Odpowiadasz na:


Wziać się w garść... To znaczy? Złożyć pozew? Dać żonie ultymatywny termin co do jej zachowania?
Bo zaczyna się u mnie całkiem rozjazdowo. Żony nie ma, nie odzywa się - traktuję... rozwiń


Wziać się w garść... To znaczy? Złożyć pozew? Dać żonie ultymatywny termin co do jej zachowania?
Bo zaczyna się u mnie całkiem rozjazdowo. Żony nie ma, nie odzywa się - traktuję życie tak, jakby jej nie było, szukając nowych znajomości (co ciekawe, na razie wychodzą relacje przyjacielskie, ale za to na jakim poziomie...). Gdzieś się żona objawia przy wymianie opieki nad dziećmi - mówię, że gdyby się postarała, to jest szansa. Ona niby przytakuje, że jestem ważny - ale nic z tego nie wynika. Sama o rozwód nie wystąpi i wcale tak kategoryczna co do braku moich szans u niej nie jest jak np. dwa lata temu. Ale żeby coś zrobiła z siebie, o; to już nie.
Ja też z kolei zaprzestałem stawania na głowie; żebranie o miłość jest i upokarzajace, i dewastujące poczucie własnej wartości. Może mam i za miękkie serce, dajac się jej co i rusz podpuszczać. Nie wiem, zaburzona jakaś, psychopatka, narcyz?

zobacz wątek
1 rok temu
~Hohe Tauern

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry