Odpowiadasz na:

Dokładnie to samo spotkało mnie po urodzeniu córeczki we wrześniu 2017r. Miałam problem z karmieniem i ta straszna pielęgniarka na oddziale neonatologicznym na siłę wciskała buzię dziecka do... rozwiń

Dokładnie to samo spotkało mnie po urodzeniu córeczki we wrześniu 2017r. Miałam problem z karmieniem i ta straszna pielęgniarka na oddziale neonatologicznym na siłę wciskała buzię dziecka do piersi, z taką złością, bo mała ciągle płakała i widocznie to jej przeszkadzało. To było moje pierwsze dziecko, nigdy wcześniej nie karmiłam piersią i bardzo mi na tym zależało, a przez tą pielęgniarkę miałam straszne poczucie winy, że nie jestem w stanie nakarmić mojego dziecka. Ostatecznie mała była dokarmiana sztucznie. Dopiero w domu dzięki sylikonowym nakładkom i zdeterminowaniu udało nam się nauczyć karmienia piersią. Teraz przy drugim dziecku, którego się spodziewam, nie dałabym sobą tak pomiatać i zgłosiłabym oficjalną skargę. Poza tym szpital Wojewódzki wspominam bardzo dobrze, cudowna opieka pielęgniarek na oddziale położniczym i patologii ciąży i dr Zygmuntowicz, dzięki któremu czułam się naprawdę zaopiekowana. Minusem jest oczywiście zaplecze sanitarne, jedna łazienka na cały oddział i rzadko kiedy działające wszystkie prysznice. A do tego ten przygnębiający pokój odwiedzin i dzieci których nie można pokazać rodzinie inaczej jak przez szybę (i tak leżą w przeciągu na korytarzu przy drzwiach, które ciągle ktoś otwiera, więc nie wiem o jakim bezpieczeństwie tu jest mowa). A jeśli chodzi o Zzo, to lekarz tylko czekał na odpowiedni moment (nie można go podać za szybko), jednak u mnie skończyło się cesarką.

zobacz wątek
4 lata temu
~Ola

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry