Rodziłam w letniej sukience. Kupiłam używaną, kosztowała 5zł - szeroka pod biustem, rozwiązywane ramiączka. Rodzenie w t-shircie męża uważam za najgłupszy możliwy pomysł - pół tyłka na wierzchu...
rozwiń
Rodziłam w letniej sukience. Kupiłam używaną, kosztowała 5zł - szeroka pod biustem, rozwiązywane ramiączka. Rodzenie w t-shircie męża uważam za najgłupszy możliwy pomysł - pół tyłka na wierzchu (chyba, że mąż na 2 metry, a żona 1,5), zabudowany cały dekolt i plecy - na porodówkach jest gorąco, ja przy porodach się strasznie pociłam, wiec w T-shircie męża bym się ugotowała. No i jak tu już ktoś wspomniał - przy kangurowaniu czy karmieniu piersią leżysz praktycznie goła. Z sukienki zsuniesz ramiączka i już masz biust na wierzchu, a pupa przykryta. No i ostatnia rzecz - właściwie jakim prawem mam zabierać mężowi ubrania?
Sukienkę po porodzie wyprałam i używałam na plażę. Bardzo polecam.
zobacz wątek