Widok
zgadzam się!
Staram się zawsze wybierać najlepiej wyglądający koszyk na zakupach, wózka rzadko używam... Ale jak widzę rodziców, którzy swoje dzieci - wielkie konie - wkładają do wnętrza wózka w butach to mnie krew zalewa. Kiedyś mi gdzieś mignęło, chyba w TV, o ilości bakterii kałowych w takich wózkach, bo przecież dzieci tam wkładane są w butach (którymi mogły wdepnąć w psią kupę). I oczami wyobraźni widzę, jak na skupisko tej psiej kupy na drutach wózka kładę siateczkę z owocami, albo chleb, którego przecież nie umyję w domu przed jedzeniem... I tak wszystko.
Również nie jestem za całkowicie sterylnym światem, ale no wkładać wielkiego 3-4-5 (albo o zgrozo starszego) -latka do środka wózka to przegięcie i szczyt bezmyślności.
Myślę, że markety nie czyszczą ani wózków ani koszy.
Również nie jestem za całkowicie sterylnym światem, ale no wkładać wielkiego 3-4-5 (albo o zgrozo starszego) -latka do środka wózka to przegięcie i szczyt bezmyślności.
Myślę, że markety nie czyszczą ani wózków ani koszy.
Zarówno koszyki jak i wózki są regularnie (chyba;) myte. A przynajmniej kilka razy byłem naocznym świadkiem mycia wózków Karcherem pod marketem w nocy.
Masz oczywiście rację, że wkładanie do wózka dziecka w ufajdanych bucikach jest przejawem skrajnego braku kultury.
Ale.. bez przesady..
Nikt raczej nie wkłada do wózka pieczywa luzem. Pakuje sie je w torebki czy woreczki.
A warzywa czy owoce i tak sie przed spożyciem myje.
Nie popadajmy zatem w skrajności :)
Nie wiem, czy pamiętacie "Pogromców mitów"?
Sprawdzali kiedyś nagromadzenie bakterii w różnych miejscach domu.
I paradoksalnie: w domu normalnie utrzymywanym w czystości, bez "zapuszczenia" ale i bez szczególnego traktowania, muszla klozetowa jest jednym z najbardziej sterylnych miejsc. Więcej bakterii jest np. na szczoteczce do zębów, trzymanej luzem, na półce pod lustrem :)
A najbardziej zapaskudzone są: gąbka do mycia garów, klawiatura kompa/telefonu i wyłączniki światła.
Kto z Was myje ręce po pisaniu na Forum? :D
Masz oczywiście rację, że wkładanie do wózka dziecka w ufajdanych bucikach jest przejawem skrajnego braku kultury.
Ale.. bez przesady..
Nikt raczej nie wkłada do wózka pieczywa luzem. Pakuje sie je w torebki czy woreczki.
A warzywa czy owoce i tak sie przed spożyciem myje.
Nie popadajmy zatem w skrajności :)
Nie wiem, czy pamiętacie "Pogromców mitów"?
Sprawdzali kiedyś nagromadzenie bakterii w różnych miejscach domu.
I paradoksalnie: w domu normalnie utrzymywanym w czystości, bez "zapuszczenia" ale i bez szczególnego traktowania, muszla klozetowa jest jednym z najbardziej sterylnych miejsc. Więcej bakterii jest np. na szczoteczce do zębów, trzymanej luzem, na półce pod lustrem :)
A najbardziej zapaskudzone są: gąbka do mycia garów, klawiatura kompa/telefonu i wyłączniki światła.
Kto z Was myje ręce po pisaniu na Forum? :D
Nigdy moje dzieciaki nie siedziały z towarem w wózku. Te wózki przeważnie mają takie "krzesełko" że się dziecko sadza z nogami na zewnątrz. Tylko do takich wózków wsadzałam swoje. Tak do 25 kg te siedziska mniej więcej są. Starsze to już na nogach powinno chodzić/ w jakiejś spacerówce jak nienauczone dłuższego chodzenia lub nie wyrabia. Czasami też jest na zewnątrz możliwość,ze dziecko sobie wejdzie i stoi. Dla mnie to normalne. Też mnie to denerwuje, bo jeżeli nawet myją wózki to raczej po całym dniu a nie po każdym użytkowniku przecież. Buty niestety są siedliskiem bardzo groźnych bakterii. Dla mnie to niedopuszczalne tak z buciorami. Świadczy to o braku kultury i przestrzegania zasad higieny.
Absolutnie nie jestem tzw sterylną matką, ale jeśli bakterie z przysłowiowej psiej kupy znajdują się na torebce, do której wsadziłam chleb, to czy powinnam umyć ręce po wyjęciu chleba z tej torebki? Czy wysypać pieczywo z "ubrudzonej" torebki, wyrzucić ją i umyć ręce? A co z zakupem zabawki dla dziecka? Jeśli taka maskotka wyląduje na niewidocznej "kupie"? Albo zeszyty, bloki, teczki, farbki, pudełko kredek?
Nie łudzę się, że koszyki i wózki kiedyś będą czyste, z drugiej strony dziecko powinno mieć styczność z różnymi rodzajami bakterii... W piaskownicy też ich od groma.
Równiez uważam, że duże dziecko powinno być nauczone chodzenia na własnych nogach, po to je ma. Już 3 latki spacerują z rodzicem obok wózka, albo można nauczyć, żeby idąc trzymało się wozka... Ale i tak masa jest przypadków, że dziecko lata gdzie chce i rodzic wzywany przez głośnik, bo zgubił dziecko... Może po prostu taka osoba powinna wybierać się na zakupy z mężem, który przypilnuje dziecka...
Nie łudzę się, że koszyki i wózki kiedyś będą czyste, z drugiej strony dziecko powinno mieć styczność z różnymi rodzajami bakterii... W piaskownicy też ich od groma.
Równiez uważam, że duże dziecko powinno być nauczone chodzenia na własnych nogach, po to je ma. Już 3 latki spacerują z rodzicem obok wózka, albo można nauczyć, żeby idąc trzymało się wozka... Ale i tak masa jest przypadków, że dziecko lata gdzie chce i rodzic wzywany przez głośnik, bo zgubił dziecko... Może po prostu taka osoba powinna wybierać się na zakupy z mężem, który przypilnuje dziecka...