Dawno temu, gdy mój ojciec pracował w Gdańskich Zakładach Zbożowych jeździłem z nim po województwie Gdańskim
Zwoziliśmy ZIŁ-em ziarno do spichlerzy na Chmielnej, stałem zafascynowany patrząc jak ziarno sypało się na kratownicę zasłaniającą wlot do piwnic spichlerza tego czy tamtego, niedawno jeszcze taka...
rozwiń
Zwoziliśmy ZIŁ-em ziarno do spichlerzy na Chmielnej, stałem zafascynowany patrząc jak ziarno sypało się na kratownicę zasłaniającą wlot do piwnic spichlerza tego czy tamtego, niedawno jeszcze taka kratownica tam była a może i jest, sam spichlerz zabity deskami.
Czasami zdejmując sandałki czy inne buciki w domu znajdowałem w nich ziarna, które wybierały mnie aniżeli niewolę w piwnicach starego spichlerza, zanosiłem je na słoneczną polanę Biskupiej Góry i rzucałem na bujną trawę widząc w dziecięcej wyobraźni pola pełne kłosów i zboża.
Kiedyś podjechaliśmy pod Stągwie Mleczne, ojciec poszedł coś kupić do Żelaznego a ja podziwiałem Motławę, zobaczyłem cegłę i zsunąłem ją do ciemnozielonej wody...
Po latach, gdy wszystko w mieście i nie tylko w mieście zmieniało się pomyślałem sobie, że nie będę miał co pokazać dzieciom ze swojego dzieciństwa i wówczas przypomniała mi się cegła wrzucona do Motławy...
Z dwa lata temu a może trzy podczas Jarmarku szedłem do Gdańska od strony Elbląskiej i nagle zobaczyłem ciężki sprzęt budowlany i robotników pogłębiających Motławę dokładnie w miejscu gdzie zsunąłem / moją już / cegłę...
Wszystko przepadło.
zobacz wątek
5 lat temu
~Darius Salamon von Danzig