Widok
> wiem że ja też źle piszę
Na szczęście - możesz nad tym pracować. Nie jest to cecha dana raz na zawsze. Zbytnio ulegasz emocjom (choćby tekst do orzecha w innym wątku). Moja propozycja, całkiem poważna: napisz coś, a przed wysłaniem oderwij się od kompa/telefonu, nie palisz, to zjedz lizaka, potem przeczytaj jeszcze raz.. i jeśli uznasz, że jest ok, dopiero wyślij.
Na szczęście - możesz nad tym pracować. Nie jest to cecha dana raz na zawsze. Zbytnio ulegasz emocjom (choćby tekst do orzecha w innym wątku). Moja propozycja, całkiem poważna: napisz coś, a przed wysłaniem oderwij się od kompa/telefonu, nie palisz, to zjedz lizaka, potem przeczytaj jeszcze raz.. i jeśli uznasz, że jest ok, dopiero wyślij.
> wkurza mnie jak się kaleczy język ojczysty
Nie jesteś tośka odosobniona. To, że mało osób poprawia innych, nie znaczy, że nie zwraca uwagi. Vide np. Vilette. Językowa purystka, która chyba jeszcze nigdy do nikogo się nie "czepnęła" za sposób pisania.
Ale jest to, szczególnie na Forum, "first impression". Coś jak wygląd zewnętrzny przy kontakcie osobistym. Może być mylący... ale to się poznaje po jakimś czasie. Jeśli chce się daną osobę poznawać.
Bo podobnie, jak mało ktoś będzie zgłębiał (być może przebogate) wnętrze śmierdzącego flejtucha.. tak niechlujstwo językowe może odebrać chęć od pisania z taką osobą.
Mi przynajmniej odbiera.
Nie jesteś tośka odosobniona. To, że mało osób poprawia innych, nie znaczy, że nie zwraca uwagi. Vide np. Vilette. Językowa purystka, która chyba jeszcze nigdy do nikogo się nie "czepnęła" za sposób pisania.
Ale jest to, szczególnie na Forum, "first impression". Coś jak wygląd zewnętrzny przy kontakcie osobistym. Może być mylący... ale to się poznaje po jakimś czasie. Jeśli chce się daną osobę poznawać.
Bo podobnie, jak mało ktoś będzie zgłębiał (być może przebogate) wnętrze śmierdzącego flejtucha.. tak niechlujstwo językowe może odebrać chęć od pisania z taką osobą.
Mi przynajmniej odbiera.
~tośka
z jednej strony masz racje ze - "jakaś taka "bylejakość" życia się wkrada .." ale jak ktoś pomimo starań ,trudu itp. po 12 latach katorgi ortograficznej dalej ma ten sam problem to co ??
ps: bardziej przeszkadza mi coraz powszechniejsza wulgaryzacja języka , sprowadzanie wypowiedzi do jednego słowa lub ograniczenie słownika powszechnego do 10 " idiomów" którymi wyraża się wszystko
z jednej strony masz racje ze - "jakaś taka "bylejakość" życia się wkrada .." ale jak ktoś pomimo starań ,trudu itp. po 12 latach katorgi ortograficznej dalej ma ten sam problem to co ??
ps: bardziej przeszkadza mi coraz powszechniejsza wulgaryzacja języka , sprowadzanie wypowiedzi do jednego słowa lub ograniczenie słownika powszechnego do 10 " idiomów" którymi wyraża się wszystko
Za moich czasów nie było takich chorób jak dysleksja, dysgrafia, dysortografia, dyskalkulia, czy inne ADHD. Nazywano to po imieniu, lenistwo i złe wychowanie i było skutecznie "leczone". Niestety patrząc na dzisiejszy kwiat młodzieży widać postępujące lenistwo i zidiocenie, strach pomyśleć co będzie za lat naście, odwrócona ewolucja i powrót do kamienia łupanego ?
niestety bardzo dużo rodziców zaniedbuje swoje obowiązki. trudno mieć do młodzieży pretensje skoro dorośli nie potrafią się zachować ... nie jeden raz dziwiłam się widząc jak dziecko do matki się odzywa (mam na myśli oczywiście złe zachowanie) a matka nic ... zero reakcji. i czego potem od takiego człowieka wymagać?
proponuję dać dzieciom więcej praw, niezależności, nietykalności i kasy ;]
do tego zero kar, zero obowiązków a więcej prezentów, gadżetów i wolności
bo ciągle pracuję, bo z tego tytułu późno wracam do domu, bo nie mam czasu, bo robię to właśnie dla dziecka;]
nie jeden rodzic udławił się już tą mrzonką a i nie jednego to jeszcze czeka
bezstresowe wychowanie nas odkupi ;]
do tego zero kar, zero obowiązków a więcej prezentów, gadżetów i wolności
bo ciągle pracuję, bo z tego tytułu późno wracam do domu, bo nie mam czasu, bo robię to właśnie dla dziecka;]
nie jeden rodzic udławił się już tą mrzonką a i nie jednego to jeszcze czeka
bezstresowe wychowanie nas odkupi ;]
Moi rodzice też ciągle pracowali, dziadkowie mieszkali poza 3city, więc nie tu leży pies pogrzebany. Aczkolwiek nie mieliśmy Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Ucznia, ale jakoś przeżyliśmy tę "katorgę" którą zgotowali nam rodzice, nauczyciele i wychowawcy kiedy "narozrabialiśmy". Bardziej niż wzrost chamstwa wśród młodzieży, boli mnie powszechne zidiocenie : DYSgrafia, DYSortografia, DYSleksja, DYSkalkulia, DYS.. Co dalej ? Zgłosi się taka melepeta do kierownika i powie, szefie dzisiaj posiedzę nic nie robiąc, bo mam DYSpracę ?
W zwiazku ze sa swieta i mam troche wiecej czasu niz zwyle i nie wiem czemu ale prawie nikt nie pisze na forum to ja napisze , czemu nie spiewac kazdy moze ale nie kazdemu wychodzi. Mi pewnie tez nie wyjdzie za co przepraszam wszystkich z gory :) Osobiscie jestem zachwycony mlodym pokoleniem . Mlodzi znaja jezyki obce w wiekszoci uprawiaja sport (patrze po swojej rodzine i mysle ,ze jest to powszechne) i ciezko pracuja. To my raczej dalismy im kraj bez perspektyw i bez wyraznych idealow. Kolega napisal o melepetach ja raczej mysle , ze to ten kierownik jest melepeta ale przyklad idzie z gory od pan Prezydeta i Premiera . Mlodziez sobie oczywiscie poradzi bo pewnie z 90 % sobie wyjedzie tylko , ze my tu zostamiemy i bedziemy sobie tu pisac kto jest wiekszym erudyta i jakie to nie jest madry . W sumie to pozdrawiam na moje szczescie z dalekiego kraju i smaczngo jajeczka zycze.
mlodziez, ktora wyjezdza to taka co sobie radzi? hmmmmmmmmmmm wg mnie osoby, ktore wyjezdzaja to sa wlasnie osoby, ktore kompletnie sobie nie radza. jak ktos ma olej w glowie to w Polsce potrafi sie ustawic a za granice na zmywak, do pracy w hotelu czy na budowie jada wlasnie Ci, ktorzy sa stworzeni tylko do bycia pracownikiem, wyrobnikiem. Najbardziej mnie smiesza ludzie, ktorzy sie chwala, ze np w UK to oni zarabiaja np 1500 funtow. I co to sa za pieniadze?
Fajnie ,ze chociaz Ty cos napisales , ja sie oczywiscie z Toba nie zgadzam wrecz przeciwnie podziwiam takich co potrafia wyjechac i jakos przezyc , bo to zawsze jest bardzo dobra lekcja zycia zwlaszcza dla mlodych. Oczywiscie sa tacy co zaczynaja i koncza na tz. zmywaku ale tak jest wszedzie nawet w Polsce nie wszyscy sa w stanie sie przebic. Pozytywne jest to , ze wiekszosc i to znaczna radzi sobie doskonale .
Fajnie wątek się potoczył. W zasadzie miałam napisać coś wesołego, ale post orzecha bardzo mnie wkurzył. Dlatego, że jest kolejnym kimś kto powtarza straszne bzdury.
Mieszkam w UK prawie dwa lata. Mam mnóstwo znajomych. Dwie....dużymi literami DWIE osoby, pracują w gastronomii. Reszta zajmuje się tym czym zajmowałaby się w Polsce. Urzędnicy, profesjonaliści, sprzedawcy, farmaceuci a nawet panowie, którzy zajmują się stolarką na budowie. Tylko za tą samą pracę dostają wynagrodzenie, za które będą żyć lepiej niż za wynagrodzenie za tą samą pracę w Polsce.
Mnóstwo ludzi powołuje się na te zmywaki, ale kurczę do potęgi entej. To chyba tylko w sezonie kiedy studenci wpadają dorobić na waciki.
Mieszkam w UK prawie dwa lata. Mam mnóstwo znajomych. Dwie....dużymi literami DWIE osoby, pracują w gastronomii. Reszta zajmuje się tym czym zajmowałaby się w Polsce. Urzędnicy, profesjonaliści, sprzedawcy, farmaceuci a nawet panowie, którzy zajmują się stolarką na budowie. Tylko za tą samą pracę dostają wynagrodzenie, za które będą żyć lepiej niż za wynagrodzenie za tą samą pracę w Polsce.
Mnóstwo ludzi powołuje się na te zmywaki, ale kurczę do potęgi entej. To chyba tylko w sezonie kiedy studenci wpadają dorobić na waciki.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Ja mam w UK i rodzinę, i znajomych. Głównie jest tak, że jak ktos coś sobą reprezentował w Polsce, to i w UK nie skończyl na zmywaku. Nawet jak zaczynał na zmywaku, w hotelu, na taśmie to bardzo szybko dostawał pracę dużo lepszą - zgodnie z wyuczonym w Polsce zawodzie a czasami nawet lepszą. Za nieporównywalnie większe pieniądze. Znam architekta (pracował w zawodzie w Polsce, a teraz w UK), nauczyciela fizyki (obecnie pracuje jako menadżer w UK), ekonomistę po kiepskiej uczelni (w UK jest kierownikiem restauracji). Wszyscy zarabiaja tak, że mogą z jednej pensji utrzymać rodzinę nie licząc każdego grosza. Nie śpią na kasie ale na mieszkanie, tzw. życie, wyjazdy wakacyjne im wystarcza. W Polsce to jest trudne do zrobienia. Znam też osoby pracujące w UK fizycznie na polu, w domu starców, na taśmie w fabryce - nie mieli dobrego wykształcenia w Polsce, nie mają siły przebicia, nie myślą by w siebie, w naukę zainwestowac.
Także może być bardzo różnie.
Także może być bardzo różnie.