. I związki po 20 latach bywają szczęśliwe, mimo, że miłości tam jako tako nie ma.
Ty nadal nie rozumiesz jednego, dla mnie miłość to WOW. Sprawia, że jesteś najszczęśliwszy na świecie, czujesz ciepło wokół serca jak pomyślisz o tej osobie, nie nudzisz się z nią, martwisz się o nią, szanujesz jej zdanie, wybaczasz, nie szantażujesz emocjonalnie, kochasz ją szalenie, pragniesz jej, marzysz o niej, fascynujesz się nią, możesz jej wszystko powiedzieć, możesz się przed nią otworzyć, nie wstydzisz się jej, nie chcesz bez niej żyć. Między kobietą a mężczyzną trwa to tylko chwilę, nie jest na zawsze.
>Mówisz o sobie?
Nie, raczej mówiłam o Tobie :)
>To mózg mówi Ci, czego chcesz i bardzo często przeczy to temu, czego chcieć powinnaś. Niektórym włącza się wtedy rozsądek/sumienie (w zależności, jak kto to nazwie), ale to też jest zależne od siły tego "chcieć i umieć".
Heh, jesteś w tym dobry wiesz? Pewnie zawsze masz dobre wytłumaczenie na swoje porażki.
Podsumowując, jaki z tego wniosek? Aby mieć kontrolę nad swoim życiem trzeba mieć zasady i dużo asertywności :))
>Cialdini w "Wywieranie wpływu na ludzi"....
Nie mów, że czytałeś?!
>Ludzie się stroją przed randką, by wywrzeć wpływ na drugą stronę. Po to są także perfumy, po to facet kupuje kobiecie kwiaty, po to idą na kolację (wino, świece, krewetki, czekolada...) i flirtują.
Jak już idą na randkę to znaczy, że flirt zmierza w dalszym kierunku. Ja cały czas mówię o flircie, który nie pociąga za sobą żadnych wydarzeń.
>I to uodparnia. Pozwala mieć dystans i być przygotowanym na każdą reakcję, zwłaszcza jak się jest przekonanym o posiadaniu racji.
To nie jest prawdziwe. Każdy z nas myśli, że ma racje, i ma racje.
Obnażanie się w internecie jest złudne. Nic tak nie uodparnia człowieka jak relacje na żywo. Prawda napisana nie trafia w serce, negujesz ją. Prawda powiedziana prosto w oczy boli, a tym samym uodparnia.
>10-20 lat?;)
Nie mam tyle czasu, by się przy każdym zatrzymać i czekać aż się otworzy.
Haha, no byłbyś mistrzem cierpliwości ;)
Ja nie wiem o co Ci chodzi, naprawdę. Rozmawiamy teraz prywatnie na forum publicznym. Jaki w tym cel? Chcesz dokonać analizy mojej osoby, rozbić mnie na kawałki, skrytykować i pozostawić? Tak aby wszyscy to widzieli? :(
>(przy Tobie potrzebowałbym z roku, by poznać wiek lub imię!:p)
Nie, wystarczy zapytać :p
>Nie wierzę w obrazę uczuć religijnych, to trik, jak tolerancja homoseksualistów.
Bo ich nie posiadasz. Jakbyś miał, to byś wierzył.
Co jest nie tak w tolerowaniu homoseksualistów?
>W kwestiach miłości jesteś jedyną osobą, z która nie umiem się dogadać - nawet nie rozumiem twych definicji.
Jedyna na tą chwilę nie oznacza jedyną w życiu.
Kiedyś zrozumiesz.
>I znów doszedłem do tego, że wiem jeszcze mniej z tej rozmowy, niż na jej początku:d
Bo mieszasz wszystko jak zupę w garnku.
>O seksie, seksem? Niekoniecznie, choć nic złego w tym nie widzę:)
No własnie pisząc to wszystko miałam na myśli Ciebie, nie siebie ;)
Ty tak rozmawiasz.
>Czyli rozumiem, że flirtujesz nie rozmawiając o seksie ani uczuciach?
Flirt to flirt, rozmowa to rozmowa. Oczywiście, że flirtując używa się podtekstów seksualnych a o uczuciach się nie mówi.
> To właśnie była historia Twojego życia - choć w dużej pigułce.
Taa....dobrze, że się nie udławiłeś ;)
A Ty to cały świat? Nikt się poza Tobą jakoś specjalnie nie wypowiedział, więc czemu mam wierzyć, że tak myśli cały świat?
>Tylko, jak to się ma do Twojej teorii miłości?
No to chyba logiczne. Po 20 latach nie ma tzw. miłości, nie ma ognia, więc są fantazje. Związek istnieje, bo są inne uczucia i zobowiązania.
> Dla mnie zaś, bez miłości nie ma związku.
Ale Ty jesteś idealistą :) Ja z całego serca życzę Ci, abyś spotkał taką osobę na swojej drodze i żebyś po 30 latach wspólnego życia powiedział, że miedzy Wami nadal jest miłość. Jak Ci się to uda, to ja uwierzę, że miłość między mężczyzną a kobietą może trwać całe życie :))
>Więc jak widzisz zaangażowanie i wiarę w związek, skoro nie wierzysz w miłość? Jak widzisz to wszystko, po 20 latach?
Zwyczajnie. Nie mogę oprzeć się na swoim doświadczeniu, póki co mogę sobie to wyobrazić lub obserwować inne osoby. I związki po 20 latach bywają szczęśliwe, mimo, że miłości tam jako tako nie ma.
Ty nadal nie rozumiesz jednego, dla mnie miłość to WOW. Sprawia, że jesteś najszczęśliwszy na świecie, czujesz ciepło wokół serca jak pomyślisz o tej osobie, nie nudzisz się z nią, martwisz się o nią, szanujesz jej zdanie, wybaczasz, nie szantażujesz emocjonalnie, kochasz ją szalenie, pragniesz jej, marzysz o niej, fascynujesz się nią, możesz jej wszystko powiedzieć, możesz się przed nią otworzyć, nie wstydzisz się jej, nie chcesz bez niej żyć. Między kobietą a mężczyzną trwa to tylko chwilę, nie jest na zawsze.
>Mówisz o sobie?
Nie, raczej mówiłam o Tobie :)
>To mózg mówi Ci, czego chcesz i bardzo często przeczy to temu, czego chcieć powinnaś. Niektórym włącza się wtedy rozsądek/sumienie (w zależności, jak kto to nazwie), ale to też jest zależne od siły tego "chcieć i umieć".
Heh, jesteś w tym dobry wiesz? Pewnie zawsze masz dobre wytłumaczenie na swoje porażki.
Podsumowując, jaki z tego wniosek? Aby mieć kontrolę nad swoim życiem trzeba mieć zasady i dużo asertywności :))
>Cialdini w "Wywieranie wpływu na ludzi"....
Nie mów, że czytałeś?!
>Ludzie się stroją przed randką, by wywrzeć wpływ na drugą stronę. Po to są także perfumy, po to facet kupuje kobiecie kwiaty, po to idą na kolację (wino, świece, krewetki, czekolada...) i flirtują.
Jak już idą na randkę to znaczy, że flirt zmierza w dalszym kierunku. Ja cały czas mówię o flircie, który nie pociąga za sobą żadnych wydarzeń.
>I to uodparnia. Pozwala mieć dystans i być przygotowanym na każdą reakcję, zwłaszcza jak się jest przekonanym o posiadaniu racji.
To nie jest prawdziwe. Każdy z nas myśli, że ma racje, i ma racje.
Obnażanie się w internecie jest złudne. Nic tak nie uodparnia człowieka jak relacje na żywo. Prawda napisana nie trafia w serce, negujesz ją. Prawda powiedziana prosto w oczy boli, a tym samym uodparnia.
>10-20 lat?;)
Nie mam tyle czasu, by się przy każdym zatrzymać i czekać aż się otworzy.
Haha, no byłbyś mistrzem cierpliwości ;)
Ja nie wiem o co Ci chodzi, naprawdę. Rozmawiamy teraz prywatnie na forum publicznym. Jaki w tym cel? Chcesz dokonać analizy mojej osoby, rozbić mnie na kawałki, skrytykować i pozostawić? Tak aby wszyscy to widzieli? :(
>(przy Tobie potrzebowałbym z roku, by poznać wiek lub imię!:p)
Nie, wystarczy zapytać :p
>Nie wierzę w obrazę uczuć religijnych, to trik, jak tolerancja homoseksualistów.
Bo ich nie posiadasz. Jakbyś miał, to byś wierzył.
Co jest nie tak w tolerowaniu homoseksualistów?
>W kwestiach miłości jesteś jedyną osobą, z która nie umiem się dogadać - nawet nie rozumiem twych definicji.
Jedyna na tą chwilę nie oznacza jedyną w życiu.
Kiedyś zrozumiesz.
>I znów doszedłem do tego, że wiem jeszcze mniej z tej rozmowy, niż na jej początku:d
Bo mieszasz wszystko jak zupę w garnku.
>O seksie, seksem? Niekoniecznie, choć nic złego w tym nie widzę:)
No własnie pisząc to wszystko miałam na myśli Ciebie, nie siebie ;)
Ty tak rozmawiasz.
>Czyli rozumiem, że flirtujesz nie rozmawiając o seksie ani uczuciach?
Flirt to flirt, rozmowa to rozmowa. Oczywiście, że flirtując używa się podtekstów seksualnych a o uczuciach się nie mówi.
> To właśnie była historia Twojego życia - choć w dużej pigułce.
Taa....dobrze, że się nie udławiłeś ;)
>Nikt się poza Tobą jakoś specjalnie nie wypowiedział, więc czemu mam wierzyć, że tak myśli cały świat?
Ale taka jest definicja.
>Ty nadal nie rozumiesz jednego, dla mnie miłość to WOW. Sprawia, że jesteś najszczęśliwszy na świecie, czujesz ciepło wokół serca jak pomyślisz o tej osobie, nie nudzisz się z nią, martwisz się o nią, szanujesz jej zdanie, wybaczasz, nie szantażujesz emocjonalnie, kochasz ją szalenie, pragniesz jej, marzysz o niej, fascynujesz się nią, możesz jej wszystko powiedzieć, możesz się przed nią otworzyć, nie wstydzisz się jej, nie chcesz bez niej żyć.
A gdy miłość znika, to tych rzeczy nie ma?
W 10-20 letnim związku tego nie ma?
Są tylko zobowiązania; dzieci i kredyty?
>Heh, jesteś w tym dobry wiesz? Pewnie zawsze masz dobre wytłumaczenie na swoje porażki.
Porażka? Nie ma takiego słowa w moim słowniku!:)
I zamiast tłumaczyć w ten sposób, unikam sytuacji, w których mógłbym dać się ponieść chwili i zrobić coś niewłaściwego.
>Nie mów, że czytałeś?!
Kiedyś czytałem dużo książek popularnonaukowych.
Przeczytałem z 500 z psychologii, filozofii i teologii.
Ta także wpadła mi w ręce.
Całkiem przyjemna, obiektywna i napisana inaczej, niż te promujące NLP, które zachęcają do wykorzystywania takiej wiedzy w skrajnie egoistycznych celach.
>Jak już idą na randkę to znaczy, że flirt zmierza w dalszym kierunku.
Albo dopiero się rozpocznie;)
>Ja cały czas mówię o flircie, który nie pociąga za sobą żadnych wydarzeń.
Ja mam jeden flirt, ale tego Twojego u mnie nie ma:d
>Jaki w tym cel? Chcesz dokonać analizy mojej osoby, rozbić mnie na kawałki, skrytykować i pozostawić? Tak aby wszyscy to widzieli?
Poznać, z ciekawości i sympatii.
Gdzieś pochwalić, gdzieś skrytykować - jak to w życiu bywa.
Normalna rozmowa, na luzie, ze szczerością, otwartością etc
Bez muru, przy co drugim, skrajnie zwyczajnym i codziennym pytaniu.
>Nie, wystarczy zapytać :p
Pytałem wielokrotnie i dostawałem odpowiedź w postaci pytania "a jakie to ma znaczenie?" lub "nie chce się uzewnętrzniać".
>Bo ich nie posiadasz. Jakbyś miał, to byś wierzył.
Co jest nie tak w tolerowaniu homoseksualistów?
Mówiłem o tolerancji homoseksualistów (a nie tolerowaniu...) - czyli tej tolerancji, którą wymyślili, a o której pisałem kilka postów wcześniej. Tej, która jest manipulacją do uciszania przeciwników.
I tym samym jest hasło "obraza uczuć religijnych" - bo nie wiadomo, jak bardzo jest ktoś obrażalski, więc nie wolno mówić nic.
Kiedyś na pewnym katolickim forum napisałem "jp2" zamiast "JPII" to poszły skargi do admina i dostałem oficjalne ostrzeżenie (z groźbą dotyczącą bana). A znam takiego, na którego posypały się wyzwiska, jak stwierdził, że Jezus był żydem.
Lata temu nawet były protesty wiernych przed kościołami, jak papież ogłosił, że komunię można dawać do ręki. I ludzie też wołali, że to obraża ich uczucia religijne. Sam papież Polak obrażał ich uczucia religijne!
>Oczywiście, że flirtując używa się podtekstów seksualnych
Czyli używa się, ale rozmowa nie jest jednoznacznie seksualna?
Ale taka jest definicja.
>Ty nadal nie rozumiesz jednego, dla mnie miłość to WOW. Sprawia, że jesteś najszczęśliwszy na świecie, czujesz ciepło wokół serca jak pomyślisz o tej osobie, nie nudzisz się z nią, martwisz się o nią, szanujesz jej zdanie, wybaczasz, nie szantażujesz emocjonalnie, kochasz ją szalenie, pragniesz jej, marzysz o niej, fascynujesz się nią, możesz jej wszystko powiedzieć, możesz się przed nią otworzyć, nie wstydzisz się jej, nie chcesz bez niej żyć.
A gdy miłość znika, to tych rzeczy nie ma?
W 10-20 letnim związku tego nie ma?
Są tylko zobowiązania; dzieci i kredyty?
>Heh, jesteś w tym dobry wiesz? Pewnie zawsze masz dobre wytłumaczenie na swoje porażki.
Porażka? Nie ma takiego słowa w moim słowniku!:)
I zamiast tłumaczyć w ten sposób, unikam sytuacji, w których mógłbym dać się ponieść chwili i zrobić coś niewłaściwego.
>Nie mów, że czytałeś?!
Kiedyś czytałem dużo książek popularnonaukowych.
Przeczytałem z 500 z psychologii, filozofii i teologii.
Ta także wpadła mi w ręce.
Całkiem przyjemna, obiektywna i napisana inaczej, niż te promujące NLP, które zachęcają do wykorzystywania takiej wiedzy w skrajnie egoistycznych celach.
>Jak już idą na randkę to znaczy, że flirt zmierza w dalszym kierunku.
Albo dopiero się rozpocznie;)
>Ja cały czas mówię o flircie, który nie pociąga za sobą żadnych wydarzeń.
Ja mam jeden flirt, ale tego Twojego u mnie nie ma:d
>Jaki w tym cel? Chcesz dokonać analizy mojej osoby, rozbić mnie na kawałki, skrytykować i pozostawić? Tak aby wszyscy to widzieli?
Poznać, z ciekawości i sympatii.
Gdzieś pochwalić, gdzieś skrytykować - jak to w życiu bywa.
Normalna rozmowa, na luzie, ze szczerością, otwartością etc
Bez muru, przy co drugim, skrajnie zwyczajnym i codziennym pytaniu.
>Nie, wystarczy zapytać :p
Pytałem wielokrotnie i dostawałem odpowiedź w postaci pytania "a jakie to ma znaczenie?" lub "nie chce się uzewnętrzniać".
>Bo ich nie posiadasz. Jakbyś miał, to byś wierzył.
Co jest nie tak w tolerowaniu homoseksualistów?
Mówiłem o tolerancji homoseksualistów (a nie tolerowaniu...) - czyli tej tolerancji, którą wymyślili, a o której pisałem kilka postów wcześniej. Tej, która jest manipulacją do uciszania przeciwników.
I tym samym jest hasło "obraza uczuć religijnych" - bo nie wiadomo, jak bardzo jest ktoś obrażalski, więc nie wolno mówić nic.
Kiedyś na pewnym katolickim forum napisałem "jp2" zamiast "JPII" to poszły skargi do admina i dostałem oficjalne ostrzeżenie (z groźbą dotyczącą bana). A znam takiego, na którego posypały się wyzwiska, jak stwierdził, że Jezus był żydem.
Lata temu nawet były protesty wiernych przed kościołami, jak papież ogłosił, że komunię można dawać do ręki. I ludzie też wołali, że to obraża ich uczucia religijne. Sam papież Polak obrażał ich uczucia religijne!
>Oczywiście, że flirtując używa się podtekstów seksualnych
Czyli używa się, ale rozmowa nie jest jednoznacznie seksualna?
"Ale Ty jesteś idealistą :) Ja z całego serca życzę Ci, abyś spotkał taką osobę na swojej drodze i żebyś po 30 latach wspólnego życia powiedział, że miedzy Wami nadal jest miłość. Jak Ci się to uda, to ja uwierzę, że miłość między mężczyzną a kobietą może trwać całe życie :))"
30 wspólnych lat = całe życie?
gdzie kolejne 40 - 50?
ps
"Miele" daje dożywotnią gwarancję na swoje "gotowe produkty" ;)
Idzcie na kawę :)
30 wspólnych lat = całe życie?
gdzie kolejne 40 - 50?
ps
"Miele" daje dożywotnią gwarancję na swoje "gotowe produkty" ;)
Idzcie na kawę :)
>Ale taka jest definicja.
Gdzie? Gdzie jest napisane, że flirt kojarzy się jednoznacznie z seksem?
>A gdy miłość znika, to tych rzeczy nie ma?
Właśnie nie rozumiesz, gdy znika któreś z tych rzeczy, miłości już nie ma. Ona jest, jak to wszystko jest obecne. Związki nadal trwają bo łączą ludzi wspólne zainteresowania, przyjaźń, seks, poczucie bezpieczeństwa itd nie tylko dzieci i kredyty.
>Porażka? Nie ma takiego słowa w moim słowniku!:)
To może dać Ci słownik, którego używa cały świat? :)
>I zamiast tłumaczyć w ten sposób, unikam sytuacji, w których mógłbym dać się ponieść chwili i zrobić coś niewłaściwego.
Pamiętaj, nie ma ludzi nieomylnych.
>Przeczytałem z 500 z psychologii, filozofii i teologii.
Ta także wpadła mi w ręce.
Osoby, które interesują się takimi książkami bywają niebezpieczne w relacjach międzyludzkich. Pytam, bo zaczynam się bać ;)
>Albo dopiero się rozpocznie;)
No Ty to masz kolejność, seks z koleżankami, randka bez flirtu, miłość przez poznawanie...
>Bez muru, przy co drugim, skrajnie zwyczajnym i codziennym pytaniu.
Nie wszystkie Twoje pytania są takie zwyczajne i codzienne.
Przepraszam Cie, wydawało mi się że tak rozmawiamy i że do takiej rozmowy nie potrzeba mówienia o szczegółach życia prywatnego.
Żeby rozmawiać tak jak Ty chcesz, musiałabym założyć tutaj konto.
>Kiedyś na pewnym katolickim forum napisałem "jp2" zamiast "JPII" to poszły skargi do admina i dostałem oficjalne ostrzeżenie.
Jak ktoś jest fanatykiem religijnym to powinien się leczyć. Ja się boję takich ludzi i nie szukam ich. Mówiąc o uczuciach religijnych miałam na myśli to, że ktoś obraza Ciebie przez pryzmat religii.
>Czyli używa się, ale rozmowa nie jest jednoznacznie seksualna?
Nie. Nie dałabym się dotknąć przynajmniej połowie facetów z którymi flirtowałam.
------
rondel
>30 wspólnych lat = całe życie?
gdzie kolejne 40 - 50?
a ja tak napisałam? Przeczytaj jeszcze raz :)
Ani kawa, ani piwo nie pomogą nam w dogadaniu się na te tematy :)
Gdzie? Gdzie jest napisane, że flirt kojarzy się jednoznacznie z seksem?
>A gdy miłość znika, to tych rzeczy nie ma?
Właśnie nie rozumiesz, gdy znika któreś z tych rzeczy, miłości już nie ma. Ona jest, jak to wszystko jest obecne. Związki nadal trwają bo łączą ludzi wspólne zainteresowania, przyjaźń, seks, poczucie bezpieczeństwa itd nie tylko dzieci i kredyty.
>Porażka? Nie ma takiego słowa w moim słowniku!:)
To może dać Ci słownik, którego używa cały świat? :)
>I zamiast tłumaczyć w ten sposób, unikam sytuacji, w których mógłbym dać się ponieść chwili i zrobić coś niewłaściwego.
Pamiętaj, nie ma ludzi nieomylnych.
>Przeczytałem z 500 z psychologii, filozofii i teologii.
Ta także wpadła mi w ręce.
Osoby, które interesują się takimi książkami bywają niebezpieczne w relacjach międzyludzkich. Pytam, bo zaczynam się bać ;)
>Albo dopiero się rozpocznie;)
No Ty to masz kolejność, seks z koleżankami, randka bez flirtu, miłość przez poznawanie...
>Bez muru, przy co drugim, skrajnie zwyczajnym i codziennym pytaniu.
Nie wszystkie Twoje pytania są takie zwyczajne i codzienne.
Przepraszam Cie, wydawało mi się że tak rozmawiamy i że do takiej rozmowy nie potrzeba mówienia o szczegółach życia prywatnego.
Żeby rozmawiać tak jak Ty chcesz, musiałabym założyć tutaj konto.
>Kiedyś na pewnym katolickim forum napisałem "jp2" zamiast "JPII" to poszły skargi do admina i dostałem oficjalne ostrzeżenie.
Jak ktoś jest fanatykiem religijnym to powinien się leczyć. Ja się boję takich ludzi i nie szukam ich. Mówiąc o uczuciach religijnych miałam na myśli to, że ktoś obraza Ciebie przez pryzmat religii.
