Wykopałem z archiwów "12 Małp" i wczorajszy wieczór spędziłem na projekcji.
Kiedy po raz pierwszy oglądałem ten film jakieś dwie dekady wstecz byłem przekonany, że to film s-f o...
rozwiń
Wykopałem z archiwów "12 Małp" i wczorajszy wieczór spędziłem na projekcji.
Kiedy po raz pierwszy oglądałem ten film jakieś dwie dekady wstecz byłem przekonany, że to film s-f o podróży w czasie recydywisty Cole'a, który za obietnicę amnestii ma wykonać zadanie dostarczenia naukowcom wirusa, który zdziesiątkował ludzkość, w formie sprzed mutacji.
Po wczorajszym seansie jestem całkowicie pewien, że ten film jest o czymś zupełnie innym. To film o pułapkach, jakie zastawia na swojego właściciela i innych szalony umysł. Cole nie odróżnia fikcji od rzeczywistości i miesza własne projekcje z otaczającym go światem. Nie ma żadnych podróży w czasie ani żadnego wirusa. Jest tylko bezradny umysł, który szuka punktów odniesienia, ale wszystko jest płynne i nic nie jest zakotwiczone pewnie.
Dwadzieścia lat temu oglądałem obraz będąc przekonanym, że w miarę upływu czasu bohater odkrywa kolejne puzzle i na końcu układanka stanie się jasna. Dzisiaj mam pewność, że to bohater sam w trakcie filmu tworzył kolejne puzzle. Twórca stał się tworzywem.
Może i lepiej pojmuję dzięki temu Minonę? Nabrał mnie pan panie Gillian.
zobacz wątek