Jeszcze taka refleksja mnie naszła: Gillian to nie Lynch.
Lynch bawi sie, zostawiając widza z własnymi myślami i milionem możliwych interpretacji tego, co zobaczył. Gillian jest dużo bardziej...
rozwiń
Jeszcze taka refleksja mnie naszła: Gillian to nie Lynch.
Lynch bawi sie, zostawiając widza z własnymi myślami i milionem możliwych interpretacji tego, co zobaczył. Gillian jest dużo bardziej konkretny. Zostawia miejsce na refleksje, dając szeroki margines na notatki własne, ale nie urywa książki na pliku pustych stron.
U Gilliana więcej jest dopowiedziane.
Spójrzcie na 12M przez pryzmat Brazil. Tam nie ma wątpliwości co jest rzeczywistością a co jedynie wytworem mózgu Sama.
Wiemy, że zarówno Sam jak i Jill istnieją naprawdę, w realnym (niestety... coraz bardziej realnym :/) świecie.
zobacz wątek