>obecnie ciężko kogoś ot tak zaczepić na ulicy czy w skmce żeby nie być odebranym jak dziwadło ;)
Raczej jako natręt, co odrywa go od telefonu i zmusza do wyciągnięcia słuchawek z...
rozwiń
>obecnie ciężko kogoś ot tak zaczepić na ulicy czy w skmce żeby nie być odebranym jak dziwadło ;)
Raczej jako natręt, co odrywa go od telefonu i zmusza do wyciągnięcia słuchawek z uszu.
>poza tym trzeba mieć dużo odwagi i być gotowym na poniesienie porażki w razie czego ;)
Ta aplikacja na "T" wprowadziła podobno taką zasadę, że nawet po połączeniu w pary tylko kobieta będzie mogła zainicjować rozmowę. Pewnie spodziewali się, że to będzie rozwiązywało jakiś odwieczny problem (choć nie rozumiem tego pomysłu zważając na główną zasadę funkcjonowania tej zabawki). W rezultacie jednak powstał wielki sprzeciw, i to nie mężczyzn, którzy uznali to za pogwałcenie równości płci, ale kobiet, które uznały, że nie potrafiłyby sobie poradzić z upokorzeniem wywołanym odmową. I wiele dopiero wtedy zdało sobie sprawę, że dla mężczyzn to chleb powszedni.
>wiadomo, że nie zawsze trafi się na osobę zainteresowaną albo wolną.
Tak, ale to też kwestia intencji, bo inaczej się nawiązuje kontakt inaczej się podrywa (w celu umówienia się na randkę).
Najlepiej po prostu zagaić i pogadać o czymkolwiek bez jakiegokolwiek celu. Wtedy łatwiej samemu znaleźć cel, a jednocześnie oswoić drugą stronę z ewentualną propozycją przedłużenia znajomości.
Moje doświadczenia w podrywem na żywo budzą we mnie mieszane uczucia. Kobiety zawsze godziły się na chwilę rozmowy i zwykle na przedłużenie znajomości - co uznaję za bardzo pozytywne, zwłaszcza, że nie jestem ciachem, co mnie jednak martwiło, że zawsze były to kobiety zajęte, którym ten fakt w żaden sposób nie przeszkadzał.
zobacz wątek