Czasami trafiamy na jakąś bulwersującą informację. Jeśli mamy szczęście, możemy trafić na kontynuację wątku związanego z tą pierwszą informacją, a tam mogą się ujawnić jeszcze bardziej bulwersujące fakty wywołujące kolejne skojarzenia.

Słyszeliście Państwo o zetempowcach ? To taki polski, wczesny odpowiednich hunwejbinów. Aha, pewnie nie wiecie, kto to hunwejbini ? Z zetempowcami nie miałem okazji się zetknąć, bo jestem z późniejszej generacji, ale sporo o nich słyszałem. Dla lemingów to brzmi jak bajka o żelaznym wilku. Nie słyszeliśćie o żelaznym wilku ? Kolejna rozbieżność generacyjna. ZMP miał swoje bojówki na uczelniach za czasów stalinowskich, służące do rozprawy z niewygodnymi, jeszcze przedwojennymi, podejrzanymi o sympatię dla reakcji profesorami.

Ale wróćmy do początku. Parę miesięcy temu mieliśmy skandal na Uniwersytecie Toruńskim, gdy próbowano represjonować prof. Nalaskowskiego za jego felieton w Sieci na temat ideologhii LGBT. Parę miesięcy później pojawiła się historia z prof. Budzyńską, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, na którą donos złożyła grupka jej studentów, oskarżając ją o narzucanie im radykalnie katolickiego światopoglądu w trakcie wykładu o rodzinie. Władze uczelni wszczęły dochodzenie, a prof. Budzyńska, w reakcji na takie zachowanie władz, złożyła wypowiedzenie.

A teraz przejdźmy do kontynuacji tego wątku, którą znalazłem w nr 4 Gościa Niedzielnego, który opublikował wywiad z panią profesor. I tu właśnie pojawiają się owi zetempowcy. Jak wspomina pani prof.Budzyńska, podobna historia przydarzyła się jej ojcu, poloniście w jednym z gimnazjów męskich w Wielkopolsce, 50 lat wcześniej. Aktyw zetempowski oskarżył go o niewłaściwy stosunek do wychowania młodzieży, a dowodem miał być fakt wstępowania niektórych jego wychowanków do seminarium duchownego. Koło się domknęło.

Jaka pyszna analogia. Wielokrotnie pisałem o występowaniu tendencji totalitarnych w systemie demoliberalnym i oto mamy dowód jak na dłoni. Ciągłość historyczna: zetempowcy hunwejbioni lewacy, lgbeciarze. Wypalić gorącym żelazem.
Autorów donosu należałoby wykopać z uczelni, a pracowników uczelni, którzy wzięli udział w działaniach przeciwko prof. Budzyńskiej zwolnić dyscyplinarnie za naruszenie wolności akademickiej.