Odpowiadasz na:

Ponad dwa lata. Właśnie z tego powodu przeprowadziłam się do Gdyni. Powodem było to, że ok. 3 miesiące po śmierci naszego dziecka (było planowane, nie wpadka) powiedział, że nie może się ze mną... rozwiń

Ponad dwa lata. Właśnie z tego powodu przeprowadziłam się do Gdyni. Powodem było to, że ok. 3 miesiące po śmierci naszego dziecka (było planowane, nie wpadka) powiedział, że nie może się ze mną ożenić, że od pewnego czasu zaczął podkopywać moją wiarę w siebie, że nie pomagał mi z własnej inicjatywy (np. musiałam mu zapłacić za pomoc w przewiezieniu pralki, której używaliśmy oboje). Doszłam do wniosku, że wolę być sama, niż w związku, ale niekochana i źle traktowana.
Radzę sobie słabo, bo od tego czasu w moim życiu zdarzyły się jeszcze inne przykre rzeczy, a na dodatek tu, w Gdyni, nie znalazłam jeszcze pracy i nie wiem, jak to będzie. Do tego wojna na Ukrainie - chyba większość z nas czuje stres i niepokój z tego powodu. :(
Jak to mówią, nieszczęścia chodzą parami, a może stadami. Nic mi więcej do szczęścia nie trzeba, tylko stałej roboty i spokoju ducha. Do chłopów mam dystans. Duży.

zobacz wątek
2 lata temu
~Gabriela

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry