Dzisiaj pozwoliłem jego mamie spotkać się z nim. Prosiła mnie, zastrzegłem jednak, że musi być trzeźwa i narobić głupot. Chciała godzinę, wyszła po 40 minutach, widziałem, że emocjonalnie nie daje...
rozwiń
Dzisiaj pozwoliłem jego mamie spotkać się z nim. Prosiła mnie, zastrzegłem jednak, że musi być trzeźwa i narobić głupot. Chciała godzinę, wyszła po 40 minutach, widziałem, że emocjonalnie nie daje rady. Gdy jest trzeźwa, to rozumuje w miarę poprawnie. Synek zareagował bez większego entuzjazmu: oooo mama! i się uśmiechnął, przywitał się ale bez gejzeru radości. Bawili się trochę w ogrodzie, nie przeszkadzałem. Więź między mamą, a dzieckiem jest zupełnie inna, niż między tatą, a dzieckiem i tym bardziej przykro mi, że doszło do takiej sytuacji. Cóż, na razie jesteśmy we dwóch, jakoś dajemy radę.
zobacz wątek