Widok
Balast to koleżanka, czy namiot?
Byłem 10 lat temu z synem, z Redy. Do Władysławowa główną droga i to był błąd. Trzeba jechać przez Zelistrzewo. Może w ogóle jechać z Gdyni przez Kosakowo i Pierwoszyno (10 km dalej)?
W sumie to ma być blisko 80 km do Helu. Koleżanka będzie stawała co 10 km napić się, więc średnią trzeba liczyć około 12 -15 km/h. Wychodzi nawet 6 godzin w siodełku. Jeśli koleżanka nie jeździ na dłuższe trasy, proponowałbym rozważenie powrotu tramwajem wodnym. To duża atrakcja.
Jeśli koleżanka spędza po 2-3 h na rowerze, to balastem nie będzie i można obrócić jednego dnia tam i z powrotem, tylko po co wtedy namiot? :)
Byłem 10 lat temu z synem, z Redy. Do Władysławowa główną droga i to był błąd. Trzeba jechać przez Zelistrzewo. Może w ogóle jechać z Gdyni przez Kosakowo i Pierwoszyno (10 km dalej)?
W sumie to ma być blisko 80 km do Helu. Koleżanka będzie stawała co 10 km napić się, więc średnią trzeba liczyć około 12 -15 km/h. Wychodzi nawet 6 godzin w siodełku. Jeśli koleżanka nie jeździ na dłuższe trasy, proponowałbym rozważenie powrotu tramwajem wodnym. To duża atrakcja.
Jeśli koleżanka spędza po 2-3 h na rowerze, to balastem nie będzie i można obrócić jednego dnia tam i z powrotem, tylko po co wtedy namiot? :)
Jesteśmy już na miejscu.
Nie byłoby źle tylko moje siodełko wepchnelo mi jajka aż do gardła.
W połowie musiałem przesiąść się na dawkę,bo jakby mi po jajkami czołg przejechal.
Hellcamp jest super.prysznic, toalety,grochowka wojskowa.WiFi i teraz pachnie mi ogniskiem,ale już po kolacji.
Jest megaaaaaaaaaaaa nice
ciekawskijestem@interia.pl
Nie byłoby źle tylko moje siodełko wepchnelo mi jajka aż do gardła.
W połowie musiałem przesiąść się na dawkę,bo jakby mi po jajkami czołg przejechal.
Hellcamp jest super.prysznic, toalety,grochowka wojskowa.WiFi i teraz pachnie mi ogniskiem,ale już po kolacji.
Jest megaaaaaaaaaaaa nice
ciekawskijestem@interia.pl
Ale ja pisałem pozytywnie o miesiącu w siodełku. Naprawdę po takiej wycieczce, po powrocie do domu miałem problemy z zasypianiem, bo wszędzie było mi duszno.

Jeździłem wtedy na skórzanym siodełku zzr, podobnym do tego. Po doświadczeniach woziliśmy ze sobą nity szewskie, bo jak ktoś złapał rower za siodełko i dźwignął (a były fest obciążone) to siodełko zostawało mu w dłoni. Pozostawało roznitowanie i poszukiwanie kowala ze spawarką. A potem nity szewskie i jak nowe :)

Jeździłem wtedy na skórzanym siodełku zzr, podobnym do tego. Po doświadczeniach woziliśmy ze sobą nity szewskie, bo jak ktoś złapał rower za siodełko i dźwignął (a były fest obciążone) to siodełko zostawało mu w dłoni. Pozostawało roznitowanie i poszukiwanie kowala ze spawarką. A potem nity szewskie i jak nowe :)
pierwszy raz pokonalem 5oookm/mies w czasach, gdy jak ktoś powiedział słowo bruks, to rozumiano briuki
brało się dwa siodełka, co jakiś czas zmieniało
jak ruszałem w pierwszą dłuższą trasę, to byłem taki ciemny i naiwny, że normalne sakwy dałem bagażnikowi Romka, pajączkowi prosto ze sklepu. już na drugim etapie musiałem go pierwszy raz spawać, pamiętam jak trudno było w w Ciechocinku znaleźć odpowiedniego spawacza. a najlepiej się jeździło na początku stanu wojennego, np. w trasę zapomniałem dokumentów, ale rower robił za najlepszy dokument. bo zomo nieczytate, nie wiedziało że rower to BROŃ, przez jego zastosowanie padła "niezatapialna" twierdza Singapur.
brało się dwa siodełka, co jakiś czas zmieniało
jak ruszałem w pierwszą dłuższą trasę, to byłem taki ciemny i naiwny, że normalne sakwy dałem bagażnikowi Romka, pajączkowi prosto ze sklepu. już na drugim etapie musiałem go pierwszy raz spawać, pamiętam jak trudno było w w Ciechocinku znaleźć odpowiedniego spawacza. a najlepiej się jeździło na początku stanu wojennego, np. w trasę zapomniałem dokumentów, ale rower robił za najlepszy dokument. bo zomo nieczytate, nie wiedziało że rower to BROŃ, przez jego zastosowanie padła "niezatapialna" twierdza Singapur.
Powrót wczoraj to masakra.
Wiatr chyba 50 km/h prosto w twarz.
Pedalujesz i nie jedziesz.Udało nam się dojechać do Kuźnicy i juz koniec.
Wracamy pociagiem.Przyjeżdża krótki opuzniony o 30 min,nie wpuscili nas,bo był pełny po dach,z drugim tak samo.
Wzięliśmy w eurointercity do Wawy.
Bilet z Kuźnica do Gd Wrzeszcz-normalny plus 51 % zniżki -95 zł +18 zł za bicycle :(
Między Puckiem a Gdynia awaria-stal 40 min,w Gdyni postój z 10 min,potem doczepianie wagonów.
Dwa razy szybciej bym rowerem zajechał.
Ale było fajnie,warto pogoda ładna.
Wiatr chyba 50 km/h prosto w twarz.
Pedalujesz i nie jedziesz.Udało nam się dojechać do Kuźnicy i juz koniec.
Wracamy pociagiem.Przyjeżdża krótki opuzniony o 30 min,nie wpuscili nas,bo był pełny po dach,z drugim tak samo.
Wzięliśmy w eurointercity do Wawy.
Bilet z Kuźnica do Gd Wrzeszcz-normalny plus 51 % zniżki -95 zł +18 zł za bicycle :(
Między Puckiem a Gdynia awaria-stal 40 min,w Gdyni postój z 10 min,potem doczepianie wagonów.
Dwa razy szybciej bym rowerem zajechał.
Ale było fajnie,warto pogoda ładna.