> dofinansowanie, które byłoby zwracane gdy film odniesie sukces jest dobrą formą...
W tę stronę ok.. Ale co jeśli film jest "klapą". A takich klap jest N rocznie ... a podatnicy się...
rozwiń
> dofinansowanie, które byłoby zwracane gdy film odniesie sukces jest dobrą formą...
W tę stronę ok.. Ale co jeśli film jest "klapą". A takich klap jest N rocznie ... a podatnicy się zrzucają na jakieś wydumane wizja artystyczne jakiegoś tfurcy?
I nie dotyczy to tylko działalności filmowej, ale każdej działalności ... powiedzmy "artystycznej".
Mała dygresja:
Kilka dni temu był Światowy Dzień Jabłka. Oczywiście nie wiedziałbym o tym, gdybym nie usłyszał o tym w radiu.
Dokładnie w ten dzień, przynosiłem działkowej sąsiadce torby. Najpierw Stonkowe, potem z durnego szwdzkiego sklepu. Zbierała jabłka, których nikt nie chciał zebrać a były przepyszne. Jeszcze się bawi w przetwórstwo. Ja już nie. Mam słoje sprzed dwóch lat.
W tym dniu usłyszałem w radiu, że Polacy żżerają rocznie 600kt jabłek a polscy sadownicy produkują 5Mt. I że 3x powiększyła się produkcja jabłek w ciągu ostatnich 10 lat. Eksport umarł, bo rynek rosyjski jest objęty embargiem a rynki zachodnie są nasycone własną produkcją, która od 10 lat jest na mniej-więcej stałym poziomie.
Wracając trochę do "produkcji artystycznej".
W latach 90'ych był boom na krasnale ogrodowe. Moda od Szkopów oczywiście przyszła. A zagłebiem krasnalowym były okolice Nowej Soli w lubuskiem. Bosch... ile ich stało wówczas przy drogach.
I teraz mamy tak:
- producenci krasnali ogrodowych żądają dopłat do swojej produkcji. Poniesli koszty i należy docenić ich kunszt. A nikt ich już nie kupuje. Sytuacja oczywiście hipotetyczna.
- producenci jabłek ponieśli koszty produkcji... a większość owocow zgnije na drzewach, bo koszt zbioru przewyższa koszt skupu jabłka przemysłowego, czyli bodaj 0,13 zł/kg A i za tę cenę mają problem sprzedać, bo przetwórnie mają nadmiar.
- artysta lub tfurca coś tworzy. A nikt tego nie chce kupować. I podnosi kwik. No jak to? Przecież mój talent.. i praca..
Wszystko powyższe dla mnie jest jednoznaczne. Nie robi sie "sztuki dla sztuki" (akurat w tym kontekście określenie cholernie tu pasuje), jeśli nie ma się na to kasy albo szczególnej wizji... znaczy pitolca :D
zobacz wątek