No cóż, w porównaniu z Twoimi doświadczeniami z Klinicznej, u mnie było luksusowo, a rodziłam w Wojewódzkim.
Też były problemy z dzieckiem (zahamowany wzrost, owinięte pępowiną), przyjęli...
rozwiń
No cóż, w porównaniu z Twoimi doświadczeniami z Klinicznej, u mnie było luksusowo, a rodziłam w Wojewódzkim.
Też były problemy z dzieckiem (zahamowany wzrost, owinięte pępowiną), przyjęli mnie ze skierowaniem bez zwlekania, na patologii spędziłam 3 dni, opieka bardzo dobra, non stop badania, ale kiedy tylko na ktg raz zanikło na chwilę tętno, to mnie 5 godzin non stop monitorowali i mimo, że sytuacja się ustabilizowała przyspieszyli indukcję.
Podczas podawania oksytocyny, cały czas był przy mnie lekarz, dziecku spadało tętno 3 razy, przy każdym kolejnym skurczu. I po tym trzecim razie cesarka. 10 minut i dziecko było na świecie. Nikt nie ryzykował, nie czekał. Sam zabieg (jeśli w ogóle można tak powiedzieć) był dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Lekarze mnie pocieszali, żartowali, pięknie mnie zszyli, żadnych komplikacji pooperacyjnych, żadnego bólu głowy po znieczuleniu.
Opieka nade mną po porodzie bez zarzutu, dostawałam tyle p-bólowych, ile chciałam. Nawet w którymś momencie już podziękowałam za silniejsze środki, bo nie bolało aż tak bardzo. Położna na pooperacyjnej sali opiekowała się mną wspaniale, dopingowała do pionizacji, pomagała się napić, zawiozła na wózku do dziecka, które było piętro wyżej.
Opieka nad noworodkiem również bez zarzutu. Robią tyle badań, wszerz i wzdłuż, że jak opowiedziałam o tym siostrze, która rodziła na Klinicznej, to złapała się za głowę. Jej dziecku nie zrobiono 3/4 badań.
Jedyne zastrzeżenie miałam do opieki laktacyjnej. Niby położne naciskały na naturalne karmienie, ale średnio pomagały i potem tylko był problem, bo dziecko słabo przybierało. No i często czułam się niedoinformowana, ale może trzeba było być bardziej odważną i samej pytać?
Gdybym miała ponownie rodzić, to też w wojewódzkim.
zobacz wątek