Widok
A tu akurat niekoniecznie, możliwości jest wiele.
Można np. pracować z partnerem na zmiany / mieć opcję "babcia" / pracować z domu / prowadzić własną działalność z domu / wykorzystać zaległy urlop / mieć starsze dzieci, które po odbębnieniu e-lekcji zajmą się młodszymi podczas pracy zdalnej / przebywać w domu bo rząd nakazał zamknąć prowadzoną działalność na czas pandemii.
Jak ktoś ma możliwość połączenia opieki nad dziećmi i pracy, i nie chce 80% ale całą pensję - to nie bierze zasiłku.
Można np. pracować z partnerem na zmiany / mieć opcję "babcia" / pracować z domu / prowadzić własną działalność z domu / wykorzystać zaległy urlop / mieć starsze dzieci, które po odbębnieniu e-lekcji zajmą się młodszymi podczas pracy zdalnej / przebywać w domu bo rząd nakazał zamknąć prowadzoną działalność na czas pandemii.
Jak ktoś ma możliwość połączenia opieki nad dziećmi i pracy, i nie chce 80% ale całą pensję - to nie bierze zasiłku.
Ja nie wzięłam ani jednego dnia opieki nad dziećmi w czasie pandemii i bardzo żałuję. Pracuję zdalnie, zabiera mi to ok 5-6 godzin w ciągu dnia oraz 2-5 godzin w nocy, gdy dzieci już śpią. Chodzę spać nierzadko ok 2-3 w nocy. Podczas gdy ja pracuję, córka (8 lat) opiekuje się bratem (3 latka), bawi się z nim. Gdy skończę pracę i zrobię obiad, to jest ok godz. 16, wychodzimy się przewietrzyć do ogrodu. Ok godziny 17 zaczynamy robić lekcje, których córka ma baaardzo dużo, porównując z jej kolegami z równoległych klas. Córka jest bardzo zdolna, ale o tej porze zwyczajnie nie ma już siły i motywacji, jak widzi ile ma zadane. Lekcje robi sama, a ja siedzę obok i dbam o to, by się nie rozkojarzała, po prostu jestem i ją wspieram. Czasami kończymy o 23:(
Czasem gdy pracuję, bywa tak że dzieci się kłócą prawie cały czas, zależy jaki mają dzień, jak to dzieci. Wtedy praca to katorga, wieczny niedoczas. Ja co chwilę podchodzę do nich, poddaję różne pomysły, sprawdzam czy są bezpieczni i czy czegoś nie potrzebują. Staram się przytulać ile się da, słuchać i rozmawiać kiedy tylko można, ale to tylko chwile, okruchy, nie tyle ile potrzeba. Stale mam wyrzuty sumienia, że powinnam więcej czasu poświęcić dzieciom, ich wychowaniu.
Czasem myślę ile z tych problemów by zniknęło, gdybym wzięła opiekę nad dziećmi...
Z każdym tygodniem epidemii mam nadzieję że będzie już łatwiej, i rzeczywiście tak jest. Jednak jeśli od września będzie znowu zdalne nauczanie, to nie wiem czy nie zdecyduję się "ciągnąć opieki". Nie będę się przejmować oceną innych ludzi, podejmę decyzję najlepszą dla mojej rodziny, akurat mam taka sytuację że możemy sobie na to pozwolić finansowo w tym momencie. Problem jest tylko jeden: nikt nie wie ile to potrwa, a co jeśli np. rok? Czy cały rok mam ciągnąć opiekę? Nie patrząc na finanse, w którym momencie zdecydować się powrócić?
Czasem gdy pracuję, bywa tak że dzieci się kłócą prawie cały czas, zależy jaki mają dzień, jak to dzieci. Wtedy praca to katorga, wieczny niedoczas. Ja co chwilę podchodzę do nich, poddaję różne pomysły, sprawdzam czy są bezpieczni i czy czegoś nie potrzebują. Staram się przytulać ile się da, słuchać i rozmawiać kiedy tylko można, ale to tylko chwile, okruchy, nie tyle ile potrzeba. Stale mam wyrzuty sumienia, że powinnam więcej czasu poświęcić dzieciom, ich wychowaniu.
Czasem myślę ile z tych problemów by zniknęło, gdybym wzięła opiekę nad dziećmi...
Z każdym tygodniem epidemii mam nadzieję że będzie już łatwiej, i rzeczywiście tak jest. Jednak jeśli od września będzie znowu zdalne nauczanie, to nie wiem czy nie zdecyduję się "ciągnąć opieki". Nie będę się przejmować oceną innych ludzi, podejmę decyzję najlepszą dla mojej rodziny, akurat mam taka sytuację że możemy sobie na to pozwolić finansowo w tym momencie. Problem jest tylko jeden: nikt nie wie ile to potrwa, a co jeśli np. rok? Czy cały rok mam ciągnąć opiekę? Nie patrząc na finanse, w którym momencie zdecydować się powrócić?
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia..ciesz się , że mozesz pracować zdalnie, niektórzy nie mogą, a tez maja dzieci...ja cały czas pracowałam, wynajęłam opiekunkę (na godziny, bo nie miałam innej opcji), 30zł/godz. 8 godz pracy plus 2 godz na dojazy (tak średnio, nadgodzin juz nie licze), policz sobie...ale, ja jestem typem, który jak podejmuje się zobowiązań to zrobi wszytsko by je wykonać, nawet w czasie pandemii, nawet płacąc z własnej kieszeni by móc pracować...i oczywiscie, gdyby nie było mnie stac na tą nianię, byłabym zmuszona byc w domu, i nie chodzi o to, ze zarabiak nie wiaodmo ile, bo praktycznie większośc pensji jej oddawałam, ale wiem, że większoś cpo prostu"ciągnie" jak wyżej ten zasiłek. tak samo jak powrót do przedszkoli, dzieci przyprowadzają matki, które siedza na macierzyńskich z wózkowymi maluchami (pewnie formalnie samotne, bo inaczej by sie nie dostały)..no bo 2 mies z pieciolatkiem w domu to juz dla nich za duzo...
Anonim - podziwiam.
30zl za godzinę, 10godzin dziennie, wychodzi 300zl/dzień. W miesiącu pracujesz minimum 20dni, czyli wychodzi 6000zl dla opiekunki, nie licząc nadgodzin. Jeśli oddajesz jej większa cześć wypłaty, to gratuluję zarobków.
Nie będę oceniać, bo nie o to tu chodzi. Każdy ma prawo do własnej decyzji. Każdy zna swoje dzieci inicjatywy potrzeby najlepiej. Dzieci tez są różne, mają różną historię.
Każdy ma tez inną sytuację rodzinną, materialną, pracowniczą (samotne matki, kredyty, okres próbny i inne).
Ja póki mogę pracuje zdalnie, ale jak długo się da, nie wiem.
30zl za godzinę, 10godzin dziennie, wychodzi 300zl/dzień. W miesiącu pracujesz minimum 20dni, czyli wychodzi 6000zl dla opiekunki, nie licząc nadgodzin. Jeśli oddajesz jej większa cześć wypłaty, to gratuluję zarobków.
Nie będę oceniać, bo nie o to tu chodzi. Każdy ma prawo do własnej decyzji. Każdy zna swoje dzieci inicjatywy potrzeby najlepiej. Dzieci tez są różne, mają różną historię.
Każdy ma tez inną sytuację rodzinną, materialną, pracowniczą (samotne matki, kredyty, okres próbny i inne).
Ja póki mogę pracuje zdalnie, ale jak długo się da, nie wiem.