Odpowiadasz na:

Re: CLOSTILBEGYT a ciąża cz. 12 :)

Witam wszystkie starające się dziewczyny i te które doświadczyły już cudu narodzin:) Wiem że zmagacie lub zmagałyście się z różnymi problemami, rozumiem wszystkie Wasze obawy rozterki i smutki,... rozwiń

Witam wszystkie starające się dziewczyny i te które doświadczyły już cudu narodzin:) Wiem że zmagacie lub zmagałyście się z różnymi problemami, rozumiem wszystkie Wasze obawy rozterki i smutki, gdyż przezywam to samo...
Wiem że forum/internet to nie wizyta u lekarza ale po własnym doświadczeniu wiem że lekarzy i ich "wyroków" pewnym być nie można, a niejednokrotnie co widać po tym forum, Wy poprzez swoje doświadczenia udzielając rad innym starającym się pomagacie im walczyć o jakże chcianą ciąże i co ważne z pozytywnym skutkiem.
Stąd też odważyłam się napisać. Z góry przepraszam z długi post ale w skrócie opisze swoją historię.
Jakieś dwa i pól roku temu stwierdziłam że czas na dziecko. Byłam stymulowana clo a do tego wszystkie dodatki w postaci luteiny w odpowiednim dniu i pregnyl. Trochę żałuję tego bo do starań nie podchodziliśmy poważnie a cała ta stymulacja nie wynikała z jakiś problemów tylko była zwykłym pójściem na łatwiznę....
oczywiście na poczatku metodą prób i błędów dwa cykle stracone bo ilość pęcherzyków nie była zadawalająca lub moment peknięcia pęcherzyka zbyt późny itp itd. Przy czwartym cyklu owaulacje miałam pierwszy raz z lewego jajnika plus kilka na prawym. Pęcherzyk z lewego jajnika nie pękł i zrobiła się torbiel ale mimo wszystko dalej bylam stymulowana z tym że o staraniach nie było mowy bo jajnik dawał mi tak we znaki że nie mogłam funkcjonować. Przed okresem wiłam się z bólu miałam wszytskie objawy grypy żołądkowej plus wysoką tem.39 st., mąż dosłowanie zbierał mnie z podłogi z łazienki bo mdlałam. Decyzja - jak naszybsze usunięcie torbieli. W następnym cyklu w poniedziałek miałam zgłosić się do szpitala w piątek zrobiłam ca i szok wynik 244... Podejrzenie raka... Przeżyłam koszmar w szpitalu błagałam by nic mi nie wycieli a oni nie ugięci że jeśli to rak ratowac będą moje życie. Udało się.... nie był to rak ale jak podejrzewała moja dr enometrioza. Moja radość nie trwała zbyt dlugo bo podczas laparoskopii na którą się uprałam wyszło że oba jajowody niedrożne i to w takim stopniu że nic nie da się zrobić. Ryczałam jak glupia... 5 dni leżałam w szpiatlu bo na kierownik oddziału na obchodzie stwierdzili że laparoskopia w moim przypadku nie była prostym zabiegiem i jest duże ryzyko powikłań no i dren wystawał mi cały czas z brzucha....Cały mój świat legł w gruzach w krótkim czasie dowiedziałam się że mam endo, niedrożne oba jajowody i pcos a wcześniej uchodziłam za okaz zdrowia.
Chodziłam od lekarza do lekarza z błaganiem o pomoc ale wszyscy nie dawali mi szans na naturalną ciąże z takim opisem pooperacyjnym(wyciagnełam z akt opis całego zabiegu w którym opisane jest wszystko co podczas laparokopii robili i jak wygląda wszystko od środka)
Oczywiście brałam przez 5 miesięcy visanne ale nie działały na mnie w ogóle. Miałam miesiączki i owulacje.Lekarka stweirdziała że biorę poprostu bardzo drogie leki przeciwólowe(wtedy płaciłam ponad 200 zł).
Dałam sobie spokój ze wszystkim. Popadłam w depresje odsunełam od siebie wszystkich i wszytsko. Poddałam się.. Wreszcie zrozumiałam że to nie w moim stylu że pragne mieć dziecko i zrobię wszystko by cel osiągnąć. Zebraliśmy kase na in-vitro i zaczeliśmy działać. Wysłałam męża do urlologa i jednocześnie specjalisty od niepłodności męskiej z wynikami nasienia. Tam podczas wizyty zostałam poproszona na romozwę. Okazało sie że mąż ma świetne wyniki i tym samym lekarz zasugerował bym może spróowała jeszcze raz sprawdzić drożność zanim wydam 10000 zł. Przez miesiąc dojrzewałam do tej myśli. Przez 1,5 roku oswoiłam się z myślą że jestem bezpłodna, nabrałam sił na walkę i mam na nowo przeżywać to samo? znowu usłyszeć "czego Pani oczekuje?? dla Pani jedyna nadzieja to in-vitro. Było nawet tak że lekarz widząc mój opis nie podjął się nawet zbadania mnie tylko od razu powiedział że tylko in-vitro wchodzi w grę.
Zaryzykowałam, znalazłam lekarza który podjął się zrobienia mimo wszystko hsg.
I szok!!! lewy jajowód całkowicie drożny. Kontrast przepłynąl tak szybko jakby nigdy nie był on niedorżny. Prawy niesesty bez oznak drożności... Macica nie wygląda jak u chorych na endometrioze. Ogolna ocena zadawalająca. Bez leczenia przez ponad rok żadnych nawrotów torbieli endometrialnych, endometrium ok, owulacja jest.
Mam szanse na naturalną ciąże :0 z tym że owulację mam z prawego jajnika bo on jest silniejszy lewy kiepsko pracuje a jajowód drożny.
Stąd moje pytanie do Was dziewczyny czy któraś miała podobną sytuację?? Miała niedrożny jeden jajowód i stymulacja clo pomogła??Nie chcę sobie robić nadziei. Dużo czasu zabrało mi pozbieranie się i dojrzenie do myśli o invitro...
jestem miesiąc po hsg oczywiście były starania owulacja z prawego jajnika była ale @ przyszła. Sytuacje mam o tyle trudną że nam co drugi cykl odpada z uwagi na wyjazdy męża.
przepraszam za długi post i proszę o pomoc.

zobacz wątek
11 lat temu
~zagubiona

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry