Widok
Chyba nie powinno być "swojej" jeśli chodzi o definicję normalności?
Normalnej to powinien szukać u źródła, np przy szpitalach psychiatrycznych, jak nie wchodziła, a wychodzi, to można podejść i uprzejmie zagaić, czy może pokaże wypis, jak przeniesiona do leczenia domowego, to odpada, jak czysta, to dawaj do kina!:)
Gorzej może być z tą "fajną", bo słowo to jest odwieczną tajemnicą, nawet dla językoznawców!
A osobowości to nie ma co określać, bo istota kryje się w subtelnościach; w połączeniu, natężeniu i objawianiu się cech.
Zresztą to zawsze wielka zagadka, bo ta sama osoba w zależności od towarzystwa i okoliczności zachowuje się inaczej, prawda?
Normalnej to powinien szukać u źródła, np przy szpitalach psychiatrycznych, jak nie wchodziła, a wychodzi, to można podejść i uprzejmie zagaić, czy może pokaże wypis, jak przeniesiona do leczenia domowego, to odpada, jak czysta, to dawaj do kina!:)
Gorzej może być z tą "fajną", bo słowo to jest odwieczną tajemnicą, nawet dla językoznawców!
A osobowości to nie ma co określać, bo istota kryje się w subtelnościach; w połączeniu, natężeniu i objawianiu się cech.
Zresztą to zawsze wielka zagadka, bo ta sama osoba w zależności od towarzystwa i okoliczności zachowuje się inaczej, prawda?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Wszędzie? Pobudziłeś moją fantazję - zaliczyłeś przedszkola i zakony?;)
Ale dlaczego wszędzie, nie wychodziło?
Rozmawianie stanowi dla Ciebie wyższą szkołę jazdy? Masz kompleksy czy coś? Opowiedz, może Ci pomożemy:)
Może po prostu za bardzo się starałeś albo nie byłeś sobą?
Ale dlaczego wszędzie, nie wychodziło?
Rozmawianie stanowi dla Ciebie wyższą szkołę jazdy? Masz kompleksy czy coś? Opowiedz, może Ci pomożemy:)
Może po prostu za bardzo się starałeś albo nie byłeś sobą?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
obecnie ciężko kogoś ot tak zaczepić na ulicy czy w skmce żeby nie być odebranym jak dziwadło ;)
poza tym trzeba mieć dużo odwagi i być gotowym na poniesienie porażki w razie czego ;) wiadomo, że nie zawsze trafi się na osobę zainteresowaną albo wolną. rozmowa nie jest wyższą szkołą jazdy, wystarczy być sobą ;)
poza tym trzeba mieć dużo odwagi i być gotowym na poniesienie porażki w razie czego ;) wiadomo, że nie zawsze trafi się na osobę zainteresowaną albo wolną. rozmowa nie jest wyższą szkołą jazdy, wystarczy być sobą ;)
INSTAGRAM: unbake_my_heart_
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
ha ha ha, dziwne bo często się zdarza że różni ludzie zaczynają że mną rozmawiać
czy to w sklepie czy innej kolejce, młodzi czy straży, kobiety czy faceci, różnie
czasem to ja ściągam ludzi do rozmowy, samo jakoś tak wychodzi
ostatnio zablokowałam kasę w sklepie bo z kasjerka się zagadałam
może mam coś w sobie co zachęca do rozmowy :P
bez podtekstów
czy to w sklepie czy innej kolejce, młodzi czy straży, kobiety czy faceci, różnie
czasem to ja ściągam ludzi do rozmowy, samo jakoś tak wychodzi
ostatnio zablokowałam kasę w sklepie bo z kasjerka się zagadałam
może mam coś w sobie co zachęca do rozmowy :P
bez podtekstów
>obecnie ciężko kogoś ot tak zaczepić na ulicy czy w skmce żeby nie być odebranym jak dziwadło ;)
Raczej jako natręt, co odrywa go od telefonu i zmusza do wyciągnięcia słuchawek z uszu.
>poza tym trzeba mieć dużo odwagi i być gotowym na poniesienie porażki w razie czego ;)
Ta aplikacja na "T" wprowadziła podobno taką zasadę, że nawet po połączeniu w pary tylko kobieta będzie mogła zainicjować rozmowę. Pewnie spodziewali się, że to będzie rozwiązywało jakiś odwieczny problem (choć nie rozumiem tego pomysłu zważając na główną zasadę funkcjonowania tej zabawki). W rezultacie jednak powstał wielki sprzeciw, i to nie mężczyzn, którzy uznali to za pogwałcenie równości płci, ale kobiet, które uznały, że nie potrafiłyby sobie poradzić z upokorzeniem wywołanym odmową. I wiele dopiero wtedy zdało sobie sprawę, że dla mężczyzn to chleb powszedni.
>wiadomo, że nie zawsze trafi się na osobę zainteresowaną albo wolną.
Tak, ale to też kwestia intencji, bo inaczej się nawiązuje kontakt inaczej się podrywa (w celu umówienia się na randkę).
Najlepiej po prostu zagaić i pogadać o czymkolwiek bez jakiegokolwiek celu. Wtedy łatwiej samemu znaleźć cel, a jednocześnie oswoić drugą stronę z ewentualną propozycją przedłużenia znajomości.
Moje doświadczenia w podrywem na żywo budzą we mnie mieszane uczucia. Kobiety zawsze godziły się na chwilę rozmowy i zwykle na przedłużenie znajomości - co uznaję za bardzo pozytywne, zwłaszcza, że nie jestem ciachem, co mnie jednak martwiło, że zawsze były to kobiety zajęte, którym ten fakt w żaden sposób nie przeszkadzał.
Raczej jako natręt, co odrywa go od telefonu i zmusza do wyciągnięcia słuchawek z uszu.
>poza tym trzeba mieć dużo odwagi i być gotowym na poniesienie porażki w razie czego ;)
Ta aplikacja na "T" wprowadziła podobno taką zasadę, że nawet po połączeniu w pary tylko kobieta będzie mogła zainicjować rozmowę. Pewnie spodziewali się, że to będzie rozwiązywało jakiś odwieczny problem (choć nie rozumiem tego pomysłu zważając na główną zasadę funkcjonowania tej zabawki). W rezultacie jednak powstał wielki sprzeciw, i to nie mężczyzn, którzy uznali to za pogwałcenie równości płci, ale kobiet, które uznały, że nie potrafiłyby sobie poradzić z upokorzeniem wywołanym odmową. I wiele dopiero wtedy zdało sobie sprawę, że dla mężczyzn to chleb powszedni.
>wiadomo, że nie zawsze trafi się na osobę zainteresowaną albo wolną.
Tak, ale to też kwestia intencji, bo inaczej się nawiązuje kontakt inaczej się podrywa (w celu umówienia się na randkę).
Najlepiej po prostu zagaić i pogadać o czymkolwiek bez jakiegokolwiek celu. Wtedy łatwiej samemu znaleźć cel, a jednocześnie oswoić drugą stronę z ewentualną propozycją przedłużenia znajomości.
Moje doświadczenia w podrywem na żywo budzą we mnie mieszane uczucia. Kobiety zawsze godziły się na chwilę rozmowy i zwykle na przedłużenie znajomości - co uznaję za bardzo pozytywne, zwłaszcza, że nie jestem ciachem, co mnie jednak martwiło, że zawsze były to kobiety zajęte, którym ten fakt w żaden sposób nie przeszkadzał.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Z taką to trzeba mieć świadomość, że trzeba będzie się dzielić, a ja dzielić się nie lubię.
>kobiety zajęte - czyli takie które nie miały wolnego czasu w swoim grafiku?
Dla mnie miały;)
Była nawet taka jedna, poderwana na przystanku, co na pierwszej randce odebrała telefon, nakłamała, że została dłużej na zajęciach, a spytana, bez żadnego skrępowania odparła, że to chłopak dzwonił:d
>kobiety zajęte - czyli takie które nie miały wolnego czasu w swoim grafiku?
Dla mnie miały;)
Była nawet taka jedna, poderwana na przystanku, co na pierwszej randce odebrała telefon, nakłamała, że została dłużej na zajęciach, a spytana, bez żadnego skrępowania odparła, że to chłopak dzwonił:d
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
może one tego spotkania nie traktowały jak randkę
może szukały kogoś do trójkąta
może po prostu szukały nowego chłopaka, bo stary okazał się z jakiś przyczyn nieadekwatny
a nie zastanawiałeś się dlaczego pomimo "mania kogoś" wolały spędzić czas z tobą, nie z tym kimś?
może twoja wizja o dzieleniu się wybiegała ciut zbyt daleko w przyszłość?
albo nie ustawiłeś jasnego komunikatu na wejściu i babki traktowały spotkanie czysto koleżeńsko...
może szukały kogoś do trójkąta
może po prostu szukały nowego chłopaka, bo stary okazał się z jakiś przyczyn nieadekwatny
a nie zastanawiałeś się dlaczego pomimo "mania kogoś" wolały spędzić czas z tobą, nie z tym kimś?
może twoja wizja o dzieleniu się wybiegała ciut zbyt daleko w przyszłość?
albo nie ustawiłeś jasnego komunikatu na wejściu i babki traktowały spotkanie czysto koleżeńsko...
>może po prostu szukały nowego chłopaka, bo stary okazał się z jakiś przyczyn nieadekwatny
Tak początkowo odebrałem tą od telefonu, ale to było coś bardziej prozaicznego, chodziło raczej o próbę zbudowania haremu, by zawsze był ktoś, kto okazywałby zainteresowanie, gdy pozostali byliby zajęci;)
Może też dopełnienie cech, których brak było u tego pierwszego. Kto wie, może to i przyszłość relacji damsko-męskich.
>a nie zastanawiałeś się dlaczego pomimo "mania kogoś" wolały spędzić czas z tobą, nie z tym kimś?
Bo jestem fajnym, normalnym facetem:p
>albo nie ustawiłeś jasnego komunikatu na wejściu i babki traktowały spotkanie czysto koleżeńsko...
Hmm, w sensie, że zacząłem bez pokazania fallusa?;)
Mówiąc zaś poważnie, opowiadałem tu niejednokrotnie, że robiłem kiedyś test pytając kobiety, co by zrobiły, gdy będąc w związku zostałyby zaproszone na randkę, i nie licząc jednej, wszystkie bez zawahania odparły, że zgodziłyby się (swojemu facetowi nie mówiąc lub nawet go okłamując).
Wobec tego wnioskuję, że dobrze wiedziały, że nie jest to koleżeńskie spotkanie nawet nie poznając moich poglądów odnośnie tego.
Pewnie taka już kobieca natura, by zawsze szukać lepszego modelu.
Tak początkowo odebrałem tą od telefonu, ale to było coś bardziej prozaicznego, chodziło raczej o próbę zbudowania haremu, by zawsze był ktoś, kto okazywałby zainteresowanie, gdy pozostali byliby zajęci;)
Może też dopełnienie cech, których brak było u tego pierwszego. Kto wie, może to i przyszłość relacji damsko-męskich.
>a nie zastanawiałeś się dlaczego pomimo "mania kogoś" wolały spędzić czas z tobą, nie z tym kimś?
Bo jestem fajnym, normalnym facetem:p
>albo nie ustawiłeś jasnego komunikatu na wejściu i babki traktowały spotkanie czysto koleżeńsko...
Hmm, w sensie, że zacząłem bez pokazania fallusa?;)
Mówiąc zaś poważnie, opowiadałem tu niejednokrotnie, że robiłem kiedyś test pytając kobiety, co by zrobiły, gdy będąc w związku zostałyby zaproszone na randkę, i nie licząc jednej, wszystkie bez zawahania odparły, że zgodziłyby się (swojemu facetowi nie mówiąc lub nawet go okłamując).
Wobec tego wnioskuję, że dobrze wiedziały, że nie jest to koleżeńskie spotkanie nawet nie poznając moich poglądów odnośnie tego.
Pewnie taka już kobieca natura, by zawsze szukać lepszego modelu.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
a ja uważam, że będąc w związku jak najbardziej można wyjść na kawę z kimś płci przeciwnej-nawet z kimś dopiero poznanym ;) tylko należy o tym poinformować partnera. paradoksalnie większa swoboda powoduje większą kontrolę nad samym sobą ;) no i trzeba też dużej dawki zaufania :)
INSTAGRAM: unbake_my_heart_
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Ciacho, zacny pogląd, a jak się to ma w praktyce?
Jakbyś zareagowała, jakby Twój facet Ci napisał "zobaczyłem bardzo ładną dziewczynę na przystanku, pomyślałem, że zagadam i pójdę z nią na kawę lub kolację, wiesz co, zgodziła się, super co?";)
Jakbyś zareagowała, jakby Twój facet Ci napisał "zobaczyłem bardzo ładną dziewczynę na przystanku, pomyślałem, że zagadam i pójdę z nią na kawę lub kolację, wiesz co, zgodziła się, super co?";)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
a widzisz ale inaczej jak zajęta osoba zagaduje do kogoś i się umawia a inaczej jak ktoś wolny zagaja do osoby zajętej. jeśli mój facet by mi powiedział, że zaczepił ładną dziewczynę i umówił się z nią na kawę to już nie byłby moim facetem bo to oznaczałoby, że jawnie szuka nowych wrażeń. jeżeli zaś ona by go zaczepiła, pogadaliby i nie usłyszałabym "bardzo ładna" ;) to wtedy spoko ale wszystko działa w dwie strony ;) no i zależy od intencji, czy faktycznie byłby to facet, który potraktowałby to spotkanie czysto koleżeńsko czy jednak jako okazję...
poza tym w związku nie można komuś czegoś zabronić więc szczerość jest podstawą ;) wolę akceptować niż na siłę zakazywać, tym bardziej, że sama mam charakterek i jak mi ktoś czegoś zabrania to i tak to robię tylko nie informuję :P
poza tym w związku nie można komuś czegoś zabronić więc szczerość jest podstawą ;) wolę akceptować niż na siłę zakazywać, tym bardziej, że sama mam charakterek i jak mi ktoś czegoś zabrania to i tak to robię tylko nie informuję :P
INSTAGRAM: unbake_my_heart_
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Spryciula z Ciebie:p
Ale to taka moralność Kallego, bo jaka jest szansa, że jego poderwą a jaka że Ciebie? To jasne, że tak przyjęte pozwolenie jest pozwoleniem jednostronnym.
W związku dwoje ludzi tworzy jedność. I oczywiście że można komuś coś zabronić, tak jak można sobie zabronić. Istota kryje się w rozsądku, nie w ekstremalnej wolności połączonej ze szczerością.
Ale to taka moralność Kallego, bo jaka jest szansa, że jego poderwą a jaka że Ciebie? To jasne, że tak przyjęte pozwolenie jest pozwoleniem jednostronnym.
W związku dwoje ludzi tworzy jedność. I oczywiście że można komuś coś zabronić, tak jak można sobie zabronić. Istota kryje się w rozsądku, nie w ekstremalnej wolności połączonej ze szczerością.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
oczywiście, że tak :) bardziej mam na myśli to, że nie można się całkowicie zamknąć na związek, poznawanie nowych ludzi jest ważne. jeżeli z kimś jesteś to chyba sam czujesz przy kim jest twoje miejsce więc wiesz, że nic głupiego nie zrobisz ;) ale zawsze masz prawo do wolności. dla mnie nie ma podziału na "trochę wolności" i "ekstremalną wolność"... wolność to wolność, robisz co chcesz ograniczony tylko swoimi własnymi zasadami moralnymi, które zmieniają się w zależności od sytuacji.
INSTAGRAM: unbake_my_heart_
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Wolność to stan umysłu, będę go czuł nawet będąc związany z drugą osobą i zamknięty na nią.
To że z kimś jesteś nie oznacza, że poznając kogoś nowego, nie zapragniesz być z tą osobą. A im dłużej trwa związek i im więcej poznajesz osób tym szansa poznania osoby, która wzbudzi niepewność, co do chęci spędzenia kolejnych lat z obecnym partnerem zbliża się do 100%.
>robisz co chcesz ograniczony tylko swoimi własnymi zasadami moralnymi, które zmieniają się w zależności od sytuacji.
To idealnie oddaje problem związany z tą sytuacją!
Zasady, które zmieniają się pod wpływem sytuacji - czyli zasady, które nie są zasadami, a jedynie luźnymi sugestiami, które nazywamy zasadami, aby żyć w poczuciu, że mamy silny kręgosłup moralny, a tym samym nie mamy się czego bać i możemy robić, co chcemy;)
Zwykle zaś działamy pod wpływem uczuć i emocji, a często nasz umysł zalewają substancje chemiczne, którym ciężko się przeciwstawić. Zwyczajnie nie chcemy tego zrobić! Zresztą po co? Jesteśmy wolni i wolno nam zmienić zasady pod wpływem sytuacji.
Magia kryje się tu w małych kroczkach, na które sobie pozwalamy, aby w sumie zrobić duży krok, na który nasze poczucie przyzwoitości/sumienie normalnie by nie pozwoliło.
To że z kimś jesteś nie oznacza, że poznając kogoś nowego, nie zapragniesz być z tą osobą. A im dłużej trwa związek i im więcej poznajesz osób tym szansa poznania osoby, która wzbudzi niepewność, co do chęci spędzenia kolejnych lat z obecnym partnerem zbliża się do 100%.
>robisz co chcesz ograniczony tylko swoimi własnymi zasadami moralnymi, które zmieniają się w zależności od sytuacji.
To idealnie oddaje problem związany z tą sytuacją!
Zasady, które zmieniają się pod wpływem sytuacji - czyli zasady, które nie są zasadami, a jedynie luźnymi sugestiami, które nazywamy zasadami, aby żyć w poczuciu, że mamy silny kręgosłup moralny, a tym samym nie mamy się czego bać i możemy robić, co chcemy;)
Zwykle zaś działamy pod wpływem uczuć i emocji, a często nasz umysł zalewają substancje chemiczne, którym ciężko się przeciwstawić. Zwyczajnie nie chcemy tego zrobić! Zresztą po co? Jesteśmy wolni i wolno nam zmienić zasady pod wpływem sytuacji.
Magia kryje się tu w małych kroczkach, na które sobie pozwalamy, aby w sumie zrobić duży krok, na który nasze poczucie przyzwoitości/sumienie normalnie by nie pozwoliło.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Wydaje mi sie,ze kazdy ma wlasna definicje zwiazku, tak jak kazdy ma wlasna definicje milosci :-) dla mnie zwiazek zaczyna sie wtedy kiedy czujesz,ze z ta druga osoba mozesz gory przenosic,ze chcesz przy niej byc,chcesz zeby miala wplyw na twoje zycie i akceptujesz ja w pelni. Ufasz jej i nie boisz sie powierzyc jej swoich uczuc.
Ja chyba wiem kiedy jest związek
Zakładamy że oboje ludzie są wolni, mają wolną wolę i mogą się spotykać z kimkolwiek chcą
ale spotykają się jednak tylko ze sobą i nie czują potrzeby spotykania się z nikim innym
bo jeśli jedno z nich czuję potrzebę umawiania się na randkę z innym, wtedy nie ma związku
Zakładamy że oboje ludzie są wolni, mają wolną wolę i mogą się spotykać z kimkolwiek chcą
ale spotykają się jednak tylko ze sobą i nie czują potrzeby spotykania się z nikim innym
bo jeśli jedno z nich czuję potrzebę umawiania się na randkę z innym, wtedy nie ma związku
>dla mnie zwiazek zaczyna sie wtedy kiedy czujesz,ze z ta druga osoba mozesz gory przenosic,
Nie, wtedy zakładasz religię:)
...albo chociaż związek wędkarski:d
>ze chcesz przy niej byc,chcesz zeby miala wplyw na twoje zycie i akceptujesz ja w pelni
Rzekłbym jednak, że w Twojej definicji brakuje aspektu współodpowiedzialności.
Albo nawet pokusiłbym się o więcej, że to wcale nie jest definicja związku a miłości.
A związek nie musi łączyć się z miłością.
Związek jest bardziej praktyczną kwestią; to gdzie chce się mieszkać, gdzie wyjść, co zjeść na obiad, czy opuścić deskę, czy wziąć wspólny kredyt, czy zadzwonić do drugiej osoby idąc na piwo po pracy.
Nie, wtedy zakładasz religię:)
...albo chociaż związek wędkarski:d
>ze chcesz przy niej byc,chcesz zeby miala wplyw na twoje zycie i akceptujesz ja w pelni
Rzekłbym jednak, że w Twojej definicji brakuje aspektu współodpowiedzialności.
Albo nawet pokusiłbym się o więcej, że to wcale nie jest definicja związku a miłości.
A związek nie musi łączyć się z miłością.
Związek jest bardziej praktyczną kwestią; to gdzie chce się mieszkać, gdzie wyjść, co zjeść na obiad, czy opuścić deskę, czy wziąć wspólny kredyt, czy zadzwonić do drugiej osoby idąc na piwo po pracy.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
@A związek nie musi łączyć się z miłością.
Zacznijmy od tego co rozumiecie pod pojęciem miłości..... itd itp.
Ogólnie chodzi o to że granice są płynne to co dla jednej osoby będzie związkiem dla innej może być zwykłą znajomością ew. przyjaźnią, wspólne wynajmowanie mieszkania , czy ustalenie położenia deski klozetowej raczej pod związek nie podchodzi - przynajmniej dla mnie.
Zacznijmy od tego co rozumiecie pod pojęciem miłości..... itd itp.
Ogólnie chodzi o to że granice są płynne to co dla jednej osoby będzie związkiem dla innej może być zwykłą znajomością ew. przyjaźnią, wspólne wynajmowanie mieszkania , czy ustalenie położenia deski klozetowej raczej pod związek nie podchodzi - przynajmniej dla mnie.
kiedyś myślałam, że można stworzyć związek bez miłości albo...z jej iluzją ;) teraz trochę zmieniłam postrzeganie. w sumie po co wchodzić w coś opartego na zwyczajnej sympatii i przywiązaniu? taka relacja nigdy nie będzie ani zdrowa, ani dobra, ani trwała. strata czasu.
a pod pojęciem miłości też każdy rozumie coś innego ;) Albert Camus pięknie to ujął "miłość to rodzaj choroby, która ani rozumnych, ani głupich nie oszczędza" :)
a tak poza tym to nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia ;)
a pod pojęciem miłości też każdy rozumie coś innego ;) Albert Camus pięknie to ujął "miłość to rodzaj choroby, która ani rozumnych, ani głupich nie oszczędza" :)
a tak poza tym to nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia ;)
INSTAGRAM: unbake_my_heart_
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Soundcloud: https://soundcloud.com/inga-koz-owska
Przyjaźń wystarczy. Nie każdy miłość odczuwa w ten sam sposób. Zresztą miłość owa, to co nas pcha ku sobie często się wypala po zderzeniu z rutyną praca dom i małymi codziennymi frustracjami typu. Przyjaźń jest trwalsza. Swoją drogą ludzie często kochają nie tyle partnerów co własne projekcje na ich temat.
Można stworzyć związek bez miłości, robi się to dla osiągnięcia celu lub zaspokojenia określonych potrzeb.
Abstrahując od seksu, bo to trzeci aspekt tematu, można być w związku dla stworzenia/wychowania potomstwa, dla określonych korzyści społecznych; prestiżu, pomnażania/utrzymania majątku, zapełnienia braku istotnej społecznie sfery życia... powodem może być też chęć posiadania kogoś, z kim można spędzać czas; podróżować, uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych czy też zwyczajnie dzielić się emocjami z przeżywanego życia.
Jeżeli obie strony są dojrzałe emocjonalnie i świadomie wchodzą w taki związek, to nie ma w tym nic niezdrowego, a związek taki może być dużo bardziej produktywny niż związki oparte na miłości.
Jakby nie patrzeć, miłość raczej nie służy związkom - to często zbyt silne zderzenie uczuć i emocji z szarą codziennością.
>"miłość to rodzaj choroby, która ani rozumnych, ani głupich nie oszczędza"
Cóż, mylił się. Podejrzewam, że większość miłość oszczędziła. Miłość wymaga wielkiej duchowej dojrzałości, bo nie łatwo jest kogoś w pełni akceptować, gdy nawet nie akceptuje się siebie i nie wierzy się, aby ktoś inny mógł nas ot tak pokochać.
Problemem większości jest silna potrzeba miłości wynikła z braku miłości do samego siebie. Ten brak próbują kompensować wchodząc w związku z kimkolwiek, kto okaże im cień zainteresowania. Nie ma w tym miłości, nie ma też celu, który jest fundamentem związku, są tylko negocjacje, gdzie oczekiwania i poświęcenia tworzą toksyczne relacje.
Abstrahując od seksu, bo to trzeci aspekt tematu, można być w związku dla stworzenia/wychowania potomstwa, dla określonych korzyści społecznych; prestiżu, pomnażania/utrzymania majątku, zapełnienia braku istotnej społecznie sfery życia... powodem może być też chęć posiadania kogoś, z kim można spędzać czas; podróżować, uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych czy też zwyczajnie dzielić się emocjami z przeżywanego życia.
Jeżeli obie strony są dojrzałe emocjonalnie i świadomie wchodzą w taki związek, to nie ma w tym nic niezdrowego, a związek taki może być dużo bardziej produktywny niż związki oparte na miłości.
Jakby nie patrzeć, miłość raczej nie służy związkom - to często zbyt silne zderzenie uczuć i emocji z szarą codziennością.
>"miłość to rodzaj choroby, która ani rozumnych, ani głupich nie oszczędza"
Cóż, mylił się. Podejrzewam, że większość miłość oszczędziła. Miłość wymaga wielkiej duchowej dojrzałości, bo nie łatwo jest kogoś w pełni akceptować, gdy nawet nie akceptuje się siebie i nie wierzy się, aby ktoś inny mógł nas ot tak pokochać.
Problemem większości jest silna potrzeba miłości wynikła z braku miłości do samego siebie. Ten brak próbują kompensować wchodząc w związku z kimkolwiek, kto okaże im cień zainteresowania. Nie ma w tym miłości, nie ma też celu, który jest fundamentem związku, są tylko negocjacje, gdzie oczekiwania i poświęcenia tworzą toksyczne relacje.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Czyli jesteś człowiekiem, który czeka, aż świat się odmieni?
Przypomniał mi się fragment z powieści Pratchetta:
"Na świecie istnieją podobno dwa rodzaje ludzi. Jedni kiedy dostają szklankę dokładnie w połowie napełnioną mówią:' Ta szklanka jest w połowie pełna'. Ci drudzy mówią:'Ta szklanka jest w połowie pusta'. Jednakże świat należy do tych, którzy patrzą na szklankę i mówią:'Co jest z tą szklanką? Przepraszam bardzo... No przepraszam... To ma być moja szklanka? Nie wydaje mi się. Moja szklanka była pełna. I większa od tej!'. A na drugim końcu baru świat pełen jest innego rodzaju osób, które mają szklanki pęknięte albo szklanki przewrócone (zwykle przez kogoś z tych, którzy żądali większych szklanek), albo całkiem nie mają szklanek, bo stały z tyłu i barman ich nie zauważył."
I zrozumiałem, że mój ulubiony pisarz zapomniał o jeszcze jednym typie, wspomnianym powyżej, a to chyba najpopularniejszy i zarazem najsmutniejszy rodzaj postawy życiowej.
Przypomniał mi się fragment z powieści Pratchetta:
"Na świecie istnieją podobno dwa rodzaje ludzi. Jedni kiedy dostają szklankę dokładnie w połowie napełnioną mówią:' Ta szklanka jest w połowie pełna'. Ci drudzy mówią:'Ta szklanka jest w połowie pusta'. Jednakże świat należy do tych, którzy patrzą na szklankę i mówią:'Co jest z tą szklanką? Przepraszam bardzo... No przepraszam... To ma być moja szklanka? Nie wydaje mi się. Moja szklanka była pełna. I większa od tej!'. A na drugim końcu baru świat pełen jest innego rodzaju osób, które mają szklanki pęknięte albo szklanki przewrócone (zwykle przez kogoś z tych, którzy żądali większych szklanek), albo całkiem nie mają szklanek, bo stały z tyłu i barman ich nie zauważył."
I zrozumiałem, że mój ulubiony pisarz zapomniał o jeszcze jednym typie, wspomnianym powyżej, a to chyba najpopularniejszy i zarazem najsmutniejszy rodzaj postawy życiowej.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
A ja nad swoją szklanką pracuję, świat się nie zmieni, ale małymi krokami można siebie zmienić, można pomóc partnerce się zmienić.
Zapomniałeś jeszcze o innych typach ludzi. Tych co mając w połowie lub całkowicie pustą szklankę projektują sobie że jest pełna. Tych co wrzeszczą na szklankę by się sama napełniła.
Ja po prostu podchodzę do barmana i biorę więcej.
Zapomniałeś jeszcze o innych typach ludzi. Tych co mając w połowie lub całkowicie pustą szklankę projektują sobie że jest pełna. Tych co wrzeszczą na szklankę by się sama napełniła.
Ja po prostu podchodzę do barmana i biorę więcej.
>A ja nad swoją szklanką pracuję, świat się nie zmieni, ale małymi krokami można siebie zmienić, można pomóc partnerce się zmienić.
Haha, dobrze zacząłeś, ale finał paskudny:p
To są dwa przeciwległe bieguny, albo zmieniasz siebie albo próbujesz zmieniać innych.
Po jednej stronie jest sukces i szczęście, po drugiej porażka i zgrzytanie zębami.
>Ja po prostu podchodzę do barmana i biorę więcej.
To chyba gorsze niż wołanie barmana i domaganie się większej szklanki.
Haha, dobrze zacząłeś, ale finał paskudny:p
To są dwa przeciwległe bieguny, albo zmieniasz siebie albo próbujesz zmieniać innych.
Po jednej stronie jest sukces i szczęście, po drugiej porażka i zgrzytanie zębami.
>Ja po prostu podchodzę do barmana i biorę więcej.
To chyba gorsze niż wołanie barmana i domaganie się większej szklanki.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No cóż, po ponad 20 latach, patrzę na wciąż błyszczącą, złotą obrączkę i wiem, że jestem dokładnie tam gdzie chciałam, u boku Tego Jedynego.
Każdemu życzę wielkiej, pięknej miłości!
http://youtu.be/xseHu2cavro
Każdemu życzę wielkiej, pięknej miłości!
http://youtu.be/xseHu2cavro
To jeszcze kochany Michał Bajor :)))
http://youtu.be/tHfB0Uya2TA
Warto czekać!
http://youtu.be/wPTW462wuDU
http://youtu.be/tHfB0Uya2TA
Warto czekać!
http://youtu.be/wPTW462wuDU
Przez znajomych, w szkole/pracy, po prostu na ulicy, w tramwaju, pociągu, kinie... Gdziekolwiek. Są też specjalne eventy specjalnie dla singli, jak seanse w kinie dla samotnych albo szybkie randki. Rozmawiasz z wieloma dziewczynami, jeżeli spodoba Ci się któraś, a Ty jej, dostajecie do siebie namiary i dalej już wszystko zależy od Was...
>Są też specjalne eventy specjalnie dla singli, jak seanse w kinie dla samotnych albo szybkie randki. Rozmawiasz z wieloma dziewczynami, jeżeli spodoba Ci się któraś, a Ty jej, dostajecie do siebie namiary i dalej już wszystko zależy od Was...
To jest słabe rozwiązanie, większość tam sprzedaje fałsz, by zaliczyć.
Czasem nawet gorzej, bo nawet nie chcą zaliczyć, a jedynie dostać sygnał od drugiej strony, że ona by tego chciała.
Zgoda jest dowodem na posiadanie wzięcia, co błędnie odbierane jest jako posiadanie wysokiej wartości.
To jest słabe rozwiązanie, większość tam sprzedaje fałsz, by zaliczyć.
Czasem nawet gorzej, bo nawet nie chcą zaliczyć, a jedynie dostać sygnał od drugiej strony, że ona by tego chciała.
Zgoda jest dowodem na posiadanie wzięcia, co błędnie odbierane jest jako posiadanie wysokiej wartości.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"