Obawiam się, że już to wiem. Przerobiłem sporo prawnych scenariuszy. Odebranie jej praw rodzicielskich w obecnej sytuacji i przy posiadanych przeze mnie twardych dowodach nie nastręczałoby mi...
rozwiń
Obawiam się, że już to wiem. Przerobiłem sporo prawnych scenariuszy. Odebranie jej praw rodzicielskich w obecnej sytuacji i przy posiadanych przeze mnie twardych dowodach nie nastręczałoby mi większych problemów, nawet w negatywnie nastawionych do mężczyzn sądach rodzinnych.
Szantaż, o którym wspominasz, zastosowałem wielokrotnie - łącznie z wizytą policji podczas kolejnej awantury. Obiecała poprawę, po paru tygodniach wszystko wróciło do normy. Obecnie na groźbę policji, odebrania praw rodzicielskich, odpowiada z rezygnacją w głosie: "to zrób co chcesz" lub "możesz mnie zabić, mi to obojętne".
Psycholog może cokolwiek zdziałać, o ile ktoś wykazuje wolę współpracy, ma świadomość swoich ograniczeń, wad, problemów - nie, jeśli ktoś wzbrania się przed terapiami, uznając że to strata czasu i pieniędzy. Siłą zmusić? Tak to nie działa.
Nie mogę pozwolić, aby mój syn był świadkiem jakichkolwiek awantur, incydentów. Wolę przyjąć ciosy i zasłonić go własnym ciałem, niż eskalować konflikt, co odbije się per saldo na dziecku.
zobacz wątek