Dokładnie. To oczywiste, że ubezpieczyciel będzie chciał wypłacić jak najmniej, dlatego też pracownicy są odpowiednio do tego szkoleni. Nie wolno robić wycen u nich (wtedy prawo zezwala na wycenę...
rozwiń
Dokładnie. To oczywiste, że ubezpieczyciel będzie chciał wypłacić jak najmniej, dlatego też pracownicy są odpowiednio do tego szkoleni. Nie wolno robić wycen u nich (wtedy prawo zezwala na wycenę zamienników części oryginalnych), tylko oddaje się samochód do profesjonalnego warsztatu z biurem likwidacji szkód.
Nie dość, że wtedy warsztat bierze na siebie negocjacje z ubezpieczycielem (mniej nerwów dla poszkodowanego), to poszkodowany ma też zapewnione auto zastępcze za darmo aż do końca postępowania naprawczego, a na dodatek naprawa jest pełna i na oryginalnych częściach, a ubezpieczyciel prawnie jest zmuszony to pokryć, nawet, jeżeli użytkownik miałby odnieść korzyść z tytułu wymiany części używanych na nowe (decyzją sądu najwyższego zabrania się naliczania tzw. "amortyzacji").
A co do sprawców, to co to znaczy, że nie zgadzają się na spotkanie w towarzystwie policji? Od kiedy oni są w sytuacji, żeby stawiać jakiekolwiek wymagania? Umawia się z nimi na ich warunkach, ale i tak bierze ze sobą policję - i co, uciekną wtedy, jak ich zobaczą?
zobacz wątek