Odpowiadasz na:

hej dziewczyny! ja wsiklam przez kryzys laktacyjny!!! juz 3 razy siadalam zeby cos tu napisac, ale zawsze cos mi przerywalo...
ja nie tak wyborazalam sobie karmienie, myslalam, ze to zadna... rozwiń

hej dziewczyny! ja wsiklam przez kryzys laktacyjny!!! juz 3 razy siadalam zeby cos tu napisac, ale zawsze cos mi przerywalo...
ja nie tak wyborazalam sobie karmienie, myslalam, ze to zadna filozofia, jak jest pokarm, to co moze byc w tym trudnego?! a u nas zaczelo sie od tego nieszczesnego wedzidelka ktore podcieli nam dopiero na 2h przed wyjsciem ze szpitala, a do tej pory maly zdarzyl mi juz rozorac przez to brodawki, a przez swoje nieefektywne ssanie spadl mocno na wadze i w ogole sie balam, ze nas zatrzymaja w szpitalu. ale ponoc w wiekszosci szpitali nikt by mi tego wedzidelka od reki nie zrobil, wiec i tak trzeba sie cieszyc. ale przez to wszystko, malego dokarmialam w szpitalu swoim odciagnietym mlekiem, ze strzykawki po palcu - tak nam zalecono, najpierw piers, a po dokarmic wlasnie ze strzykawki. dzieki temu waga stanela i moglismy wyjsc do domu. ale w domu zaczal sie koszmar, bo maly nie chcial jesc z piersi... on ryczal, ja ryczalam. koszmar. dalismy mu w takim wypadku znowu ze strzykawki i po palcu, ale problem nadal byl. nie rozpisujac sie za duzo, pozniej byla butelka medeli dla dzieci z rozszczepem podniebienia, tam mozna regulowac trudnosc przeplywu i tym sposoboem uczyc dziecko ssania. ile sie naplakalam siedzac na laktatorze zamiast karmic dziecko piersia. w koncu sie zawzielam i dreczylam go ta moja piersia az zalapal. nie musze mowic ze w tym czasie mialam tez nawal, bolalo masakrycznie, piersi z misedczki B mialam chyba cos na ksztalt E, dwa kamloty mi wisialy, co chwile twardnialy i bolaly na maksa, do tego mialy chyba ze 100 stopnii...myslalam, ze umre. jadlam ibuprom, rozgrzewalam przed karmieniem, chlodzilam po karmieniu (dzieki za patent z pieluchami z zamarazalki - genialny!). ale problemow nie bylo konca, pokarmu mialam tyle,ze kazda proba karmienia malego to bylo zalewanie go mlekiem, dusil sie i krztusil a ja mialam wizje ze zaraz go udusze. nie pomagalo odciaganie pierwszego "rzutu" laktatorem, mleko plynelo jak lawina...! polozna polecila sprobowac z nakladkami, bo one wyhamowuja strumien mleka. i faktycznie pomogly! ale za to przeczytalam, ze powinny byc uzywane doraznie,bo skracaja laktacje. i faktycznie tam sie sama "brodawke" bez otoczki, a to dopiero stymuluje wlasciwie produkcje mleka. takze znwou bylam w punkcie gdzie trzeba walczyc dalej. na szczescie minelo tyle czasu, ze maly pordosl na tyle, ze daje sobie rade z ta fala mleka i zakrztusic zdarza mu sie bardzo rzadko. poza tym modyfikuje pozycje karmienia tak, zeby wlasnie nie lecial mu strumien do gardla. takze ostatecznie karmie normalnie, ale to co przeszlam i ile sie naplakalam to moje...
poza tym to mamy jeszcze problem z zapchanym noskiem, szczegolnie nocami maly nam sie zatyka, odchrząkuje, nie moze jesc bez wczesniejszego oczyszczenia noska. mimo, ze kaloryfery skrecone, i w pokoju nawilzacz i ciagle wietrzymy ;/ mam nadzieje, ze z tego wyrosnie, bo dreczenie go aspiratorem do nosa to nic fajnego i dla niego i dla nas. no i psikamy do teog sola morska albo zakrapiamy sola fizjologiczna. czy ktoras z was miala taki problem z noskiem?
poza tym to maly super, z dnia na dzien sie zmienia, przybiera na wadze bardzo szybko odkad udalo nam sie ogarnac to karmienie, teraz w tydzien przybralam 430g!!! idzie na rekord chlopak, wazy 4330, a w niedziele dopiero skonczy 4 tygodnie :) na spacery juz chodzimy, wczesniej werandowalismy. w polowie stycznia mamy szzcepienia i usg bioderek - w koncu umowilam nas prywatnie do jakiegos bioderkowego speca - polecilił mi go moj fizjoterapeuta, takze wierze ze to nikt przypadkowy :) i dobre opinie w necie tez ma :) i tak czas leci, wszystko wokol karmienia i przewijania :) czekam tylko az ten nos sie ogarnie, to moze w koncu i te noce nie beda takie najgorsze: )
dajcie znac jak tam u was :)

zobacz wątek
5 lat temu
~Matylda

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry