Odpowiadasz na:

Oj dziewczyny to faktycznie mialyscie przeboje na początku. Ja pamiętam jak z pierwszym synem po cesarce ciężko mi było rozbudzić laktacje. Jeszcze w szpitalu on wściekły z głodu wrzeszczal w... rozwiń

Oj dziewczyny to faktycznie mialyscie przeboje na początku. Ja pamiętam jak z pierwszym synem po cesarce ciężko mi było rozbudzić laktacje. Jeszcze w szpitalu on wściekły z głodu wrzeszczal w nieboglosy a ja przerażona że nie mogę nakarmić dziecka ryczałtem razem z nim.
I owszem. Polozne przychodziły pomoc dostawic i wtedy zjadał, ale sama nie potrafiłam to dostawic bo brakowało mi jednej ręki. W końcu jedna położna przyniosła mi mm i pokazała jak karmić po palcu, więc robiłam Tak, że pierwsze 2-3 ml dawała ze strzykawki dzieki czemu on się uspakajal i nie szalał z głodu i wtedy na spokojnie to przystawialam. Wtedy już sobie radzilam. A po powrocie do domu na lajcie sobie rozbujalismy laktacje.

Co do mm to ja akurat przy każdym dziecku mam asekuracyjne puszkę bebilonu w szafce. To czy ja wykorzystam czy nie to insza inszosc, ale daje mi to spokój ducha, że w razie czego mam i dzieć nie będzie szaleć z głodu.

A co do charczenia z noska. Jak czytałam posta to moja pierwsza myśl że to mleczko które albo się cofa podczas spania albo pozostaje już w tej przestrzeni gardlowo nosowej od karmienia. Ja bym położyła pod materac klin. Swoją drogą sama muszę taki klin kupić, bo młody ostatnio zaczął bardzo mocno ulewać (chlustac wrecz czasem). Do tego zaczal miec problemy z brzuszkiem. A dokładniej że zrobieniem kupy więc planuje mu porobić badania na nietolerancje laktozy, żeby wiedzieć jak mu pomóc.

zobacz wątek
5 lat temu
~Devil

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry