Re: Majowe mamy 2011
cóż ja wczoraj przeżyłam... Leże, sobie oglądam z mężem film a nagle patrze na swoją ręką a ona dziwna taka, jak nie moja. Za chwile zaczęły się efekty specjalne w postaci mroczków, kolorowych...
rozwiń
cóż ja wczoraj przeżyłam... Leże, sobie oglądam z mężem film a nagle patrze na swoją ręką a ona dziwna taka, jak nie moja. Za chwile zaczęły się efekty specjalne w postaci mroczków, kolorowych światełek przed oczami a na koniec przez lewe oko przechodził mi świetlisto-tęczowy zyg zak...Patrze na męża i widze tylko pół jego twarzy. I mówie mu- widze cię pół tylko, dziwnie mi... Przestraszyłam się, poszłam sapać w oknie. Sapałam tak z pół godziny...Przeszły efekty specjalne. Potem zaczęła mi drętwieć dłoń, ręka, potem podniebienie... Mąż wystraszony ja prawie zawał. Mówie mu- ty patrz na moją twarz jak będę sie wykrzywiać to dzwoń na pogotowie. Czarne myśli już że wylew jakiś, guz, wszystkie wstrętości świata...Ale po pół godzinnym sapaniu w oknie przeszło. Dzis boli mnie głowa... Myśle że to była tzw aura przed migreną... no ale jak się powtórzy to pójdę do neurologa... Niedziele miałam pełną wrażeń. Dziś zadzwoniłam do ginki, powiedziała że na dzidziusia raczej nie mają takie rzeczy wpływu, bardziej mój stres przy tym. Szkoda gadać.
zobacz wątek