Odpowiadasz na:

W punkt utrafione. Niestety, wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że mnóstwo innych osób nie mieszka na "swoim", bo ich nie stać na zakup mieszkania. Tak, tak, wiem, że się zaraz odezwą różne trolle... rozwiń

W punkt utrafione. Niestety, wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że mnóstwo innych osób nie mieszka na "swoim", bo ich nie stać na zakup mieszkania. Tak, tak, wiem, że się zaraz odezwą różne trolle i hejterzy wytykający nam "nieudacznictwo życiowe", szczególnie ci spod znaku "mieszkam z rodzicami, lecz się nie przyznaję", ale to nie jest wyraz "nieudacznictwa", tylko "normalne" życie w tym kraju. Zresztą w podziwianej przez większość Europie rynek mieszkań na wynajem jest w dużo lepszej, niż tu, kondycji, a mimo to ludzie, znacznie od nas zamożniejsi, czasami nigdy nie decydują się na zakup własnego M. W czasach przed pandemią praca była dla każdego, kto chciał się podjąć roboty. Nagle skasowano tysiące miejsc pracy. Tak bez ostrzeżenia. Bo po co od stycznia było zaplanować, że z powodu epidemii w Chinach, która się zaczęła roznosić po świecie, zaistnieje konieczność wygaszenia turystyki, gastronomii, usług, handlu czy stomatologii? Najpierw rząd "miał sytuację pod kontrolą", a potem cyk! zamykamy, proszę jutro nie przychodzić do roboty. Najlepiej na tym, rzecz jasna, wyszły wszystkie pierdzistołki od niczego. Ludzie, którzy wykonywali zajęcia popularne w dzisiejszym zniewieściałym świecie, czyli siedzę przed kompem, udaję, że pracuję, wszystkie moje kometencje zawodowe zapisane na czterech kartkach A4 można by streścić w trzech zdaniach prostych, ale mam "pracę zdalną" i wypłatę dostanę o czasie.
To, co teraz, jest gorsze niż wojna. Moi dziadkowie przeżyli dwie poprzednie, było biednie, ale zmarli ze starości. My będziemy umierali na ulicy, bo akcja #siedzwdomu nie będzie trwać wiecznie. Ja siedzę w domu już drugi tydzień. Nie mam objawów. Czyli co, jestem zdrowa, czy nie? Dopiero to złapię, aktualnie zarażam, a może moje styczniowe "zapalenie oskrzeli" to już było to i teraz jestem odporna, zdrowa i z radością mogę poszukać roboty? Nie wiem i nie dowiem się. W tym smutnym kraju nie ma testów dla obywateli. Nie ma nawet dla tych "z podejrzeniem", bo najłatwiej pozamykać wszystkich w domu, niech przesiedzą, przeczekają, przechorują. Mam zapasy - zawsze miałam, życie kiedyś mnie boleśnie nauczyło, że jak będę głodna, nikt mi nie da jeść. Ale byłam też aktywna zawodowo, lubiłam swoją pracę, lubiłam wyjść, gadać z ludźmi, takimi "prawdziwymi", nie z wirtualnymi kukiełkami - i co? Rząd martwi się o wybory, opozycja pluje jadem, chociaż sama g*o więcej by zrobiła, a ja dostaję kota. Jutro muszę mamie pójść do bankomatu. Wrócę stamtąd zdrowa/chora/zakażona, może ktoś się zakazi ode mnie?
Podpisuję się pod opinią przedmówcy. Jak stracimy dach nad głową - będziemy mieli gdzieś obywatelski obowiązek. A zakupy będę robić "po arabsku": wchodzę, biorę co mi potrzebne, wychodzę. I ostrzegam: będę kaszleć na każdego!

zobacz wątek
4 lata temu
~Miłego dnia!

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry