A ja głupia uczę dzieci, że najważniejsze są uczucia, relacje rodzinne i przyjacielskie, a nie wartość prezentów.
Nie przeliczaj, droga anonim, wszystkiego na pieniądze.
Nie...
rozwiń
A ja głupia uczę dzieci, że najważniejsze są uczucia, relacje rodzinne i przyjacielskie, a nie wartość prezentów.
Nie przeliczaj, droga anonim, wszystkiego na pieniądze.
Nie chcę umoralniać, też słyszałam o jedynie słusznych "stawkach" na urodziny, chrzciny, komunię, ślub.
Ale mnie osobiście to razi.
Może ta dziewczynka wcale nie potrzebuje "kasy", tylko coś tam jej się marzy, i może to coś kosztuje tylko 200 zł, ale dla niej jest bezcenne. Trzeba by popytać samą zainteresowaną.
Kasę można dać, ale dzieci wolą prezenty.
I tak, jak Miśka pisze, dla 10-latki 500 zł to jest bardzo rozsądna kwota, skoro już musi być "dużo". 500 zł to jest dużo.
zobacz wątek