>Czyli używa się, ale rozmowa nie jest jednoznacznie seksualna?
Nie. Nie dałabym się dotknąć przynajmniej połowie facetów z którymi flirtowałam.
------
rondel
>30 wspólnych lat = całe życie?
gdzie kolejne 40 - 50?
a ja tak napisałam? Przeczytaj jeszcze raz :)
Ani kawa, ani piwo nie pomogą nam w dogadaniu się na te tematy :)
>Gdzie? Gdzie jest napisane, że flirt kojarzy się jednoznacznie z seksem?
Przypomnę Ci fragment definicji, którą wkleiła inka:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Flirt
"Na flirt składają się specyficzne gesty, język, mowa ciała i pozy, niektóre z nich stanowią również część gry wstępnej. "
"Słowo flirt pochodzi od starofrancuskiego conter fleurette, co znaczy "(próbować) kusić""
I jeszcze jest taki przykład pod zdjęciem, który inka ominęła:
"Czy obraziłaby się Pani gdybym miał czelność pocałować to piękne ramię?"
"Dowie się pan bardzo szybko po tym jak Pan to zrobi"
To naprawdę się Tobie nie kojarzy z seksem?
To z czym?
Może jeszcze inna definicja:
http://sjp.pl/flirt
"książkowo:
1. zabiegi mające na celu pozyskanie względów osoby płci odmiennej, starania o czyjąś rękę; umizgi, umizg (dawniej), konkury, amory, zalecanki, zaloty;
2. przygoda erotyczna; romans, miłostka;"
Nadal nic?
>Związki nadal trwają bo łączą ludzi wspólne zainteresowania, przyjaźń, seks, poczucie bezpieczeństwa
Czyli dopuszczasz seks bez miłości?
Ale tylko seks po miłości, czy także przed?:)
>Osoby, które interesują się takimi książkami bywają niebezpieczne w relacjach międzyludzkich. Pytam, bo zaczynam się bać ;)
Cialdini to klasyk w swej dziedzinie, jeśli ktoś miał psychologię na studiach to z pewnością miał to jako lekturę obowiązkową;)
>No Ty to masz kolejność, seks z koleżankami, randka bez flirtu, miłość przez poznawanie...
To nie kolejność, a możliwość - odmienność.
Skoro koleżanka ma takie same pragnienia co ja, to lepiej męczyć "Eryka" czy zaspokoić je w bardziej naturalny, szerszy i przyjemniejszy sposób?
Randkę nie zawsze można poprzedzić flirtem, czasem spotyka się fascynującą osobę na przystanku czy w bibliotece i jeśli się nic nie zrobi, to można jej więcej nie spotkać. Nie ma czasu na kokieterię, zaloty i flirt, trzeba podejść i prosto z mostu zaproponować spotkania:)
A miłość która tworzy się z przyjaźni ma znacznie większe szanse by przetrwać dłużej, niż taka którą powstała przez poryw serca - a która zwykle szybko się kończy, jak tylko bliżej poznajemy obiekt naszej fascynacji.
I nawet jeśli fascynacja przerodzi się w zakochanie, to łatwiej się wyzbyć zakochania niż zyskać przyjaciela.
>Mówiąc o uczuciach religijnych miałam na myśli to, że ktoś obraza Ciebie przez pryzmat religii.
Obrażać kogoś można przez wszystko, także przez jego poglądy, opinie, podejście do życia, podjęte decyzję - wiele zależy od tego, ile komuś potrzeba by go urazić.
>Ani kawa, ani piwo nie pomogą nam w dogadaniu się na te tematy :)
Tylko seks:p
Przypomnę Ci fragment definicji, którą wkleiła inka:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Flirt
"Na flirt składają się specyficzne gesty, język, mowa ciała i pozy, niektóre z nich stanowią również część gry wstępnej. "
"Słowo flirt pochodzi od starofrancuskiego conter fleurette, co znaczy "(próbować) kusić""
I jeszcze jest taki przykład pod zdjęciem, który inka ominęła:
"Czy obraziłaby się Pani gdybym miał czelność pocałować to piękne ramię?"
"Dowie się pan bardzo szybko po tym jak Pan to zrobi"
To naprawdę się Tobie nie kojarzy z seksem?
To z czym?
Może jeszcze inna definicja:
http://sjp.pl/flirt
"książkowo:
1. zabiegi mające na celu pozyskanie względów osoby płci odmiennej, starania o czyjąś rękę; umizgi, umizg (dawniej), konkury, amory, zalecanki, zaloty;
2. przygoda erotyczna; romans, miłostka;"
Nadal nic?
>Związki nadal trwają bo łączą ludzi wspólne zainteresowania, przyjaźń, seks, poczucie bezpieczeństwa
Czyli dopuszczasz seks bez miłości?
Ale tylko seks po miłości, czy także przed?:)
>Osoby, które interesują się takimi książkami bywają niebezpieczne w relacjach międzyludzkich. Pytam, bo zaczynam się bać ;)
Cialdini to klasyk w swej dziedzinie, jeśli ktoś miał psychologię na studiach to z pewnością miał to jako lekturę obowiązkową;)
>No Ty to masz kolejność, seks z koleżankami, randka bez flirtu, miłość przez poznawanie...
To nie kolejność, a możliwość - odmienność.
Skoro koleżanka ma takie same pragnienia co ja, to lepiej męczyć "Eryka" czy zaspokoić je w bardziej naturalny, szerszy i przyjemniejszy sposób?
Randkę nie zawsze można poprzedzić flirtem, czasem spotyka się fascynującą osobę na przystanku czy w bibliotece i jeśli się nic nie zrobi, to można jej więcej nie spotkać. Nie ma czasu na kokieterię, zaloty i flirt, trzeba podejść i prosto z mostu zaproponować spotkania:)
A miłość która tworzy się z przyjaźni ma znacznie większe szanse by przetrwać dłużej, niż taka którą powstała przez poryw serca - a która zwykle szybko się kończy, jak tylko bliżej poznajemy obiekt naszej fascynacji.
I nawet jeśli fascynacja przerodzi się w zakochanie, to łatwiej się wyzbyć zakochania niż zyskać przyjaciela.
>Mówiąc o uczuciach religijnych miałam na myśli to, że ktoś obraza Ciebie przez pryzmat religii.
Obrażać kogoś można przez wszystko, także przez jego poglądy, opinie, podejście do życia, podjęte decyzję - wiele zależy od tego, ile komuś potrzeba by go urazić.
>Ani kawa, ani piwo nie pomogą nam w dogadaniu się na te tematy :)
Tylko seks:p
>Tylko seks:p
Tak? Super, u mnie, czy u Ciebie?
Ale czekaj....ja nie jestem Twoją koleżanką, nie znasz mojego imienia, mojego wieku, właściwie niczego o mnie nie wiesz!? To teraz kręci Cię seks z obcymi kobietami?? Poza tym, ja nie znoszę gotować, wiec na kolacje nie masz co liczyć. I co? ;p
>To naprawdę się Tobie nie kojarzy z seksem?
To z czym?
Eh, to może ja zgłoszę się do lekarza, bo ze mną coś jest nie tak. Ty mnie nie rozumiesz, a ja widocznie mam problem z precyzyjnym wyrażeniem swoich myśli. Jak zależy mi na kimś, to z nim flirtuję w wiadomym celu, aby zbliżyć się do tej osoby. Ale wielokrotnie zdarzało mi się w życiu flirtować z kolegą, znajomym czy nawet listonoszem i nie miałam zamiaru tego ciągnąć. Odpowiadałam po prostu na ich zaczepki i robiłam to w ramach rozrywki.
>Czyli dopuszczasz seks bez miłości?
Ale tylko seks po miłości, czy także przed?:)
Tak, jasne, ale w związku. Już ten temat przerabialiśmy.
Gdybym dopuszczała seks bez jakiegokolwiek uczucia, niewiele bym się różniła od prostytutki, a nią nie jestem!
> jeśli ktoś miał psychologię na studiach to z pewnością miał to jako lekturę obowiązkową;)
Nie miałam tej przyjemności. Studiowałam na PG.
>Skoro koleżanka ma takie same pragnienia co ja, to lepiej męczyć "Eryka" czy zaspokoić je w bardziej naturalny, szerszy i przyjemniejszy sposób?
Hm...parę powodów by się znalazło. Np.
- bo w eryku się nie zakocha?
- bo eryk jej nie zawiedzie?
- bo zawsze ma dla niej czas?
- bo zawsze jest gotowy?
- bo nie musi jeść?
A taki kolega przyjdzie, zrobi swoje, naje się i pójdzie.
>Nie ma czasu na kokieterię, zaloty i flirt, trzeba podejść i prosto z mostu zaproponować spotkania:)
No wybacz, ale aby ktoś zechciał się z umówić z kimś kogo zobaczył na przystanku, to odrobina flirtu jest potrzebna, żeby ta osoba w ogóle zechciała przyjść na to spotkanie.
>wiele zależy od tego, ile komuś potrzeba by go urazić.
Tak, wiem, już to mówiłeś, zapiszę sobie aby nie zapomnieć. Zadowolony? :)
Tak? Super, u mnie, czy u Ciebie?
Ale czekaj....ja nie jestem Twoją koleżanką, nie znasz mojego imienia, mojego wieku, właściwie niczego o mnie nie wiesz!? To teraz kręci Cię seks z obcymi kobietami?? Poza tym, ja nie znoszę gotować, wiec na kolacje nie masz co liczyć. I co? ;p
>To naprawdę się Tobie nie kojarzy z seksem?
To z czym?
Eh, to może ja zgłoszę się do lekarza, bo ze mną coś jest nie tak. Ty mnie nie rozumiesz, a ja widocznie mam problem z precyzyjnym wyrażeniem swoich myśli. Jak zależy mi na kimś, to z nim flirtuję w wiadomym celu, aby zbliżyć się do tej osoby. Ale wielokrotnie zdarzało mi się w życiu flirtować z kolegą, znajomym czy nawet listonoszem i nie miałam zamiaru tego ciągnąć. Odpowiadałam po prostu na ich zaczepki i robiłam to w ramach rozrywki.
>Czyli dopuszczasz seks bez miłości?
Ale tylko seks po miłości, czy także przed?:)
Tak, jasne, ale w związku. Już ten temat przerabialiśmy.
Gdybym dopuszczała seks bez jakiegokolwiek uczucia, niewiele bym się różniła od prostytutki, a nią nie jestem!
> jeśli ktoś miał psychologię na studiach to z pewnością miał to jako lekturę obowiązkową;)
Nie miałam tej przyjemności. Studiowałam na PG.
>Skoro koleżanka ma takie same pragnienia co ja, to lepiej męczyć "Eryka" czy zaspokoić je w bardziej naturalny, szerszy i przyjemniejszy sposób?
Hm...parę powodów by się znalazło. Np.
- bo w eryku się nie zakocha?
- bo eryk jej nie zawiedzie?
- bo zawsze ma dla niej czas?
- bo zawsze jest gotowy?
- bo nie musi jeść?
A taki kolega przyjdzie, zrobi swoje, naje się i pójdzie.
>Nie ma czasu na kokieterię, zaloty i flirt, trzeba podejść i prosto z mostu zaproponować spotkania:)
No wybacz, ale aby ktoś zechciał się z umówić z kimś kogo zobaczył na przystanku, to odrobina flirtu jest potrzebna, żeby ta osoba w ogóle zechciała przyjść na to spotkanie.
>wiele zależy od tego, ile komuś potrzeba by go urazić.
Tak, wiem, już to mówiłeś, zapiszę sobie aby nie zapomnieć. Zadowolony? :)
>Ale czekaj....ja nie jestem Twoją koleżanką, nie znasz mojego imienia, mojego wieku, właściwie niczego o mnie nie wiesz!? To teraz kręci Cię seks z obcymi kobietami??
No już mi przeszło:(
...niczym żona z 20 letnim stażem.
>Ale wielokrotnie zdarzało mi się w życiu flirtować z kolegą, znajomym czy nawet listonoszem
Cóż za rozwiązłość, nawet z listonoszem?!:d
Zła kobieta z Ciebie;)
Ja tam jestem zbyt uczciwy na takie zachowania.
Nie gram na czyichś emocjach i nie prowokuje do działania, by potem zabić entuzjazm.
>niewiele bym się różniła od prostytutki, a nią nie jestem!
Wiele, bo byś to robiła dla przyjemności, a nie dla pieniędzy - a to różnica wielkości wszechświata!
>Hm...parę powodów by się znalazło. Np.
- bo w eryku się nie zakocha?
- bo eryk jej nie zawiedzie?
- bo zawsze ma dla niej czas?
- bo zawsze jest gotowy?
- bo nie musi jeść?
Czyli:
- Różnymi uczuciami ludzie to darzą, a w koledze wcale nie musisz się zakochać. Kwestia podejścia.
- Chyba, że będzie chciała od niego buzi, by pobawił się jej piersiami etc
- Nie liczy się sam czas, ale także jakość jego wykorzystania. A ta "niepewność" czy facet znajdzie czas czy nie, także może być emocjonująca;)
- Chyba, że mu padną baterię lub się zepsuje.
- Tak, to mocny argument, tylko czy na korzyść? Nie można z nim zjeść wspólnego posiłku, nie można się pośmiać razem z nim, ani z nim pogadać.
Erykiem zaspokajasz tylko pół potrzeby, bo zaspokajając swoje potrzeby seksualne z człowiekiem masz także całą otoczkę, która tworzy magię seksu; radość, ruch, ciepło ciała, czułe słówka, przytulenie...
Nawet orgazm jest inny, bo impuls/energia nie rozchodzi się po całym ciele jak przy normalnym seksie.
>A taki kolega przyjdzie, zrobi swoje, naje się i pójdzie.
To i tak więcej niż Eryk, a ile może być z tego przyjemności, nawet tego najedzenia się;)
>Tak, wiem, już to mówiłeś, zapiszę sobie aby nie zapomnieć. Zadowolony? :)
Cały czas się powtarzam, bo cały czas wracamy do tego samego lub zadajesz mi pytania, na które już odpowiadałem:)
Ale zapisz, będziesz miała na później - jak już mówiłem, jestem tu do końca roku, a to już niedługo.
No już mi przeszło:(
...niczym żona z 20 letnim stażem.
>Ale wielokrotnie zdarzało mi się w życiu flirtować z kolegą, znajomym czy nawet listonoszem
Cóż za rozwiązłość, nawet z listonoszem?!:d
Zła kobieta z Ciebie;)
Ja tam jestem zbyt uczciwy na takie zachowania.
Nie gram na czyichś emocjach i nie prowokuje do działania, by potem zabić entuzjazm.
>niewiele bym się różniła od prostytutki, a nią nie jestem!
Wiele, bo byś to robiła dla przyjemności, a nie dla pieniędzy - a to różnica wielkości wszechświata!
>Hm...parę powodów by się znalazło. Np.
- bo w eryku się nie zakocha?
- bo eryk jej nie zawiedzie?
- bo zawsze ma dla niej czas?
- bo zawsze jest gotowy?
- bo nie musi jeść?
Czyli:
- Różnymi uczuciami ludzie to darzą, a w koledze wcale nie musisz się zakochać. Kwestia podejścia.
- Chyba, że będzie chciała od niego buzi, by pobawił się jej piersiami etc
- Nie liczy się sam czas, ale także jakość jego wykorzystania. A ta "niepewność" czy facet znajdzie czas czy nie, także może być emocjonująca;)
- Chyba, że mu padną baterię lub się zepsuje.
- Tak, to mocny argument, tylko czy na korzyść? Nie można z nim zjeść wspólnego posiłku, nie można się pośmiać razem z nim, ani z nim pogadać.
Erykiem zaspokajasz tylko pół potrzeby, bo zaspokajając swoje potrzeby seksualne z człowiekiem masz także całą otoczkę, która tworzy magię seksu; radość, ruch, ciepło ciała, czułe słówka, przytulenie...
Nawet orgazm jest inny, bo impuls/energia nie rozchodzi się po całym ciele jak przy normalnym seksie.
>A taki kolega przyjdzie, zrobi swoje, naje się i pójdzie.
To i tak więcej niż Eryk, a ile może być z tego przyjemności, nawet tego najedzenia się;)
>Tak, wiem, już to mówiłeś, zapiszę sobie aby nie zapomnieć. Zadowolony? :)
Cały czas się powtarzam, bo cały czas wracamy do tego samego lub zadajesz mi pytania, na które już odpowiadałem:)
Ale zapisz, będziesz miała na później - jak już mówiłem, jestem tu do końca roku, a to już niedługo.
>No już mi przeszło:(
...niczym żona z 20 letnim stażem.
No nie, nie trafiłeś ;)
>Zła kobieta z Ciebie;)
Wychodzi na to, że tak. To powinnam się zamknąć w domu? Skończyć ze sobą?
Wiem, powinnam iść na terapię :)
>Nie gram na czyichś emocjach i nie prowokuje do działania, by potem zabić entuzjazm.
Żeby tak robić, ktoś musi tego oczekiwać. A nie zawsze tak jest.
>Wiele, bo byś to robiła dla przyjemności, a nie dla pieniędzy - a to różnica wielkości wszechświata!
Kto zauważy tą różnicę?
>Kwestia podejścia.
Właśnie, nie wiem jak Ty to robisz, naprawdę.
> A ta "niepewność" czy facet znajdzie czas czy nie, także może być emocjonująca;)
No to jest niesamowita interpretacja danego zagadnienia. Naprawdę. Rzekłabym bardzo optymistyczna :)
>Erykiem zaspokajasz tylko pół potrzeby....
Kłapouchy, nie musisz mnie przekonywać do tego, że seks z drugim człowiekiem jest lepszy niż z erykiem. Ja doskonale o tym wiem. Ale gdybym miała to zrobić z kolegą, do którego nic nie czuję, to uwierz mi, wybrałabym eryka i skupiłabym się intensywnie na szukaniu faceta.
>Ale zapisz, będziesz miała na później - jak już mówiłem, jestem tu do końca roku, a to już niedługo.
Czyli do jutra? No jak to? I zostawisz mnie tak tutaj?
Nieładnie ;)
...niczym żona z 20 letnim stażem.
No nie, nie trafiłeś ;)
>Zła kobieta z Ciebie;)
Wychodzi na to, że tak. To powinnam się zamknąć w domu? Skończyć ze sobą?
Wiem, powinnam iść na terapię :)
>Nie gram na czyichś emocjach i nie prowokuje do działania, by potem zabić entuzjazm.
Żeby tak robić, ktoś musi tego oczekiwać. A nie zawsze tak jest.
>Wiele, bo byś to robiła dla przyjemności, a nie dla pieniędzy - a to różnica wielkości wszechświata!
Kto zauważy tą różnicę?
>Kwestia podejścia.
Właśnie, nie wiem jak Ty to robisz, naprawdę.
> A ta "niepewność" czy facet znajdzie czas czy nie, także może być emocjonująca;)
No to jest niesamowita interpretacja danego zagadnienia. Naprawdę. Rzekłabym bardzo optymistyczna :)
>Erykiem zaspokajasz tylko pół potrzeby....
Kłapouchy, nie musisz mnie przekonywać do tego, że seks z drugim człowiekiem jest lepszy niż z erykiem. Ja doskonale o tym wiem. Ale gdybym miała to zrobić z kolegą, do którego nic nie czuję, to uwierz mi, wybrałabym eryka i skupiłabym się intensywnie na szukaniu faceta.
>Ale zapisz, będziesz miała na później - jak już mówiłem, jestem tu do końca roku, a to już niedługo.
Czyli do jutra? No jak to? I zostawisz mnie tak tutaj?
Nieładnie ;)
>Wychodzi na to, że tak. To powinnam się zamknąć w domu? Skończyć ze sobą?
Wiem, powinnam iść na terapię :)
Być dobrą!
To nie takie trudne, jeśli się chce.
A jeśli nie chce, to terapia jest stratą czasu;)
>Żeby tak robić, ktoś musi tego oczekiwać. A nie zawsze tak jest.
I nie zawsze nie jest.
W tym sęk.
Ja stąpam ostrożnie, pozostawiając za sobą możliwie mało zniszczeń.
>Kto zauważy tą różnicę?
Ci, którzy to robią.
A reszta nie musi:)
>Ale gdybym miała to zrobić z kolegą, do którego nic nie czuję, to uwierz mi, wybrałabym eryka i skupiłabym się intensywnie na szukaniu faceta.
Jeśli jest kolegą, to jednak coś czujesz.
A intensywne szukanie zwykle się kończy szukaniem na siłę.
Wtedy łatwo znaleźć, ale dość szybko się okazuje, że to nie to.
W rzeczywistości robi się to samo co robię ja, tylko ja jestem szczery i oszczędzam sobie całego emocjonalnego chaosu, wątpliwości, rozczarowania i burzliwego rozstania.
Nikogo też nie krzywdzę stwarzając pozory, czy dając nadzieję, by później porzucić.
>Czyli do jutra? No jak to? I zostawisz mnie tak tutaj?
Już czujesz ulgę?;)
Ale wrócę, zawsze tu wracam, to nieuniknione.
Wiem, powinnam iść na terapię :)
Być dobrą!
To nie takie trudne, jeśli się chce.
A jeśli nie chce, to terapia jest stratą czasu;)
>Żeby tak robić, ktoś musi tego oczekiwać. A nie zawsze tak jest.
I nie zawsze nie jest.
W tym sęk.
Ja stąpam ostrożnie, pozostawiając za sobą możliwie mało zniszczeń.
>Kto zauważy tą różnicę?
Ci, którzy to robią.
A reszta nie musi:)
>Ale gdybym miała to zrobić z kolegą, do którego nic nie czuję, to uwierz mi, wybrałabym eryka i skupiłabym się intensywnie na szukaniu faceta.
Jeśli jest kolegą, to jednak coś czujesz.
A intensywne szukanie zwykle się kończy szukaniem na siłę.
Wtedy łatwo znaleźć, ale dość szybko się okazuje, że to nie to.
W rzeczywistości robi się to samo co robię ja, tylko ja jestem szczery i oszczędzam sobie całego emocjonalnego chaosu, wątpliwości, rozczarowania i burzliwego rozstania.
Nikogo też nie krzywdzę stwarzając pozory, czy dając nadzieję, by później porzucić.
>Czyli do jutra? No jak to? I zostawisz mnie tak tutaj?
Już czujesz ulgę?;)
Ale wrócę, zawsze tu wracam, to nieuniknione.
>Być dobrą!
To nie takie trudne, jeśli się chce.
Ja jestem dobra, Kłapouchy. Chciałabym, aby ludzie dookoła mnie, też byli tacy dobrzy jak ja. Może to nieskromne, ale tak właśnie myślę :)
>I nie zawsze nie jest.
W tym sęk.
Wiesz kto częściej oczekuje czegokolwiek? Kobiety. Więc Ty możesz się tego obawiać, flirtując z nimi. Mężczyźni są mało skomplikowani, albo coś dostają, albo nie. Niczego nie oczekują, więc ja nie muszę się martwić.
>Ja stąpam ostrożnie, pozostawiając za sobą możliwie mało zniszczeń.
A ja dam sobie obciąć obie ręce i nogi, że w swoim krótkim życiu wyrządziłam mniej zniszczeń niż Ty. Nawet przy takim podejściu do flirtu jakie mam.
>Ci, którzy to robią.
A reszta nie musi:)
No właśnie, więc naturalnym będzie to, że będą usprawiedliwiać swoje postępowanie. W ocenie innych, już nie będzie tak miło.
>Jeśli jest kolegą, to jednak coś czujesz.
Sympatię. Według mnie to za mało by się z kimś przespać. Czując sympatię mogę pójść z kimś do kina, na kawę, ale nie do łóżka.
>Wtedy łatwo znaleźć, ale dość szybko się okazuje, że to nie to.
Tego nie będziesz wiedział, dopóki nie spróbujesz. Z takim podejściem jakie masz, tak naprawdę nigdy nie będziesz szukał kogoś na stałe, bo będzie Ci to niepotrzebne. Wszystkie Twoje potrzeby będziesz zaspokajał w różnych miejscach, zachowując przy tym otwarte wyjście awaryjne.
>Już czujesz ulgę?;)
Ja nie, ale wszyscy, którzy to czytają na pewno ;)
>Ale wrócę, zawsze tu wracam, to nieuniknione.
Jak się okazało, są tu takie osoby, które na Ciebie czekają, więc ciesz się, że masz do kogo wracać.
To nie takie trudne, jeśli się chce.
Ja jestem dobra, Kłapouchy. Chciałabym, aby ludzie dookoła mnie, też byli tacy dobrzy jak ja. Może to nieskromne, ale tak właśnie myślę :)
>I nie zawsze nie jest.
W tym sęk.
Wiesz kto częściej oczekuje czegokolwiek? Kobiety. Więc Ty możesz się tego obawiać, flirtując z nimi. Mężczyźni są mało skomplikowani, albo coś dostają, albo nie. Niczego nie oczekują, więc ja nie muszę się martwić.
>Ja stąpam ostrożnie, pozostawiając za sobą możliwie mało zniszczeń.
A ja dam sobie obciąć obie ręce i nogi, że w swoim krótkim życiu wyrządziłam mniej zniszczeń niż Ty. Nawet przy takim podejściu do flirtu jakie mam.
>Ci, którzy to robią.
A reszta nie musi:)
No właśnie, więc naturalnym będzie to, że będą usprawiedliwiać swoje postępowanie. W ocenie innych, już nie będzie tak miło.
>Jeśli jest kolegą, to jednak coś czujesz.
Sympatię. Według mnie to za mało by się z kimś przespać. Czując sympatię mogę pójść z kimś do kina, na kawę, ale nie do łóżka.
>Wtedy łatwo znaleźć, ale dość szybko się okazuje, że to nie to.
Tego nie będziesz wiedział, dopóki nie spróbujesz. Z takim podejściem jakie masz, tak naprawdę nigdy nie będziesz szukał kogoś na stałe, bo będzie Ci to niepotrzebne. Wszystkie Twoje potrzeby będziesz zaspokajał w różnych miejscach, zachowując przy tym otwarte wyjście awaryjne.
>Już czujesz ulgę?;)
Ja nie, ale wszyscy, którzy to czytają na pewno ;)
>Ale wrócę, zawsze tu wracam, to nieuniknione.
Jak się okazało, są tu takie osoby, które na Ciebie czekają, więc ciesz się, że masz do kogo wracać.
>A ja dam sobie obciąć obie ręce i nogi, że w swoim krótkim życiu wyrządziłam mniej zniszczeń niż Ty. Nawet przy takim podejściu do flirtu jakie mam.
I jak Ty, bidulko, będziesz dalej żyć bez rąk i nóg?:)
>No właśnie, więc naturalnym będzie to, że będą usprawiedliwiać swoje postępowanie.
Nie ma czego usprawiedliwiać, po prostu cieszą się sobą i widzą korzyści.
>W ocenie innych, już nie będzie tak miło.
Bo jak to mówią:
"Brak okazji, odwagi, ochoty -
Powody niejednej cnoty."
:)
>Sympatię. Według mnie to za mało by się z kimś przespać.
Zwykle sympatia i bardziej obiektywna i trwalsza niż zakochanie;)
>Tego nie będziesz wiedział, dopóki nie spróbujesz.
Nie z jednego pieca chleb jadłem:)
>Z takim podejściem jakie masz, tak naprawdę nigdy nie będziesz szukał kogoś na stałe, bo będzie Ci to niepotrzebne.
Może dla Ciebie związek to tylko seks, ja w nim znajduje dużo więcej, więc jest mi to potrzebne, mimo możliwości zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych w inny sposób.
Powtórzę po raz kolejny, Twoje własne słowa - nic z tego nie rozumiesz.
Jak pisałem wcześniej, szukam, ale nie wiem czy kiedykolwiek znajdę, więc zamiast oszukiwać kobiety słodkimi słówkami by je przelecieć lub być z nimi przez chwilę, stawiam sprawę jasno.
>Wszystkie Twoje potrzeby będziesz zaspokajał w różnych miejscach, zachowując przy tym otwarte wyjście awaryjne.
Nie potrzebuje otwartego wyjścia awaryjnego, a nie wszystkie potrzeby da się zaspokoić w "różnych miejscach" - to znaczy, ja nie potrafię, bo Twoich metod nie neguje.
Tak podsumowując naszą rozmowę o miłości, związkach i seksie, to mam wrażenie, że to co Ty nazywasz miłością - to krótkie WOW - jest tym samym, co zamyka się u mnie, w seksie z koleżanką.
Różnica taka, że ja umiem to nazwać bez ogródek, a Ty przylepiasz temu łatkę "miłości", by nie wyjść na puszczalską;)
Dlatego ja mogę w To wejść i z tego wyjść, nie plując na miłość, a Ty podzieliłaś sobie To na miłość, która z założenia się kończy (czyli na chwilę) i miłość prawdziwą (czyli tą realną), w którą nie wierzysz (przez psucie jej tym pierwszym).
I ja z każdej strony wychodzę na plus, Ty nie masz ani uczciwego seksu, ani szansy na prawdziwą miłość. Gdzie w tym sens?
I jak Ty, bidulko, będziesz dalej żyć bez rąk i nóg?:)
>No właśnie, więc naturalnym będzie to, że będą usprawiedliwiać swoje postępowanie.
Nie ma czego usprawiedliwiać, po prostu cieszą się sobą i widzą korzyści.
>W ocenie innych, już nie będzie tak miło.
Bo jak to mówią:
"Brak okazji, odwagi, ochoty -
Powody niejednej cnoty."
:)
>Sympatię. Według mnie to za mało by się z kimś przespać.
Zwykle sympatia i bardziej obiektywna i trwalsza niż zakochanie;)
>Tego nie będziesz wiedział, dopóki nie spróbujesz.
Nie z jednego pieca chleb jadłem:)
>Z takim podejściem jakie masz, tak naprawdę nigdy nie będziesz szukał kogoś na stałe, bo będzie Ci to niepotrzebne.
Może dla Ciebie związek to tylko seks, ja w nim znajduje dużo więcej, więc jest mi to potrzebne, mimo możliwości zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych w inny sposób.
Powtórzę po raz kolejny, Twoje własne słowa - nic z tego nie rozumiesz.
Jak pisałem wcześniej, szukam, ale nie wiem czy kiedykolwiek znajdę, więc zamiast oszukiwać kobiety słodkimi słówkami by je przelecieć lub być z nimi przez chwilę, stawiam sprawę jasno.
>Wszystkie Twoje potrzeby będziesz zaspokajał w różnych miejscach, zachowując przy tym otwarte wyjście awaryjne.
Nie potrzebuje otwartego wyjścia awaryjnego, a nie wszystkie potrzeby da się zaspokoić w "różnych miejscach" - to znaczy, ja nie potrafię, bo Twoich metod nie neguje.
Tak podsumowując naszą rozmowę o miłości, związkach i seksie, to mam wrażenie, że to co Ty nazywasz miłością - to krótkie WOW - jest tym samym, co zamyka się u mnie, w seksie z koleżanką.
Różnica taka, że ja umiem to nazwać bez ogródek, a Ty przylepiasz temu łatkę "miłości", by nie wyjść na puszczalską;)
Dlatego ja mogę w To wejść i z tego wyjść, nie plując na miłość, a Ty podzieliłaś sobie To na miłość, która z założenia się kończy (czyli na chwilę) i miłość prawdziwą (czyli tą realną), w którą nie wierzysz (przez psucie jej tym pierwszym).
I ja z każdej strony wychodzę na plus, Ty nie masz ani uczciwego seksu, ani szansy na prawdziwą miłość. Gdzie w tym sens?
>I jak Ty, bidulko, będziesz dalej żyć bez rąk i nóg?:)
Dam rade, nie martw się o mnie :)
>Nie ma czego usprawiedliwiać, po prostu cieszą się sobą i widzą korzyści.
Ok, niech tak będzie :)
>Zwykle sympatia i bardziej obiektywna i trwalsza niż zakochanie;)
Możliwe, dla mnie to za mało. Jestem dziwna, wiem.
>Nie z jednego pieca chleb jadłem:)
Uważaj abyś zgagi nie dostał. Chleb ogólnie jest niezdrowy ;p
>Może dla Ciebie związek to tylko seks...
Nieprawda, mi do seksu po prostu potrzebny jest związek, może to głupie, może to oszukiwanie siebie, jak napisałeś, ale ja już tak mam...
>Powtórzę po raz kolejny, Twoje własne słowa - nic z tego nie rozumiesz.
Przyznaje się bez bicia, to prawda, chociaż staram się to zrozumieć :(
>Jak pisałem wcześniej, szukam, ale nie wiem czy kiedykolwiek znajdę
Myślę, że nie znajdziesz...
>Różnica taka, że ja umiem to nazwać bez ogródek, a Ty przylepiasz temu łatkę "miłości", by nie wyjść na puszczalską;)
No kim jak kim, ale puszczalską to ja na pewno nie jestem.
>I ja z każdej strony wychodzę na plus, Ty nie masz ani uczciwego seksu, ani szansy na prawdziwą miłość. Gdzie w tym sens?
To ciesz się, że pulsujesz we wszystkim, ja w takim razie pozostanę w swoim "smutnym świecie" Tacy ludzie jak ja tez są potrzebni, aby była równowaga :)
Dam rade, nie martw się o mnie :)
>Nie ma czego usprawiedliwiać, po prostu cieszą się sobą i widzą korzyści.
Ok, niech tak będzie :)
>Zwykle sympatia i bardziej obiektywna i trwalsza niż zakochanie;)
Możliwe, dla mnie to za mało. Jestem dziwna, wiem.
>Nie z jednego pieca chleb jadłem:)
Uważaj abyś zgagi nie dostał. Chleb ogólnie jest niezdrowy ;p
>Może dla Ciebie związek to tylko seks...
Nieprawda, mi do seksu po prostu potrzebny jest związek, może to głupie, może to oszukiwanie siebie, jak napisałeś, ale ja już tak mam...
>Powtórzę po raz kolejny, Twoje własne słowa - nic z tego nie rozumiesz.
Przyznaje się bez bicia, to prawda, chociaż staram się to zrozumieć :(
>Jak pisałem wcześniej, szukam, ale nie wiem czy kiedykolwiek znajdę
Myślę, że nie znajdziesz...
>Różnica taka, że ja umiem to nazwać bez ogródek, a Ty przylepiasz temu łatkę "miłości", by nie wyjść na puszczalską;)
No kim jak kim, ale puszczalską to ja na pewno nie jestem.
>I ja z każdej strony wychodzę na plus, Ty nie masz ani uczciwego seksu, ani szansy na prawdziwą miłość. Gdzie w tym sens?
To ciesz się, że pulsujesz we wszystkim, ja w takim razie pozostanę w swoim "smutnym świecie" Tacy ludzie jak ja tez są potrzebni, aby była równowaga :)
a więc to była rekapitulacja postu pontianac, w wykonaniu Antyspołecznego, na temat podejścia do seksu i miłości zakończona konkluzją mającą uwydatnić większą racjonalność własnego wywodu i jednocześnie dyskredytując postępowanie oponenta z pytaniem mającym za zadanie zrozumienie istoty postępowania pontianac , które to pytanie można odebrać również jako pytanie retoryczne , a co za tym idzie świadczyłoby to o chęci zakończenia dyskusji przez Antyspołecznego....
... czego jednak nie spodziewałbym się ze strony adwersarza.... .... i odpowiedź już widzimy powyżej.
P.S.
teraz 20 okejek
... czego jednak nie spodziewałbym się ze strony adwersarza.... .... i odpowiedź już widzimy powyżej.
P.S.
teraz 20 okejek
flirt..hazard..wygrana/przegrana
pudło..
traf:)
rzut stulecia:)
bingo:):)
odejsc z kretesem:(
grajmy dalej
panowie ,panie....:):)
moze którego s dnia sie uda..zgarnac dobry los w loterii zycia
tylko jak w tym kawale---boze --czemu ja nie wygrywam?
dla mnie to wyscie dwoje kupili kupony i pokłócili sie w jakim okienku wypada zaczac skreslac
pudło..
traf:)
rzut stulecia:)
bingo:):)
odejsc z kretesem:(
grajmy dalej
panowie ,panie....:):)
moze którego s dnia sie uda..zgarnac dobry los w loterii zycia
tylko jak w tym kawale---boze --czemu ja nie wygrywam?
dla mnie to wyscie dwoje kupili kupony i pokłócili sie w jakim okienku wypada zaczac skreslac