Widok
Jakie badania wykonać
Mój mąż codziennie po pracy pije 4 piwa.
Pracuje w tygodniu od 7 do 19 wieczór i jego wymówką na to jest, ze ma po pracy prawo napic sie zimnego piwa.
W sobote i niedzielę tez pije.
Jest tak od conajmniej 6 lat.
Chciałbym aby poszedl zrobic jakies badania z krwi co go przekona ze nie powinien pic tyle alkoholu.
Pracuje w tygodniu od 7 do 19 wieczór i jego wymówką na to jest, ze ma po pracy prawo napic sie zimnego piwa.
W sobote i niedzielę tez pije.
Jest tak od conajmniej 6 lat.
Chciałbym aby poszedl zrobic jakies badania z krwi co go przekona ze nie powinien pic tyle alkoholu.
Badania krwi warto zrobić. Namacalne wskaźniki, że coś jest "nie teges" z organizmem, dadzą (być może) mężowi autorki wątku do myslenia i działania.
Być może spróbuje zrobić sobie przerwę od alko. Wątroba regeneruje się dosyć szybko (jesli nie jest nadmiernie zniszczona) i po miesiacu-dwóch abstynencji enzymy powinny wrócić do normy i tutaj (jeszcze) większego problemu bym nie dostrzegał.
Pytanko, czy mąż jest w stanie, choćby na te dwa miechy odstawić alko. Może się to okazać barierą nie do przeskoczenia a wówczas autorka wątku ma poważny problem. Polecałbym wówczas wpaść na Zakopiańską i pogadać o tym z terapeutą.
Być może spróbuje zrobić sobie przerwę od alko. Wątroba regeneruje się dosyć szybko (jesli nie jest nadmiernie zniszczona) i po miesiacu-dwóch abstynencji enzymy powinny wrócić do normy i tutaj (jeszcze) większego problemu bym nie dostrzegał.
Pytanko, czy mąż jest w stanie, choćby na te dwa miechy odstawić alko. Może się to okazać barierą nie do przeskoczenia a wówczas autorka wątku ma poważny problem. Polecałbym wówczas wpaść na Zakopiańską i pogadać o tym z terapeutą.
Słaba wymówka. Mój mąż od czasów szkoły pracuje ponad normy godzinowe. Od ponad 10 lat wychodzi po 5 rano i wraca koło 18, bardzo często po 20, 22. Łącznie z sobotami, czasem niedzielami czy świętami. Czasem jest 230 godzin w miesiącu w pracy a czasem 330. I nie pije, więc można. A ze zapracowany to się należy? Słaba wymówka... Raz kiedyś, powiedzmy w sobotni wieczór nic bym nie powiedziała, ale codziennie i to po 4 piwa to uzależnienie na całego.
Każdy z nas jest od czegoś uzależniony, chodzi mi o to że sam fakt bycia uzależnionym nie jest problemem tylko skutki uboczne, a przy niektórych uzaleznieniach są niewielkie albo uzależnienie jest na tyle niegroźne że można je olać...wiem że teraz spadnie na mnie hejt, ale człowiek w swoim użyciu często jest uzależniony od jakiś przyjemnośc (np. od silowni albo od zdrowej żywności itp..)i i ograniczanie wszystkiego tylko dlatego że jest trochę niezdrowe chyba nie ma żadnego sensu. Autorka nie napisała o najważniejszym. Jakie są obecnie negatywne skutki uzależnienia.. bo chyba to jest sedno problemu
Staram się z mężem na ten temat często rozmawiać. Tłumaczę mu ze rodzina, dzieci. Czemu nie kupi sobie bezalkoholowego piwa jak tak bardzo lubi sobie wypić po pracy, ale to nic nie dociera jak do słupa.
Cigale słyszę ze ma prawo bo ciezko pracuje, zarabia pieniądze i sie mu nalezy i koniec kropka, bo tak lubi i koniec. I głupie gadanie ze ja też lubie sobie czekolade zjeść a to też uzaleznienie od cukru...
