Re: Jazda szosą, a ścieżka rowerowa
Wyobraź sobie, że jedziesz spokojnie drogą i nagle masz nakaz jazdy równoległą gruntówką, która pojawia się znikąd i idzie w cholerę.
Absurd tych krótkich odcinków polega na tym, że...
rozwiń
Wyobraź sobie, że jedziesz spokojnie drogą i nagle masz nakaz jazdy równoległą gruntówką, która pojawia się znikąd i idzie w cholerę.
Absurd tych krótkich odcinków polega na tym, że przez kilkadziesiąt km normalnie jedziesz szosą, a tu nagle na 200-300m każą ci zjeżdżać na chodnik (inaczej tych tworów nie da się nazwać), bo ktoś sobie ubzdurał, że w miejscowości jazda rowerem po jezdni jest niebezpieczna lub chciał się po prostu wykazać.
Rozumiem, że dla ludzi na co dzień korzystających z tych ścieżek jest to jakieś ułatwienie, dlatego powinno stosować się takie oznakowanie, żeby jazda nie była obligatoryjna. Szybko jadący i pewnie się czujący na jezdni nie muszą skakać z lewa na prawo po chodnikach, mniej pewni siebie lub wolno jadący mogą skorzystać z trasy poza jezdnią.
Odnośnie alternatywnej trasy, czasami trudno taką znaleźć, bo jest to nadkładanie sporej ilości kilometrów lub wjazd na drogi gruntowe czy w las.
zobacz wątek