Widok
Jak dajecie sobie radę finansowo po urodzeniu dziecka?
Jakie sa mniej wiecej wasze miesieczne zarobki gdy jestescie na urlopie macierzynskim ? ja pracuje na zlecenie wiec po porodzie dostalabym tylko 1000 zl maz zarabia ok 3500, mamy kredyt na mieszkanie ok 1000 miesiecznie czy to starczy aby utrzymac siebie i dziecko i nie zalowac kazdej zlotowki ? jak to u was wyglada z finansami i wydatkami ?
z gory dzieki
z gory dzieki
Będziecie musieli zacisnąć pasa. U nas z dwójką dzieci na macierzyńskim miałam 1700 zł (80% płatne cały rok), mąż zarabia koło 5000 zł na rękę, mamy jeszcze 500 zł kredytu hipotecznego. Najwięcej pieniędzy szło na mleko modyfikowane (zainwestuj w ewentualną poradę laktacyjna jeśli karmienie nie będzie Wam szło), mleko jest bardzo drogie, zwłaszcza gdy dziecko długo je pije, sporo kosztują pieluchy, chusteczki, ciuchy najlepiej częściowo z drugiej ręki. Gdy młode podrosło sporo wydaje w lokalnym małym warzywniaku, prawie nie kupuje warzyw i owoców w marketach bo są gorszej jakości. U nas zabawki tylko z okazji od rodziny, ciuszki często otrzymywaliśmy za darmo od zaprzyjaźnionej rodziny. Kosztowały nas też szczepionki bo poszliśmy w inne niż finansowane z NFZ, sporo też wydawaliśmy na lekarza, dojazdy do kliniki poza Trojmiastem, bo okazało się w pierwszym półroczu, że synek jest chory przewlekle.
Dlaczego nie powinna się martwić o finanse tylko mąż? Głupie gadanie. Najlepiej niech kobieta leży i pachnie, a mąż niech gania na 2 etaty i nie widzi się w ogóle z rodziną. Tak jak wspomniałeś - są rodziną i oboje powinni o rodzinę dbać. Nie każdy ma możliwość pracy za 3500 lub więcej i co wtedy? Jest bezwartościowym facetem, nie nadającym się do stworzenia rodziny czy jak? Wiadomo, że po porodzie na kobiecie spoczywa więcej obowiązków związanych z domem i opieką nad dzieckiem, więc nie może pracować, ale jeśli jest się w trudnej sytuacji finansowej to się zapisuje dziecko do żłobka państwowego zaraz po urodzeniu (żeby dostało się za rok), idzie się do pracy i wspiera się rodzinę finansowo tak samo jak mąż.
ja jestem zatrudniona jako uczen i nie mam placonych skladek a zreszta zarabiam ok 2 tys, gdybym zmienila umowe na oskladkowana to zarabialbym mniej a macierzynski na zleceniu to kwota z osttaich 12 msc -cos tam i minus podatek juz to liczylam i to wychodzi 1000 zl takze nie ma to znaczenia czy ten tysiac bd wyplacal pracodawca czy bd to kosiniakowe ... kwota i tak jest taka sama co do naszego zycia : samochod na gaz ktory pali bardzo malo, nie kupujemy losiosi, rzadko jemy na miescie a jak juz to mcdonalds czy kebab takze nie sa to wykwintne restauracj, mysle generalnie ze zyjemy raczej skromnie
My z mężem mamy ok 5000zl netto i póki co bez problemu ze wszystkim dajemy radę. Mamy kredyt 1200zl do tego wiadomo czynsz, prąd, telefony, dwa samochody. Ubranka kupuje używane albo na wyprzedażach, mleko, pampersy, zabawki, deserki, bo nie chce jeść moich. Nic nie dostałam od nikogo za darmo, wszystko muszę kupić. Dajemy radę jeszcze parę groszy odłożyć. Jak wrócę do pracy, to pewnie będzie gorzej, bo dojdzie ok 1000zl na żłobek czy nianię, ale teraz póki co nie jest źle. Zanim zaszlam w ciążę, też bardzo bałam się czy poradzimy sobie finansowo, ale w moim przypadku na chwilę obecną naprawdę nie jest źle. Dodam jeszcze, że nie mamy żadnej pomocy od dziadków ani nikogo innego. Bo wielu moim znajomym rodzice bardzo pomagają finansowo, ale to wiadomo u każdego jest inaczej.
Z dzieckiem na początku jest dużo wydatków wózek, fotelik, szczepienia my dostaliśmy pieniądze z ubezpieczenia na becikowe się nie łapaliśmy i pokryły te koszty. Ubranka te pierwsze rozmiary warto pożyczyć od rodziny znajomych bo dziecko bardzo szybko wyrasta i nie niszczy nie ma sensu kupować. Pieluchy kupuj tam gdzie jest akurat promocja. Ja karmiłam piersią jest to znaczna oszczędność siostra swojej 5 msc córce kupowała puszkę za 45 zł która starczała na 3 dni. Zabawek taki maluch nie potrzebuję. Spokojnie dacie radę tylko trzeba rozsądnie wydawać.
Zależy do jakiego standardu życia jesteście przyzwyczajeni. Ogólnie może być ciężko, ale pewnie się da. Tak jak piszesz, często oglądam każdą złotówkę, nie chodzę do kosmetyczki, na paznokcie itp., fryzjer raz na okolo 3 miesiące. Do kina nie chodzimy prawie wcale bo nie mamy z kim zostawić dziecka. Jak idę do sklepu to nie kupuję łososia za 50 zł, a pstrąga za 15. Za to co weekend jemy na mieście. Stać nas by wyjechać na wakacje czy weekend. Polecam rzeczy typu łóżeczko, wózek, fotelik kupić używane. Nie inwestujcie w drogie gadżety dla dziecka bo to naprawdę często zbędny wydatek. Moje dziecko przeżyło bez leżaczka-bujaczka (w razie potrzeby leżała w nosidełku samochodowym), zamiast szumisia wystarczy włączyć biały szum z YouTube, zamiast specjalnej maty można położyć dziecko na kocu itp. Ubranka kupowałam i do tej pory kupuję w lumpexach, na wyprzedaży czy w Pepco (w sumie to nie tylko dla dziecka, a dla całej rodziny). Zabawki i książeczki dziecko dostaje zazwyczaj od rodziny z różnych okazji. Rzadko sama coś kupuję. Pieluchy kupowałam też na promocji w Biedronce. Kosmetyki dla dziecka tanie i dobre Babydream z Rossmanna. Ogólnie to dużo pieniędzy szło u nas na mleko modyfikowane bo nie karmiłam piersią, na początku na pieluchy i obiadki. Jak dziecko zachoruje to minimum 100 zł w aptece zostawisz. Niektórzy chodzą od małego na lekcje pływania czy inne zajęcia np. umuzykalniające co generuje dodatkowe koszty.
czemu skromnie? za 4500 na 3 osoby można żyć normalnie :) chyba, że kredyt wynosi 2500, a rachunki 2000, to trochę gorzej :P
Powiem tak
Nie przesadzie trochę z tym, że będzie ciężko i pasa trzeba zacisnąć? Żeby nie było, jestem za tym żeby żyć rozsądnie i oszczędnie, nawet jeśli ma się dość sporo...
U nas było tak: miałam 1800 pensji, małżon trochę ponad 2200 (plus czasem jakieś premie), od tego kredyty ponad 1000, żłobek ponad 500 + rachunki (a czynsz też ponad 500) i spokojnie daliśmy radę. Wiadomo, na Kanary się nie poleci, ale na bieżące wydatki (w tym auto, naprawy itd.), jakieś wyjścia, wyjazdy itp., ciuchy, buty, prezenty, nowe meble itd. zawsze starczało... Autorka nigdzie nie pisze, że nie ma jeszcze wyprawki więc może ten koszt już z głowy :)
Dużo zależy od tych rachunków (o tym autorka nie pisze) i tego ile zostaje 'na czysto' na samo życie. Rzeczywiście, jeśli MM to wychodzi drogo, ale nie tak żeby tego nie ogarnąć :)
Igola napisała super. Robię tak samo, ciuchy w lumpeksie, ale buty już np. tylko nowe, a kapcie kupuję po 3 pary (przedszkole i do Dziadków :P), korzystałam też z gadżetów, ale używanych, np. huśtawkę-bujawkę kupiłam używaną i potem sprzedałam za tyle samo, co kupiłam :) (niemowlę krótko korzysta więc wciąż była na gwarancji).
Pocieszę Cię, bo w moim zakładzie pracy żadne premie, nagrody itd. nie są wliczane w macierzyński więc pensja nie spadnie mi o 20%, a o jakieś 45% , czyli w sumie wpływów będę miała trochę więcej niż Ty, a wydatki ratowowo/czynszowe te same + przedszkole dla starszaka, no i 2 dzieci będzie i nie uważam, że będziemy musieli liczyć każdą złotówkę (z pierwszym synem macierzyński miałam 700 z hakiem, młody na MM prawie od początku i daliśmy radę ok :) Grunt to pozytywne nastawienie i zdrowy rozsądek! Wierzę, że jeśli Bóg daje dziecko daje i kołyskę. :)
Powiem tak
Nie przesadzie trochę z tym, że będzie ciężko i pasa trzeba zacisnąć? Żeby nie było, jestem za tym żeby żyć rozsądnie i oszczędnie, nawet jeśli ma się dość sporo...
U nas było tak: miałam 1800 pensji, małżon trochę ponad 2200 (plus czasem jakieś premie), od tego kredyty ponad 1000, żłobek ponad 500 + rachunki (a czynsz też ponad 500) i spokojnie daliśmy radę. Wiadomo, na Kanary się nie poleci, ale na bieżące wydatki (w tym auto, naprawy itd.), jakieś wyjścia, wyjazdy itp., ciuchy, buty, prezenty, nowe meble itd. zawsze starczało... Autorka nigdzie nie pisze, że nie ma jeszcze wyprawki więc może ten koszt już z głowy :)
Dużo zależy od tych rachunków (o tym autorka nie pisze) i tego ile zostaje 'na czysto' na samo życie. Rzeczywiście, jeśli MM to wychodzi drogo, ale nie tak żeby tego nie ogarnąć :)
Igola napisała super. Robię tak samo, ciuchy w lumpeksie, ale buty już np. tylko nowe, a kapcie kupuję po 3 pary (przedszkole i do Dziadków :P), korzystałam też z gadżetów, ale używanych, np. huśtawkę-bujawkę kupiłam używaną i potem sprzedałam za tyle samo, co kupiłam :) (niemowlę krótko korzysta więc wciąż była na gwarancji).
Pocieszę Cię, bo w moim zakładzie pracy żadne premie, nagrody itd. nie są wliczane w macierzyński więc pensja nie spadnie mi o 20%, a o jakieś 45% , czyli w sumie wpływów będę miała trochę więcej niż Ty, a wydatki ratowowo/czynszowe te same + przedszkole dla starszaka, no i 2 dzieci będzie i nie uważam, że będziemy musieli liczyć każdą złotówkę (z pierwszym synem macierzyński miałam 700 z hakiem, młody na MM prawie od początku i daliśmy radę ok :) Grunt to pozytywne nastawienie i zdrowy rozsądek! Wierzę, że jeśli Bóg daje dziecko daje i kołyskę. :)
Ale jak nikt? To może być mój mąż i Twój mąż na pewnym etapie życia. Myślisz że ludzie kokosy zarabiają przez całe życie i zawsze idzie tylko ku górze pensja. Czasem człowiek zmienia pracę i godzi się na mniejszą pensję, może na mniejszą liczbę godzin z jakiegoś ważnego powodu. A co byś zrobiła gdyby ten mężczyzna, który miał tak zaje*ście zarabiać np. na jakiś czas stracił zdrowie? To co porzucisz go bo jest już wtedy nikim w Twych oczach?
A jednak ściska:) o to chodzi anonimie. Współczuję ci smutnego życia ( domyślam się bo tu się probojesz wylądować na innych) nie będę tu dyskutować z tobą. Nie obrażaj innych kochaj świat jaki jest bądź dobra a wróci to do ciebie. Pozdrawiam cię serdecznie ( taka pusta jak ja ...nie jestem odpryskliwa jak ty mądra i ułożona wzorowa kobieta)
Ja ze swojego doświadczenia powiem że warto starając się o dziecko wziąć jeszcze pod uwagę "ryzyko" posiadania bliźniaków. Ja długo zwlekałam z decyzją o dziecku, w końcu jak nam sie ustabilizowąła sytuacja podjęliśmy decyzję że to już i pach, bliźniaki. Finansowo nie byliśmy na to przygotowani, choćby na podwójny prywatny żłobek bo po roku dzieci się nie dostały do państwowego. Koszt prywatnego to w gdańsku średnio 1700 zł. Do tego pieluchy i cała reszta. I wbrew pozorom wcale nie trudno o bliźniaki bo ja na ulicach widzę coraz więcej, a nawet u mnie w firmie w ciągu dwóch lat urodziły się dwie pary bliźniąt - na 5 ciąż :)
Ja na luzie dałabym radę wyżyć za taką kwotę. Karmię piersią 9 miesięczniaka, więc na mleko i butelki nie wydaję nic. Odpadł więc też podgrzewacz do butelek, sterylizator i inne niepotrzebne bzdury). Na leki też nic nie wydaję, bo mały bardzo odporny, m.in. dzięki temu, że na piersi. Pieluchy kupuję na promce w biedrze. Wózek (zestaw 3w1) kupiłam używany, pierwszy porządny fotelik też. W ogóle lubię rzeczy używane. Bardzo duzo ubranek dostałam używanych, często kupuję w lumpeksie i pepco. Nie widzę sensu, żeby wydawać kupę kasy na ubranka, które będa używane miesiąc-dwa bo maluszek wyrośnie.
Łóżeczko, materac, wanienkę i krzesełko do karmienia kupiłam w Ikei, ale równie dobrze mogłabym kupić używane albo wcale, bo mały zwykle śpi ze mną ;)
Bujaczek kupiliśmy wypasiony za prawie 400 zł a mały nie lubił ani wibracji ani bujania... Więc kasa w błoto.
Zabawek kupiłam całą masę używanych, a i tak mały najbardziej lubi bawić się pustą butelką po wodzie, durszlakiem, łyżką drewnianą...
Słoiczki z obiadkami kosztują, więc staram się gotowac małemu sama. Mam kilka słoiczków w pogotowiu, gdybym nie miała czasu gotować, ale jednak gotowanie wychodzi dużo taniej, zwłaszcza jak się robi gar zupy dla siebie i dziecka.
Na luzie dacie radę, chyba, że jesteście przyzwyczajeni do rozrzutnego życia, stołowania sie na mieście itp...
Mój mąż pracuje za granicą i stać by nas było na masę gadżetów i rozpieszczanie, ale po co? Obiad na mieście to chwilowa przyjemność, zaraz się o niej zapomina a kasa wydana, drogie ubranka, zabwaki tak samo... Wolimy resztę odłożyć, bo emerytury nie dostaniemy od naszego państwa ;)
Łóżeczko, materac, wanienkę i krzesełko do karmienia kupiłam w Ikei, ale równie dobrze mogłabym kupić używane albo wcale, bo mały zwykle śpi ze mną ;)
Bujaczek kupiliśmy wypasiony za prawie 400 zł a mały nie lubił ani wibracji ani bujania... Więc kasa w błoto.
Zabawek kupiłam całą masę używanych, a i tak mały najbardziej lubi bawić się pustą butelką po wodzie, durszlakiem, łyżką drewnianą...
Słoiczki z obiadkami kosztują, więc staram się gotowac małemu sama. Mam kilka słoiczków w pogotowiu, gdybym nie miała czasu gotować, ale jednak gotowanie wychodzi dużo taniej, zwłaszcza jak się robi gar zupy dla siebie i dziecka.
Na luzie dacie radę, chyba, że jesteście przyzwyczajeni do rozrzutnego życia, stołowania sie na mieście itp...
Mój mąż pracuje za granicą i stać by nas było na masę gadżetów i rozpieszczanie, ale po co? Obiad na mieście to chwilowa przyjemność, zaraz się o niej zapomina a kasa wydana, drogie ubranka, zabwaki tak samo... Wolimy resztę odłożyć, bo emerytury nie dostaniemy od naszego państwa ;)
Ja pracowałam w firmie na umowę zlecenie, dość długo. Gdy szef wreszcie zaproponował mi umowę o pracę to 2 tyg. po podpisaniu powiedziałam mu, że jestem w ciąży hehehe.
Pierwsze dziecko jest większym wydatkiem. My z mężem odłożyliśmy 20.000 zł na dziecko zanim sie urodziło, ot tak żeby na nic nie zabrakło na start, bo wszystko musieliśmy kupić, nie mieliśmy od kogo dostać. Przy drugim było o wiele taniej, bo wszystko już mieliśmy, został tylko koszt pieluch, mleka, kosmetyków i szczepionek.
polecam wyprzedaże w marketach czy pepco, a także ogłoszenia np. na trojmiasto.pl gdzie za grosze można kupić dosłownie wszystko.
Pierwsze dziecko jest większym wydatkiem. My z mężem odłożyliśmy 20.000 zł na dziecko zanim sie urodziło, ot tak żeby na nic nie zabrakło na start, bo wszystko musieliśmy kupić, nie mieliśmy od kogo dostać. Przy drugim było o wiele taniej, bo wszystko już mieliśmy, został tylko koszt pieluch, mleka, kosmetyków i szczepionek.
polecam wyprzedaże w marketach czy pepco, a także ogłoszenia np. na trojmiasto.pl gdzie za grosze można kupić dosłownie wszystko.
Prawda jest taka, że dzieci trochę kosztują. My mamy dwójkę, płacimy za prywatny żłobek i przedszkole. Nasze zarobki to około 11 tys, a jesteśmy w stanie odłożyć tylko 1-1,5 tys/mc. Z tym, że sporo wychodzimy, jadamy często na mieście lub zamawiamy do domu, dzieciaki chodzą na zajęcia dodatkowe, no i mamy dużą ratę kredytu hipotecznego. Ale prawda jest taka, że jak nie mielismy dzieci to zarabialismy prawie połowę mniej, płacilismy prawie tylko co kredyt za wynajem a i tak byliśmy w stanie sporo odłożyć, choć niczego sobie nie zalowalismy, ani ciuchów, kosmetyków czy wyjść. Wiec dzieci, zwłaszcza zlobkowo - przedszkolne to spory koszt.
Nie rozumiem wgl po co ten watek. Jesteś w ciąży, twój partner zarabia tyle ile zarabia i ty również. Koniec kropka musicie dac radę! stolec prawda że dzieciak taki majątek kosztuje! Będziesz karmić piersią..pampersy teraz często są w promo. wózki, ubranka i inne bujaczki możesz dostać z Internetu (ludzie oddają na prawdę cudeńka! ja sama oddawalam...ciężko sprzedać A i oddać ciężko bylo). Pozdrawiam i głowa do góry! Nie słuchaj tych wszystkich "babsk " które próbują czymisc nieszczęściem siebie uszczęśliwić. Żyją może i w luksusie , ale często samotne, nielubiane i zdradzają przez swoich chlopow.
Dla mnie takie życie o którym piszecie -brak wyjść na miasto, do teatru, rozkiminki nad zakupami to właśnie zaciskanie pasa. Spoko, jeżeli idą za tym jakieś konkretne oszczędności, ale na dłuższą metę taka trochę wegetacja.
I tak Anno, wszystkie kobiety które żyją w luksusach, są bardziej nieszczęśliwe niż Ty w swojej kolejce po dady z Biedronki.
I tak Anno, wszystkie kobiety które żyją w luksusach, są bardziej nieszczęśliwe niż Ty w swojej kolejce po dady z Biedronki.
Nigdy bym nie zamieniła posiadania dziecka na „wyjście na miasto”. Będziecie mieli dziecko - to niesamowite szczęście i nie zapewnicie mu szczęścia Pampersami. Ważne, że będziecie je kochać zawijając na pupę Dady. Dacie radę! Pieniądze nie dają szczęścia, choć wiele ułatwiają. Największe szczęście przed Wami!
Dziewczyna podaje konkretne kwoty i pyta czy na macierzyńskim będą musieli z partnerem zacisnąć pasa- nie oszukujmy się będą musieli. A niektóre z Was z uporem maniaka próbują przekonywac, że nie i że życie, w którym każdy niespodziewany wydatek spędza sen z powiek jest super, bo miłość jest najważniejsza. Ja wolę powiedzieć prawdę, że może warto rozejrzeć się za jakimś dodatkowym źródłem dochodu albo na maksa obciąć wydatki teraz i odłożyć jakaś sumę pieniędzy w razie w, bo potem nie bardzo będzie z czego.