Odpowiadasz na:

Nigdy więcej za moje pieniądze!

Zaciągnąłem Małżonkę w niedzielne zimne popołudnie z Jej wielkimi oporami, ale zadecydowało, że to był jedyny lokal w Oliwie, gdzie nie trzeba było czekać na stolik.
Okazało się, że... rozwiń

Zaciągnąłem Małżonkę w niedzielne zimne popołudnie z Jej wielkimi oporami, ale zadecydowało, że to był jedyny lokal w Oliwie, gdzie nie trzeba było czekać na stolik.
Okazało się, że ukraiński barszcz jest już ostatni, podano nam w dwóch miseczkach na dnie, co sugerowało, że ostatnią porcję podzielono na dwie. Skasowano jak za dwie, co okazało się potem na rachunku.
Kwas domowy chorendalnie drogi.
Zamówione drugie dania z minimalnymi wkładami mięsnymi i porcje niezbyt wielkie.
Atmosfera: leciała dość głośno ruska popsa (takie disco-polo), w dodatku mniej znanych wykonawców (jak np. Viagra, czy Sieriebro), więc poziom tragedia. Na trzeźwo nie idzie słuchać. W dodatku w języku ROSYJSKIM! Jako że odróżniam, poprosiłem miłe kelnerki (po ukraińsku), żeby przełączyły tę muzykę, bo zaszedłem po ukraińśkie, a nie ruskie klimaty (jak na Długim Targu). Szybko zareagowały, ale zamiast porządnej ukraińskiej muzyki (np. Okean Elzy, Kuźma Skriabin) dały jakiś folklor cepeliowy. Prawie żałowałem swojej interwencji.
Generalnie rozczarowanie i moja kompromitacja przed Małżonką. Ona sądzi, że prowadzi to Rosjanin, nie Ukrainiec. Może dywersyjnie obrzydza Polakom ukraińską kuchnię?

zobacz wątek
5 lat temu
~Witek

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry