o kurcze
teraz przeczytalam ciut dokladniej pierwszy twoj post?
Trafilas na klientow, ktorzy cie wyzywaja??
Ja bym nie czekala na zmienniczke. Tzn nie wie jak jest w Niemczech.rozwiń
o kurcze
teraz przeczytalam ciut dokladniej pierwszy twoj post?
Trafilas na klientow, ktorzy cie wyzywaja??
Ja bym nie czekala na zmienniczke. Tzn nie wie jak jest w Niemczech.
W Holandii bylo tak , ze byly opiekunki takie na cala dobe i byly "miejscowe na ogol" na godziny.. Jak ja mialam wolne dni to przychodzily miejscowe. Jak kiedys spoznilam sie z przyjazdem to moja poprzedniczka nie czekala na mnie, tylko dzwonila do biura mowiac ze o tej godzinie wychodzi i niech oni sie martwia tzn niech przysla taka godzinowa opiekunke miejscowa , do czasu az ja se pojawie..
A z drugiej strony tywiesz najlepiej.. Czy to wyzywanie wynika z tego, ze oni naprawde vie wyzywaja czy z ich choroby.. Bo przeciez dobrze wiesz, ze tacy chorzy niezlosliwie moga robic niesamowite rzeczy (np kupe do szafy, byc agresywni, wyzywac.. wcale niespecjalnie.. tylko z powodu choroby robia to nieswiadomie.. mojej sasiadki tesciowa w ostatnim stadium choroby wyzywala swje zawsze ukochane wnuczki od najgorszych)...
Holandia Ci nie pasuje.. Jesli chodzi o prace dla opiekunek w tym czasie kiedy tam bylam, to bylo tam naprawde dobrze..Pewnie juz pisalam, do sprzatanie przchodzily raz w tygodniu panie, ogrodnik przyhodzil. w jednym przypadku musialam gotowac, w jednym z restauracji byly obiady, a w kolejnym pracowalam w dwie osoby i ta druga opiekunka gotowala. wspolpraca z rodzinami byla bardzo poprawna... Moja znajoma narzekala na jeden przypadaek ale szybko z niego zrezygnowala.
Ja do Holandii napewno juz nie pojade, bo firma ktora mnie zatrudniala nie istnieje juz, a innej nie chce mi sie probowac
zobacz wątek