No uważaj. Jak palnąłem z głupia frant o zburzeniu PKiN lub postawieniu na szczycie pomnika Fieldorfa, to za kilka dni rozgorzała na ten temat gorąca dyskusja. Jeden facet zaproponował nawet, żeby...
rozwiń
No uważaj. Jak palnąłem z głupia frant o zburzeniu PKiN lub postawieniu na szczycie pomnika Fieldorfa, to za kilka dni rozgorzała na ten temat gorąca dyskusja. Jeden facet zaproponował nawet, żeby tam postawić pomnik Andrzeja Boboli. To się nie zdziwię jak za tydzień ktoś rzuci hasło narodowego odtańczenia poloneza na którejś z warszawskich arterii. Jak się połechce dumę narodową i powie, że będziemy bić rekord Guinessa, to pomysł na pewno wypali. I to nie jest projekt lewacki, bardziej z Panem Tadeuszem się kojarzy.
Na marszu byłem raz, jak PSL skręciło wybory. Exit polls wskazywało na 13 procent dla nich, a dostali około 24. Taka rozbieżność jest niemożliwa, zwłaszcza że przekręt udowodniony był późniejszym sondażem, gdzie ogromną próbkę zapytano wprost: na kogo głosowałeś. To się pokryło z exit polls. No i co? O 6 rano wyjechaliśmy autokarem, przeszliśmy z flagami, pokrzyczeliśmy, Kaczyński wprost przyznał, że doszło do fałszerstwa, nad ranem byłem w domu śmiertelnie zmęczony. Potem PiS doszło do władzy, liczyłem, ze wybory zostaną od razu powtórzone, a winni przekrętów pójdą do więzienia, a tu nic. Cała III RP opiera się na zasadzie, ze co przewalone i co ukradzione, to już przepada. Możemy najwyżej w nowym rozdaniu kraść i oszukiwać mniej. Jedynie komisja Jakiego jest jaskółką wiosny. Bo oni naprawdę odbierają ukradzione kamienice. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby neokomunistyczne sądy przekreśliły wszystkie decyzje tej komisji w imię obrony fundamentalnych zasad III RP.
Nie twierdzę, że marsze są złe. Po prostu są mało wysublimowane i mało pomysłowe. Do tego generują spore koszty zabezpiecznia. Różaniec do granic mi się dużo bardziej podobał. Ktoś miał film, żeby zrobić żywy łańcuch ludzi, dobrze to zaplanował, wykorzystał potencjał drzemiący w parafiach i diecezjach i całkiem dobrze to poszło. Jestem pewien, ze za rok wymyślą coś innego i wcale nie będzie to marsz różańcowy. Ja np. zrobiłbym akcję "różaniec na rozstajach". Ludzie zeszliby się pod przydrożne krzyże i kapliczki. Tego jest u nas tysiące. Kurczę, mam przypływ różnych pomysłów na eventy ostatnio. Chyba z Leszkiem Dokowiczem pogadam, czyli organizatorem RdG. On z Gdyni jest, to może będzie okazja. Raz juz se dłonie uścisnęliśmy. Podczas znaku pokoju w kościele co prawda, ale dotrzeć do niego nie problem
zobacz wątek