Widok

wątpliwości przed ślubem czy przeczucie...?

Wesele bez ogłoszeń Temat dostępny też na forum:
nigdy wczesniej nie odwazylabym sie pisac o tak osobistej sprawie na forum ale juz tak bardzo szukam odpowiedzi na dreczace pytania ze postanowilam zapytac Was dziewczyny czy czujecie cos podobnego.Jeszcze kilka miesiecy do slubu i przygotowania pelna para a je nie jestem pewna czy to TEN jedyny.Absolutnie nie ma nikogo innego i do tego zawsze marzylam o slubie...ale przestalam sie tym wszystkim cieszyc,czepiam sie Narzeczonego o wszystko,denerwuje mnie wiekszosc jego wad momo ze juz sie do nich przyzwyczailam dawno...zaczelam mu sie uwaznie przygladac.Boje sie do tego przyznac ale nie jest taki cudowny jak byl...nie robimy prawie nic wspólnie,czesto sie ostatnio przekomarzamy,wogóle przestalam sie smiac i cieszyc z czeogkolwiek...przeszlismy juz kiedys rozstanie bardzo bolesne dla mnie i bylam szczesliwa gdy wrocil...teraz nie wiem czego chce naprawde...czasami wydaje mi sie ze nie powinnam podejmowac decyzji o slubie majac tyle watpliwosci.nie pytam o porade ale moze jakas wskazowke-czy to tzw.stres przed slubem?Czy która z Was miala podobne watpliwosci?
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
Witaj Evka!
Wydaje mi się, że to jest normalne, że każda ma takie odczucia czy też wątpliwości. Kwestia jest tego typu, że masz świadomość jeśli powiesz "tak" w przysiędze to nie ma odwrotu, (tzn. jest, ale wiesz o co mi chodzi) natomiast jak jest się parą i coś Ci nie pasuje, odchodzisz - nie masz zobowiązań!!! Uważam, że tuż przed ślubem jesteśmy wyczulone na wszystko, tym bardziej jeśli coś nam nie wychodzi, zwalamy winę na osobę drugą, zamiast przyznać się przed samym sobą. Przestajemy się cieszyć organizacją jeśli nie zgadzamy się w pewnych kwestiach, za dużo myślimy co i jak albo zajmuje się tym jedna osoba zamiast wspólnie itd. Myślę, że to jak najbardziej normalne, ale Ty sama dobrze wiesz, jaki jest Twój mężczyzna, czy więcej jest pozytywów tej miłości czy odwrotnie. W każdym razie będzie wszystko dobrze. Przemyśl sobie wszystko, porozmawiaj z partnerem, jak On Cię odbiera w tym biegu przed ślubnym-może macie podobnie. Pozdrawiam! Życzę powodzenia!!!!!!!!!!!
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Hej,
rowniez mi sie wydaje, ze Twoje watpliwosci sa spowodowane stresem przed slubnym. ze rzeczy na ktore wczesniej nie zwracalas uwagi sa teraz dla Ciebie bardzo irytujace. A moze widzisz wiecej wad, bo chcesz ich wiecej widziec??I nastawilas sie z gory, ze ma wiecej wad, bo masz watpliwosci.
Zgadzam sie z Jasmina, jesli masz tak duze watpliwosci porozmawiaj z partnerem, czy go rowniez dopadl stres zwiazany z slubem i zaczyna analizowac Wasz zwiazek od podszewki.
Ja z moim partnerem jestem 6 lat, nasz synek ma 5 miesiecy, a w pazdzierniku bierzemy slub, i akurat ja nie mam czasu zastanawiac sie, czy to na pewno jest ten jedyny (sama rozumiesz, przygotowania do slubu, dom i malutkie dziecko). Ale jestem pewna, ze jakbym zaczela analizowac swoj zwiazek do A do Z, to tez by sie znalazly watpliwosci. Bo wydaje mi sie, ze kazdy takie watpliwosci moze miec, kiedy naparwde wezmie pod lupe swoj zwiazek. Ale wychodze z zalozenia, ze jesli jestesmy ze soba 6 lat, mamy cudownego synka, moj partner powoduje, ze kazdego dnia sie usmiecham, i kiedy nie jestesmy razem, a pomysle sobie o nim, to tez sie usmiecham.Pomimo tego, ze nie tylko w naszym zwiazku byly same cukierki, i pewnie jeszcze nie raz tych cukierkow zabraknie, to i tak chce wyjsc za niego.
Moja rada: postaraj sie nie myslec od tego, zrob sobie dzien relaksu (idz na masaze, zakupy), wyczysc sobie umysl, a potem zrob sobie randke z ukochanym, jak za dawnych lat i zobaczysz, na pewno wiecej pozytywow znajdziesz :)
Powodzenia!!!
image
image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiatj:)
U większości par występuje stres przed ślubem. Musisz porozmawiać o swoich oawach z narzeczonym. Oni też to przeżywają- nie tak jak my, ale tez sie denerwują ;] Miałam taka sytuację, ale nie chcę abyś porównywała ją do wsojej, ponieważ każdy związek jest inny. Byłam z facetam 6 lat... wyjechałam na rok a on czekał cierpliwie, był kochany i pewnie jest nadal... Przezylismy olesne rozstanie ( z mojej winy) gdy wrocił myslalam, ze juz bedziemy szczesliwi, ze wszystko Nam sie ułozy. Gdy postanowilismy wziac slub- wszystko zaczelo sie zmieniac. Zajmowałam sie wszytkim sama, co doprowadzalo mnie do furii :) Siedział w domu całymi dniami ( był 2 miechy w Irlandii) twierdzil ze musi odpoczac. Zaczelo denerwowac mnie w nim wszystko, nie mialam ochoty spedzac z nim czasu, doszlo do tego,ze gdy wracalam z pracy w dobrym humorze od razu stawalam sie agresywna gdy go zobaczylam. Probowalam z nim rozmawiac ale bez zadnych efektow. Nagle stwierdzil ze nie ma zadnych obowiazkow b nie jest jeszcze moim mezem i sam nie wie czy ten slub nie jest za wczesnie... to mnie dobiło ;] 2 miesiace przed slubem odwolalam wszystko. Nigdy nie zalowalam swojej decyzji. Teraz jestem najszczesliwasz kobieta na swiecie. Mam faceta, ktory idealnie mi pasuje. Ma swoje wady jak kazdy ale kocham go i nie moge sie doczekac kiedy wezmiemy slub :D Stersuje sie slubem juz teraz- 10 miesiecy wczesniej, ale dla tego ze mi i jemu zalezy. Są różne sytuacje w zyciu, musisz wybrać to co będzie dla Ciebie najlepsze. Nie kryj w sobie tych niepewnosci bo bedziecie sie jeszcze bardziej oddalac. Powiedz mu czym sie martwisz, co Cie boli, czego sie obawiasz... Jezeli mu zalezy to rozwieje twoje watpliwosci, powie ci ze ze wszystkim dacie sobie rade, przytuli Cie i powie abys sie nie martwila bo bedzie dobrze- to Cie powiinno chociaz troszke uspokoic. A Ty powinnas usiaść i przeanalizowac wszystkie + i - . Powodzenia
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak, dziewczyny maja rację, dokładam się do tego, bo ja już po..więc my jesteśmy wspaniałą parą, ale przezd ślubem, kłótni było tyle, co przez trzy lata związku nie było, były łzy nie raz ze stresu z bezsilności, kiedy jednak szliśmy do ołtarza wszystko minęlo jak ręką odjął, poza tym bardzo gorąco polecam wyjazd po ślubie, bo to ważny czas, macie go tylko dla siebie, odpoczywacie i wszytsko wraca na właściwy tor, nie mówię tu o tropikach, nawet w polsce można znależć ładne miejsca, warto pomyśleć, dlaczego się w sobie zakochaliście, a nie co Wam przeszkadza, pięknie ktos napisał, jeśli małżeństwo ma dla Ciebie większe znaczenie niż huczna impreza, wiedz, żę trzeba o siebie zabiegać i każde nieporozumienie rozwiązywać, bo to już nie jest tak łatwo, że po prostu się spakujesz i wyjdziesz..ja zerkam na moją obrączkę i wiem, że jestem żoną i że nasz związek zostal zawarty przed Bogiem..Pogadajcie, bo z drugiej strony łatwiej rozstać się przezd, niż np. pół roku po ślubie.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
No nie wiem.. jeżeli piszesz że masz wątpliwości - a jak piszesz masz je od dawna - jasne że wszystko najprościej wytłumaczyć słynnym stresem przedślubnym i fajnie jeżeli to faktycznie efekt stresu, o czy piszesz. Gorzej jak się okaże już po slubie że to jednak był błąd. Jak pisały koleżanki wyżej - na spokojnie przemyśl a później szczerze porozmawiaj. Może faktycznie jesteś przemęczona i wyolbrzymiasz wszystko?
Ja tylko dodam że u mnie stres przedslubny nigdy nie objawiał się wątpliwościami co do ukochanego - ani na 10 ani na 5 ani na 2 m-ce przed slubem. I wiem że na 1 dzień przed też nie będę miała wątpliwości czy to ten :) Jesteśmy razem 6 lat, pewnie że były gorsze i lepsze dni ale nigdy takie które by spowodowały nasze rozstanie
Mam nadzieję że wszystko u Was się wyjaśni, pozdrawiam
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moim zdaniem,zastanów sie jeszcze 10 razy,lepiej teraz się wycofać niż później rozwodzić.Powiem ci na moim przykładzie. Dokładnie tak jak ty na jakieś pół roku przed ślubem zaczęłam mieć wątpliwości,czy to ten, tłumaczyłam sobie to stresem,ale to głupie tłumaczenie, stresem można sobie tłumaczyć kłótnie na 2 dni przed ślubem a nie na pół roku przed. Przestałam się śmiać, byłam przygaszona,zamyślona. Zawsze chciałam ślubu a tu takie wątpliwości. Rozmawiałam o tym z moim narzeczonym, on mówił,że się ułoży...
Czasami byłam prawie pewna że chcę odwołac wszystko, ale było mi WSTYD........ przyznać się przed rodziną, znajomymi...
I doszło do tego ślubu... Ślub był przepiękny, bajkowy dzień, ale już kilka dni po czar prysł.... widziałam,że nie będę do końca szczęśliwa w tym małżeństwie, ale starałam się żeby było ok.
We wrześniu będzie 3 lata jak jesteśmy po ślubie, jesteśmy razem,bo wstyd mi przed rodziną rozwieść się, ale teraz jestem pewna,że wtedy popełniłam błąd. Nie jestem szczęśliwa, żyję z dnia na dzień, każdy z nas żyje swoim życiem,swoimi sprawami, mamy 9miesięcznego synka i to trzyma mnie przy życiu i przy nim. Jestem teraz w mega kropce, nie chcę z nim być, ale nie umiem odejść...
I gdybym mogła cofnąć czas,nigdy nie podjęłabym tej samej decyzji....

Więc proszę przemyśl to jeszcze setki razy nim powiesz TAK, bo potem jest dużo trudniej. I pamiętaj po ślubie nigdy nie jest lepiej! Nie znikają kłopoty, problemy, wręcz przeciwnie mnożą się. Ja myślałam,że po ślubie będzie lepiej,że jakiś się dotrzemy, że przestaną mi przeszkadzać jego przyzwyczajenia itp... ale skąd, nie przestały mi przeszkadzać, i problemy się nie rozmyły. Potem jak dochodzi dzieck to problemów jest znowu tylko więcej,a nie mniej.

Pozdrawiam cię i życzę powodzenia:)
image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
mmm-82,
postaraj sie zebrac sily i odwage i porozmawiaj z mezem, moze On tez tak czuje jak Ty, a rowniez mu brak odwagi, bo szkoda bys dalej marnowala swoje zycie, bo przez to, ze Ty jestes nieszczesliwa, Twoj synek rowniez. Sama mam 5 miesiecznego synka, i pomimo ze jest jeszcze malutki, to juz wiem, ze On jest bardzo radosnym i szczesliwym dzieckiem, daltego, ze my jestesmy bardzo szczesliwi ze soba, i ta radosc zycia przekazujemy synkowi.
A przeciez nie mozesz udawac cale zycie, na pewno Twoj smutek w jakis sposob przenosi sie na niego, a chyba nie chcesz, zeby Twoj skarb mial nieszczesliwa mame..
Chcialam napisac jeszcze, ze na pewno rodzina sie wesprze w Twojej decyzji, no ale roznie to bywa z ta rodzina, ale wydaje mi sie, ze przyjaciele na pewno Cie zrozumia i w nich bedziesz miala wsparcie!!
Trzymam za Ciebie kciuki!!!!!!!!!

Ps. sorki Evka23, ze na inny temat
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja również mam wątpliwości przed slubem. Nie wiem co mam teraz zrobic...jaka decyzję podjąc. Na poczatki byłam szczeliwa, nic mnie nie drażniło u niego a teraz widze jeo wady draznia mnie. Czasami czuje tez jakby moje uczucia zmieniły sie. Ale chyba boje się porozmawiam o nich z nim....co on powie, jaka będzie jego reakcja.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
możesz mi jeszcze coś więcej napisać? jak sie skończyło?co sprawiało że czułaś że jesteście dwoma osobnymi oddalonymi od siebie osobami? chyba boję sie tego co się dziej u CIebie ze u mnie po ślubie będzie tak samo :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny mają rację ale też do końca trudno określić z paru zdań jaki był/jest Wasz związek.To wiesz tylko Ty.Ja myślę że skoro masz jakiekolwiek wahania,zrób listę plusów i minusów(wad i zalet narzeczonego)i wtedy porozmawiaj z nim na spokojnie co Cię nerwi,co byś chciała zmienić po slubie itp.Ale tak na marginesie im więcej się o tym myśli,tym więcej jest znaków zapytania i niepewności.My jeszcze nie mamy takiej gorączki przed ślubem,denerwuję się sama w sobie lecz jeszcze nie wyładowywuję się na narzeczonym.Jakiś czas temu też groził nam rozpad,ciągle sie sprzeczalismy.Dalismy sobie pare mcy na sprawdzenie czy ma sens jeszcze kontutuowanie tego związku.I miało bo planujemy slub:)Nadal są kłótnie lecz nie znam związku idealnego-zresztą co znaczy idealny związek?Dla każdego coś innego...Pozdrawiam i mam nadzieję że uda Ci się 'rozwikłać' problem.
[url=http://slub-wesele.pl/suwaczki]image



zaopiekuję się Twoim pupilem pod Twoja nieobecność....pisz shana22@tlen.pl




popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Stres przedslubny pewnie zawsze jest- w zależności od charakteru większy lub mniejszy,ale nie każde problemy w związku można na niego zrzucić.
Piszesz,ze nie robicie niczego wspolnie, nie śmiejecie się razem- jest tak dlatego,że Ty tego nie chcesz, męczy Cię jego towarzystwo czy to raczej z jego inicjatywy nie spędzacie ze sobą czasu? Odp na to pyt. może być wskazówką- albo to tzw "zmęczenie materiału" i stres albo coś się wypaliło.
Pisałaś też,że bardzo cierpiałaś gdy kiedyś od Ciebie odszedł- może przy okazji ślubu te złe wspomnienia do Ciebie wróciły- minęła euforia związana z jego powrotem i zaczynasz widzieć więcej niż wcześniej...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
no ale watpliwosci to jakis znak, ze jednak nie jest tak fajnie. Bo co innego zyc z kims i tolerowac jego slabosci, a co innego wiedziec ze na dluzsza mete tak sie nie da,ale jednak wezmy ten slub bo juz wszystko jest zalatwione, albo wierzyc ze po slubie bedzie lepiej.
To jest tragedia. Wbrew wszystkim, ktore mowia ze watpliwosci zawsze towarzysza to ja jednak mysle, ze nie powinny. Przeciez sama sie zdecydowalam na taki krok. Nikt mnie do niczego nie namawial, nie zmuszal do podjecia takiej decyzji.
Ja jestem w pełni świadoma wad mojego przyszlego meza. Swoich tez oczywiscie. Uwazam jednak ze te wady nie sa grozne.
Przypomniała mi sie natomiast sytuacja, w której tuż przed wejsciem do kosciola mama panny mlodej powiedziala "Ty sie jeszcze zastanow".
No w takim momencie to nie wiem co bym zrobila komus kto by mi tak 'podpowiedzial' :)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to się trochę mamusia zagapiła z tymi radami:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wierzę, że jest choćby jedna osoba która nawet przez chwilę nie zastanowiła się czy dobrze robi wychodząc za mąż i jako odpowiedź na to pytanie nie nasunęły się jej obawy i wątpliwości.. w końcu to duża zmiana, nowe wspólne życie. Rzecz w tym jak duże są te wątpliwości i czy nie przysłaniają nam radości z tego co będzie, czy nie przerażają za bardzo.. jeśli tak jest to chyba sygnał aby się poważnie zastanowić, porozmawiać z partnerem. Moim zdaniem to nie musi oznaczać żadnej tragedii, w końcu stres przedślubny, natłok spraw, myśli, nowe obowiązki względem siebie itp. - niemniej jednak musisz być pewna swojej decyzji.

Rodząc dzieci kobiety mają 'baby-blues', więc może to 'wedding-blues' minie i wszystko będzie dobrze?:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Masz racje Carrie- tylko faktycznie wątpliwosci z powodu wedding- blues, a te prawdziwe, poważne to spora róznica.
Najgorsze jest to,ze mamy jeszcze comiesięczne PSM- blues- i jak tu żyć spokojnie?:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dokładnie, ale to już każda z nas we własnym sumieniu i wraz ze swoim Narzeczonym musi rozróżnić, czy są to przejściowe kłopoty czy bariery które uniemożliwią nam porozumienie w przyszłości na forum tego nie rozstrzygniemy mimo najszczerszych chęci....

...a spokojnie żyć się nie da! :)))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wyobraź sobie że my mieliśmy już wszystko no, prawie wszystko dopięte na ostatni guzik ze ślubem. Kościół, restauracja, orkiestra, fotograf, sukienka, garnitur i zaproszenia gotowe do wysłania...dobry miesiąc do ślubu a ja miałam wszystkiego dość, czułam ze coś jest nie tak, byłam nieszcześliwa, smutna i rozdrażniona i nie dlatego ze przygotowania mnie przerastały. Zdałam sobie sprawe ze nie jest miedzy nami tak jak powinno być, ze On nie jest taki dla mnie jak wcześniej był...ze jest jakaś przepaśc i ze sie oddalamy od siebie. Nie chciałam sie z nim rozstawac, bo go kochałam i zycia bez niego sobie nie wyobrażałam lecz jednak byo coś, coś co wewnętrznie nie dawało mi spokoju.
Odwołaliśmy wszystko na miesiąc przed.
Postanowiliśmy przełożyć to na potem lecz to potem nigdy już nie nastąpiło, było już tylko gorzej...

W przyszłym miesiącu wychodze za mąż i juz nie mogę doczekać sie tego dnia, mój narzeczony nie jest idealny bo nikt nie jest ale jestem pewna mojej decyzji jak niczego dotad w moim życiu.

evka23, jeśli czujesz ze cos jest nie tak, zaczekaj.
Moja babcia powiedziala mi tak kiedy płakałam bo nie było łatwo nie ukrywam "jeśli on ma byc twój to będzie, jak nie teraz to później"
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Miałam wątpliwości do ostatniej chwili. Nawet w kościele. Ale nigdy nie rozmawiałam z przyszłym o moich wątpliwościach. Rozmowa jest bardzo ważna. I bardzo mądre zdanie powiedziała babci louise. Święta racja. Poczekajcie, porozmawiajcie. Jeśli nie widzisz go kilka dni, co czujesz? Czy jak się rozstaliście cierpiałaś, bo to rozstanie, czy dlatego, że nie ma go blisko?
Życzę dobrych decyzji
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My nie mamy żadnych wątpliwości. ;) Znamy się już 7 lat i chyba wystarczająco dużo aby się pobrać. Nie ukrywam, że im bliżej ślubu tym częściej się kłócimy, ale to jest spowodowane stresem przedślubnym ;)
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hehe, my też się kłócimy.. - wczoraj mało się nie pobiliśmy w kwestii czy podać tort o 22 czy o północy, awantura jakich mało. Po czym pojechaliśmy do kościoła spisaliśmy protokół, a do wieczora padaliśmy ze śmiechu jak nas te przygotowania wzięły :))
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wow, Milka, niesamowite to co piszesz ;) z jednej strony trochę zazdroszczę takiego zaangażowania ;) MY nawet nie rozmawiamy nadmiernie o przygotowaniach a co dopiero takie kłótnie :))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zaangażowanie wzrasta odwrotnie proporcjonalnie do ilości dni pozostających do ślubu ;P
także - może wszystko jeszcze przed Wami

a kłótnie są dlatego że ja zawsze chcę postawić na swoim i trzeba mocno huknąć żeby dotarło że ktoś ma inne zdanie. Ale u nas kłótnie są konstruktywne i krótkotrwałe :D
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My też się kłucimy dość znacznie przed ślubem, 3 miesi ace do ślubu a kłutnie jakich mało, jak sie pogodzimy to znowu , wcześniej wszystko było cudnie się dogadywaliśmy , zaczynamy się oddalać od siebie ,
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
co innego mieć wątpliwości odnośnie ślubu, a co innego mieć wątpliwości odnośnie przyszłego Męża...


ja też miałam momenty paniki przed ślubem - czy ślub to coś dla mnie? czy ja się nadaję na bycie żoną? no jak to - przecież to już tak poważnie się robi... może lepiej zrezygnować? a co z moją niezależnością i potrzebą wolności? (wcześniej byłam zatwardziałą singielką, która nie chciała słyszeć o jakimkolwiek związku i dzieciach!)
Tym bardziej, że ślub braliśmy po 13 m-cach znajomości :)

ALE NIGDY NIE MIAŁAM WĄTPLIWOŚCI CZY TO TEN FACET!!!


na Twoim miejscu zastanowiłabym się, ewentualnie przełożyła ślub o kilka m-cy :)


i tak jak Dziewczyny pisały - jeśli ten facet ma być Twój - to i tak będzie :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Do mojego ślubu jeszcze 3 miesiące a ja z każdym dniem jestem coraz bardziej PEWNA że to TEN mężczyzna...

Jakbym miała wątpliwości to chybabym jednak zaryzykowała odłożenie ślubu...to naprawdę dobry pomysł.

No i oczywiście spokojna rozmowa...

Nie wybrażam sobie wiązać się na całe życie z kimś z kim już przed ślubem nie mam wspólnych zainteresowań, pomysłów na wspólne wieczory i popoludnia - pomyśl co będzie za 20 lat...
Martusia 26-04-2010
Szymek 25-06-2013
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja też mam wątpliwości... i też nie wiem co robić???????? Też przestałam się przy nim śmiać ... praca jest dla niego teraz jedynym priorytetem ... nie żeby mnie olewał, bo robi to dla nas. Wygasł już tez żar między nami i zaczęła się proza życia bo mieszkamy już 3 lata razem. Wszystko już jest zaplanowane, suknia, garnitur, orkiestra, sala etc etc... a ja wciąż się waham ... i mam doła z tego powodu, nie mam pojęcia dziewczyny co robić. Jestem rozdrażniona, codziennie rano wstaję i się zastanawiam czy ja dobrze zdecydowałam, czy to ten JEDEN JEDYNY, co z moją wolnością, czy spełnię się w roli żony, matki ??? Może jednak warto zaryzykować ... zawsze miałam problem przed podjęciem decyzji różnych i zawsze stres przed czymś nowym, ale nigdy aż tak ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny to ja Wam opowiem swoja historię, może pomoże to Wam wyciągnąć jakies wnioski dla siebie...

3 lata temu przeżywałam dokładnie to co Wy, byłam zaręczona z chłopakiem z którym byłam 4 lata. Po 2 latach oswiadczył mi się, niby się cieszyłam ale jakoś do mnie nie docierało że to z tym mężczyzna mam spędzić swoje życie.Później im bliżej było ślubu tym bardziej miałam wątpliwości. Nie wiedziałam czy jestem z nim bo go kocham czy dlatego że dawał mi On poczucie bezpieczeństwa (rodzice już dawno nie żyja, byłam w czasie studiów i niczego mi przy nim nie brakowało). Postanowiłam sie usamodzielnić, a że w Polsce było ciężko to starałam sie wyjechać zagranicę pod pretekstem zarobku,a tak naprawdę to chciałam uciec od tego slubu.Sala byla już zarezerwowana i na szczęście tylko tyle,wszystko robiłam żeby to odwlec,więc moj narzeczony za wszelką cenę chiał slubu cywilnego, im bardziej On naciskał tym bardziej próbowałam uciec, no i to przeczucie.... przeczucie że ten jedyny gdzieś czeka, wiecznie mnie gdzieś ciągnęło, nigdy nie czułam sie na właściwym miejscu, w końcu stało się, rozstaliśmy sie bo juz razem nie moglismy wytrzymać, oczywiście rozstanie było bardzo przyjacielskie, były narzeczony nawet wspierał mnie finansowo na początku kiedy znalazłam pracę w 3mieście (przyjechałam od niego z Łodzi).Cudowny Facet,ale nie dla mnie, ja po prostu czułam że ten cudowniejszy gdzies czeka:) Mineło dokladnie 6 miesięcy i poznałam go,tego jedynego, praktycznie po tygodniu znajomości byliśmy jak papuszki nierozłączki, mieszkaliśmy praktycznie razem i tak minęło już 2 lata, jesteśmy zaręczeni, za 3 m-ce ślub, a ja odliczam dni do najszczęśliwszego dnia w naszym życiu, odnalazłam spokój i swoje miejsce,nie dręczą mnie niepewności itp i wiem że kocham go nadżycie, to jest mój przyjaciel, mężczyzna i kochanek i w każdej sferze jest cudownie, jak nigdy z nikim!!!:)

Nie mogłabym wyjść za mąż nie mając tej 100% pewności,ale to oczywiście tylko moje zdanie i nie sugeruję absolutnie się nim kierować, bo jak wiadomo istnieje coś takiego jak stres przedślubny który zasiewa różnego rodzaju wątpliowści a po slubie to mija. dziewczyny moje kochane, życze Wam aby te wątpliwości rozwiały się jak najszybciej bo doskonale wiem jak męczy i wyniszcza to psychikę. Trzymam za Was kciuki:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Wiesz co, ja tez jestem z moim faceem 3 lata. Przez piewszy rok byl idelem, mieszkalismy rszem utd.., dopoki meszkalismy u nas bylo ok, tym barziej ze jego rodzona sie wiecznie wtracala i od 6 rano zaczynaly sie telwfony od rozicow. Potem byl kosznar u nego, a on mi dal tyle przykrosci ze zadna normalna osoba nie byla by w stanie zapomniec a ja probuje. Mamy juz 1,5 roczne dzicko, za tydzien slub a ja dzisiaj sobie siedze i mysle i nie wiem czy jestem w stanie dalej to samo przejsc, i sama nie wiem co zrobic, bo do tej pory sie pakowalam i mnie nie bylo, a mam duzo zalu w sobie i to przrasta mnie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no jest po ślubie, bo ja mam ten sam problem
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
jestem ze swoim chłopakiem od ponad 6 lat, narzeczenstwem od 2 mam slub juz niedlugo ppod koniec kwietnia.. i tak cos w tym jest nie potrafimy sie juz dogadac, tak bardzo chcialam slubu ze nie zastanowilam sie czy faktycznie go chce... Kluce sie o wszystko nie ma takiej rzeczy ktora mnie nie drazni.. A jego wady staly sie tak olbrzymie ze tylko je widze. nie kochamy sie wogole.... jesst jedna porazka.... byw naprawde wszystko odwolala bo nie mam sil walczyc z osoba ktora kocham a jednoczesnie nie potrafie powiedziec ze chce byc wlasnei z nim... naprawde jestem w takiej rozsypce... ze glowa mala...... pomozcie doradzcie cos /.......
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to jest problem.ja biorę ślub kościelny.to jest mój trzeci związek .jeden 5 a drugi 10.i jedno wiem napewno to co Ty czujesz ja czułam we wcześniejszych związkach.Teraz jestem kobietką pełną uśmiechu i radości .chce się kochac.razem pokonujemy nasze różne niedoskonalości i mamy przy tym ubaw po pachy .mam 36 lat a czuję się na 20.ogromnie Ci współczuję bo się niestety oszukujesz sama siebie !!!!!!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
dziewczyny ja od samego poczatku czulam ze to ten jedyny,a im blizej slubu tym bardziej sie w tym utwierdzam!!!zostalo zaledwie 35dni i nie powiem bo stres jest ale najcudowniejsze jest to ze ten stres przechodzimy razem bo oboje bardzo jestesmy zaangarzowani w organizacje naszego dnia:-)))

nie wyobrazam sobie planowania slubu jesli mialabym jakikolwiek cien watpliwosci.
image

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ślub to nie wyrok dożywocia, i o tym też warto pamiętać. Wątpliwości, obawy, są naturalne, zwłaszcza, jeśli nie mieszka się ze sobą przed ślubem lub mieszka krótko. Jeśli z jakiegoś powodu po ślubie okaże się, że jest masakra, można się rozwieść. Nie znaczy to, że ślub bierze się dla zabawy czy eksperymentu. Ślub to deklaracja maksimum dobrej woli z obu stron i poważnego potraktowania siebie nawzajem.

Oczywiście na pewno są osoby, dla których ślub to definitywna deklaracja i nie dopuszczają możliwości, że może nie wyjść.

Podsumowując, do autorki wątku - najlepiej weźcie po prostu ślub cywilny, jeśli masz wątpliwości. I nie chodzi o to, że któryś ślub jest gorszy, a któryś lepszy, tylko po samym cywilnym mniejszą traumą będzie dla ciebie rozwód. Albo poczekaj ze ślubem, odłóż o rok i popatrz sobie na swojego księcia. Albo, jeśli definitywnie książę się zużył, spakuj i pożegnaj - opłacz go i zajmij się sobą. Powodzenia.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2
dziewczyny - większość pisze o TYM JEDYNYM - a to co dla Was oznacza? Co oznacza ten termin - ten jedyny? :)
Ja na ślub czekam z otwartym sercem i uśmiechem na twarzy, wiem że będę z nerwów trzęsła się jak galareta ale jak pomyślę, że mój ukochany będzie stał obok - to się uspokajam.
Dla mnie ten jedyny oznacza - że moje serce mówi mi w 100% że go kocham, chcę być z nim, chcę z nim założyć rodzinę i budzić się każdego ranka w jego ramionach. i mimo, że czasem rozum podpowiada co innego - ze strachu, obawy, doświadczeń innych osób i tego, co dzieję się naokoło nas - rozwody, nieszczęśliwe małżeństwa - rozum się boi ale jest na to rada. słuchać serca. Buziaki dla wszystkich przyszłym i obecnych mężatek.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tak jak aga - im bliżej ślubu tym bardziej kocham i się cieszę:)

pół roku temu był mały niepokój, takie zastanowienie się
lecz każdy krok, a szczególnie nauki, po których przedyskutowaliśmy swoje spojrzenia na życie, wspólne życie, coraz bardziej mnie umacnia, że to dobry krok...

natomiast 5 lat temu zakończyłam związek, w którym kazdy kolejny dzień równał się coraz większej niepewności, a byłam w nim tylko z przyzwyczajenia, z "zasiedzenia" 5-letniego

chęć ślubu to nie jest najlepszy powód do spaceru przed ołtarz...
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja mam 6 miesiecy przed slubem...Jestesmy ze soba 6 lat prawie, dzieci niemamy, poniewaz ja mam studia jeszcze wiec mi nie w głowie narazie. Od początku związku mieszkamy razem, były róznede sytuacje raz lepiej ra gorzej, rozstawalismy sie, ale nie nie na długo na tydzień najdłużej:). czasami wkracza nuda w nasz związek, ale mysle ,ze to normalne, jak czasami sie przebywa 24 h ze sobą. Decyzje o slubie postanowilismy w tamtym roku, byłam szczęsliwa, bo zawsze marzyłam o bialej sukience, o takim dniu. Powiem jedno, watpliwości mam, ale sa to raczej takie co będzie poslubie? czy nie bedzie gorzej? czy to jest ten, czy nie zacznie mnie zdradzać?. Kłótnie sa większe, bo sie denerwuje, zaczełam go sprawdzać pod kazdym kontem. Ale nigdy nie miałam takich rzeczy, ze miałam go dosyć. Mój stres tez objawia sie tym iz zazywam tabletki antykoncepcyjne, co moja równowage też zachwiało. Powiem jedno,kazda z nas musi zdecydować o swoim życiu. Jesli facet jest dobry, nie szweda się po klubach, nie klamie nie ma co sie zastanawiac, bo mozemy trafic gorzej.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
ciężko jest sprecyzować miłość.. ale jeśli wychodzisz za faceta - bo zawsze można było gorzej trafić ?! - zastanów się.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
" Jesli facet jest dobry, nie szweda się po klubach, nie klamie nie ma co sie zastanawiac, bo mozemy trafic gorzej. "
Jeśli to jest powód dla którego wychodzisz za mąż za tego a nie innego mężczyznę to cóż... Współczuję...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tez troche wspolczuje...

a wracając do tematu wątpliwości, kłótni, nieporozumień przedślubnych
to uważam, że mogą one zaistnieć,
ale jeśli chodzi o mnie to głównie w moim sercu i umyśle panuje bezgraniczna radość i szczęście, zero wątpliwości.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny ja potrzebuje uslyszec kilka przykrych slow na moj temat. Otoz za dwa tyg wychodze za maz za wspanialego faceta. Prawie 5 lat zwiazku nigdy mnie nie zwiodl i przez pierwsze 4 lata swiata poza nim niewidzialm. Moje uczucia zaczely sie zmieniac kiedy poprosil mnie o reke i ja oczywiscie sie zgodzilam. Nie wiem co sie stalo ale wszystko mi sie odmienilo tak poprostu on nie dal mi zadnego powodu. Nagle zapragnelam znowu wychodzic na randki spotykac sie z innymi mezczyznami. Caly czas pytam sie sama siebie DLACZEGO tak mi sie odmienilo i ne mam nic poza pogarda dla samej siebie bo on jest naprawde cudownym facetem wiele dla mnie zrobil i wiele sie dla mnie wyrzekl.Np seksu bo jako praktykujaca katoliczka chcialam miec udany czysty zwiazek i naprawde wszystko dzilalo do zareczyn. Poprosilam go nawet o krotkie rozstanie (kilka miesiecy)i on to bardzo przezyl. myslalam ze to mi pomoze ale nie i najgorsze jest to ze nie moge nas sobie wyobrazic w lozku uprawiajac sex i to mnie dobija. A Patrzac na innych facetow doslownie pozeram ich wzrokiem...Moze problem jest taki ze on poprostu jest dla mnie za dobry w domu mi we wszystkim pomaga jak jestem w pracy to zawsze wysle mi jakiegos milego sms ze mysli o mnie i tak dalej. On uwaza ze ja nie mam zadnych wad. Serce mi sie rwie na kawalki bo wiem ze kazda laska byla by szczesliwa z takim facetem wiec czemu ja nie ciesze sie tym slubem Mam cicha nadz\iej ze moze to tylko przedslubne watpliwosci bo jak nie to czuje ze zalicze to wszystka wielka deprecha. Prosze o opinie i pomoc I nie obawiajcie sie zucac na mnie obelgi napewno na nie zasluzylam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
kochana - sama się w to wpakowałaś - od początku facet jest na stopie przyjacielskiej i nie dziw mu się, że pisze Ci czułe smsy a nie pożądliwe czy pełne namiętności - przecież sama tego nie chcesz i z tego zrezygnowałaś. Myślę, ze wszystko co wspaniałe jeszcze przed Toba a to że mężczyzna ten jest dla Ciebie taki czuły itd itp i traktuje Cię po partnersku - tylko zyska przy bliższym poznaniu :D
niepotrzebnie się boisz i stresujesz - zakazałaś facetowi od początku sexualności więc tego nie robi - ale jestem pewna że po ślubie mu się to odmieni i Tobie też :) nie kręci Cie on bo za długo byłaś na etapie "standby" czy jak to inaczej napisać - czystości. to jest na pewno piękne i rozsądne, ale z drugiej strony nie mozesz od niego oczekiwać wybuchów namiętności itd itp bo facet i tak ma ciężko :D za dużo nie myśl - szczególnie po ślubie :D mam nadzieje ze to tylko takie strachy na lachy.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie no, załamka
madzia - ty serio myślisz, że celibat oznacza, że spada libido?
heh...

damilola - myślę, że to moze być poprostu przedślubna depresja
i może troszkę strach przed nieznanym, nowym... i zmęczenie przygotowaniami

moze porozmawiaj z kimś bliskim; albo nie-bliskim, ale żywym (mozesz i do mnie napisać maila - pod spodem masz adres), bo tak na forum, to cieżko cokolwiek ocenić... kazda sytuacja jest indywidualna...
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Aga - nie wiem, ale z tego co wyczytałam to nie ma między nimi pożądania więc wynika to może z samego zaznaczenia na wstępie, że sprawy fizycznie/cielesne nie wchodzą w grę.. ludzie są różni i mają różne temperamenty.
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
damilola
każdy powinien się wyszaleć przed ślubem i nie mówię tu o seksie - ewidentnie Tobie tego brakuje..

to, czego nie daje Ci Twój mężczyzna bardzo łatwo jest odnaleźć u innych, bo zawsze znajdziesz przystojniejszego, bardziej elokwentnego itp, itd. Ale.. ci faceci z pozoru lepsi, jako całość nie pasowaliby nam tak bardzo, jak ten z którymi jesteśmy już tyle lat w związku. Oczywiście, uwzględniając to, że sama napisałaś, że on jest dobry. Bo gdyby nie był, to z pewnością znajdą się faktycznie lepsi;)
Lubimy bajerantów, czarusiów, ale nie chciałybyśmy takich za mężów, bo nie chciałybyśmy, żeby czarował wszystkie panie w okolicy, np:) A poza tym może oni tylko potrafią czarować, a do życia domowego się nie nadają, bo w końcu są mężczyznami, a dom to kobieca sprawa. Naturalnie upraszczam pewne sprawy, ale myślę, że wiesz, o co mi chodzi. Ty go kochasz za wiele cech, jakie ma - za jego całego. I nie znajdziesz takiego samego z jedną cechą ulepszoną - to tak nie działa.
Natomiast jeśli chodzi o pożycie, to faktycznie przy układzie kumplowskim, to często trudno to sobie wyobrazić, ale.. dajcie sobie czas, nawet jeśli pierwszy raz nie będzie jak w romansach. Zróbcie sobie dzień w łóżku i poznawajcie się. Myślę, że to normalne, że masz obawy i jakoś trudno mi uwierzyć, że dziewczyny nie myślą przed ślubem, że może ktoś inny pasowałby nam bardziej, a teraz nie będzie nam dane się przekonać. Ale takie myśli zazwyczaj szybko przechodzą i uzmysławiamy sobie, co jest ważne, czego szukamy u partnera i wówczas okazuje się, że ten nasz to wszystko ma:)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Modra - uwielbiam cię!:) nie potrafilabym sama lepiej swoich mysli ubrac w slowa i poukładać sobie w głowie;p ja tez czasem mysle o roznych rzeczach, czasem sie boje, w koncu dobieramy sie w pare na cale zycie. Gdy ktos mowi ze wcale nie ma wątpliwosci to dla mnie troche dziwne. To znaczy ze: albo jest bardzo zakochany i nie potrafi trzezwo ocenic sytuacji, albo ze samego siebie troszke oszukuje. Przepraszam jesli kogos urazilam, moze sie myle?
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zgadzam się z Modrą.
Poza tym wydaje mi się, że związek Damioli może być trochę "przechodzony". Zawsze zdawało mi się, że gdy ludzie za długo czekają kończy się namiętność. Za dużo "powstrzymywania się" i próby patrzenia na drugą osobę jak tylko na przyjaciela. Ale mogę się mylić.
Może wystarczy właśnie dać sobie czas - obudzić trochę namiętność, wyobraźnię. Damiola - jeżeli chcesz czekać do ślubu to może przed ślubem zacznij trochę kusić swojego przyszłego. Ubierz czasem mini dla niego. Uruchom wyobraźnię, spróbuj sobie powyobrażac was razem w sytuacji intymnej - poprzytulaj się trochę odważniej, pocałuj bardziej namiętnie. Może coś się obudzi. Może oboje zaczniecie niecierpliwie czekać na noc poślubną.
Wątpliwości... pewnie trochę ich będzie.
I myślę, że Marta 1985 ma rację - trzeba być bardzo zaślepionym by ich nie mieć. Ale gdy rozum mówi, że to dobry człowiek oraz gdy jest to przyjaciel w każdym względzie i gdy jest odrobina namiętności... Warto zaryzykować i postawić na taki związek.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak sobie czytam te wszystkie opinie i zastanawiam sie jak to odnieść do siebie... Wychodzę za mąż za 3miesiące, czas leci, a ja zaczynam się bać. Kiedy ustaliliśmy datę w kościele, miałam takie myśli, że może zbyt pochopnie itd. Ale to szybko minęło i cieszyłam sie jak dziecko. Te wszystkie przygotowania sprawiały mi wielką frajdę, nadal sprawiają, tylko mam świadomość, że sprawy biegną do przodu, coraz więcej załatwione, ale co będzie potem?? To że ślub będzie piękny, to wiadomo, ale jakie będzie nasze wspólne życie? Moj narzeczony nie jest idealny, zawsze to wiedziałam, czekalam aż się zmieni. W niektórych sprawach się rzeczywiście zmienił, poprawił. To mnie bardzo cieszy, wiem że zrobił to specjalnie dla mnie. Jest jednak rzecz z której nie potrafi zrezygnowac... od 3 lat obiecuje mi ze rzuci palenie. Wiele razy probowal i sie nie udalo. Nadal obiecuje, ale ja juz w to nie wierze. Moze ktos powie, ze to nie jest wielka wada, ze to glupota. Tyle ze ja jestem zdeklarowana przeciwniczka nalogow, nigdy nie palilam i strasznie mnie to wkurza, ze on niszczy swoje zdrowie. Bardzo go kocham, ale tej jednej rzeczy nie moge mu odpuscic. To sie zreszta przeklada na inne sprawy: nie mam juz pelnego zaufania, skoro nie porafi dotrzymac slowa, czy zawsze tak bedzie? Czy będą obietnice bez pokrycia? Skoro mnie kocha, to dlaczego nie może rzucic? Wydaje mi sie, że to nie jest 100% miłości jeśli nie moze dla mnie poswiecic tej jednej rzeczy. Wszystko kreci sie wokol tego tematu, jesli sie klocimy, to wlasnie o to. Zadne prosby, zadne grozby nie dzialaja. Ciagle mowi ze rzuci, bo obiecal, ale na tym koniec. Słyszalam, ze jesli facet nie zmieni sie przed slubem, to potem wcale. Kocham go bardzo, ale nie chce meza palacza, czuje ze mnie oszukuje. I co teraz?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
sama piszesz ze palenie to nałóg - wiec trudno jest z tego zrezygnować jeżeli nawet jesli sie chce.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a moja ciocia poszła na "odtrucie" fakt zapłaciła 1000zł ale teraz nie może patrzeć na papierosy. a kiedyś je po prostu "zjadała".może to by Wam pomogło, też jestem przeciwniczką palenia, u mnie i mojego P. w domu nie pali nikt, ale chyba bardziej bym była skłonna się rozstać gdyby nadużywał alkoholu niż papierosów. pomóż mu, dacie radę :)
image
http://forum.trojmiasto.pl/Moim-szczesciem-chce-nakarmic-calutki-swiat-04-09-2010-czyli-fioletowe-wesele-nilli-t181137,1,11.html?hl=nilla#hl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak naprawdę każdy czuje przed ślubem stres i jest poddenerwowany, ale jeżeli jest tak jak opisujesz, że on np. Cię denerwuje, że zaczynasz mu się przyglądać i nie jest taki cudowny itd. To może jednak to przemyśl, bo niestety wszystko po ślubie staje się bardziej wyraziste...Czasem wydaje mi się, że ślub to taka lupa powiększająca i nie ma na to rady.
Ja nie żałuję swojego kroku i zrobiłabym to raz jeszcze i jeszcze ale też prawda jest taka, że nie miałam wątpliwości...

http://www.doslubujaguar.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A teraz moja historia. Zaczęło się zupełnie niespodziewanie. Przeżyliśmy bolesne rozstanie. Nie potrafiłam żyć bez niego, cierpiałam, jak pomyślała, ze mogłabym być z kims innym, żle mi się robiło. Wróciliśmy do siebie. Wszystko się wreszcie ułożyło. Wreszcie było tak jak powinno być. Byliśmy szczęśliwi, zaręczyliśmy się. Zaczęliśmy planować ślub. Nagle w listopadzie (slub planowany na sierpień) coś przerażającego mnie dopadło, tak z dnia na dzień. Nagle wszystko się jakby zmieniło. Zaczęłam zastanawiać się czy to napewno on, jak to będzie po ślubie. Czy oby napewno dobrze robię. zaczęło mnie wszystko boleć - głowa, klatka piersiowa. Trwa to do tej pory. Czasami to wszystko znika, jest jak dawniej. Czasami mnie dopada. Nie potrafię z tym żyć. Co robić? Doradźcie czy to stres przed slubem? niedługo ślub, a ja nie wiem co robiC?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości to dla mnie sprawa jest jasna.... jeżeli się kogoś naprawdę kocha nie powinno być żadnych wątpliwości... zastanów się jeszcze żebyś później nie żałowała że wyszłaś za kogoś z kim tak naprawdę nie chcesz spędzić reszty Twego życia..
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
O, mamy podobny staż związku. Pod koniec czerwca będzie 6 lat. To wszystko jest takie pogmatwane. Wczoraj nie widziałam go - teskniłam. Chyba sama sie nakręcam. Jak nie myślę o tym moim strachu i nie wmawiam sobie glupot, jest dobrze. Najgorsze jest to, że czekam na kolejne spotkanie z nim i zastanawiam się co będę czuła. Czy bedę zestresowana, czy bedzie ok? Jak jest dobrze, myślę sobie, ze to poprostu stres i sama się nakręcam, jak znów jest jakoś dziwnie, myślę, ze nie wiem co zrobić.
Kurcze nie wiem naprawdę skąd to się wszystko wzięło. Wcześniej nigdy tego nie czułam. Fakt, może przez chwilę, po naszym powrocie. Ale bardzo to rozstanie mnie bolało i może strach nie obleciał. Potem wszystko wróciło do normy. Było tak jak zawsze chciałam żeby było. I nagle bum! Te głupie myśli. Czuję, że go kocham, ale ten cały stres i zamieszanie z tym związane sprawiają, że jakoś blokuje sie na niego, spinam się. Jakoś nie chce mi się wierzyć w to co przychodzi mi do głowy. Jak patrzę na niego chce go przytulić, jak jestem sama nakręcam się. Podświadomie wiem, że nie mogłabym się z nim rozstać, a co wiecej nie mogłabym być z kimś innym - o nie! Momentami chciałabym uciec od tego wszystkiego. Czasami mam wrażenie, ze to zły sen, który się zaraz skończy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a ja nie wierze ze ktos nie ma zadnych watpliwosci , watpliwosci mniejsze czy wieksze zawsze sa, nikt nie jest idealny i zawsze bedzie nam cos przeszkadzac . Ja mam watpliwosci ,raz czuje ze to ten jedyny , czasami nie moge na niego patrzec, samo jego towarzystwo mnie irytuje . I wiem ze tak bedzie i wiem ze nie znalazlabym nigdy idealnego ksiecia z bajki jakiego zawsze sobie wyobrazalam , nie wierze w taka milosc na zaboj. Dla mnie wazne jest to ze mam w moim narzeczonym przyjaciela i czuje sie przy nim bezpieczna , szanuje mnie i kocha tak jak ja jego, ale tez ma mnie czesto dosc, dosc moich humorow czepiania sie o byle g. czasami mam ochote to wszystko skonczyc , poszalec sobie jeszcze, ale to jest chwilowe i wiem ze jakbysmy sie rozstali to nie potrafila bym szalec , nie wyobrazam sobie zycia bez niego i wydaje mi sie ze to wlasnie jest milosc, milosc nie jest idealna , bo ludzie nie sa idealni . ale to oczywiscie tylko moje zdanie :)
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
No nie wiem dziewczyny... czy to zwykły stres. Moja historia jest podobna do hostorii autorki - no może z małym wyjątkiem - ja nie mam wątpliwości. Z moim narzeczonym poznaliśmy się jak mieliśmy 18 i 19 lat. To była wielka, wielka miłość. Byliśmy ze soba 3 lata, ale po tym czasie rozstalismy się, bo niestety spotkałam na swojej drodze kogoś, kto miał na mnie wielki wpływ i kto przekonał mnie, że białe jest czarne.
Po prozstaniu czułam, że popełniłam błąd swojego życia, że strasznie za nim tęsknię itd, jednak duma i poczucie wstydu nie pozwalałaby mi do niego wrócić. To się jednak zmieniło... po 3 latach znowu się zeszliśmy i muszę powiedzieć, że jest niesamowicie. Po "wielkim powrocie" jesteśmy już z sobą ponad rok i właśnie planujemy ślub. Nie mam najmniejszych wątpliwości, czas który spędziliśmy osobno (a powtarzam, że było to aż 3 lata) był najgorszym w moim życiu. Miałam wrażenie, że brakuje mi jakiejś ważnej części ciała i byłam po prostu bardzo nieszczęśliwa. Obecnie nie mam najmniejszych wątpliwości. Owszem, czasem oblatuje mnie strach i mojego narzeczonego również (szczerze o tym rozmawiamy), ale jest to strach jak to będzie i strach przed wielką odpowiedzialnością.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Już sama nie wiem co to jest - te moje teraźniejsze odczucia. Ja też po rozstaniu nie mogłam sobie znaleźć miejsca, czułam się tak jakbym staciła najważniejszego człowieka w swym życiu, próbowałam sobie sztucznie zapełniać czas, ile razy ja nie bylm w kinie! Ileż ja balangowałam, tylko po to żeby nie siedzieć w domu i nie myśleć. Wszystkich mężczyzn wysyłałam na księżyc, a jak umówiłam się z jednym, myśłałam, że po 15 minutach ucieknę z knajpy. Podczas rozłąki dużo sobie uśwadomiłam, że kocham go ponad wszystko. On też. Wróciliśmy do siebie, wszystko zaczęło układać się tak jak zawsze oboje tego chcieliśmy. Wiem, ze on mnie kocha ponad wszystko, dba o mnie, jest troskliwy. czuję się przy nim bardzo bezpiecznie. Ale skąd te głupoty w głowie. Sama nie wiem? Fakt jest faktem, że zawsze jak dochodziło do podjecia jakiejś ważnej decyzji w różnych dziedzinach życia, albo coś sie nagłego wydarzyło - reagowałam stresem, najchętniej bym uciekła i zamkneła się w pokoju. Jak miałam zdać jakiś egzamin ustny na studiach - myślałm, ze zemdleję podczas czekania na odpytkę. Coś potwornego. Nie wyobrażam sobie byc bez niego, nie przytulić, nie pocałować. Ale wiem że jest coś. Jestem ciekawa kiedy to zniknie i wreszcie będę normalnie się czuła.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A ja swojemu narzeczonemu nareszcie wszystko powiedziałam wprost! Powiedziałam mu, że nie chcę tego ślubu, bo nie ma przymusu. I ze po ślubie chcę być szczęśliwa, a nie zadręczać się tak jak teraz. Dałam mu wybór albo ja albo fajki. A jak nie rzuci, to ślubu nie będzie, bo już doszłam do tego etapu, że nie ma we mnie cierpliwości ani wyrozumiałości i wiem, że byłabym do tego zdolna. Czekałam 3lata, aż się zmieni i dłużej nie mogę. Myślę, że go to zabolało i może nareszcie poczuł, że traci grunt pod nogami. Kocham go bardzo, ale chcę być szczęśliwa, a wiem, że tak nie będzie jesli nie rzuci, będą za to same kłótnie. I po co tak ma wyglądać początek naszego małżeństwa?? Także dziewczyny bądźcie ze sobą szczere i mówcie narzeczonym co myślicie. Ja kiedyś się bałam, że jak postawię swojego przed takim wyborem, to odejdzie. A teraz kazałam mu wybierać i bardzo mi ulzyło! W końcu to dla naszego wspólnego dobra!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mi się wydaje że to jest stres przed ślubem, choć ciężko określić ponieważ nie wiem jak dlugo ze sobą jesteście i jakie są relacje między wami...A spróbuj się z nim nie widzieć przez tydzień/?? Wytrzymasz czy da ci to ulgę ???Sama sobie musisz odpowiedzieć jak będzie wyglądało życie z nim lub bez niego
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Smutna ---> doskonale Cię rozumiem, bo też kiedyś miałam faceta, który palił i ja nie byłam w stanie (mimo najlepszych chęci) tego zaakceptować, zać on nie chciał rzucić.
Bardzo dobrze zrobiłaś, bo dla osoby niepalącej palacz to mordęga i z tym nie da rady walczyć. Mnie po prostu odrzucało (zarówno zapach jak i ciągły dym w mieszkaniu).
Mam tylko nadzieję, że jeśli Twój narzeczony rzuci, to rzuci naprawdę, a nie tylko do ślubu... niestety z doświadczenia wiem, że jeśli sam nie chce rzucić, to takie rzucanie z przymusu zazwyczaj się nie udaje albo udaje się na chwilę... ale powodzenia! Dobrze zrobiłaś!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja paliłam bardzo dużo i nie wyobrażałam sobie bez papierosów życia

Ja , mój narzyczony przyjaciółka i jej chłopak przestaliśmy palić dzięki książce

Allan Car Jak w łatwy sposób rzucić palenie
Paradoksalnie autor namawia do palenia jednocześnie przytacza takie argumenty że i najbardziej zagorzała osoba odstawi papierosy
może to mu pomoże...Spróbuj
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Najśmieszniejsze jest to, że mój narzeczony zapewnia mnie, że chce rzucić, że CHCE. Zresztą obiecał mi to dawno temu i już parę razy próbował, ale oczywiście nigdy się nie udało. A jak wracam do tematu, to on zawsze mówi: przecież obiecałem, więc rzucę, poprawię się itd. No i tak czas mija, a nic się nie dzieje. Wiem, że dobrze zrobiłam, ale mam wątpliwości czy ta groźba podziała na niego wystarczająco, bo wtedy musiałabym dotrzymać słowa i odwołać ślub.... Co prawda na drugi dzień po rozmowie wybrał się po receptę na tabletki wspomagające rzucanie, ale kiedyś też je brał i to nic nie dało. A przygotowania do uroczystości i tak biegną swoim torem.... Życie jest ciężkie, naprawdę!
Dzięki Arsena za słowa otuchy :)

Droga Isiu, jesteś ze swoim mężczyzną już tak długo i fakt, że podobała mu sie jakaś kuzynka zmienia tu bardzo wiele. Powinnaś to jednak dokładnie przeanalizować, bo może to dawno i już nieważne, więc po co wywlekać? A jeśli jednak prawda i oboje cię oszukiwali, to niestety grubsza sprawa .No nie zazdroszczę takiego problemu!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witam, moja historia jest podobnej treści. Jestem z mezczyzną juz dobre 11 lat od 4lat mieszkamy razem, niedługo mamy ślub a ja nie wiem co mam robić. Kiedys podejrzewałam go o to że czuje coś wiecej do mojej dalekiej kuzynki. Powiedziałam o tych watpliwosciach, ale oboje się wypierają. Teraz dowiedziałam się że On się zwierzył komuś że faktycznie coś do siebie poczuli, a mnie ciągle oszukiwali. Teraz się nikt do tego nie przyznaje.Niedługo jest nasz ślub , a ja nie wiem co robić, on przekonuje płacze itp. Jak na nieszczeście odezwał się do mnie mężczyzna z którym kiedyś byłam, moja pierwsza miłość, mówi do mnie że to znak, znak od losu, że to my powienniśmy być razem, ze Bóg nam daję jeszcze jedną szanse. Ślub niedługo, a ja mam wątpliwości czy ta własnie ten mężczyzna, czy nie byłabym szczesliwasza tym drugim, i myśl, że On poczuł coś do mojej kuzynki...co mam robić pomóżcie błagam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Napiszę krótko,to tylko stres!!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Myślę, ze Twoje wątpliwości spowodowane są zbliżającym się ślubem. Skoro spędziłaś z nim 11 lat to nie jest chyba taki zły, co? Plotek bym nie słuchała na Twoim miejscu. Jeżeli On twierdzi, ze nic nie czuje do Twojej kuzynki to mu uwierz. I uwierz sobie. Nie mogłaś się chyba mylić tyle lat?
Co do "starej miłości"... U sąsiada trawa jest zawsze bardziej zielona :))) A tak naprawdę to co wiesz o tym mężczyźnie? Ludzie się zmieniają. Ty pewnie też się zmieniłaś przez ostatnie lata i opieranie się na wspomnieniach uniesień młodości jest troszkę naiwne.
Proponuję głęboki wdech i przypomnienie sobie dlaczego zgodziłaś się wyjść za swojego mężczyznę, dlaczego tyle lat z nim jesteś, co w nim dobre i za co go kochasz... Nie wiem czy z powodu niesprawdzonych przypuszczeń i pojawienia się dawnej sympatii watro skreślać kawał swojego życia. Jak opanujesz emocje to nabierzesz wewnętrznej pewności jaką decyzję podjąć bo to w końcu Twoje życie. Masz być szczęśliwa. Wtedy wszystko będzie miało sens.
Powodzenia
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Witam wszystkie Panie:)

Calkowicie rozumiem co kazda z was przezywala przed wlasnym slubem...moj slub jest dokladnie za 2 TYGODNIE!!! i to co czuje doprowadza mnie do szalu....z przyszlym mezem mieszkamy razem 2 lata:)to akurat zaliczam jako wielki plus bo poznalamwady,zalety i wiem, ze jako facet dla mnie jest naprawde kochany...tylko...zastanawiam sie czy ja go tak naprawde kocham:( wczesniej bylam z chlopakiem 6 lat- tam dopiero bylo uczucie-czulo sie na kilometr,ale chyba bylam za mloda, za glupia by tworzyc powazny zwiazek-jakiego moj eks chcial. Dzis kontaktujemy sie caly czas ze soba i wiem, zeon chce sprobowac jeszcze raz. najbardziej przeraza mniemysl,ze po slubie bede musiala zakonczyc tekontakty z bylym chlopakiem. Mysl,ze zniknie z mojego zycia mnie przeraza...a slub niebawem...:(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
napiszę tak bardzo ci wspolczuje takiego dylematu bardzo.ja miałam podobny tylko była ta roznica ,ze nie byłam przed slubem .byłam z kims 6 lat .....i pojawil sie ktos kogo tez znałam full czasu i powstal dylemat .......co ja przezywalam wtedy ...po nocach nie spałam od mysli z kim byc.....tak bardzo chcialam zalozyc rodzine itd tamten z ktorym byłam 6 lat ciągle zwlekal itp...ale byłam z nim a ten był z calkiem innym podejsciem do zycia...zdecydowałam się na tego drugiego....i co ????tamten dwa dni pozniej dzwoni ,ze chce się zenic juz teraz za chwile .....szok.......i znow byłam w tym samym punkcie ale podjelam decyzje zostalam z tym drugim...jestem dwa miesiace po slubie obenie i co....nigdy bym juz nie wrocila do tamtego...co nie wiedzial co chce od zycia......jestem szczęsliwa a tamto to bylo nieporozumienie 6letnie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
hej evka

Co się stało dalej? Ja za miesiąc mam ślub przechodze dokładnie to samo co Ty, nie wiem już co mam robić jestem załamana
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
też jestem ciekawa jak potoczyły się Wasze dalsze losy :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
niestety ja też dołączę do grona niezdecydowanych - planujemy ślub za 3 miesiące, a ja nie wiem, czy tego chcę :((( jesteśmy razem 9 lat, ale to nigdy nie byla wielka miłość - przynajmniej z mojej strony. Nie mam z kim porozmawiać o tym. Wiem że nikt mi na to pytanie nie odpowie, ale może odnajdę jakąś wskazówkę w tym co piszecie. Nie chcę żałować tego co zrobię lub nie. Nie wiem czy go kocham i nie wiem co robić...Właściwie częściej jestem pewna tego, że go nie kocham, że to tylko przyzwyczajenie.I chciałabym być zakochana, ale nie wiem, czy jeszcze kogoś spotkam i nie wiem, czy chcę go tak zranić jak odejdę, bo jemu na mnie bardzo zależy....I jak czytam co napisałam, to zastanawiam się, czy wszystko ze mną w porządku???
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
9 lat ... szmat czasu. I co? Żałujesz tych 9 lat? Czym one dla Ciebie były? Oczekiwaniem na to, ze zjawi się książę na białym koniu i wyrwie Cię z szarej codzienności?
Przepraszam ale nie rozumiem jak mogłaś być z kimś kogo nie kochasz tyle lat.
Trudno mi coś Co poradzić ale to czego jestem pewna to tego, ze musisz podjąć jakąś decyzję. Jeżeli go kochasz a uczucie z jakiś powodów przygasło to warto porozmawiać z narzeczonym i popracować nad związkiem, nad tym żebyście czuli się w nim oboje zadowoleni. Jeżeli będziesz pewna że to nie jest miłość i nie chcesz żyć z tym człowiekiem to niestety nie zostanie nic innego jak się rozstać. I pamiętaj, ze to, ze boisz się, ze nikogo nie spotkasz nie jest wystarczającym argumentem do tego żeby tkwić w związku który Ci nie odpowiada. Boisz się, ze skrzywdzisz narzeczonego - pewnie byś go skrzywdziła ale nie bardziej niż godząc sie na ślub bez miłości. Każdy zasługuje na to by kochac i być kochanym - Ty i Twój narzeczony też.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
chyba w porządku:) wiele osób ma dylematy przed ślubem, życie to nie amerykańska komedia romantyczna z pięknym zakończeniem, taka miłość z "fajerwerkami" zdarza się chyba bardzo rzadko, nad uczuciem i związkiem trzeba pracować. najprościej chyba jest zastanowić się przed ślubem czy wyobrażasz sobie życie z ta druga osobą ( no i jak je widzisz - dom, dzieci, pies ogródek itp., jak będziecie spędzać wakacje, jak będą wyglądały wasze święta itp.) takie na pozór nic nie znaczące drobiazgi i sytuacje, jeżeli partner ma takie same oczekiwania to mimo wątpliwości warto ryzykować, jednak jeżeli on chce czegoś innego niż ty, prędzej czy później któreś z was będzie nieszczęśliwe, a bycie z kimś tylko dlatego że tej drugiej osobie zależy i byłoby jej przykro jakbyście się rozstali... to takie zachowanie na litość, tak samo mówienie: "czy ja jeszcze kogoś spotkam" sugeruje ,że w obecnym związku jesteś dlatego bo nikogo innego nie znajdziesz. (a na pewno tak by nie byłoby) lepiej rozstać się przed ślubem i zacząć od zera niż po ślubie (i rozwodzie) nieść bagaż i krzywdzić innych.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja tego nie rozumiem bo nie mialam żadnych watpliwości.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hej dziewczyny mam poroblerm i czytam to co piszecie to masakra . ja sam wychodze za maz i do wesela mam tylko miesiac mam 20 lat a narzeczony 28 . i mam tyle watpliwosci ze plakac sie chce zastanawiam sie czy to ten jedyny i czy ja wogole go kocham czy jestem gotowa na slub. czy nie lep[iej by bylo przelozyc i wogole. czy doroslam do slubu wieku tak . chce byc z nim tylko boje sie ze po slubie bedzie gozej ze bede sie tylko zle czuc w malzenstwie przeciesz to powazna decyzja na cale zycie nie tak ...
poradzcie mi cos
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witaj, ja po ślubie odżyłam. Jest super. O wiele lepiej niż przed. Wtedy ciągle sie kłóciliśmy. Byłam zazdrosna o wszystkie koleżanki. Teraz jestem spokojna. Rzadko się kłócimy. Wcześniej ciągle. Nie raz sie rozstawaliśmy. A jednak się pobraliśmy. I też miałam wątpliwości, chociaz wiedziałam, że, świata poza nim nie widzę. Pozdrawiam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moja koleżanka wyjechała na tydzień, ni dzwoniła do niego i poprosiła by on nie dzwonił. Mrągowo, fajna okolica, czas dla siebie. Po 3 dniach stwierdziła że wraca bo nie chce być bez niego :) Spróbuj :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Znalazłam pierwszy lepszy wątek o wątpliwościach bo nie chce zakładać nowego. U mnie ślub za kilka miesięcy, mama zaangażowana, wszyscy dookoła dopytują jak przygotowania, a ja siedzę i płaczę. Oddaliliśmy się od siebie i zyjemy raczej obok siebie niż razem. On zaczął nową pracę wiecznie go nie ma, a jak jest to śpi. Nie pamiętam kiedy mnie przytulił, a o innych sprawach nawet nie będę pisała bo nie ma sensu. Zaczynam zazdrościć singlom bo oni przynajmniej bez zobowiązań moga spotkać się z inną osobą i mieć poczucie przynajmniej chwilowej przyjemności. Coraz częściej myślę o zdradzię (żebym miała z kim) lub romansie. Wiem że ten związek zakończy się prędzej czy później rozwodem jeżleli on nie oddzieli spraw służbowych od prywatnych. Jesteśmy ze sobą dobrych kilka lat a ja nie mogę na niego patrzeć i nawet gadać mi się z nim nie chce. Gdybym dziś dostała pracę w innym mieście np. w Warszawie bez mrugnięcia okiem bym się spakowała. Nie musicie mi nić pisać ...chciałam się wyżalić...to cud że ja w ogólę widzę litery na klawiaturze przez łzy...Może to stan przedmiesiączkowy?...nie wiem:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hmm...czuje, jakby ktoś przejrzał wszystkie moje myśli i po prostu je napisał. Mojego męża też wiecznie nie ma a jak jest to też śpi. Dzwoni telefon - myślę, że już do mnie wraca, że jedzie i co? kochanie muszę zostać jeszcze dwie godziny i tak po dwa razy dziennie:( Zmienił pracę, dobrze zarabia i twierdzi, że to wszystko dla mnie, dla nas, żeby było nam lepiej. Tylko że ja wolałam tamtego mężczyznę, kochającego, przytulającego, zasypiającego wtulonym, budzącego mnie pocałunkami... to nic, że z mniejszą pensją:( potrafiliśmy leżeć pół nocy i gadać o wszystkim i niczym, o sprawach ważnych i tych bez znaczenia...byle razem. Teraz wszystko jest ważne tylko nie ja - ta, która po raz kolejny wyrzuci rozgotowany obiad/kolację i sama zje kanapki..no to się pożaliłam i już mi lepiej.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
A czy wy rozmawiałyście z tymi swoimi facetami na ten temat? Mężczyźni są jednozadaniowi i z reguły nie potrafią myśleć o wszystkich sprawach na raz. Trzeba im przypominać, że nie tylko praca istnieje ale wspierać skoro się w nią angażują, rozmawiać na temat pracy, niech wiedzą, że się interesujemy. Oglądałyście film "Hitchcock"? Polecam nie tylko w tym kontekście. Miał niesamowitą żonę, która całe życie go wspierała nie zależnie od tego jak szalone miał pomysły, jak oderwany był od rzeczywistości. Jednocześnie była nowoczesną i niezależną kobietą. Nie zrozumcie mnie źle nie chodzi o to, żeby udawać, ze wszytko jest ok, ale żeby potrząsnąć wtedy kiedy trzeba i wspierać w ważnych decyzjach. Przecież o to chodzi w związkach, a nie o przytulanie i całowanie.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ja też mam duże wątpliwości. Już nie daje rady. Wszystko było ok dopóki nie zaczęliśmy planować ślubu. Zostało nam 24 dni do ślubu, a ja najchętniej uciekłabym gdzieś daleko... Chodzi o to że moja przyszła teściowa chce wszystko za mnie ustalić, że tak powiem bardzo mnie tym denerwuje. Wszystko jej się nie podoba począwszy od zaproszeń bo czcionka za mała, sala za mała, tort nie po jej myśli... miała go piec jej koleżanka ale się nie zgodziłam i zaówiłam w cukierni i też był jeden wielki dym z tego... No ale do sedna, zachowanie mojego narzeczonego spowodowało, że najchętniej bym wszystko odwołała. Ale poprostu wstyd mi, goście zaproszeni.... on tak jej broni że mi się w pewnych momentach płakać chce, teraz dopiero zauważam, że jest mami synkiem:( Teraz zdaję sobie sprawę z tego że lepiej byłoby pomieszkać razem... a później coś ustalić:( Najgorsze jest to, że po ślubie będziemy mieszkać u niego, to mnie najgorzej przeraża. Normalnie tak się wpakowałam, że tylko płaczę po nocach. Żałuję, że głównie spotykaliśmy się u mnie w domu, bo nie miałam okazji poznać jego rodziców. Gdyby nie ta baba to byłoby wszystko ok, tylko ona tak miesza, że już nie daje rady. teraz jest tyle nie domówień a co będzie w tydzień przed ślubem. Dziewczyny chciałm się tylko wyżalić.....
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny żal mi Was ..... nie mogę tego czytać bo nerwowa się robie ...... DZIEWCZYNY WEŹCIE ŻYCIE W SWOJE RĘCE !!!!!! a swoimi facetami potrząśnijcie a teściowe ustawcie do pionu ..... jak Wam to nie wyjdzie to się wycofajcie bo te Wasze związki to chore układy ....... Nie wiem ile macie lat i ile czasu w związku ale zachowujecie się jak nastolatki ....... Wstyd Ci bo goście zaproszeni ?? a nie będzie Ci wstyd jak się za rok będziesz rozwodzić ????

Moja kolezanka odwołała ślub tydzień przed bo jej facet był niedojrzały ...... po dwóch miesiącach dowiedziała się, że jest z nim w ciąży, chłopak zaczął się starać wrócili do siebie i drugi raz zorganizowali wesele (skromne ale przepełnione miłością) a chłopak dostał niezłą lekcje życia i przynajmniej wie na co ją stać ..... dzisiaj są ze sobą mega szcześliwi ale ona się odważyła a Wy ???

Nie pakujcie się też w związki uzależniające bo potem te wymówki, że nie mogę się rozstać bo jego mieszkanie itp.

Nie ma takiego czegoś będziemy mieszkać u niego ..... będziecie małżeństwem jesteście parą więc będziecie mieszkać u WAS !!! a jak to rozdzielacie to znaczy, że coś jest nie tak

Ja jestem w stałym związku 10 lat , po 5 latach się zaręczyliśmy ale i tak nie chciałam brać ślubu wspólnego mieszkania, bez poznania naszych rodzic itd. mieszkamy ze sobą 3 lata i właśnie planujemy ślub i nie wystepują u mnie wątpliwości bo gdyby takie były nie zdecydowałabym się.

Życzę Wam powodzenia Dziewczyny i trzmam za Was kciuki, zeby się wszytsko udało ale zróbcie coś ze swoim z waszym życiem żeby było Wam lepiej !!!!!!!!!!!!!!!!!
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rozumiem problemy z tesciowa - :) ja mam podobnego tescia.... :)

Sala, to bylo zimne wnetrze, bez wyrazu i klimatu
pieczen surowa i niedorobiona
zaproszenia mdle
tort to w ogole masakra (dodam, ze wszytskim smakowal)
wodzirej mial brzydka dykcje
ksiega gosci to zly pomysl
i wiele wiele innych

Ogolnie moj tesc WSZYSTKO krytykuje czy to slub czy nie slub.

a ja? irytuje sie na to z lekka, ale nie komentuje, wyslucham, a i tak zrobie po swojemu, bo to NASZE zycie a nie jego.

Jesli facet nie moze sie odciac od rodziny (tego uwazam wymaga malzenstwo - ne mowie, zeby urywac kontakt, ale zeby sie umiec postawic i swoja zone/meza stawiac na pierwszym miejscu) to widocznie nie jest wystarczajaco dojrzaly do malzenstwa.

Moja maz kocha bardzo swojego ojca, to w koncu jego ojciec, ale rozumie i szanuje to, ze ja do niego wielka sympatia nie pałam, nie zmusza mnie do kontaktow na sile. stosunki mamy poprawne, ale bez zbytnich zazylosci :)

Jestem jak najbardziej za shanti - wstyd to nie meic odwagi odwolac slubu, kiedy sie nie ejst go pewnym. co z tego, ze wszytsko zalatwione? lepiej zrezygnowac, niz sobie zycie marnowac.

Panietam nasze przygotowania do slubu - cudowny czas ktory nigdy sie nie powtorzy. czas ktory niesamowicie nas do siebie zblizyl i ktory wspominam z mega sentymentem. i tak to powinno wygladac.

a mieszkanie z tesciami - nie wazne jak swietni by byli, to wg mnie nigdy nie jest do zdrowe i dobrze nie sluzy. a jak tesciowa jest krytykantka, a maz jest za nia - rozejdziecie sie szybciej niz Ci sie wydaje. to Ty powinnas byc numer jeden, to Twoje zdanie powinien wspierać, to przeciez Wasz dzien, a nie tesciowej!

Lepiej przeprowadz z nim powazna rozmowe poki masz jeszcze czas.
Postaw sprawe jasno - czego oczekujesz teraz i po slubie - jesli nie jest w stanie temu sprostac - bez sensu, zebys marnowala sobie zycie. Lepiej slub pozostawic dla tego ejdynego, dla ktorego Ty bedziesz tez tą jedyna, najwazniejsza.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dlatego uważam, że mieszkanie razem przed ślubem jest baardzo potrzebne. U nas problem mamusi wypłyną jak razem zamieszkaliśmy, zanim mój P przestał chodzić pod dyktando mamusi i siostrzyczek minęło trochę czasu i poprzedzone było to kilkoma moimi monologami wygłoszonymi na temat absurdu danej sytuacji. W końcu przejrzał i nauczył się im mówić nie. Jego rodzina długo mnie nie lubiła i nadal jestem im raczej obojętna. Nigdy żadna z sióstr ani jego mama nie zapytały mnie o ślub, albo przygotowania i wiem, że nie zapytają.

Więc u mnie sytuacja jest z goła odwrotna, ale też nie ciekawa, chociaż łatwiej sobie z nią radzić. Po prostu nie traktuję ich jako przyszłej rodziny, do teściowej nigdy nie powiem mamo i dlatego też nie zamierzam zmieniać nazwiska. Wolę, żeby się w ogóle mną nie interesowały niż robiły to w taki sposób jak wyżej opisany.

Moja szefowa, matka dorosłego syna który też w tym roku bierze ślub podjęła decyzję, że za wszelką cenę będzie miała dobre relacje z przyszłą synową, bo nie chce stracić z synem kontaktu. (Mądra kobieta, co nie?) W przypadku złych relacji narzeczonej z przyszłą teściową są dwie możliwości- albo para się w końcu rozstanie z powodu teściowej, albo syn zerwie kontakty z matką lub ograniczy je do minimum.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny,które pisały na początku wątku napiszcie,jak Wam się życie ułożyło.Czy mimo wątpliwości jesteście szczęśliwe,czy do tych ślubów doszło?Czy może jesteście już po rozwodach.To bardzo ciekawy wątek i myślę,że Wasza opowieść przyda się wielu osobom w podjęciu życiowych decyzji.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
marynka, a kto za wszystko płaci?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Takie wątpliwości są jak najbardziej normalne. Ślub jest bardzo ważnym wydarzeniem w naszym życiu i zmienia dosłownie wszystko, można powiedzieć, że wywraca go do góry nogami, ale nie w negatywnym sensie. Zmieniają się priorytety, pojawiają nowe obowiązki i to może przerażać i stresować, ale nie ma się co przejmować, to na pewno minie :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ciekawe jak potoczyly sie wasze losy??? Ja tez mam watpliwosci. W zasadzie jeszcze daty slubu nie ma, ale jak zaczynam o tym myslec, to chce uciec, boje sie i nie moge spac po nocach. W poprzednim zwiazku tez tak mialam i facet w koncu mnie zostawil, co bardzo przecierpialam. On szybko ulozyl sobie zycie, mimo iz niby chcial je spedzic ze mna. To niby ja bylam ta zla, ktora nie wie czego chce. Ale gdyby tak bardzo kochal, to czy po paru miesiacach bylby juz w nowym zwiazku??
Watpie. Wiec pewnie wtedy moje watpliwosci byly uzasadnione. Dzisiaj jestem z kims innym. Od jakiegos czasu mam watpliwosci czy chcialabym spedzic z nim zycie. Mecze sie strasznie i nie wiem co robic. Z jednej strony go kocham, a z drugiej nienawidze. Poki co tutaj wyczytalam najwiecej ciekawych spostrzezen i uwag :) moze ktos napisze jeszcze cos sensownego.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Strach przed nowym i nieznanym jest całkiem ludzki. Czy to jeżeli chodzi o nową pracę, czy właśnie ślub. Wiadomo, że to skłania nas do przemyśleń. Ślub jednocześnie zmienia dużo i nic. Zmienia dużo bo tak jak ktoś napisał powyżej, zmieniają się priorytety, patrzy się nie tylko na siebie, ale także na drugą osobę. Ma to swoje plusy - świadomość wspólnoty i wsparcia. Jednocześnie też nie zmienia nic, bo jak ktoś będzie chciał Cię zostawić, albo Ty jego - i tak to zrobi. Ślub nie jest w tym żadną przeszkodą.
Jeżeli wcześniej nie nachodziły nas wątpliwości, można wywnioskować, że powodem jest stres i strach przed zobowiązaniem. A temu nie wolno się poddać, bo może zabrać nam najlepsze chwile.
Jeżeli nie jest to pierwszy raz, uważam, że należy zrobić rachunek sumienia i zastanowić się nad głębszymi powodami tych wątpliwości. Kiedy się pojawiły, w jakich okolicznościach.
Nikt nie da złotej recepty na to, czy warto zaryzykować i brać ślub czy nie.
Moja teoria jest taka - pomijając oczywiście chęć posiadania potomstwa - jeżeli wyobrażasz sobie swojego mężczyznę jako ojca swoich dzieci i jesteś z tego powodu szczęśliwa, to jest to :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Dziekuje za odpowiedz. Faktycznie, strach przed nieznanym jest zawsze, aczkolwiek w zyciu zawodowym nigdy nie mialam problemow z podejmowaniem decyzji i nie "motalam" sie tak dlugo i tak bardzo. W zwiazkach odwrotnie, kiedy dochodzi do momentu podjecia decyzji ostatecznej zaczynam sie bac piekielnie...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Droga Zagubiona, nie wiem, czy moja wskazówka Tobie pomoże, ale napiszę Ci zdanie, które usłyszała moja kuzynka od swojego spowiednika ( ona też miała podobne do Twoich rozterki). "Czy chciałabyś mieć takiego SYNA, jak Twój przyszły mąż"? Jej to banalne pytanie rozwiązało dylemat.

Nikt Tobie nie da gotowej recepty, bo nikt nie zna Twojego narzeczonego tak jak Ty. Mogę jedynie powtórzyć za przedmówczynią- jeśli wyobrażasz go sobie jako ojca Twoich dzieci i sama chciałabyś, aby Twój syn był taki, jak on, to decyzja pewnie będzie prostsza. Ale musisz ją podjąć sama, to zbyt poważna sprawa, by kierować się opiniami forumowiczów :)

Bardzo Ci życzę podjęcia tej właściwej, niezależnie od tego, jaka ona będzie :)
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Może to po prostu zwykłe nerwy? Każdy reaguje inaczej, w końcu ślub to nie tylko ceremonia, ale duża zmiana w życiu, którą powoli zaczyna sobie człowiek uświadamiać. To duże brzemię i wcale nie musi być związane z tym, że nasz wybór jest zły. To po prostu strach przed zmianami.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiekszosc na forum pisze potem dzieci dom ... a ja mam dzieci i jestesmy jak malzenstwo.moj narzyczony ma 2 dzieci z poprzedniego malzenstwa i 1 naszego wspolnego chlopca 6 miesiecy jego dzieci traktuja mnie jak mame bo innej nie znaja od 3 lat mieszkamy razem jestesmy z soba od 5 lat bardzo sie cieszylam na ten slub ale bylo pare imprez ktore mi zniszczyl bo jest zazdrosny i jak sie napije to agresywny do ludzi na nastepny dzien to preprasza i ze sie zmieni i juz nie bedzie itp itd teraz chodzi do 2 psychologow ale ja juz nie wierze ostatnio mnie oklamał w zywe oczy
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A sie okazalo ze napil sie w pracy piwa i mi sciemniał jego rodzice nie pija a on dzienie tez nie pije na sylwestra nie pił i potrafi jak niechce strasznie mnie to przytlacza slub za pol roku a ja sie boje bo co teraz co dalej bo poszkodowane beda dxieci
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Wesele

ile planujecie wydać na ślub i wesele? (210 odpowiedzi)

znalazłam na forum podobny wątek, jednak tam dziewczyny wypisywały tylko kwoty, a nie o to mi...

buty ślubne (23 odpowiedzi)

Hej dziewuszki :) poszukuję butów białych do sukni ślubnej. Z powodu problemu z kręgosłupem nie...

DOBRY doradca podatkowy lub prawnik od spadków i darowizn pilnie potrzebny! (20 odpowiedzi)

Dziewczyny, mam bardzo, bardzo wielką prośbę. Strasznie mi zależy na kontakcie do NAPRAWDĘ...

do góry