Tłumaczę mu ze mi jest przykro z tego powodu i chciałabym by przestał pic dla nas, ze nie miałabym nic przeciwko zeby w weeknd sobie wypil a w tygosniu dal spokoj. No ale niestety sysze ze on lubi wypić piwko i temat się urywa
Cigale słyszę ze ma prawo bo ciezko pracuje, zarabia pieniądze i sie mu nalezy i koniec kropka, bo tak lubi i koniec. I głupie gadanie ze ja też lubie sobie czekolade zjeść a to też uzaleznienie od cukru...
Tłumaczę mu ze mi jest przykro z tego powodu i chciałabym by przestał pic dla nas, ze nie miałabym nic przeciwko zeby w weeknd sobie wypil a w tygosniu dal spokoj. No ale niestety sysze ze on lubi wypić piwko i temat się urywa
Zakopiańska 37 (wejście od budynku Kartuska 57). Najlepiej przyjść po 13, kiedy terapeuci mają dyżury i można wejść "z buta z ulicy".
Nie licz na to, że na obecnym etapie przekonasz męża, racjonalnymi argumentami, aby sam podjął leczenie.
Na początek ty potrzebujesz pomocy terapeutycznej.
Alternatywą jest rozstanie z mężem, im szybciej, tym z mniejszym bólem.
Nie licz na to, że na obecnym etapie przekonasz męża, racjonalnymi argumentami, aby sam podjął leczenie.
Na początek ty potrzebujesz pomocy terapeutycznej.
Alternatywą jest rozstanie z mężem, im szybciej, tym z mniejszym bólem.
Cztery piwa dziennie budżetu nie zrujnują. Nie pozostawiają również promili na poranek, zatem wyrzucenie z pracy za alko raczej nie grozi.
Nie w tym (póki co) zatem problem a w dewastacji więzi rodzinnych, z którymi już jest krucho, skoro mąż przedkłada swoje "prawo do piwa" nad potrzeby rodziny, lub (jak napisała Kocio) ucieka od problemów dnia codziennego w chmielowy chillout.
Żeby to dostrzec, mąż musiałby być facetem a nie chłopcem. Może potrzebuje czasu, aby dojrzeć, a może nie nastąpi to nigdy. Problem dostrzegła autorka i powinna podjąć działania ze swej strony - w zakresie, jaki dotyczy osoby współuzależnionej.
Nie w tym (póki co) zatem problem a w dewastacji więzi rodzinnych, z którymi już jest krucho, skoro mąż przedkłada swoje "prawo do piwa" nad potrzeby rodziny, lub (jak napisała Kocio) ucieka od problemów dnia codziennego w chmielowy chillout.
Żeby to dostrzec, mąż musiałby być facetem a nie chłopcem. Może potrzebuje czasu, aby dojrzeć, a może nie nastąpi to nigdy. Problem dostrzegła autorka i powinna podjąć działania ze swej strony - w zakresie, jaki dotyczy osoby współuzależnionej.
No ale tak poza tym, że ciebie te cztery piwa denerwują, to coś się konkretnego dzieje? Mąż nie kontaktuje z rzeczywistością, zmienia się jego zachowanie, czy co?
Tak naprawdę nie wiem, czy faktycznie jest to jakiś większy kłopot, czy też po prostu ogólnie mąż cię denerwuje a te piwo to taki pretekst? Może trochę wyluzuj, i od siebie mniej wymagaj.
No, ja bym nie chciała być przez męża upominana. Pozwalam sobie być sobą (nie sprzątam, bo mi się nie chce, śpię, bo lubię), to i męża nie gnębię np za piwo.
Tak naprawdę nie wiem, czy faktycznie jest to jakiś większy kłopot, czy też po prostu ogólnie mąż cię denerwuje a te piwo to taki pretekst? Może trochę wyluzuj, i od siebie mniej wymagaj.
No, ja bym nie chciała być przez męża upominana. Pozwalam sobie być sobą (nie sprzątam, bo mi się nie chce, śpię, bo lubię), to i męża nie gnębię np za piwo.