Re: Jestem zazdrosna o synka
W ogóle nie jestem też w stanie zrozumieć tego dążenia do zajmowania się noworodkiem przez osoby, które blisko 40 lat nie miały takiego maleństwa w rękach. Nie jestem w stanie dać im tygodniowego,...
rozwiń
W ogóle nie jestem też w stanie zrozumieć tego dążenia do zajmowania się noworodkiem przez osoby, które blisko 40 lat nie miały takiego maleństwa w rękach. Nie jestem w stanie dać im tygodniowego, czy nawet 3-tygodniowego noworodka do podnoszenia, noszenia, przenoszenia, karmienia, odbijania. Może jestem wariatką, ale nie, BO NIE. Ja sama nie czuję się jeszcze w tych czynnosciach pewnie i zawału bym dostawała na myśl, jak oni to robią. Może to niedobre z mojej strony, ale to mój synek i nie chcę, aby ktoś sobie na nim "przypominał" i uczył się. NIE, bo NIE. Szkoda mi tylko w tym wszystkim meża, bo wiem, że to jego rodzice i jest dumny z tego, że ma syna a oni się cieszą. Dla mnie to jednak obce osoby, które coś "chcą".
Nie mieli oporów, aby w dobę po porodzie przyjechac do szpitala, a w drugiej na oglądanie wnuka. I te codzienne telefony, aby być na bieżąco. Normalnie film "życie na podsłuchu". Oczywiście z dobrych chęci, więc jak tu być niezadowolonym.
I to wymyślanie mi, gdzie to na pewno muszę iść i co załatwić, aby dać im małego w opiekę. Noworodka! Ręce opadają.
zobacz wątek