Odpowiadasz na:

Re: ADOPCJA--w oczekiwaniu na bociana...

Nie wiem, ja bym sie bała...I to nie tego, ze nie pokochalabym dziecka chorego, bo moze wlasnie jeszcze bardziej bym je pokochala, ale boje sie tego cierpnienia, jego jak i naszego, tych ciaglych... rozwiń

Nie wiem, ja bym sie bała...I to nie tego, ze nie pokochalabym dziecka chorego, bo moze wlasnie jeszcze bardziej bym je pokochala, ale boje sie tego cierpnienia, jego jak i naszego, tych ciaglych nerwow, zapewnie operacji jakie musialoby przejsc i kosztow z nimi zwiazanych,na jakie nas nie stac.
a czy mozna z tym zyc... mysle ze na pewno sie je leczy, medycyna tak bardzo poszla do przodu, ale trzeba tez miec pieniazki na to leczenie, wytrzymalosc psychiczna, duzo wytrzymalosci, cierpliwosci, wiecej niz przy zdrowym dziecku...
Wczoraj maz mi potwierdzil to co juz dawno chcialam od niego uslyszec- "Bedzie co Bog da". chcemy zmienic w OAO z chlopca na "płeć dowolna". Skoro w ciazy czlowiek nie wybiera plci, to czemu w adopcji mamy wybierac? Jakas czesc mnie na pewno marzy o dziewczynce, ale z pewnoscia z chlopaka cieszylabym sie rownie mocno.

zobacz wątek
13 lat temu
~slonko

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry